Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

A w angielskim Superpucharze Europy zagra Tottenham z Derby :]

 

 

Wraz z zakończeniem sezonu otrzymaliśmy wszelkie możliwe wypłaty od angielskiego związku piłki nożnej za zajęcie trzeciego miejsca, od UEFA za dotarcie do finału Pucharu UEFA oraz od sponsorów. Niestety również w tym czasie konieczne było zapłacenie dywidend akcjonariuszom, co oznaczało upływ z klubowego konta około piętnastu milionów euro (sam się zdziwiłem widząc wysokość opłaty). Przez to finansowo na koniec / początek sezonu wyszliśmy lekko na minusie.

 

Konieczne było zapewne przeprowadzenie transferów celem wzmocnienia kadry, ale prawdę powiedziawszy to miałem problem ze wskazaniem, która z pozycji wymaga wzmocnienia i koniec końców wielkiej rewolucji transferowej nie zapowiadałem. Dotyczyło to zarówno graczy sprowadzanych do klubu, jak i tych, którzy drużynę mieli opuścić.

 

Najpierw drużynę opuścili piłkarze, którzy rok temu otrzymali szansę w zespole młodzieżowym, ale jej nie wykorzystali i nie zdecydowałem się przedłużać z nimi umowy. Są to Adam King (ANG, 18, GK), Aaron McDonald (ANG, 18, M L), Chris Pearce (ANG, 17, ST), Paul Butler (ANG, 17, D/WB R). Z drużyny rezerw odszedł także John Scott (ANG, 27, D RL), który po dziesięciu latach gnicia w rezerwach zorientował się wreszcie, że nie ma szans na grę w pierwszym składzie i zmienił Mansfield na Exeter. Ostatnim z graczy, którzy opuścili drużynę i z pewnością transferem najbardziej spektakularnym było odejście na zasadzie wolnego transferu Fernando Ortiza (BOL, 25, 43A / 0G, 15 / 1 / 0 / 0 / 6.72), który przeniósł się do beniaminka pierwszej ligi hiszpańskiej – Alaves.

 

Jak obiecałem, tak słowa dotrzymałem również w kwestii transferów do klubu i do drużyny dołączyło tylko dwóch graczy, którzy kontrakty z Mansfield podpisali już w trakcie trwania sezonu i dołączyli do nas na prawie Bosmana. Pierwszym z nich jest sprowadzony z Tottenhamu środkowy napastnik Tony Scott (AUS, 17, 4A / 1G), któremu już teraz wróży się wielką przyszłość, a wśród kibiców zarejestrowano zbiorowy orgazm na wiadomość o pozyskaniu Australijczyka. Nawet zapłacony ekwiwalent szkoleniowy w wysokości 1,8 miliona euro nikogo nie przeraził. Mniej spektakularny, ale moim zdaniem równie udany transfer to sprowadzenie na Field Mill młodego środkowego obrońcy Rubena Mediny (URU, 19, 7A / 0G), którego za darmo pozyskaliśmy z macierzystego Penarolu. Jeśli piłkarz w tak młodym wieku już może się pochwalić siedmioma występami w dorosłej kadrze swojego kraju, to nie może być przeciętnym piłkarzem.

Odnośnik do komentarza

Patrząc krytycznie na oceny zawodników pozbyłbym się Mancuso (32 lata, prochu nie wymyśli, a i pewnie zarabia dużo), a także jednego z dwójki Moreira / Choe - obaj maja ok 24 lat, a więc (ni licząc klasyfikacji PZPN :P ) nie są już specjalni perspektywiczni.

Jakiś młody U-19 wniósłby iskrę do ataku - o, właśnie taki Australijczyk Scott :]

Odnośnik do komentarza

raulb: Mancuso zostanie, bo to gracz, do którego czuję sentyment - jest z nami od League Two, a jego doświadczenie może się czasem przydać. Na pewno nie będzie grał dużo. Co do napastników, których wymieniłeś, ten sezon będzie decydujący w kwestii tego, który z nich opuści drużynę.

 

 

Przygotowania do nowego sezonu składały się z dwóch części. Pierwszą z nich było rozegranie dwóch sparingów z drużynami z lig angielskich, rozrzuconych w czasie, a dopełnieniem tego był wyjazd na dwa tournee po francuskich boiskach, gdzie zmierzyć mieliśmy się z najsilniejszymi drużynami Ligue 1.

