Skocz do zawartości

FC Barcelona


Rekomendowane odpowiedzi

Atletico Madryt - Barcelona, 2:1 (Forlan '9, Simao '23, Ibrahimovic '27)

 

Pierwszy raz w tym sezonie Blaugrana doznala goryczy porazki. Na Vicente Calderon Atleitco bylo zdecydowanie lepsze i zasluzenie zdobylo w tym meczu trzy punkty. Z pewnoscia duze znaczenie mialo znaczne oslabienie Barcelony w linii defensywnej, a co za tym idzie - bardzo eksperymentalne zestawienie tejze formacji. Do tego jeszcze kontuzja Keity na samym poczatku spotkania, co popsulo Pepowi koncepcje na to spotkanie. Niestety Real wygral swoje spotkanie i tym samym zblizyl sie do Barcelony na odleglosc zaledwie dwoch punktow - jednego spotkania. Trzeba sie bedzie spiac w najblizszej kolejce, wygrac z Racingiem, i odrobic stracone w tej kolejce trzy oczka, liczac na potkniecie Krolewskich z Zolta Lodzia Podwodna.

 

 

Oceny indywidualne:

 

Valdes - 8 - jeden z jasniejszych moim zdaniem punktow Barcelony w tym spotkaniu. Uratowal Barce przynajmniej dwukrotnie swietnie broniac strzaly Aguero i generalnie dodawal duzo pewnosci obroncom.

 

Jeffren - 7 - im dalej od naszej bramki, tym lepszy. Swietny w okolicach srodka boiska, ale nieco sie gubil gdy musial schodzic gleboko do defensywy. Tym niemniej zagral udanie, jak na jego pozycje i doswiadczenie w druzynie.

 

Maxwell - 6 - slabo, Reyes robil z Brazylijczykiem co chcial. Bardzo niepewny w interwencjach, co Hiszpan wielokrotnie wykorzystywal, nawet wymuszajac faule. Jedno ze slabszych dzis ogniw.

 

Puyol - 7 - mimo, ze zawalil wlasciwie obie bramki (przy pierwszej nie pilnujac linii spalonego, a przy drugiej faulujac Aguero i prokurujac rzut wolny, po ktorym padla bramka), to potem byl najpewniejszym graczem w calej naszej formacji defensywnej, ratujac wielokrotnie Barcelone.

 

Milito - 7 - zadnej akcji specjalnie nie zawalil, ale tez niczym specjalnym sie nie wyroznil. Ot zagral na swoim normalnym poziomie. Oby tak dalej.

 

Busquets - 6 - slabiutko, wiele strat, masa bezmyslnych zagran, ktorych ukoronowaniem byla reka w koncowce meczu. Jako defensywny pomocnik sobie nie poradzil z neutralizacja atakow. W srodku pola dominowali gracze Rojiblancos.

 

Keita - zagral trzy minuty, w ktorych mial dwa kontakty z pilka. Trudno go oceniac pozytywnie, czy tez negatywnie.

 

Xavi - 6 - podobnie jak Wolski, zauwazylem, ze Xavi zagral jedno ze slabszych spotkan w tym sezonie. Niepokojaco duzo strat i niska celnosc podan. Prawda jest, ze nasz lider mial bardzo malo miejsca, ale to nie powinno go tlumaczyc. Od niego mozna wymagac wiecej.

 

Iniesta - 6 - probowal szarpac nasza gre, ale tez specjalnie mu nie wychodzilo. W srodku pola nie radzil sobie z Tiago, ktory zdecydowanie lepiej sie prezentowal. Sporo nieudanych zagran i ogolnie niewidoczny.

 

Messi - 7 - w pierwszej polowie mial kilka niezlych akcji, ale bez konkretnych efektow w postaci strzalow. W drugiej gral slabiej, ale mial na nodze pilke meczowa. Niecelny strzal w tej sytuacji podsumowal ogolna przecietnosc.

 

Pedro - 6 - nic nadzwyczajnego. Sporo szarpania, malo konkretnych efektow. Dopasowal sie poziomem i forma do druzyny, jako calosci.

 

Ibrahimovic - 7 - strzelil gola, ale poza tym niczego specjalnego nie pokazal. Dobrze, ze w koncu sie odblokowal. Moze w kolejnych spotkaniach powroci do strzeleckiej regularnosci.

 

Bartra - 7 - jak na siedemnastolatka zagral zupelnie niezle. Wydaje sie, ze za kilka lat bedzie podpora naszej defensywy.

 

Bojan - 6 - zagral okolo dziesieciu minut, ale nie zdazylem go zapamietac z zadnej akcji. Na pewno nie byl naszym lekiem na cale zlo tego wieczora.

Odnośnik do komentarza
Xavi Hernández to kolejny kontuzjowany piłkarz Barcelony. Poniedziałkowe badania medyczne potwierdziły, że kataloński pomocnik ma naciągnięty mięsień uda prawej nogi i nie zagra przez następne dwa tygodnie.

 

Plaga kontuzji i problemów rozprzestrzenia się zatem na linię pomocy. Kontuzje Keity, Touré i Xaviego oraz zawieszenie za kartki Sergio Busquetsa sprawiają, że jedynym dostępnym pomocnikiem na najbliższy mecz ligowy z Racingiem Santander jest obecnie Iniesta.

