meyde Napisano 16 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 16 Stycznia 2011 Szkoda, ze 75% humoru w filmie polega na sspierdalaj i wypierdalaj - mi nie podszedl. Ale kto co lubi no ale to jest właśnie 'poczucie humoru' Pazury i jego ziomków ;]. W sumie po zapowiedziach widać, że tak to będzie wyglądać. Wolę tego nigdy nie tykać. Cytuj Odnośnik do komentarza
Sensei Napisano 16 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 16 Stycznia 2011 Ja wczoraj miałem okazję obejrzeć "The Day After". Jako fan post-apokaliptycznej tematyki, jestem pod ogromnym wrażeniem filmu. Pokrótce przedstawię fabułę, która jak sam tytuł mówi, opowiada o kilku dniach przed i po wybuchu wojny pomiędzy USA i ZSRR z użyciem bomb jądrowych. Na początku poznajemy bohaterów, których jest kilkunastu, kobieta w ciąży, lekarz i jego żona itp itd, w zasadzie nic szczególnego, ot typowi mieszkańcy stanu Kansas. Pierwsze 20-35 min mogą przez to zdawać się nudne, ponieważ losy tych ludzi nie są zbyt wyjątkowe, ot ktoś tam bierze ślub, ktoś inny musi opuścić żonę z jakimś tam względów, naprawdę nic wyjątkowego. Myślę jednak że był to zamierzony zabieg reżysera, aby pokazać normalnych ludzi, oraz narastających w nich strach oraz panikę przed wojną, co też udało mi się znakomicie Film nabiera rozpędu oczywiście po tym jak na miasta spadają pierwsze bomby, i tu naprawdę film po prostu zaczyna wstrząsać widzem. Reżyserowi wręcz w genialny, choć bez fajerwerków z efektami specjalnymi, sposób pokazuje grozę tego co się dzieje później. Spustoszałe miasta, pola pełne martwych zwierząt i ludzi, paniczna ucieczka ludzi w zasadzie już skazanych na śmierć, powolna agonia kolejnych mieszkańców wystawionych na zbyt duże promieniowanie, szaleństwo które przejmuje kontrolę nad kolejnymi ludźmi, zmuszając ich do zabijania niewinnych ludzi w celu zdobycia pokarmu. To wszystko naprawdę aż bije z ekranu, i przynajmniej na mnie robiło niesamowite wrażenie, wręcz czuło się ten cały strach i cierpnie ludzi, którzy musieli patrzeć jak ludzkość zaczyna wymierać. Tak jak pisałem wcześniej, jako że od dawna interesuję się tą tematyką, to dla mnie film w tym momencie zyskał status kultowego i z tego co wiem, nie tylko w moich oczach. Polecam wszystkim, którym bliska jest właśnie ta tematyka. Ode mnie, kompletnie nieobiektywne 10/10 . Cytuj Odnośnik do komentarza
Łonio Napisano 16 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 16 Stycznia 2011 Śniadanie do łóżka O samym filmie pisać raczej nie ma co. Były może ze 2-3 teksty, które mnie lekko rozśmieszyły. Ale pewnie ja się nie znam, bo żonie się ponoć podobało. Razi coś innego. Tak nachalnej reklamy różnych firm, to nie pamiętam od czasów bodajże Ajlawju. Podsumowując, jak ktoś nie musi, to niech nie ogląda ;) Cytuj Odnośnik do komentarza
FYM Napisano 17 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2011 Nie podobal mi sie Malaszynski, kreujacy sie na nowego Linde Po czym wnosisz, że to robi? Cytuj Odnośnik do komentarza
Seju Napisano 17 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2011 Zupelnie subiektywna opinia na podstawie tego filmu. Po prostu przypominal mi go zachowaniem, sposobem wypowiadania slow i pewnie jeszcze pare wspolnych mianownikow bym znalazl Cytuj Odnośnik do komentarza
FYM Napisano 17 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2011 Nie zapominaj kto ten film reżyserował. Myślę, że Pazura miał taką wizję żeby trochę Bogusia przemycić ;) P.S. Tak na marginesie to Małaszyński dziś wpada na stare śmieci do Białego. Ma być na dwóch pokazał "Weekendu". Cytuj Odnośnik do komentarza
Kaczy Napisano 18 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2011 Shutter Island byl beznadziejny. Schemat ograny juz chyba na wszystkie sposoby. Juz samo miejsce gdzie udawal sie glowny bohater podpowiadalo jak zakonczy sie film. Czyli jak wg Ciebie? Cytuj Odnośnik do komentarza
