Skocz do zawartości

Polityka wewnętrzna


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

Gacek, nadal nie zauważyłeś że historia się powtarza, choć w innej scenografii. Nie będzie wojny wielkich sojuszy, co nie znaczy że nie będzie wojny w ogóle. A poza tym, totalnie mnie nie zrozumiałeś z tymi wojnami światowymi. Wcale mi nie chodziło o to, że wojny światowe mogą się powtórzyć. Wojny światowe są o tyle dowodem na to, że ludzkość się w ogóle nie uczy, że przecież były potwornie okrutnymi konfliktami zbrojnymi w świecie, który dokładnie okrucieństwo wojny już poznał. Wojna trzydziestoletnia dla Niemiec była z wielu względów równie niszcząca jak konflikty z XX wieku. I Niemcy zafundowały sobie kolejne. Lepiej nawet, I wojna światowa w opinii większości była "wojną, która zakończyła wszystkie wojny". Wszyscy Gackowie świata byli o tym święcie przekonani.

Odnośnik do komentarza

Nic ciekawego. Całkowicie z jedną stroną konfliktu związany blogowy szmatławiec stworzył materiał o zerowej wiarygodności, którego jedynym skutkiem będzie to, że kolejne Lagreny (nawiązuję tu do dyskusji sprzed paru tygodni) będą bez pojęcia o sytuacji, o stronach konfliktu, wyciągały zdecydowanie za daleko idące wnioski. Klasyczny przykład manipulacji.

heh, Goły i lewacki prowokator rodem z Żylety nie poszli na marne - tym razem zasłonili twarz "przypadkowemu przechodniowi z polską flagą"... :lol:
Odnośnik do komentarza
Gacek, nadal nie zauważyłeś że historia się powtarza, choć w innej scenografii. Nie będzie wojny wielkich sojuszy, co nie znaczy że nie będzie wojny w ogóle. A poza tym, totalnie mnie nie zrozumiałeś z tymi wojnami światowymi. Wcale mi nie chodziło o to, że wojny światowe mogą się powtórzyć. Wojny światowe są o tyle dowodem na to, że ludzkość się w ogóle nie uczy, że przecież były potwornie okrutnymi konfliktami zbrojnymi w świecie, który dokładnie okrucieństwo wojny już poznał. Wojna trzydziestoletnia dla Niemiec była z wielu względów równie niszcząca jak konflikty z XX wieku. I Niemcy zafundowały sobie kolejne. Lepiej nawet, I wojna światowa w opinii większości była "wojną, która zakończyła wszystkie wojny". Wszyscy Gackowie świata byli o tym święcie przekonani.

Ty nadal nie rozumiesz, dlaczego przyczyny powodujące wybuch wojen światowych nie mają szans na powtórkę?

Podchodzisz do tego z czysto historycznego, bardzo wąskiego, punktu widzenia - bili się 300 lat wcześniej, po czym znów się bili. Więc będą się bić za kolejne 300 lat.

A teraz spójrz na kwestie prawne - jak dążenie do konfliktu skończyłoby się dla państwa agresora. Gospodarcze - jak wywołanie wojny skończyłoby się dla obywateli państwa agresora.

Halo! Nie żyjemy na początku XX wieku, gdzie wszystkie państwa mogły być niezależne. Teraz nawet jeśli państwo A może samo wyżyć ze swoich surowców, to nie wyżyje bez rynku zbytu. Łamiąc prawo traktatów zostanie wyłączone ze społeczności światowej - mam tu na myśli konflikt między państwami "normalnymi", a nie rządzonymi przez reżimy mające na sumieniu na przykład ludobójstwo.

Wyobrażasz sobie wojnę z Brazylią? Jakiegokolwiek państwa europejskiego czy amerykańskiego? Albo Rosji ze Stanami? Albo gdziekolwiek wewnątrz Europy lub obu Ameryk?

Tylko tak na poważnie, a nie uprawiając ziemkiewiczowskie spojrzenie na świat.

 

Przecież po to Wersal został zastąpiony przez San Francisco, co się przez wiele lat sprawdziło, żeby takie Twoje proroctwa oparte tylko na doświadczeniach historycznych były totalnie niewiarygodne.

Gdybyśmy patrzyli na świat z Twojej perspektywy, to nigdy by nie doszło do współpracy Anglii z Francją, bo nikomu by się nie mieściło w głowie, że coś takiego jest możliwe.

I teraz odwracasz kota ogonem - najpierw mówiłeś o powtarzaniu historii, a teraz odrzucasz koncepcję kolejnej wojny światowej. Wiadomo, że konflikty będą się zdarzać. Sęk w tym, że ponad połowa globu została włączona w system, wewnątrz którego konflikty nie są możliwe. I ten system będzie się systematycznie powiększał, pewnie również przez wojnę z Koreą Północną czy jakimś państwem afrykańskim w imię wprowadzania demokracji i praw człowieka.

Niemcy może i wejdą w kolejną wojnę, ale nie europejską, tylko kolejną interwencję zagraniczną, by obalać następnych Husajnów.

Edytowane przez Gacek
Odnośnik do komentarza

Błagam. Nie napisałem nigdzie, że wojna światowa jest u progu. Nie wykluczam jej co prawda (Chiny zbroją się obecnie w takim tempie, że w którymś momencie ktoś zada tam sobie pytanie, kiedy wreszcie wykorzystamy te zabawki; najbardziej naturalny kierunek to Tajwan a Tajwan może się zaognić), ale nie spodziewam się jej w najbliższym czasie. Spodziewam się wojny na Bliskim Wschodzie, wojny która terrorystycznie przeniesie się do Europy. Ludzie będą ginąć tak czy inaczej, nieważne jak nazwiemy taki konflikt. A to właśnie jest do udowodnienia: ludzie nie uczą się na swoich błędach. Imperium Romanum pokój wewnętrznym prowincjom zapewniło na 200 lat, to na razie dużo lepszy wynik niż obecny. Przed I wojną światową pokój w Europie trwał 40 lat, niewiele słabiej niż dzisiaj. Za bardzo jesteś przywiązany do "oczywistej wizji rzeczywistości". Historia jest nieprzewidywalną bestią, zbyt dużo czynników gra by stwierdzić z Twoją fundamentalną pewnością, że coś na pewno nie nastąpi. 30 lat temu nikt nie był w stanie przewidzieć w miarę pokojowego rozmontowania systemu komunistycznego w najbliższej przyszłości. Nikt nie przewidywał wojen w samej Europie. Pięć lat temu nikt nie był w stanie wyobrazić sobie rosyjskiej inwazji na Gruzję.

