Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Na 19 lipca przypadała inauguracja nowego sezonu T-Mobile Bundesligi, a w niej na dzień dobry do Gratkorn przyjeżdżał Mistrz Austrii, SV Salzburg. Dla mnie był to jednak bardziej mecz z Vratislavem Lokvencem, aniżeli z Salzburgiem, bo Czech miał właściwie monopol na strzelanie goli mojemu zespołowi, tak więc i teraz byłem pewien, że na pewno wpisze się na listę strzelców. Co oczywiste, do boju posłałem mieszankę starych wyjadaczy i nowego nabytku, z czego tych drugich pojawiło się od pierwszej minuty trzech, a jeden, Hermach, usiadł na ławce. Niejako z konieczności na środku obrony wystąpił też Bouzón, ponieważ zarówno Colleau, jak i Delbourg pauzowali za kartki z poprzednich rozgrywek.

 

 

Jak to zwykle bywa po długich przerwach, mecz rozkręcał się bardzo powoli, a cały pierwszy kwadrans wypełniło rozdawanie żółtych kartek, zupełnie jakby sędzia Falb chciał wykreować się na wiodącą postać na boisku. A gdy już zaczęło się dziać coś więcej, w 24. minucie Mantigou w słabym stylu dał się przeskoczyć Lokvencowi, a następnie nie upilnował go przy zwrotnym podaniu Lisztesa, dzięki czemu Czech zbyt łatwo pokonał Monterosso. Jak zwykle, nikt inny nie mógł zamknąć tej akcji, absolutnie nikt.

 

W szatni delikatnym kopem werbalnym nakłaniałem graczy do ambitniejszej gry, mówiąc im, że w drugiej połowie trzeba być walecznym szczupakiem, który holowany przez szarpie nerwowo i walczy do końca, a nie leszczem, który kładzie się na wodzie i biernie czeka na swój kiepski los. W rezultacie już w 46. minucie, niemal od razu po rozpoczęciu drugiej połowy wykonaliśmy właściwie kopię bramki Brauneisa z ostatniego sparingu, tylko nazwiska rywali się różniły – Wasiluk kiepsko wybijał z obrzeży pola karnego, Salmutter przeskoczył rywali na 30. metrze, Kanneh skorzystał ze złamanej linii spalonego, jego strzał obronił Manninger, zaś z dobitką pośpieszył Sulimani i zrobiło się 1:1. Później jeszcze Wissink opuścił boisko z urazem i tempo gry zaczęło siadać. Tym razem Lokvenc już nie mógł sobie postrzelać i nie został nawet kolejny raz z rzędu graczem meczu, bowiem w przerwie zaryzykowałem zrobienie rywalom więcej miejsca i poleciłem silnemu jak tur Mantigou nie odpuszczać Czecha na odległość kopniaka po kostkach, dzięki czemu spotkanie zakończyło się w sumie satysfakcjonującym mnie podziałem punktów.

19.07.2008, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 563

TB (1/36) FC Gratkorn [–] - SV Salzburg [–] 1:1 (0:1)

 

24' V. Lokvenc 0:1

46' B. Sulimani 1:1

53' R. Wissink (G) ktz.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 6 – J.Marveaux 6, F.Mantigou 7, I.Bouzón 6, F.N'Ganga ŻK 6 – M.Dogan 7, R.Wissink Ktz 7 (53' M.Weber 6), K.Salmutter ŻK 7 (68' M.Ehrenreich 6), L.Malouda 7 – B.Sulimani ŻK 7, A.Kanneh 7 (79' D.Raffaello 6)

 

GM: Benjamin Sulimani (N, FC Gratkorn) - 7

Odnośnik do komentarza

W lipcu czekał nas jeszcze tylko jeden ligowy pojedynek, tym razem w Wiedniu z Austrią. W składzie dokonałem tylko drobnych zmian, polegających bardziej na zamienianiu zawodników pozycjami. Tak oto Salmutter powędrował do linii ataku, bo sądziłem, że tam jest jego miejsce, Troisi wrócił na lewe skrzydło, a ze zmian typowo personalnych, w środku pola zadebiutował Francuz Grauss, a za kontuzjowanego Wissinka na boisko wybiegł Segreto.

