Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Skoro Gratkorn od września było łakomym kąskiem dla niemal wszystkich ligowych drużyn, nie zdziwiłem się specjalnie, gdy przed ostatnim meczem 2006 roku, w ramach którego przyjeżdżał do nas spadkowicz Wacker Tirol, menedżer rywali hardo rozpowiadał, że jego drużyna rozniesie mój zespół. To, że nie zdziwiłem się tą wypowiedzią, nie oznaczało, że nie zareagowałem na nią z zadziornością typową dla mojego charakteru, który został mi w spadku po chwili, w której dowiedziałem się, że moja kariera piłkarska legła w gruzach.

 

Czerczesow powinien się jeszcze trochę nauczyć – powiedziałem z uśmiechem politowania – skoro nie potrafi panować nad emocjami i rzuca deklaracjami na lewo i prawo. Zobaczymy, co z tych zapowiedzi wyniknie na boisku, bardzo jestem ciekaw.

 

 

Z prowizorycznie skleconą obroną i zdrowym Heinzem Weberem w bramce wyszliśmy na murawę Sportstadion Gratkorn, a gdy okazało się, że mecz poprowadzi rozrzutny pod względem kartek sędzia Tschandl, wiedziałem z góry, że będzie kolorowo. I rzeczywiście, spotkanie przebiegało pod hasłem "więc chodź, pomaluj mój świat, na żółto i na czerwono", bo arbiter od samego początku praktycznie nie chował żółtego kartonika. Skoro kilka spotkań temu dziesiątkował nas, tak teraz na częste karanie mogli narzekać goście z Innsbrucku, ale sami byli sobie winni, bowiem co rusz chamsko podkładali nogi moim zawodnikom, a to nie były tak błahe przewinienia. To musiało się na nich zemścić, dlatego w 27. minucie kolejny faul Knadla został przez arbitra nagrodzony drugą żółtą kartką i stanęliśmy przed szansą.

 

Którą zrealizowaliśmy w drugiej połowie. Przed przerwą mimo wszystko bliżej zdobycia bramki było Wacker, ale już po zmianie stron było to nieaktualne stwierdzenie. W końcu w 50. minucie wykonywaliśmy rzut wolny na wysokości pola karnego po faulu Mosera – który, nawiasem mówiąc, otrzymał za to żółtą kartkę –, dośrodkowanie Ehrenreicha głową zgrał Wawra, Martin przejął piłkę i posłał w zbiegowisko na piątym metrze, a tam szczęśliwie wyłuskał ją Dogan i bombą z całej siły wstrzelił do bramki! "Jest!" – z radości walnąłem pięścią w otwartą dłoń, a następnie spojrzałem w kierunku Czerczesowa, po nawiązaniu z nim kontaktu wzrokowego rozkładając wymownie ręce z sarkastycznie wykrzywionymi ustami.

 

Piłkarze z Insbrucku w dalszej części meczu marnowali okazję za okazją, to trafiając w boczną siatkę, to zaś posyłając piłkę daleko poza stadion, a i nam nie brakowało dogodnych sytuacji. Ja zaś wraz z upływem minut reagowałem odpowiednimi zmianami personalnymi i taktycznymi, coraz skuteczniej neutralizując szaleńcze ataki gości, aż wreszcie sędzia Tschandl dwoma krótkimi i jednym długim gwizdnięciem uwiecznił naszą wygraną 1:0.

 

– No i gdzie to zwycięstwo, panie Czerczesow? – spytałem retorycznie rywala, schodząc z zespołem do szatni.

07.12.2006, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1918

ErLi (21/33) FC Gratkorn [1.] - Wacker Tirol [6.] 1:0 (0:0)

 

27' T. Knabel (WT) czrw.k.

50' M. Dogan 1:0

 

FC Gratkorn: H.Weber 7 – D.Hofer 7, J.Marveaux ŻK 7, E.Kangulungu 7, S.Srienz 7 – M.Ehrenreich 7, M.Dogan 8, M.Gsellmann ŻK 7 (73' G.Puntigam 6), K.Wawra 7 (81' R.Dorn 6) – R.Wemmer 7, M.Brauneis 7 (67' M.Bucsek 6)

 

GM: Mesut Dogan (OP PŚ, N Ś, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza

Na resztę grudnia postanowiłem nie organizować żadnych sparingów. Nie tylko chciałem dać odpoczynek drużynie, ale też przerwa od rozgrywania spotkań miała na celu odcięcie od marnego stylu, jaki prezentowaliśmy od początku jesieni i odrzucenie go. Początek przygotowań do wiosennej części sezonu zaplanowany był na 10 stycznia, a miesiąc przerwy zawodnicy wybrali sobie jako dobry moment do masowych urazów, głównie na naszej siłowni. Stwierdzenie "dobry moment" można było odebrać zarówno jako ironię, jak i poważnie, bo faktycznie lepiej, by moi podopieczni łamali się właśnie teraz, a nie w czasie rozgrywek.

