Skocz do zawartości

FC Barcelona


Rekomendowane odpowiedzi

Jedyna uwaga ode mnie to Gabi powinien mieć 9, zagrał idealne zawody ani raz nie popełnił błędu!

Z tego co pamiętam, to gol dla Arsenalu padł po akcji, która zaczęła się od straty Milito. Więc występ Argentyńczyka dobry, ale nie bezbłędny.

 

ale IMO byl faulowany w tamtej sytuacji

Odnośnik do komentarza

Jedyna uwaga ode mnie to Gabi powinien mieć 9, zagrał idealne zawody ani raz nie popełnił błędu!

Z tego co pamiętam, to gol dla Arsenalu padł po akcji, która zaczęła się od straty Milito. Więc występ Argentyńczyka dobry, ale nie bezbłędny.

 

ale IMO byl faulowany w tamtej sytuacji

nie byl - zawodnicy Barcelony mieli niestety bardzo wyrazna tendencje do przewracania sie jak tylko przeciwnik ich dotknal. co czasem prowadzilo do absurdalnych decyzji jak np odgwizdanie rzekomego faulu na Messim po ktorym kartke dostal Eboue.

Odnośnik do komentarza

mysle, ze najwyzszy czas zaczac podgrzewac atmosfere przed klasykiem :keke:

 

Uwielbiam to uczucie. Włos na głowie się jeży, serce przyspiesza swoje bicie. Idąc ulicą przypominam sobie przeszłość i wyobrażam przyszłość. Tak, zbliżają się Gran Derby. Można śmiało powiedzieć, że gdyby tego meczu nie było, należałoby go wymyślić. Tym bardziej w czasach, gdy liga hiszpańska stała się (niestety) teatrem dwóch aktorów i to bardziej niż kiedykolwiek. Niemal od dwóch lat mam wrażenie, że najbliższe Derby są tymi najważniejszymi w historii, lecz później przychodzą kolejne, jeszcze ważniejsze. Cóż, by uniknąć niepotrzebnych sporów, Barcelona wygrała je wszystkie.

 

To będą też pierwsze Gran Derby Johana Cruyffa w roli honorowego prezydenta Blaugrany. Honorowego prezydenta, który zasłużył na to stanowisko jak nikt inny. Ponad trzydzieści lat temu rozkochał w sobie całe barcelonismo swoją grą, a kilkanaście lat później wyciągnął drużynę z trwającego trzy dekady marazmu. Inspirując się mistrzem Rinusem Michelsem nakreślił szkic drużyny, którą mamy zaszczyt i przyjemność oglądać obecnie. Wychował też Pepa Guardiolę, który myśl szkoleniową obu Holendrów udoskonalił i z niewątpliwą pomocą skumulowanego w Barcelonie na niespotykaną skalę talentu stworzył najlepszą drużynę w historii futbolu. Od dłuższego czasu siedzą mi w głowie słowa Pepa o tym, że nawet po pięciu kolejnych porażkach Barça nie wyrzeknie się swojego stylu. Jakże to inne od madryckiej doktryny zwycięstwa za wszelką cenę.

 

Nie mogę mówić o Cruyffie bez wspomnienia choćby słowem o jego serdecznym przyjacielu, Charlym Rexachu. To z pewnością będzie mitologizowanie, lecz to była jedna z najważniejszych przyjaźni w historii Klubu – współpraca obu panów przyniosła dwie setki bramek i kilkanaście pucharów. Kto wie jednak, czy najważniejsza nie była ich spuścizna: Johan zostawił po sobie romantyczną filozofię, a Charles – romantycznego Messiego. Kolejny raz muszę napisać o kapitalnej karykaturze katalońskiego „Sportu” ze stycznia ubiegłego roku, w której niemałą listę madryckich powodów do zadowolenia skomentowano krótko – nawet widok śpiącego Leo jest bardziej emocjonujący niż gra Realu. Argentyńczyk jest też wielkim antimadridistą i wydaje się, że strzelanie kolejnych bramek Casillasowi (jak dotychczas 6 w 7 wzajemnych spotkaniach) jest jego ulubionym boiskowym zajęciem. Cóż, być może to jeszcze jedna bajkowa teoria, lecz Messi całkiem autentycznie zdaje się być napędzany przez jakiekolwiek dobre wieści płynące ze stolicy i zawsze znajduje brutalną odpowiedź na eksplozje formy i kolejne udane wyniki piłkarzy Królewskich.