Co do sojuszu francusko-brytyjskiego, to na czym opierasz przekonanie, że w mojej wizji historii byłby nie do pomyślenia? Na tym właśnie polega moja wizja historii. Oczekuj nieoczekiwanego. W wojnie siedmioletniej powstał sojusz francusko-austriacki, to dopiero był mezalians przy którym entente cordiale to małe piwo.

Obecny kryzys niesie ze sobą potencjał tylu niewiadomych, że jest doskonałym przykładem tego, o czym mówię. A wcale nie jest to jeszcze w istocie kryzys ekstremalny. Zastanów się co by się działo, gdyby kryzys był mocniejszy. I jeszcze jedno: przemawia przez Ciebie głęboka wiara w racjonalizm polityków. A człowiek nie zawsze działa racjonalnie. Politycy również.

Odnośnik do komentarza

Gacek, zgodzę się, że w dzisiejszym świecie trudno wyobrazić sobie światowy konflikt. Ale czy zakładasz, że obecny porządek świata jest trwały i nie do zachwiania? Według mnie to bzdura! Jaka jest podstawa dzisiejszego względnego pokoju na świecie? Otóż odpowiadam - dobrobyt. Nadwyżki jedzenia i bardzo tania energia w postaci ropy i gazu. Mając zapewnione te podstawowe potrzeby, społeczeństwa mogą myśleć o wspólnym działaniu i organizowaniu się, aby pilnować, by nikt tego stanu spokoju i równowagi nie zakłócił. Dzięki temu możemy "bawić się" w demokrację czy prawa człowieka. Ale czy dobrobyt jest dany raz na zawsze? Śmiem wątpić. Wystarczy, że zacznie brakować ropy i znów zacznie się koncert mocarstw walczących o zabezpieczenie resztek paliw kopalnych. Dziś trudno to sobie wyobrazić, bo podjeżdżasz na stację i masz tam zawsze benzynę. Ale wystarczy, że jej zabraknie i raz dwa popularność zdobędą ekstremiści, postulujący siłowe rozwiązanie tego problemu. Myślisz, że jak USA i Chiny staną naprzeciw siebie, to społeczność międzynarodowa będzie miała jakiekolwiek narzędzia, by zapobiec konfliktowi? Nawet jeśli problem energii uda się jakoś rozwiązać, to takich potencjalnych zapalników jest mnóstwo. Krach rynków finansowych, niespodziewana katastrofa klimatyczna i spadek produkcji jedzenia, może jeszcze coś innego. Idea końca historii zupełnie do mnie nie przemawia, za dużo już nagłych zwrotów akcji przeszłość przyniosła.

Odnośnik do komentarza
Sam fakt blokowania patriotycznego pochodu w ważną rocznicę jest wystarczającą prowokacją.

Przyszli jako pierwsi. Czy mogli blokować marsz, który nie został jeszcze zarejestrowany?

 

Bez tego marszu nie byłoby Poległej.

 

A może, co jest zgodne z tym, co mówią od lat osoby ze środowiskiem Kolorowej Niepodległej związane, przyszły wyrazić sprzeciw przeciwko skrajnym elementom pojawiającym się w marszu, a nie przeciwko niemu jako takiemu?

 

Skoro ów "skrajny element" od kilku lat nie wygłasza już z okazji tego marszu żadnych kontrowersyjnych haseł to znaczy, że był to protest nie tyle przeciw poglądom, ale przeciw ludziom. Oznacza to ni mniej, ni więcej jak sprzeciw wobec samego istnienia "faszystów" w wymiarze biologicznym, nawet jeśli nie promują swoich poglądów.

 

Masz świadomość, że pisząc takie rzeczy (nie tylko w tym, ale w każdym kolejnym poście) ludzie patrzą na te pierdoły takim samym wzrokiem, jakim Ty na pogardzane przez Ciebie fora gazety i onetu? Moim zdaniem byś tam świetnie pasował. Niby językowo i ortograficznie wszystko gra, ale to, co piszesz, w 90% można skomentować tylko emotkami, bo nie sposób tego traktować poważnie.

 

Nie stać Cię na rzetelną odpowiedź?

 

1) Porównałeś Giertychów do neonazistów, pochwalających gazowanie Żydów. Jednocześnie nie odniosłeś się merytorycznie do stwierdzenia, że endecja nie jest radykalna. I kto tutaj trolluje? Takie stanowisko jest charakterystyczne dla ludzi osadzonych mentalnie w mainstreamie. Pamiętam, jak na pewnej imprezie pewien hipster starał mi się wmówić, że Jarosław Kaczyński to przedstawiciel skrajnej prawicy. To coś w tym stylu...

2) Libia - tutaj nawet nie rozumiem, o co Ci chodzi. Czy fakt posiadania innych poglądów na "arabską wiosnę" oznacza, że jestem na poziomie onetu?

3) Odnośnie słów o kredycie mieszkaniowym jako formie poddaństwa - zapytaj się o to samo tiniebladora czy demrenfarisa. Zobaczymy, co Ci odpowiedzą. Chyba, że oni również nadają się na onet. W takim razie my pójdziemy tam dyskutować, a Ty zostań tutaj sam.

