Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Dogan, oprócz meczu z Argentyną, załapał się również na towarzyski pojedynek z Litwą, a w obu spotkaniach spisał się przeciętnie. Nie zmieniało to jednak faktu, że mieliśmy już swojego człowieka w wielkim świecie.

 

Na kolejny mecz ligowy znowu musieliśmy poczekać, bowiem ciągłe przenoszenie spotkań było w Austrii na porządku dziennym. Tak więc zamiast wizyty z Klagenfurtu, która w ciągu ostatniego tygodnia została odroczona dwukrotnie, przyszedł czas na wizytę znienawidzonego przeze mnie FC Pasching. Oczywiście nie przystępowaliśmy do meczu w niezmienionym składzie, bowiem plaga kontuzji pochłonęła tym razem Kangulungu.

 

Mecz zaczęliśmy iście rewelacyjnie, bo już po 25. sekundach Dogan zabrał piłkę Olofinjanie, dzięki czemu Wemmer rąbnął bez ostrzeżenia z 30. metrów, pięknym rogalem pokonując Fukę. Później jednak im dalej w mecz, tym było gorzej, a zawodzić zaczęli jak zwykle pojedynczy zawodnicy, a nie cały zespół, co zaoszczędziłoby mi mnóstwa nerwów, bowiem porażki po ogólnie słabej grze zwykle było mi łatwiej przyjąć. Tego wieczoru po 24. minutach spokojnego prowadzenia zawiódł Srienz, który najpierw beznadziejnie wybił piłkę, a następnie ani myślał wrócić na pozycję, w rezultacie czego spod linii końcowej dośrodkował Salas, a nabity piłką Bouzón pechowo pokonał własnego bramkarza.

 

W drugiej połowie z kolei w 51. minucie Colleau najpierw puścił Patricka sam na sam z Monterosso, a następnie w polu karnym ostro sfaulował go od tyłu, nie tylko prezentując rywalom rzut karny, ale do tego wylatując z boiska. Debilizm Francuza kosztował nas stratę bramki, a jego tydzień życia z oszczędności, bowiem miałem już dosyć kretyńskich zagrań Fabrice. Ten mecz oczywiście był do uratowania, bowiem najpierw Kanneh z metra upolował bramkarza, później pędząc sam na sam dał się dogonić obrońcy i zabrać sobie piłkę, a na zakończenie piłkarski impotent Srienz zaprzepaścił szansę na udaną akcję, zamiast do wybiegających trzech na dwóch partnerów, podając piłkę do najbliższego rywala. Byłem tak wściekły z powodu zmarnowanej okazji na danie łupnia pieprzonemu Pasching, że nie tylko Colleau dosięgła ręka gniewu, ale oberwało się jeszcze fatalnym Ehrenreichowi i Srienzowi właśnie. Pasching na mecze z Gratkorn mogło wychodzić z góry pewne 3 punktów, bo niezależnie od gry, zawsze może liczyć na pomocną dłoń naszych zawodników.

24.11.2007, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1982

TB (17/36) FC Gratkorn [2.] - FC Pasching [9.] 1:2 (1:1)

 

1' R. Wemmer 1:0

24' I. Bouzón 1:1 sam.

51' F. Colleau (G) czrw.k.

52' J. Valachović 1:2 rz.k.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Mandl 6, I.Bouzón 6, F.Colleau CzK 5, S.Srienz 5 – M.Ehrenreich 5, J.Segreto 7, M.Dogan 7, K.Wawra 7 (67' L.Malouda 6) – D.Brauneis 7 (75' A.Kanneh 6), R.Wemmer ŻK 7 (51' A.Djukić ŻK 7)

 

GM: Jozef Valachović (O Ś, FC Pasching) - 9

Odnośnik do komentarza

Jakby zawalonego przez Colleau meczu było mało, już następnego dnia oczywiście znowu zmaterializowała się u mnie w gabinecie tegoroczna mara w osobie Prusiny, który trzymał w dłoniach aż dwa raporty dotyczące ważnych graczy pierwszego zespołu. Tak oto rękę rozciął sobie Iago Bouzón, co chwilowo uniemożliwiło mu występy, a Mesut Dogan naciągnął ścięgno podkolanowe i straciliśmy go na miesiąc.

 

 

Za naszego pomocnika do składu powrócił wydobrzały już Wissink, ale nie zmieniało to faktu, że do spotkania z FC Kärnten, które rozegrać mieliśmy już wieki temu, przystępowaliśmy osłabieni. Colleau nawet bez zawieszenia nie miałby szans na grę, ale pozostali podstawowi obrońcy, wspomniani Bouzón i Kangulungu leczyli urazy. Wobec tego musiałem zaryzykować i wystawić na środku znak zapytania w postaci Obermaiera, a także nierównego Djukicia, zaś na lewej obronie znalazł się powracający z niełaski Hacker.

