Skocz do zawartości

I had a dream


stucky

Rekomendowane odpowiedzi

W ostatnim ligowym meczu daliśmy dupy, i to na całej linii. Na odbudowę mieliśmy 4 dni, 96 godzin aby zebrać siły na walkę w Lidze Mistrzów. Nasz rywal - M. Hajfa - w ostatniej kolejce uległ Szkotom 0:6. Oczywiście szans na powtórzenie wyniku naszych wyspiarskich braci nie ma, ale wygrać musimy, za wszelką cenę.

 

Spotkanie rozpoczęło się dla nas najgorzej jak tylko mogło. Już w 4. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Bramkę strzałem z kilku metrów zdobył.. Davide Astori. Tak, to dziwne, Włoch wbił piłkę do własnej bramki. Najwidoczniej jednak chłopak wiedział co robi, bo po tym swoim niezwykłym zachowaniem obudził kolegów z formacji ofensywnej, którzy pierwsze minuty meczu najzupełniej na świecie przespali. W 16. minucie do wyrównania doprowadził Fabian Delph, strzałem z około 30 metrów! Ma chłopak kopyto, oj ma. Minuty mijały, a my wciąż szukaliśmy bramki, która wyprowadziła by nas na prowadzenie. W końcu w 33. minucie Darren Bent poddał do Daniela Sturridge'a, a ten silnym strzałem pokonał goalkeepera gospodarzy. Lewonożny napastnik zrewanżował się koledze 6 minut później. Daniel urwał się lewym skrzydłem, zacentrował na krótki słupek, a bramkę strzałem głową, uprzedzając interweniującego bramkarza, zdobył Bent. Minęły zaledwie 2 minuty, a Izraelczycy trafili gola kontaktowego. Rozklepali nas niemiłosiernie, a bądź co bądź piękną akcję dokładnym strzałem wykończył Steven Cohen. Ta zniewaga krwi wymaga - oj tak. W 44. minucie ponownie prowadziliśmy dwoma bramkami. Daniel podał do Ashleya Young, a ten mierzonym strzałem ustalił wynik pierwszej połowy na 4:2. W przerwie zganiłem obrońców oraz poklepałem po plecach napastników. Druga połowa nie była już tak ekscytująca jak jej poprzedniczka. Wyróżnił się za to prawy obrońca Sebastian Jung, którzy w końcówce strzelił dwa gole. Oba po rzutach rożnych, lecz pierwszego trafił głową, a drugiego nogą.

 

Wraca stara, dobra Aston Villa. Nie ma jednak czym się ekscytować, bo w końcu to tylko M. Hajfa. W drugim meczu naszej grupy Atletico Madryt ograło przed własną publicznością Rangers 2:0. Od zapewnienia sobie awansu dzielą nas zaledwie trzy punkty, które z pewnością zdobędziemy w następnej kolejce, gdy podejmiemy na Villa Park Izraelczyków.

 

Liga Mistrzów - 3. kolejka - 24.10.2012

[4.] M. Hajfa 2 : 6 Aston Villa [1.]

Astori sam. 4' [1:0]

Delph 16' [1:1]

Sturridge 33' [1:2]

Bent 39' [1:3]

Cohen 41' [2:3]

Young 44' [2:4]

Jung 73' [2:5], 83' [2:6]

 

Widzów - 13622

MoM - Sebastian Jung [9,3]

Odnośnik do komentarza

W drugim z rzędu spotkaniu w lidze na wyjeździe zmierzymy się z Wolverhampton. Nie muszę chyba nikomu przypominać, że to jedno ze spotkań z serii tych o panowanie w hrabstwie The West Midlands. Musimy uważać, bo w tym sezonie Wilki są nadzwyczaj groźne. Jak na razie grają bardzo dobrze, zajmują sensacyjną 4. pozycję w ligowej tabeli. Mamy nad nimi 3 oczka przewagi, a tego popołudnia musimy postarać się aby ta liczna jutro wynosił już 6 punktów.

 

Pierwsze minuty meczu były ospałe w wykonaniu obu drużyn. Tak jakby nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności ataku. No bo przecież jeśli się odsłonisz, to narazisz się na groźne kontrataki. Z czasem mecz się rozkręcił, ale póki na dobre piłkarze zaczęli grać w piłkę, sędzia zdołał gwizdkiem oznajmić koniec pierwszej części gry. Druga połowa była lustrzanym odbiciem pierwszej. Na prowadzenie wyszliśmy w 50. minucie spotkania. Para Sturridge-Bent jak na razie spisuje się bardzo dobrze, co chwila asystują sobie nawzajem przy bramkach. W tej konkretnej sytuacji Daniel podał do Darrena, a 28-letni Anglik płaskim strzałem otworzył wynik spotkania. To najprawdopodobniej bardzo zdenerwowało gospodarzy, którzy momentalnie rzucili się do odrabiania strat. Wyrównali szybko, bo już w 53. minucie meczu. Piłkę z okolic pola karnego uderzył Serb Nenad Milijas, futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i na wysokości okienka bramki Artura Boruca, wpadła do siatki. Jak się okazało to nie był koniec popisów gry Wilków. W 84. minucie piłkę z lewego skrzydła dośrodkował Erik Pieters, a zwycięską bramkę dla gospodarzy zdobył Julien Faubert.

