Skocz do zawartości

FC Barcelona


Rekomendowane odpowiedzi

Pep Guardiola, niegdyś piłkarz ‘Dream Teamu' po zakończeniu obecnego sezonu zajmie stanowisko Franka Rijkaarda i będzie od samego początku realizował nowy projekt.

 

Decyzja została podjęta przez Radę Dyrektorów Barçy, która korzystała z pomocy specjalnie wydelegowanej komisji. Od nowego sezonu nowym szkoleniowcem pierwszej drużyny Barçy będzie obecny trener Barçy ‘B'. Klub potwierdzi tę informację podczas najbliższego spotkania rady dyrektorów. Tym samym po zakończeniu obecnego sezonu Frank Rijkaard zostanie zwolniony z funkcji szkoleniowca pierwszej drużyny.

 

Taka, a nie inna decyzja podyktowana jest dobrą grą drugiej drużyny, która obecnie lideruje w tabeli Tercera Division. Jak poinformowała "TV3", włodarze mają zaufanie do Guardioli i to zadecydowało o tym, że do stolicy Katalonii nie zostanie sprowadzony Mourinho.

 

Ciekawe ile w tym prawdy :-k sadze, ze sporo, bo Pep od dluzszego czasu byl kandydatem nr 1.

Odnośnik do komentarza

no ja ciekaw jestem jak bedzie wygladala wspolpraca z pilkarzami (oczywiscie jesli info o zatrudnieniu Pepa jest juz pewne), z ktorymi Guardiola razem gral na boisku, jak chocby Puyol, Xavi czy Valdes (o ile mnie pamiec nie myli ta trojka reprezentowala to pokolenie katalonskich wychowankow Barcy ktore nastepowalo po pokoleniu Guardioli (Guardiola, Sergi, Abelardo, Luis Enrique))

Odnośnik do komentarza
15 milionów Liverpoolu za Abidala.

Defensor Barçy - Eric Abidal wzbudził zainteresowanie włodarzy Liverpoolu. Szkoleniowiec tej drużyny, Rafa Benitez twierdzi, iż jego drużynie brakuje kogoś odpowiedniego na pozycję lewego obrońcy. Jak podają media, Liverpool jest w stanie zapłacić za Francuza 15 mln euro. Jest to identyczna suma, jaką latem 2007 roku wydała na piłkarza Barcelona.

 

"Daily Telegraph" informuje, iż wysłannicy Liverpoolu obserwowali Francuza podczas ostatniego meczu z Valencią.

 

Benitez nie chce już korzystać z usług Johna Arne Riise, który po siedmiu latach najprawdopodobniej opuści Anfield Road. Norweg ma jeszcze rok kontraktu, jednak wydaje się, iż Liverpool ma zamiar pożegnać się z lewym obrońcą już przy najbliższej okazji. Jeden z zespołów (Aston Villa) zaoferował jednego z piłkarzy - Garetha Barry'ego w celu obniżenia ceny za Riise. Portsmouth także jest zainteresowane kupnem rudowłosego obrońcy.

[źródło: Sport]

Odnośnik do komentarza

Mały OT:

Jeden z zespołów (Aston Villa) zaoferował jednego z piłkarzy - Garetha Barry'ego w celu obniżenia ceny za Riise.

Co to za bzdury? :ke: Musiał napisać to ktoś, kto nie jest na bieżąco z obecną wartością Norwega i Anglika. Przy okazji kompletnie kłóci się to z wywiadami z O'Neillem udzielanymi poważnym serwisom, gdzie wyśmiewał ofertę Liverpoolu, która miała zawierać kilku piłkarzy plus pieniądze w zamian za Barry'ego. Wśród nich mieli być właśnie Riise, Scott Carson i Jermaine Pennant.

Odnośnik do komentarza
Ja wiem jedno - klub, który obejmie Franek zyska ogromną sympatię u mnie bo takiego ternera jak Frank to Barca znów dłuuuugo nie będzie miała...