 

 

Grudzień 2006

 

Bilans: 1-0-0, 1:0

Red Zac Erste Liga: 1. [+6 pkt nad LASK Linz]

Hallen Cup: –

Finanse: -718 tys. euro (-304 tys. euro)

Gole: Markus Gsellmann i Abu Kanneh (6)

Asysty: Manuel Weber, Gernot Baumgartner i Markus Gsellmann (po 3)

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+10 pkt]

Austria: Austria Wiedeń [+0 pkt]

Francja: Bordeaux [+1 pkt]

Hiszpania: Real Madryt [+2 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+1 pkt]

Polska: Legia Warszawa [+1 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: St. Gallen [+0 pkt]

Włochy: Juventus Turyn [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- Legia Warszawa, gr. E, 0:2 na wyjeździe z IFK Göteborg; out

- Wisła Kraków, 1/16 finału, vs. Maccabi Hajfa

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Anglia [984], 2. Holandia [940], 3. Francja [919], ..., 15. Polska [762]

Odnośnik do komentarza

Drugiego stycznia osobiście powitałem na Sportstadion Gratkorn Alena Djukicia (21 l., O Ś, DP, Słowenia) ze Sturmu Graz, który miał dać mi większe pole manewru przy żonglowaniu minimalistami ze środka defensywy. A nóż okaże się większym profesjonalistą od choćby Kangulungu? Miałem taką nadzieję.

 

A 10 stycznia był najpewniej odpowiednim terminem pozwalającym na pozbycie się resztek noworocznego kaca i porą na wyjazd na pierwszy obóz przygotowawczy do wiosennej części sezonu, który organizowany był we Włoszech. Zakontraktowałem tam cztery sparingi z drużynami grającymi poniżej Serie C2, a na pierwszy ogień poszło rozbieganie z Alessandrią. Na wyjazd za południową granicę nie mógł pojechać z nami kontuzjowany Heinz Weber, a w jego miejsce zabrałem z rezerw Marco Monterosso, który miał grać na przemian z Letnikiem.

 

Ze zwykłego rozruszania po długim czasie bez gry wyniknął jeszcze trening strzelecki, za jaki uznać trzeba było pogrom 9:0, który dał jednocześnie odpowiedź na moje pytanie, jak w porównaniu do Serie C2 i D wypada austriacka Erste Liga. Główny pokaz zaprezentowali piłkarze wyjściowego składu, ze strzelcem czterech goli Bucsekiem na czele, natomiast troszkę słabiej zaprezentowali się zmiennicy, poza skutecznym z rzutu wolnego Wemmerem i aktywnym Manuelem Weberem.

10.01.2007, Giuseppe Mocagatta, Alessandria, widzów: 167

TOW Alessandra [iTA] - FC Gratkorn [AUT] 0:9 (0:7)

 

12' M. Bucsek 0:1

15' M. Bucsek 0:2

21' R. Dorn 0:3

31' M. Bucsek 0:4

35' G. Puntigam 0:5

38' G. Panagiotopoulos 0:6

45' M. Bucsek 0:7

78' R. Wemmer 0:8

89' M. Weber 0:9

 

 

Z myślą o letnich wzmocnieniach udało mi się podebrać na Bosmanie obrońcę Iago Bouzóna (23 l., O Ś, Hiszpania) z rezerw Celty Vigo. Przed drugim sparingiem z kolei nareszcie pozbyłem się Andreasa Rauschera, który defensorem był marnym i często zawalał gole, a za 1 000 euro (50%) skusiło się na niego SCR Altach. Przynajmniej na wiosnę, jeżeli załapie się do wyjściowego składu, będzie nam się łatwiej grało z przodu przeciw tej drużynie.