 

Dopadł nas jakiś ligowy kryzys. Najpierw remis z beniaminkiem, teraz porażka z Wilkami. Oj nie dobrze. Przez te dwa słabe mecze straciliśmy pozycję lidera, na którą wskoczył londyński Arsenal. W dodatku na szczycie zrobił się ogromny ścisk, miejsca 1-6 dzielą zaledwie 3 punkty.

 

Premier League - 9. kolejka - 27.10.2012

[4.] Wolverhampton 2 : 1 Aston Villa [1.]

Bent 50' [0:1]

Milijas 53' [1:1]

Faubert 84' [2:1]

 

Widzów - 29303

MoM - Nenad Milijas [8,3]

Odnośnik do komentarza

Stało się, kontrakty zostały podpisane. 1 stycznia za 31,5 mln euro dołączy do nas młoda gwiazda brazylijskiej piłki - Neymar. Odejdzie natomiast Ashley Young, a jego nowym klubem za sumę 19,25 mln euro zostanie Inter Mediolan.

 

Taak, wiem. Zawsze gdy nadchodzi pucharowe spotkanie to marudzę, że musimy grać, ale i tak gdy przychodzi co do czego to dajemy z siebie maksimum. Tak zapewne będzie i tym razem. W ramach 4. rundy Carling Cup zmierzymy się na Villa Park z Manchesterem United. Czerwone Diabły raczej ławki nie wystawią, my natomiast trochę zamieszamy.

 

O dziwo, biorąc pod uwagę ostatnie spotkanie, od pierwszego gwizdka sędziego ruszyliśmy do śmiałego ataku. Goście broni się, ale wytrzymali tylko do 17. minuty. Wtedy to piłkę z prawej strony boiska dośrodkował prawy obrońca Sebastian Jung, a bramkę strzałem z metra - dosłownie - zdobył Nathan Delfouneso. Młody Anglik rozgrywał dziś wybitne spotkanie. W 28. minucie długim podaniem obsłużył go stoper Giuseppe Bellusci, a młody napastnik silnym strzałem pod poprzeczkę podwyższył wynik meczu na 2:0. Mimo, że już pewnie prowadziliśmy nie zwalnialiśmy tempa. W 33. minucie sam na sam z goalkeeperem gości wyszedł Gael Kakuta. Francuz uderzył płasko, ale piłka po jego strzale odbiła się od słupka po czym poturlała się wzdłuż piątki. Dopadł do niej John O'Shea, ale Gael Kakuta także poszedł za tą piłką, odebrał ją obrońcy Czerwonych Diabłów i pewnym strzałem wpakował do pustej wciąż bramki Manchesteru. Prowadziliśmy już 3:0. Jednak jeszcze przed przerwą bramkę do szatni dla gości zdobył szybki napastnik Danny Welbeck. Wyśmienitym podaniem przy tym golu popisał się Esteban Cambiasso. Do przerwy więc prowadziliśmy dwoma bramkami. Na drugie 45 minut Czerwone Diabły wyszły niesamowicie zmotywowane. Kontaktową bramkę, w 58. minucie spotkania, zdobył mierzonym strzałem Koreańczyk Park Ji-Sung. Gdy wydawało się, że już jesteśmy bezpieczni, że już nic się nie wydarzy, przepiękną bramkę wolejem z około 25 metrów zdobył Danny Welbeck. Do wyłonienia zwycięscy potrzebna więc była dogrywka. Już na jej początku decydującą bramkę strzałem zza pola karnego zdobył Michael Mancienne.

 

No, działo się, ot co. Zagraliśmy naprawdę dobry mecz, oddaliśmy łącznie 34 strzały, dlatego martwi mnie to, że ustrzeliliśmy tylko 4 bramki.

 

Carling Cup - 4. runda - 30.10.2012

Aston Villa 4 : 3 Manchester United

Delfouneso 17' [1:0], 28' [2:0]

Kakuta 33' [3:0]

Welbeck 40' [3:1], 89' [3:3]

Ji-Sung 58' [3:2]

Mancienne 92' [4:3]

Rafael 113'

 

Widzów - 48032

MoM - Nathan Delfouneso [8,8]

Odnośnik do komentarza

Teraz trochę zmienię - lekko okroję - styl pisania, aby szło mi szybciej.

