Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Z końcem miesiąca mięsień uda naciągnął Mesut Dogan, wypadając na jakiś czas z gry. Naturalizowany Austriak był zatem wyłączony z gry w wyjazdowym meczu z najsłabszym w lidze Leoben, a w składzie zabrakło również N'Gangi, który był o krok od zniszczenia nam występu przeciwko GAK.

 

 

Leoben do tego spotkania nie bez powodu zamykało ligową tabelę, a jeśli chcieliśmy udowodnić, że jesteśmy porządnym liderem, a nie z przypadku, gospodarzy należało bez zbędnej żenady pokonać. Tak się jednak nie stało, a na drodze ku dopięciu tego celu stanęliśmy sobie sami, będąc koszmarnie nieskutecznymi. Najpierw środkowi pomocnicy tak głaskali się w środku pola z przeciwnikami, że ci bezstresowo podchodzili pod nasze pole karne, a gdy już przejęliśmy inicjatywę, co rusz łapałem się za głowę i zagryzałem zęby. W pierwszej połowie nie oddaliśmy ani jednego celnego strzału, a tuż przed przerwą Manuel Weber strzelając na pustą bramkę trafił w poprzeczkę.

 

W drugiej połowie wiedziałem już, że Wemmer i Sulimani grają swój ostatni na jakiś czas występ, zresztą obecnego nie rozegrali do końca, będąc przeze mnie sukcesywnie zdejmowanymi z boiska. Jedynie wprowadzony za Benjamina Salmutter zdołał zatrudnić golkipera gospodarzy, zaś gdy kilka minut przed końcem Weber w doskonałej sytuacji wykopał piłkę poza stadion, zawyłem tylko: "ja pierdolę!", co było idealnym podsumowaniem naszego bezbarwnego występu. Jeśli następnego dnia Austria Wiedeń wygrałaby swoje spotkanie, na własne życzenie oddalibyśmy fotel lidera.

01.11.2008, Stadion Donawitz, Leoben, widzów: 776

TB (16/36) DSV Leoben [10.] - FC Gratkorn [1.] 0:0

 

68' J. Josephs (L) ktz.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Müller ŻK 7, F.Mantigou 7, J.Marveaux 6, W.Hacker 7 – M.Weber 6, A.Grauss 7 (69' V.Esposito 7), J.Segreto 7, L.Malouda ŻK 7 – B.Sulimani 6 (56' K.Salmutter 7), R.Wemmer 6 (79' M.Bucsek 6)

 

GM: Joris Marveaux (O PŚ, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza

Skłonności do przekładania spotkań w Austrii zaczynały mnie drażnić. Austria Wiedeń przegrała z GAK 1:4, a Pasching zremisowało swoje spotkanie, ale momentalnie podjęto decyzję o przełożeniu naszego spotkania z Admirą Wacker, co spowodowało to, że mimo iż rywale nie wykorzystali naszego prezentu, do najbliższego meczu ze Sturmem Graz i tak mieliśmy przystępować jako jedynie teoretyczny lider. Teoretycznie, bo podczas gdy pauzowaliśmy, Rapid zwyciężył w derbach Wiednia z Austrią i z jednym rozegranym spotkaniem więcej wyprzedzał nas o punkt.

 

 

Jako że znowu w naszym terminarzu pojawiła się niechciana wyrwa, postanowiłem załatać ją szybkim sparingiem z trzecioligowym Bad Aussee. Trochę sobie pobiegaliśmy, postrzelaliśmy, podtrzymując rytm meczowy. Miałem nadzieję, że niebawem odzyskamy, co nasze.

08.11.2008, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 96

TOW FC Gratkorn [TB] - SV Bad Aussee [NL] 5:1 (4:1)

 

13' A. Kanneh 1:0

21' A. Kanneh 2:0

26' J. Segreto 3:0

35' A. Kanneh 4:0

39' Ch. Gorsche 4:1

81' J. Segreto 5:1

Odnośnik do komentarza

W meczu ze Sturmem Graz o grze mogli zapomnieć oczywiście Wemmer i Sulimani, którzy w ostatnim czasie marnowali tyle sytuacji, że głowa mała. Zastąpili ich Kanneh i Salmutter, ponadto na prawym skrzydle Webera, który schrzanił piłkę meczową w Leoben, zmienił Ehrenreich. Miałem nadzieję, że w takim składzie wywalczymy komplet punktów i wrócimy na fotel lidera.