 

Lepiej przedstawia się sytuacja w linii defensywnej, gdzie do gry powrócą Piqué i Márquez. Alves, Abidal i Czyhrynski kontynuują proces rehabilitacji. Brazylijczyk pojawił się już dzisiaj w Ciutat Esportiva.

 

Z kolei badanie ekograficzne potwierdziło, że Seydou Keita nie zagra od trzech do czterech tygodni.

 

 

FCBarcelona.cat

 

Ech, jakby jeszcze malo bylo kontuzji :| Na szczescie do skladu wracaja Pique i Marquez i wydaje mi sie, ze ktorys z nich, a byc moze obaj zagraja w pomocy obok Iniesty w najblizszym meczu. Jest jeszcze opcja z Dos Santosem w srodku i to jest ciekawa alternatywa. Na szczescie Racing to nie tak wymagajacy rywal i wydaje sie, ze nawet w eksperymentalnym zestawieniu srodka pola powinnismy sobie poradzic.

Ale wielka wyprzedarz srodkowych pomocnikow (Gudjohnsen, Hleb) zaczyna nam wychodzic bokiem :|

Odnośnik do komentarza

Niemal co roku zespół dotyka fala kontuzji. 2-3 lata temu zawodnicy seryjnie doznawali urazów kolan, które wykluczały ich z gry na długie tygodnie. To albo kwestia zbyt małej rotacji w składzie, albo coś jest nie tak z przygotowaniem do sezonu oraz stroną medyczną organizacji. Ale w klubie z najwyższej światowej półki jest to trudne do uwierzenia.

 

Inna rzecz, że Barca rozegrała dotychczas najwięcej spotkań z europejskich drużyn. To też wpływa na liczbę kontuzji. Oby wszyscy wykurowali się na derby z Realem :eusa_pray:

Odnośnik do komentarza
Inna rzecz, że Barca rozegrała dotychczas najwięcej spotkań z europejskich drużyn. To też wpływa na liczbę kontuzji. Oby wszyscy wykurowali się na derby z Realem :eusa_pray:

o to możemy być raczej spokojni (pod warunkiem, że nie dojdą nowe urazy) - z graczy aktualnie kontuzjowanych tylko Abidal ma spędzić poza boiskiem więcej niż miesiąc

Odnośnik do komentarza
Ech, jakby jeszcze malo bylo kontuzji

Akurat Xavi może przez te dwa tygodnie sobie odpoczac, bo przez ostatnie miesiące byl eksploatowany poza wszelkie granice. Widać, że "jechał na oparach". I jeśli nie jest to bolesny uraz ani nie zagrażający poważniejszymi komplikacjami, to może i dobrze się stało, że ma dwa tygodnie wolnego. Przynajmniej nie będzie kusić Guardioli, żeby go wstawiać ;)

Odnośnik do komentarza
Niemal co roku zespół dotyka fala kontuzji. 2-3 lata temu zawodnicy seryjnie doznawali urazów kolan, które wykluczały ich z gry na długie tygodnie. To albo kwestia zbyt małej rotacji w składzie, albo coś jest nie tak z przygotowaniem do sezonu oraz stroną medyczną organizacji. Ale w klubie z najwyższej światowej półki jest to trudne do uwierzenia.

 

Eee tam. Imho w nowoczesnej piłce jest to nieuniknione, przy takiej liczbie meczów rozgrywanych w sezonie przez piłkarzy czołowych drużyn i takiej eksploatacji organizmu kontuzje muszą się zdarzać. Do tego piłka to sport mocno kontaktowy i nad niektórymi urazami nawet najlepszy sztab nic nie wymyśli.

 

Większość klubów które rywalizuje na tylu frontach ma momenty w sezonie kiedy większość składu odpada i nic z tym nie zrobisz.

Odnośnik do komentarza
> Aktualności Felieton: Trzy główne kłamstwa o Valdésie

 

 

Víctor Valdés jest od kilku sezonów postacią wywołującą bodaj najwięcej kontrowersji spośród wszystkich piłkarzy Barcelony. 28-latek jest jednym z tych zawodników, wokół których narosła olbrzymia ilość mitów. Mitów, które z rzeczywistością, faktami, nie mają zbyt wiele wspólnego. Z tego powodu to co i jak się mówi o samym zainteresowanym jest najczęściej nieprawdą. Dlaczego? Zapraszam do dalszej lektury tekstu.

 

 

 

Na samym wstępie chciałbym zaznaczyć, że w tekście tym znajdzie się nieco krytyki pod adresem czy to użytkowników internetu ujętych jako ogólna całość, czy to dziennikarzy sportowych. Nie mam na celu dyskredytować kogokolwiek. Żeby to uczynić musiałbym do kompetencji poszczególnych osób podejść bardzo kompleksowo, a nie temu ma ten tekst służyć. Nie chcę kreować siebie na futbolową wyrocznię. Nie chcę bawić się w nikomu niepotrzebne prowokacje. Chcę natomiast podzielić się z Wami kilkoma spostrzeżeniami odnośnie bramkarza Dumy Katalonii. Wszystko to z perspektywy człowieka, którego najbardziej interesują rozgrywki holenderskiej Eredivisie. Człowieka, którego sercu po stokroć bliższa jest ekipa Realu Madryt.