 

Drugim rywalem podczas włoskiego obozu było Capri. Zgodnie z umową teraz od pierwszej minuty w bramce wystąpił Letnik, wśród graczy z pola również poczyniłem kilka zmian, by każdy na pewno złapał odpowiednią porcję gry. Tym razem przeciwnik postawił nam nieco wyżej poprzeczkę, ale i tak nie sprawiło nam to żadnych kłopotów, zaś dla odmiany nieco lepiej wypadli zmiennicy w drugiej połowie, pewnie dobijając Capri.

15.01.2007, San Costanzo, Capri, widzów: 77

TOW Capri [iTA] - FC Gratkorn [AUT] 0:3 (0:1)

 

19' A. Marini ( C ) ktz.

31' M. Ehrenreich 0:1

54' D. Brauneis 0:2

83' D. Brauneis 0:3

Odnośnik do komentarza

Lewoskrzydłowy Stefan Wentner, który nie miał najmniejszych szans na występy w pierwszym zespole, a latem miał odejść po wygaśnięciu kontraktu, został wypożyczony do Salzburger AK 1914 na resztę sezonu.

 

 

Gra kontrolna z Montenero wyglądała zupełnie inaczej, niż dotychczasowe sprawdziany na włoskim obozie. Pierwsza połowa pokazała mi, że Monterosso musi się jeszcze wiele nauczyć w rezerwach, gdy w 12. minucie nie potrafił schwytać wiszącej tuż nad nim piłki, oraz że Baumgartner coraz bardziej zasługiwał na odsunięcie od zespołu, bo przy strzałach głową z metra i prawą nogą z dwóch metrów posyłał piłki prawie na aut. A taką tandetę Gernot prezentował nie od wczoraj. Oczywiście błąd Monterosso skończył się stratą bramki i wynikiem 0:1 do przerwy, ale rezerwowi spisali się godnie. Zwłaszcza Kangulungu, który doprowadził do remisu chwilę po wejściu na boisko, Bucsek wypracowując drugiego gola, Ratschnig będący jego strzelcem, a także Panagiotopoulos, który ustalił wynik na 3:1.

19.01.2007, Comunale "V. De Santis", Montenero di Bisaccia, widzów: 101

TOW Montenero [iTA] - FC Gratkorn [AUT] 1:3 (1:0)

 

12' C. Tranfia 1:0

48' E. Kangulungu 1:1

50' Ch. Ratschnig 1:2

88' G. Panagiotopoulos 1:3

 

 

23 stycznia kończyła się nasza wycieczka po Włoszech, a ostatnim rywalem na drodze był Real Marcianise. W tym meczu wzięli udział jedyni nie sprawdzeni jeszcze przeze mnie zawodnicy, a więc Lipa i Lukić, którzy spisali się nieźle. Jako zespół jednak zagraliśmy zauważalnie słabiej, niż w dotychczasowych spotkaniach tournee, a rywale bramkę z 57. minuty zdobyli zdecydowanie zbyt łatwo, prostymi podaniami po prostu wmaszerowując w nasze pole karne, a i Letnik nie przemęczał się z interwencją. Jednakże chwilę wcześniej gola zdobył Gsellmann, później poprawił Dogan i przynajmniej na papierze nie wyglądało to najgorzej. Niemniej jednak, po kilku dniach odpoczynku na trudniejszym wyjeździe za węgierską granicę było nad czym pracować.

23.01.2007, Progreditor, Marcianise, widzów: 109

TOW Real Marcianise [iTA] - FC Gratkorn [AUT] 1:2 (0:0)

 

54' M. Gsellmann 0:1

57' M. Ferro 1:1

70' M. Dogan 1:2

Odnośnik do komentarza

Na sam koniec stycznia, już po powrocie z Italii, po Jürgena Haasa zgłosiło się półzawodowe FC Köflach, a mnie w pełni satysfakcjonowała równowartość jego wyceny, a więc 4 000 euro w gotówce. Tym samym fundusz płac został odciążony o kolejny zbędny element.

 

Później natomiast wizytę złożył mi Karl-Heinz Puntigam dopytując się, kiedy klub zaoferuje mu w końcu nowy, atrakcyjniejszy kontrakt. Odparłem na to, że niedawno wystosowałem mu propozycję przedłużenia umowy, na którą do tej pory jakoś nie raczył odpowiedzieć, zaś co do znaczącej podwyżki, to póki co nie dał mi powodu do jej uwzględnienia. Powiedziałem mu również, że nad takową będę mógł zastanowić się, jak na boisku zobaczę, że prawdziwy z niego piłkarz. Szczególnie ta ostatnia część mojej odpowiedzi na jego żądania, trochę w stylu Franka Wichury w sprawie podarowania Tomkowi Czereśniakowi harmonii, skutecznie Karl-Heinza uciszyła. Przynajmniej na razie.