Tak zagubionego? ;)

 

Bardzo lubię i szanuję Franka, ale trzeba przyznać, że gdzieś się pomylił, gdzieś się zgubił. Tak jak wieszasz psy na VV za nic (a tak samo jak Frank był częścią zwycięskiego zespołu, a śmiem twierdzić, że finał LM to nam wygrał on i Henka) tak wielbisz i wybielasz Rijkaarda, nie widząc jego błędów. Kwintesencją ich są GD na Camp Nou gdzie wystawił Ronaldinho i Deco, choć obaj byli jawnie bez formy.

Odnośnik do komentarza
Frank Rijkaard zwolniony trener Barcelony wziął na siebie winę za słabe wyniki zespołu w tym sezonie, broniąc jednocześnie piłkarzy i prezesa klbu Joana Laporty. - To normalne, odpowiedzialność biorę na siebie - powiedział w sobotę Rijkaard agencji Europa Press.

 

Holender po raz pierwszy zabrał publicznie głos po tym, jak ogłoszono w czwartek, że z końcem sezonu pożegna się z klubem, w którym spędził ostatnie pięć lat. Jego następcą został trener rezerw i były kapitan Barcelony Pep Guardiola.

 

- To był dla mnie wielki zaszczyt - powiedział Rijkaard. - Teraz myślę tylko o dobrych chwilach spędzonych w klubie. Ludziach, z którymi pracowałem, nawiązanych przyjaźniach, zebranych doświadczeniach...

 

Rijkaard osiągnał z klubem wielkie sukcesy - dwukrotnie zdobył mistrzostwo Hiszpanii, wygrał też Ligę Mistrzów w 2006 r., jednak w ostatnich dwóch sezonach zespół rozczarował. W tym roku nie tylko nie zdobył tytułu, ale nie ma szans nawet na drugie miejsce w lidze, co oznacza konieczność gry w eliminacjach Ligi Mistrzów. To najgorszy wynik Barcelony od sezonu 2002/03. W dodatku w ostatniej kolejce Barcelona została upokorzona przez największych rywali - Real Madryt. Najpierw piłkarze musieli wykonać szpaler dla rywali, którzy zapewnili sobie tytuł mistrza Hiszpanii, na boisku natomiast Real zmiażdżył Barcelonę 4:1.

 

Jednak zdaniem kibiców to nie Rijkaard był głównym winowajcą. W sondażu przeprowadzonym przez kataloński dziennik "Sport" aż 48 proc. kibiców stwierdziło, że winę ponosi przede wszystkim prezes klubu - Joan Laporta. Rijkaarda wskazało zaledwie 7 proc, piłkarzy - 37 proc.

 

Choć Laporta krytykował zwalnianego szkoleniowca mówiąc, że ten nie panował nad piłkarzami, Rijkaard broni swojego byłego pracodawcy. - Ludzie krytykują prezesa, ale to nie on strzela bramki - stwierdził Holender. - Za wyniki sportowe odpowiadałem ja i jeśli wyniki nie były zadowalające, to prezes nie ma z tym nic wspólnego.

 

Rijkaard nie chce też krytykować swoich zawodników, którzy, szczególnie Ronaldinho, wielokrotnie byli oskarżani o brak zaangażowania i niesportowy tryb życia. - Każdy z nich, biorąc pod uwagę okoliczności, dał z siebie wszystko - powiedział Rijkaard.

 

W niedzielę Rijkaard po raz ostatni poprowadzi mecz Barcelony na Camp Nou. Kibice prawdopodobnie pożegnają go owacjami, jednocześnie jednak zamierzają zaprotestować przeciwko wynikom zespołu. Odchodzący trener tonuje jednak nastroje. - Nie powinniśmy fetować jednych, a oskarżać innych - stwierdził. - Wszyscy płyniemy na tej samej łodzi i nie chcę być żadnym wyjątkiem. Jeśli kibice zamierzają wygwizdać zespół, to powinni wygwizdać także mnie, ponieważ jestem jego częścią.

 

Holenderski trener popiera swojego następcę - Pepa Guardiolę, który w tym sezonie był trenerem drużyny rezerw: - Wykonał w rezerwach świetną robotę. Jest legendą tego klubu i myślę, że dokona z nim wielkich rzeczy.

