Skocz do zawartości

Marynia podczas Majówki wychyla 556 butli z kumplami z forum


lad

Ulubione zajęcie Maryni to:  

55 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

Dla obecnych tu rodziców, którzy pamiętają jak to było mieć 2-miesięczne dziecko, to zabrzmi jak chleb powszedni. Ale może być lekkim szokiem dla tych, którzy nie mieli do tej pory szansy być rodzicami.

 

Po 8h pracy wróciłem do domu. Kompletny pierdzielnik, żona patrzy na mnie ledwo przytomnymi oczami trzymając w rękach córkę gotową w każdej chwili do płaczu, syn biega w samej pieluszce i brudnym bodziaku po mieszkaniu i wymachuje wszystkim co ma pod ręką. A pod ręką ma wszystko, bo na podłodze znajduje się i ryż i widelec i liczydło i brudne pieluszki. Szybka rozkmina, na dworze piękna pogoda, mówię "Żono, zabieram mego pierworodnego na dwór pokopać z nim piłkę. Jak będzie cisza w domu, to córka się pośpi, a Ty będziesz miała chwilę, żeby ogarnąć się czy też mieszkanie". Widzę wdzięczność w jej oczach, a także ekscytację u mojego syna. Piękne chwile.

 

Wracamy po 1,5h i zastajemy żonę dokładnie w tej samej pozycji, z nie śpiącą córką dalej w jej rękach. No to hyc, zabieram córę i zaczynam usypiać w pokoju obok, kiedy ona daje kolację młodemu. Po 20 minutach, gdy już dziecko mi zasypia na rękach, domofon. Kurier przywiózł paczki z Polski. No to lecę na dół, pół godziny noszenia paczek, wracam, zabieram płaczącą córkę od żony, zamykam się w drugim pokoju, a ona zabiera się do usypiania syna. Wtem syn staje pod drzwiami za którymi jestem i ryczy. On chce tatę. No to znów wymiana, kładę się z młodym i godzinę go usypiam. Gdy już mam pewność, że zasnął na dobre, zdejmuje z siebie jego ręce i nogi, powoli wysuwam się z pokoju, na paluszkach (a podłoga i tak skrzypi). Zamykam drzwi. Słyszę stękanie córki w drugim pokoju, więc pytam się żony, czy mam ją przejąć. Żona mówi swym słodkim głosem TAK, a po 5 minutach już chrapie. Ja stosuję nasz sprawdzony patent - skaczę na piłce fitnessowej, bo to jedyny sposób na uspokojenie małej. Po 45 minutach pierwsza próba odłożenia. Zakończona fiaskiem po 5 sekundach. No to dalej skaczemy na piłce, kolejne 20 minut, druga próba. To się nazywa zabawa w sapera. Kładę delikatnie na łóżku, zostawiam swoją rękę pod jej głową i oczekuję reakcji. Oczy zamknięte, cisza. Delikatnie unoszę jej głowę drugą ręką, aby móc pierwszą wyciągnąć. Sukces. Teraz robię pierwszy krok. Przerwa na 10 sekund, bo podłoga u nas skrzypi jak cholera. Kolejny krok. Ryzykuję po 5 sekundach kolejny. Ostatnie dwa już przeskakuję i uciekam. 

 

Wracam do salonu i odpalam niańkę, bo córka śpi obok żony, więc nie chcę już, żeby ją budziła jakby nagle jej się odwidziało spanie. W salonie zastaje mnie taki widok (i tak na zdjęciu wygląda to lepiej niż w rzeczywistości):

AO6aeh3PykymkC4cyPAmhayV5fy9MC

 

Jest godzina 22:10. Zanim skończę pisać tego posta jeszcze 3 razy będę u córki, bo wyleciał jej smok i zaczynała płakać.

 

Zapytacie teraz - i co, warto było, czy bycie rodzicem wynagradza te wszystkie trudy?

 

A ja Wam odpowiem - teraz to kurwa za późno na takie rozkminy.

  • Lubię! 10
  • Haha 10
  • Uwielbiam 12
  • Dzięki! 1
  • Hurra! 1
Odnośnik do komentarza
17 minut temu, Reaper napisał:

Dla obecnych tu rodziców, którzy pamiętają jak to było mieć 2-miesięczne dziecko, to zabrzmi jak chleb powszedni. Ale może być lekkim szokiem dla tych, którzy nie mieli do tej pory szansy być rodzicami.