 

 

 

Styczeń 2007

 

Bilans: 0-0-0, 0:0

Red Zac Erste Liga: 1. [+6 pkt nad LASK Linz]

Hallen Cup: –

Finanse: -826 tys. euro (-411 tys. euro)

Gole: Markus Gsellmann i Abu Kanneh (6)

Asysty: Manuel Weber, Gernot Baumgartner i Markus Gsellmann (po 3)

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+7 pkt]

Austria: Austria Wiedeń [+0 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+1 pkt]

Hiszpania: Real Madryt [+5 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+3 pkt]

Polska: Legia Warszawa [+1 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: St. Gallen [+0 pkt]

Włochy: Juventus Turyn [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, 1/16 finału, vs. Maccabi Hajfa

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Anglia [1132], 2. Nigeria [1017], 3. Holandia [1011], ..., 17. Polska [784]

Odnośnik do komentarza

Nie jest źle. Gorzej, gdy zaczną przychodzić następni. Z drugiej strony, lepsze to, niż żądanie transferu do lepszego klubu, czego nienawidzę.

 

----------------------------------------

 

Lutowy obóz przygotowawczy na Węgrzech miał być o tyle trudniejszym etapem, że naszymi rywalami mieli być autentyczni węgierscy średniacy, tak więc sparingi oprócz utrzymania rytmu meczowego miały też troszkę większą wartość szkoleniową, niż w przypadku włoskiej wycieczki ze stycznia.

 

O różnicy w klasie sparingpartnerów obu obozów mogłem przekonać się już w pierwszej kontroli przeciwko Vasas. Dużo czasu spędziliśmy we własnym polu karnym, dopiero później przechodząc do ofensywy. Tym razem Monterosso spisał się nienagannie, wyjmując parę trudniejszych piłek, a mecz rozstrzygnęli ponownie zmiennicy, i to w samej końcówce. Najpierw w 90. minucie Brauneis przechwycił fatalne podanie rywala do bramkarza, a w doliczonym czasie Baumgartner o dziwo zdołał trafić z 50 metrów do pustej bramki. gdy temuż golkiperowi zachciało się gnać w nasze pole karne przy kornerze.

01.02.2007, Illovszky Rudolf Stadion, Budapeszt, widzów: 237

TOW Budapesti Vasas [HUN] - FC Gratkorn [AUT] 0:2 (0:0)

 

90' D. Brauneis 0:1

90+3' G. Baumgartner 0:2

 

 

 

Trzy dni później na swoim stadionie gościło nas Sopron, niedawny triumfator Pucharu Węgier. Musiałem przyznać, że wypadliśmy nieźle, przede wszystkim szybciej przełamując początkową przewagę rywali i zdecydowanie wcześniej obejmując prowadzenie, tym razem za sprawą Karl-Hainza Puntigama. W końcówce ćwiczyliśmy bronienie wyniku i grę na czas, a węgierscy bramkarze chyba lubili startować na połowę przeciwnika, bo właśnie dzięki temu wynik na 2:0 ustalił Brauneis.

04.02.2007, Káposztás utca, Sopron, widzów: 228

TOW FC Sopron [HUN] - FC Gratkorn [AUT] 0:2 (0:1)

 

26' K. Puntigam 0:1

86' D. Brauneis 0:2

Odnośnik do komentarza

Nie wiedząc, w jakim charakterze będziemy rozpoczynać letnie przygotowania do następnego sezonu, wciąż starałem się o kolejne wzmocnienia na lipiec. Dlatego też na Bosmanie umówiłem transfer lewego skrzydłowego z grającego w Ligue 2 Angers, a był nim Lesly Malouda (23 l., OP L, Francja).

 

Ostatnie dwa sparingi węgierskiego obozu był dla nas nowym doświadczeniem, bowiem po raz pierwszy przyszło nam zagrać na długich i wąskich boiskach, jakimi dysponowały stadiony obu pozostałych rywali. Pierwszym z nich było Győr, z którym stoczyliśmy niezły pojedynek, w bramce pierwszy raz po kontuzji zagrać mógł Heinz Weber, a gole padały dopiero w drugiej połowie. Jak zwykle na Węgrzech sprawy w swoje ręce wzięli zmiennicy, po ładnej bramce zdobyli Manuel Weber i Dogan, ale już Andreas Lipa zdawał się potwierdzać moje przypuszczenia, że zaczyna być zbyt stary na grę na tym poziomie. To on bowiem w doliczonym czasie puścił Horvátha sam na sam z Weberem, pozwalając mu zaliczyć honorowe trafienie.