 

Tym razem Kärnten było jak najbardziej do ogrania, zupełnie odwrotnie, niż w przypadku mojego pierwszego sezonu w Gratkorn, ale łatwo nie było. W 2. minucie cofnięty Brauneis fatalnie zachował się po wybitym przez naszych obrońców dośrodkowaniu, omal nie darując gościom gola. Później i my zaczęliśmy wystosowywać ostrzeżenia względem rywali, czego akcentem była akcja, w której Wemmer wyprawił Wissinka w pole karne, a jego uderzenie z cudem wybronił golkiper. Ruch wahadłowy trwał na boisku praktycznie całe spotkanie, ponadto oczywiście już w pierwszej połowie z urazami biegali Wemmer i Weber, z czego Richard wytrzymał do końca, natomiast Manuel nie pojawił się już na boisku w drugiej połowie.

 

Przeciwności przeciwnościami, ale moc była po naszej stronie. W 43. minucie Obermaier wygrał pojedynek główkowy na naszej połowie, po czym niezłomny Wemmer zagrał w tempo do uciekającego środkiem Brauneisa, który z piłką przy nodze wyprzedził obrońców i w sytuacji sam na sam z Wilandem zdobył jedynego gola w tym meczu. Pod koniec Monterosso pewnie obronił uderzenie z rzutu wolnego, który podarował rywalom Djukić, a po długiej banicji na trybunach solidnie spisał się Markus Gsellmann, wpuszczony na kilka ostatnich minut.

28.11.2007, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1932

TB (18/36) FC Gratkorn [3.] - FC Kärnten [9.] 1:0 (1:0)

 

43' D. Brauneis 1:0

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 8 – M.Mandl 7, A.Djukić ŻK 7, M.Obermaier 7, W.Hacker 7 – M.Weber 7 (46' D.Hofer 6), J.Segreto 7, R.Wissink ŻK 7, K.Wawra 7 (69' L.Malouda 6) – D.Brauneis 7 (83' M.Gsellmann 7), R.Wemmer 8

 

GM: Marco Monterosso (BR, FC Gratkorn) - 8

 

 

T-Mobile Bundesliga, runda 2/4:

 

4d85b1eb5ec8c264.jpg

 

Odnośnik do komentarza

Polska ewidentnie zyskiwała cenne punkty do rankingu UEFA-y, bowiem Groclin i Wisła Kraków uzyskały awans do 1/16 finału Pucharu UEFA, ponadto w ostatniej kolejce matematyczne szanse będzie miała i Amica Wronki.

 

 

 

Październik 2007

 

Bilans: 2-1-1, 4:2

T-Mobile Bundesliga: 2. [-8 pkt do Rapidu Wiedeń, +2 pkt nad Salzburgiem]

Hallen Cup: –

Finanse: -1,15 mln euro (-110 tys. euro)

Gole: Daniel Brauneis (5)

Asysty: Alessandro Troisi i Manuel Weber (po 5)

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+12 pkt]

Austria: Rapid Wiedeń [+8 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+2 pkt]

Hiszpania: Real Madryt [+7 pkt]

Niemcy: Bayer Leverkusen [+1 pkt]

Polska: Legia Warszawa [+5 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [M]

Szwajcaria: FC Zurych [+3 pkt]

Włochy: Juventus Turyn [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- Groclin Grodzisk Wlkp., gr. C, 2:1 na wyjeździe z Boavistą Porto i 0:0 u siebie z Parmą; awans

- Amica Wronki, gr. B, 0:2 na wyjeździe z Aberdeen i 1:2 u siebie z Auxerre

- Wisła Kraków, gr. F, 0:0 na wyjeździe z Hansą Rostock i 1:0 u siebie z Wolves; awans

 

Reprezentacja Polski:

- 10.11, eliminacje ME 2008, Polska - Anglia, 0:2

- 14.11, mecz towarzyski, Polska - Holandia, 1:3

 

Ranking FIFA: 1. Anglia [1103], 2. Brazylia [1099], 3. Holandia [953], ..., 22. Polska [729]

Odnośnik do komentarza

Bez Richarda Wemmera i Manuela Webera musieliśmy radzić sobie na początku grudnia. Ten pierwszy nie rozstawał się z okładami na obitą twarz, zaś drugi ledwo chodził ukopany przez piłkarzy z Klagenfurtu i nie było sensu brać go nawet na ławkę do sąsiedniego Grazu.

 

Właśnie tam mierzyliśmy się z kolejnym klubem z tego miasta, tym razem Sturmem. Zmiana względem składu z poprzedniej kolejki była jeszcze jedna, bo oprócz Brauneisa i Ehrenreicha, w środku pola pojawił się jeszcze Esposito, który zastąpił podmęczonego Wissinka, zaś ten usiadł tym razem na ławce.