 

Ech, znów czas Gran Derby. Znów wspominam tych wszystkich, których bordowo-granatowa koszulka zaprowadziła przed oblicze karabinów. Jeżeli po świecie błąkają się ich dusze, od zeszłego są z pewnością spokojniejsze. Ile to już razy widać było w przekroju całego sezonu, że Barcelona gra ładniej, lepiej, a wyniki Gran Derby zupełnie tego nie odzwierciedlały. Wraz z przyjściem Guardioli wszystko się zmieniło. Nie dotykają go żadne rządzące się od lat tym meczem prawa czy statystyki. Trzykrotnie był lepszy i tyleż samo razy odzwierciedlił to końcowy rezultat. Cały piłkarski świat widział, pomimo niemal równej liczby ligowych punktów, różnicę klasy w grze obu drużyn zeszłej wiosny. I sprawiedliwości stało się zadość. Stąd też nie pozostaje mi nic innego, jak znów naiwnie myśleć, że genialna forma Xaviego i Messi sprawą, że Real potrzebować będzie w sobotnim meczu cudu. Sęk w tym, że ten, którego większość ludzkości uważa za cudotwórcę, nosi koszulkę Barçy.

 

Dwa dni po pierwszym meczu z Arsenalem zadzwonił do mnie ze świątecznymi życzeniami kolega, wielki barcelonista. Pytany o zbliżający się mecz na Bernabeu odpowiedział krótko: Pojedziemy tam zgasić światło.

 

Obok meczu Realu i Barcelony nie można przejść obojętnie. Szczególnie nie w czasach, gdy obie drużyny znów są na szczycie. Nie zmienia tego fakt, że Real aktualnie chwali się historią nieco dalszą, a Barcelona obecnie jest faworytem wszystkiego. Ważne, że oba kluby prezentują bardzo wysoki poziom, a rywalizacja w lidze pozostaje nadal nierozstrzygnięta.

 

Kibice obu drużyn od tygodni szykują się do świętej wojny, a 'El Clásico' żyje cała Hiszpania. W słonecznym kraju podziały są klarowne i często wynikają z uwarunkowań historycznych czy sympatii klubów do siebie. Dla reszty świata jest to mecz gigantów. Klasyk na skalę światową, a wszyscy mają prawo do wyboru dowolnej strony. I choć nie muszą tego robić, bo przecież wiele razy oglądamy mecze dla samego widowiska, to w tym wypadku o neutralność trudno.

 

Jako bezstronny (co zostało mi na Blaugranie zarzucone, a nie do końca przecież jest to prawdą) obserwator i jedynie sympatyk napiszę, że tegoroczna rywalizacja przybrała wymiar bardzo symboliczny. Ten mecz to nie mniej, jak ucieleśnienie odwiecznej walki Zła z Dobrem!

 

Skąd tak wielkie słowa? Sprowokował je sam Real Madryt.

 

Ostatnie lata to pokaz nieporadności Królewskich. Ośmieszany wielokrotnie zarząd, niezbyt trafione transfery i kolejne zmiany trenerów doprowadziły w końcu do wielkiego powrotu Pereza. I Real z ofiary własnej nieudolności stał się tym Złym.

 

Jest w tym oczywiście też zasługa Barcelony, która oprócz zdobywania trofeów daje kibicom coś więcej. To w końcu, més que un club, a logo Unicefu docenić muszą nawet jej zagorzali przeciwnicy (jeśli są tacy). Trudno odmówić Barcelonie klasy i stylu, zarówno na boisku jak i poza nim. Nieskazitelnego wizerunku nie psuje nawet charyzmatyczny i bojowo nastawiony Katalończyk – Joan Laporta. Barcelona to gigant, który przeciwstawia się bezwzględnej polityce i marketingowi odwiecznego rywala. Logo Unicef to tylko jeden element. Drugim są wychowankowie – tak ważni dla Katalońskiej Dumy.