 

 

Okazało się jednak, że tego wieczoru mecz rozgrywa i Rapid Wiedeń, tak więc nawet po ewentualnym zwycięstwie kwestia powrotu mogła być odroczona. Tym bardziej, że po 20 minutach przewagi wywalczyliśmy rzut rożny, po którym goście wybili piłkę, a Hacker dał się objechać Krammerowi jak zabawka, w wyniku czego zawodnik Sturmu popędził sam na Monterosso. Dziadostwo naszego obrońcy było kosztowne w skutkach – boisko z czerwoną kartką opuścił ratujący sytuację Müller, zaś wrzutkę z rzutu wolnego bez trudu na gola zamienił Giorgino. Do Müllera pretensji nie miałem, bo poniekąd nie miał wyjścia, do tego całą winę ponosił Wolfgang i chyba nie muszę oznajmiać, co w tej chwili o nim myślałem.

 

W jednej chwili zrobiło się bardzo niewesoło. A jednak niedługo później Marveaux wybił piłkę z naszej połowy, z kolei po stronie gości defensorzy zlekceważyli Kanneha, który wobec tego ruszył z solowym natarciem i wyrównał na 1:1 pomimo asysty rywala. Po przerwie czyhaliśmy na okazję do kontrataku, ponieważ grając w osłabieniu przewaga Sturmu była czymś oczywistym. Po prawdzie z biegiem czasu coraz bardziej spodziewałem się zwycięskiego gola dla gości, bowiem Hacker cały czas zdawał się nie wiedzieć, co się wokół niego dzieje, a na drugiej flance rozpaczliwie bojaźliwy był Rene Gsellmann. Gdy byłem już pewien, że spotkanie przegramy, w 90. minucie wyszliśmy z dwójkowym kontratakiem, Malouda z lewego skrzydła wypuścił na wolne pole Kanneha, a ten mimo zmęczenia podholował w pole karne i na raty zapewnił nam zwycięstwo! Wydawało się, że Abu zmarnował okazję, ale ten jednak sięgnął piłki raz jeszcze i udało się.

 

To nie był koniec świetnych nowin – Rapid Wiedeń bezbramkowo zremisował z Kärnten, dzięki czemu nie tylko wróciliśmy na pierwsze miejsce, ale po nadrobieniu zaległego spotkania mogliśmy nawet odskoczyć na cztery punkty, o ile Pasching zanotuje jakieś potknięcie.

15.11.2008, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1990

TB (17/36) FC Gratkorn [2.] - Sturm Graz [4.] 2:1 (1:1)

 

21' M. Müller (FCG) czrw.k.

23' D. Giorgino 0:1

27' A. Kanneh 1:1

90' A. Kanneh 2:1

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Müller CzK 5, F.Mantigou 7, J.Marveaux 8, W.Hacker 6 – M.Ehrenreich 6 (46' V.Esposito 7), A.Grauss 7, J.Segreto 7 (78' R.Dorn 6), L.Malouda 7 – K.Salmutter 6 (22' R.Gsellmann 7), A.Kanneh 9

 

GM: Abu Kanneh (N, FC Gratkorn) - 9

Odnośnik do komentarza

Ostatnim meczem drugiej rundy spotkań T-Mobile Bundesligi był mecz z Admirą Wacker, której ostatnim razem daliśmy dupy jak mało kto. Liczyłem na to, że tym razem zagramy już porządnie, a ja postanowiłem eksperymentalnie wystawić na prawym skrzydle Esposito, który ze Sturmem dał dobrą zmianę słabemu Ehrenreichowi.

