Skocz do zawartości

Filmy


Tenorio

Rekomendowane odpowiedzi

pozostawił reżyser ze scenarzystą

 

Za reżyserię i scenariusz odpowiada ta sama osoba :)

 

Jeśli chodzi o "Incepcję" to jest mój drugi film w życiu na który poszedłem powtórnie do kina. Tak mi się dzieło (bo jest to niezaprzeczalnie dzieło, a wręcz arcydzieło) Nolana spodobało. Nie mogę się doczekać premiery na DVD.

Odnośnik do komentarza

W sumie ta teoria jest całkiem logiczna. Zresztą "Kontrolerów" można rożnie odbierać :) . Tak czy inaczej film jest naprawdę świetny.

 

Wczoraj obejrzałem, poza wszystkimi wymienionymi zachwytami bardzo podobała mi się gra drugoplanowych aktorów - Zoltána Mucsiego (Profesora) oraz Lajosa Kovácsa (Beli) i dziewczyny-misia Eszter Balli.

Odnośnik do komentarza

Właśnie wróciłem z "Incepcji" i poza tym o czym wspominano wcześniej, marzy mi się jedno: różne wersje filmu, gdzie wyznacznikiem byłby poziom. Tak jak w grach, gdzie wybierasz łatwy/normalny/trudny. Kolejny dobry film, ale totalna jednorazówka. Fajny wstęp, rozwinięcie, a ostatnich 30-40 minut filmu to tłumaczenie wszelkich niejasności, likwidowanie niedopowiedzeń i spłaszczanie scenariusza tylko do jednego, jedynie słusznego zakończenia.

 

7/10 i szkoda, że nie obejrzę go ponownie. Bo i nie ma po co. Mimo wszystko film zdecydowanie warto obejrzeć, ale należy zapomnieć np. o dyskusjach i spieraniu się o wątpliwości które pozostawił reżyser ze scenarzystą, niestety blokada "level: easy" to uniemożliwia.

 

Pewien jesteś, że zakończenie jest jednoznaczne? :>

 

 

Nawet biorąc pod uwagę najprostsze rozwiązanie, że totem się nie wywraca - a więc że to sen - to czy cały film jest snem? Czy może sen się zaczyna od sceny w Mombasie, kiedy "wybudza się" z narkozy (pojawia mu się obraz żony), a może snem jest wybudzanie się w samolocie (zamglone i właśnie takie senne)? A może właśnie ostatnia scena jest rzeczywista - w końcu udało mu się zobaczyć twarze dzieci?

 

 

Do mnie właśnie taki typ niejednoznaczności interpretacji trafia.

 

Jeśli miałbym się czegoś czepić, to lekko rozciągniętych scen akcji, na granicy przegięcia momentami. Cieszę się, że nie przegięto też z efektami specjalnymi (czyli nie przesłoniły fabuły) - w sumie to co najefektowniejsze można obejrzeć w trailerach. No i bardzo podobały mi się dwie postacie drugoplanowe: Arthur (konserwatysta) i Eames (fałszerz), bardzo charakterystyczne i świetnie zagrane.

Odnośnik do komentarza

Gabe:

 

Film uważam za znakomity, sam byłem na nim dwa razy, choć nie z powodu wyjaśnienia sobie wszystkich kwestii, jednak w przeciwieństwie do mojej towarzyszki nie podszedłem do zakończenia jak do jakiejś niesłychanej zagadki.

Ktoś tu wspominał o dyskusji po filmie - owszem, była, ale bardziej ze względu na samą ideę kształtowania snu, niż zakończenie. Jeszcze przed napisami końcowymi doszedłem do wniosku, że reżyser specjalnie tak długo pokazywał ten totem, by on w końcu zaczął wybijać swoją prędkość, co znamy wszyscy z bączków z dzieciństwa. Widać już było, że on już, już się przewróci i Nolan chyba zakończył chwilę przed tym momentem - dlatego hipotezę o nieprzewracalności totemu odrzuciłem z miejsca, a w sytuacji, gdy tak oczywiste jest zakończenie toczące się w świecie rzeczywistym, to faktycznie nie ma się nad czym zastanawiać.

 

 

Co do scen akcji - oglądając film za pierwszym razem uznałem, że jest ich zbyt wiele, ale za drugim zobaczyłem, że są zrobione tak efektownie, że nawet oglądając to po raz drugi nie zraża do obrazu, nie przeszkadza, dodatkowo dla przykładu scena z zachwianiem równowagi w hotelu znana z trailerów powala.