09.02.2007, ETO-stadion, Győr, widzów: 240

TOW Győri ETO FC [HUN] - FC Gratkorn [AUT] 1:2 (0:0)

 

47' M. Weber 0:1

68' M. Dogan 0:2

90+2 T. Horváth 1:2

 

 

Herbert Winkler, który poszukując wzmocnień zawędrował do Italii, wypatrzył w młodzieżówce AlbinoLeffe młodziutkiego defensywnego pomocnika, Andreę Pianettiego (17 l., DP, Włochy). Kontrakt Andrei dobiegał końca w czerwcu, jego wiek zwalniał już z obowiązku płacenia klubowi rekompensaty, tak więc bez zbędnej żenady podpisałem z nim wstępną umowę, w ramach której od lipca rozpocznie proces profesjonalnego szkolenia w Gratkorn.

 

Na koniec korzystania z węgierskiej gościny przypadł nam mecz z Fehévár. W przeciwieństwie do poprzednich potyczek, teraz to my ostro ćwiczyliśmy atak pozycyjny, który sam w sobie wychodził nam nie najgorzej, ale już ze skutecznością mieliśmy nie lada problemy. Gdy w pierwszej połowie gola zdobył wreszcie Dogan, sędzia go nie uznał, bowiem odgwizdał ofsajd... Coricia, który miał do tej akcji tyle, co piernik do wiatraka. Jednakże w 83. minucie Baumgarnter po strzale kolegi pewnie dobił piłkę do pustej bramki, tak więc węgierski obóz zakończyliśmy z kompletem zwycięstw i garścią cennego doświadczenia z wcale nie tak łatwymi rywalami, jak mogłoby się wydawać patrząc na wyniki.

14.02.2007, Sóstói stadion, Székesfehévár, widzów: 326

TOW FC Fehévar [HUN] - FC Gratkorn [AUT] 0:1 (0:0)

 

83' G. Baumgartner 0:1

Odnośnik do komentarza

Niedługo dobijesz do miliona euro na minusie, awans w tym momencie jak najbardziej potrzebny. Tylko co później ? Stadion na 2 tys miejsc zysków nie przyniesie, na rozbudowę nie ma pieniędzy, a więc zostaje sprzedawanie zawodników, co różnie mogą odbierać kibice, a co najgorsze odbija się to na grze zespołu. Jaki masz plan panie Ralfie.

 

Sparingi na plusik :)

Odnośnik do komentarza

Na minusach miewałem już nie takie kwoty. Nie zapominaj, Mr. Maniek, że zarząd lubi zasilać konto klubu, co już nastąpiło, a będzie to zawarte w następnym odcinku. Jak już pisałem na jednej z poprzednich stron, na pierwszym miejscu bezwzględnie stawiam poziom sportowy. Awans bardzo by się przydał, pytanie tylko, czy moje asy dalej będą stroić sobie żarty, czy zaczną wreszcie grać. Generalnie, wolę budować silny zespół i mozolnie wychodzić z zadłużenia, niż sprzedawać najlepszych graczy, utrzymywać konto w satysfakcjonującym stanie, ale kosztem bycia wiecznym drugoligowcem.

Odnośnik do komentarza

Po powrocie z Węgier nasi dwaj weterani, Sašo Lukić i Andreas Lipa, ogłosili, że po sezonie mają zamiar zawiesić buty na kołku. W pełni popierałem ich decyzje, zwłaszcza w przypadku tego drugiego, który był coraz łatwiejszą przeszkodą dla napastników rywali, a po prawdzie i Lukić miał coraz większe problemy nie tylko na boisku, ale i z wywalczeniem choćby miejsca na ławce. Lipa swoją decyzję dodatkowo zmotywował tym, że po wielu rozmowach z przyjaciółmi doszedł do wniosku, że ten sezon jest najlepszym momentem na zakończenie kariery.

 

Później zarząd zdecydował zasilić klubową kasę kwotą 375 000 euro, co troszkę zmniejszyło nasze zadłużenie, ale prawdą było, że jedynym skutecznym na dłuższą metę sposobem wyjścia na prostą był awans do ekstraklasy i dobranie się do wyższych premii w tejże.