 

Od kiedy tylko Víctor zaczął regularnie zajmować miejsce między słupkami bramki drużyny prowadzonej aktualnie przez Guardiolę przylgnęło do niego kilka łatek, które w bardzo istotny sposób zakłamują obraz tego, co faktycznie reprezentuje sobą kataloński portero. Z biegiem czasu błędne opinie coraz mocniej utrwalały się w świadomości przeciętnego kibica. W związku z tym stosunkowo często spotykam się z wypowiedziami, które może mnie nie irytują, piłka jest wszak tylko moim hobby i utrzymuję niezbędny dystans, ale prowokują do wzmożonej polemiki. Bardzo chciałbym obalić trzy, najczęściej pojawiające się w dyskusjach na temat futbolu stereotypy dotyczące Katalończyka.

 

Valdés jest bramkarzem Barcelony tylko i wyłącznie dlatego, że w Madrycie broni Casillas. Cóż to za absurd? Czy ktoś, kto głosi taki pogląd może naprawdę sądzić, że ludzie odpowiadający za to, jak wygląda kadra Dumy Katalonii, to zbiór zakompleksionych abderytów? Ludzi, dla których ważniejsze od tytułów jest dorównanie Madrytowi, udowodnienie czegoś światu? Kosztem sukcesów sportowych? Jeżeli tak, to jest to, delikatnie mówiąc, olbrzymia naiwność. Nawet jeżeli patrzymy na całe zagadnienie przez pryzmat sytuacji na Bernabéu, to trudno sensownie argumentować twierdzenie, że na Camp Nou próbuje się dorównać Realowi w kwestii wychowanków. Blaugrana swojego odwiecznego rywala wyprzedza przecież w tym aspekcie o całe lata świetlne. W dzisiejszym składzie Królewskich jedynie Iker Casillas należy do ścisłej czołówki współczesnych piłkarzy. W drużynie Guardioli jest natomiast Xavi, Iniesta, Piqué, Messi... dysproporcja jest bardzo wyraźna. Upieranie się przy Valdésie tylko ze względu na jego korzenie byłoby niedorzeczną megalomanią, próbą udowodnienia czegoś, co i tak cały świat wie. A takie rzeczy w klubie, który od lat regularnie odnosi sukcesy występować najzwyczajniej w świecie nie mogą. Głupota za bardzo utrudnia zwycięstwa.

 

Fakt, że bohater mojego felietonu wychował się w La Masíi jest jednak istotny. Nie jednak ze względu na pobudki nacjonalistyczne. To, co jest ważne, to to, że przebywając w Barcelonie od 18 lat zawodnik doskonale rozumie filozofię klubu. Szkolony był w takim kierunku, aby jako bramkarz jak najlepiej pasował do specyficznego stylu Barcelony. Stylu, w którym golkiper odgrywa rolę nieco inną niż w innych zespołach. Wszystko rozbija się o pressing i dążenie do długiego utrzymywania się przy piłce.

 

Fakt, że futbolówkę rywalowi ekipa Guardioli próbuje odebrać jak najszybciej skutkuje tym, że linia defensywy znajduje się na boisku relatywnie wysoko. Taki sposób gry ma swoje wady i zalety. Do tych pierwszych zalicza się zdecydowanie to, że takie rozwiązanie pozostawia bardzo dużo miejsca za obroną. Otwiera to przeciwnikowi drogę do posyłania prostopadłych piłek. I tutaj powinniśmy się na sekundę zatrzymać.

 

Valdés pełni funkcję ostatniego obrońcy, którego zadaniem jest wybijanie takich piłek, zanim dotrze do nich któryś z napastników rywala. Víctor jest jak na bramkarza piłkarzem szybkim, dobrze gra nogami, dzięki czemu bardzo często zażegnuje niebezpieczeństwo zanim staje się ono naprawdę poważne. Niesie to ze sobą pewne ryzyko i Katalończyk puścił z tego powodu kilka głupich bramek, ale i tak procent sytuacji, w których zachował się dobrze jest imponujący. Problem polega na tym, że tracone w ten sposób gole mocno zapadają w pamięć, robią karierę w serwisach takich jak YouTube. Ktoś, kto nie śledzi na bieżąco rozgrywek, w których udział bierze Barça może odnieść błędne wrażenie, że tego typu „klopsy” są dla 28-latka smutną codziennością. W utrwalaniu takiego obrazu celują niestety dziennikarze otwartych telewizji, które transmitują spotkania Ligi Mistrzów. Widz, który nie ma regularnego kontaktu z grą Valdésa przyjmuje pogląd autorytetu, jakim, przynajmniej teoretycznie, powinien być występujący w telewizji ekspert.

 

Zdarza się i tak, że popularny VV nie ma szans na „skasowanie” prostopadłej piłki i staje w sytuacji sam na sam z napastnikiem. W tego typu sytuacjach 10-krotny reprezentant Katalonii spisuje się rewelacyjnie i moim skromnym zdaniem w tej materii absolutnie nie ustępuje takim tuzom bramki jak Buffon czy Casillas. Boleśnie przekonał się o tym niejeden klasowy piłkarz. Thierry Henry, Zinedine Zidane czy Ruud van Vistelrooy to tylko najgłośniejsze z nazwisk, które od razu mi się w tym kontekście nasuwają.