 

 

W obecnym, debiutanckim sezonie Gratkorn w ekstraklasie, zwykle lepiej wychodziły nam mecze z teoretycznie silniejszymi rywalami – wyłożyły się już na nas m.in. Austria Wiedeń, SV Salzburg, a w drugiej rundzie i Sturm Graz właśnie. Byłem ciekaw, jak będzie tym razem, ponieważ na początku ligowych zmagań na Graz-Libenau dostaliśmy ciężki łomot 0:4. Od początku wszystko wyglądało optymistycznie, bo w 9. minucie Segreto przerzucił piłkę do przodu, zaś Kanneh przeskoczył obrońcę i zgrał ją Brauneisowi, a ten z linii pola karnego nie miał problemów z zamienieniem świetnej okazji na gola. Tego wieczoru w niczym nie ustępowaliśmy gospodarzom, więc nie dziwiłem się, gdy ci zaczynali się denerwować, aż wreszcie w 35. minucie nie wytrzymał Mujiri i popchnął bez piłki Ehrenreicha, za co otrzymał czerwoną kartkę. To zdarzenie ułożyło nam mecz, bo od tej pory grało się nam jeszcze lepiej, a w doliczonym czasie pierwszej połowy Esposito pięknie rozciągnął na skrzydło do Ehrenreicha, Martin dośrodkował, a Kanneh zastawił się obrońcy, zgasił piłkę, ułożył się do strzału i przy dalszym słupku pokonał Szamotulskiego.

 

W przerwie zdjąłem oddychającego rękawami Brauneisa, wpuszczając za niego Markusa Gsellmanna, a ten wpisał się na listę strzelców już w pierwszej akcji drugiej odsłony. Po czterdziestu sekundach gry Wawra zgrał ze skrzydła do Esposito, następnie Kanneh po podaniu od Vincenzo wysunął między obrońców Gsellmannowi, który wparował w szesnastkę i jak za najlepszej formy pewnie podwyższył na 3:0. Był to bardzo ważny gol, bo zapewnił nam spokojniejszą końcówkę, niż ta, którą musielibyśmy przeżywać przy dwóch zdobytych golach. Dlaczego? Ano dlatego, że w 50. minucie Dangadji Rabihou wykorzystał nieprzemyślane wyjście Djukicia z linii i w sytuacji sam na sam z Monterosso ten jeden raz zdołał go pokonać. Marco bronił świetnie, wyrastał na podstawowego bramkarza Gratkorn, cały zespół tworzył dziś monolit, a ja dałbym wiele, by w takim stylu wreszcie wygrać z Pasching.

01.12.2007, Graz-Liebenau, Graz, widzów: 5278

TB (19/36) Sturm Graz [6.] - FC Gratkorn [2.] 1:3 (0:2)

 

9' D. Brauneis 0:1

35' D. Mujiri (SG) czrw.k.

45+2' A. Kanneh 0:2

46' M. Gsellmann 0:3

50' A. Dangadji Rabihou 1:3

61' A. Dangadji Rabihou (SG) ktz.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 8 – M.Mandl 8, A.Djukić ŻK 8, M.Obermaier 8, W.Hacker 7 – M.Ehrenreich 8 (80' D.Hofer 7), J.Segreto 7 (71' R.Wissink 6), V.Esposito 8, K.Wawra 8 – D.Brauneis 7 (46' M.Gsellmann 7), A.Kanneh 9

 

GM: Abu Kanneh (N, FC Gratkorn) - 9

Odnośnik do komentarza

Grający w Pucharze UEFA Salzburg w ostatnim czasie intensywnie nadrabiał ligowe zaległości, samymi zwycięstwami bez trudu spychając nas na trzecie miejsce w tabeli. 12 grudnia miał odrabiać mecz i z nami, a ja liczyłem się z tym, że podobnie jak trzy poprzednie zespoły, i my damy się bezkarnie ogolić rozpędzonym rywalom.

 

Choć wystawiłem skład, który nie dał szans Sturmowi Graz, nic się nie pomyliłem. Już w 12. minucie Alen Djukić nawet nie ruszył się w stronę dośrodkowanej piłki, dzięki czemu Lokvenc w komfortowych warunkach skierował nas na kurs ku zagładzie. Już w tej chwili miałem ochotę zdjąć beznadziejnego Słoweńca, ale postanowiłem poczekać, by dać mu szansę złapania rytmu. Popełniłem w ten sposób błąd, który kosztował nas stratę drugiej bramki. W 29. minucie Djukić uciekł od Lokvencia, zupełnie jakby ten zarażał ebolą, w rezultacie czego zachwycony Czech otrzymał podanie, wszedł sobie w nasze pole karne, po raz drugi pokonał Monterosso i było po zawodach. Alen momentalnie powędrował do szatni, po meczu na resztę sezonu trafił do rezerw, a ja w czerwcu miałem zastanowić się nad jego losem, bo po awansie do ekstraklasy zwyczajnie zaczął grać jak partacz.