 

http://www.sport.pl/pilka/1,65082,5199851.html

I za to zawsze podziwiałem, uwielbiałem i będę uwielbiał Franka :) Człowiek z taką klasą jak on zdarza się bardzo rzadko.

Odnośnik do komentarza

Bardzo fajny artykuł podsumowujący kończący się sezon w Barcelonie:

 

To był tydzień jak każdy inny. Wydaje się, że lepiej zacząć w ten sposób niż rozpoczynać czymś nazbyt oczywistym. Cóż... niech będzie. To był zły tydzień dla Barcelony. Właściwie to już osiem złych tygodni, w trakcie których jej piłkarze zgromadzili w lidze sześć punktów – forma niczym u spadkowicza.

 

Życie w hiszpańskim futbolu toczy się jednak niezwykle szybko i gdy któryś z dwójki wielkich spada z poziomu, do którego przyzwyczaił, spada boleśnie. Gdy się to stanie, druga z drużyn zazwyczaj triumfuje, unosząc się w atmosferze sukcesu. To przeniesiona na realia La Liga koncepcja Yin i Yang, taniec przeciwności, który trwa nieprzerwanie od narodzin świata czy też rozgrywek piłkarskich w Hiszpanii. W tym tańcu nie ma miejsca na litość, ponieważ zwycięzca – w tym przypadku Real Madryt – dobrze wie, że pochmurne dni powrócą. Ta cykliczność piłki nożnej sprawia, że kujesz żelazo póki gorące – cieszysz się chwilą upewniając się, że Barça cierpi tak mocno jak to jest możliwe.

 

Największa szkoda w całej tej materii że Frank Rijkaard, przyzwoity mężczyzna, jeśli o którymś z nich można tak powiedzieć, musiał bezsilnie patrzeć jak jego pięcioletni projekt, od jakiegoś czasu przypominający pojazd bez powietrza w oponach, wreszcie zaciął się i całkowicie zatrzymał na Bernabéu. Na domiar złego ktoś ten pojazd podpalił w ubiegłą niedzielę na Camp Nou, gdy pożegnanie Rijkaarda z kibicami skończyło się porażką 2-3 z Mallorką, pomimo, że przegrywała ona już 0-2.

 

Rijkaard zasługiwał na coś lepszego. Oczywiście ponosi on część winy za zaistniałą sytuację, lecz gdy zaprowadzisz swoje konie do wodopoju, nie zmusisz wszystkich do picia. Nagła niemoc Barçy po dwóch wspaniałych sezonach, w czasie których grali najlepszą piłkę na świecie wygrywając przy tym trofea, jest, tak jak równoległy upadek Valencii, lekcją o zaletach właściwej pracy w zespole. Nie ma znaczenia jak wiele talentu nagromadzisz w swojej drużynie - jeżeli piłkarze nie będą żyli ze sobą w zgodzie (Valencia) lub jeśli przywódcy ekipy to wolni strzelcy, którym brakuje zdyscyplinowania (Barça) – grupa nie przetrwa.

 

Rijkaard przybył do Barcelony z niczym wielkim w jego trenerskim CV, przedwczesną rezygnacją z prowadzenia reprezentacji Holandii i degradacją w Sparcie Rotterdam. Laporta dużo ryzykował zatrudniając go, ale tak jak w wielu innych przypadkach ryzyko się opłaciło. Po niepewnym starcie nowo budowana drużyna osiągnęła w debiutanckim sezonie Holendra wicemistrzostwo. Następnie Deco, Eto'o i Marquez dołączyli jako uzupełnienie do wspaniałych umiejętności Ronaldinho i jedyna droga wiodła w górę.