 

Poza wspominanym pressingiem innym, również bardzo ważnym elementem „Barça Game” jest możliwie długie utrzymywanie się przy piłce. Pomocna przy takim sposobie gry jest świadomość, że za obrońcami stoi bramkarz, do którego bezstresowo można podać futbolówkę. Valdés jest takim właśnie portero. Wybicia na oślep zdarzają mu się sporadycznie, a legendarne już zagrania z udziałem Davida Villi stanowią, jak na piłkarskie standardy, prehistorię. Takich sytuacji nie było zresztą wcale tak wiele. Nie więcej niż z udziałem innych topowych golkiperów.

 

Wszystko to sprawia, że Víctor to dla Barcy człowiek idealny do obsadzenia bramki. Myli się moim zdaniem Michał Pol, który swojego czasu opublikował tekst, w którym stwierdził, że Júlio César, swoją drogą również fenomenalny fachowiec, radziłby sobie między słupkami Azulgrany lepiej. Uczyniłby drużynę Pepa ekipą jeszcze silniejszą. Wystarczy odrobinę mocniej interesować się futbolem by dojść do oczywistego wniosku, że w różnych drużynach różnych rzeczy wymaga się od golkipera. Do tego, co trzeba umieć by efektywnie spełniać obowiązki bramkarza Barcelony Valdés nadaje się znakomicie. Mit z Casillasem nie jest prawdziwy.

 

Valdés ma słabą psychikę i często zawala ważne mecze. To mit, który powtarzany jest, niby mantra, od niesławnych interwencji w meczach z Liverpoolem w ramach Ligi Mistrzów. Jest to niestety kolejna, nie boję się użyć tego określenia, bzdura. El Clásico, spotkanie, w którym zawodnicy z Kastylii i Katalonii obarczeni są niewyobrażalnym wręcz ciężarem oczekiwań. Stres towarzyszący derbom jest wyjątkowy. Pomimo tego nie przypominam sobie, aby w którymkolwiek z meczów przeciwko Realowi Madryt Víctor zawiódłby, popełniłby rażące błędy. Nie przypominam sobie, aby można było mówić o „zjedzeniu” przez stres emocje, stres.

 

Przypominam sobie natomiast dobre występy Valdésa w dwóch finałach Ligi Mistrzów, w których brał udział. Ten z Arsenalem był nawet więcej niż dobry. Pamiętam też wiele spotkań, w których Victor ratował Barcelonie ligowe punkty wtedy, kiedy naprawdę bardzo mocno ich potrzebowała. Owszem, z Liverpoolem nasz bohater nie grał dobrze. Można też się na upartego przyczepić do pamiętnego meczu z Chelsea na Stamford Bridge z sezonu 2004/2005, ale to i tak za mało, aby mówić o tendencji, zjawisku nagminnym. Pojedyncze błędy z wymienianych przeze mnie spotkań traktować należy chyba bardziej jako wypadki przy pracy, a nie dowód na słabą odporność na stres.

 

Valdés nie gra w reprezentacji Hiszpanii, bo jest piłkarzem Barcelony i graczem reprezentacji Katalonii. To dla odmiany pogląd, z którym spotykam się czasami dyskutując z kibicami Barcelony będącymi jednocześnie zwolennikami talentu 28-latka (co wcale nie jest jednoznaczne). To następne stwierdzenie, z którym zgodzić się absolutnie nie mogę. Wspominałem już o rozsądnym zarządzaniu klubem z Camp Nou. Analogicznie jest przecież z La Furia Roja. Aragones, czy aktualnie Del Bosque nie interesują się specjalnie tym, czy Hiszpania będzie bardziej kastylijska, czy bardziej katalońska. Wystarczy spojrzeć na to, ilu reprezentantów zakłada na co dzień koszulkę w barwach Blaugrana. Podopieczni Guardioli i tak dominują w tej drużynie, jeden więcej nie stanowiłby dla sztabu najmniejszej różnicy, czego dowodem są zresztą kontrowersyjne, moim przynajmniej zdaniem, powołania dla Busquetsa. Przyczyna nie leży zatem w przynależności klubowej naszego bohatera.

 

Nie jest ona też rezultatem jakiegoś niesamowitego urodzaju hiszpańskich bramkarzy. Pomijając nieustannie i nieuchronnie przewijającego się w tym tekście Ikera, nie ma ostatnimi czasy zawodnika wywierającego na mnie większe wrażenie niż Victor. Nie mogącego grać w barwach aktualnych mistrzów Europy. Wiele osób wyżej ceni sobie grę Reiny, który jest porównywalnej klasy fachowcem, ale kto jeszcze? Czy Diego Lopez, Andres Palop, (wszyscy w przeciągu roku otrzymywali powołania) przewyższają klasą Valdésa? Znajdzie się może ktoś, komu przyszłoby do głowy stwierdzić, że katalońska „jedynka” ustępuje umiejętnościami wszystkim wymienionym wyżej zawodnikom. Można też twierdzić, że sarna jest płazem.