Scorpio Napisano 19 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 Shutter Island byl beznadziejny. Schemat ograny juz chyba na wszystkie sposoby. Juz samo miejsce gdzie udawal sie glowny bohater podpowiadalo jak zakonczy sie film. Czyli jak wg Ciebie? tak, ze wedlug mnie byl pacjentem. Cytuj Odnośnik do komentarza
scierko Napisano 19 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 Słowo "beznadziejny" jest kompletnie nie na miejscu. Film jest dobry, bynajmniej ja tak uważam. A jeśli ktoś ocenia go tak krytycznie, to nie wiem czy jakikolwiek film kiedykolwiek mu się podobał. Cytuj Odnośnik do komentarza
Kaczy Napisano 19 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 Shutter Island byl beznadziejny. Schemat ograny juz chyba na wszystkie sposoby. Juz samo miejsce gdzie udawal sie glowny bohater podpowiadalo jak zakonczy sie film. Czyli jak wg Ciebie? tak, ze wedlug mnie byl pacjentem. Skoro przewidziałeś to gratuluje:] Mnie początek filmu odwiódł od takiego rozwiązania. Cytuj Odnośnik do komentarza
Scorpio Napisano 19 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 Moze zle sie wyrazilem. Film nie byl beznadziejny, ale bylem mocno rozczarowany bo niczym mnie nie zaskoczyl. Film ogladalem z takim przeswiadczeniem o jakim napisalem w spoilerze o i niestety na koniec sie nie zdziwilem :/ Cytuj Odnośnik do komentarza
scierko Napisano 19 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 No może też tak było w twoim przypadku. Ja osobiście byłem lekko zaskoczony końcówką. Oglądał ktoś wczoraj film "Jestem Sam" na TVN7? Cytuj Odnośnik do komentarza
scierko Napisano 28 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2011 You don`t know Jack - Jack jakiego nie znacie W ostatnim czasie HBO tylko sporadycznie prezentuje nam na prawdę dobre filmy. Może jestem zbyt surowy, nie wiem. Ale mnie się wydaję że mogło by być lepiej. Muszę jednak przyznać, że wykupienie tego filmu jest ich ogromny sukcesem. Film opowiada historię amerykańskiego lekarza, Jacka Kevorkiana, który opowiada się za prawem do eutanazji. Oczywiście budzi to sprzeciw większości społeczeństwa, ale Jack ma także swoich zwolenników. Niepokorny lekarz wykorzystuje luki w amerykańskim prawie i pomaga chorym ludziom umrzeć bez bólu, wręcz w pełnym spokoju. Kilkukrotnie toczą się przeciw niemu rozprawy, jako że pomagał w popełnianiu samobójstwa, ale zazwyczaj wychodził z tego cało. Do czasu.. Ogólnie muszę przyznać, że film wywarł na mnie ogromne wrażenie. To chyba najlepsza biografia jaką miałem przyjemność oglądać. Warto nadmienić że w rolę Jacka wcielił się Al Pacino - tak, ten Al którego znacie z Ojca Chrzestnego. Ocena - 9/10 Cytuj Odnośnik do komentarza
FYM Napisano 28 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2011 Warto nadmienić że w rolę Jacka wcielił się Al Pacino - tak, ten Al którego znacie z Ojca Chrzestnego. Jest jakiś inny Al Pacino? ;) Aktor dostał za tę rolę nagrodę Emmy i Złotego Globa. Cytuj Odnośnik do komentarza
scierko Napisano 28 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2011 A czy ja mówię że jest jakiś inny? ;) No należało mu się. Cytuj Odnośnik do komentarza
dobry.adam Napisano 29 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 29 Stycznia 2011 Czarny łabędź Domyślam się, że sala kinowa była pełna z co najmniej dwóch powodów: środa z Orange ;) oraz szumu medialnego wokół filmu, zwłaszcza doniesień o "genialnej" i "zapewniającej Oscara" roli Natalie Portman. Dlatego nie dziwi mnie fakt, że po wyjściu z seansu na korytarzu dało się usłyszeć niejeden raz słowa zdradzające niezrozumienie fabuły i/lub spłaszczające głębię widowiska. Bo że w "Czarnym łabędziu" z widowiskowością i głębią jest do czynienia, nie mam wątpliwości. Historia zdaje się prosta: oto młoda baletnica Nina staje przed szansą otrzymania głównej roli w "Jeziorze łabędzi", której nowatorskiej próby wyreżyserowania podejmuje się surowy i łasy na wdzięki baletnic szef grupy (w tej roli Vincent Cassel). Primadonna, która zagra Królową Łabędzi, musi udowodnić, że posiada dwojaką naturę: kruchego i delikatnego Białego Łabędzia (tu postać grana przez Portman zdaje się nie mieć równych), jak również tajemniczego i zmysłowego Czarnego