 

Najbardziej w Rijkaardzie imponował fakt, że nigdy nadmiernie nie unosił się po wygranych i rzadko narzekał po porażkach. Przez jakiś czas dezorientowało to hiszpańskich dziennikarzy, którzy doszli do wniosku, że musi być on typem mięczaka. W kulturze, w której najgłośniej krzyczący zbiera najwięcej braw, spokój i opanowanie na konferencjach prasowych, udzielanych w Hiszpanii niemal od samego początku, były w pewnych kręgach podejrzane i odbierano go jako defetystę, który był zdecydowanie zbyt wielkoduszny dla przeciwnika

 

Ostatecznie okazało się, że przeciwnik siedzi wewnątrz. Skłonność Holendra do pobłażania dla niechęci niektórych graczy wobec ciężkiego treningu, lub ich skłonności do spóźnionych przylotów po meczach międzynarodowych zemściła się. Tak jak w przypadku nauczyciela mającego do przekazania zarówno wiedzę jak i dobroć, u którego dzieci wykorzystały fakt, że w klasie zawsze brakowało dyscypliny. Dwie ligi i Puchar Europy mimo wszystko nie wystarczyły i poproszony od podsumowanie Joan Laporta wskazał palcem na Rijkaarda. Działo się to na konferencji prasowej, na której prezydent okazał brak samokrytyki i wiele tchórzostwa – te dwie cechy na pewno będą mu pamiętane, niezależnie od tego czy odejdzie wcześniej czy później.

 

Historia pokazuje, że gdy fani odwracają się, nie ma drogi powrotnej dla prezydenta Barcelony. Kibice oklaskujący Rijkaarda podczas meczu z Mallorką i obfitość transparentów ze słowami wsparcia dla niego były dowodem na to, że dni Laporty są policzone. Najciekawszy z nich brzmiał ”Ronaldinho na Prezydenta!”, lecz nawet uśmiechnięty Brazylijczyk nie obejrzał ostatniego spotkania przez pełne dziewięćdziesiąt minut, wyślizgując się do domu po wyrównującej bramce dla Mallorki. Przynajmniej oszczędził sobie westchnień pod adresem Daniego Güizy, obecnie czołowego strzelca w Hiszpanii, strzelającego zwycięskiego gola i szaleńczo biegającego w przypływie radości po stadionie, który może być w przyszłym roku jego domem, jeśli wierzyć plotkom. Jak na ironię, w dniu, w którym Samuel Eto'o, były gracz Mallorki, rozegrał być może swój ostatni mecz dla obecnego klubu, Güiza wbija ostatni gwóźdź do trumny obecnym rządom.

 

Eto'o strzelił drugą bramkę dla Barçy, lecz nie wyglądał zbyt zadowolony z tego powodu. Ma skłonność ku temu, by nigdy nie celebrować bramek przeciwko swojej byłej drużynie (Real Madryt jest wyjątkiem od tej reguły) i mimo wszystko, aż do fatalnej końcówki był wygwizdywany przez swoich kibiców przy każdym dotknięciu piłki, tak jak Deco. Obaj piłkarze są uważani za głownych winowajców obecnego kryzysu i niemal pewnym jest, że zostaną latem wystawieni na sprzedaż. Obaj zostali oskarżeni o umyślne zdobycie żółtych kartek w meczu z Valencią, aby ominąć mecz na Bernabéu i wstydliwy szpaler, nie mówiąc o dotkliwej klęsce. Eto'o, niegdyś sprowadzony z Afryki właśnie przez Real, wywołał na Bernabéu burzę, gdy w trakcie świętowania przez Barçę tytułu w 2005 zaintonował przez mikrofon podczas oficjalnej fiesty ”Madrid, cabrón, Saluda al campeon!”

 

Był to szokujący incydent, który wprowadził w zakłopotanie nawet kibiców Barçy i pokazał, że Eto'o nie rozumie hiszpańskiego społeczeństwa lub nie chce znaleźć z nim wspólnego języka. Możesz chcieć rywalizować, możesz nawet być nieprzyjemny, lecz nigdy nie powinieneś ujawniać una falta de educación (braku dobrych manier). To dziwny zwyczaj w kraju tak anty-autorytarnym, lecz trzeba to przyjąć do wiadomości aby mieć jakiekolwiek szansę na przetrwanie w nim.