 

 

16.07.2029, Swindon – Mansfield, 0:2 (Dlamini, Ramos)

 

 

20.07.2029, Bordeaux – Mansfield, 1:1 (Bartolini)

 

22.07.2029, Lille – Mansfield, 1:0

 

26.07.2029, Marseille – Mansfield, 3:2 (Choe, Lorini)

 

 

30.07.2029, Bristol City – Mansfield, 1:2 (Lorini, Bartolini)

 

 

02.08.2029, Monaco – Mansfield, 1:1 (Watts)

 

04.08.2029, PSG – Mansfield, 1:1 (Dlamini)

 

06.08.2029, Rennes – Mansfield, 1:0

 

 

Cóż, rewelacji w tych spotkaniach nie zaprezentowaliśmy, ale szczególnie zmartwiony też być nie mogę. Jedynie, do czego mogę się przyczepić to słaba gra w obronie, bo tylko w jednym sparingu zachowaliśmy czyste konto. Poza tym napastnicy dzielnie spisywali się w każdym ze spotkań, strzelając bramki lub przynajmniej bardzo się starając. Cieszy dobra dyspozycja Bartoliniego i Dlaminiego, którzy obaj strzelili po dwie bramki. Dodatkowo dwa trafienia odnotował Lorini, a po jednym dołożyli Choe i Watts. Jedynie Moreira, z napastników pierwszego składu, nie zdobył gola, ale zagrał najmniej spośród graczy ofensywnych. Ramos natomiast wyraźnie dopomina się swoją dobrą grą szansy na grę w wyjściowym składzie.

Odnośnik do komentarza

łaziii, Marco Polo ; a co do Twojego wcześniejszego komentarza to planuję co najmniej półfinał Ligi Mistrzów - każdy gorszy wynik przyjmę jako porażkę i byłbym wówczas skłonny do poszukania sobie nowego wyzwania.

 

 

Zanim na dobre rozpoczniemy sezon, musimy jeszcze zagrać dwa mecze w ramach eliminacji do fazy grupowej Ligi Mistrzów, gdzie w III rundzie tychże zmierzymy się z mistrzem Serbii – Partizanem Belgrad. W pierwszym spotkaniu zdecydowałem się wystawić najmocniejszy skład, żeby ewentualna zaliczka przed rewanżem pozwoliła mi tam na większe pole manewru.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Watts

 

Gospodarze ruszyli na nas bez kompleksów i już w swojej pierwszej akcji zdołali strzelić bramkę, którą zapisał na swoim koncie Stefanovic. Potem jednak z minuty na minutę wyraźnie się rozkręcaliśmy, a jak się potem okazało – ta bramka tylko dodała nam agresji i woli walki. W 14 minucie sytuacji sam na sam nie wykorzystał McCourt, ale pięć minut potem ten sam piłkarz znakomicie zachował się w zamieszaniu podbramkowym i chytrym strzałem doprowadził do remisu. Pięć minut potem Nikolic wyprzedził wychodzącego na pozycję Wattsa, ale w 31 minucie już prowadziliśmy, kiedy to Lorini pokonał bramkarza gospodarzy. Trzy minuty potem fenomenalne podanie McCourta trafiło do Loriniego, a ten nie miał problemów z pokonaniem Nikolica. Jeszcze przed przerwą Lorini urwał się obrońcom i uciekł z piłką, a w sytuacji sam na sam nie dał szans Nikolicowi. W drugiej połowie na boisku pojawili się Bondi, Moreira oraz debiutant Medina, ale ci gracze wcale nie sprawili, że zaczęliśmy grać gorzej. W 68 minucie Bondi przejął piłkę rozgrywaną przez obrońców Partizana i strzelił nie do obrony. Taka niefrasobliwość defensorów musiała tak się skończyć. Cztery minuty potem ten sam piłkarz wykorzystał kapitalną akcję Moreiry, który wziął na siebie dwóch rywali i w decydującym momencie odegrał do zupełnie niepilnowanego Włocha. W 76 minucie faulowany w polu karnym gospodarzy był Dlamini, a gola z jedenastu metrów strzelił niezawodny Napoli. Natychmiast po wznowieniu gry Moreira zabrał piłkę jednemu z obrońców mistrza Serbii i popędził z nią w kierunku bramki, po czym oddał strzał nie do obrony, strzelając kolejnego gola. Gospodarze potrafili odpowiedzieć na ten grad goli tylko jednym trafieniem Milosevica dwie minuty po golu naszego urugwajskiego napastnika. Nie zmienia to faktu, że to jest nasze najwyższe zwycięstwo w mojej karierze w Mansfield.

 

Liga Mistrzów, III runda eliminacji, 1 mecz, 08.08.2029

Stadion FK Partizan, 12149 widzów

[sRB] Partizan – [ANG] Mansfield, 2:8 (Stefanovic 3, McCOURT ’19, LORINI ’31, LORINI ’34, LORINI ‘45+1, BONDI ’68, BONDI ’72, NAPOLI (k) ’75, MOREIRA ’76, Milosevic ‘78)

MoM: Andrew McCourt (Mansfield Town)

 

 

Po tym jakże efektownym starcie nowego sezonu oczekiwania kibiców co do rozpoczęcia ligowych zmagań od trzech punktów w ligowym starciu z Nottingham Forrest były oczywiste. Dlatego nie można było ich zawieść, a w tym celu mieli pomóc ci sami piłkarze, którzy tak bezproblemowo poradzili sobie z Serbami. To jest ta wyjściowa jedenastka początku sezonu.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Watts

 

