Skocz do zawartości

Marynia zauważa, że 549 to niesamowicie szalona liczba, ponieważ 5+4=9 i 9-4=5. Niezwykle łatwo to oszacować.


krzysfiol

Który MATEMATYCZNY ŻART uważasz za najśmieszniejszy?  

50 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, me_who napisał:

Pewnie dlatego, że zmieniłem w niej może z 6 słów :-k

Miałem nie mówić tego głośno? :D 

 

Edyta podpowiada, że faktycznie to to samo, a że ja nigdy tej treści nie czytałem za uważnie to tylko poczułem tę samą 'atmosferę' ^^

Odnośnik do komentarza
Teraz, z0nk napisał:

Miałem nie mówić tego głośno? :D 

Nie, dlaczego? Treść listu była w Maryni wielokrotnie wklejana, więc pewnie wiele osób ją kojarzy, a do tego zaznaczyłem, że "zaczerpnąłem"* z legendarnej korespondencji zaporoskiej.

 

* - możliwe, że jest to delikatne niedopowiedzenie zważywszy na mój wkład :keke: 

Odnośnik do komentarza
24 minuty temu, Hajd napisał:

Nie znam dokładnie sytuacji jmk, ale wydaje mi się że realizacja celów życiowych pomimo faktu spędzania sporej części życia w szpitalu raczej nie zasługuje na potępienie, tak samo jak posiadanie hobby polegającego na zbieraniu szalików. A gdyby mój ojciec miał na mnie wypierdolone przez całe życie, to raczej nie byłoby mi smutno, że ma mało pieniążków, a prawo zmusza go do dzielenia się nimi.

 

PiS nie szuka rzecznika prasowego do tuszowania jakiś tematów? Bo wychodzi Ci to znakomicie.

  • Zmieszany 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza

Chyba pierwszy raz w życiu skorzystam z tego, że jestem księdzem :kekeke: zadzwonił do mnie kolega, że jedna firma pielgrzymkowa organizuje pielgrzymkę do Izraela dla księży, całkowicie za darmo, na tydzień, aby zareklamować swoje usługi i zachęcić do organizowania pielgrzymek w parafiach ;) muszę zapłacić jedynie ~800 złotych za bilety na samolot, bo będę leciał z Hiszpanii, a jakbym leciał z Polski, to też byłoby za darmo ;) 

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Seju napisał:

No nie bede tutaj sie rozwodzil nad tematem ale striggerowalo mnie jakis czas temu to, ze budujesz dom (!), masz zone, prace i kurwa trzydziesci lat, a bierzesz alimenty od ojca, ktory do bogatych nie nalezy i prosi cie o ich anulowanie. No i wieczne narzekanie na brak pieniedzy i zebractwo tez sie z ta sytuacja kloca. Hobby w postaci kupowania szalikow europejskich klubow za euraski w pewnym sensie rowniez. No ale to twoje wlasne sumienie, ja sobie moge myslec o tym rozne rzeczy. A ze mam dzien jaki mam to se to napisalem. Pozdrawiam Adi tak czy inaczej.

 

PS Nawet do biletu na mecz sie dolozylem ale drugi raz bym tego nie zrobil (co za pojebanstwo w ogole).

 

