Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

Prof, ze mną jak z dzieckiem, mówisz i masz :D

 

 

 

Mam nadzieję, że w ligowym starciu z Nottingham Forrest w następnej ligowej kolejce pokażemy coś więcej niż tylko indolencję strzelecką napastników. Dwa mecze bez strzelonej bramki to sytuacja, w jakiej dawno się nie znaleźliśmy, a jeśli nie zaczniemy wygrywać, to czołówka ligi zacznie nam uciekać. Nie możemy liczyć ciągle na to, że będą się bić i tracić punkty między sobą.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Zotti – Ferreira, McCourt, Rosa, Dlamini – Lorini, Watts

 

Zaczęliśmy nieco niepewnie, co szybko zauważyli gospodarze i w 7 minucie Watts był bliski pokonania Baileya, jednak nasz bramkarz świetnie interweniował. Pięć minut potem znów uderzał Watts lecz tym razem Bailey nawet nie musiał interweniować. W 17 minucie przeprowadziliśmy pierwszą akcję ofensywną, gdy na bramkę przeciwnika strzelał „nasz” Watts, jednak minimalnie chybił. Poprawił się osiem minut potem, kiedy po jego precyzyjnym strzale piłka znalazła drogę do siatki. Cztery minuty potem kolejny strzał Australijczyka znakomicie obronił Mason. W 36 minucie zaś uderzenie Silvy sprawiło sporo problemów Baileyowi ale ostatecznie wyszedł obronną ręką. Niestety dwie minuty potem Silva znacznie się poprawił i strzelił nie do obrony, doprowadzając do remisu. Jeszcze przed przerwą gospodarze mogli wyjść na prowadzenie za sprawą strzału de Graafa, ale ten minimalnie się pomylił. Drugą połowę rozpoczęliśmy od ataków i próby wprowadzonego za Loriniego Moreiry, ale bramka nie padła. W 49 minucie fenomenalnie uderzenie Marchettiego obronił Bailey, podobnie jak trzy minuty później po strzale Silvy. Wreszcie w 58 minucie akcja w trójkącie Bartolini-Watts-Moreira zakończyła się golem strzelonym przez tego ostatniego. Dziewięć minut potem bliski doprowadzenia do remisu był Marchetti, gdyby tylko lepiej przymierzył. W 71 minucie swojej szansy z rzutu wolnego nie wykorzystał Napoli, ale nikt mu tego nie będzie pamiętał, bowiem chwilę potem drugiego gola w meczu strzelił Watts. Gospodarze jeszcze próbowali walczyć, ale brakowało im skuteczności pod naszą bramką, bo okazje mieli dobre, ale zarówno Marchetti, jak i Watts, czy Silva niemiłosiernie pudłowali.

 

Premiership, 18/38, 29.12.2029

The City Ground, 30589 widzów

[19] Nottingham Forrest – [10] Mansfield, 1:3 (WATTS ’25, Silva ’38, MOREIRA ’58, WATTS ’77)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

 

 

W tym samym zestawieniu przystępowaliśmy do spotkania z Norwich, którym otwieraliśmy wiosenną serię spotkań. Co prawda mamy jeszcze jeden mecz zaległy, ale on zostanie rozegrany w późniejszym terminie, a liga musi grać cały czas w miarę bez przeszkód. Mam nadzieję, że tym razem piłkarze nie sprawią kibicom przykrej niespodzianki, jak w pierwszym meczu ligowym tego sezonu.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Zotti – Ferreira, McCourt, Rosa, Dlamini – Lorini, Watts

 

Zaatakowaliśmy rywala od pierwszej minuty, nie dając mu ani chwili wytchnienia i bardzo szybko okazję bramkową miał Lorini, ale nie potrafił jej wykorzystać. W 12 minucie uderzenie pomocnika gości, Stefanovica, znakomicie zablokował w porę Napoli. Siedem minut później ponownie strzelał na bramkę gości Lorini lecz piłkarz ten wyraźnie gdzieś zatracił swój strzelecki instynkt. W 21 minucie doskonałą akcję przeprowadził Mura, ale co z tego, skoro wszystko zepsuł w decydującej fazie akcji Stefanovic. w 38 minucie padł wreszcie gol dla Mansfield, a jego strzelcem został powracający do kapitalnej formy Watts. Jeszcze przed przerwą mogliśmy stracić to prowadzenie, kiedy próbował bramkarza zaskoczyć Mura strzałem z dystansu, ale Bailey był na posterunku. Druga połowa rozpoczęła się od niespodziewanej bramki dla Norwich, która strzelił z rzutu wolnego Rivera. Musieliśmy szybko wziąć się w garść i ponownie wyjść na prowadzenie. Nastąpiło to zgodnie z planem, błyskawicznie, gdy w 53 minucie Watts wykończył efektowną akcję Chimeziego na prawym skrzydle. W 62 minucie skopiowaliśmy akcję sprzed dziewięciu minut i znów Watts strzelił gola po świetnym dośrodkowaniu Chimeziego. W 74 minucie padł kolejny gol dla Mansfield i znów jego strzelcem został Watts, dla którego kompletowanie hattricków to już chyba zbyt mało. Dwukrotnie usiłował pokonać Graya w jednej akcji i ostatecznie to mu się udało. Na zakończenie spotkania zaś Watts nie kończył akcji samodzielnie, a dostrzegł lepiej ustawionego Napoliego, do którego odegrał piłkę, a Włoch kapitalnym strzałem zza pola karnego ustalił wynik spotkania.