 

Real zaś, idealnie wpasowuje się w schemat 'złego' obecny w kulturze. Czy Imperium w uniwersum „Star Wars” było złe? Niekoniecznie. Było jednak bezwzględne i potężne. Real próbuje taki właśnie być. Ponieważ nie może na boisku, robi to w mediach. Przechwala się kolejnymi rekordami finansowymi i planami na przyszłość. Straszy wzmocnieniami historią oraz grozi wszystkim swą finansową potęga. Próbuje wywoływać strach i respekt inaczej niż przez wyniki. Barcelona, niczym miłościwy król wzbudza w sercach kibiców miłość i dumę. Piękną grą i tym co robi poza boiskiem.

 

W obecnym sezonie Real Madryt nie gra brzydko. Przeciwnie. Pellegrini stworzył namiastkę zespołu, który potrafi wygrywać w pięknym stylu. Zresztą ilość strzelonych bramek mówi sama za siebie. Już dawno nie oglądaliśmy tak dobrze grających piłkarzy w białych koszulkach. Pech Królewskich polega na tym, że Barcelona gra bajecznie. Nie galaktycznie, a właśnie cudownie – niczym drużyna ze snów, marzeń. Pokazując przy tym styl niepowtarzalny, nie tylko ze względu na cechy zawodników poszczególnych formacji, ale na ogólną filozofię, którą wpoił jej Cruyff.

 

Porażki Realu będą chcieli kibice na całym świecie z przyczyny najprostszej i banalnej. Zawiści. Wszyscy przecież w okienku transferowym marzą o piłkarzach, którzy mogliby wzmocnić ich ukochany klub. Madryt wiele tych marzeń zniszczył. Wydając niemal 300mln i bezwzględnie podkupując najlepszych piłkarzy nie tylko zraził do siebie kibiców Lyonu, Manchesteru i Milanu, ale także fanów innych zespołów. Madryt straszył, groził i za sprawą astronomicznych kwot zniszczył rynek. Z tego względu ogromne pieniądze wydane przez Barcę na Ibrahimovicia i (względnie) na Czyhryńskiego zostały wybaczone.

 

Szczególnie zaś Anglicy, którzy tak kochają swoją Premiership mają powody by Real nienawidzić. To właśnie ich menedżerowie obwiniali zespół z Hiszpanii najgłośniej. To Królewscy odebrali im Ronaldo i marzenia o Benzemie (w United) czy Kace (w City bądź Chelsea). W Hiszpanii Perez, bezwzględnie wykorzystać chciał zapaść finansową Valencii. Wyrwać udało mu się jedynie Albiola, który na swej pierwszej konferencji prasowej w Madrycie mówił o miłości do poprzedniego pracodawcy i wyrażał żal z konieczności opuszczenia klubu, którego był wychowankiem.

Barca transfery przeprowadziła po cichu i z większą klasą. Nie bez znaczenia są też niedawne wydarzenia z Robinho czy brzydkie potraktowanie holendrów: Vaarta, Ruuda, Sneijdera i Robbena. Czy słowa byłych piłkarzy napływające z każdej strony o złym traktowaniu ich przez klub mogą wzbudzać szacunek u kibiców na całym świecie? Tymczasem Eto'o, posądzany o trudny charakter, zarzeka się, że Barcę kochał będzie zawsze.

 

Inna sprawa, że gdy prasa madrycka i działacze klubu ze stolicy snuli (między)galaktyczne plany i gdy zachwycano się nowymi bogami – Cristiano, Kaką. Barcelona nadal pławiła się w chwale po zdobyciu pucharów i zmierzała po kolejny, zatrzymując się na sześciu tylko z jednego powodu – więcej już do zdobycia nie było. Sezonowcy to najgorszy typ kibica – jednak trudno mieć komuś za złe, że zakochał się w grze Blaugrany.

 

Do kolejnych wygranych prowadził zaś skromny Messi, a cała katadra składa się z kilkunasty wychowanków. Gdy bezlitośnie i za nierozsądną sumę sprowadzonego Benzemę kreowano na młode bóstwo, (wychowanek) Pedro zdobywał bramki we wszystkich rozgrywkach przechodząc do historii.

 

Tymczasem w Madrycie handluje się żywym towarem. Negredo – jeden z ciekawiej zapowiadających się młodych graczy oficjalnie mówi że nie chce wracać. Granero zdaje się być sprowadzony tylko jako „pavones”, a nie jako poważny piłkarz. Kibice na całym świecie to widzą. Brak szacunku i pogoń za kolejnymi rekordami finansowymi. Jak słusznie zauważył Arsen Wenger: dla niektórych kibiców ważne są transfery, dla innych - trofea.