 

 

Po tym meczu zaczynałem mieć szczerze dosyć tego klubu, a raczej ciamajdowatych piłkarzy, który od wiosny tego roku coraz częściej byli przeciwieństwem definicji dobrego zawodnika. Owszem, Austria Wiedeń to jeden z czołowych austriackich klubów i nie było nic dziwnego w tym, że przez pierwsze minuty gospodarze mieli delikatną przewagę. Jednakże w 28. minucie urwaliśmy się z kontratakiem, w trakcie którego wychodzącego na czystą pozycję Graussa skosił Kostner, za co zasłużenie obejrzał czerwoną kartkę, a od tego momentu na boisku zaczęło istnieć właściwie tylko Gratkorn, a gospodarze wyglądali jak półamatorzy. Oczywiście nie ryzykowałem otwartej gry, ale mimo to niemal nie opuszczaliśmy połowy wiedeńczyków, a ci nie stanowili dla nas żadnego zagrożenia. Po prostu bombardowaliśmy bramkę Martina, a od drugiej części spotkania Didulicy, jak nie z dystansu – m.in. groźne uderzenie Graussa –, to z bliska – multum razy Manuel Weber, Sulimani, czy Troisi. Oczywiście żaden z tysiąca ośmiu strzałów nie wpadł do bramki, bo moi partacze uparli się na wykreowanie Didulicy na gracza meczu.

 

Ostatecznie im się to jednak nie udało. W 86. minucie rozmawiałem chwilę z asystentem, gdy nagle rozległ się gwizdek sędziego i rozochocone westchnienia na trybunach. Obróciłem się powoli w stronę boiska, a gdy zobaczyłem, że Baha ustawia piłkę do rzutu wolnego tuż przed linią naszego pola karnego, opadły mi ręce. "No i, k***a, teraz nam wcisną gola i będzie finał", powiedziałem wściekły. Nic się nie pomyliłem. Baha pewnie ulokował piłkę w okienku bramki, a ja zacząłem demolować boks przyjezdnych. W tym amoku nawet nie widziałem gola na 0:2, ponownie autorstwa Bahy, a gdy po meczu wszedłem do szatni, zacząłem koncert.

 

– Powiedzcie mi, niedojdy, jak można, k***a, przez pieprzoną godzinę bombardować modlących się o jak najszybszą śmierć rywali, a w końcówce oddać im za darmo trzy punkty grając w przewadze?! No jak?! Który idiota podarował im ten rzut wolny?! – wywrzeszczałem, ale oczywiście nikt nie był na tyle głupi, by się przyznać. – Jak będziecie odp*****lać takie numery, jak dzisiaj, to się pożegnamy. Nie obchodzi mnie, że to była Austria Wiedeń. Dupa, a nie "Austria Wiedeń"! Od 28. minuty oni grali jak zespół z dna Erste Ligi, a nie jak trzecia drużyna kraju! Jeśli nie potraficie położyć takiego na łopatki, to lepiej od razu wracać do trzeciej ligi – zakończyłem.

26.07.2008, Franz-Horr-Stadion, Wiedeń, widzów: 8185

TB (2/36) Austria Wiedeń [3.] - FC Gratkorn [5.] 2:0 (0:0)

 

28' P. Kostner (AW) czrw.k.