 

Premiership, 19/38, 01.01.2030

Field Mill, 25337 widżów

[7] Mansfield – [9] Norwich, 5:1 (WATTS ’38, Rivera ’47, WATTS ’53, WATTS ’62, WATTS ’74, NAPOLI ’79)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Jak widać poniżej, inni też potrafią strzelać bramki :D

 

 

 

Nowy rok rozpoczynaliśmy od spotkania pucharowego z Gloucester w 3 rundzie Pucharu Anglii. W międzyczasie jestem cały czas zasypywany ofertami kupna moich piłkarzy, ale jedyną jaką zaakceptowałem to ponowne wypożyczenie Taddeiego, który z Reading trafił do Cardiff. Oczywiście na spotkanie z Gloucester wystawiłem rezerwowy skład, a jedynie przez nieuwagę zapomniałem zamienić Wattsa na Moreirę.

 

 

Thompson – Medina, Castelli, Ghazouani, Machado – Ferreira, Bartolini, Illies, Giacomini – Watts, Choe

 

Rozpisywanie każdej ważniejszej akcji tego spotkania nie ma najmniejszego sensu, bowiem za dużo byłoby pisania o jednej tylko drużynie, dlatego, aby oszczędzić szczegółów to opis ten będzie nieco skrócony, zaopatrzony jedynie w sytuacje, po których padały bramki. Zaczęliśmy strzelać już w 9 minucie, kiedy Watts bezlitośnie wykorzystał błąd Ryana i nie dał szans bramkarzowi. Cztery minuty potem ten sam piłkarz wykorzystał dokładne dośrodkowanie Castelliego i strzelił drugiego gola. W 27 minucie po znakomitym zwodzie i strzale z dystansu gola na swoje konto mógł dopisać również Illies. Sześć minut potem Bartolini świetnie wypatrzył po drugiej stronie boiska włączającego się do akcji Medinę, zagrał mu piłkę, a Medina jak stary wyga strzelił technicznie, nie do obrony. W 36 minucie hattricka skompletował Watts po asyście Illiesa i do przerwy rywale schodzili do szatni z bagażem pięciu bramek. Po zmianie stron zaraz gola strzelił Choe, a w 52 minucie przy trafieniu Ferreiry asystował rezerwowy Bondi. Dziesięć minut później on sam wpisał się na listę strzelców. W 66 minucie również swojego gola strzelił Machado, który wykorzystał celne dośrodkowanie Ferreiry z rzutu rożnego. Był to jego pierwszy gol w barwach Mansfield. Siedem minut później rezerwowy Rosa strzelił bramkę, gdy piłka po jego strzale odbiła się jeszcze od Fostera i zmyliła golkipera gości. W 80 minucie Choe wykorzystał nonszalancję obrońców rozgrywających piłkę pod swoim polem karnym, przejął futbolówkę i skarcił rywala. Siedem minut potem zaś Choe skompletował hattricka, a tym samym ustalił wynik meczu, będący od dziś nowym rekordem klubu i przy okazji moim prywatnym!

 

FA Cup, III runda, 05.01.2030

Field Mill, 6467 widzów

[P] Mansfield – [CN] Gloucester, 12:0 (WATTS ‘9, WATTS 13, IILIES ’27, MEDINA ’33, WATTS ’36, CHOE ’46, FERREIRA ’52, BONDI ’62, MACHADO ’66, ROSA ’73, CHOE ’80, CHOE ‘87)

MoM: Jinoh Choe (Mansfield Town)

 

 

Kapitalny mecz, ale przede wszystkim wynik poszedł na całą Anglię i teraz na pewno już nikt nie będzie nas lekceważył. Było to oczywiście najwyższe zwycięstwo w tej rundzie, a w kolejnej zmierzymy się z… Tottenhamem, który będzie miał świetną okazję do rewanżu za wyeliminowanie Kogutów z Pucharu Ligi, w którym właśnie teraz rozegramy mecz półfinałowy przeciwko Manchesterowi City.