 

 

Ostatni etap przygotowań do wiosennej części sezonu kontynuowaliśmy już w Austrii, przed marcowym wznowieniem rozgrywek mając zaplanowane dwie kontrole z krajowymi zespołami. Pierwszym z nich było FC Dornbirn, które w Gratkorn przeżyło katastrofę. Urządziliśmy sobie bowiem ostry trening strzelecki, czego efektem było pięć goli Dogana, który bombardował uderzeniami z dystansu, wynik dwucyfrowy, a swoje trafienie dorzucił i młody Alessandro Troisi, gracz rezerw, którego w pierwszym zespole sprawdzałem już na węgierskim obozie. Jednakże ten sparing nie był warty tego, co wydarzyło się w 29. minucie. Wtedy bowiem rozległ się sygnał karetki, której pasażerem był Richard Wemmer, odwieziony do szpitala w Graz ze złamaną nogą, co zakończyło dla niego udział w sezonie 2006/07.

22.02.2007, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 85

TOW FC Gratkorn [ErLi] - FC Dornbirn [NL] 10:0 (6:0)

 

4' M. Dogan 1:0

23' K. Puntigam 2:0

25' R. Wemmer 3:0

29' R. Wemmer (G) ktz.

39' M. Dogan 4:0

41' M. Dogan 5:0

45+2' M. Dogan 6:0

54' E. Smajić (D) czrw.k.

67' M. Dogan 7:0

69' G. Panagiotopoulos 8:0

83' A. Troisi 9:0

90+1' M. Weber 10:0

 

 

W czasie gdy trenowaliśmy z Dornbirn, Wisła Kraków w rewanżowym meczu rywalizowała z Maccabi Hajfa o miejsce w 1/8 finału Pucharu UEFA. Biała gwiazda wygrała spotkanie w Krakowie 3:0, a pewność siebie z taką zaliczką omal krakowian nie zeżarła z kopytami, gdyż w Izraelu przegrali z Maccabi 1:3, o włos awansując dalej i trafiając na holenderskie Heerneveen.

 

 

 

Luty 2007

 

Bilans: 0-0-0, 0:0

Red Zac Erste Liga: 1. [+6 pkt nad LASK Linz]

Hallen Cup: –

Finanse: -651 tys. euro (-236 tys. euro)

Gole: Markus Gsellmann i Abu Kanneh (6)

Asysty: Manuel Weber, Gernot Baumgartner i Markus Gsellmann (po 3)

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+8 pkt]

Austria: Sturm Graz [+2 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+2 pkt]

Hiszpania: Villareal [+1 pkt]

Niemcy: Hertha BSC Berlin [+ pkt]

Polska: Legia Warszawa [+1 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: St. Gallen [+0 pkt]

Włochy: Inter Mediolan [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, 1/16 finału, 3:0 i 1:3 z Maccabi Hajfa; awans, vs. Heerneveen

 

Reprezentacja Polski:

- 07.02, mecz towarzyski, Liechtenstein - Polska, 1:1

 

Ranking FIFA: 1. Anglia [1136], 2. Nigeria [1019], 3. Holandia [1011], ..., 16. Polska [789]

Odnośnik do komentarza

W tym przypadku zbyt wiele to nie da. Wyciągnąłbym z transferu co najwyżej 200 000 euro, co ani nie zredukuje całego zadłużenia, ani w dłuższej perspektywie nic nie zmieni, bo i tak za jakieś 3-4 miesiące wszystko wróciłoby do punktu wyjścia. Połowy składu nie zamierzam wyprzedawać, lepiej awansować i inkasować lepsze premie za zajmowane miejsca.

 

--------------------------------------------

 

Pierwszego marca w ostatnim sparingu z SAK Klagenfurt na boisko wybiegła jedenastka, jaką zamierzałem wystawić przeciwko FC Lustenau 07. Wyglądało na to, że konfiguracja personalna mogła być trafna, rozczarował jedynie Mesut Dogan. Reszta spisała się nienagannie, zmiennicy również, a Djukić pokazał, że do wykonywania rzutów karnych lepiej wyznaczać innych zawodników.