 

Po 8h pracy wróciłem do domu. Kompletny pierdzielnik, żona patrzy na mnie ledwo przytomnymi oczami trzymając w rękach córkę gotową w każdej chwili do płaczu, syn biega w samej pieluszce i brudnym bodziaku po mieszkaniu i wymachuje wszystkim co ma pod ręką. A pod ręką ma wszystko, bo na podłodze znajduje się i ryż i widelec i liczydło i brudne pieluszki. Szybka rozkmina, na dworze piękna pogoda, mówię "Żono, zabieram mego pierworodnego na dwór pokopać z nim piłkę. Jak będzie cisza w domu, to córka się pośpi, a Ty będziesz miała chwilę, żeby ogarnąć się czy też mieszkanie". Widzę wdzięczność w jej oczach, a także ekscytację u mojego syna. Piękne chwile.

 

Wracamy po 1,5h i zastajemy żonę dokładnie w tej samej pozycji, z nie śpiącą córką dalej w jej rękach. No to hyc, zabieram córę i zaczynam usypiać w pokoju obok, kiedy ona daje kolację młodemu. Po 20 minutach, gdy już dziecko mi zasypia na rękach, domofon. Kurier przywiózł paczki z Polski. No to lecę na dół, pół godziny noszenia paczek, wracam, zabieram płaczącą córkę od żony, zamykam się w drugim pokoju, a ona zabiera się do usypiania syna. Wtem syn staje pod drzwiami za którymi jestem i ryczy. On chce tatę. No to znów wymiana, kładę się z młodym i godzinę go usypiam. Gdy już mam pewność, że zasnął na dobre, zdejmuje z siebie jego ręce i nogi, powoli wysuwam się z pokoju, na paluszkach (a podłoga i tak skrzypi). Zamykam drzwi. Słyszę stękanie córki w drugim pokoju, więc pytam się żony, czy mam ją przejąć. Żona mówi swym słodkim głosem TAK, a po 5 minutach już chrapie. Ja stosuję nasz sprawdzony patent - skaczę na piłce fitnessowej, bo to jedyny sposób na uspokojenie małej. Po 45 minutach pierwsza próba odłożenia. Zakończona fiaskiem po 5 sekundach. No to dalej skaczemy na piłce, kolejne 20 minut, druga próba. To się nazywa zabawa w sapera. Kładę delikatnie na łóżku, zostawiam swoją rękę pod jej głową i oczekuję reakcji. Oczy zamknięte, cisza. Delikatnie unoszę jej głowę drugą ręką, aby móc pierwszą wyciągnąć. Sukces. Teraz robię pierwszy krok. Przerwa na 10 sekund, bo podłoga u nas skrzypi jak cholera. Kolejny krok. Ryzykuję po 5 sekundach kolejny. Ostatnie dwa już przeskakuję i uciekam. 

 

Wracam do salonu i odpalam niańkę, bo córka śpi obok żony, więc nie chcę już, żeby ją budziła jakby nagle jej się odwidziało spanie. W salonie zastaje mnie taki widok (i tak na zdjęciu wygląda to lepiej niż w rzeczywistości):

AO6aeh3PykymkC4cyPAmhayV5fy9MC

 

Jest godzina 22:10. Zanim skończę pisać tego posta jeszcze 3 razy będę u córki, bo wyleciał jej smok i zaczynała płakać.

 

Zapytacie teraz - i co, warto było, czy bycie rodzicem wynagradza te wszystkie trudy?

 

A ja Wam odpowiem - teraz to kurwa za późno na takie rozkminy.

 

Przedwczoraj mój dwulatek zakluczył się w pokoju (wbiegł do niego, zauważył klucz który zapomniałem wyjąć z zamka zamknął drzwi i przekręcił klucz zanim zdążyliśmy dokończyć zdanie „nie rób tego na miłość boską”). To dramat, bo on jeszcze nie mówi (no, właśnie powoli zaczyna, ale idzie mu to bardzo opornie). 20 minut negocjacji, żeby włożył klucz przez szparę pod drzwiami na nic. Wyjaśnić mu, jak się odklucza: imposybilizm. Albo nie rozumiał, albo nie chciał. Wtedy przypomniałem sobie, że przecież z drugiej strony jest taras i co prawda klamka z drzwi do niego została już dawno przez nas wyjęta ( :lol: ), ale jest jeszcze jedno okno na tarasie, więc być może da mu się wytłumaczyć, by je otworzył. Gdy tam dobiegłem, przywitał mnie taki widok:

 

S6Vs0Tz.jpg

 

Młody jak widać poczuł się doskonale i trzeba było jeszcze kwadransa negocjacji (i wyłączenia korków w mieszkaniu), by w końcu podszedł do okna i raczył zrozumieć, o co go prosimy.