86' Baha 1:0

90+3' Baha 2:0

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – J.Marveaux 6, F.Mantigou 6, I.Bouzón 6, F.N'Ganga 6 – M.Dogan 7, A.Grauss ŻK 7 (78' M.Ehrenreich 6), J.Segreto 7 (71' M.Weber 6), A.Troisi 7 – B.Sulimani 7, K.Salmutter 7 (64' D.Raffaello 6)

 

GM: Baha (N Ś, Austria Wiedeń) - 9

Odnośnik do komentarza

Lipiec 2008

 

Bilans: 0-1-2, 2:4

T-Mobile Bundesliga: 8. [-0 pkt do Sturmu Graz, +0 pkt nad Kärnten]

Hallen Cup: –

Puchar Intertoto: 2R, 1:1 i 2:3 z Lokomotiwem Moskwa; out

Finanse: -1,53 mln euro (-251 tys. euro)

Gole: Benjamin Sulimani (4)

Asysty: Abu Kanneh, Manuel Weber, Markus Gsellmann i Benjamin Sulimani (po 1)

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: –

Austria: Austria Wiedeń [+2 pkt]

Francja: Nantes [+0 pkt]

Hiszpania: –

Niemcy: –

Polska: Legia Warszawa [+2 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [+5 pkt]

Szwajcaria: FC Aarau [+0 pkt]

Włochy:

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1258], 2. Anglia [1157], 3. Francja [1040], ..., 41. Polska [626]

Odnośnik do komentarza

W przeddzień moich urodzin na tacy znalazła się dobra okazja do przełamania niemocy i odniesienia pierwszego zwycięstwa w nowym sezonie. Kärnten rozpoczęło rozgrywki nie lepiej od nas, a skoro wspólnie zajmowaliśmy lokaty w dolnej części tabeli, trzeba było postarać się, by nie trafić na miejsce spadkowe. Wciąż nie miałem pojęcia, kto przyczynił się do straty pierwszej bramki z Wiednia, więc zdecydowałem wymienić cały środek obrony – po pierwsze, dzięki temu eliminowałem z gry sabotażystę, a po drugie, żaden ze stoperów poprzednio nie zachwycił swoją postawą. Ostatecznie do rozpoczęcia gry ustawili się z zespołem Romain Delbourg i debiutant Adil Hermach.

 

 

Już w pierwszej minucie spotkania rozłożyłem bezradnie ręce, gdy zdołaliśmy urwać się z zabójczym atakiem, Sulimani z prawej strony wystawił piłkę Salmutterowi, a ten dokonał wyczynu niebywałego, przy strzale na pustą bramkę nastrzeliwując... bramkarza. Klaus jednak szybko odkupił swoje grzechy z tej sytuacji. W 4. minucie przedarliśmy się środkiem boiska, Sulimani wpuścił w pole karne Graussa, którego ofiarną interwencją zatrzymał Probst, ale Salmutter tym razem nie miał już problemów przed stojącą otworem bramką, pewnie dobijając do niej uderzenie kolegi. Kontrolowaliśmy grę niemal jak przed tygodniem w Wiedniu, z tą różnicą, że teraz strzelaliśmy gole. W 30. minucie Troisi udanym odbiorem zainicjował kontratak, Segreto przytomnie wysunął do niepilnowanego Salmuttera, a Klaus niemal od razu miękko dośrodkował na dziesiąty metr, skąd Sulimani łagodną podcinką pokonał Probsta.

 

W drugiej połowie niespodziewanie, zupełnie wbrew temu, co mówiłem w przerwie, oddaliśmy inicjatywę gościom i teraz to oni zdecydowanie częściej byli przy piłce, a do tego błędy zaczęli popełniać moi podopieczni. Od razu mecz z Lokomotiwem Moskwa stanął mi przed oczami, tym bardziej, że w pewnym momencie Delbourg niemądrym bawieniem się z piłką omal nie sprawił piłkarzom z Klagenfurtu kontaktowego gola. A kiedy ten wydawał się kwestią czasu, w 75. minucie Monterosso zdążył do piłki przed Baldeónem, przy okazji idealnie uruchamiając dalekim wykopem Troisiego, a po centrze Alessandro na krótki słupek Brauneis, wprowadzony chwilę wcześniej na boisko, dobił gości, którzy nie mieli już prawa się pozbierać. I nie pozbierali – wreszcie odnieśliśmy jakże potrzebne zwycięstwo, jedynie frekwencja na trybunie rozczarowywała.