 

Ty nadal nie rozumiesz, dlaczego przyczyny powodujące wybuch wojen światowych nie mają szans na powtórkę? Podchodzisz do tego z czysto historycznego, bardzo wąskiego, punktu widzenia - bili się 300 lat wcześniej, po czym znów się bili. Więc będą się bić za kolejne 300 lat.

 

Historia magistra vitae est. Podejście Feanora jest słuszne. Ludzkość przeszła już przez wiele rozmaitych epok, w których jedynym constans były... wojny. Krew zawsze lała się strumieniami, zmieniało się jedynie podłoże ideowe. Czasem szlachetne, innym razem prymitywnie przyziemne. Jedyną przyczyną, dla której od prawie 70 lat nie było wojny między wielkimi mocarstwami jest groźba nuklearnej zagłady. Z tego powodu przeprowadzono militarny outsourcing do krajów trzeciego świata, w których jedno z mocarstw angażowało się oficjalne, a drugie jedynie za kulisami. Korea, Wietnam, Afganistan, Serbia, Afganistan po raz drugi, Irak, Libia. Rywalizacja ta przetrwała upadek komunizmu, gdyż ideologia była w niej jedynie nakładką - praprzyczyną jest rywalizacja o globalną hegemonię.

 

A teraz spójrz na kwestie prawne - jak dążenie do konfliktu skończyłoby się dla państwa agresora. Gospodarcze - jak wywołanie wojny skończyłoby się dla obywateli państwa agresora.

 

Agresora to średnio interesuje, jeśli ma w kieszeni massmedia, międzynarodowe instytucje i posiada wystarczające wpływy wśród rządów innych państw. USA dla rozpętania paru awantur zadłużyły się po uszy. Jakoś nie skończyło się to dla nich jakimikolwiek sankcjami, poza seansem mniej lub bardziej udawanego oburzenia ze strony tzw. światowej opinii publicznej. Ekonomicznie również niewiele tracą, gdyż FED zawsze dorzuci parę bilionów wydrukowanych dolców i jakoś to wszystko ciągnie od prawie stu lat. W efekcie tego nikt im nie może naskoczyć. O ile Chińczycy również prowadzą sukcesywną ekspansję gospodarczą, w wyniku której zapewniają sobie przychylność kolejnych państw na wypadek grubszego konfliktu, to Amerykanie dążą do tego samego celu stosując mix instrumentów ekonomicznych i militarnych. "Demokratyzacja" kolejnych bogatych w ropę naftową państw ma na celu przede wszystkim pozbawienie Państwa Środka źródeł paliwa na wypadek potencjalnego konfliktu globalnego. Stąd również sprzeciw wobec irańskiego programu atomowego, przy jednoczesnej tolerancji dla podobnych przedsięwzięć Izraela. Persja jest obecnie największym na świecie dysponentem złóż ropy i gazu ziemnego, który nie znajduje się w orbicie wpływów Waszyngtonu. Atak na ten kraj mógłby pociągnąć za sobą reakcję ze strony Chin i Rosji. Szczerze mówiąc po cichu na to liczę, gdyż tylko te wielkie państwa są w stanie sprowadzić Jankesów do należnej im roli - żyjących w ogrodzonych rezerwatach okazów wymierającej kultury konsumpcjonizmu, pilnowanych przez siedzących na wieżyczkach Indian. Byłby to sprawiedliwy koniec dla państwa, które zbudowało swą potęgę dzięki eksterminacji rdzennych mieszkańców kontynentu, niewolnictwu, segregacji rasowej i wyzysku mieszkańców państw Ameryki romańskiej.

 

Halo! Nie żyjemy na początku XX wieku, gdzie wszystkie państwa mogły być niezależne. Teraz nawet jeśli państwo A może samo wyżyć ze swoich surowców, to nie wyżyje bez rynku zbytu.

 

Trzeba było powiedzieć to Hitlerowi. Z pewnością by nie rozpoczynał drugiej wojny światowej, gdybyś mu uświadomił, że jego zależność od szwedzkiej rudy żelaza czy rumuńskiej ropy naftowej uniemożliwia mu wszczynanie konfliktów. Rynki zbytu są potrzebne na dłuższą metę, gospodarka wojenna ma charakter bardziej autarkiczny. Kilkuletnia wojna osłabi gospodarkę, jednak ewentualny sukces zapewni absolutną dominację w świecie, a to jest warte poniesienia krótkotrwałych niedogodności.

 

Przecież po to Wersal został zastąpiony przez San Francisco, co się przez wiele lat sprawdziło, żeby takie Twoje proroctwa oparte tylko na doświadczeniach historycznych były totalnie niewiarygodne. Gdybyśmy patrzyli na świat z Twojej perspektywy, to nigdy by nie doszło do współpracy Anglii z Francją, bo nikomu by się nie mieściło w głowie, że coś takiego jest możliwe.

 

Nie ma co porównywać Wersalu do San Francisco. Bardziej tu pasuje kongres wiedeński, na skutek którego powstało Święte Przymierze wielkich mocarstw, zobowiązanych do wzajemnego wspierania się na wypadek ewentualnych rewolucyj. Mam przypomnieć, jak to wszystko się skończyło?

 

I teraz odwracasz kota ogonem - najpierw mówiłeś o powtarzaniu historii, a teraz odrzucasz koncepcję kolejnej wojny światowej. Wiadomo, że konflikty będą się zdarzać. Sęk w tym, że ponad połowa globu została włączona w system, wewnątrz którego konflikty nie są możliwe. I ten system będzie się systematycznie powiększał, pewnie również przez wojnę z Koreą Północną czy jakimś państwem afrykańskim w imię wprowadzania demokracji i praw człowieka.