 

Rijkaard był wzorcowym przykładem dobrych manier, lecz nie udało mu się zaszczepić swoich cech u Eto'o. Kameruńczyk stracił wiele w oczach fanów pokazując tchórzostwo – cechę, z której nie był znany w przeszłości. To wyglądało jakby był całkowicie z boku, jakby go już nic nie obchodziło. Jedyną rzeczą, jakiej chciał uniknąć było usłyszenie krzyków ” Eto'o cabrón, Saluda al campeón!” po wejściu na murawę Bernabéu. Deco również nie był wystarczająco przenikliwy i zdawał się kierować podobną taktyką. Ale fani nigdy nie zakochali się w Deco. Zbyt zimnokrwisty dla niektórych, dla innych był Brutusem z nożem w ręku.

 

Jak miało się później okazać, piłkarze Barçy planowali przed meczem z Realem założyć białe t-shirty okazując wsparcie dla kontuzjowanego Gabriela Milito, który wróci na boisko dopiero za kilka miesięcy. Ta demonstracja jednocześnie zmniejszyłaby kontrast pomiędzy kolorami koszulek obu drużyn, gdy piłkarze z Madrytu wychodzili na boisko oklaskiwani przez szpaler zawodników Barcelony. Pomni faktu, że zdjęcia z tego wydarzenia mogą być przez najbliższe pięćdziesiąt lat sprzedawane w Madrycie jako plakaty, piłkarze Barçy, lub niektórzy z nich, uknuli intrygę. Laporta, na jego szczęście, dowiedział się w porę o tych planach i zbiegł do szatni, krzycząc: ”Zdejmijcie te pieprzone koszulki i oddajcie należny hołd Madrytowi. Spróbujcie pokazać i zachować odrobinę honoru, którego brakowało przez cały sezon! Zaskoczeni ostrą reakcją Laporty piłkarze sprawiali w pierwszej połowie meczu wrażenie przybitych, a później było już tylko gorzej.

 

Pomysłem Laporty na ratowanie własnej posady była promocja Pepa Guardioli ze stanowiska trenera Barcelony B, z którą wykonał dobrą pracę w swoim debiutanckim sezonie w roli szkoleniowca. Guardiola, tak jak Rijkaard, jest inteligentnym i skromnym człowiekiem, który zna się na tym co robi. Aczkolwiek w przeciwieństwie do Holendra jest on również ikoną klubu za czasów kariery zawodniczej i jedną z głównych postaci na polityczno-kulturalnej scenie Barcelony. Jego zawodowy awans można tłumaczyć dwojako. Z jednej strony jest to bezwstydny pokaz pragmatyzmu Laporty, łatającego dziury poprzez sprowadzenie lokalnego bohatera – bohatera, który nigdy nie miał okazji sprawdzić się jako prawdziwy trener, z drugiej strony może to być błysk geniuszu Prezydenta i najwłaściwsza polityka w czasie kryzysu – wrócić do korzeni i „Katalonizować” klub, mówiąc tylko o tym, co dobre i jednocześnie chować prawdziwe problemy we własnym gronie.

 

Fani w temacie tego wyboru są podzieleni, choć ciężko jest im powiedzieć coś złego na temat wielkiego Guardioli. Niektórzy z nich byli niezwykle ciekawi jak z zaistnałą w ich klubie sytuacją poradziłby sobie Mourinho, lecz w najbliższym czasie na pewno się tego nie dowiedzą. Jeżeli natomiast Chelsea przegra w Moskwie, Rijkaard może otrzymać szansę na to, by pokazać się w Londynie.

 

Villarreal ma już dziesięć punktów przewagi nad Barça na jedną kolejkę przed końcem rozgrywek, a Atletico Madryt ma nawet szansę zepchnąć Katalończyków z trzeciego miejsca, jeśli upadający kolos potknie się w najbliższy weekend u zdegradowanej Murcii. Mallorca, po wspaniałym pościgu na Camp Nou może wdrapać się na miejsce gwarantujące start w Pucharze UEFA, jeżeli tylko uda jej się pokonać u siebie Zaragozę, a Racing nie wygra z Osasuną. Ostatnia kolejka La Liga zapowiada się zresztą nader ciekawie, a wspomniana Zaragoza może zostać zdegradowana w kilka lat po tym, jak przez jeden sezon grała w Segunda Division i to pomimo brawurowej postawy z Realem Madryt w poprzedniej kolejce, gdy po wspaniałym meczu jedynie zremisowała 2-2.