 

 

Thompson – Medina, Castelli, Ghazouani, Machado – Ferreira, Bartolini, Illies, Giacomini – Watts, Choe

 

Goście zaatakowali nas agresywniej od początku spotkania i to oni przejęli inicjatywę, w 7 minucie już zmuszając Thompsona do interwencji po strzale Lamberta. W 27 minucie faulowany przed naszym polem karnym przez Machado był Lambert, a sędzia, ku zdziwieniu wszystkich kibiców zgromadzonych na stadionie, a pewnie też nawet piłkarzy drużyny rywala pokazał Brazylijczykowi czerwoną kartkę. Wprowadziłem natychmiast za Wattsa (któremu notabene nie spodobało się zdjęcie go z boiska) Zottiego, aby uzupełnić luki w obronie. Nie przeszkodziło to gościom strzelić w tej akcji gola, gdy Lembert idealnie podał do de Groota, a Holender nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Szybko mogliśmy doprowadzić do remisu, ale swojej znakomitej szansy nie wykorzystał Choe. W 36 minucie zaś z dystansu strzelał Illies, ale jego strzał nie sprawił problemów Marchesiniemu. Trzy minuty później goście odpowiedzieli niecelnym strzałem Welsha. Wreszcie w 43 minucie dokładna piłka prostopadła od Illiesa dotarła do Choe, a ten uruchomił czwarty bieg, uciekł obrońcom i strzelił gola wyrównującego. W drugiej połowie gra gości w przewadze była widoczna, wykorzystali ją w 54 minucie, kiedy Lambert wpisał się na listę strzelców, kończąc akcję Muira. Sędzia dał nam jeszcze nieco nadziei, gdy dziewięć minut potem za podobny faul wyrzucił z boiska obrońcę gości, Scotta, ale nie potrafiliśmy pokonać dobrze dysponowanego tego popołudnia Marchesiniego. W 82 minucie bliski wyrównania był Choe, podobnie jak cztery minuty później, ale obie te piłki padły łupem włoskiego bramkarza rywali.

 

Carling Cup, półfinał, 1 mecz, 09.01.2030

Field Mill, 25327 widzów

[P] Mansfield – [P] Man City, 1:2 (De Groot ’37, CHOE ’43, Lambert ’54)

MoM: Emmanuel Lambert (Manchester City)

Odnośnik do komentarza
| Pos   | Team          | Pld   | Won   | Drn   | Lst   | For   | Ag    | G.D.  | Pts   | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 1st   | Chelsea       | 21    | 13    | 4     | 4     | 39    | 20    | +19   | 43    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 2nd   | Arsenal       | 21    | 9     | 8     | 4     | 29    | 21    | +8    | 35    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 3rd   | Everton       | 21    | 10    | 4     | 7     | 29    | 24    | +5    | 34    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 4th   | Newcastle     | 21    | 8     | 9     | 4     | 37    | 23    | +14   | 33    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 5th   | Derby         | 20    | 10    | 3     | 7     | 32    | 18    | +14   | 33    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 6th   | Mansfield     | 19    | 9     | 5     | 5     | 35    | 23    | +12   | 32    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 7th   | West Ham      | 21    | 8     | 8     | 5     | 29    | 25    | +4    | 32    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 8th   | Liverpool     | 21    | 9     | 5     | 7     | 29    | 28    | +1    | 32    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 9th   | Middlesbrough | 20    | 7     | 8     | 5     | 26    | 24    | +2    | 29    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 10th  | Bolton        | 20    | 8     | 5     | 7     | 31    | 30    | +1    | 29    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 11th  | Tottenham     | 18    | 7     | 7     | 4     | 19    | 18    | +1    | 28    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 12th  | Norwich       | 21    | 7     | 7     | 7     | 26    | 28    | -2    | 28    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 13th  | Portsmouth    | 21    | 7     | 6     | 8     | 17    | 26    | -9    | 27    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 14th  | Man City      | 21    | 8     | 2     | 11    | 27    | 39    | -12   | 26    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 15th  | Leeds         | 21    | 6     | 7     | 8     | 27    | 32    | -5    | 25    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 16th  | Carlisle      | 20    | 7     | 3     | 10    | 28    | 29    | -1    | 24    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 17th  | Sunderland    | 21    | 7     | 3     | 11    | 25    | 37    | -12   | 24    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 18th  | Man Utd       | 21    | 5     | 4     | 12    | 23    | 30    | -7    | 19    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 19th  | Nottm Forest  | 21    | 2     | 9     | 10    | 17    | 27    | -10   | 15    | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 
| 20th  | Coventry      | 20    | 0     | 9     | 11    | 10    | 33    | -23   | 9     | 
| --------------------------------------------------------------------------------------| 

Odnośnik do komentarza

W spotkaniu przeciwko Portsmouth do składu powrócił dawno nie widziany Rogerio, który chyba wreszcie wyczerpał limit kontuzji na ten sezon i będzie już grał regularnie. Co raz dostaję też oferty kupna moich czołowych graczy, a ich odrzucanie odbija się negatywnie na morale, bowiem gracze uznają w większości przypadków, że w klubach takich jak Manchester United, czy Chelsea mają większe szanse rozwoju. Muszę im udowodnić, że jest inaczej.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Watts