01.03.2007, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 65

TOW FC Gratkorn [ErLi] - SAK Klagenfurt [NL] 6:0 (3:0)

 

18' M. Bucsek 1:0

23' M.Gsellmann 2:0

32' M. Bucsek 3:0

74' Ch. Ratschnig 4:0

87' A. Djukić (G) nw.rz.k.

87' G. Panagiotopoulos 5:0

90+4' G. Puntigam 6:0

Odnośnik do komentarza

"Nareszcie" – to słowo najczęściej pojawiało się w najróżniejszych wypowiedziach dotyczących wznowienia rozgrywek Erste Ligi. Przerwa zimowa w Austrii jest piekielnie długa i zdaje się ciągnąć w nieskończoność. Już wiele razy w rozmowach to z zawodnikami, to ze współpracownikami zgodnie dochodziliśmy do wniosku, że wszystkim dobrze zrobiłoby przesunięcie inauguracji ligi na ostatnie dni lipca i ograniczenie zimowej przerwy tylko do stycznia. Wtedy byłoby i więcej czasu na letnie przygotowanie do startu sezonu, a także pozwoliłoby na jego zakończenie z początkiem maja lub nawet końcem kwietnia, umożliwiając dłuższy wypoczynek. Cóż, gdyby tylko słyszeli nas ludzie z austriackiego ZPN'u...

 

 

Wyjazd do Lustenau na mecz z beniaminkiem jeszcze jesienią uważałbym za pewny remis, ale wierzyłem, że zimowe sparingi sporo pod tym względem zmieniły, zwłaszcza trudne próby na Węgrzech. W tygodniu poprzedzającym spotkanie wszyscy unikali urazów, tak więc bez przeszkód mogłem rzeczywiście posłać do boju tę jedenastkę, którą sprawdzałem w sparingu z SAK Klagenfurt.

 

Efekty owocnych gier kontrolnych były widoczne od pierwszego gwizdka sędziego. Dogan świetnie dyrygował środkiem pola oraz udanie rozdysponowywał piłki, i to właśnie Mesut w 5. minucie z rywalem na plecach zagrał w tempo do Markusa Gsellmanna, który nieatakowany wpadł w pole karne i tuż przy słupku zdobył pierwszego wiosennego gola Erste Ligi. Mimo że dominowaliśmy na boisku i długimi minutami nie dawaliśmy gospodarzom powąchać piłki, nie udawało się nam podwyższyć rezultatu. Dopiero w 31. minucie, gdy ci w końcu znaleźli się w posiadaniu futbolówki, koszmarne podanie Rödla do bramkarza zgarnął Bucsek, z 40 metrów pewnie wprawiając siatkę pustej bramki w miły dla oka ruch.

 

Chwilę później zawiódł jednak Djukić, w słabym stylu przegrywając pojedynek główkowy na naszym przedpolu, czego bezpośrednim skutkiem było kontaktowe trafienie Gartnera. Oczywiście w moment zaczęły objawiać się demony jesieni, toteż w przerwie opieprzyłem winnego, a resztę ostrzegłem, że w drugiej połowie chcę zobaczyć na boisku prawdziwy zespół w biało-zielonych barwach. Wyglądało to jednak zdecydowanie lepiej, niż przyzwyczajony byłem przed zimową pauzą, ale wynik nadal pozostawał niepewny, a w końcówce rywale rozwalili Bucsekowi rzepkę kolanową, fundując mu operację i nie było wesoło. Aczkolwiek tylko przez chwilę, bowiem na początku doliczonego czasu z prawej strony piłkę za obrońców przerzucał Ehrenreich, a bramkarz gospodarzy, który miał obowiązek ją wybić, zwyczajnie w futbolówkę nie trafił, dzięki czemu Markus Gsellmann klepnięciem do pustej bramki rozstrzygnął losy pojedynku.

09.03.2007, And Der Holzstrasse, Lustenau, widzów: 1245

ErLi (22/33) FC Lustenau 07 [10.] - FC Gratkorn [1.] 1:3 (1:2)

 

5' M. Gsellmann 0:1

31' M. Bucsek 0:2

37' Ch. Gartner 1:2

54' J. Trailović (L) ktz.

85' M. Bucsek (G) ktz.