Spotkanie rozpoczęło się pechowo dla gości, którzy już w 3 minucie stracili swojego piłkarza, Bennetta, który doznał kontuzji. Trzy minuty potem świetnie strzał Pritcharda obronił Bailey, a w 10 minucie swoją pierwszą okazję miał Lorini. Czternaście minut potem Pritchard rozegrał akcję w naszym polu karnym z Ryanem, ale Irlandczyk fatalnie przestrzelił. Cztery minuty potem z kolei nie popisał się Napoli, który niecelnie dobijał strzał Wattsa. W 36 minucie świetnie uderzenie Loriniego obronił Mason, na co dwie minuty potem Bailey odpowiedział udaną interwencją po strzale [Joe] Wattsa. W drugiej połowie na początku znów gracz gości musiał opuścić boisko z kontuzją, a był to Williams. Wcale jednak nie pomagało nam to w odniesieniu wygranej. W 59 minucie okazję do zdobycia zwycięskiego gola miał de Graaf, ale minimalnie chybił. Była to właściwie jedyna groźna akcja drugiej odsłony spotkania i dlatego sędzia kończąc mecz sprawił kibicom ulgę, kończąc to słabe widowisko.

 

Premiership, 1/38, 12.08.2029

Field Mill, 25329 widzów

Mansfield – Nottingham Forrest, 0:0

MoM: John Pritchard (Nottingham Forrest)

Odnośnik do komentarza

Wooow!!! Pięknie Partizana pojechałeś. Osiem goli na wyjeździe to wydarzenie.

 

Trzymam kciuki za ten sezon :kutgw:

 

łaziii, Marco Polo ;

Hmmm... Jak zwykle niski Profesjonalizm, a myślałem, że spokojne budowanie składu z roku na rok poprawia ten atrybut. Za to masz bardzo wysoką ambicję, co pewnie wynika z faktu prowadzenia drużyn z niską reputacją.

Odnośnik do komentarza

łaziii, profesjonalizm zależy od jakości i częstotliwości kontaktów z mediami i tego w jakim tonie wypowiadamy się o innych menedżerach - ja unikam prasy, stąd tak niska wartość atrybutu

 

 

Remis na otwarcie sezonu to wynik znacznie poniżej oczekiwań, ale nie zamierzałem już po pierwszym meczu dokonywać rewolucji w składzie i dlatego na kolejne ligowe spotkanie z beniaminkiem z Norwich wystawiłem tę samą jedenastkę, aby mogla udowodnić, że tamten remis to tylko wypadek przy pracy.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Watts

 

Gospodarze lepiej od nas zaczeli to spotkanie, stwarzając sobie pierwszą okazję bramkową w 10 minucie, kiedy Baileya próbował zaskoczyć Warner. Trzy minuty potem akcja przeniosła się pod drugie pole karne, gdzie pieczołowicie pilnowany Lorini znalazł mimo to trochę miejsca i oddał strzał, który obronił jednak Shaw. W 19 minucie znów strzelali gospodarze, jednak uderzenie Bertoniego było dalekie od ideału. Wreszcie minute potem świetne rozegranie akcji Wattsa z Napolim otworzyło Włochowi drogę do bramki i uderzenie Napoliego zakończyło się golem. Próba McCourta dwie minuty później nie dała podwyższenia prowadzenia, a kolejny strzał Napoliego z 42 minuty okazał się niecelny i wynik do przerwy nie uległ zmianie. Po wznowieniu gry Bailey szybko miał okazję do rozgrzania się, gdy wykorzystał błąd Warnera i wyprzedził napastnika gospodarzy. W 53 minucie ponownie uderzał Warner, ale znów ta próba była bardzo nieudana. Dziesięć minut potem Warner poszedł po rozum do głowy i widząc, że sam nie może zdobyć bramki, obsłużył dobrym podaniem D’Ambrosio, a Włoch doprowadził do remisu. Natychmiast ruszyliśmy do ataków, aby znów wyjść na prowadzenie lecz strzał Rogerio z 77 minuty był chybiony, a że była to nasza jedyna klarowna sytuacja po utracie gola to spotkanie zakończyło się remisem.

 

Premiership, 2/38, 18.08.2029

Carrow Road, 25934 widzów

[9] Norwich – [10] Mansfield, 1:1 (NAPOLI ’20, D’Ambrosio ’63)

MoM: Pasquale Napoli (Mansfield Town)

 

 

Drugi mecz w drugim ligowym meczu nie budził w szatni optymizmu, ale teraz najważniejsze było udane zaprezentowanie się w spotkaniu przeciwko Partizanowi, które odbyć się miało w najbliższą środę. W tym meczu nie mógł zagrać Watts, który udał się na zgrupowanie reprezentacji Australii, ale na mecz ligowy za kilka dni powinien wrócić. Poza tym zmian w składzie nie przewidywałem.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Moreira

 