 

Znakomicie zaczął się dla nas ten mecz, bowiem strzeliliśmy bramkę już w 7 minucie, kiedy bramkarza gospodarzy mocnym strzałem zza pola karnego pokonał Dlamini. Osiem minut potem mogliśmy prowadzić już dwoma bramkami, ale tym razem znakomicie uderzenie Wattsa obronił Carrasco. Był on jednak bezradny cztery minuty później, kiedy to McCourt po wspaniałej indywidualnej akcji nie dał mu szans, precyzyjnie uderzając. Trzy minuty później padł kolejny gol, a tym razem na listę strzelców wpisał się Lorini. Robiliśmy z The Pompeys co chcieliśmy. Jeszcze przed przerwą znakomitej szansy na podwyższenie prowadzenia nie wykorzystał Watts, strzelając głową po dośrodkowaniu Chimezie – piłkę wybił Carrasco. Zaraz po zmianie stron swojego gola dołożył również rezerwowy Bondi, wyraźnie nie chcąc być gorszym od tych, co grali od początku spotkania. Minutę później bliski strzelenia gola kontaktowego był Blanc, ale w sytuacji sam na sam, więcej zimnej krwi zachował Bailey. Siedem minut potem zaś świetne podanie innego rezerwowego – Mancuso, otworzyło Bondiemu drogę do bramki, a on takich prezentów nie marnuje i tym samym strzelił swojego drugiego gola w tym spotkaniu. Gospodarze mogli szybko strzelić bramkę wykorzystując element zaskoczenia, ale Bailey był na posterunku, gdy uderzał Walton. W 67 minucie Carrasco fenomenalnie obronił strzał Mancuso z rzutu wolnego, a sześć minut potem taką samą okazję mieli gospodarze lecz minimalnie przestrzelił Winter. W 88 minucie Bondi o mały włos nie ustrzelił hattricka, ale tym razem świetną interwencją po jego strzale popisał się Carrasco, ratując gospodarzy przed zupełnym pogromem.

 

Premiership, 20/38, 12.01.2030

Fratton Park, 24983 widzów

[13] Portsmouth – [6] Mansfield, 0:5 (DLAMINI ‘6, McCOURT ’19, LORINI ’22, BONDI ’49, BONDI ’57)

MoM: Alessandro Bondi (Mansfield Town)

 

 

W tak zwanym międzyczasie sfinalizowałem transfer Nicka Millera (USA, 26, 3A / 0G), który nie mieścił się w moich planach budowy drużyny i za 4 miliony euro powędrował do Fulham. Gorszą wiadomością był fakt, że na turniej Pucharu Narodów Afryki powołania otrzymali Soro, Boukhriss i przede wszystkim Chimezie i Gabriel, zatem na najbliższe tygodnie pozostaniemy bez podstawowych bocznych obrońców, a tu za pasem mecz z Derby…

 

 

Bailey – Medina, Castelli, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Watts

 

Niestety w przeciwieństwie do poprzedniego spotkania, ten zaczęliśmy znacznie gorzej, tracąc bramkę w 8 minucie, kiedy dokładne podanie od Pribyla na gola zamienił Tolley. Już dwie minuty potem bliski wyrównania był McCourt, który groźnie strzelał z ostrego kąta. W 14 minucie niecelnie z rzutu wolnego strzelał Napoli, a minute później kolejny strzał Napoliego z rzutu wolnego obronił Thomas. W 23 minucie goście odpowiedzieli uderzeniem Simona lecz świetną interwencją popisał się Bailey. Wreszcie trzy minuty później dokładne dośrodkowanie McCourta na gola zamienił Lorini doprowadzając do remisu. W 35 minucie goście znów mogli wyjść na prowadzenie za sprawą Tolleya, jednak tym razem napastnik gości nieznacznie się pomylił. Cztery minuty później poprawił się na tyle, że zdołał strzelić drugiego gola i na przerwę goście schodzili z prowadzeniem. Po zmianie stron na boisku pojawił się między innymi Ferreira, który w 50 minucie miał swoją szansę na zdobycie gola wyrównującego. Pięć minut potem znakomicie kolejne uderzenie Tolleya obronił Bailey. W 57 minucie po raz kolejny uderzał Tolley lecz i tym razem gola nie zdobył. Osiem minut potem kapitalne prostopadłe podanie od Dlaminiego dotarło do Wattsa, a ten z gracją właściwą najlepszym napastnikom świata strzelił gola wyrównującego. W 80 minucie goście jeszcze raz mieli szansę wyjść na prowadzenie, ale po raz kolejny Tolley zaprzepaścił akcję całego zespołu i mimo, iż strzelił dwie bramki, to jego nieskuteczność sprawiła, że Barany nie wygrały tego spotkania.