02.08.2008, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 612

TB (3/36) FC Gratkorn [8.] - FC Kärnten [9.] 3:0 (2:0)

 

4' K. Salmutter 1:0

30' B. Sulimani 2:0

75' D. Brauneis 3:0

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 9 – J.Marveaux 7, A.Hermach 8, R.Delbourg 9, F.N'Ganga 8 – M.Dogan 7 (79' M.Weber 6), A.Grauss 7 (66' M.Ehrenreich 7), J.Segreto 8, A.Troisi 8 – B.Sulimani 8, K.Salmutter 8 (73' D.Brauneis 7)

 

GM: Romain Delbourg (O Ś, FC Gratkorn) - 9

Odnośnik do komentarza

Ważna, ważna. Ale jeśli chce się walczyć o jak najwyższe cele, nie wolno rozdawać rywalom prezentów.

 

------------------------------------------------

 

Zwycięstwo nad Kärnten pozwoliło nam odskoczyć w tabeli na 4. miejsce, które było już o wiele milsze dla oka. Początek sezonu przebiegał średnio udanie dla ubiegłorocznych faworytów – Austria Wiedeń i nietykalny Salzburg co prawda zajmowały oczywiście miejsca w czubie, ale już sytuacja Rapidu oraz GAK nie była tak pewna, bowiem tkwiły jak na razie w dolnej połowie ligowej stawki. A w czwartej kolejce ekstraklasy mierzyliśmy się na wyjeździe z ostatnią z tych ekip, GAK z sąsiedniego Grazu. Nie widziałem konieczności przeprowadzania zmian, więc na murawę Graz-Liebenau wybiegła niezmieniona jedenastka.

 

 

Oczywiście nie było łatwo. W drugiej minucie Monterosso efektownie zatrzymał strzał z dwóch metrów i dobitkę z czterech, zaś w następnej akcji, dla odmiany po drugiej stronie boiska, Salmutter urywał się już obrońcom, ale okazał się za wolny i ci dogonili go, zabierając mu piłkę. Z biegiem czasu zaczynaliśmy gospodarzom odpowiadać, aż w 21. minucie Windisch faulował naszego zawodnika po wrzutce Troisiego, jednak Sulimani kompletnie zawiódł, z rzutu karnego strzelając w środek bramki, a co za tym idzie prosto w golkipera. Na szczęście obrońcy GAK wybili piłkę na rzut rożny, a z tegoż dośrodkowanie Salmuttera głową do bramki skierował Delbourg, jednocześnie zdobywając swojego debiutanckiego gola dla Gratkorn. Tak jest!

 

Stracona bramka tylko podrażniła gospodarzy, którzy od tej pory nieustannie gnietli, a my mogliśmy liczyć tylko na sporadyczne kontrataki. Po przerwie grało nam się jeszcze trudniej i być może rywale wkopaliby nam parę ładnych bramek, gdyby tego wieczoru nie powstrzymała ich koszmarna nieskuteczność, której kulminacją było główkowanie Salkicia, zakończone koszmarnym pudłem z zaledwie metra. W tej sytuacji w końcówce umiejętna gra na czas wystarczyła, by wywieźć z Grazu cenne trzy punkty, jednocześnie niejako rewanżując się za ostatnią prostą zeszłego sezonu.

13.08.2008, Graz-Liebenau, Graz, widzów: 8829

TB (4/36) GAK Graz [9.] - FC Gratkorn [4.] 0:1 (0:1)

 

21' B. Sulimani (FCG) nw.rz.k.

22' R. Delbourg 0:1

53' E. Salkić (GAK) ktz.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – J.Marveaux 7, A.Hermach 8, R.Delbourg 7, F.N'Ganga 7 – M.Dogan 6 (46' M.Ehrenreich 6), A.Grauss 7 (85' R.Wissink 6), J.Segreto 7, A.Troisi 8 – B.Sulimani 7, K.Salmutter ŻK 8 (71' D.Brauneis 7)

 

GM: Alessandro Troisi (OP LŚ, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza

Jak wspomniałem, ciężko wiodło się faworytom w pierwszych kolejkach, a po GAK od razu mieliśmy sprawdzić, jak sprawy mają się w Rapidzie Wiedeń, który 16 sierpnia zawitał na Sportstadion Gratkorn. Miał to być oczywiście test i dla nas, bo jedna – choć w tym przypadku dwie – jaskółka wiosny nie czyni.