 

 

Wiele jednak wskazywało, że teraz Admirę Wacker moi zawodnicy wybrali sobie do dokonywania aktów autodestrukcji. Na początku zaczęło się niewinnie, ale w końcu po 13. minutach gry goście wykonywali rzut rożny, po którym w polu karnym Segreto, Malouda i Grauss we trzech dali się przeskoczyć jednemu tylko Potillonowi, który dość fartownie od słupka wdusił piłkę głową do bramki. Cała trójka ośmieszyła się w tej sytuacji po całości, ponieważ piłki ostatecznie sięgnął zawodnik, który miał na to najmniejsze szanse. Najgorsze było jednak to, że moje sieroty zupełnie nie podjęły walki, dając się ogolić słabiutkiemu rywalowi jak frajerzy, którymi de facto dziś byli. Do końca meczu rywale modlili się o przetrwanie, my nieustannie atakowaliśmy, ale nasze strzały nie stanowiły najmniejszego zagrożenia dla bramki Admiry, a pod koniec pierwszej połowy rzut wolny z linii pola karnego w irytujący sposób spieprzył Grauss, zamiast walić w okienko, bezsensownie zagrywając na prawo, co było równe pozbyciu się piłki. Tak oto na własne życzenie dobrowolnie oddaliśmy pozycję lidera znienawidzonemu przeze mnie Pasching, które w tej sytuacji spokojnie dowiozło sobie remis z Leoben i mogło śmiać się z naszej nieudolności.

19.11.2008, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1926

TB (18/36) FC Gratkorn [1.] - Admira Wacker [8.] 0:1 (0:1)

 

13' L. Potillon 0:1

26' V. Esposito (G) ktz.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Mandl 7, F.Mantigou ŻK 7, J.Marveaux 7, W.Petschar 6 – V.Esposito Ktz 6 (26' R.Wissink 5), A.Grauss 7 (62' A.Troisi 6), J.Segreto 6, L.Malouda 6 – K.Salmutter 7, A.Kanneh 6 (72' B.Sulimani 7)

 

GM: Lionel Potillon (O PLŚ, Admira Wacker) - 9

 

 

T-Mobile Bundesliga 2008/09, runda 2/4:

 

ee4221b36bc58bd1.jpg

 

Odnośnik do komentarza

Wydawało się, że 22 listopada mieliśmy doskonałą okazję, by pogłębić stratę do lidera, gdy do Gratkorn przyjeżdżał Salzburg, z którym nie potrafiliśmy wygrać już od przeszło roku, zaś Pasching mierzyło się u siebie z outsiderami z Klagenfurtu. Względem porażki z Admirą, oprócz powrotu Müllera po karze zawieszenia, przemeblowałem nieco środek pola – na lewym skrzydle pozostał jedynie Malouda, zaś za kontuzjowanego Esposito, słabego ostatnio Segreto i skrytykowanego przeze mnie Graussa, który jednak załapał się na ławkę, znaleźli się Manuel Weber, Rogier Wissink i Alessandro Troisi. Można było upatrywać szansy w tym, że Salzburg w tym sezonie grał słabo, notując do niedawna dwa razy więcej porażek od Gratkorn, ale po ostatnim meczu wiedziałem już, że po nas można spodziewać się wszystkiego.

 

 

Goście wrócili do ustawienia z jednym napastnikiem, tak więc Mantigou standardowo dostał polecenie siedzenia Lokvencowi na karku. Zagraliśmy bardzo ambitnie, już w 6. minucie Kanneh sprawdził czujność Manningera z dystansu, a choć później Salzburg nas mocno przycisnął, w końcu to nadal Mistrz Austrii, to jednak skutecznie się broniliśmy. Świetnie spisywał się też Mantigou, który tak obrzydzał życie Lokvencowi, że ten sobie nie postrzelał, a później wręcz "szukał gry" z dala od naszej bramki.

 

Jednak wszystko co najlepsze, wydarzyło się w drugiej połowie. Widząc, że Salzburg nie jest taki straszny, zachęciłem drużynę do zepchnięcia rywali do obrony, co się udało, ponadto w 60. minucie Weber wykonywał rzut wolny spod linii bocznej, Troisi po jego dograniu ściągnął na siebie obrońcę i wysunął na 20. metr do niepilnowanego Petschara, który soczystym pociskiem prosto w okienko zdobył swoją pierwszą bramkę dla Gratkorn! Goście nadal nie potrafili się odnaleźć, a ja dopiero mniej więcej kwadrans przed końcem przeprowadziłem pierwszą zmianę wprowadzając Sulimaniego, pozostałe chcąc zostawić na końcówkę, by kraść czas. W 83. minucie, gdy rywalom zaczynało się śpieszyć, ruszyliśmy z szybkim kontratakiem, Salmutter rozciągnął na lewo do Maloudy, a ten po dość długim rajdzie miękko dograł w pole karne, gdzie Sulimani przyjął piłkę i płaskim strzałem pokonał Manningera! Już nic nie mogło odebrać nam zwycięstwa, ponadto tym razem popis dało Pasching, które poległo u siebie z Kärnten 1:4 i ponownie przeskoczyliśmy rywali.