 

Premiership, 21/38, 20.01.2030

Field Mill, 25309 widzów

[6] Mansfield – [2] Derby, 2:2 (Tolley ‘8, LORINI ’29, Tolley ’39, WATTS ’65)

MoM: Jamie Tolley (Derby County)

Odnośnik do komentarza

Kilka dni później czekał nas rewanż półfinałowego starcia Carling Cup z Manchesterem City. W pierwszym spotkaniu na naszym obiekcie nieszczęśliwie polegliśmy 1:2 i teraz musimy się bardzo postarać, aby wyeliminować The Citizens z udziału w finale Pucharu Ligi. Oczywiście na to spotkanie wystawiam rezerwowy skład, ale co to za rezerwy, jeśli zagra w tym spotkaniu między innymi Moreira, czy Bartolini.

 

 

Thompson – Medina, Castelli, Ghazouani, Machado – Ferreira, Bartolini, Illies, Giacomini – Moreira, Choe

 

Początek spotkania raczej nie zapowiadał tego, co miało nastąpić w jego późniejszej fazie. Dopiero w 25 minucie przeprowadziliśmy pierwszą poważniejszą akcję, ale Moreira nie zdążył do prostopadłego podania Giacominiego i został wyprzedzony przez bramkarza. Pięć minut potem gospodarze odpowiedzieli strzałem Gianniego z podania Weira, ale nic z tego im nie wyszło. Dwie minuty później powtórzyliśmy akcję sprzed chwili i tym razem Choe zdążył do piłki granej przez Giacominiego i bez problemów pokonał bramkarza, wyrównując stan dwumeczu. Przed przerwą goście mogli wyrównać z kolei stan tego spotkania za sprawą strzału de Groota, ale Holender nieznacznie się pomylił, w doliczonym czasie gry pierwszej połowy to Choe miał znakomitą okazje na zdobycie kolejnego gola, której jednak nie wykorzystał. Po zmianie stron nadal nacieraliśmy na bramkę gospodarzy. W 50 minucie groźnie uderzał Illies, na co minutę potem gospodarze odpowiedzieli strzałem Gianniego z rzutu wolnego, którym nie miał prawa zaskoczyć Thompsona. W 76 minucie padła bramka dla Mansfield, której autorem został dobrze dysponowany tego dnia Choe, a asystował przy golu niezawodny w pucharach Illies. Cztery minuty potem faulowany w polu karnym The Citizens był przez Morgana Choe, a gola z rzutu karnego zdobył Ferreira. Wisienką na torcie było skompletowanie przez Koreańczyka hattricka w 82 minucie, czym ustalił wynik spotkania.

 

Carling Cup, półfinał, rewanż, 23.01.2030

City of Manchester Stadium, 48920 widzów

[P] Man City – [P] Mansfield, 0:4 (CHOE ’32, CHOE ’76, FERREIRA (k) ’80, CHOE ’82)

MoM: Jinoh Choe (Mansfield Town)

 

 

W finale Pucharu Ligi czekać nas będzie pojedynek z Norwich, które sensacyjnie wyeliminowało Carlisle. Spotkanie to odbędzie się dopiero za miesiąc, a już kilka dni później rozgrywaliśmy spotkanie IV rundy Pucharu Ligi, gdzie naszym rywalem jest nasz odwieczny rywal – Tottenham. Świetna gra graczy rezerwowych w poprzednim spotkaniu powinna znaleźć odniesienie również w tym spotkaniu, a przynajmniej taką mam nadzieję.

 

 

Thompson – Medina, Castelli, Ghazouani, Machado – Ferreira, Bartolini, Illies, Giacomini – Moreira, Choe

 

Rozpoczęliśmy bardzo odważnie i już w pierwszej akcji znakomitą interwencją po strzale Choe popisać się mógł Giannini. Dziesięć minut później faulowany w polu karnym gospodarzy był Moreira (przez Hardy’ego), a jedenastkę na gola ze spokojem zamienił najbardziej doświadczony na boisku Bartolini. Niestety już cztery minuty później Cerny doprowadził do remisu, gdy po jego strzale piłki nie zdołał zablokować ani Ghazouani, ani wybić jej Thompson. Sześć minut potem gola powinien był strzelić Howard, ale tylko w sobie wiadomy sposób spudłował. Trzy minuty później świetnie dośrodkowanie van Dijka przeciął interweniujący Thompson. W 31 minucie znakomicie strzał z woleja Howarda obronił nasz bramkarz. Jeszcze przed przerwą swoja szansę na zdobycie bramki miał Moreira, ale po jego uderzeniu dobrze interweniował Giannini. Po przerwie nadal mieliśmy przewagę, co mnie niezmiernie dziwiło. W 52 minucie swoją szansę miał Mancuso, gdy podawał mu Moreira. Siedem minut potem strzał włoskiego pomocnika z rzutu wolnego obronił stylowo Giannini. Tak samo było dwie minuty później, gdy obronił strzał z dystansu Illiesa. W 65 minucie również udanie interweniował po strzale Moreiry. Wreszcie w 74 minucie akcja przeniosła się pod naszą bramkę, gdzie groźnie strzelał Carnevali, ale znakomicie interweniował Thompson. W 83 minucie swoją szansę na zdobycie zwycięskiego gola miał rezerwowy Bondi, ale cały czas fenomenalnie dysponowany był Giannini, którego świetna gra uratowała gościom szansę na rewanż w meczu powtórkowym.