 

Jest w nas coś, co sprawia, że chcemy by zło zostało ukarane za swą bezwzględność. Tak jak życzyliśmy (naprawdę?) porażki Darth Vaderowi i Imperium, tak życzyć jej dziś możemy Realowi. Kibice na całym świecie mają – wszyscy swoje – powody, by kibicować Barcelonie. Zarówno z uwielbienia do jej gry, jak i (eufemistycznie pisząc) braku sympatii do Realu.

 

Madryt jest pyszny, co w zestawieniu z brakiem sukcesów i kompromitacją w LM wygląda śmiesznie. Madryt źle obchodzi się z piłkarzami – pomimo nauczki dziś próbuje się wypchnąć Raula. Madryt straszy, ale to Barca ma wyniki i jest symbolem klubu doskonałego. Ucieleśnieniem romantycznej walki Dobra ze Złem. Pięknej piłki w wykonaniu Messiego, z brutalną siłą Ronaldo. Buty tego ostatniego i skromności Lionela.

 

Dwa zespoły, które posiadają w swych szeregach geniuszy. Obaj piłkarze, podobnie jak ich drużyny mają różny charakter. Dziś kochamy Barcelonę i trzymamy za nią kciuki. Tym razem, paradoksalnie, chcemy by biel uległa. Nie ciemności, ale kolorom blau y grana.

 

i jako potwierdzenie tego artykulu fragment wywiadu z Gutim:

 

Dzień po tym, jak Barcelona rozbiła Arsenal Londyn na Camp Nou, znany ze swojej nietypowej urody piłkarz Realu Madryt wypowiedział się na temat zbliżającego się starcia gigantów.

 

"Real Madryt jest zawsze faworytem. Zwłaszcza wtedy, gdy gra u siebie. Oczywiście, Barcelona ma tyle samo punktów, bo to wielka drużyna, którą należy szanować, zdobyli przecież Ligę i Ligę Mistrzów", stwierdził Guti, dodając jednak, że "Real Madryt nie jest wcale gorszy".

 

"Musimy mieć plan, jak pokonać Barcelonę. Nie możemy obawiać się wyłącznie Messiego, to byłaby głupota z naszej strony. To świetny piłkarz, ale Barcelona ma jeszcze wielu innych dobrych graczy". Jeśli chodzi o porównanie Messiego i Ronaldo, zawodnik Realu stwierdził: "Nie wiem, czy Cristiano jest tak dobry, jak Leo, czy lepszy"

 

"Guti.Haz" nie uważa, że na Bernabeu rozstrzygną się losy mistrzostwa. "Obie drużyny mają jeszcze wiele trudnych meczów do rozegrania. Na pewno byłaby to duża dawka morale dla zwycięzcy. No i należy pamiętać, że Barcelona musi skupić się także na Lidze Mistrzów"

 

Piłkarz przyznał, że oglądał jedynie skrót wczorajszego spotkania na Camp Nou. Zapytany, czy obejrzałby z trybun Bernabeu finał Ligi Mistrzów, w którym zagrałaby Barcelona, odpowiedział: "Wątpię. Wtedy będę miał już urlop. Zresztą nie mam w zwyczaju oglądania meczów Barçy". Chwilę później dodał, że to Barcelona ma przewagę w środku pola, ale Real "dysponuje środkami, aby pokonać drużynę Guardioli".

 

"Nie będzie drugiego 2-6"

 

Guti jest przekonany, że powtórka z zeszłego sezonu jest niemożliwa. "W przeciwnym wypadku wolałbym nie wychodzić na murawę i nie dawałbym przyjaciołom wejściówek".

 

"Jesteśmy bardzo zmotywowani. To będzie bardzo trudny mecz, w którym mamy szanse na korzystny wynik. Na Camp Nou nie widziałem absolutnej dominacji ze strony Barcelony. Teraz będzie zupełnie inny mecz. Jestem przekonany, że dzięki wsparciu kibiców, wygramy"

 

Pomocnik Realu Madryt dodał, że jego drużyna jest znacznie silniejsza, niż w ubiegłym sezonie. "Oni mają ten sam skład, myśmy pozyskali ośmiu czy dziewięciu piłkarzy, w tym najlepszego gracza na świecie, no i mamy rewelacyjnego napastnika"

 

Na zakończenie Guti przyznał, że ten sezon nie był najlepszy w jego wykonaniu. "Doznałem kilku poważnych kontuzji. Trudno było później złapać właściwy rytm. Teraz już o tym zapomniałem. Mam nadzieję, że będę w stanie pomóc mojej drużynie w wygraniu mistrzostwa".