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak oni układają ten terminarz? Ja już nie wiem, bo nie przypominam sobie aż tylu wieści na temat przesuwanych terminów meczy. Dziś, w trzecim rzędu spotkaniu na wyjeździe, zmierzyliśmy się z Liverpoolem. Gospodarze zwodzą, choć to nawet za mało powiedziane, zajmują odległą, 14. pozycję w ligowej tabeli. Spotkanie rozpoczęło się dla nas fatalnie, bo już w 2. minucie bramkę dla gospodarzy zdobył Brazylijczyk Lucas. Z czasem jednak to my przejęliśmy kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Jeszcze przed przerwą do wyrównania doprowadził nasz najlepszy napastnik - Darren Bent. To była jego 6 bramka w tym sezonie w rozgrywkach ligowych. Po przerwie wciąż atakowaliśmy, co zaowocowało trafieniem Ashleya Younga w 65. minucie. Nie udało nam się jednak utrzymać prowadzenia, i na 8 minut przed końcem meczu, gospodarze wyrównali, ustalając tym samym wynik meczu na 2:2. Szkoda, bo mogliśmy spokojnie ten mecz wygrać.

 

Premier League - 10. kolejka - 03.11.2012

[14.] Liverpool 2 : 2 Aston Villa [2.]

Lucas 2' [1:0]

Bent 41' [1:1]

Young 65' [1:2]

Agger 82' [2:2]

 

Widzów - 42938

MoM - Darren Bent [7,9]

 

Po meczu zaskoczył mnie Nathan Delfouneso, który poprosił mnie o wystawienie na listę transferową. Odprawiłem go z kwitkiem, jest nam potrzebny.

Już za 4 dni możemy zapewnić sobie awans do kolejnej, pucharowej fazy Ligi Mistrzów. Wystarczy tylko ograć na Villa Park izraelski klub M. Hajfa.

Odnośnik do komentarza

Aby już nie zwracać sobie głowy pozostałymi spotkaniami fazy grupowej Ligi Mistrzów dziś musimy ograć na Villa Park M. Hajfa. Izraelczycy nic nie grają, więc to raczej nie będzie trudne. Myślę, że szybko wbijemy im kilka bramek i będzie po zabawie. W dodatku gdy Rangers ograją na własnym stadionie Atletico to już chyba nawet dwie porażki nie odbiorą nam awansu z pierwszego miejsca. W innym przypadku tylko awansujemy.

 

Od pierwszego gwizdka sędziego ruszyliśmy do ataku, a plony zabraliśmy już w 5. minucie meczu. Bramkę na 1:0 strzelił przyszły rozgrywający reprezentacji Anglii - Fabian Delph. Ma chłopak papiery na grę, atrybutami fizycznymi bije rywali na głowę. Dla przypomnienia ma dopiero 22 lata. Wracając do meczu widać było na pierwszy rzut oka, że chcemy szybko strzelić kilka bramek, a potem na luzie doczekać ostatniego gwizdka sędziego. W 21. minucie bramkę strzałem z odległości zdobył czeski rozgrywający Jan Moravek. To zgasiło ostatnią iskierkę nadziei w sercach Izraelczyków, o ile jakakolwiek kiedykolwiek istniała. Mimo, że stwarzaliśmy sobie kolejne sytuacje, to już to wszystko nie miało takiego tempa jak na początku meczu. W dodatku jak szalony nasze strzały bronił bramkarz gości - Amir Edri. Jeszcze pod koniec bramkę na 3:0 strzelił rezerwowy buntownik Nathan Delfouneso. Dzięki temu zwycięstwu zapewniliśmy sobie awans, ale jeszcze nie z pierwszego miejsca.

 

Liga Mistrzów - 4. kolejka - 07.11.2012

[1.] Aston Villa 3 : 0 M. Hajfa [4.]

Delph 5' [1:0]

Moravek 21' [2:0]

Delfouneso 88' [3:0]

Widzów - 46064

MoM - Amir Edri [8,5]

Notatnik - Dlaczego ten Nathan chce odejść? Głupi młokos. Muszę go przekonać aby został.

Odnośnik do komentarza

No to teraz będziemy mieli test sprawności drużyny, i to przed własną publicznością. Jak to jest, że wtedy kiedy nie idzie - w lidze - musimy rozgrywać bardzo ważne mecze? W czołówce panuje ścisk, miejsca 1-7 oddzielają tylko trzy punkty. Potem 8. w tabeli Birmingham ma aż 5 punktów straty do 7. Manchesteru City. Tabela podzieliła się na trzy grupy: 1. Kluby walczące o mistrzostwo i puchary. 2. Niby bezpieczni, z których jeden będzie musiał pożegnać się z Premier League. 3. Totalne pomyłki. Wracając do naszego dzisiejszego rywala Manchester United zajmuje 2. miejsce w tabeli, mamy do nich tylko jedno oczko straty.

 

Cholerny Carlos Kameni! Od pierwszej do ostatniej minuty Kameruńczyk bronił jak natchniony. Nie mogę powiedzieć, że mieliśmy w tym spotkaniu przewagę. Powiem tak: remis ze wskazaniem na gospodarzy. Wygralibyśmy gdyby nie ta skuteczność, która oscylowała w granicach 0%. Marnowaliśmy na potęgę, aż dziw, że to się na nas nie zemściło. Przez tą stratę punktów spadliśmy na 5. miejsce w tabeli.