 

FA Cup, IV runda, 27.01.2030

White Hart Lane, 29317 widzów

[P] Tottenham – [P] Mansfield, 1:1 (BARTOLINI (k) ’11, Cerny ’15)

MoM: Luca Giannini (Tottenham Hotspur)

Odnośnik do komentarza

Jeżeli w meczu powtórkowym poradzimy sobie z Kogutami, to w kolejnej rundzie czeka na nas grające w Championship Millwall, zatem jest realna szansa na awans aż do ćwierćfinału. Zanim jednak do tego spotkania dojdzie, czeka nas bardzo trudne i ważne spotkanie w lidze, gdzie jedziemy na boisko aktualnego lidera – Stamford Bridge, na mecz z Chelsea.

 

 

Bailey – Medina, Castelli, Knezevic, Muller – Ferreira, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Watts

 

Niestety fatalnie rozpoczął się dla nas ten mecz, gdyż już w 5 minucie straciliśmy gola, gdy po akcji holenderskiego duetu napastników van der Linden świetnie odegrał do wychodzącego na pozycję Knola, a ten nie miał problemów z pokonaniem Baileya. Trzy minuty potem asystent przy pierwszej bramce miał swoją okazję do zdobycia drugiej bramki dla gospodarzy. W 15 minucie van der Linden odgrywał do Fernandeza, a ten spróbował strzału z dystansu, który jednak nie przyniósł efektu. Trzy minuty później znakomicie strzał głową Fischera obronił Bailey. Wreszcie w 23 minucie przeprowadziliśmy pierwszą akcję ofensywną, gdy McCourta długim podaniem uruchomił Castelli, ale Irlandczyk zamiast podawać do dobrze ustawionego Loriniego wybrał wariant indywidualny, a to była zła decyzja. Po chwili ponownie strzelał Fernandez, ale i tym razem gola nie zdobył. W 32 minucie znakomicie uderzenie Wattsa obronił bramkarz gospodarzy, Evans. Jeszcze przed przerwą gospodarze mieli jedną okazję, gdy w sytuacji sam na sam z Baileyem znalazł się Hunt, ale nasz bramkarz wyczekał pomocnika Chelsea i nie dał się pokonać. Po przerwie musieliśmy zaatakować, ale to nadal gospodarze mieli przewagę. W 54 minucie strzelał niecelnie głową van der Linden, a dwie minuty potem odbitą piłkę przez Knezevica po strzale Knola obronił Bailey. W 75 minucie fantastycznie uderzenie Spaana ponownie obronił Bailey i dopiero w doliczonym czasie gry mieliśmy kilka znakomitych bramkowych okazji, kiedy z niespotykaną zaciekłością zaatakowaliśmy bramkę gospodarzy, jednak ani Bartolini, ani Watts, ani Napoli, ani McCourt nie potrafili strzelić gola wyrównującego mimo znakomitych okazji.

 

Premiership, 22/38, 30.01.2030

Stamford Bridge, 41359 widzów

[1] Chelsea – [7] Mansfield, 1:0 (Knol ‘5)

MoM: Keith Evans (Chelsea Londyn)

 

 

Była to nasza pierwsza porażka od pięciu spotkań, ale o zdobyciu tytułu to już chyba możemy tylko pomarzyć. Nasza strata do lidera na chwilę obecną wynosi aż czternaście punktów i nawet fakt, że mamy kilka spotkań zaległych wobec Londyńczyków nie sprawia, że po wyrównaniu ilości gier dogonimy The Blues. Musimy jednak walczyć i się nie poddawać, może lider wkrótce będzie tracił punkty. My zaś kontynuujemy londyńską krucjatę – przyjeżdża do nas teraz Arsenal.