22.11.2008, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1975

TB (19/36) FC Gratkorn [2.] - SV Salzburg [5.] 2:0 (0:0)

 

60' W. Petschar 1:0

83' B. Sulimani 2:0

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 8 – M.Müller 8, F.Mantigou 8, J.Marveaux 8, W.Petschar 8 – M.Weber 8, R.Wissink 7, A.Troisi 7 (90' A.Grauss 6), L.Malouda 8 – K.Salmutter 7 (83' M.Bucsek 6), A.Kanneh 7 (72' B.Sulimani 7)

 

GM: Wolfram Petschar (O LŚ, DP, P L, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza

Teraz na przykład spadliśmy nie na drugie, a od razu na trzecie miejsce.

 

----------------------------------------------

 

Ostatni mecz 2008 roku przypadł na wyjazd do Wiednia. Gospodarz tego meczu, Austria, jeszcze kilka kolejek temu był na czele tabeli, co najlepiej pokazywało, że każde, nawet najdrobniejsze potknięcie mogło skutkować bardzo poważnymi konsekwencjami. A my jak na złość postanowiliśmy udowodnić to na własnym przykładzie.

 

Odkąd tylko zaczął się mecz, w drugiej linii i ataku znowu obserwowałem miękkie nogi moich podopiecznych i multum podań donikąd. Właśnie tego typu zachowanie Salmuttera z 14. minuty, który zamiast przyjąć piłkę, wolał przedłużyć ją głową do przeciwnika, rozpoczęło kontratak Austrii, na końcu którego Marveaux, mimo że powinien cały czas być przy Gerbie, wyszedł jednak do przodu, dzięki czemu ten musiał tylko postawić trzy kroki i spokojnie pokonać Monterosso. Tak jak to było z Admirą Wacker, tak i teraz w tym momencie sędzia równie dobrze mógł zakończyć zmagania, bo w dalszej części gry nie wydarzyło się już nic wartego szczególnej wzmianki. Jeszcze tylko w pierwszej połowie mieliśmy doskonałą sytuację do wyrównania, której nie dało się nie wykorzystać, ale Kanneh pokazał, że w Gratkorn wszystko jest możliwe i jego żałośnie słaby strzał z czterech metrów Didulica nie odbił, a po prostu chwycił w rękawice. Już w tym momencie wiedziałem, że mecz jest przegrany, a skoro Pasching i Rapid w przeciwieństwie do nas nie były frajerami, nie omieszkały wykorzystać naszej hojności.

30.11.2008, Franz-Horr-Stadion, Wiedeń, widzów: 7288

TB (20/36) Austria Wiedeń [5.] - FC Gratkorn [1.] 1:0 (1:0)

 

14' A. Gerba 1:0

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Müller 6, F.Mantigou 7, J.Marveaux 8, W.Petschar 7 – M.Weber 6 (76' M.Bucsek 6), R.Wissink 6, A.Troisi 7, L.Malouda ŻK 6 (58' A.Grauss ŻK 6) – K.Salmutter 6, A.Kanneh 6 (69' B.Sulimani 6)

 

GM: Ali Gerba (N Ś, Austria Wiedeń) - 8

Odnośnik do komentarza

Listopad 2008

 

Bilans: 2-1-2, 6:4

T-Mobile Bundesliga: 3. [-0 pkt do Rapidu Wiedeń, +2 pkt nad Sturmem Graz]

Hallen Cup: –

Finanse: -2,1 mln euro (-148 tys. euro)

Gole: Benjamin Sulimani (11)

Asysty: Alessandro Troisi (6)

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: FC Liverpool [+3 pkt]