 

Premier League - 11. kolejka - 10.11.2012

[3.] Aston Villa 0 : 0 Manchester United [2.]

 

Widzów - 47179

MoM - Rafael [7,9]

Notatnik - Musimy poprawić skuteczność.

Odnośnik do komentarza

W drugim z rzędu spotkaniu ligowym przed własną publicznością podejmowaliśmy dziś Stoke City. Minęły zaledwie 3 dni od mini-wpadki z Manchesterem United, tak więc roszady w składzie, ze względu na kondycję graczy, były niezbędne. Na ławce między innymi usiadł nasz etatowy rozgrywający - Fabian Delph.

 

Goście ustawili się tak jak mogłem się tego spodziewać, czyli 4-4-2 z dwoma defensywnymi pomocnikami. Co z tego wynika? Że liczą na kontry skrzydłami. Ale tutaj, na Villa Park, nie ma tak łatwo. Od początku spotkania atakowaliśmy, ale bez jakiś desperackich prób objęcia prowadzenia. W 19. minucie bramkę strzałem zza pola karnego zdobył - rzadko występujący od pierwszej minuty - Francuz Gael Kakuta. Na kolejną bramkę długo kibice na Villa Park nie czekali. W 30. minucie swoimi umiejętnościami dryblingu popisał się Ashley Young. Anglik ośmieszył rywali po czym strzałem pod poprzeczkę podwyższył wynik meczu. Druga połowa rozpoczęła się dla nas fatalnie. Bramkę z rzutu karnego w 51. minucie zdobył Danny Higginbotham. To nas rozzłościło, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jedak mimo wielu prób bramka gości od 30. minuty była jakby zaczarowana. Klątwę, już w doliczonym czasie gry, golem po strzale głową zdjął Sebastien Bassong. Dzięki temu zwycięstwu lekko podskoczyliśmy w ligowej hierarchii. Natomiast pozycję lidera na rzecz Tottenhamu stracił Arsenal Londyn.

 

Premier League - 12. kolejka - 13.11.2012 r.

[5.] Aston Villa 3 : 1 Stoke City [12.]

Kakuta 19' [1:0]

Young 30' [2:0]

Higginbotham kar. 51' [2:1]

Bassong 90+2' [3:1]

 

Widzów - 42932

MoM - Sebastien Bassong [8,1]

Notatnik - Kontuzjowany w przeciągu meczu Davide Astori będzie pauzował przez 3-4 tygodnie.

Odnośnik do komentarza

Czekając na wyjazdowe spotkanie z West Hamem dostałem propozycję kupna za bezcen brazylijskiego rozgrywającego Jadsona. Manchester United żądał za 29-letniego pomocnika 6,75 mln euro, a że ja takich okazji nie przepuszczam, postanowiłem go kupić. Dołączy do nas wraz z Neymarem, 1 stycznia 2013 roku.

 

Spotkania przed własną publicznością się skończyły, ponownie ruszyliśmy w drogę. Tym razem przyjechaliśmy do stolicy kraju - Londynu - na mecz z miejscowym Młotami. Nie mogłem odżałować, że nie mogłem zabrać ze sobą dwóch bardzo ważnych dla nas piłkarzy - Darrena Benta i Davide'a Astori'ego. Obaj są kontuzjowani, ale jeszcze trochę i znowu będą mogli grać w piłkę. Swoją szansę natomiast dostaną zmiennicy.

 

Nie wierzę w duchy, diabła czy szczęśliwe, bądź też pechowe liczby. Tak więc cyferka "13" określająca kolejną już w tym sezonie ligową kolejkę mnie nie rusza. Dziś moja teza się potwierdziła, bo mieliśmy tego popołudnia farta jak nigdy. Już od początku spotkania gospodarze zaciekle atakowali bramkę strzeżoną przez Artura Boruca. W 18. minucie ich starania zostały wynagrodzone. Piłkę z lewego skrzydła dośrodkował nasz były piłkarz - Stephen Warnock - a bramkę uderzeniem głową zdobył Matias Schelotto. O dziwo nie zrobiło to na nas specjalnego wrażenia, reasumując - dalej graliśmy piach. W przerwie wydarłem się na nich, bo przecież Aston Villi nie przystoi taka bezcelowa bieganina. Jedyne co usłyszałem to - Tak.. tak.. wiemy.. tak.. Druga połowa niczym nie różniła się od pierwszych 45 minut gry. A, no może jedynie tym, że gospodarze jakby specjalnie pudłowali w niezwykle dogodnych sytuacjach. Bozia ich za to pokarała. W 90. minucie Ashley Young wypuścił sam na sam Daniela Sturridge'a, a ten strzałem obok wychodzącego goalkeepera Młotów, ustalił wynik meczu na 1:1. W tabeli spadamy.. a media już sugerują brak szans na mistrzowski tytuł.. niedowiarki :kekeke:

 

Premier League - 13. kolejka - 17.11.2012 r.

[10.] West Ham 1 : 1 Aston Villa [4.]