Odnośnik do komentarza

Gacek:

 

Zwróć uwagę (jak będziesz jeszcze raz oglądał, bo ja doczytałem i też pod tym kątem obejrzę), że totem Cobba ani razu w filmie się nie wywraca :] Owszem, jest o tym mowa, owszem, raz jest temu bliski, w Mombasie, ale Cobb go zgarnia do ręki, bo wchodzi Saito.

Co do idei kształtowania snu - jest ona dopracowana w najmniejszych szczegółach: poczynając od faktów oczywistych, takich jak że nie pamięta się początku snu, czy że podczas snu wszystko wydaje się rzeczywiste, albo że czas podczas snu jest wolniejszy niż rzeczywistość, stąd sen w śnie 3 poziomu może trwać lata, podczas gdy śniący może drzemać kilkanaście minut.

Świetny pomysł to sceny wykorzystane z wujem Fischera, granym przez Berengera - w pierwszym śnie "przebiera" się za niego Forger, ale już w śnie drugiego poziomu świadomość Fischera sama generuje projekcję wuja, biorąc to co mówił na pierwszym poziomie za prawdę - genialne w swojej prostocie

 

 

Do kina raczej drugi raz nie pójdę, ale na DVD czekam :]

Odnośnik do komentarza

Gabe:

 

Gdyby się choć raz wywrócił, to nie byłoby już żadnego pola do dyskusji nawet dla osób, które za wszelką cenę starałyby się znaleźć drugie dno i alternatywne wersje zakończenia. ;)

 

W związku z tym uważam, że bardziej niejednoznaczne było zakończenie Wyspy Tajemnic. :)

Odnośnik do komentarza

 

Właśnie dlatego że oczywisty dowód - jakim jest przewrócenie się bączka - nie występuje w filmie, dlatego można snuć różne przypuszczenia, co jest snem, a co nie :] I nie jest to żadne szukanie drugiego dna, to jest właśnie niedopowiedzenie, pozwalające widzom na snucie różnych wizji - i o to chodziło Nolanowi, żeby nic nie było oczywiste.

 

 

Wyspy Tajemnic jeszcze nie oglądałem, ale mam zamiar nadrobić, jak tylko się pojawi okazja.

Odnośnik do komentarza

Gabe mylisz się i jeśli gdzieś o tym czytałeś to też się Twoje źródło myli. Totem Cobba wywrócił się. Stało się to po tym jak Cobb i Ariadne współśnili. Tylko nie kojarzę w tym momencie czy było to po śnie instruktażowym czy po tym gdzie Ariadne zoabczyła wspomnienia Cobba. Nawet w trailerze jest pokazany ten moment jak totem się przewrócił.

Odnośnik do komentarza

W sumie ta teoria jest całkiem logiczna. Zresztą "Kontrolerów" można rożnie odbierać :) . Tak czy inaczej film jest naprawdę świetny.

 

Wczoraj obejrzałem, poza wszystkimi wymienionymi zachwytami bardzo podobała mi się gra drugoplanowych aktorów - Zoltána Mucsiego (Profesora) oraz Lajosa Kovácsa (Beli) i dziewczyny-misia Eszter Balli.

Ehhh, Eszter Balla jest piękna... :wub: ;)

Odnośnik do komentarza

W sumie ta teoria jest całkiem logiczna. Zresztą "Kontrolerów" można rożnie odbierać :) . Tak czy inaczej film jest naprawdę świetny.

Hmm, jak dla mnie to od początku była jedyna teoria ;P To, że główny bohater

 

 

ma rozdwojenie osobowości wydawało mi się wyłożone jak na tacy ;) chociaż w sumie teraz już nie pamiętam za bardzo bo oglądałem Kontrolerów jak byli w kinach ;)

 

 

Odnośnik do komentarza

Oglądał ktoś film "Gamer" ? Opowiada o niedalekiej przyszłości, gdzie bezdomni, ćpuni i ludzie nie wiedzący co mają ze sobą zrobić poddają się wszczepieniom nano komórek dzięki czemu inni ludzie - gracze mogą ich kontrolować w "grze" "Społeczności". Kontrowersje jednak zbudziła nowa "gra", gdzie zwykli ludzie mają pod swoją "opieką" ludzi skazanych na dożywocie lub śmierć - więźniów. Gra to FPS składający się z rund, ten kto przejdzie wszystkie 30 dostanie ułaskawienie. Pod przykrywką gier jednak siedzą ambicje twórcy - by kontrolować wszystkich ludzi na świecie.