Jasne, masz prawo i też masz rację, że nie da się w necie wszystkiego opisać i też racja, że pisząc w necie nastawiasz się na strzał.  Postaram się trochę wyjaśnić, a może obronić się ;) Kiedyś już ktoś mi zarzucał, że nie mam kasy, a kupuję sobie gry, hm. Wiem, że argument "nie wiecie jak to jest" jest bez sensu, ale czasem tak bywa, mając do dźwignięcia jakieś tam problemy zdrowotne czasem trzeba sobie ulżyć.  Na budowę domu zapierdalałem jak Syzyf z żoną przez 2 czy 3 lata, przez ten okres ciągle zaciskając pasa, odkładając prawie wszystko na działkę i koszty związane z realizują punktu "pierwsza łopata". Wydaliśmy gdzieś ze 120 tysięcy złotych, biorąc raz kredyt 20 tysięcy, który spłaciliśmy po weselu. Na wesele wydaliśmy gdzieś koło dychu, resztę teściowie, a dostaliśmy w kopertach koło 30. Pisząc "nie mam kasy" zawsze odnosi się do konkretnej kasy, leżenie w szpitalu = 70% pensji i brak możliwości dorobienia. Zaczynałem w tej firmie od 1500 zł na rękę, teraz mam 2300. Renty miałem 600 zł, teraz 800 coś. Żona ma pensję nauczycielką, możesz spytać Feanora czy to dużo, obecnie dostaje chyba 2200 zł, ale przez lata robiła nadgodziny, teraz wzięła angielski - po 2h dziennie, żeby mieć tysiaka więcej. Ja przez długi czas miewałem po kilka prac, od pisania przez fizyczne.  Nieraz brakowało  do pierwszego i trzeba było psioczyć, ale był cel i nie można było ruszać tej kasy na spełnienie marzenia - domu. Domu, który ma mi też pomóc w życiu, teraz mam zagrzybiałą  i starą stancję. Koszty budowy domu = nowe mieszkanie. Odliczając to co już wydaliśmy, na co uzbieraliśmy. I gdyby nie pomoc teścia czyli ze swoimi ludźmi robi stan surowy zamknięty po kosztach, też bym się nie zdecydował.  

 

Żebractwo? Chyba nikogo nie oszukałem, zawsze pisałem po co mi hajs i w jakiej jestem sytuacji - zazwyczaj coś mnie dopierdalało mocniej ze zdrowiem. I nie chciałem nigdy za darmo, sprzedawałem co miałem - gry, książki, szaliki. Wieczne narzekanie? Bo ciągle jest coś nie tak, mam czasem dość, ja wiem, że macie czasem również dość mojego marudzenia o zdrowiu, ale... mi też nie jest z tym lekko, może spróbuję przez jakiś czasu to nie pisać, nie wiem pozapisuję sobie w notatniku, bo wylanie z siebie tej frustracji mi po prostu... pomaga. A, że czasem jest lepiej i staram się żyć normalnie... to źle?  Każdą złotówkę zawsze oglądam kilka razy czy idzie na budowę czy na grę.

 

Co do ojca... cóż, jak trafiłem do szpitala miałem 19 lat. Byłem po I roku politologii, czyli po niczym. Trafiłem do szpitala na Boże Narodzenie 2009, byłem tam do lutego, w marcu ponownie trafiłem do szpitala, wyszedłem na Wielkanoc. Rodzicie byli w separacji (grudzień), ale "zjednoczyli się" przeze mnie. Do Wielkanocy, gdzie znowu były kłótnie, awantury, od mamy usłyszałem, że nie jestem jej synem i, że jej jest ciężko radzić sobie z moją chorobą, a dodatkowo ile to kosztuje. Spakowałem się i więcej w tym domu już nie byłem. Tata pomógł mi zawieźć rzeczy do teściów (obecnych, wtedy przyszłych). Obiecał pomóc. Znowu trafiłem do szpitala po miesiącu, mama mnie nie odwiedzała, ojciec napisał sms, że nie może przyjeżdżać, bo bilet kosztuje, a musiałby mi jeszcze coś pewnie przywieźć. Dzwonił, coraz mniej. Później nie wysyłał mi już kwitków z ubezpieczenia - bo byłem jako dzieciak ubezpieczony w jego pracy. Nie chcieli mnie leczyć (nie było eWUŚ), miałem problem, żeby to wyjaśnić, bo chociaż byłem ubezpieczony - nie miałem dowodu. Wkrótce urwał się kontakt. Przez cały ten czas miałem zasądzone alimenty, kiedyś mama o nie wystąpiła i pobierała na mnie i siostrę po 400 zł - nie wiedzieliśmy o tym. Jak skończyłem 18 lat to przeszło na mnie, zwiększono mi do 600 zł. Miałem pierwszą rozprawę w sądzie, bo tata nie chciał ich płacić. Najpierw je straciłem, bo listy przychodziły... do mojego domu, a dwukrotne nieodebranie = odebranie, jakoś tak. Później się odwołałem, tata na rozprawę nie przyjechał - miałem zasądzone 600 zł miesięcznie dopóki się uczę. 