 

W drugiej połowie szybko okazało się, że moi podopieczni nie zamierzają podjąć walki, moje gardłowanie w szatni poszło na marne, a grę kończyliśmy w osłabieniu po kontuzji Ehrenreicha. Salzburg odniósł łatwe i bezstresowe zwycięstwo, zaś my nie mieliśmy już co marzyć o zahaczaniu o drugie miejsce co kilka kolejek, bo prowadząca dwójka już wyraźnie odskakiwała reszcie, a do tego nasi dzisiejsi rywale wciąż mieli do rozegrania jeden zaległy mecz, już teraz wychodząc na czoło tabeli. Mnie, oprócz porażki, najbardziej bolało to, że na następne ligowe spotkanie trzeba było czekać aż do drugiej połowy lutego, bo przez to nie mieliśmy szansy szybko poprawić sobie nastrojów. A ja zwykle miewałem taką naturę, że po przegranej natychmiast pragnąłem się odegrać, odnosząc zwycięstwo w następnej kolejce.

12.12.2007, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1986

TB (20/36) FC Gratkorn [3.] - SV Salzburg [2.] 0:2 (0:2)

 

12' V. Lokvenc 0:1

29' V. Lokvenc 0:2

48' R. Afhauser (S) ktz.

72' M. Ehrenreich (G) ktz.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Mandl 6, A.Djukić 5 (30' R.Gsellmann 6), M.Obermaier 6, W.Hacker 6 – M.Ehrenreich Ktz 6, J.Segreto 7, V.Esposito ŻK 7, K.Wawra 6 (55' L.Malouda 7) – D.Brauneis 6 (68' M.Gsellmann 6), A.Kanneh 6

 

GM: Vratislav Lokvenc (N, SV Salzburg) - 9

Odnośnik do komentarza

Jak przed rokiem, tak i teraz w grudniu nie planowałem żadnych sparingów, obozy przygotowawcze w pozostałych dwóch państwach ościennych, w których jeszcze nie byliśmy, a więc Słowenii i Słowacji, planując na styczeń i luty. Była to dobra decyzja, bowiem reszta miesiąca obfitowała w liczne przeziębienia i grypy wśród zawodników, tak więc wszyscy w spokoju mogli się kurować. Jednocześnie uczulałem innych, by uważali na siebie, jeśli ktoś będzie chciał wybrać się w Alpy na narty, bo nie chcę później czytać stosu raportów od Prusiny na temat złamań i innych zwichnięć.

 

Jednakowoż ciągłe odwiedziny szefa naszych fizjoterapeutów był niczym w porównaniu do nachalnych wizyt oślizgłych, a nierzadko i aroganckich agentów różnych klubów, którzy irytowali mnie ciągłymi usiłowaniami wymuszenia na mnie oddania to Rogiera Wissinka, to Alessandro Troisiego. Szczególnie męczący byli gogusie na usługach naszych ekstraklasowych rywali, którzy potrafili nachodzić mnie nawet po trzy razy dziennie i nie byli przy tym mili, a gdy byłem poza terenem klubu, dzwonili do mnie o szóstej rano i pytali o transfer. Nawet we Wronkach mnie tak wcześnie nie budzili.

 

W końcu któregoś dnia, gdy sępy ledwo co opuściły mój gabinet, w drzwiach mijali się z moimi przyjaciółmi, szychami Hansem i Christianem. Ci zastali mnie siedzącego z miną szaleńca i trzymającego się za głowę rękami opartymi o blat biurka.

 

– Co to byli za faceci? – spytał Christian.

 

– Panowie... Mam ich już serdecznie dosyć! Od dwóch tygodni nic, tylko muszę się od nich opędzać, bo chcą mi podebrać Wissinka i Troisiego, zupełnie jakbym nie wiedział, że to jedni z naszych najlepszych graczy, bez których sporo tracimy. A ci i tak mi tu na okrągło przyłażą! Im bliżej otwarcia okna transferowego, tym bardziej naciskają.

 

– Christian? Myślisz o tym samym, co ja?

 

– Chyba tak – zwrócił się następnie do mnie. – Zaglądają tu codziennie?

 

– Każdego dnia, rzygam już nimi – odpowiedziałem. – Muszą się tu gdzieś zatrzymywać, bo nie wierzę, że codziennie jeżdżą te setki kilometrów z różnych zakamarków Austrii.

 

– Dobra, my musimy lecieć coś załatwić. Hans, chodźmy za nimi.

 

– Chłopaki? – zacząłem podejrzliwie. – Tylko nie róbcie niczego głupiego, nie potrzeba mi żadnych skandali.

 

– Spokojna głowa, afery z tego nie będzie.