Zaczęliśmy spokojnie, a w 8 minucie swoją pierwszą szansę miał Napoli, jednak nie potrafił jej wykorzystać. Jedenaście minut potem pod polem karnym gości znalazł się w sobie tylko znany sposób Muller, ale on tez po otrzymaniu piłki od Moreiry nie potrafił strzelić celnie na bramkę. Dwie minuty potem znów nie udało się strzelić gola, a tym razem próbował Lorini. Po kolejnych dwóch minutach Lorini zaprzepaścił kolejną sytuację. W 32 minucie wreszcie zaatakowali rywale, ale pierwsza próba Totorovica była daleka od ideału. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy gospodarze potrafili jednak strzelić gola (chyba jednak nawet nie kontaktowego), gdy niepewną interwencję Baileya po dośrodkowaniu Petkova wykorzystał Milosevic. W drugiej połowie na boisku dzialo się bardzo niewiele. Kwadrans po rozpoczęciu tej części udało nam się doprowadzić do wyrównania, kiedy dobre dalekie podanie od Knezevica na gola zamienił Moreira. Cztery minuty potem Todorovic był bliski zdobycia gola, jednak przeszkodził sobie nawzajem z Mihajlovicem i nic z tego nie wyszło. Dwie minuty potem fatalnie spudłował Boskovic, a z kolei w 77 minucie drugiej swojej okazji nie wykorzystał Moreira i wynik ani drgnął. W 83 minucie jeszcze jedną szansę miał Napoli bezpośrednio z rzutu wolnego lecz uderzył obok bramki i mecz zakończył się remisem,

 

Liga Mistrzów, III runda eliminacji, rewanż, 22.08.2029

Field Mill, 12170 widzów

[ANG] Mansfield – [sRB] Partizan, 1:1 (Milosevic ‘45+1, MOREIRA ’60)

MoM: Pablo Moreira (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Po tym pogromie w Belgradzie, chyba się Twoim orłom i sokołom w d.... poprzewracało, myśleli że bez wysiłku pokonają kolejnych rywali. Zaliczyli :bicz: od menago? A jeśli tak to w jakim języku, bo zastanawiam się po jakiemu zwracasz się do tej Wieży Babel? :-k

Odnośnik do komentarza

Drużyna jest wielonarodowościowa, ale większość graczy stanowiących jej trzon posiada już drugie angielskie obywatelstwo (Chimezie, Gabriel, Dlamini, Choe, Knezevic, Moreira, czy Watts), dlatego wszyscy już pewnie dobrze poznali angielski. Zauważ, że właściwie od pięciu, a może i więcej sezonów podstawa drużyny jest ta sama. Z graczy którzy najkrócej stanowią podstawowy skład drużyny no to wymienić trzeba chyba tylko Rogerio, który jest w klubie od trzech sezonów - wszyscy pozostali są znacznie dłużej, a większość pamięta League One (Gabriel, Choe, Watts, Moreira, Knezevic) albo nawet League Two (Bailey, Zotti, Mancuso, Napoli)

 

 

 

Za awans do fazy grupowej otrzymaliśmy niespełna cztery miliony euro, a w tejże fazie spotkamy się dwukrotnie z trzecią drużyną Bundesligi – Hertą Berlin, mistrzem Portugalii – Sportingiem Lizbona oraz wicemistrzem Włoch – Juventusem Turyn. Na pewno starcia z Włochami będą najciekawsze, ale trudno stwierdzić, na co stać moich podopiecznych. Tymczasem teraz w lidze podejmowaliśmy… Derby, które właśnie przegrało w Superpucharze Europy z Tottenhamem. Jest zatem okazja do rewanżu za Puchar UEFA!

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Moreira

 

Spotkanie zaczęło się od naszych ataków, bo moi podopieczni koniecznie chcieli szybko zmazać plamę na honorze za tamten puchar i szybko mieliśmy okazję do zdobycia gola po uderzeniu Dlaminiego. W 7 minucie swoją pierwszą szansę miał Moreira, ale jego strzał obronił Thomas. W 12 minucie fatalnie do Baileya podawał Chimezie Bailey nie opanował piłki, a ta wpadła do siatki i tym sposobem straciliśmy bramkę. Na szczęście szybko ruszyliśmy do odrabiania strat i już po jedenastu minutach był remis, gdy na listę strzelców wpisał się Lorini. Minutę później zaś już mogliśmy wyjść na prowadzenie, gdyby tylko Napoli lepiej przymierzył. W 28 minucie dobra akcja na skrzydle McCourta i dośrodkowanie w pole karne otworzyły Moreirze drogę do siatki i Urugwajczyk strzelił gola na wagę prowadzenia. W 34 minucie Bailey fenomenalnie wyczekał Simona i złapał piłkę w pojedynku jeden na jeden. Przed przerwą gola strzelił jeszcze Dlamini, jednak sędzia bramki nie uznał dopatrując się faulu naszego pomocnika. Po zmianie stron gospodarze nieco odżyli, ale nadal nie potrafl zdobyć bramki. W 51 minucie groźnie, ale niecelnie uderzał Vega, na co pięć minut potem odpowiedzieliśmy drugim golem Moreiry, który wyraźnie złapał formę na początku sezonu. Nie minęło wiele czasu, a padł czwarty gol dla Mansfield, którego strzelił wprowadzony w przerwie za Loriniego Bondi. Przy golu tym fenomenalna asystą popisał się Dlamini. Gospodarze co prawda natychmiast odpowiedzieli kontaktowym golem Vegi, ale potem jakoś zabrakło im chyba sił na próbę doprowadzenia do remisu. W 69 minucie dobrą okazję ku temu miał Jones, ale fatalnie przestrzelił, a trzy minuty potem kolejny strzał Vegi zablokował Chimezie. W 78 minucie z kolei bardzo bliski ustrzelenia hattricka był Moreira, który minimalnie jednak przestrzelił. Sześć minut potem gospodarze mieli ostatnią dobrą okazję do zdobycia bramki, jednak strzał Gallego fenomenalnie na raty obronił Bailey.