Sport // Marca

Odnośnik do komentarza

http://www.blaugrana.pl/news/4963/wyjsciowe_jedenastki!.html

 

Godzina do meczu, są składy.

 

Real Madryt: Casillas; Sergio Ramos, Garay, Albiol, Arbeloa; Xabi Alonso, Gago; Van der Vaart, Marcelo; Cristiano Ronaldo, Higuaín

 

FC Barcelona: Valdés; Puyol, Piqué, Milito, Maxwell; Busquets, Keita; Dani Alves, Xavi, Pedro; Messi

 

Skład dość zaskakujący, ale to jest cały Pep, myślę, że on wie najlepiej kto jak gra, kto jak się prezentuje i zda to rezultat. Wychodzę na mecz zaraz, obym wrócił w dobrym nastroju.

 

VeB!

Odnośnik do komentarza

I jest zwycięstwo w Madrycie :jupi:. Nie było to tak dobre spotkanie jak te rozegrane rok temu i wygrane 6:2, ale dzisiejsze 2:0 również bardzo cieszy. Ta wygrana bardzo przybliżyła do tytułu. Bramki zdobywali Messi i Pedro, ale dla mnie graczem meczu zdecydowanie jest Xavi, któy zaliczył dwie niesamowite asysty, a mógł zaliczyć jeszcze jedną, bo ponownie świetnie obsłużył Mesjasza, ale Leo tym razem się pomylił. 

drugi gol. Zwycięstwo zdecydowanie zasłużyłone, bo to Barcelona miała więcej okazji do zdobycia bramki, ale Valves gdy musiał interweniować robił to bardzo dobrze. 3 punkty wywiezione z Madrytu zdecydowanie przybliżają do mistrzostwa kraju. W środę trzeba wygrać z Depor, a następnie w niedzielę z Espanyolem w Derbach Katalonii. Mam nadzieję, że w maju również będziemy mogli cieszyć się ze zwycięstwa na Bernabeu. 

 

 

Odnośnik do komentarza

Swietny mecz w wykonaniu pilkarzy Barcelony i pewne zwyciestwo nad Madrytem, ktore ani przez moment nie bylo zagrozone. Znakomicie zagrali wszyscy pilkarze, a Real w swojej bezsilnosci nawet wywolywal wspolczucie. Doskonala postawa defensywy. Duzo bardziej cieszy mnie to skromniejsze 0:2 niz zeszloroczne 2:6 kiedy pozwolilismy sobie na wbicie nam dwoch bramek. Wlasciwie nie ma co tu duzo pisac o meczu.

 

Na osobny akapit zasluguje, niestety, postawa madryckich kibicow. Teksty o zacofanym (niedorozwinietym) Messim, czy tez te w stylu "Laporta, skurwysynu, Hiszpania to Twoj kraj" pokazuja tylko, ze kibicow Realu na stadionie reprezentowala banda sfrustrowanych maluczkich, ktorzy widzac, ze pilkarze Realu nie sa w stanie powstrzymac rozpedzonej Barcelony, probowali za wszelka cene obnizyc morale Dumy Katalonii. Ciekaw jestem, jaka bedzie reakcja na takie "kibicowanie" wladz hiszpanskiej federacji, ale znajac fakt, ze jej prezes jest sympatykiem Madrytu, trudno oczekiwac jakichkolwiek sankcji. Z drugiej strony, najlepsza odpowiedzia Barcelony na te podworkowe zaczepki rodem z boiskich polskiej okregowki byly dwie strzelone bramki i tyle w temacie.

 

A co do ocen indywidualnych:

 

Valdes - 8 - swietny mecz naszego portero. W kilku sytuacjach interweniowal znakomicie ratujac druzyne przed utrata bramki. W duzej mierze jemu zawdzieczamy czyste konto w tym spotkaniu.