 

Nie ma chyba jednego i oczywistego rozwiązania tej zagadki (dlaczego nasz bohater nie ma swoim koncie występów w barwach Hiszpanii). Każdy kolejny opiekun reprezentacji prawdopodobnie z innych względów pomijał przy układaniu drużyny VV. Mam jednak swoją teorię na ten temat. Powody takiego, a nie innego stanu rzeczy są w moim odczuciu dwa.

 

Po pierwsze – reprezentacja Hiszpanii to nie Barcelona. To nie zespół, który cechuje się tym, o czym wspominałem już wcześniej. To nie drużyna, która ma we krwi 4-3-3. Aragones i Del Bosque nie wymagają i nie wymagali od swoich podopiecznych aż takiej przewagi w posiadaniu piłki, częściej bazują na grze z kontry. Victor idealnie jest przystosowany do specyficznego sposobu gry, którym od lat raczy nas zespół z Camp Nou. Jego największe walory nie mogłyby być w pełni wykorzystane grając jako portero kadry, która jest ekipą charakteryzującą się innym stylem. Traci zatem w tym momencie bardzo wiele na atrakcyjności jego kandydatura.

 

Po drugie – Valdés jest charyzmatycznym zawodnikiem. Człowiekiem, który sprawia wrażenie wyjątkowo ambitnego, uwielbiającego rywalizację, ciężko znoszącym porażki. Wystarczy spojrzeć na jego impulsywność, intensywność reakcji na strzelone czy stracone bramki. Jak zatem tego typu osobowość czułaby się mając świadomość, że niezaprzeczalnym numerem jeden w bramce jest ktoś inny? Pamiętajmy, że chodzi o pozycję, w której przypadku wyboru nie motywuje się założeniami taktycznymi, zmęczeniem i pokrewnymi. No i że tym pewniakiem do wyjściowego składu jest Casillas, piłkarz odwiecznego rywala, chociaż fakt przynależności klubowej konkurencji jest chyba jedynie dodatkiem. W każdym razie sam zainteresowany nie czułby się najprawdopodobniej komfortowo w całej sytuacji i bardzo możliwe, że psułoby to atmosferę w szatni podopiecznych Del Bosque. Nawet jeżeli taki stan rzeczy nie byłby wynikiem celowego działania piłkarza.

 

Wspomniałem o trzech mitach, które przez przygnębiająco dużą ilość osób przyjmowane są za prawdę objawioną, coś, co nie wymaga tłumaczenia. Oczywistość, aksjomat. I stąd też często słychać opinie typu „Valdés to nie jest klasowy bramkarz”. Prawda jest jednak taka, że nawet jeżeli styl gry tego piłkarza nie każdemu musi się podobać i nie na każdym musi robić pozytywne wrażenie, to należy mu się szacunek. Dwukrotny triumfator Trofeo Zamora (nagrody dla najlepszego bramkarza Primera División), dwukrotny triumfator Ligi Mistrzów, kluczowy zawodnik historycznego zespołu Pepa Guardioli. Czy tak określa się zawodnika przeciętnego? Bramkarza trzeciego w historii pod względem ilości występów w barwach klubu tej klasy, co Barcelona i to mając przed sobą jeszcze ładnych parę lat gry na najwyższym poziomie? Odpowiedź jest oczywista. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że w przyszłości ani Katalończyk, ani żaden inny piłkarz nie stanie się ofiarą opinii opartych na wyjątkowo pobieżnych obserwacjach.

 

 

źródło : primeradivision.pl autor : TW

http://www.primeradivision.pl/index.php?dzial=aktualnosci&artykul=164902

 

Świetny tekst, pod którym podpisuję się obiema rękoma, nogami i innymi ciała członkami. Serdecznie polecam lekturę i polemikę wszelaką.

Odnośnik do komentarza

Barcelona - Racing Santander, 4:0 (Iniesta '8, Henry '30, Marquez '34, Thiago '84)

 

Ufff. Dobrze, ze taki mecz bez historii mial miejsce wlasnie teraz. Spokojne i bardzo przekonywujace zwyciestwo to wlasnie to, czego druzyna teraz potrzebowala najbardziej. Wydaje mi sie jednak, ze Racing przegral to spotkanie jeszcze przed wyjsciem na boisko. Od pierwszej do ostatniej minuty Barcelona niepodzielnie rzadzila na boisku i nawet jedna bramka dla rywala bylaby niespodzianka, bo po prostu nie bylo ku niej okazji (Valdes moze trzykrotnie zmuszony byl lapac lub wybijac pilke). Co prawda jeden gol padl, ale w kuriozalnych okolicznosciach i slusznie sedzia go nie uznal - jeden z graczy Racingu strzelal na bramke, ale trafil w swojego kolege z druzyny, ktory byl na spalonym, od niego pilka sie odbila i dopiero wpadla do siatki. To co martwi to sporo niepotrzebnych zoltych kartek, zwlaszcza te Marqueza i Toure, bo zolta kartka dla Henry'ego to jakies totalne nieporozumienie i wynik bezczelnej prowokacji obroncy gosci. Mam nadzieje, ze w podobny sposob zakonczy sie spotkanie ze Stuttgartem w srodku tygodnia :)