 

Premiership, 3/38, 29.08.2029

Pride Park, 33572 widzów

[6] Derby – [18] Mansfield, 2:4 (CHIMEZIE [og] ’12, LORINI ’23, MOREIRA ’28, MOREIRA ’55, BONDI ’62, Vega ’63)

MoM: Pablo Moreira (Mansfeld Town)

 

 

Przed spotkaniem ze Sportingiem w Lidze Mistrzów, którym inaugurowaliśmy rozgrywki grupowe mieliśmy w terminarzu jeszcze ligowe starcie z Chelsea lecz mecz ten został przełożony na późniejszy termin. Dlatego z Portugalczykami przyszło nam się mierzyć zaraz po przerwie na mecze reprezentacji, gdzie z bardzo dobrej strony pokazali się Muller (gol w meczu z Kazachstanem) oraz Moreira, który strzelił dwie bramki w meczu z Ekwadorem. W spotkaniu ze Sportingiem miał zadebiutować zastępujący kontuzjowanego Chimeziego Castelli.

 

 

Bailey – Castelli, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Moreira

 

Bardzo szybko doskonałą okazję do zdobycia bramki zmarnował Moreira, gdy jego uderzenie obronił Nunes. Dwie minuty potem akcja przeniosła się pod naszą bramkę, gdzie groźnie uderzał Alessandro. Podobnie dwie minuty później nie popisał się wykończeniem akcji Leonardo. W 17 minucie dobrą akcję środkiem przeprowadził Dlamini (o którego niedawno pytał Liverpool), ale akcji celnym strzałem nie zakończył McCourt. Dwie minuty później również nieudany strzał oddał Napoli. W 23 minucie fantastycznie strzał Loriniego obronił Nunes, ale po chwili wreszcie padła bramka, gdy z rzutu karnego bramkarza gospodarzy pokonał Muller. Natychmiast mogliśmy strzelić drugiego gola, ale znakomitej szansy nie wykorzystał Rogerio. Ta niewykorzystana okazja się zemściła po chwili, gdy Leonardo doprowadził do remisu, na co jednak my natychmiast zareagowaliśmy świetną koronkową akcją, zakończoną golem Moreiry. Jeszcze w 41 minucie Urugwajczyk miał kolejną znakomitą szansę, której jednak nie wykorzystał. Po zmianie stron gospodarze zaatakowali jeszcze odważniej i to dało im efekt w postaci gola wyrównującego z 57 minuty, którego strzelił Alessandro z podania Rochy. Gospodarze nabrali wiary we własne siły i ruszyli do zmasowanych ataków, które po chwili zakończyły się trzecim golem dla Lizbończyków, którego strzelił niezawodny Leonardo. Świetnie przy tym trafieniu asystował strzelec poprzedniej bramki. Zamiast ruszyć do odrabiania strat, moi podopieczni musieli cały czas odpierać ataki rywali, jak choćby w sytuacji z 83 minuty, gdy groźnie strzelał Marcos. Wreszcie w doliczonym czasie gry Napoli zdobył wyrównującego gola, a warto dodać, że przy tym trafieniu asystował… Castelli!

 

Liga Mistrzów, Grupa E, 1/6, 12.09.2029

Estadio Jose Alvarade, 30487 widzów

[POR] Sporting – [ANG] Mansfield, 3:3 (MULLER (k) ’27, Leonardo ’33, MOREIRA ’35, Alessandro ’57, Leonardo ’66, NAPOLI ‘90+1)

MoM: Alessandro Gomes (Sporting Lizbona)

Odnośnik do komentarza

W takim samym zestawieniu jechaliśmy do Londynu, ale nie na przełożony mecz z Chelsea, a z Arsenalem. Kanonierzy to dla nas zawsze trudny rywal, ale wierzę, że uda nam się powtórzyć dobry mecz, jaki zagraliśmy ostatnio na Pride Park. Na pewno najbardziej trzeba uważać na Pinę, który już strzelił nam bardzo dużo bramek.