 

Skończyłem wtedy politologię, technikum informatyczne i zacząłem studiować informatykę, cały czas pracując i lecząc się. Dostałem ponowne wezwanie do sądu (niedawno), wtedy przybył na rozprawę. To było dla mnie straszne przeżycie, nie wiem czemu. Cały się trząsłem, leciała mi krew z nosa na sali sądowej, a łzy ciekły potokiem, a nie wiedziałem go te 8 czy 9 lat. Mimo iż pracowałem, kończyłem studia to sąd uznał, że prawem ojca jest pomagać dziecku w trudniej sytuacji zdrowotnej i przyznał alimenty... bez terminu końca, te same - 600 zł. 

 

Szczerze to powiem, że chciałem zrezygnować jak się obronię i ożenię, ale tego nie zrobiłem i żałuję, że tego nie zrobiłem. Bo było to w maju 2018. Przez te 0,5 roku żyłem z tym widmem nowotworu, bałem się o jutro, że zaraz to co udaje mi się spełniać - pierdolnie. Pół roku niepewności, teraz wyszedł przynajmniej łagodny, więc mogę spać spokojniej. I własnie odezwał się tata, że chce, abym odwołał KOMORNIKA z alimentów, a nie zrezygnował z nich. Wysłałem mu pismo do wypełnienia (dane) a potem do komornika, żeby z datą od 1 grudnia przestał mi przesyłać alimenty. Tata odpisał w SMS-ie, że chce mi teraz pomagać i bez komornika może mi wysyłać sam z siebie 700 zł miesięcznie, ale chce wiedzieć co u mnie. Odpisałem mu w skrócie 'co u mnie' przesłałem skany badań, wypisów z tego roku. Nie wiem czemu, poczułem, że może jednak jest jakaś szansa na odbudowanie relacji po 10 latach, dostałem wtedy tę odpowiedź, że będzie chciał mi pomagać i... ",bardzo Ci wspolczuje,ze tak bardzo cierpisz,chcialbym sie z Toba spotkac,przytulic,porozmawiac,KOCHAM CIEBIE BARDZO I ZANETE TEZ ,jesli mozesz to ja pozdrow i popros aby sie odezwala do mnie.".

 

I znowu we mnie coś pękło, bo czasem chcę być egoistą, który wybaczył, ale pamięta i idzie równo po swoje, ale w głębi jestem miękki, patrzę na korzyści, ale też wierzę, że na świecie nie ma oszustw i interesów, a tylko dobro. Jak to się rozwinie? Nie wiem. Tata przelał mi tysiaka, oddałem połowę siostrze.  Teraz możesz mnie ocenić, chyba większość napisałem i nie twierdzę, że nie robię nic złego, a takie uświadomienie jak Twoje jest przydatne, bo mogę się zastanowić co robię źle, czego nie powinienem i wyciągnąć z tego wniosku, ciągle się uczę życia. 

 

 

 

  • Lubię! 7
Odnośnik do komentarza

Ja mogę ocenić? Chętnie ;) 

Ja bym to widział tak: ojcu adios amigo, kasę dawaj jak masz zasądzone. Kasa to kasa. Za dwa miesiące to się zakończy "chcialbym sie z Toba spotkac,przytulic,porozmawiac,KOCHAM CIEBIE BARDZO I ZANETE TEZ ,jesli mozesz to ja pozdrow i popros aby sie odezwala do mnie.".", a Adi zostanie bez dodatkowych funduszy przy budowie.

Sorry, life is brutal. 

Że ma trudno i chce cofnąć komornika? Za błędy się płaci. Nie chcę i nie życzę źle @jmk, ale ja nie wierzę w takie teksty i pojednania. Tobie było cieżko i gdzie był? Przypomniał sobie teraz? Dla mnie to jakiś tu interes ukryty jest. 

Takie jest moje zdanie.