 

 

Bailey – Medina, Castelli, Knezevic, Muller – Ferreira, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Watts

 

Spotkanie rozpoczęło się od ataków gości, którzy w 7 minucie po kombinacyjnej akcji Aquilara i Piny mogli zdobyć pierwszego gola, ale strzał tego pierwszego był minimalnie chybiony. Sześć minut później uderzenie Piny obronił znakomicie Bailey. W 35 minucie przeprowadziliśmy pierwszą groźniejszą akcję i od razu zakończyła się ona bramką. Lorini uruchomił podaniem na dobieg McCourta, a ten po chwili celnie dośrodkował w pole karne, gdzie akcję świetnym strzałem głową zakończył Watts. Goście potrafili jednak wyrównać już sześć minut później za sprawą Rodrigueza, któremu asystował Aquilar. My jeszcze przed przerwą mogliśmy ponownie wyjść na prowadzenie, ale nie popisał się przy wykończeniu akcji Ferreira. Druga połowa rozpoczęła się od ataków gości. W 48 minucie strzelał Rae, ale Bailey nie miał kłopotów z interwencją. Siedem minut potem świetnie nasz bramkarz obronił strzał Santosa, a 67 minucie ten sam piłkarz otrzymał czerwoną kartkę za brutalny faul na Wattsie. Grę w przewadze wykorzystaliśmy niespełna kwadrans później, kiedy wprowadzony na boisko Choe rozegrał kapitalną akcję z innym rezerwowym – Mancuso, uciekł obrońcom i strzelił bramkę. Niestety nie udało nam się utrzymać tego prowadzenia. Co prawda po świetnej akcji z 86 minuty Rosca nie zdobył bramki, ale trzy minuty później do remisu doprowadził Pina, niszcząc nasz cały wysiłek.

 

Premiership, 23/38, 02.02.2030

Field Mill, 25319 widzów

[8] Mansfield – [3] Arsenal, 2:2 (WATTS ’35, Rodriguez ’41, CHOE ’81, Pina ’89)

MoM: Andrew McCourt (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Zapomniałem jeszcze wspomnieć, że na koniec stycznia otrzymałem desperacką ofertę od Tottenhamu, który zaoferował 44 miliony euro za kartę Pablo Moreiry. Aby odstraszyć Kogutów, zażądałem kwoty zupełnie, w moim odczuciu, absurdalnej – 90 milionów euro, modląc się, aby nasz najważniejszy rywal nie postradał zmysłów i nie zgodził się na tę cenę. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło i Moreira zostanie z nami. On sam zaś spisał się bardzo dobrze w meczu towarzyskim Urugwaju na początku lutego, strzelając dwie bramki w spotkaniu z Walią. Kilka dni później zaś rozgrywaliśmy kolejny mecz z drużyną z Londynu – powtórkowe spotkanie z Tottenhamem w Pucharze Anglii.

 

 

Thompson – Medina, Castelli, Ghazouani, Machado – Ferreira, Bartolini, Illies, Giacomini – Moreira, Choe

 

Mecz zaczął się trochę nerwowo, bowiem to goście zaatakowali odważniej od pierwszych minut, a już w pierwszej akcji bardzo bliski zdobycia bramki był Steele. Pięć minut później odpowiedzieliśmy strzałem Bartoliniego z półwoleja, który to świetnie wybronił Giannini. W 11 minucie van Dijk długim podaniem uruchomił Ribeiro, ale napastnik gości nie potrafił wykorzystać tego świetnego dogrania. Trzy minuty potem znakomitą okazję miał Illies, któremu zabrakło trochę szczęścia, bo piłka minimalnie przeleciała obok bramki. Dwie minuty później również niecelnie strzelał Ferreira, a w 23 minucie jego los podzielił Giacomini. W 26 minucie znów było gorąco pod naszą bramką. Najpierw groźnie uderzał Steele, dając Thompsonowi okazję do wykazania się, a po chwili minimalnie obok bramki uderzył Ribeiro. W 29 minucie bohater poprzedniej akcji faulował przy rzucie wolnym dla nas Ghazouaniego, a jedenastkę na bramkę zamienił Giacomini, dając nam prowadzenie. W 43 minucie padł drugi gol dla Mansfield. Moreira szybko wznowił grę po rzucie wolnym, posłał niesygnalizowaną piłkę do Choe, a Koreańczyk uciekł obrońcom i strzelił gola. Do przerwy prowadziliśmy zatem zupełnie bezpiecznie. Po zmianie stron, choć to goście zaczęli tę połowę z większym wigorem i Steele miał okazję do zdobycia gola już w 46 minucie, to nadal my dyktowaliśmy warunki, czego efektem był trzeci gol, strzelony w 48 minucie, kiedy wielką przytomnością umysłu wykazał się Choe, odgrywając do lepiej ustawionego Illiesa, a Węgier potężną petardą umieścił piłkę w siatce. Już trzy minuty później bramkarz gości znów miał pełne rękawice roboty, gdy bliski jego pokonania znów był Choe. W 60 minucie Koreańczyk dopiął swego i drugą bramkę zdobył, tym razem po „asyście” obrońcy gości, Fernando, który wystawił mu piłkę jak na talerzu. Po chwili goście spróbowali jakiejś akcji ofensywnej, ale grali jakby ktoś wybił im wszystkie zęby – ich próby nie miały odpowiedniej jakości i dlatego mogliśmy się cieszyć z awansu do kolejnej rundy!