 

 

W tym spotkaniu wychodziło nam niemal wszystko. Od pierwszego gwizdka sędziego było widać, że Rapid rzeczywiście jakiś nieswój, aż piłki swobodnie latały między zawodnikami gości, którzy zdawali się być wciąż o krok za nami. Przez dłuższy czas ratował ich Payet dobrymi interwencjami, a także dużo szczęścia i odgwizdywanie przez sędziego absurdalnych ofsajdów, ale w 25. minucie zaczęło się dla wiedeńczyków bolesne dziesięć minut. Najpierw we wspomnianej po niezłym ataku pozycyjnym Troisi zszedł ze skrzydła i zacentrował w biało-zielony tłum na piątym metrze, skąd wyłonił się Grauss i efektownym szczupakiem zdobył swojego pierwszego gola dla Gratkorn. Pięć minut później daleko wybijał Marveaux, a na 35. metrze Halsti nieudolnym zagraniem strącił piłkę prosto do Sulimaniego, po czym ten bez namysłu kropnął wysoko nad wychodzącym z bramki Payetem, który nie zdążył wrócić i efektowny lob zamienił się w bramkę na 2:0. Wreszcie w 35. minucie po faulu Gramanna rzut wolny z 25 metrów wykonywał Troisi, wyśmienicie zawijając piłkę w okienko i fundując utytułowanym gościom nokautujące uderzenie. Byłem pewien, że któreś z tych dwóch ostatnich trafień znajdzie się w wynikach konkursu na Bramkę Miesiąca.

 

Tym razem w przerwie nie było już żadnych przeszkód w kontakcie z zawodnikami, którzy zrealizowali moje polecenia i w drugiej połowie nadal byli maksymalnie skoncentrowani. Na początku stwierdziłem, że wychodziło nam wszystko. Gościom za to absolutnie nic, bo w 81. minucie Monterosso obronił nawet rzut karny Katzera po niepotrzebnym faulu Delbourga. A skoro jedenastka również okazała się ponad siły Rapidu, po chwili Petschar zgarnął piłkę na przedpolu rywali, Grauss zagrał prostopadle do Sulimaniego, zaś ten okręcił się myląc obrońcę i w sytuacji sam na sam ustalił wynik na efektowne 4:0! Tak! Pierwszy w tym sezonie komplet widzów od razu został nagrodzony dobrym występem – takie Gratkorn chciało się oglądać.

16.08.2008, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1992

TB (5/36) FC Gratkorn [4.] - Rapid Wiedeń [5.] 4:0 (3:0)

 

25' A. Grauss 1:0

30' B. Sulimani 2:0

35' A. Troisi 3:0

81' M. Katzer (RW) nw.rz.k.

83' B. Sulimani 4:0

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 8 – J.Marveaux 8, A.Hermach 8, R.Delbourg 8, F.N'Ganga 8 – M.Dogan 8, A.Grauss 8, J.Segreto 8 (78' R.Wissink 7), A.Troisi 8 (74' W.Petschar 6) – B.Sulimani 8, K.Salmutter 7 (67' D.Raffaello 6)

 

GM: Marco Monterosso (BR, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza

Bo jeszcze nigdy z nimi nie wygraliśmy, tylko raz udało się zremisować, a i to w niesamowicie szczęśliwych okolicznościach. A jak już obejmowaliśmy prowadzenie, to za każdym razem znajdowali się jacyś sabotażyści, prezentujący im darmowe bramki ;) Polecam odszukać sobie relacje ze spotkań z Pasching, tam wszystko napisane :>

Odnośnik do komentarza

Bo nie ma na to pieniędzy. Już od dawna nie byliśmy z finansami ani centa na plusie, a przez brak awansu do Pucharu UEFA w przyszłym sezonie może być już totalna szmira w klubowej kasie.