Bierz kasę, przyda się zawsze, nie daj sobą manipulować  i nie słuchaj ludzi z netu :keke: 

  • Zmieszany 3
Odnośnik do komentarza

Ja tam nie oceniam, ale się mocno zdziwiłem, że w tym wieku wciąż można dostawać alimenty. Myślałem, że to jak ze zniżkami studenckimi - do końca studiów, albo do 26 roku życia i koniec. Jakoś zupełnie sobie nie wyobrażam utrzymywania, czy partycypacji w utrzymaniu córek w tym wieku. Myślę, że te 23-24 lata to już maksymalny wiek na samodzielność finansową, pomijając jakieś okazjonalne sytuacje typu np. samochód się zepsuł i kilku stówek brakło. 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Ano próba kontaktu z ojcem w najgorszym wypadku będzie ciężka emocjonalnie. Imo zawsze warto, co zjebał to jego, ale przecież spróbować można, może to się odbuduje. Pomijając, że znamy tylko perspektywę jmk. Nie żebym mu zarzucał kłamstwo czy wybielał rodzinę, ale to dalej jedna strona tej opowieści.

Odnośnik do komentarza
 
Komentarze to kurwa cremdelacrem :keke: Czytając masz wrażenie, że połowę pisał Mahdi 

Kurła Brudi albo się opanujesz i przestaniesz pisać posty proszące się o plusa, albo przywykniesz do padającej od powiadomień baterii Dziś kolega w wysokiej formie, chyba dobrze pojadł
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Man_iac napisał:

Ja tam nie oceniam, ale się mocno zdziwiłem, że w tym wieku wciąż można dostawać alimenty. Myślałem, że to jak ze zniżkami studenckimi - do końca studiów, albo do 26 roku życia i koniec. Jakoś zupełnie sobie nie wyobrażam utrzymywania, czy partycypacji w utrzymaniu córek w tym wieku. Myślę, że te 23-24 lata to już maksymalny wiek na samodzielność finansową, pomijając jakieś okazjonalne sytuacje typu np. samochód się zepsuł i kilku stówek brakło. 

Pliz.

Jak wnosisz o alimenty bezterminowo, a druga strona się nie pojawia na rozprawie i de facto nie wchodzi w spór, to sąd wydaje wyrok zaoczny i cześć. Pewnie gdyby jego ojciec wstąpił do sporu to sąd by się klepnął w głowę i wydał odmienny wyrok, ale tak to był związany roszczeniem z pozwu.

Inną sprawą jest to jak długo ktoś chce coś takiego wykorzystywać - bo komornikowi nie wolno polemizować z takim stanowiskiem, co jest w wyroku i wniosku egzekucyjnym to ma zrealizować i tyle.

Pewnie, to można wzruszać, ale trzeba to jeszcze ogarniać, a tata jmk najwyraźniej nie chce lub nie ogarnia.

 

To co mnie - i jak widać nie tylko mnie - dziwi to zgrabne łączenie olbrzymiej (szacunek za to) zaradności życiowej w stawianiu czoła przeciwnościom losu z jednocześnie gotowością do przyjmowania pomocy lub wręcz stawiania oczekiwań względem innych z tytułu swojej sytuacji, jaka by ona smutna nie była. Albo z uwagi na wiek, albo sytuację majątkową - w pewnym momencie moim zdaniem kończy się uzasadnienie dla takiej postawy, dlatego totalnie się nie dziwię i w całości podzielam wątpliwości @Seju w tym temacie, bo temat jest trochę głębszy niż @Hajd pojmuje lub chce pojąć, więc nie ma co w odpowiedzi na uzasadnione tezy Seju odpisywać ogólnikami o hobby i realizacji celów życiowych.

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Vami napisał:

Stek z kangura i stek z krokodyla na obiad :) Po połówce zjedliśmy z ukochaną. Do tego ziemniaczki i marynowane grzyby :) Pycha.

 

 

Mniejsza z tymi australianiskami, jak ja Cię szanuję w opór Vami za to nazewnictwo :D<3 :pray:

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
  • lad zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...