 

Ty naprawdę wierzysz, że wspólna ideologia jest w stanie powstrzymać ludzi przed rozpętywaniem wojen? Daleko bardziej dojrzałe chrześcijaństwo nie powstrzymało jego wiernych synów przed wzajemnymi konfliktami, jak więc miałaby tego dokonać jego karykaturalna forma w postaci mało przekonujących, nie rozpalających ludzkich serc i wewnętrznie sprzecznych "praw człowieka"? Żeby tego było mało, warto przypomnieć o "oczywistej oczywistości" jaką jest erozja społeczeństw zachodnich, których miejsce w przeciągu kilku pokoleń zajmie ludność pochodzenia afrykańskiego i azjatyckiego, dla której idee demoliberalne są zupełnie obce. Uległeś kolejnemu wcieleniu immanentyzacji eschatonu, które zrodziło się z gruzów marzeń o idealnym społeczeństwie, zorganizowanym wedle reguł komunizmu. Niby ideologia inna, ale fundament wspólny - typowy dla liberałów optymizm antropologiczny, który każe wierzyć w możliwość ostatecznego uporządkowania ludzkości w idealną formę. Fukuyama byłby z Ciebie dumny. Inną sprawą jest niebywała hipokryzja, jaka stoi za krzewicielami "demokracji liberalnej". Widać to wyraźnie na przykładzie takich państw jak Irak czy Libia, których przywódcom udało się stworzyć skuteczne państwa opiekuńcze, w których demokracja polegała na realnej partycypacji obywateli w dochodzie narodowym, nie zaś na mało istotnym z punktu widzenia potrzeb człowieka prawu do wrzucania karteczki do urny. Demokracji, która zajmuje się potrzebami milczącej większości, a nie krzykliwych mniejszości. Demokracji, która szanuje lokalne uwarunkowania kulturowe, nie próbując implementować jedynie słusznego wzorca spod znaku McDonald's i tęczowej flagi.

 

Bicie się w piersi jest postawą chrześcijańską. Ja wiem, że inkwizycja zabiła zdecydowanie mniej ludzi niż przypisała jej to czarna protestancka legenda (arcyinkwizytor Bernard Gui miał na koncie coś koło 30 egzekucji przez 20 lat, niska skuteczność jak na człowieka nr 2 na czarnej liście po Torquemadzie)... tyle że jednak zabijała (tak, wiem że zabijała w praktyce "ręka świecka", ale nie bawmy się w obłudę). I co najmniej większość tych egzekucji jest dla mnie powodem do wstydu. Co z tego, że w Auschwitz zabito trzy razy mniej ludzi niż początkowo przyjmowano?

 

Postawą chrześcijańską jest również dążenie do ewangelizacji niewierzących, a jednym z fundamentów ateizmu jest wiara w historyczną mitologię. Miliony ofiar Inkwizycji i "katolickich" polowań na czarownice, kwestia konkwisty (element czarnej legendy Hiszpanii), Pius XII - nazista, AIDS w Afryce, a nawet całkowicie zmyślone ludobójstwo Etrusków. Wszystko to pojawia się w argumentacji wojujących ateistów. Spotkałem się nawet ze stwierdzeniem, że krzyżowcy wymordowali 26 milionów Żydów. Warto więc uderzać w ten ich czuły punkt, aż ta wątła konstrukcja posypie się jak domek z kart. Skoro bowiem zarzucają nam wiarę w "byty urojone", czymże jest zatem ślepe powielanie oszczerstw zmyślonych przez protestantów, autorów doby Ośmiecenia bądź komunistyczną bezpiekę? Skoro muszą uciekać się do kłamstw, by zdyskredytować swojego przeciwnika, to znaczy, że wyznawana przez nich ideologia nie przedstawia sobą większej wartości. Inna sprawa, że przepraszanie ateistów za palenie na stosach heretyków (wierzących!) jest nielogiczne. Sam fakt, że ci biedni ludzie muszą "wypożyczać" osoby Husa czy Bruno wiele świadczy o ich desperacji w poszukiwaniu świętych męczenników ateizmu.

Odnośnik do komentarza
Bez tego marszu nie byłoby Poległej.

Bzdura. Bez tego marszu mimo wszystko Kolorowa Niepodległa została zarejestrowana.

 

Skoro ów "skrajny element" od kilku lat nie wygłasza już z okazji tego marszu żadnych kontrowersyjnych haseł

Bzdura. Wystarczy przyjrzeć się marszowi. Więc to:

to znaczy, że był to protest nie tyle przeciw poglądom, ale przeciw ludziom.

Też jest bzdura.

 

1) Porównałeś Giertychów do neonazistów, pochwalających gazowanie Żydów.

Bzdura.

 

2) Libia - tutaj nawet nie rozumiem, o co Ci chodzi.

Nie pierwszy raz i nie tylko wobec mnie.

 

Czy fakt posiadania innych poglądów na "arabską wiosnę" oznacza, że jestem na poziomie onetu?

Nie, bełkot jako forma przekazania tych poglądów oznacza, że jesteś na poziomie onetu. Odsyłam do Twojego bełkotu na temat religii, inaczej się tego określić nie da.

 

3) Odnośnie słów o kredycie mieszkaniowym jako formie poddaństwa - zapytaj się o to samo tiniebladora czy demrenfarisa.

To, że ktoś poprze Twoje słowa, to nie będzie znaczyło, że nie są one totalną bzdurą.

 

Ludzkość przeszła już przez wiele rozmaitych epok, w których jedynym constans były... wojny.

Bzdura. Identycznie mogę twierdzić, że jednym z constansów było miłosierdzie, głoszone wszędzie i od zawsze. Kłóci się to z Twoją tezą.

 

Rywalizacja ta przetrwała upadek komunizmu

Bzdura. Nie ma mowy o żadnej rywalizacji, która przetrwała upadek komunizmu, bo dawno wypadli z niej gracze, którzy prowadzili wojny.

 

Agresora to średnio interesuje, jeśli ma w kieszeni massmedia, międzynarodowe instytucje i posiada wystarczające wpływy wśród rządów innych państw.