 

 

 

Grudzień 2007

 

Bilans: 1-0-1, 3:3

T-Mobile Bundesliga: 3. [-6 pkt do Rapidu Wiedeń, +6 pkt nad GAK]

Hallen Cup: –

Finanse: -1,37 mln euro (-220 tys. euro)

Gole: Daniel Brauneis (6)

Asysty: Alessandro Troisi i Manuel Weber (po 5)

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+6 pkt]

Austria: SV Salzburg [+4 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+5 pkt]

Hiszpania: Real Madryt [+3 pkt]

Niemcy: Schalke 04 Gelsenkirchen [+1 pkt]

Polska: Legia Warszawa [+6 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: FC Zurych [+6 pkt]

Włochy: Juventus Turyn [+2 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- Groclin Grodzisk Wlkp., gr. C, 1:1 na wyjeździe z Fenerbahçe Stambuł; awans

- Amica Wronki, gr. B, 0:2 na wyjeździe z Athleticiem Bilbao; out

- Wisła Kraków, gr. F, 1:1 na wyjeździe z Galatasaray Stambuł; awans

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1118], 2. Anglia [1086], 3. Holandia [946], ..., 24. Polska [709]

Odnośnik do komentarza

W nowym roku przez mój gabinet przestali przewijać się nieproszeni ludzie. Bardzo byłem ciekaw, co takiego zrobili Christian z Hansem, że teraz jedynie miałem dostatek rozpałki do pieca w postaci wydruków z faksu.

 

– Przestali cię nachodzić? To świetnie.

 

– Wreszcie jest spokój. Jedynie wciąż przychodzą te faksy z ofertami, ale to nic, bo przynajmniej mam czym palić w piecu tej zimy. Jak udało wam się im wyperswadować, że Wissink i Troisi zostają?

 

– Cóż, porozmawialiśmy z nimi po swojemu – odpowiedział Hans.

 

– To znaczy? Mam nadzieję, że nie narobiliście syfu...

 

 

 

[Retrospekcja Hansa i Christiana]

 

Bliżej nieokreślone pomieszczenie, na środku znajduje się stolik, przy którym siedzi jeden z agentów, drugi stoi pod drzwiami, nie wiedząc, co ze sobą zrobić.

 

– Aha, już skończyłeś? – kontynuował groźnie wyglądający Christian. – Więc teraz pozwól, że o coś spytam. Możesz opisać Herr Ralfa?

 

– Co?

 

Christian gwałtownym ruchem wywrócił stolik, a Hans z cichą aprobatą przyglądał się temu, stojąc z tyłu pomieszczenia.

 

– Z jakiego jesteś klubu? – spytał.

 

– Co?

 

– Z "Co"?! Nie znam takiego klubu! Czy w "Co" używa się języka niemieckiego?

 

– Że jak?

 

– K***a, mówisz po niemiecku?! – wrzasnął.

 

– Tak!

 

– Więc opisz Ralfa!

 

– Kuleje...

 

– Dalej!

 

– Jest Polakiem...

 

– O, własnie. Czy wygląda jak idiota?

 

– Nie!

 

– To dlaczego zachowujecie się, jakby nim był? Ralf nie jest ani idiotą, ani frajerem, a skoro nie lubi natrętów, będąc do tego Polakiem, to musisz wiedzieć, że włażenie mu w tyłek jest co najmniej głupie, grozi wypadkiem i zdrutowaną szczęką. My z kolei nie lubimy, gdy ktoś Ralfa denerwuje. Tak więc powtarzaj za mną: Wissink i Troisi zostają w... bla bla bla...

 

[Koniec retrospekcji]

 

 

– Yyy, skąd, włos im z głowy nie spadł – Hans uśmiechnął się i mrugnął okiem.

 

– Oby. Nie chcę, by o Gratkorn zrobiło się głośno w niewłaściwym tonie, a także, by o mnie pisano jak o Marcellusie Wallace'ie, a was określano mianem Jullesa Winnfielda i Vincenta Vegi.

Odnośnik do komentarza

W ramach ciągłych prób wzmocnienia formacji defensywnej, uzgodniłem transfer na prawie Bosmana, na mocy którego w lipcu nasze szeregi zasilić miał Marokańczyk Adil Hermach (21 l., LB, O Ś, DP, Maroko; 19/0 U-21) z francuskiego FC Rouen.

 

 

15 stycznia rozpoczynaliśmy przygotowania do wznowienia rozgrywek, jadąc na obóz do Słowenii, gdzie czekały nas cztery sparingi z solidnymi drużynami, legitymującymi się mniejszymi lub większymi sukcesami na krajowej arenie. Był to zatem podobny obóz do węgierskiego sprzed roku, a za granicę nie mogli pojechać z nami chory Heinz Weber oraz leczący uraz biodra Fabrice Colleau.