Austria: FC Pasching [+1 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+7 pkt]

Hiszpania: Deportivo [+5 pkt]

Niemcy: HSV Hamburg [+0 pkt]

Polska: Lech Poznań [+7 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [M]

Szwajcaria: FC Basel [+6 pkt]

Włochy: Palermo [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, gr. A, 0:4 u siebie z Chelsea Londyn; out

 

Puchar UEFA:

- Legia Warszawa, gr. B, 2:0 na wyjeździe ze Slovanem Liberec

 

Reprezentacja Polski:

- 08.11, Mecz towarzyski, Polska - Hongkong, 1:0

- 12.11, Mecz towarzyski, Polska - Finlandia, 1:1

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1163], 2. Anglia [1100], 3. Francja [1061], ..., 43. Polska [602]

Odnośnik do komentarza

Niestety nie jest to możliwe; tamto spotkanie nie ma raportu meczowego, w związku z czym nie mogę nawet do niego wejść. W reprezentacji Hongkongu są permanentnie same szaraki, w dodatku widoczne w składzie tylko w trakcie meczu, więc ewentualne nazwiska pewnie i tak nic by nie mówiły.

 

Tak to wygląda w praktyce:

Hongkong

Odnośnik do komentarza

It looks like, że do startu wiosennej części sezonu rozegramy bardzo mało sparingów :/

 

---------------------------------------

 

 

Grudzień był miesiącem wolnym od ligowych zmagań, a ja postanowiłem w całości uczynić go luźnym okresem dla zawodników, by mogli trochę odpocząć i wyleczyć ewentualne urazy. Bardzo przydało się to Benjaminowi Sulimaniemu, który uszkodził sobie łąkotkę na treningu i musiał przejść zabieg artroskopii, zaś ten wyłączył go z treningów na ponad 4 tygodnie, a więc jak w mordę strzelił. Kilku innych zawodników również dopadły urazy, ale te były akurat mniej groźne.

 

Choć rozpoczęła się zimowa przerwa, w Austrii aż tak absolutnie nic się znowu nie działo. Listopadowe pasmo kiepskich wynik wykończyło menedżera Salzburga, który ponoć wyparował wręcz z klubu – gdyby było to w okolicach Syberii, wszystko byłoby jasne, ale pod Alpami można było jeszcze spekulować, czy zrezygnował sam, czy bezceremonialnie go wylano.

 

Z radością dowiadywałem się, że mam w zespole potencjalnych następców wielkich piłkarzy. Wiedziałem już, że Vincenzo Esposito okrzyknięty był drugim Andreą Pirlo, ale nowością było dla mnie to, że podobno w naszych rezerwach biegał nowy Francesco Totti, jak zaczęto nazywać Roberto Cozzolino, który niedawno awansował z drużyny U-19. Miałem nadzieję, że będzie mógł zostać w klubie i wspomóc nas swoim talentem, ale jeżeli któryś z nich marzyłby o transferze, byłem gotów im go umożliwić, ale postanowiłem nie schodzić z odstępnym poniżej 3 milionów euro, by ewentualna transakcja była dla klubu opłacalna.

 

Cokolwiek, zacząłem rozglądać się za ciekawymi juniorami, mającymi być wkrótce do wyjęcia na Bosmanie, by przygotować się na ewentualne sprzedaże.

 

 

 

Grudzień 2008

 

Bilans: 0-0-0, 0:0

T-Mobile Bundesliga: 3. [-0 pkt do Rapidu Wiedeń, +2 pkt nad Sturmem Graz]

Hallen Cup: –

Finanse: -2,34 mln euro (-234 tys. euro)

Gole: Benjamin Sulimani (11)

Asysty: Alessandro Troisi (6)

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+4 pkt]

Austria: FC Pasching [+1 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+7 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+1 pkt]

Niemcy: HSV Hamburg [+0 pkt]

Polska: Lech Poznań [+4 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: FC Basel [+6 pkt]

Włochy: AC Milan [+2 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, gr. A, 0:4 na wyjeździe z Schalke 04 Gelsenkirchen; out

 

Puchar UEFA:

- Legia Warszawa, gr. B, 1:1 u siebie z AEK Ateny; awans, vs. AC Milan

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1111], 2. Anglia [1065], 3. Francja [1045], ..., 36. Polska [628]

Odnośnik do komentarza

Na początku roku zacząłem dopinać letnie ruchy transferowe z myślą o szkoleniu utalentowanej młodzieży. Jako że Winkler wypatrzył w Portugalii kilku obiecujących Brazylijczyków z portugalskimi paszportami, latem zjawić się u nas mieli José Luiz Custódio (18 l., P P, Brazylia) z rezerw Sportingu Braga oraz Fabio (18 l., DBP/P P, Brazylia) z Académiki, z kolei we Włoszech odpowiednio dobre wrażenie na naszym scoucie i przede wszystkim na mnie zrobił Davide Stella (17 l., OP Ś, Włochy) z młodzieżówki Arezzo.

 

Jeden z transferów zrealizowany został natomiast już w styczniu, a był to oczekiwany Moncef Zerka (27 l., O/DBP/OP PŚ, N Ś, Maroko), który bardzo chętnie przeniósł się do nas z Nancy. Marokańczyk przybył do klubu w porę, bo od razu załapał się na wyjazd do Niemiec, gdzie rozegrać mieliśmy dwa sparingi z trzecioligowymi drużynami, Holsetin Kiel i rezerwami 1860 Monachium. W Gratkorn został Sulimani, który dopiero niedawno wznowił treningi po kontuzji kolana, za to szansę odkucia się dostał Adil Hermach, wracający z dość długiej banicji z rezerwach.

 

Pierwsza z gier przygotowawczych przypadła na wizytę w Kilonii. Było to niestety mało opłacalne przedsięwzięcie, ponieważ oprócz niewątpliwych korzyści kondycyjnych po miesiącu laby, niegroźnych na szczęście kontuzji doznali Kanneh i Hacker, zaś samo spotkanie było arcynudnym widowiskiem, w którym bliżsi zdobycia gola byli gospodarze, w naszej bramce znakomicie spisywał się Monterosso, a z przodu tylko Dogan spudłował z metra, a strzał Wissinka z obrzeży pola karnego obronił bramkarz Kiel.

13.01.2009, Holsteinstadion, Kiel, widzów: 375

TOW Holstein Kiel [GER] - FC Gratkorn [AUT] 0:0

 

54' A. Kanneh (G) ktz.

60' W. Hacker (G) ktz.

 

 

Dzień po wyjeździe z Kilonii rozchorowali się Schaffler i Wemmer, tak więc ich udział w tej części przygotowań do wiosny ograniczył się do miarowego pociągania nosem w bezpiecznej odległości na ławce rezerwowych w objęciach koców. Po powrocie do Austrii mieli nie wychylać się z łóżek.

 

Niejako po drodze w trasie do Gratkorn podjęliśmy rezerwy 1860 Monachium. Teraz już nie tylko biegaliśmy, ale również sobie postrzelaliśmy, obnażając wszystkie braki drużyny z czołówki niemieckiej Regionalligi Süd. Przez całe spotkanie popełniliśmy właściwie tylko jeden poważny błąd, który w 21. minucie skończył się podaniem Oehrla do pustej bramki, natomiast poza tym wyjątkiem nasza gra wyglądała bardzo składnie.

16.01.2009, Stadion an der Grünwalder Straße, Monachium, widzów: 974

TOW TSV 1860 Monachium II [GER] - FC Gratkorn [AUT] 1:5 (1:3)

 

5' A. Grauss 0:1

18' L. Malouda 0:2

21' T. Oehrl 1:2

26' D. Raffaello 1:3

56' M. Dogan 1:4

80' M. Bucsek 1:5

Odnośnik do komentarza

Pierwszy raz doświadczyłem takiej sytuacji w FM :)

 

Surprise, pane Havranek!

 

 

@Profesor,

Moncef Zerka i jego wszechstronność.