 

Indywidualnie:

 

Valdes - 7 - nie mial prawie nic do roboty, ale w dwoch czy trzech sytuacjach dobrze interweniowal, pewny punkt

 

Puyol - 7 - dobra gra na skrzydle, w destrukcji niewidoczny, bo i nie bylo takiej potrzeby, z przodu czesto sie wlaczal, musial zejsc przed czasem, bo dostal w szczeke

 

Maxwell - 7 - kolejny dobry mecz Brazylijczyka, ktory podobnie jak Puyol po drugiej stronie nie mial wiele pracy w obronie i dlatego przebywal glownie na polowie rywala

 

Marquez - 8 - dobra gra w defensywie, bramka z rzutu wolnego i asysta przy bramce Iniesty (choc tu raczej blad obroncow Racingu), stad ocena wysoka (bylaby wyzsza, gdyby nie bezmyslna zolta kartka)

 

Pique - 7 - w defensywie pewny, jak zwykle, ale czerwona kartka za bezmyslny faul go niczego nie nauczyla - w tym meczu znow mogl za podobne zagranie wyleciec, a to ze zostal na boisku zawdziecza tylko wyrozumialosci sedziego

 

Toure - 8 - swietny mecz defensywnego pomocnika, gdy trzeba bylo uzupelnial luki w defensywie, gdy do przodu zapedzal sie ktorys z obroncow, do tego swietnie rozpoczynal akcje

 

Busquets - 8 - rowniez bardzo udany mecz wychowanka, wypracowal rzut wolny, po ktorym Henry strzelil gola i ogolnie byl bardzo widoczny z przodu

 

Iniesta - 9 - kolejny znakomity mecz Andresa, wreszcie strzelil gola i to akurat w swoim jubileuszowy, 300-tnym meczu w barwach Blaugrana

 

Messi - 7 - dzisiaj jakby mniej widoczny, dwukrotnie sie pokazal, osmieszajac obroncow Racingu, ale wymiernych korzysci poza asysta przy golu Thiago nie stwierdzono

 

Henry - 6 - strzelil gola, ale poza tym to bida z nedza, obecnie Pedro jest cale lata swietlne przed Francuzem - chyba czas Henry'ego w Barcelonie dobiega konca

 

Bojan - 7 - szarpal, strzelal, podawal, ale bramki nie zdobyl, choc mial przynajmniej jedna stuprocentowa sytuacje, generalnie jednak pozytywny wystep

 

Jeffren - 7 - zastapil Puyola na prawej obronie i spisal sie zupelnie dobrze, mial wiecej swobody z przodu i potwierdzil, ze im dalej od wlasnej bramki tym lepiej gra

 

Pedro - 6 - nic nadzwyczajnego, mial okolo kwadransa, by pokazac sie kibicom, ale w tym czasie niczym nie olsnil, inna sprawa, ze tempo w koncowce bylo slabe

 

Thiago - 7 - gol w debiucie ligowym i kilka bardzo udanych podan - wszystko wskazuje na to, ze rosnie nam kolejny znakomity srodkowy pomocnik

 

 

Naprawde ciesze sie, ze Racing nastawil sie na to, by nie przegrac dwucyfrowo. Spokojne zwyciestwo poprawi morale przed spotkaniem ze Stuttgartem, ktory jednak tez poprawil sobie humory i to bardzo, pokonujac w Kolonii 1FC, ale mimo to licze na przekonywujace zwyciestwo :)

 

Visca el Barca :)

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Co znowu Ibrahimovic wymyślił?

 

To co zawsze. Frustrat w końcu dostał kartkę na którą pracował od kilku kolejek. Przynajmniej na następną (a może i więcej, bo pewnie federacja coś dołoży) kolejkę będziemy mieli napastnika a nie statystę za 60 melonów :roll:

Odnośnik do komentarza
Prawy obrońca FC Barcelony, Dani Alves twierdzi, że przed rewanżowym spotkaniem pomiędzy Realem Madryt a Dumą Katalonii na Santiago Bernabéu, nie można uznać madryckiego klubu za lidera rozgrywek Primera División. Dodał także, że to Barça jest faworytem do zgarnięcia tego trofeum.

 

Defensor stwierdził dziś, że nie uważa Królewskich za lidera, ponieważ "brak rozgranego rewanżowego spotkania na Santiago Bernabéu ma wielkie znaczenie". "Wygrana w Gran Derbi bardzo wzmocniłoby nasze morale, lecz nie jest to kluczowe spotkanie", dodał.

 

Po treningu, na którym zawodnik czuł się "bardzo źle" z powodu zimna, postanowił zanalizować grę Dumy Katalonii, odnosząc się do opinii Johana Cruyffa, który twierdzi, iż nie wszyscy zawodnicy dają z siebie wszystko. "To bardzo zacna opinia, wypowiedziana z ust osoby takiej jak on, ale zdaje mi się, że to nie jest prawda", powiedział.

 

Brazylijczyk nie chciał porównywać obecnego sezonu z ubiegłorocznym. "Nie można ich porównywać, gdyż patrząc na statystyki, obecny jest lepszy od poprzedniego. Musimy skoncentrować się na trwających rozgrywkach i unikać porównań", stwierdził.