 

Na początek podejmowaliśmy FC Koper, a ja zdecydowałem wystawić w ataku narzekający na brak gry duet Panagiotopoulos - Puntigam. Georges jakoś sobie radził, natomiast Karl-Heinz momentami wręcz raził bezbarwnością, nie potrafiąc wykonać nawet dośrodkowania, które nie zostałoby zablokowane. Po przerwie Kanneh pokazał koledze, jak się strzela gole, a Rene Gsellmann z kolei zaprezentował Bouzónowi, który sprokurował rzut wolny kosztujący nas utratę gola, solidną grę w obronie. Nie popisał się też Letnik, ponieważ przy rzucie wolnym był zbyt statyczny. Mimo wszystko w trudnym meczu pokazaliśmy się z dobrej strony.

15.01.2008, Bonifika, Koper, widzów: 124

TOW FC Koper [sVN] - FC Gratkorn [AUT] 2:3 (1:1)

 

20' I. Kovač (K) ktz.

26' M. Dogan 0:1

31' U. Golob 1:1

52' A. Kanneh 1:2

86' M. Bucsek 1:3

90+4' M. Krajnc 2:3

 

 

Przed kolejną kontrolą zająłem się dążeniem do zwiększenia jakości lewej flanki obrony, planując na lato wolny transfer gracza Louhans-Cuiseaux, Francisa N'Gangi (22 l., O/DBP L, Francja; 1/0 U-21).

 

 

W drugim sparingu pobiegaliśmy trochę z amatorskim NK Szmartno, przy okazji kilka razy lokując piłkę w bramce rywali. Szczególnie obfity w gole był pierwszy kwadrans, a naszymi motorami napędowymi byli w większości piłkarze, którzy w ostatnim czasie grywali rzadziej, to przez kontuzje, to zaś przez zwyczajnie niełapanie się do składu lub pełnienie roli rezerwowych. W meczach bez stawki zawsze starałem się dać pograć każdemu, bo w skrajnych sytuacjach te kilkadziesiąt minut ogrania może wiele zmienić.

19.01.2008, Smartno, Szmartno ob paki, widzów: 76

TOW NK Szmartno [sVN] - FC Gratkorn [AUT] 0:6 (0:5)

 

2' R. Wissink 0:1

4' D. Brauneis 0:2

9' D. Brauneis 0:3

14' V. Esposito 0:4

45' G. Baumgartner 0:5

72' R. Wemmer 0:6 rz.k.

Odnośnik do komentarza

Na ostatnie dwa spotkania słoweńskiego obozu zatrzymaliśmy się w Mariborze. W meczu z pierwszym rywalem z tego miasta drużyna zagrała na wysokim poziomie, o czym świadczył prawdziwy pogrom zaaplikowany gospodarzom. Rozczarował właściwie tylko Obermaier, który nie rozegrał porywającej połówki, a w 35. minucie z rzutu karnego praktycznie podał piłkę bramkarzowi w rękawice, nieudolnie bawiąc się w Panenkę. Po meczu wykończony i okropnie obolały był Marveaux, którego zdecydowałem odesłać do Gratkorn, by w spokoju doszedł do siebie.

23.01.2008, Sportni park Tabor, Maribor, widzów: 86

TOW NK Żeleźniczar [sVN] - FC Gratkorn [AUT] 0:6 (0:4)

 

10' M. Gsellmann 0:1

18' M. Dogan 0:2

24' M. Gsellmann 0:3

31' Ch. Ratschnig 0:4

35' M. Obermaier (G) nw.rz.k.

48' L. Malouda 0:5

90' U. Keleć 0:6 sam.

 

 

I prawa flanka obrony doczekała się stopniowego wzmacniania, gdy w lipcu Marveaux odciążać miał Michael Müller (22 l., O/DBP/P P, Austria) z GAK, który skusił się na dołączenie do Gratkorn po wygaśnięciu kontraktu.

 

 

Zwieńczeniem słoweńskiego obozu był sparing z siedmiokrotnym mistrzem Słowenii, NK Maribor. Niestety żałowałem tego wyboru, bo nawet następnego dnia w autokarze powrotnym do Austrii wręcz kipiałem złością. Skandaliczne spotkanie rozegrała nasza obrona, pozwalając rywalom swobodnie biegać między nimi i strzelić nam aż cztery łatwe gole. W przedzie i środku pola zagraliśmy dobrze, ale przez nędzny tył doznaliśmy porażki na własne życzenie, a decydującego gola zawalił Rene Gsellmann, pozwalając z łatwością przeskoczyć się Jenesowi. Tym samym obrona, z Gsellmannem i Bouzónem na czele, usłyszała ode mnie wiele gorzkich komentarzy.

27.01.2008, Ljudski Vrt, Maribor, widzów: 142l

TOW NK Maribor [sLV] - FC Gratkorn [AUT] 4:3 (1:1)

 

2' A. Troisi 0:1

30 D. Gumilar 1:1

49' D. Gomboč (M) ktz.