Łabędzia (z tym Nina ma wyraźny problem). Tej drugiej postaci bliższa jest Lily - tancerka, która dopiero co dołączyła do grupy (absolutnie zachwycająca Mila Kunis!). Presję na głównej bohaterce dodatkowo wywołuje matka Niny, niegdyś baletnica, pełna niespełnionych ambicji. Obserwując zmagania Niny stajemy się świadkami coraz większych problemów głównej bohaterki z odróżnieniem tego, co jest rzeczywiste, a co koszmarnym snem: niczym linoskoczek balansuje pomiędzy oczekiwaniami matki i wymaganiami reżysera; między własnymi ambicjami i realnym zagrożeniem utraty roli. Co więcej, Nina zaczyna mieć urojenia i niepokojące wizje, które nasilają się, im bliżej premiera... Film atutów ma bez liku. Zachwyca Portman (praktycznie cały ciężar filmu skupia się na niej, imponuje też zdolnościami tanecznymi i aktorskimi - genialne sceny, gdy z pełnej rozpaczy w ułamku sekundy zmienia wyraz twarzy na niezachwianą niczym dumę), muzyka (wariacje na temat "Jeziora łabędziego" Czajkowskiego, doskonale oddające nastrój i przeżycia Niny), reżyseria (mnóstwo ujęć z ręki - nie brak dynamicznych scen; reżyser świetnie balansuje pomiędzy wydarzeniami na scenie a życiem prywatnym), wreszcie fabuła, która wciąga od pierwszej minuty i trzyma w napięciu aż do finału. To już zwierzenie prywatne, ale często po wyjściu z kina mam ochotę od razu dyskutować, omawiać niuanse, rozmawiać o właśnie obejrzanym filmie - a tym razem, jak rzadko kiedy, trudno było mi wysłowić się, złożyć składne zdanie, tak wielkie wrażenie wywarł na mnie film. "Czarny łabędź" imponuje świetnie opowiedzianą historią o tym, co dzieje się z człowiekiem, gdy ambicja i chęć bycia perfekcyjnym stanowią jedyny cel życia. Mam ogromny niedosyt, czuję, że powinienem napisać więcej, ale zdaję sobie sprawę, że zamęczę Was. Obejrzyjcie "Czarnego łabędzia" koniecznie. Cytuj Odnośnik do komentarza
Pulek Napisano 30 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 30 Stycznia 2011 Jedna z niewielu recenzji filmu, po której mam ochotę z miejsca iść do kina. Dzięki! Cytuj Odnośnik do komentarza
Gacek Napisano 30 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 30 Stycznia 2011 Film atutów ma bez liku. Zachwyca Portman (praktycznie cały ciężar filmu skupia się na niej, imponuje też zdolnościami tanecznymi i aktorskimi - genialne sceny, gdy z pełnej rozpaczy w ułamku sekundy zmienia wyraz twarzy na niezachwianą niczym dumę), muzyka (wariacje na temat "Jeziora łabędziego" Czajkowskiego, doskonale oddające nastrój i przeżycia Niny), reżyseria (mnóstwo ujęć z ręki - nie brak dynamicznych scen; reżyser świetnie balansuje pomiędzy wydarzeniami na scenie a życiem prywatnym), wreszcie fabuła, która wciąga od pierwszej minuty i trzyma w napięciu aż do finału. A nie masz wrażenia, że ten film jest totalnie czarno-biały? Portman jest ugrzeczniona do granic możliwości, do granic możliwości zepsuta jest Kunis, ich konflikty są płytkie i przewidywalne, trochę mi to popsuło odbiór filmu, bo nie lubię takich jednowymiarowych postaci rodem ze średniowiecznych legend - jedna krystalicznie czysta i grzeczna, a druga skrajnie zła i zepsuta. Cytuj Odnośnik do komentarza
dobry.adam Napisano 30 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 30 Stycznia 2011 @ Pulek Dziękuję za uznanie. ;) @ Gacek Ależ skąd! Muszę ospojlerować, żeby nie powiedzieć zbyt wiele. Choć kontrast tych dwóch postaci jest z miejsca zauważalny, to przecież - tak sądzę, ale otwieram się na kontrargumenty - ewolucja Niny dąży do ukazania zróżnicowania tej postaci. Lily staje się w pewnym momencie drogowskazem dla Niny - to od niej główna bohaterka uczy się zmysłowości, odwagi, seksualnej otwartości. Można więc powiedzieć, że początkowa polaryzacja tych postaci służy finałowemu przeistoczeniu się Niny. Cytuj Odnośnik do komentarza
Vami Napisano 30 Stycznia 2011 Udostępnij Napisano 30 Stycznia 2011 Ja na początku myślałem, że Lily jest wytworem wyobraźni Niny, że jest czarnym alter ego które domaga się, by wyjść ze skorupy . Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.