Niezła koncepcja. Myślałeś o pisaniu fantastyki? Bo to jest równie realne jak alternatywne światy Ziemkiewicza. Mogłeś równie dobrze rzucić hasło "Agresora to średnio interesuje, jeśli ma bilion żołnierzy i tarcze blokujące bomby atomowe." Zawsze wymyślisz scenariusz, w którym agresor będzie w stanie podbić cały świat, ale trzymajmy się możliwych do zrealizowania scenariuszy.

 

Rynki zbytu są potrzebne na dłuższą metę, gospodarka wojenna ma charakter bardziej autarkiczny. Kilkuletnia wojna osłabi gospodarkę, jednak ewentualny sukces zapewni absolutną dominację w świecie, a to jest warte poniesienia krótkotrwałych niedogodności.

Dobre. Odsyłam do scenariuszy powyższych. Chciałbym zobaczyć państwo, które zaprzeczając obecnym stosunkom gospodarczym, politycznym i prawnym wygrywa wojnę. Nie ma o takim scenariuszu mowy, nie ma nawet cienia prawdopodobieństwa. A skoro tak, to nie ma sensu pisanie o autarkicznym charakterze gospodarki w trakcie wojny, skoro nie będzie ona miała miejsca.

Za dużo chyba grałeś w Homefront, bo równie wiarygodnie wyglądają Twoje dywagacje.

 

Mam przypomnieć, jak to wszystko się skończyło?

Lepiej sobie przypomnij, czym był Kongres Wiedeński, czym się zakończył, a jak wygląda obecna sytuacja. I przyjrzyj się dokładnie datom. Różnic jest tak wiele, że aż szkoda klawiatury na dokładne wymienianie ich.

 

Ty naprawdę wierzysz, że wspólna ideologia jest w stanie powstrzymać ludzi przed rozpętywaniem wojen?

A skąd.

 

Poważnie, forum onetu lub gazety jest gdzie indziej. To, że piszesz wiele słów, że stosujesz słowa bardzo rzadko stosowane, nie oznacza, że treść się do tego nie równa. Żyjąc w alternatywnej rzeczywistości (bajdurzenie o Marszu Niepodległości) wypisujesz rzeczy nie mające żadnego sensu w świecie rzeczywistym (bajdurzenie o nowej wojnie). Nie dziw się więc ostrzejszym słowom na określenie Twojej fantastyki tutaj wypisywanej. Bo pod względem treści jedyną różnicę między Tobą a użytkownikami forum onetu węszącymi cyklisto-masoński spisek komunistów żydowskich widzę tylko w interpunkcji.

Odnośnik do komentarza

Bez tego marszu nie byłoby Poległej.

bzdura - jak już powiedział Gacek. bez histerycznej reakcji GW nie byłoby marszu w obecnej formie. przez kilkanaście lat NOP, ONR, Falanga i inne Świeszczyce maszerowały sobie rokrocznie 11.11 w sile jakiś 300 osób i jakoś blokowaliśmy ich bez problemu. lub z problemami jak w 2009, kiedy część z nas została aresztowana a chłopcy z Twojej bajki uczcili niepodległość m.in. takimi hasłami "Polska dla Polaków" i "Jedna rasa, biała rasa". czego możesz nie wiedzieć, bo wtedy MN nie był jeszcze modny, bo GW nie napisała jeszcze, że jest be...

 

Skoro ów "skrajny element" od kilku lat nie wygłasza już z okazji tego marszu żadnych kontrowersyjnych haseł to znaczy, że był to protest nie tyle przeciw poglądom, ale przeciw ludziom. Oznacza to ni mniej, ni więcej jak sprzeciw wobec samego istnienia "faszystów" w wymiarze biologicznym, nawet jeśli nie promują swoich poglądów.
bzdura numer dwa, chyba że od kilku, znaczy od 2010. wg mnie to cały jeden, ale może się nie znam. jeszcze w 2009 i symbolika i okrzyki były "tradycyjne" - dopiero od zeszłego roku się ucywilizowali i schowali w tłumie "normalsów", którzy w ramach "cokolwiek napisze GW jest złe" bezrefleksyjnie pobiegli wspierać chłopaków od zamawiania pięciu piw. co kto lubi.
Odnośnik do komentarza
bzdura - jak już powiedział Gacek. bez histerycznej reakcji GW nie byłoby marszu w obecnej formie.

Tu zgoda.

dopiero od zeszłego roku się ucywilizowali

To chyba dobrze? Tak z ciekawości, jak się całkiem "ucywilizują" i na Marszu nie będą się pojawiać żadne kontrowersyjne hasła, to dalej będziecie go blokować?

Odnośnik do komentarza
To chyba dobrze? Tak z ciekawości, jak się całkiem "ucywilizują" i na Marszu nie będą się pojawiać żadne kontrowersyjne hasła, to dalej będziecie go blokować?

Niedobrze. Pisałem wcześniej, chyba w tym temacie, że brak haseł rasistowskich lub ksenofobicznych to wymysł propagandy, najzwyczajniejsza w świecie bzdura. Takie hasła są nadal, tylko zamiast stanowić 100% przekazu stanowią jego ułamek, bo - co pisał tinieblador - faszyści rozmyli się w powiększającym się tłumie często całkowicie normalnych ludzi, którzy dołączając do owczego pędu krzyczącego bezmyślnie "G···o Wyborcze" nie widzą nic złego w faszystach, rasistach, robiących uliczny burdel kibolach itd.

Wszystko w myśl powszechnej, idiotycznej, zasady "Nawet z bandytami, byle przeciwko GW".

Odnośnik do komentarza

To chyba dobrze? Tak z ciekawości, jak się całkiem "ucywilizują" i na Marszu nie będą się pojawiać żadne kontrowersyjne hasła, to dalej będziecie go blokować?

nie mogę mówić za wszystkich, ale dopóki wśród jego organizatorów będą partie, które aktywnie współpracują z pogrobowcami OUN/UPA, mają wśród swoich bratnich organizacji pewną niemiecką partię jawnie odwołującą się do spuścizny nazistowskiej, zapraszają na swoje rocznicowe zjazdy persony pokroju Davida Duke'a, wspólnie ze swoimi przyjaciółmi z południa rokrocznie czczą urodziny ks. Tiso, czy czule wspominają twórców gett ławkowych to ja będę.

jeśli organizatorzy odetną się od tych organizacji i partii - ergo zmienią się na cywilizowanych - nie widzę powodu, żeby się tym marszem w ogóle interesować.