53' A. Kanneh 1:2

57' A. Cerar 2:2

59' S. Gajser 3:2

81' R. Wissink 3:3

83' G. Jenes 4:3

Odnośnik do komentarza

A to nie zwalnia zawodników z profesjonalnego podejścia do swoich obowiązków.

 

---------------------------------

 

 

 

Styczeń 2008

 

Bilans: 0-0-0, 0:0

T-Mobile Bundesliga: 3. [-6 pkt do Rapidu Wiedeń, +6 pkt nad GAK]

Hallen Cup: –

Finanse: -1,54 mln euro (-164 tys. euro)

Gole: Daniel Brauneis (6)

Asysty: Alessandro Troisi i Manuel Weber (po 5)

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+8 pkt]

Austria: SV Salzburg [+4 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+1 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+0 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+2 pkt]

Polska: Legia Warszawa [+6 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: FC Zurych [+6 pkt]

Włochy: Juventus Turyn [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- Groclin Grodzisk Wlkp., 1/16 finału, vs. Benfica Lizoba

- Wisła Kraków, 1/16 finału, vs. Lokomotiw Moskwa

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1337], 2. Anglia [1171], 3. Holandia [950], ..., 31. Polska [663]

Odnośnik do komentarza

Finansowy? Cóż, nie jest najlepiej, ale póki status finansów nadal brzmi "w porządku" (w ekstraklasie jedynie Kärnten ma "niepewny"), można przeżyć. Bardziej martwi mnie dalsza perspektywa - ten sezon spokojnie się dociągnie, ale trybuna na 2000 miejsc nigdy nie będzie generować odpowiednich przychodów, w chwili obecnej na rozbudowę nie ma żadnych szans, a jeszcze nie wiem, na jakie premie można liczyć w ekstraklasie na koniec rozgrywek.

Odnośnik do komentarza

Finansowy? Cóż, nie jest najlepiej, ale póki status finansów nadal brzmi "w porządku" (w ekstraklasie jedynie Kärnten ma "niepewny"), można przeżyć. Bardziej martwi mnie dalsza perspektywa - ten sezon spokojnie się dociągnie, ale trybuna na 2000 miejsc nigdy nie będzie generować odpowiednich przychodów, w chwili obecnej na rozbudowę nie ma żadnych szans, a jeszcze nie wiem, na jakie premie można liczyć w ekstraklasie na koniec rozgrywek.

Pozostaje walka o Ligę Mistrzów
Odnośnik do komentarza

Do Champions League jeszcze daleka droga. Najpierw muszę zbudować drużynę zdolną walczyć o mistrzostwo, a to może zająć nie sezon, nie dwa, lecz nawet kilka.

 

---------------------------------

 

Już tylko trzy sparingi dzieliły nas do wznowienia rozgrywek T-Mobile Bundesligi, a rozegrane miały być podczas obozu na Słowacji, w przedostatnim kraju ościennym, którego jeszcze nie odwiedziliśmy za mojej kadencji.

 

 

W grze kontrolnej z Trenczynem wypadliśmy przeciętnie, a rywale praktycznie sami sobie szkodzili, m.in. podając nam na tacy aż dwa rzuty karne. Miałem nadzieję, że w pozostałych dwóch próbach zaczniemy prezentować się dużo lepiej, bo nie było już czasu na obijaczkę. Wiosną trzeba było dać z siebie wszystko w lidze, by nie zaprzepaścić szansy na zaskakująco wysokie miejsce w końcowym rozrachunku.

02.02.2008, Na Sihoti, Trenczyn, widzów: 256

TOW AS Trenczyn [sVK] - FC Gratkorn [AUT] 1:3 (1:2)

 

8' M. Nemeth 1:0

22' M. Bucsek 1:1

41' V. Esposito 1:2 rz.k.

43' M. Jacko (T) czrw.k.

61' R. Wemmer 1:3 rz.k.

 

 

 

Do meczu przeciwko Matadorowi Puchov przystępowaliśmy bez Marco Monterosso, który otrzymał powołanie na zgrupowanie szwajcarskiej młodzieżówki. Coraz bardziej martwiłem się naszą obroną, bowiem łatwa bramka Kovača padła po kompletnym jego zignorowaniu przez Bouzóna, co stanowiło doskonałą ilustrację lekcji pt. "jak nie kryć przeciwnika". Wcześniej gola zdobył Rogier Wissink, a w drugiej połowie zmiennicy zagrali słabo, nie potrafiąc przechylić szali zwycięstwa na naszą korzyść.