 

Kim jest Barça w La Liga? I na to pytanie Dani zna odpowiedź: "Bez wątpienia jesteśmy faworytami do mistrzostwa. Trzeba pamiętać, że wszystko rozstrzygnie się w ostatnich kolejkach. Jeśli Real chce być mistrzem, będzie musiał się ciężko napracować, gdyż będziemy robić wszystko, by im się ta sztuka nie udała".

 

"Mimo wielu nieszczęść w postaci kartek i kontuzji nie wierzę, iż zespół jest słabszy niż rok temu", stwierdził wyrażając nadzieję, że wszyscy zawodnicy wytrwają przez "kluczowe miesiące sezonu".

 

Alves postanowił wyrazić również swoje zdanie nt. kartek dla Ibrahimovicia i Guardioli. "Najbardziej prawidłowym działaniem byłoby anulowanie obydwu kartek, jednak musimy czekać na werdykt. Miejmy nadzieje, że obaj będą z nami podczas meczu z Valencią".

 

Dani poprosił również o wsparcie i cierpliwość dla Ibry oraz Henry'ego, którzy starają się wrócić do optymalnej dyspozycji. "Musimy im pomóc, gdyż znajdują się w ciężkiej sytuacji. Pracują, by wrócić do formy. Jestem pewny, że już niedługo wskoczą na odpowiedni tor i będą grali tak, jak wcześniej".

 

Defensor jest pewien, iż zespół jest "świadom" tego, że "nie grają tak, jak dawniej". "Ustawiliśmy poprzeczkę bardzo wysoko i teraz jesteśmy niewolnikami tych wyników. Nigdy nie zrezygnujemy z naszego stylu, choć rywale są coraz silniejsi i do spotkania z nami podchodzą z większym szacunkiem oraz wolą zwycięstwa", stwierdził.

 

Na koniec główne przesłanie Daniego Alvesa z dzisiejszej konferencji. Trudno o bardziej bezpośrednie podsumowanie:

 

„Jeżeli nie gramy na pełnej kurwie, to nie wygrywamy” - zauważył.

 

 

 

 

Sport/ Elentorno

 

ciekaw jestem autentycznosci wywiadu i doslownosci tlumaczenia :D

Odnośnik do komentarza

http://www.elentorno.com/noticia/37963/

 

"Si no jugamos a toda hostia, no ganamos"

 

3. (vulgar) (expresiones)

 

* ¿para qué hostias…? -> why the hell…? (peninsular Spanish)

* había la hostia de gente -> the place was heaving

* hace un frío de la hostia -> it's bloody o (British) goddamn freezing out there! (United States)

* ser la hostia -> to be (de bueno) bloody o (British) goddamn amazing; (United States) to be (de malo) bloody o (British) goddamn awful (United States)

* a toda hostia -> at full pelt or flat out

* tener mala hostia -> to be a mean bastard

Odnośnik do komentarza

Barcelona - Valencia, 3:0 (Messi '56, Messi '81, Messi '82)

 

Wszystko wskazuje na to, ze krotki kryzys ktory dotknal Barcelone w ostatnich dwoch meczach, zostal po dzisiejszym spotkaniu z Valencia ostatecznie zazegnany :jupi: Ciezko wywalczone zwyciestwo z Malaga i remis z Almeria sprawily, ze nastroje wsrod kibicow Blaugrana znacznie sie pogorszyly, zwlaszcza, ze w lidze wyprzedzil nas odwieczny rywal. Dzisiejsze pewne i przekonywujace zwyciestwo nad Nietoperzami pokazuje, ze Barca odzyskuje wigor. Po mocno sredniej grze w pierwszej polowie, w ktorej to Valencia rozdawala karty i miala zdecydowanie wiecej okazji do zdobycia bramki, w drugiej odslonie Barca zniszczyla Los Ches. Konkretnie zas uczynil to Messi, strzelajac klasycznego hattricka :jupi:

 

Oceny indywidualne:

 

Valdes - 7 - w pierwszej polowie mial sporo pracy, w drugiej raz sie pokazal, gdy obronil strzal Zigica - generalnie bez zarzutu, pewny punkt druzyny.

 

Alves - 8 - bardzo aktywny z przodu, wiele wrzutek (chociaz roznej jakosci) i duzo wymienionych podan przede wszystkim z Xavim oraz Messim. W obronie twardy i nieustepliwy.

 

Maxwell - 7 - niezly mecz okraszony zdobyciem nieuznanego gola (rzeczywiscie Brazylijczyk byl na spalonym). Nie byl to z pewnoscia najlepszy mecz Maxwella w barwach Blaugrana, ale nie ma sie czego wstydzic. Godnie zastapil Abidala.

 

Pique - 7 - nie mozna mu nic zarzucic. Co musial to czyscil. Widac, ze rosnie nam nastepca Puyola. W koncowce puscily mu nerwy i zaczal sie szarpac z Zigicem, za co dostal niepotrzebna zolta kartke.

 

Milito - 6 - najslabszy z calego bloku obronnego. W pierwszej polowie, kiedy Valencia naciskala zdarzaly mu sie niepewne interwencje, jak chocby wowczas, gdy nie przecial podania do Silvy i ten stanal przed szansa zdobycia gola. W drugiej polowie mial mniej pracy.