Schelotto 18' [1:0]

Sturridge 90' [1:1]

 

Widzów - 33754

MoM - Stephen Warnock [8,0]

Notatnik - Gramy piach, trza coś zmienić.

Odnośnik do komentarza

@Dmq - niestety, nie zawsze się wygrywa :P

-------------------------------------------------------------

Czuję się rozchwytywany, oj tak. W ciągu zaledwie kilku dni dwa hiszpańskie kluby złożyły mi ofertę współpracy. Teraz wiem, że jeśli mnie wywalą z Aston Villi, to ze znalezieniem sobie nowej pracy problemów mieć nie będę. Pierwsza propozycję wysłała mi Malaga, a tuż po niej zgłosiła się Valencia. Szczególnie żałowałem odrzucając ofertę Nietoperzy, ale jeszcze kiedyś, może, who knows..

 

Słabo spisująca się reprezentacja Polski zajmuje aktualnie 51. miejsce w rankingu FIFA. W listopadzie nasze biało-czerwone grajki rozegrały jedno spotkanie sparingowe. Zremisowali na wyjeździe z Izraelem 1:1, a bramkę dla nas strzelił, w ostatniej minucie meczu, Darek Dudka. Normalnie katastrofa ta nasza kadra.

 

Tydzień temu byliśmy w Londynie, a teraz stolica przyjechała do nas. Chelsea Londyn, nasz rywal, chce straszyć nas jakimiś Kakami i Torresami. My się nie damy. Mimo, że The Blues są od nas w tabeli dwie pozycje wyżej, to dzieli nas tylko kilka bramek, dzięki którym to właśnie londyńczycy plasują się tuż za podium. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko im dokopać.

 

Plan na mecz był posty - jak najszybciej zdobyć gola, a potem pójść za ciosem, a potem jeszcze raz i jeszcze.. No i w pewnym sensie plan wypalił, bo zdobyliśmy bramkę już w 1. minucie, ale sędzia uznał, że Nathan Delfouneso faulował rywala przy oddawaniu strzału. A ja pytam - Gdzie Ty k***a miałeś oczy Jones, no gdzie?! Dość szybko jednak przejęliśmy całkowitą kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Co prawda marnowaliśmy na potęgę, jak zawsze. Do czasu. W 38. minucie piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Ashley Young, a bramkę strzałem głową zdobył defensywny pomocnik Steven N'Zonzi. Takim też wynikiem - skromnym 1:0 - zakończyła się pierwsza połowa. Na drugą część gry londyńczycy wyszli jakby naładowani pozytywną energią. Stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji, ale ich wykorzystanie to już inna bajka. Za to my dobiliśmy rywali w 70. minucie, gdy to Gaela Kakutę w polu karnym powalił David Luiz. Brazylijski stoper dostał żółtą kartkę, a poszkodowany sam wymierzył Chelsea - w nawiasie mówiąc swojej byłej drużynie - sprawiedliwość. 10 minut później obrońca The Blues obejrzał drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną kartkę. Aston Villa wraca więc do gry o majstra.

 

Premier League - 14. kolejka - 24.11.2012 r.

[6.] Aston Villa 2 : 0 Chelsea Londyn [4.]

N'Zonzi 38' [1:0]

Kakuta kar. 70' [2:0]

Luiz 80'

 

Widzów - 51081

MoM - Steven N'Zonzi [8,1]

Notatnik - brak

 

Teraz wracam do lektury - Stephen King "Komórka" - Polecam!

Odnośnik do komentarza

Po ostatniej ligowej wygranej nad Chelsea Londyn humory w drużynie, choć na chwilę, uległy poprawie. Nasza forma jest nierówna, oczywiście zdarzają nam się przebłyski, ale tak grając to my ameryki nie zwojujemy. Na szczęście na środowy wieczór z Ligą Mistrzów wykurował się Darren Bent - nasz najlepszy napastnik. Szkoci walczyć będą, bo chcą grać dalej. My będziemy walczyć na 70%, bo awans mamy już zapewniony.

 

Od pierwszej minuty gospodarze rzucili się na nas jakby pod naszą bramką były letnia wyprzedaż telewizorów. Do czasu odpieraliśmy ich ataki, lecz w 18. minucie już nie daliśmy rady. Bramkę ku uciesze Szkockich fanów, strzałem głową, zdobył Steven Naismith. Jednak uśmiech na ich ustach długo nie zagościł, bo już dwie minuty później do remisu doprowadził rekonwalescent Darren Bent. Miny im zrzedły całkowicie w 34. minucie gdy Ashley Young mocnym strzałem wpakował piłkę pod poprzeczkę bramki Itumelenga Khune. Karuzela kręciła się nadal, i już po zaledwie czterech minutach ponownie mieliśmy remis. David Vaughan trafił w poprzeczkę, a jego strzał skutecznie dobił Nikita Jelavic. W przerwie na boisko desygnowałem Marca Albrightona, i to właśnie 23-latek wykorzystując sytuację sam na sam ustalił wynik tego meczu na 3:2. Po raz kolejny miałem nosa do zmiany. Dzięki temu zwycięstwu zapewniliśmy już sobie awans z pierwszego miejsca w grupie.