 

Alves - 7 - moim zdaniem najslabszy na boisku. Praktycznie przez cala pierwsza polowe niewidoczny w ofensywie i nieskuteczny w defensywie. Sporo prostych strat i niedokladnych podan. W drugiej polowie przesuniety do defensywy, gdzie radzil sobie odrobine lepiej, ale to caly czas nie jest Alves z tamtego sezonu badz z poczatku tego.

 

Maxwell - 7 - zagral na swoim przyzwoitym poziomie; niczego specjalnego nie pokazal, ale tez wielkiej krzywdy Barcelonie swoja gra nie zrobil; Nie jest pilkarzem, ktory by nas przyzwyczail do olsniewajacej gry w barwach blau y grana.

 

Puyol - 8 - profesorsko w defensywie, a do tego czesto wlaczal sie w akcje ofensywne, przede wszystkim przy stalych fragmentach; grajac na lewej obronie w drugiej polowie raz za razem osmieszal Ramosa,a kulminacja tego byla siatka zalozona reprezentantowi Hiszpanii, na co ten odpowiedzial uderzeniem z lokcia

 

Milito - 8 - udanie komenderowal linia defensywy w pierwszej polowie i wlasciwie tylko raz zawiodl w calym meczu, kiedy nie zdarzyl sie wysunac i w ten sposob nie udala sie pulapka ofsajdowa; jego blad wowczas na szczescie naprawil swietna interwencja Valdes, stad nie byl on brzemienny w skutkach

 

Pique - 8 - jest troche wolny, co bylo w dwoch sytuacjach widac, ale nadrabia to znakomitym ustawianiem sie, co z reszta na boisku potwierdzil; nie pozwalal na szarze ani Ronaldo ani Higuainowi; wielokrotnie w decydujacych momentach przerywal akcje rywala zdecydowanymi wslizgami

 

Keita - 8 - to chyba najlepszy mecz Malijczyka odkad wrocil on po zimowej kontuzji. Praktycznie bezbledny w defensywie, a do tego dosc czesto udzielal sie w akcjach z przodu. Nie jest typowym skrzydlowym, ale dzielnie wspieral Pedro na lewym skrzydle.

 

Busquets - 9 - dla mnie obok Xaviego i Valdesa jeden z bohaterow tego spotkania, choc na pewno "cichszy". Nie zanotowal tak efektownych parad jak Victor, ani znakomitych asyst jak Xavi, ale byl wlasciwie bezbledny w destrukcji i udanie rozpoczynal akcje Barcelony. Moim zdaniem byl to jeden z najlepszych wystepow Sergio w tym sezonie i w ogole w dotychczasowej karierze.

 

Xavi - 10 - absolutny bohater meczu, dwie fenomenalne asysty i masa znakomitych podan (po ktorych mogly pasc przynajmniej jeszcze ze dwa gole); kapitalnie dyrygowal tempem gry druzyny, a do tego wszystkiego nie zapominal o obowiazkach defensywnych. To byl Xavi z poprzedniego sezonu z meczow z Realem na Bernabeu czy tez z finalu Ligi Mistrzow. Taki, jakiego chcemy go zawsze ogladac.

 

Pedro - 7 - w pierwszej polowie zupelnie bezradny. Dostawal sporo pilek i czesto probowal szarpac akcje do przodu, ale brakowalo mu wyraznie sztuczek w swoim repertuarze dryblingow i mial problemy, by przejsc zwodem czy to Ramosa, czy Arbeloe. W drugiej polowie po przeniesieniu na drugie skrzydlo gral nieco lepiej, choc tez nie zachwycil. Ocene koncowa podnosi jednak zdobyta bramka. Akcja, w ktorej ja strzelil, byla zrealizowana perfekcyjnie.

 

Messi - 8 - udany mecz Messiego, okraszony golem. Furory jak z Arsenalem nie zrobil, ale caly czas bylo przy nim przynajmniej dwoch graczy Realu. Mial oprocz okazji, w ktorej strzelil gola, jeszcze przynajmniej ze dwie szanse, ale dwukrotnie przegrywal pojedynek z Casillasem. Dobrze absorbowal uwage rywali, czym robil miejsce Xaviemu, Pedro i w drugiej polowie Iniescie.