 

 

Bailey – Castelli, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Moreira

 

Moi podopieczni wzięli sobie do serca, co mówiłem o Pinie i już w 4 minucie wykluczyli go z gry, gdy musiał opuścić boisko z kontuzją. Wcale nam to jednak bardzo nie pomogło, bo gospodarze mieli przewagę i szybko bramkę mógł strzelić Rodriguez. W 11 minucie świetnego podania Batesa nie potrafił zamienić na gola Rosca, a po chwili dobra akcja naszego zespołu od razu dala nam gola, gdy świetne podanie Rogerio na gola zamienił Napoli. W 15 minucie znakomitą szanse miał Lorini, ale przegrał pojedynek jeden na jeden z Hardym. Pięć minut potem ładnie na lewym skrzydle pokazał się McCourt i nawet celnie dośrodkował w pole karne lecz tu brakło kogoś do skończenia tej dobrze zapowiadającej się akcji. Do przerwy zatem dość szczęśliwie prowadziliśmy. Po zmianie stron gospodarze zaatakowali ponownie, ale i tym razem Rosca nie potrafił celnie strzelić na naszą bramkę, na co szybko odpowiedzieliśmy golem (kolejnym już) Moreiry, który dobijał strzał rezerwowego Bondiego. Dopiero wtedy gospodarze wzięli się do pracy. W 66 minucie gola kontaktowego strzelił Rosa, w czym gospodarze wyczuli swoją szanse, bo błyskawicznie do remisu doprowadził Bates po tym jak piłkę w środku pola Dlaminiemu zabrał Rosca. Niestety nie udało nam się dowieźć choćby remisu, bo w 81 minucie Barker strzelił zwycięskiego gola dla Kanonierów.

Premiership, 4/38, 15.09.2029

Emirates Stadium, 59972 widzów

[10] Arsenal – [14] Mansfield, 3:2 (NAPOLI ’12, MOREIRA ’56, Rosca ’66, Bates ’69, Barker ’81)

MoM: Mike Bates (Arsenal Londyn)

 

 

Wreszcie nadszedł czas w środku tygodnia na rozegranie naszego zaległego spotkania z Chelsea na Field Mill. Co ciekawe, w drużynie rywala środek obrony stanowi para: Matthews Scotti, a więc dwójka, która wygrywała Ligę Mistrzów z Luton pod moją wodzą. Ale teraz nie będzie dla nich sentymentu od moich napastników, którzy muszą sobie radzić z obrońcami The Blues, jeśli chcą wygrać to spotkanie.

 

 

Bailey – Castelli, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Moreira

 

Niestety fatalnie zaczął się dla nas ten mecz, bowiem po szybkiej kontrze straciliśmy bramkę już w pierwszej akcji spotkania, a na listę strzelców wpisał się van der Linden, dla którego był to już piąty gol w tym sezonie. Bynajmniej nie ruszyliśmy od razu do odrabiania strat, bowiem cały czas atakowali Londyńczycy. W 8 minucie groźnie uderzał Spaan, ale jego strzał zdołał obronić Bailey. Pięć minut potem próbował dośrodkować Castelli, a uczynił to tak, że sprawił sporo problemów Evansowi z wybiciem futbolówki. Cztery minuty potem niecelnie uderzał po raz pierwszy w tym spotkaniu Moreira, na co dwie minuty potem goście odpowiedzieli też niecelnym strzałem Menzela. W 22 minucie znakomicie strzał Loriniego obronił Evans, a osiem minut potem fatalnie przestrzelił w dogodnej sytuacji Rogerio. Jeszcze pięć minut przed przerwą ponownie straszył nas van der Linden, ale tym razem świetnie zachował się w bramce Bailey. Przed samym gwizdkiem na przerwę mogliśmy doprowadzić do remisu, jednak znów nieudanie uderzał Lorini. Po zmianie stron tempo meczu nadal było żywe, ale większość akcji toczyła się w strefie środkowej i mniej było strzałów na bramkę. W 68 minucie niecelnie strzelał rezerwowy Bondi, a cztery minuty potem uderzenie również rezerwowego Ferreiry obronił Evans. Wreszcie w 75 minucie na raty, ale skutecznie bramkarza gości pokonał Bondi. Siedem minut potem ten sam piłkarz miał na nodze piłkę na wygranie meczu lecz nie potrafił celnie uderzyć i musimy zadowolić się remisem.

 

Premiership, 5/38, 19.09.2029

Field Mill, 25262 widzów

[16] Mansfield – [2] Chelsea, 1:1 (van der Linden ‘1, BONDI ’75)

MoM: Fernando Ferreira (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Poznaliśmy już naszego rywala w III rundzie Pucharu Ligi, gdzie zmierzymy się z Aston Villa na wyjeździe. Do tego meczu mamy jeszcze jednak sporo czasu, a teraz koncentrujemy się na kolejnym ligowym spotkaniu z Manchesterem City. W składzie jedna zmiana – w miejsce kontuzjowanego Dlaminiego do składu wskoczył Giacomini, któremu postanowiłem dać szansę od pierwszej minuty.