 

Atletico Madryt 7 : 0 M. Hajfa :omg:

 

Liga Mistrzów - 5. kolejka - 28.11.2012 r.

[3.] Rangers 2 : 3 Aston Villa [1.]

Naismith 18' [1:0]

Bent 20' [1:1]

Young 34' [1:2]

Jelavic 38' [2:2]

Albrighton 46' [2:3]

 

Widzów - 51026

MoM - Ashley Young [8,3]

Notatnik - Gra w obronie do bani, ale ogólnie nowe ustawienie dało radę.

Odnośnik do komentarza

Ciekawe czy utrzymamy tą dwu-meczową passę zwycięstw. Rywal? Bolton. Gospodarze zajmują, odległe, 18. miejsce w ligowej tabeli więc teoretycznie nie powinniśmy mieć problemów. Właśnie - teoretycznie. Problemy zaczęły się już przed meczem, bo musiałem kombinować kto ma dzisiaj wybiec na murawę. Wystawiłem mieszankę wypoczętych i na wpół żywych.

 

Spotkanie rozpoczęło się jak każde inne sprzed "ery porażek i innych katastrof", czyli od naszych śmiałych poczynań w ofensywie. Jednak mimo dobrych sytuacji to nie my, a gospodarze w 21. minucie wyszli na prowadzenie. Bramkę strzałem głową zdobył Brazylijczyk Jo, oczywiście po dośrodkowaniu z rzutu rożnego - nasza pięta achillesowa. W przerwie chłopaki usłyszeli ode mnie kilka cierpkich słów, i to przyniosło swoje efekty, tylko lekko przesunięte w czasie. Niby wszystko zaczęło się dobrze, nawet Fabian Delph trafił w poprzeczkę, ale w 52. minucie przegrywaliśmy już 2:0. Bramkę strzałem głową zdobył Kevin Davies.. tak.. po centrze z narożnika boiska. Sygnał do odrabiania strat dał Ashley Young przepiękną bramką z rzutu wolnego. CUDO! Do remisu Ashley doprowadził w 81. minucie zamykając na długim słupku mocno bite dośrodkowanie Marca Albrightona. Dwie minuty później przeprowadziliśmy kolejną akcję prawym skrzydłem, po raz kolejny także na listę strzelców wpisał się Ashley Young. Chłopak strzelił hat-tricka w przeciągu zaledwie piętnastu minut! Wygraliśmy w lidze na wyjeździe.. cud. W dodatku wskoczyliśmy na najniższy stopień podium.

 

Premier League - 15. kolejka - 01.12.2012 r.

[18.] Bolton 2 : 3 Aston Villa [4.]

Jo 21' [1:0]

Davies 52' [2:0]

Young 68' [2:1], 81' [2:2], 83' [2:3]

 

Widzów - 17325

MoM - Ashley Young [9,6]

Notatnik - Ashley! I ja Cię sprzedaję?!

Odnośnik do komentarza

Teraz będziemy mieli test formy - Ćwierćfinał Carling Cup - rywal: Arsenal Londyn.

W 3. rundzie FA Cup zmierzymy się na wyjeździe z.. Arsenalem Londyn.

Prześladują nas?:kekeke:

 

Tak jak się spodziewałem Arsene Wenger desygnował na to spotkanie na wpół pierwszą jedenastkę. Zresztą ja zrobiłem to samo. Mecz rozpoczął się od ataków gości ze stolicy kraju, ale ich skuteczność była, delikatnie mówiąc, beznadziejna. A jak nie idzie do bramki rywali, to trzeba coś strzelić do własnej. Chyba właśnie do takiego wniosku doszedł defensywny pomocnik Arsenalu Mohamed Diarra. W 22. minucie piłkę z lewego skrzydła płasko w pole karne wrzucił Gael Kakuta, a Mohamed wślizgiem, uprzedzając Nathana Delfouneso, wepchnął futbolówkę do własnej bramki. Dziękujemy! Dziękujemy! - skandowali kibice. Londyńczycy co prawda przez resztę czasu usiłowali doprowadzić do remisu, ale jakoś im to nie wychodziło, przynajmniej nie tak dobrze jak strzelanie do własnej bramki. W półfinale zmierzymy się z Chelsea. Może jednak obronimy tytuł sprzed roku?

 

Carling Cup - Ćwierćfinał - 05.12.2012 r.

Aston Villa 1 : 0 Arsenal Londyn

Diarra sam. 22' [1:0]

 

Widzów - 45751

MoM - Sebastian Jung [7,8]

Notatnik - Kupić czekoladki dla Diarry.. odnotowane.