 

Iniesta - 7 - kilka swietnych zagran i podan do partnerow, sporo aktywnosci w przedniej formacji, ale bez specjalnych wodotryskow. Inna sprawa, ze specjalnie dlugo nie gral, wiec nie mogl pokazac pelni swoich mozliwosci. Poza tym wtedy, gdy wchodzil na boisko, nie musial juz grac bardzo ofensywnie.

 

Marquez - 7 - zastapil kontuzjowanego Milito w koncowce meczu i nie zdazylem zauwazyc jakiegos jego bledu. Chociaz nie ukrywam, ze obawialem sie, jak sobie poradzi. Widac, ze choc wiele nie gra, zachowuje niezla forme. Prawdziwy profesjonalista.

 

 

 

Teraz przed nami dwa bardzo wazne mecze. Pojedynek z Deportivo i potem derby z Espanyolem. Jesli zdobedziemy w tych dwoch meczach komplet punktow, obrona mistrzostwa kraju chyba pozostanie niezagrozona.

 

Visca el Barca!

Odnośnik do komentarza
le znajac fakt, ze jej prezes jest sympatykiem Madrytu, trudno oczekiwac jakichkolwiek sankcji.

 

Strasznie łatwo mówić Wam, że ktoś jest za Realem. Prezesi, sędziowie i kto tam jeszcze. A jest chociaż jeden sędzie na świecie, który jest za Barceloną? czy tylko wszyscy za Realem. Dobrze nie zaczęli grać, a już pojawiały się posty, że sędzia za Realem itp. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Na osobny akapit zasluguje, niestety, postawa madryckich kibicow. Teksty o zacofanym (niedorozwinietym) Messim, czy tez te w stylu "Laporta, skurwysynu, Hiszpania to Twoj kraj" pokazuja tylko, ze kibicow Realu na stadionie reprezentowala banda sfrustrowanych maluczkich, ktorzy widzac, ze pilkarze Realu nie sa w stanie powstrzymac rozpedzonej Barcelony, probowali za wszelka cene obnizyc morale Dumy Katalonii. Ciekaw jestem, jaka bedzie reakcja na takie "kibicowanie" wladz hiszpanskiej federacji, ale znajac fakt, ze jej prezes jest sympatykiem Madrytu, trudno oczekiwac jakichkolwiek sankcji. Z drugiej strony, najlepsza odpowiedzia Barcelony na te podworkowe zaczepki rodem z boiskich polskiej okregowki byly dwie strzelone bramki i tyle w temacie.

No proszę Cię. Debile są po obu stronach barykady, wasi kibice też nie raz dawali popis i sankcje były że śmiać się chce. Nasze kluby się nie lubią i nie polubią, ciężko oczekiwać od socios aby grzecznie siedzieli na stadionie i wpieprzali cipsy. Nie pochwalam tego, ale takie jest życie. Inna sprawa, że w ogóle w europejskim footballu kary są śmieszne.

Wygrali wasi, cieszcie się zamiast niepotrzebnie zaogniać atmosferę.

Odnośnik do komentarza

Mam troche inne wrazenia co do tego meczu, przede wszystkim na pewno nie ŚWIETNY mecz Barcy tylko najwyzej bardzo dobry, a po drugie kilku zawodnikom bym obnizyl ocene o jeden punkt a w szczegolnosci Busquetsowi, Keicie czy Maxwellowi

Sorki, ale za mecz w Madrycie każdy ma +2 na starcie.

Dla mnie nawet jakby raz wyszli z połowy, a Real se strzelił bramkę jak Polonia z Wisłą, to bym uważał ten mecz za świetny.

No ale tak nie było przecież - Barca grała swoje, a że rywal zacny, to i "efektowność" mniejsza.

Imo to takie narzekanie dla narzekania z Twojej strony. Tak jakbyś na randce z Megan Fox narzekał, że jej się przekrzywił kwiatek we włosach ;)

Mecze w Madrycie nie są do czarowania, są do "kradzieży" punktów Realowi.

Odnośnik do komentarza
A jest chociaż jeden sędzie na świecie, który jest za Barceloną? czy tylko wszyscy za Realem. Dobrze nie zaczęli grać, a już pojawiały się posty, że sędzia za Realem itp.

 

Za nami nikt nie musi być, sami sobie wygrywamy mecze ;).