 

 

Mała uwaga:

Post z ostatnim spotkaniem (przeciwko Pasching) jest do usunięcia, bowiem zostałem pokonany przez jakiś dziwny błąd systemu (w trakcie pisania posta z podsumowaniem miesiąca nagle wyskoczył czarny ekran i nic nie dało się zrobić), na który jedynym lekarstwem był reset, niestety nie będąc w stanie zapisać gry. Kolejne części pojawią się, gdy post będzie już skasowany, żeby uniknąć chaosu.

Odnośnik do komentarza

Żeby nie było nieporozumień, poniższy odcinek jest już tym właściwym, którego proszę nie usuwać ;)

 

Na szczęście błąd systemu i konieczność restartu pozostały bez wpływu na wynik, ani pozytywnego, ani negatywnego.

 

-------------------------------------------

 

W ostatnim meczu sierpnia jechaliśmy oddać parę punktów Pasching. Tak, użyłem prawidłowego określenia – to jedyny zespół w T-Mobile Bundeslidze, który nigdy z nami nie przegrał, a dotąd w każdym spotkaniu, może z delikatnym wyjątkiem ubiegłorocznego Hallen Cup, otrzymywał od nas prezenty w postaci jeśli nie rzutów karnych, to przynajmniej rzutów wolnych z groźnych odległości, ewentualnie katastrofalnych zagrań moich podopiecznych. Dlatego też nawet nie marzyłem o zwycięstwie w tym meczu.

 

Uzasadnienie przyszło bardzo szybko. Najpierw mieliśmy dobrą okazję, gdy uderzenie Troisiego z rzutu wolnego z klasą obronił Mora, ale już w 12. minucie nasi środkowi pomocnicy zapomnieli, że na przedpolu kryją właśnie oni. W rezultacie González spokojnie podał przed pole karne do swobodnego Adrianinho, który komfortowo przyjął sobie piłkę i oddał strzał, który zaskoczył ciamajdowatego w tej sytuacji Monterosso. Długo nie mogliśmy się pozbierać, będąc raczej bliżej utraty drugiego gola, aniżeli wyrównania. A jednak w 38. minucie przytomność Trioisiego pozwoliła wyprowadzić kontrę, po której Alessandro dośrodkował na krótki słupek, gdzie nadleciał Salmutter i mocnym strzałem w poprzek bramki zdobył gola na 1:1.

 

Po przerwie, w której w szatni został bezbarwny Dogan, dużo roboty miał Monterosso, w kilku sytuacjach instynktownie bronią trudne piłki. Na szczęście fortuna sprzyjała Marco, bo gdyby nie on, byłoby kiepsko. Im bliżej było końca, tym słabiej mi się robiło, gdy widziałem, jak rywale urywają się z kolejnymi kontratakami. Ostatecznie na zdobycie zwycięskiego gola zabrakło im może szczęścia, a może czasu, natomiast wartym odnotowania był fakt, że to był pierwszy od trzech spotkań pojedynek z Pasching, w trakcie którego rywal nie otrzymał od nas w prezencie rzutu karnego.

23.08.2008, Waldstadion, Pasching, widzów: 4564

TB (6/36) FC Pasching [4.] - FC Gratkorn [2.] 1:1 (1:1)

 

12' Adrianinho 1:0

38' K. Salmutter 1:1

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – J.Marveaux 7, A.Hermach 8, R.Delbourg 8, F.N'Ganga 7 – M.Dogan 6 (46' M.Ehrenreich 7), A.Grauss ŻK 7 (81' R.Wissink 6), J.Segreto 7, A.Troisi 8 – B.Sulimani 6 (69' D.Brauneis 6), K.Salmutter 7

 

GM: Adil Hermach (LB, O Ś, DP, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...