 

 

Bailey – Castelli, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Giacomini – Lorini, Moreira

 

W przeciwieństwie do poprzedniego spotkania, tym razem to my fenomenalnie rozpoczęliśmy spotkanie, szybko strzelając bramkę już w pierwszej akcji meczu, gdy strzał Loriniego dobijał Moreira. Chwilę potem goście mogli już doprowadzić do remisu gdy strzelał (na szczęście niecelnie) Lambert. W 10 minucie znakomicie strzał McCourta obronił Marchesini. Dziesięć minut potem był jednak bezradny, gdy Lorini tym razem dobijał strzał Urugwajczyka. Trzy minuty potem strzelał Rogerio, jednak minimalnie chybił. W 33 minucie Brazylijczyk spisał się już znacznie lepiej i tez na listę strzelców się wpisał. Przed przerwą mieliśmy jeszcze jedną dobrą okazję, gdy akcję do środka złamał na lewym skrzydle McCourt i próbował ja samodzielnie wykończyć, ale zabrakło mu skuteczności. W drugiej połowie nadal kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń, a zaskakująco dobrze grał Ferreira, którego spróbowałem w środku pola, gdy zastapił Giacominiego. W 48 minucie miał on okazję do zdobycia bramki. W 63 minucie Lambert strzelił jednak gola kontaktowego i jeszcze nie wszystko było jasne. Musieliśmy szybko strzelić gola, żeby rywala zniechęcić do podjęcia walki. Moreira chwilę potem miał ku temu okazję, ale Marchesini świetnie interweniował. Goście próbowali co chwila nas zaskoczyć czymś niekonwencjonalnym, co mogło im dac kolejną bramkę. W 82 minucie próbował Baileya zaskoczyć de Groot, ale na szczęście bez efektu. W końcówce spotkania zaś drugie bramki Moreiry i Rogerio ostatecznie rozwiały wątpliwości, która drużyna była tego dnia lepsza.

 

Premiership, 6/38, 23.09.2029

Field Mill, 25233 widzów

[14] Mansfield – [16] Man City, 5:1 (MOREIRA ‘1, LORINI ’20, ROGERIO ’33, Lambert ’63, MOREIRA ’87, ROGERIO ‘90+1)

MoM: Rogerio Gomes (Mansfield Town)

 

 

To zwycięstwo na pewno korzystnie wpłynęło na morale drużyny przed spotkaniem z Hertą Berlin w Lidze Mistrzów. To przywitanie Ligi Mistrzów na Field Mill przez naszą publiczność musi wypaść okazale i dlatego koniecznie potrzebujemy tu zwycięstwa. W składzie na to spotkanie zabrakło Giacominiego, którego nie zgłosiłem do rozgrywek – zastąpi go Somma.

 

 

Bailey – Castelli, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Somma – Lorini, Moreira

 

Rozpoczęliśmy spokojnie, uważnie konstruując swoje ataki. W 5 minucie pierwszą okazję miał Napoli, który wykonywał rzut wolny, ale Winkler sobie z tą próbą poradził. Dwie minuty potem akcja przeniosła się pod nasze karne, gdzie umiejętności Baileya sprawdził Neitzel. W 16 minucie Winkler został zaskoczony przez Castelliego głębokim dośrodkowaniem, ale jakoś czubkami palców Winkler zdołał przebić piłkę nad poprzeczka. Chwilkę potem swoją bramkowa okazję miał Lorini, której jednak nie potrafił wykorzystać, a w 19 minucie kontuzji doznał McCourt i w jego miejsce wprowadziłem Bartoliniego. Po chwili goście mieli swoją kolejną okazję bramkową lecz tym razem nie popisał się Schroer. W 25 minucie świetne podanie Castelliego dotarło do Bartoliniego, ale ten fatalnie przestrzelił. Dziewięć minut potem okazję na drugim skrzydle miał Rogerio, ale zamiast podawać, przysępił i to był błąd, bo uderzył niecelnie. Trzy minuty potem goście odpowiedzieli niecelnym strzałem Schroera, a w 41 minucie ten sam piłkarz zaprzepaścił kolejną szansę. Po zmianie stron na boisku pojawił się dawno wyczekiwany przez kibiców Watts i to on był bliski strzelenia gola na wagę prowadzenia w 48 minucie, ale jakimś cudem Winkler to uderzenie obronił. W 50 minucie Watts wychodził już na czysta pozycję, ale bramkarz go uprzedził i wybił piłkę. Sześć minut potem Napoli nie potrafił nawet na raty pokonać niemieckiego bramkarza. W 66 minucie próbował naszego bramkarza pokonać rezerwowy Castro, który jednak uderzył bardzo niecelnie. Wreszcie w 73 minucie dobre podanie Rogerio trafiło do Wattsa, a Australijczyk strzelił celnie i dał nam prowadzenie. Niestety goście natychmiast wyrównali za sprawą najaktywniejszego w ofensywnie w drużynie Herty Schroera i mimo kilku okazji w końcówce jakie miał przede wszystkim Bondi nie udało nam się tego spotkania wygrać.