90+1' M. Gsellmann 1:3

 

FC Gratkorn: H.Weber 7 – M.Mandl 6, A.Djukić ŻK 7, J.Marveaux 8, W.Hacker 7 – M.Weber 6 (66' M.Ehrenreich 7), M.Gsellmann 9, M.Dogan 9, R.Dorn 7 – D.Brauneis 7 (75' K.Puntigam 6), M.Bucsek Ktz 7 (85' A.Troisi 7)

 

GM: Markus Gsellmann (OP/N Ś, FC Gratkorn) - 9

 

 

Red Zac Erste Liga 2006/07, runda 2/3:

 

d8706c8c3f8d488f.jpg

 

Odnośnik do komentarza

Kalendarzowa wiosna była na dniach, tymczasem w Austrii na dobre się rozpadało, przez co przeciwko rezerwom Austrii Wiedeń na własnym boisku wychodziliśmy przy mokrych warunkach. Tego dnia przekonałem się, że przed rokiem robotnicy z fabryki mówili serio – udało im się przytargać na dach hali produkcyjnej ciekawie okrojony i zespawany stelaż ze Steyra z narzuconą plandeką, pod którą zgodnie zasiedli, dopingując nas przy kubkach ciepłej kawy. Mieli jeszcze to szczęście, że ich wynalazek obejrzała cała piłkarska Austria, bowiem to spotkanie krajowa telewizja postanowiła transmitować na żywo. Publiczność pod zadaszeniem trybuny również nie mogła narzekać na deszcz, a ja za kontuzjowanego Bucseka wystawiłem Baumgartnera, zaś miałem gdzieś warunki atmosferyczne, podchodząc raz po raz do linii bocznej.

 

Rezerwy jak rezerwy – trzeba było rywala po prostu odesłać do domu z bagażem złego humoru. Dokładnie tak zrobiliśmy tego wieczoru, jakoby potwierdzając, że nie zamierzamy rezygnować z walki o zwycięstwo w lidze. Sygnałem do zdemolowania gości była sytuacja z 11. minuty, gdy po naszym rzucie rożnym Dogan w polu karnym zdołał zgasić piłkę, po czym dość delikatnym strzałem po ziemi przy słupku ośmieszył Arthabera. Z minuty na minutę, wbrew ofensywnemu ustawieniu Austrii, zyskiwaliśmy coraz większą przewagę, a w 28. minucie Manuel Weber na skrzydle stracił piłkę na rzecz Arkadiusza Radomskiego, ale tylko po to, by szybciutko mu ją wygarnąć i posłać do Mandla, którego centrę na piąty metr do bramki wpakował Markus Gsellmann. Dziesięć minut później zawiódł sędzia liniowy, nie podnosząc chorągiewki przy spalonym Parapatitsa, który skrupulatnie skorzystał z prezentu przelobowawszy Heinza Webera, ale nie miało to większego znaczenia dla rezultatu spotkania.

 

Dziesięć minut po przerwie przeprowadziliśmy naprawdę świetną akcję – po rozciągnięciu na prawe skrzydło przez Marveaux Steininger wybił piłkę prosto do Mandla, Manfred następnie przerzucił w tempo do Manuela Webera, który rozgrywał świetny mecz i po jego dośrodkowaniu miękką podcinką czubkiem głowy popisał się Bauneis. Mecz był wygrany, ale nacieraliśmy dalej – "gdyby w wojnie nie iść do przodu, więcej ludzi by zginęło". W 68. minucie Mandl zaliczył swoją drugą asystę, gdyż po jego dokładnym podaniu Dogan zdecydował się na strzał z 25 metrów, ładując piłkę w okienko bramki Arthabera. Kwadrans przed końcem nokautujące uderzenie zadał gościom ponownie Gsellmann, po świetnym dograniu Webera pokonując bramkarza strzałem po ziemi na dalszy słupek. Tak się postępuje z rezerwami!

16.03.2007, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1845; TV

ErLi (23/33) FC Gratkorn [1.] - Austria Amateure [4.] 5:1 (2:1)

 

11' M. Dogan 1:0

28' M. Gsellmann 2:0

38' J. Parapatits 2:1

55' D. Brauneis 3:1

68' M. Dogan 4:1

78' M. Gsellmann 5:1

 

FC Gratkorn: H.Weber 8 – M.Mandl 8, A.Djukić 8, J.Marveaux 8, W.Hacker 8 – M.Weber ZK 9, M.Gsellmann 10, M.Dogan 9 (79' M.Ehrenreich 7), R.Dorn 7 (63' A.Troisi 7) – D.Brauneis 9, G.Baumgartner 8 (74' K.Puntigam 6)

 

GM: Markus Gsellmann (OP/N Ś, FC Gratkorn) - 10

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...