 

-----------------------------------------------

 

 

Mogłem przysiąc, że na popołudniowym treningu nadal odbijało mi się kartofel salad, gdy usłyszałem, że prezes oczekuje mnie w swoim gabinecie. Wydałem więc kilka poleceń trenerom, nadzór nad przebiegiem zajęć powierzyłem asystentowi Marko i poszedłem na spotkanie z pryncypałem. Zastałem go z miną, po której trudno było rozgryźć jego aktualny nastrój, bo ani to radość, ani smutek, ani niepokój. Ot, można to było nazwać pospolitą zadumą, a jego pozycja za biurkiem przypominała mi nieco Marlona Brando z niezapomnianego "Ojca chrzestnego".

 

– Chciał mnie pan widzieć. Słucham.

 

– Tak, tak, Ralf, usiądź.

 

Prezes Fandl wskazał łagodnym ruchem ręki krzesło stojące przed biurkiem.

 

– Poprosiłem cię, bo jednak powinieneś wiedzieć, co się dzieje w strukturach klubu, każdy menedżer powinien – zaczął. – Nie jest tajemnicą, że od dłuższego czasu pogłębiały się nasze problemy finansowe i przyznam, że w ostatnim czasie było z tym już naprawdę fatalnie.

 

Nie bardzo wiedziałem, do czego zmierza. Po mojej głowie krążyły pewne zalążki myśli, ale odpychałem je od siebie tak, jak robi się to ze zbyt nachalnymi, brodatymi mędrcami ulicznymi na dworcach.

 

– W końcu nadszedł taki moment – kontynuował – w którym taka sytuacja nie może trwać dalej i trzeba coś z tym zrobić. Nie będę dalej owijał w bawełnę i po prostu ci powiem, że do klubu wchodzi zarząd...

 

– Matko kochana, komisaryczny? – przerwałem mu w pół zdania, czując jak przez plecy przeleciała mi błyskawica ciarek.

 

– Co? A, nie, nie, spokojna głowa – uśmiechnął się łagodnie prezes. – Zarząd mojego partnera w interesach. Innymi słowy, wycofuję się z zabawy, trochę mnie to przerasta.

 

– A ja? Przecież nowy zarząd może mieć swoje "widzi mi się".

 

– I tu się niczym nie martw. Nie odchodzę od razu, bo i on sam nie chce rzucać się na głęboką wodę. Dogadaliśmy się, że dopóki nie będzie pewien, że ogarnie się ze wszystkim sam, będę mu służył pomocą, a ja postawiłem mu sprawę jasno, że tobie ma włos z głowy nie spaść, bo takich jak ty ze świeczką szukać.

 

– Naprawdę prezes tak mu powiedział? – trochę mi to pochlebiło.

 

– No pewnie. A co? Nie obróciłeś klubu w liczącą się siłę? W 2005 byłem pewien, że następny sezon zaczniemy z powrotem w trzeciej lidze, a tymczasem bijemy się o lidera w ekstraklasie.

 

Odetchnąłem z ulgą, że zawirowania w zarządzie nie wpłyną na moją pozycję w klubie. To jednak nie była ostatnia dobra informacja. Następna była wręcz wspaniała.

 

– Aaa, jeszcze jedno, Ralf – przypomniał sobie ex-prezes Fandl. – Ruchy zawiązane ze zmianą zarządu zaczęliśmy już wtedy, gdy byłeś z drużyną na zgrupowaniu w Niemczech. Dlatego przez ten czas nowy zarządca nie tylko spłacił cały dwumilionowy dług, ale również klubowa kasa wypchana została kwotą 8 420 000 euro, ponadto na transfery można było przeznaczyć, uwaga, 6 250 000 euro. Niezła kasa, co nie? – prezes mrugnął oczami z aprobatą.

 

– Czyli... – wykalkulowałem na szybko w pamięci. – Czyżbyśmy nagle stali się najbogatszym klubem Austrii?

 

– Cóż, na to wygląda na chwilę obecną. Bogaty ten mój partner we wspólnych interesach.

Odnośnik do komentarza

Nie spodziewałem się takiego wybawienia - byłem pewien, że zmiana zarządu na serio występuje dopiero w późniejszych FM'ach, a tu niespodzianka :) A z tym najbogatszym klubem to prawda, bo wszystkie pozostałe drużyny ekstraklasy, włącznie z Austrią i Rapidem Wiedeń, mają status finansowy "w porządku", dwa zespoły są "niepewne", zaś tylko jedno Gratkorn ma status "spokój".

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...