Odnośnik do komentarza

Nie znam się za bardzo na tej całej refundacji i tym systemie leczniczym, ale... bardzo mnie obchodzi ten temat, patrząc na to co się ostatnio dzieje jestem lekko zaniepokojony... Nie mam pojęcia czy ta refundacja dotyczy tylko leków z aptek, które my sobie sami kupujemy, czy tych, którymi nas leczą w szpitalach również? Ja leczę się na chemioterapii dziennej preparatem:

http://www.swiat-zdrowia.pl/leki/gammagard-sup-sup-s-d-3420 , którego to nie zauważyłem na liście leków refundowanych, oznacza to, że szpital albo będzie musiał zrezygnować z leczenia, szukać zamiennika lub ja będę musiał ponieść koszty? Obecnie mnie to nic nie kosztuje, no oczywiście oprócz odciąganej składki zdrowotnej...

 

Jakby ktoś potrafił w jasny i zrozumiały sposób to wytłumaczyć to byłbym wdzięczny, bo w szpitalu będę dopiero 19 stycznia, wolałbym być już przygotowanym na wszystko do tego czasu ;)

Odnośnik do komentarza

W najlepszym razie propagandyści dochodzą do wniosku, że powszechna świadomość historyczna będzie wypadkową różnych opinii, dlatego zgodnie z goebbelsowską zasadą należy powtarzać stare kłamstwa i wymyślać nowe, by uzyskać dobrą pozycję przetargową do uzgodnienia "ostatecznej wersji oficjalnej".

zgadza się! najlepszym przykładem próba przepchania faszyzmu i nazizmu z lewicy na prawicę! osobiście czekam aż europejscy historycy odkryją, że komunizm to też nurt stricte prawicowy :)

 

To chyba dobrze? Tak z ciekawości, jak się całkiem "ucywilizują" i na Marszu nie będą się pojawiać żadne kontrowersyjne hasła, to dalej będziecie go blokować?

Niedobrze. Pisałem wcześniej, chyba w tym temacie, że brak haseł rasistowskich lub ksenofobicznych to wymysł propagandy, najzwyczajniejsza w świecie bzdura. Takie hasła są nadal, tylko zamiast stanowić 100% przekazu stanowią jego ułamek, bo - co pisał tinieblador - faszyści rozmyli się w powiększającym się tłumie często całkowicie normalnych ludzi, którzy dołączając do owczego pędu krzyczącego bezmyślnie "G···o Wyborcze" nie widzą nic złego w faszystach, rasistach, robiących uliczny burdel kibolach itd.

Wszystko w myśl powszechnej, idiotycznej, zasady "Nawet z bandytami, byle przeciwko GW".

brak tych haseł jest dla lewaków bardzo bolesny, ale co za problem podrzucić prowokatorów?

nie wątpię, że za rok będziecie lepiej przygotowani i odpowiednich haseł nie zabraknie

wszak wszyscy uczymy się na błędach :]

 

oczy bolą patrzeć - tak żałośnie prymitywnej propagandy dawno me piękne, błękitne oczy nie widziały

faszyści to twoi lewaccy kumple Gacku, których Krytyka Polityczna sprowadziła do blokowania polskiego święta

natomiast GW to największy w historii PRLu bis przekręt dzięki któremu różowi dostali na starcie monopol na pranie mózgów lemingom czego efekty mamy do dziś

antypolski brukowiec wstydzący się polskości i szukający z równym zapałem przejawów faszyzmu (i jak lemingi błędnie używając tego terminu - z tym, że świadomie) co wydumanego antysemityzmu

 

widzę, że im bardziej ewidentne dowody, że Eurokołchoz kona tym różne Gacki bardziej bronią socjalizmu

BMW - bierni, mierni, ale wierni :]

Odnośnik do komentarza

Nie wykluczam jej co prawda (Chiny zbroją się obecnie w takim tempie, że w którymś momencie ktoś zada tam sobie pytanie, kiedy wreszcie wykorzystamy te zabawki; najbardziej naturalny kierunek to Tajwan a Tajwan może się zaognić), ale nie spodziewam się jej w najbliższym czasie.

 

Od siebie dodam, że wydaje się prawdopodobne, że Chiny wejdą w sojusz strategiczny ze światem Islamu, który z jednej strony siedzi na ropie i gazie, z drugiej zaś jest raz miękko, raz twardo kontrolowany tak przez USA, jak i Rosję. Gdy tymczasem Chiny są coraz bardziej głodne surowców - ciągle muszą rozbudowywać swój rynek wewnętrzny ze względu na olbrzymie jego rozwarstwienie (wieś, wschodnie wybrzeże), co samo w sobie jest czynnikiem limitującym osiągnięcia statusu jednego z biegunów światowej polityki i centrów światowej cywilizacji.

Do sojuszu amerykańsko-rosyjskiego trzeba doliczyć politycznie zdominowaną przez Niemcy UE oraz prawdopodobnie Indie (chyba że uda się im zachować neutralność, co raczej wątpliwe, ze względu na wspierany przez Chiny Pakistan).

To jest główny czynnik globalnej nierównowagi strategicznej.

Pomruki niezadowolenia płynące z Teheranu, spowodowane wstrzymaniem przez Kreml dostawy systemu S-300, wydają się ten scenariusz potwierdzać.

Wzrasta rola państw "języczków u wagi", które zmieniając sojuszników, zmieniają układ sił na świecie. Na Bliskim Wschodzie jest to Iran, Turcja, Egipt. Na Dalekim Wschodzie - Japonia, Korea Płd. Zwłaszcza decyzje tych ostatnich mogą mieć ogromne znaczenie ze względu na możliwości technologiczne, dzięki którym mogą w krótkim czasie wejść do klubu atomowego.