 

Busquets - 7 - niewidoczny, ale wlasnie tego oczekuje od defensywnego pomocnika. W srodku pola radzil sobie calkiem niezle. Nie dostrzeglem zbyt wielu niecelnych podan i chybionych interwencji.

 

Xavi - 7 - dobrze dyrygowal gra Barcelony przez cale dziewiecdziesiat minut, co okrasil asysta przy pierwszym golu Messiego. Sam tez mial szanse na strzelenie bramki i byc moze gdyby dostal podanie po ziemi, a nie do strzalu glowa, to wpisalby sie na liste strzelcow.

 

Iniesta - 7 - zagral tak, jak do tego przyzwyczail. Zastanawiajace jest dla mnie to, jak pilkarzowi o posturze Iniesty moze byc tak trudno zabrac pilke. Andres udowadnia, ze jest w bardzo dobrej formie.

 

Pedro - 7 - zrobil duzo pozytywnego wiatru na prawym skrzydle, ale bramki ani asysty nie dolozyl do swojego dorobku. Chociaz mial dobra okazje bramkowa w pierwszej polowie po akcji Messiego.

 

Bojan - 6 - najslabszy z graczy, ktorzy brali udzial w konstruowaniu akcji ofensywnych. W pierwszej polowie wlasciwie niewidoczny, w drugiej juz sie nie pojawil, zmieniony przez Henry'ego.

 

Messi - 11 - w skali dziesieciostopniowej Messi otrzymuje jedenastke. Wlasciwie prawie w pojedynke wygral nam ten mecz. W pierwszej polowie kiedy nie szlo byl jedynym graczem, ktory stwarzal jakiekolwiek zagrozenie pod bramka Valencii i bylem przekonany, ze jesli ktos bedzie strzelal bramki w drugiej polowie, to bedzie to Messi. Nie pomylilem sie.

 

Henry - 8 - bardzo dobry mecz Francuza. Gola co prawda nie strzelil, ale zanotowal dwie asysty. Obie naprawde wysokich lotow. Jego podania dzis byly dokladne, jakby zamienil sie stopami z Xavim.

 

Jeffren - 6 - pojawil sie na boisku pod koniec meczu. Wlasciwie nie pokazal ani jednej dobrej akcji ofensywnej.

 

Toure - 6 - wszedl jeszcze pozniej niz Wenezuelczyk i podobnie jak on nie zaprezentowal niczego nadzwyczajnego.

 

 

Widac, ze morale w druzynie rosnie. Teraz trzeba spokojnie ograc w tygodniu Stuttgart w rewanzu Ligi Mistrzow, a potem Zaragoze, Osasune i Bilbao. W tych trzech ligowych meczach koniecznie musi byc komplet punktow!

 

 

Visca!

Odnośnik do komentarza

Barcelona - Stuttgart 4:0 (Messi - 13. minuta, Pedro 22., Messi 60., Bojan 89.)

 

Mecz praktycznie bez historii, nerwowy był właściwie pierwszy kwadrans tylko, po pierwszej bramce już to jakoś poszło. Takiego meczu było nam potrzeba. Messi po raz kolejny rozegrał świetne spotkanie, piękną bramkę na 1:0 strzelił, potem zaś bardzo aktywnie, wypracował sytuację, po której asystę przy golu Pedro zaliczył Toure i strzelił drugą bramkę. Cieszy dobra postawa drużyna. Miejmy nadzieję, że ten "kryzys", który tak wielu wieszczyło minął już (choć jak dla mnie żadnego kryzysu nie było) i teraz trza się skupić na tym co przed nami. Trzeba ratować hiszpański honor w Lidze Mistrzów i bić się o mistrza.

 

VeB!

Odnośnik do komentarza

Zaragoza - FC Barcelona 2:4 (0:1)

0:1 - Messi 5'

0:2 - Messi 66'

0:3 - Messi 78'

1:3 - Colunga 85'

2:3 - Colunga 89'

2:4 - Ibrahimovic 90' (karny)

 

Kolejne trzy punkty wywalczone. Kolejny hattrick Messiego. Ten zawodnik jest z innej planety, sam praktycznie wygrywa mecze i takiego kogoś zawsze było, jest i będzie potrzeba. W dzisiejszym meczu robił co chciał z rywalami i jest absolutnie zawodnikiem meczu. Po jego hattricku przyszło rozprężenie i niepotrzebne dwie stracone bramki - obie po prostopadłych podaniach i sytuacjach sam na sam z VV, który nie ponosi winy za ich stratę. Na szczęście obyło się bez nerwowego odliczania sekund w doliczonym czasie gry. Na bramkę znów pognał Messi, minął (tak jak w całym spotkaniu to robił) kilku rywali i został sfaulowany w polu karnym. Zachował się świetnie, bo od razu oddał piłkę Ibrze. Ten zaś wykorzystał karnego. Wcześniej zaś mógł strzelić co najmniej trzy bramki, jednak marnował najprostsze nawet sytuacje. Miejmy jednak nadzieje, że ten gol z karnego pomoże mu w odblokowaniu się.

 

Pierwszy etap podjazdu do Bernabeu zaliczony.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...