 

Liga Mistrzów, Grupa E, 2/6, 25.09.2029

Field Mill, 25003 widzów

[ANG] Mansfield – [NIE] Herta, 1:1 (WATTS ’73, Schroer ’78)

MoM: Torsten Schroer (Herta Berlin)

Odnośnik do komentarza

W tamtym spotkaniu ustanowiliśmy rekord w wysokości wpływów z biletów, który wyniósł 1,2 miliona euro. Wolałbym jednak mniej na tamtym meczu zarobić, ale go przynajmniej wygrać. Tak to zajmujemy po dwóch kolejkach dopiero trzecie miejsce, ale na szczęście sytuacja jest bardzo wyrównana i do pierwszego Sportingu tracimy tylko dwa punkty. Nie wolno nam było jednak teraz myśleć o Lidze Mistrzów, a jedynie o zbliżającym się wyjeździe na Anfield, gdzie zagramy bez kontuzjowanego Mullera, ale z wracającym Chimezim.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Zotti – Rogerio, McCourt, Napoli, Somma – Lorini, Moreira

 

Świetnie zaczął się dla nas ten mecz, gdy w 2 minucie na prowadzenie wyprowadził nas Moreira swoim kolejnym golem w tym sezonie. Dobijał on strzał McCourta, po strzale którego piłka wylądowała na słupku. Siedem minut potem niepewna interwencja Baileya po strzale Gila otworzyła Byczkowi szansę na doprowadzenie do remisu i mój rodak tę szansę wykorzystał. W 26 minucie okazję na zdobycie drugiej bramki dla Mansfield zmarnował Napoli, fatalnie pudłując, ale w 29 minucie gol i tak padł, a jego strzelcem został inny Włoch – Lorini. Znów jednak nie minęło wiele czasu, a najaktywniejszy w szeregach gospodarzy Byczek doprowadził do remisu, a przed przerwą miał jeszcze jedną okazję i mógł nawet dać gospodarzom prowadzenie, ale na nasze szczęście spudłował. Po zmianie stron gospodarze zaatakowali odważniej i szybko swoją szansę miał Morales, który strzelał mocno z woleja lecz Bailey efektownie interweniował. Dwie minuty potem nasz bramkarz kapitalnie obronił dobry strzał Griffithsa, a w 55 minucie odpowiedzieliśmy szybkim kontratakiem, dośrodkowaniem Rogerio i golem Loriniego. W 59 minucie Moreira był bliski pokonania bramkarza gospodarzy, jednak Kern wyczekał Urugwajczyka i nie dał się zaskoczyć. Trzy minuty potem faulowany w polu karnym gospodarzy był Rogerio, a gola z jedenastu metrów strzelił Muller. Takiego pogromu na New Anfield mało kto się spodziewał, a to jeszcze nie był koniec, bo w 76 minucie rezerwowy Bondi również wpisał się na listę strzelców, ostatecznie ustalając wynik meczu.

 

Premiership, 7/38, 30.09.2029

New Anfield, 60970 widzów

[7] Liverpool – [11] Mansfield, 2:5 (MOREIRA ‘2, Byczek ‘9, LORINI ’29, Byczek ’38, LORINI ’55, MULLER (k) ’62, BONDI ’76)

MoM: Rogerio Gomes (Mansfield Town)

 

 

W następną środę rozgrywaliśmy kolejne zaległe spotkanie ligowe. Na nasz obiekt przyjeżdżała drużyna Portsmouth, z którą ogólnie rzecz biorąc potrafimy wygrywać, ale dyspozycja The Pompeys w tych rozgrywkach jest jedną wielką enigmą i naprawdę nie wiem, czego się spodziewać w tym spotkaniu. Na pewno nie będę zmieniał tego zwycięskiego składu.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Zotti – Rogerio, McCourt, Napoli, Somma – Lorini, Moreira

 

Po niezłym początku i ciekawej akcji ofensywnej w naszym wykonaniu, goście szybko przeszli do kontrataku i niewiele brakło, a mimo prowadzenia gry w pierwszych minutach mogliśmy przegrywać. Na szczęście w 9 minucie Moreira udowodnił, że wciąż jest w strzeleckim gazie i trafił po raz kolejny do siatki rywali. W 14 minucie bliski zdobycia bramki był też Napoli, który uderzał z dystansu lecz minimalnie chybił. Sześć minut potem strzał Włocha z rzutu wolnego obronił Vitor, a w 28 minucie odpowiedzieliśmy na to niecelnym strzałem Sommy. Dwie minuty później ponownie próbował Somma, ale i tym razem Vitor dobrze obronił jego strzał, a jeszcze przed przerwą kapitalnie interweniował po atomowym uderzeniu Chimeziego. Drugą połowę rozpoczęliśmy trochę ospale i w efekcie goście byli bliscy zdobycia bramki po strzale D’Amico, ale Bailey na szczęście, w przeciwieństwie do innych, zachowywał czujność. Trzy minuty potem znów strzelał D’Amico lecz tym razem fatalnie spudłował. W 61 minucie swoją trzecią okazję w drugiej połowie miał D’Amico i tym razem również nie trafił do siatki. My zaś po jedenastu minutach przeprowadziliśmy kolejny szybki atak, zakończony celnym strzałem przez Loriniego. Jeszcze w doliczonym czasie gry okazję do zdobycia gola honorowego miał Sullivan (mój dawny podopieczny z kadry Irlandii), ale on tez miał zwichrowany tego dnia celownik.

 

Premiership, 8/38, 03.10.2029

Field Mill, 21371 widzów

[6] Mansfield – [10] Portsmouth, 2:0 (MOREIRA ‘9, LORINI ’72)

MoM: Roberto Lorini (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...