Odnośnik do komentarza

Bić lidera! - właśnie takie hasło na dzisiejszy mecz jest idealne. Tottenham gra w tym sezonie bardzo dobrze, ale tracimy do nich tylko dwa punkty, więc w przypadku zwycięstwa możemy nawet wskoczyć na fotel lidera. Niestety w meczu nie może wystąpić Jan Moravek, którego kontuzja wyłączyła z gry na najbliższe 7-8 miesięcy! Tak więc Czecha już w tym sezonie na boisku nie zobaczymy . Do zdrowie nie doszedł jeszcze także włoski stoper Davide Astori. Nasi rywale natomiast nie mają żadnych kadrowych problemów.

 

Niestety tego popołudnia kibice nie oglądali bramek, za to zafundowaliśmy im szybkie oraz dość emocjonujące spotkanie. Raz atakowaliśmy my, a chwilę potem w natarciu byli już piłkarze Tottenhamu. Aż dziw, że piłki ani razu nie wpadła do siatki. Ten remis trochę namieszał w czołówce. My osunęliśmy się tuż za podium, a londyńczycy stracili fotel lidera na rzecz Manchesteru City.

 

Marco Verratii złamał w tym meczu nogę i nie zagra przez najbliższe 5-6 miesięcy.. Najpierw Janek, a teraz Marco.. ;(

 

Premier League - 16. kolejka - 08.12.2012 r.

[3.] Aston Villa 0 : 0 Tottenham [1.]

 

Widzów - 45061

MoM - Michael Mancienne [7,8]

Notatnik - brak

Odnośnik do komentarza

Dzięki. Szczególnie końcówka "Komórki" jest rozczarowująca. Jakbyś czytał mi w myślach, bo właśnie chcę zacząć czytać sagę Mroczna Wieża :)

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

W pochmurny i zimny wtorkowy wieczór zmierzymy się w ramach ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów z hiszpańskim Atletico Madryt. Goście z półwyspu iberyjskiego tak jak my, są już pewni awansu do kolejnej fazy rozgrywek - fazy pucharowej. Mimo tego chcemy wygrać, bo musimy żmudnie odbudowywać niewysokie ostatnio morale drużyny.

 

Spotkanie rozpoczęło się dla nas fantastycznie. Już w 2. minucie gry bramkę strzałem głową, po dośrodkowaniu Ashleya Younga z narożnika boiska, zdobył Sebastien Bassong. Długo jednak prowadzeniem się nie cieszyliśmy, bo już 6 minut później ponownie był remis. Gola po dośrodkowaniu z rzutu rożnego trafił Brazylijczyk Elias. Normalnie ręce opadają, tracimy tyle goli po rożnych, musimy coś z tym w końcu zrobić. Wynik remisowy utrzymał się do przerwy. Druga część gry, jak pierwsza, rozpoczęła się dla nas bardzo dobrze. W 51. minucie Darren Bent odebrał piłkę obrońcy Atletico, po czym pokonał bezradnego Davida De Gea'e. Goście próbowali jeszcze wyrównać, ale jedyne co im się udało to nabić się na kontrę, po której Darren Bent ustalił wynik meczu na 3:1. Wygraliśmy wszystkie grupowe mecze. Dlaczego w lidze tak nie gramy?..

 

Liga Mistrzów - 6. kolejka - 12.12.2012 r.

[1.] Aston Villa 3 : 1 Atletico Madryt [2.]

Bassong 2' [1:0]

Elias 8' [1:1]

Bent 51' [2:1], 87' [3:1]

 

Widzów - 53191

MoM - Darren Bent [8,8]

Notatnik - Zrobię ja coś w końcu z tymi rożnymi?..

 

| Poz   | Inf   | Zespół  	|   	| M 	| Z 	| R 	| P 	| ZdG   | StG   | R.B.  | Pkt   | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 1.	| Aw	| Aston Villa |   	| 6 	| 6 	| 0 	| 0 	| 21	| 7 	| +14   | 18	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 2.	| Aw	| At. Madrid  |   	| 6 	| 3 	| 1 	| 2 	| 16	| 10	| +6	| 10	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 3.	|   	| Rangers 	|   	| 6 	| 2 	| 0 	| 4 	| 17	| 12	| +5	| 6 	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 4.	|   	| M. Hajfa	|   	| 6 	| 0 	| 1 	| 5 	| 4 	| 29	| -25   | 1 	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 

Odnośnik do komentarza

W ostatnim ligowym meczu tylko zremisowaliśmy z ówczesnym liderem Tottenhamem. Dziś zmierzymy się na wyjeździe z Sunderlandem, który może i żadną piłkarską potęgą nie jest, ale łatwo z pewnością nie będzie. W dodatku przystąpimy do tego meczu trochę zmęczeni po pucharowym meczu z Atletico. Liczę jednak na komplet punktów, bo jeśli chcemy walczyć o Big Four musimy zacząć w końcu wygrywać.