 

Jak dla mnie sporo efektów, "gra" wyglądała jak Call of Duty :keke:, fajna akcja, historia i motyw, ale trochę bardzo "płaska" jak dla mnie fabularnie z bardzo przewidywalnym zakończeniem.

 

6/10

Odnośnik do komentarza

Jeszcze o Incepcji.

Gacek:

 

 

Jest co najmniej jeszcze jedna wątpliwość: dzieci na końcu wyglądają niemaltak samo, jak w momencie ucieczki DiCaprio. A minęło chyba co najmniej 2 lata od tego momentu. Mają nawet chyba te same ubranka.

Chociaż z drugiej strony: tutaj chyba rozwiane są wszystkie wątpliwości.

 

 

Odnośnik do komentarza

Na gorąco spojler dot. Incepcji:

 

Możliwe jest to, że DiCaprio wracając do domu ciągle śnił. Według teorii, w której mówi się o tym, że nie wiadomo jak znalazł się w danym miejscu było pokazane, że w domu pojawił się nagle po przywitaniu z ojcem(?). Może osoba Mel w głębszych fazach snu miała mu zaszczepić idee, że on cały czas śni? Może to wszystko miało na celu wciągnięcia go głębiej tylko po to żeby uświadomił sobie, że śni? W takim wypadku można uznać, że to nie przyniosło efektu.

A może jest w tym stanie, który nazwali "impasem" (czy jak to tam sie nazywało)? I inni weszli do jego snu, żeby go jakoś wyciągnąć? (tak jak on to zrobił z Saito) Tyle, że ich starania nie powiodły się.

 

Film naprawdę świetny. Na pewno do zobaczenia jeszcze raz. Teoretycznie film ma jasne zakończenie, ale gdy się nad tym pomyśli to pojawiają się wątpliwości. Jak dla mnie 9.5/10

Odnośnik do komentarza

Ta część snu nazywana była w filmie limbo, w polskiej wersji limbus, bo pewnie 'otchłań' by było zbyt wymowne ;)

 

A w ogóle to istnieje teoria, że incepcji (którego to słowa w języku polskim nie ma) to dokonał Nolan na widzach, zasiał malutkie ziarenko w ich umysłach, które z czasem rośnie do niebotycznych rozmiarów ;)

Odnośnik do komentarza

Pieśń o miłości i śmierci/Gloomy Sunday/Szomorú vasárnap

Ostatnimi dniami jestem zachwycony straszliwie depresyjną piosenką "Ponura niedziela" Rezső Seressa. I to właśnie ta piosenka jest główną bohaterką tego filmu. Historia jest fikcyjna, bo autor owej piosenki miał zupełnie inne losy. Początkowo bałem się czy to nie będzie zbyt ckliwe, babskie romansidło. Ale okazało się że fabuła jest świetna. Dopełnia tego wojna i Holocaust w tle namiętności jakie wzbudza w wielu mężczyznach piękna Ilona. Kocha ją autor piosenki, jej szef László - Żyd, a trzecim jest oficer SS. Całość miażdży końcówka, raczej niespodziewana i to właśnie ona podbiła ocenę filmu o 2 punkty.

9/10

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Znajomy w rozmowie opowiedział mi zalążek fabuły filmu, którego tytułu niestety nie mógł sobie przypomnieć. Grupa osób bierze udział w rekrutacji na pracownika pewnej firmy - otrzymują arkusz papieru, na odwrocie którego ma być pytanie kwalifikacyjne. Prowadzący przestrzega, że próba kontaktu z ochroniarzami oznacza koniec gry. Zniszczenie arkusza również ją kończy. Po odwróceniu kartki bohaterowie spostrzegają, że nic na niej nie ma - i wtedy zaczyna się właściwa akcja.

 

Moje pytanie: jak nazywa się ten film? Zaznaczam, że wyżej opisany zarys fabuły może odbiegać od rzeczywistości! ;-)

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Śluby panieńskie

 

Byłem wczoraj w kinie z partnerką na premierze tegoż filmu. Sam sceptycznie do tego pomysłu podchodziłem, ale dziewczyna bardzo chciała, więc się zgodziłem. I co? Ziewałem prawie cały czas od połowy filmu :P Ogólnie był lekko śmieszny... no jak książka, jednak fajerwerków nie było. A pomysł z wkomponowaniem nowoczesności (nie powiem o co chodzi, żeby nie zdradzać tym co nie widzieli) to dla mnie klapa na całej linii. To miało być śmieszne?

Za to akurat partnerce się podobało, więc to pewnie film dla kobiet ;)

 

Ode mnie 5/10.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...