06.02.2008, Puchov, Puchov, widzów: 213

TOW Matador Puchov [sVK] - FC Gratkorn [AUT] 1:1 (1:1)

 

14' R. Wissink 0:1

31' R. Kovač 1:1

Odnośnik do komentarza

Na ostatni punkt zimowych przygotowań standardowo wystawiłem przewidywaną jedenastkę na inaugurację wiosny, a próbą generalną był sparing z Interem Bratysława, jedną z lepszych słowackich drużyn, dwukrotnym mistrzem kraju i trzykrotnym zdobywcą Pucharu Słowacji.

 

Pierwsza jedenastka spisała się nienagannie, a po dwóch golach Brauneisa prowadziliśmy do przerwy 2:0, nie pozwalając gospodarzom absolutnie na nic. W drugiej połowie zmiennicy w większości zawiedli, a najbardziej Konstantin Wawra, który nie przeszkadzał rywalowi w dośrodkowaniu z połowy boiska, z którego kontaktowego gola zdobył słabo kryty przez Marveaux Bartoš. Jednakże w ogólnym rozrachunku byłem usatysfakcjonowany postawą zespołu, co pozwalało z umiarkowanym optymizmem podchodzić do zbliżającego się pojedynku z Admirą Wacker.

10.02.2008, Paslenky, Bratysława, widzów: 96

TOW Inter Bratysława [sVK] - FC Gratkorn [AUT] 1:2 (0:2)

 

2' D. Brauneis 0:1

29' D. Brauneis 0:2

76' M. Bartoš 1:2

Odnośnik do komentarza

I tak mieli praktycznie miesiąc laby, licząc prawie cały grudzień i parę ładnych dni stycznia. Przerwa zimowa w Austrii trwa potwornie długo, a dwa sparingi na krzyż nie pozwolą utrzymać formy meczowej i ogólnego zgrania drużyny na boisku. Zwykle na jeden pusty miesiąc staram się rozgrywać co najmniej 3-4 mecze kontrolne dla podtrzymania formy.

 

A co do obaw o kontuzje, to zdarzają się one rzadko, bo w sparingach przeprowadzam dużo zmian - gdy tylko widzę, że ktoś zaczyna mieć dosyć, wchodzi za niego świeżak.

 

-------------------------------------

 

 

16 lutego nareszcie austriacka ekstraklasa wznawiała rozgrywki. Po powrocie ze Słowacji wszyscy byli w dobrej formie, tak więc na murawę Sporstadion Gratkorn na mecz z Admirą Wacker mogła wybiec dokładnie ta sama jedenastka, co w ostatnim sparingu przygotowań.

 

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 4. minucie Mandl wznawiał grę z autu, Wissink natychmiastowo podał do uciekającego prawym skrzydłem Manuela Webera, a ten świetnie przerzucił piłkę za pole karne do Mesuta Dogana, dzięki czemu naturalizowany Austriak obrócił się i bez zastanowienia rąbnął z ponad 16 metrów, zaskakując Schlaga. Szybko zdobyta bramka pozwoliła zyskać przewagę mentalną nad przeciwnikiem, a niedługo później Brauneis po strzale głową minimalnie chybił, zaś w 18. minucie Daniel zagrał do wychodzącego sam na sam Markusa Gsellmanna, którego taktycznym faulem zatrzymał Potillon, kończąc swój udział w meczu. Świetnie tego wieczoru grał Manuel Weber, i to on w 43. minucie rozpoczął rajd ze środka boiska i kiwnął po drodze Klatego, by dośrodkować w okolice piątego metra, gdzie głową strzelał Troisi, a odbita od Schwarza futbolówka spadła pod nogi Gsellmanna, który dobił ją do pustej bramki. Schlaga, który po uderzeniu Alessandro miał piłkę prawie w rękawicach, ewidentnie musiał trafiać szlag.

 

Przewagę mieliśmy i w drugiej połowie, tyle że brakowało nam wykończenia; co najmniej dwie świetne okazje przestrzelił rezerwowy Kanneh. Admira również miała swoje szanse, a konkretnie jedną, gdy w 62. minucie sam na sam z Monterosso wychodził Osterc, ale przegrał pojedynek z naszym golkiperem. Ostatecznie zwyciężyliśmy 2:0, mogliśmy wyżej, zaś najważniejsze były trzy punkty i udane otwarcie części wiosennej.

16.02.2008, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1941

TB (21/36) FC Gratkorn [3.] - Admira Wacker [5.] 2:0 (2:0)

 

4' M. Dogan 1:0

18' L. Potillon (AW) czrw.k.

43' M. Gsellmann 2:0

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 9 – M.Mandl 7, J.Marveaux 9, I.Bouzón 7, W.Hacker 7 – M.Weber 9, R.Wissink 8 (72' M.Ehrenreich 7), M.Dogan 8, A.Troisi 8 (78' L.Malouda 7) – M.Gsellmann 8, D.Brauneis 7 (63' A.Kanneh 7)

 

GM: Joris Marveaux (O PŚ, FC Gratkorn) - 9

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...