Moim zdaniem, nie tylko Japonia, ale również Korea, prędzej czy później podziękują Ameryce za opiekę, kiedy Pekin da wyraźnie do zrozumienia nowemu Kimowi, że czas już kończyć ponurą groteskę ich wariackich rządów. To jest dużo więcej w sferze bezpieczeństwa, zarówno Japonii jak i Korei, niż mogłyby zaoferować USA. A przy okazji, za pomoc przy wspartym militarną groźbą Pekinu rozwiązanie "kwestii Korei Płn.", Chiny mogłyby dostać podobne wsparcie w kwestii Tajwanu.

 

Są też państwa o mniejszych obecnie możliwościach, lecz sporym potencjale. Do nich trzeba zaliczyć Wietnam i Ukrainę. Wietnam prawdopodobnie przyłączy się do sojuszu amerykańsko-rosyjskiego.

Jak będzie, czas pokaże. Tak to wygląda moim zdaniem na dziś. Konflikt, choć nieuchronny, będzie przebiegał w sposób kontrolowany bo obydwie strony maja w tej chwili (jeszcze) zbyt dużo do stracenia na jego gwałtownej eskalacji.

 

Polska zaś w najlepiej pojętym własnym interesie powinna dążyć do neutralności, ale przy obecnym układzie polityki wewnątrz kraju, wygląda na to, że nie mamy na to szans. Znów, jak w czasach paktu warszawskiego, jesteśmy wprzęgnięci w rydwan cudzych interesów. Lekcja chyba z tego taka, że trzeba być jak lew, kiedy można i jak lis lub wąż, kiedy trzeba. I trzeba działać tak, by ta druga sytuacja zdarzała się jak najrzadziej, najlepiej nigdy. Ale jeśli się zdarzy, trzeba zrobić dla kraju to, co pozwoli mu zachować niepodległość. Również Chiny mogą być wówczas dobrą dla nas opcją.

Odnośnik do komentarza
Poważnie, forum onetu lub gazety jest gdzie indziej. To, że piszesz wiele słów, że stosujesz słowa bardzo rzadko stosowane, nie oznacza, że treść się do tego nie równa. Żyjąc w alternatywnej rzeczywistości (bajdurzenie o Marszu Niepodległości) wypisujesz rzeczy nie mające żadnego sensu w świecie rzeczywistym (bajdurzenie o nowej wojnie). Nie dziw się więc ostrzejszym słowom na określenie Twojej fantastyki tutaj wypisywanej. Bo pod względem treści jedyną różnicę między Tobą a użytkownikami forum onetu węszącymi cyklisto-masoński spisek komunistów żydowskich widzę tylko w interpunkcji.
Powiedz to wszystkim specjalistom od geopolityki, którzy łamią sobie głowy tworząc analizy stosunków między mocarstwami, próbując formułować prognozy na przyszłość. Z pewnością będą wdzięczni, gdy dowiedzą się, że mogą już jechać na działkę przekopać ogródek, gdyż ludzkość osiągnęła stan błogiej szczęśliwości. W czasach komunistycznych geopolitykę uznawano za naukę burżuazyjną, która nie ma zastosowania w szczęśliwym świecie socjalistycznym, gdzie nie istnieje imperialistyczna rywalizacja, typowa dla pełnego sprzeczności kapitalizmu. I rzeczywiście, wewnątrz obozu socjalistycznego nie było wojen, a jedynie tzw. "bratnia pomoc". W ramach wspólnoty państw demoliberalnych też dochodzi do przypadków oficjalnego strofowania tych, którzy nazbyt mocno oddalają się od ortodoksji: http://wiadomosci.ga...epokojenie.html Na razie interwencja zbrojna nie wchodzi w rachubę, gdyż Stany Zjednoczone są uwikłane w parę wojen na Bliskim Wschodzie, ale nie da się wykluczyć poważniejszych kroków w przyszłości. Również Polska może mieć problemy, jeśli tylko wypali sprawa gazu łupkowego, a rząd postawi się amerykańskim koncernom (przy obecnej władzy to mało prawdopodobne). Pretekst zawsze się znajdzie, np. farmakologiczne tortury Tuska na pewnej mniejszości seksualnej.

 

Niedobrze. Pisałem wcześniej, chyba w tym temacie, że brak haseł rasistowskich lub ksenofobicznych to wymysł propagandy, najzwyczajniejsza w świecie bzdura. Takie hasła są nadal, tylko zamiast stanowić 100% przekazu stanowią jego ułamek, bo - co pisał tinieblador - faszyści rozmyli się w powiększającym się tłumie często całkowicie normalnych ludzi, którzy dołączając do owczego pędu krzyczącego bezmyślnie "G···o Wyborcze" nie widzą nic złego w faszystach, rasistach, robiących uliczny burdel kibolach itd. Wszystko w myśl powszechnej, idiotycznej, zasady "Nawet z bandytami, byle przeciwko GW".
Gdy rzeczywistość nie zgadza się z naszymi wyobrażeniami, staramy się to jakoś zracjonalizować. Psychologowie nazywają to dysonansem poznawczym. Z tego powodu w gackowym mózgu pojawiła się konstatacja, że osoby uczestniczące w marszu to idioci, którzy bezmyślnie powtarzają takie czy inne hasła. Przecież inteligentny człowiek nie pójdzie na manifestację razem z faszystami i chuliganami piłkarskimi, to przecież niemożliwe! Wykrzykiwanie "G**no Wyborcze" świadczy o głupocie, bo przecież jak można nie lubić tak mądrej i fajnej gazety? Natomiast osoba cechująca się intelektualną uczciwością z pewnością zada sobie pytanie, dlaczego w oczach dwudziestu tysięcy Polaków ci wstrętni kibole byli... mniejszym złem. Jak sam tinieblador przyznaje, frekwencja jest zasługą histerii rozpętanej przez Gazetę Wyborczą. Co takiego to środowisko musiało przeskrobać, że tyle osób zdecydowało się stanąć ramię w ramię ze Staruchami, Litarami i członkami ONR? Ja mogę mówić za siebie - choć nie zgadzam się z doktrynami nacjonalizmu i rasizmu, to jednak potrafię zauważyć, że są one mało znaczące wobec zagrożeń płynących z przeciwnej strony barykady. Nie widzę powodu, by w XXI wieku zwalczać dwudziestowieczne demony. Zamiast tego wolę stanąć naprzeciw problemów mi współczesnych.