 

W najbliższą niedzielę zakończy się ten dziwny sezon, dla niektórych radosny, dla innych przykry. Barcelona będzie chciała na chwilę zamknąć oczy, w nadziei, że ominą ją koszmary. Przeciwności losu wzmacniają charakter i w Katalonii mogą jedynie liczyć na to, że stłumią negatywy, wyciągną kilka pozytywów i nauczą się kilku rzeczy na własnych błędach. Guardiola zasługuje na to, by dać mu szansę, lecz nie jestem pewien czy Laporta także.

Odnośnik do komentarza
FC Barcelona doszła do porozumienia z Gerardem Pique. Zawodnik Manchesteru United podpisze z katalońskim klubem 4-letni kontrakt, a Czerwone Diabły otrzymają w zamian 5 mln euro. Wpływ na stanowisko mistrzów Anglii ma z pewnością fakt, że obecna umowa Gerarda Pique wygasa w lecie 2009. Transfer zostanie oficjalnie ogłoszony po zakończeniu sezonu klubowego, czyli po finale Ligi Mistrzów, w którym Manchester United zagra z Chelsea Londyn.

 

21-letni Gerard Pique Bernabeu (nazwisko odziedziczone po dziadku – Amadorze Bernabeu – byłym wiceprezydencie FC Barcelony) to wychowanek piłkarskiej szkółki Barçy. Uznawany za wielki talent Katalończyk opuścił ojczyznę w lutym 2004, by podobnie jak Cesc Fabregas, spróbować sił w brytyjskim futbolu.

 

Na Wyspach Pique grał niewiele – w barwach Czerwonych Diabłów wystąpił zaledwie 23 razy. W ubiegłym sezonie został wypożyczony do Realu Zaragoza, gdzie znacznie częściej otrzymywał szansę na grę. Mierzący 192,5 cm Pique na La Romareda występował na środku obrony (obok Gabiego Milito), jak również w linii pomocy oraz prawej flance.

 

Mundo Deportivo

 

Jeszcze do potwierdzenia daleko, ale mam nadzieje, ze to prawda. 5 milinow to nie duzo a srodkowy obronca na pewnos sie przyda. Czekamy na oficjalny komunikat :).

Odnośnik do komentarza

Wedle zapowiedzi:

Transfer Gerarda Pique jest już pewny. Najlepszym tego dowodem jest fakt, iż obrońca Manchesteru w barcelońskim szpitalu przeszedł wczoraj serię testów medycznych potrzebnych do podpisania kontraktu z nowym zespołem. Gracz pojawił się w centrum medycznym o 20:30 natychmiast zostając rozpoznanym przez kilku fanów.

 

W szpitalu, w którym testy przechodzą gracze Barçy, Pique został poddany badaniu krwi, moczu, EKG i serii badań rentgenowskich, które są obowiązkowe przed podpisaniem przygotowanej dla niego 4-letniej umowy. FC Barcelona chce zaprezentować nowy nabytek po finale Ligi Mistrzów, który 21 maja odbędzie się w Moskwie. Porozumienie co do kontraktu i kwoty odstępnego zostało już wcześniej osiągnięte.

 

Pique opuścił Barçę w 2004 roku mając wówczas 17 lat. Jego dziadek, Amador Bernabeu był wieloletnim działaczem klubu, za kadencji Nuneza piastował na Camp Nou funkcję wiceprezydenta. Choć ówczesny transfer defensora na Old Trafford wzbudził wiele kontrowersji, teraz obie strony postanowiły zakopać topór wojenny i ponownie podjąć współpracę.

 

No i mamy pierwszy transfer. Szkoda, ze musimy placic za swoich wychowankow, ale Pique na pewno sie przyda.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...