 

A tak na serio, sytuacji spornych w tym meczu było kilka, ale nie wypaczyły nie wiadomo jak wyniku. I teraz plucie się, że tu nagle wszyscy kibice Barcelony obwiniają sędziego o powiązania z Madrytem są nie-fair. Ja mam to w nosie, nie widziałem wielkich krzywd ani w jedną, ani w drugą stronę.

 

Co do meczu, przypadł w fatalnym dniu, ale trza było żyć. Pokrzepiająca była minuta ciszy, w jakiś sposób zauważona została polska tragedia.

 

Początek meczu to zwyczajowe szachy, bez żadnych emocji, zwyczajowe badanie się. Gdzieś koło 15. minuty wydaje mi się, że sędzia mógł wskazać na jedenasty metr w polu karnym Realu - Messi był powstrzymywany nie do końca czysto. Niestety tego nie zrobił. Gra trochę się otworzyła i to dało rezultat. Świetna akcja, genialne zagranie Xaviego i dobre wykończenie Messiego. Wtedy zyskałem jakiś spokój i tego spokoju jakoś Real nie chciał mi zmącić. Po przerwie znów jakaś gra bez wielkich emocji, aż do kolejnego genialnego podania Xaviego i 2:0, Pedro. I co zrobić? Mamy już mistrza czy jeszcze nie? Na świętowanie za wcześnie, ale o stratę będzie bardzo trudno, bo musielibyśmy stracić 4 punkty. W piłce jednak wszystko jest możliwe.

 

I można było odnieść wrażenie, że GD jakoś nie miały tej atmosfery, Madryt nie zagrał z takim zaangażowaniem z jakim powinien. Może jednak jest coś w tym, że ten zespół od jakiegoś czasu nie potrafi grać w najważniejszych meczach. Barcelona zaś wyszła bardzo dobrze ustawiona - Guardiola zaskoczył wszystkich tym zestawieniem i zdało ono egzamin. Mimo wszystko jednak sam mecz mnie zawiódł, emocji nie było zbyt wiele. Są trzy punkty, milowy krok ku mistrzostwu, teraz tego nie spieprzyć.

 

VeB!

 

Edyta mówi, że zapomniałem jeszcze o kilku kwestiach.

 

Trochę mnie wkurzało w tym meczu też to ciągłe leżenie, machanie rękoma. I z jednej i z drugiej strony, co i rusz jakieś faule, małe kopnięcia, pełno przerywania gry, takiej nieprzyjemnej dla oka gry. Messi dużo w meczu nie pograł, ale i tak zrobił więcej niż Ronaldo, można powiedzieć, że pokazał CR9 jego miejsce w szeregu.

I Valdes po raz kolejny pokazał, że jest klasowym bramkarzem. A obrona sytuacji sam na sam z VdV - klasa.

Odnośnik do komentarza

@up mylisz się... Aby to była kradzież punktów to Real by musiał przynajmniej raz te punkty normalnie zarobić... Barcelona sama wychowuje i kształci najlepszych piłkarzy, a Real? Może ma tam 2-3 dobrych wychowanków, ale reszta to jest kradzież... Dlaczego? Np. taki Benzema, w Lyonie był gwiazdą, a w Realu jego status spadł. Poza tym to nie Real wychował Zidana, Ronaldo, Cryśke, Van Nisterloya itp... On tylko wykorzystał to, że ma kasę i "ukradł" te talenty. Jedynym piłkarzem, który jest coś wart w Realu jest Raul. To jest mój idol!

 

 

PS. Brawo Barca!

Odnośnik do komentarza

OMG, chodzi mi o punkty. Nie wiem, może jestem dziwny ale na Camp Nou zawsze 3 punkty zapisuję Barcelonie, a na Santiago Realowi. Każdy inny wynik to jest "kradzież" punktów ;) Z jednej czy z drugiej strony. Składy personalne nie mają znaczenia w tych spotkaniach*

 

* - choć oczywiście niesamowicie się cieszę, że w meczu sezonu zagrało 7 wychowanków

 

Btw - kicker.de zatytułował nius z meczu "Dank Xavis Zuckerpässen - Barça schubst die Königlichen vom Thron".

Niemcy też już widzą zasługi Xaviego :) Mam nadzieję, że Hiszpania wygra mistrzostwo świata dzięki Xaviemu i wreszcie bałwany od nagród przyznają mu jakąś statuetkę...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...