 

Polska zaś w najlepiej pojętym własnym interesie powinna dążyć do neutralności, ale przy obecnym układzie polityki wewnątrz kraju, wygląda na to, że nie mamy na to szans. Znów, jak w czasach paktu warszawskiego, jesteśmy wprzęgnięci w rydwan cudzych interesów. Lekcja chyba z tego taka, że trzeba być jak lew, kiedy można i jak lis lub wąż, kiedy trzeba. I trzeba działać tak, by ta druga sytuacja zdarzała się jak najrzadziej, najlepiej nigdy. Ale jeśli się zdarzy, trzeba zrobić dla kraju to, co pozwoli mu zachować niepodległość. Również Chiny mogą być wówczas dobrą dla nas opcją.
Otóż to. Przy czym Polska od co najmniej 300 lat jest pionkiem, zatem pozostaje nam rola lisa.

 

zgadza się! najlepszym przykładem próba przepchania faszyzmu i nazizmu z lewicy na prawicę! osobiście czekam aż europejscy historycy odkryją, że komunizm to też nurt stricte prawicowy :)
Nazizm - zgoda. Poza prawicową fasadą w postaci symboliki (swastyka, gapa zerżnięta od rzymskiego orła) był to ruch socjologicznie burżuazyjny, filozoficznie mocno lewicowy, co przejawiało się choćby w rasizmie, doktrynie do obrzydzenia materialistycznej. Co do faszyzmu, tutaj byłbym daleki od tak jednoznacznych ocen. Ambicją Mussoliniego było obudzenie w Italczykach ich rzymskiej duszy, a w konsekwencji restauracja Imperium Romanum. To jest już mocno prawicowe, gdyż posiada charakter reakcyjny - zahamowanie i odwrócenie procesów gnilnych, które uczyniły jego naród cieniem wielkich przodków. Inna sprawa, że zbiór zastosowanych przezeń narzędzi były dość eklektyczny (np. mix socjalizmu i kapitalizmu w gospodarce). Na pewno nie można nazwać faszyzmu integralnym składnikiem prawicowości - bo tu panują niepodzielnie katolicyzm i monarchizm - jednak nie można mu odmówić choćby i luźnego związku z prawicą.
Odnośnik do komentarza

"Co do faszyzmu, tutaj byłbym daleki od tak jednoznacznych ocen. Ambicją Mussoliniego było obudzenie w Italczykach ich rzymskiej duszy, a w konsekwencji restauracja Imperium Romanum. To jest już mocno prawicowe, gdyż posiada charakter reakcyjny - zahamowanie i odwrócenie procesów gnilnych, które uczyniły jego naród cieniem wielkich przodków. Inna sprawa, że zbiór zastosowanych przezeń narzędzi były dość eklektyczny (np. mix socjalizmu i kapitalizmu w gospodarce). Na pewno nie można nazwać faszyzmu integralnym składnikiem prawicowości - bo tu panują niepodzielnie katolicyzm i monarchizm - jednak nie można mu odmówić choćby i luźnego związku z prawicą. "

 

Zgoda! Nie ma encyklopedycznie czystych nurtów politycznych. Poza tym pewnie wiesz, że niestety pojęcia faszyzmu i nazizmu używa się zamiennie, a nawet większość ludzi popularnie nazywa faszystami właśnie hitlerowców.

Wiem, że kręcę na siebie bat, ale liczę na inteligencję forumowiczów: abstrahując od historii faszyzm nie powinien być nawet pojęciem pejoratywnym. U takiego Piłsudskiego można znaleźć sporo elementów faszystowskich i jak wiadomo był socjalistą.

Tak jak nie każdy doktor to Mengele - tak nie każdy faszyzm musi być do końca zły (nawiasem mówiąc, jak nie każdy komunizm - założenia piękne, ale utopijne i brak wykonawców), nie każdy musi skończyć się wojną i ludobójstwem. Faszyzm jest zły przede wszystkim dla gospodarki i wolności obywatelskich, bo to jednak socjalistyczny nurt, w którym państwo "wie lepiej dla naszego dobra".

 

Za wiki:

 

Podstawowe cechy i założenia faszyzmu

 

Autokratyzm w stylu wodzowskim;

Militaryzm;

Walka z odmiennymi ideologiami (np. demokracja, komunizm);

Pełna kontrola partii rządzącej nad dużą częścią aspektów życia społecznego i gospodarczego;

Gospodarczy etatyzm oraz korporacjonizm.

Nacjonalizm, w skrajnych przypadkach szowinizm bądź rasizm – trzeba jednak pamiętać, że w faszyzmie włoskim nie rozumiano narodu etnicznie, a elementy rasistowskie pojawiły się w nim późno, pod naciskiem niemieckim i nie były jego organiczną częścią

 

Dla mnie najważniejszy jest stosunek do gospodarki i wolności obywatelskich, bo to ma bezpośrednie przełożenie na moje życie. Czy ktoś jest katolikiem, ateistą, wyznawcą Jedi czy latającego potwora spaghetti, nic mnie nie obchodzi.

 

Żyj i pozwól żyć innym tak jak chcą, jeśli nie naruszają swobód innych obywateli - oto moja dewiza. A kto bez sensu ogranicza moją wolność jest faszystą! :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...