 

Just another day in paradise.

 

 

ps: w czasie negocjacji zdążyłem przyswoić na YT kurs włamywania się do standardowych zamków.

  • Lubię! 10
  • Haha 2
  • Uwielbiam 6
Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Reaper napisał:

Zaśmiałem się w głos na widok zdjęcia :lol: 

 

To Twój syn #2? Jakoś byłem przekonany, że masz tylko jedno dziecię :-k 

Tak, drugi. Moja żona jest załamana, bo każdy z „dziadów” ( (c) Asia) ma dość ambiwalentny stosunek do porządku w domu. 

Odnośnik do komentarza

A teraz wyobrazcie sobie mnie, czlowieka, ktory po 7-godzinnej imprezie potrafi o 3 rano sprzatac, zeby moc spokojnie polozyc sie spac, bo jak jest balagan, to po prostu zle funkcjonuje. No i taki ktos prosi corki o posprzatanie pokoju, a po pol godziny zastaje taki widok...

 

f193447bb526b.jpg

 

Jakby cos to umiejetnosc funkcjonowania w takim czyms zdecydowanie po mamie ;).

  • Lubię! 8
  • Haha 6
  • Uwielbiam 4
Odnośnik do komentarza

Lol, wyszedłem na spacer z psem, a ulicą szły dwie kobiety i głośno dyskutowały o Sekielskim i ich oburzeniu na klechów, jedna podnoszą głos odgrażała się, że w niedzielę była ostatni raz w kościele.

Fajna jest ta deklaracja z dzisiejszej Wyborczej - Sekielski powiedział w wywiadzie, że jeśli tylko jakaś ogólnopolska TV się odezwie do jego brata (producenta) z prośbą o licencję, to udzielą jej nieodpłatnie. Ach, jakby tak po przejęciu władzy przez nowy rząd na jesieni poleciało to w TVP <3

Odnośnik do komentarza

@Reaper, @Feanor, @Perez, zrobiliscie mi dzien! Niektore z opisywanych przez was sytuacji zdazylem juz przerobic (np „sapera” przy odkladaniu), ale wiekszosc jeszcze przede mna. Co do balaganu, to u mnie jest teraz cisza przed burza - mala ma zabawki na swojej macie i w lozeczku, bo dopiero zaczyna sie przekrecac z plecow na brzuch (ma niecale 5 miesiecy). Ale juz teraz wiem, czego sie spodziewac, jak zacznie samodzielnie sie przemieszczac.

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, jmk napisał:

Wy macie dzieci czy demony :-k 

 

Normalne dzieci, o co ci chodzi :D Mój na szczęście ze spaniem nie miał problemów, więc usypiało się go łatwo. Ale złamane klucze w drzwiach czy zamknięcie się w łazience (nauczyłem się otwierać w sekundę) - norma. A bałagan na podłodze jak u @Perez - bywało, że się odśnieżało drogę od wyjścia do łóżeczka, a walkę z zabawkami na kolejny dzień :D 

  • Uwielbiam 2
Odnośnik do komentarza

U mnie obecnie bałagan jest chyba kluczowym tematem do ogarniania. Dziewczyny same zjedzą, w kąpieli też ogarniają i nie trzeba nad nimi stać, czasami jak sobie wymyślą zabawę to godzina spokoju, ale sprzątanie - kosmos. Już chyba wszystkie wymówki słyszałem: od "bolą mnie rączki" przez "ale zrobiłam się śpiąca" po "ale to nie ja, to siostra". 

 

A w ogóle to chyba sieknę sobie wyprzedaż garażową - mam tyle rzeczy (zabawki, książki, ubranka), że na samą myśl wystawiania tego na Allegro to mi się odechciewa, a że akurat osiedle całkiem spore, to może by takie coś wypaliło...

Odnośnik do komentarza
  • lad zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...