 

Spotkanie rozpoczęło się po naszej myśli. Już w 5. minucie meczu Sebastian Jung dośrodkował piłkę z prawej strony boiska, a centrę na pierwszym słupku przeciął Darren Bent, otwierając tym samym wynik tego spotkania. Poszliśmy za ciosem, i już w 8. minucie prowadziliśmy 2:0. Tym razem bramkę strzelił Fabian Delph, a asystę na swoim koncie zapisze Ashley Young. Na odpowiedź gospodarzy nie czekaliśmy długo. Już dwie minuty później bramkę, wykorzystując świetne dośrodkowanie z lewej strony boiska, zdobył Jordan Henderson. Przez jakiś czas obie ekipy dały sobie na wstrzymanie, jakby się wyszumieli i zbierali siły na kolejne zrywy. W 42. minucie futbolówkę z rzutu rożnego dośrodkował Ashley Young, a bramkę uderzeniem głową zdobył Sebastien Bassong. Gdy myślami już wszyscy byli w szatni Ashley po indywidualnej akcji podwyższył wynik meczu na 4:1. Druga połowa nie była już tak porywająca jak jej poprzedniczka. Gospodarze nie mieli w sobie nawet iskierki nadziei na korzystny wynik. Zresztą wcale im się nie dziwię. W 67. minucie na 5:1, mierzonym uderzeniem zza pola karnego, wynik podwyższył Darren Bent. Swoje drugie "trzy grosze", na dziesięć minut przed końcem spotkania, dorzucił do kociołka Jordan Henderson - zdecydowanie najlepszy piłkarz Sunderlandu, nie tylko w tym spotkaniu. Dzięki temu zwycięstwu ponownie wskoczyliśmy na najniższy stopień podium.

 

Premier League - 17. kolejka - 15.12.2012 r.

[12.] Sunderland 2 : 5 Aston Villa [4.]

Bent 5' [0:1], 67' [1:5]

Delph 8' [0:2]

Henderson 10' [1:2], 80' [2:5]

Bassong 42' [1:3]

Young 45' [1:4]

 

Widzów - 35482

MoM - Ashley Young [9,3]

Notatnik - brak

Odnośnik do komentarza

Dzięki, poprawione. Chociaż wiem, że ktoś to czyta :D

-------------------------------------------------------------------------

Odbyło się losowanie par fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Myślę, że nie trafiliśmy najgorzej, bo w 1/8 zmierzymy się z francuską Marsylią. Najciekawiej natomiast zapowiadają się pojedynki Chelsea Londyn z F.C. Barceloną oraz Juventusu Turyn z Manchesterem United. Pierwszy mecz zostanie rozegrany 20 lutego na Stade Velodrome.

 

Nic nie mobilizuje tak bardzo jak miastowe derby. Derby Second City - taką nazwę noszą derby miasta Birmingham. Cel na to spotkanie jest oczywisty - jak najmocniej upokorzyć największych, śmiertelnych, wrogów. Co do ich sytuacji w lidze, to zajmują 8. pozycję w tabeli, a na wyjazdach najczęściej remisują. Dziś jednak nawet o remisie nie może być mowy.

 

Chłopaki wybiegli na boisko niesamowicie zmobilizowani, i już w 2. minucie mogliśmy wyjść na prowadzenie, ale Darren Bent trafił tylko w słupek. W słupek w 16. minucie wcelował także Fabian Delph, ale po jego strzale piłka dobiła się w taki sposób, że wpadła prosto pod nogi Daniela Sturridge'a, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w pustej bramce. Poszliśmy za ciosem, i w 23. minucie prowadziliśmy już z największymi wrogami 2:0. Futbolówkę ze skraju pola karnego wrzucił Ashley Young, a bramkę strzałem na siłę zdobył Marc Albrighton. To nie był jeszcze koniec naszych strzeleckich popisów w tej części gry. W 36. minucie wynik na 3:0, wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem, podwyższył niezawodny Darren Bent. Już w doliczonym czasie gry swojego drugiego gola w tym spotkaniu zdobył Daniel Sturridge. Jeden, dwa, trzy, cztery - mało! Przekaz od kibiców był jasny, chcą więcej. W 62. minucie życzenie naszych kibiców zostało spełnione. Ashley Young dośrodkował z narożnika boiska, a bramkę uderzeniem głową - to już jego 5-ta bramka w tym sezonie w lidze - zdobył Sebastien Bassong. Nie odpuszczaliśmy naszym śmiertelnym wrogom nawet na sekundę. W dość wymownej, 69. minucie meczu, wynik na 6:0 podwyższył rekonwalescent Davide Astori, wykorzystując idealną centrę z rzutu wolnego wykonywanego przez Ashleya Younga. Honor gości na dwie minuty przed końcem spotkania uratował Charlie Austin. Co tu dużo mówić - zniszczyliśmy ich! To jeszcze nic. Dzięki temu zwycięstwu wróciliśmy na fotel lidera Premier League!

 

Premier League - 18. kolejka - 22.12.2012 r.

[3.] Aston Villa 6 : 1 Birmingham [8.]

Sturridge 16' [1:0], 45+1' [4:0]

Albrighton 23' [2:0]

Bent 36' [3:0]

Bassong 62' [5:0]

Astori 69' [6:0]

Austin 88' [6:1]

 

Widzów - 55000

MoM - Daniel Sturridge [9,5]

Notatnik - brak

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...