 

FA Cup, IV runda, powtórka, 09.02.2030

Field Mill, 25423 widzów

[P] Mansfield – [P] Tottenham, 4:0 (GIACOMINI (k) ’29, CHOE 43, ILLIES ’48, CHOE ’60)

MoM: Jinoh Choe (Mansfield Town)

 

 

Tak jak pisałem wcześniej, w ćwierćfinale zmierzymy się z Millwall i na pewno powalczymy o awans do półfinału, bo to rywal w naszym zasięgu. Z resztą stąd droga już krótka do ostatecznego triumfu. Tymczasem teraz czeka nas ligowe starcie z Middlesbrough, w meczu tym mogą już wystąpić powracający po Pucharze Narodów Afryki (gdzie o dziwo nie zagrali żadnego spotkania) Chimezie i Gabriel. Niestety nadal kontuzjowany jest Watts.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Muller – Ferreira, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Moreira

 

Zaczęliśmy całkiem nieźle i nawet w 7 minucie bliski zdobycia gola po strzale z dystansu był Napoli, ale zabrakło mu trochę precyzji. Sześć minut potem gospodarze odpowiedzieli niegroźnym strzałem Ojedy, a w 15 minucie fenomenalnie uderzenie Moreiry obronił Poziello. Dziesięć minut później znów bramkarz gospodarzy był góra po strzale urugwajskiego napastnika. Trzy minuty później gospodarze przeprowadzili kolejny atak, tym razem zakończony celnym strzałem przez Mazzoniego, który popisał się kapitalną akcją indywidualną i zdobył gola. Po chwili zaś Poziello po raz kolejny wyszedł obronną ręką z interwencją po strzale Moreiry. Wreszcie w 40 minucie i on skapitulował po golu Urugwajczyka, a asystował przy tym trafieniu McCourt celnie podając z rzutu rożnego. Po przerwie musieliśmy koniecznie zaatakować agresywniej, aby wygrać to spotkanie, ale pierwsze próby nie wróżyły niczego dobrego. W 53 minucie fatalnie przestrzelił Ferreira, a e odpowiedzi trzy minuty potem strzał Tomaselliego znakomicie obronił nasz bramkarz Bailey. W 64 minucie bardzo bliski zdobycia gola był Ojeda, choć sztuka ta mu się nie udała. Dwie minuty potem gol dla gospodarzy jednak padł, bowiem celnie wątpliwą jedenastkę podyktowaną za faul na Mazzonim wykorzystał Goncalves. Niestety mimo naszych prób, Poziello nie dał się pokonać nic ponad ten jeden raz z pierwszej połowy. Po drugiej zaś stronie Bailey świetnie obronił jeszcze jeden strzał Goncalvesa. Wynik zupełnie nie oddaje przebiegu spotkania.

 

Premiership, 24/38, 13.02.2039

Riverside Stadium, 35014 widzów

[5] Middlesbrough – [9] Mansfield, 2:1 (Mazzoni ’28, MOREIRA ’40, Goncalves (k) ’66)

MoM: Valerio Mazzoni (Middlesbrough)

Odnośnik do komentarza

Feno, Ty coś chyba już grać nie umiesz w FM-a :P

An up and down season, jak mawiają synowie Albionu :>

 

Chyba za bardzo stosujesz podział na 11 ligową i pucharową, po takim zwycięstwie 8:1 nad Starą Damą (gratulacje, super wynik!), dałeś ciała na The Upton Park, zamiast wpuścić ze 3 - 4 głodnych sukcesu grajków, to Ty zagrałeś tymi samymi, którzy w głowach jeszcze mieli poprzedni mecz, to samo się tyczy tego blamażu z bezgłowym Boltonem (u mnie zespół bez trenera albo gra super, albo totalnie daje dupy, więc tu trochę loterii było).

 

Skup się bardziej na odnajdywaniu tych piłkarzy, którzy są w optymalnej formie i nie są też zmęczeni. ;)

Odnośnik do komentarza

raulb: obawiam się, że nie mam na tyle wyrównanej graczy, by patrzeć wyłącznie na formę, olewając doświadczenie i umiejętności

 

 

 

Co ciekawe, a raczej przerażające, był to nasz czwarty z rzędu mecz bez zwycięstwa w lidze, a zaczęło się od remisu z Derby przed kilkoma ładnymi tygodniami. W takim stylu to my nie tylko nie wygramy Premiership, ale nawet może nam zabraknąć punktów, by zakwalifikować się do europejskich pucharów w przyszłym sezonie. Chyba, że zagramy dobrze w Pucharze Anglii – już teraz czeka nas spotkanie z Millwall.

 

 

Thompson – Medina, Castelli, Ghazouani, Machado – Rogerio, Bartolini, Illies, Giacomini – Moreira, Choe

 

Ataki na bramkę gospodarzy rozpoczęliśmy już w 3 minucie, kiedy swoją pierwsza szansę miał Moreira. Dwie minuty potem gospodarze odpowiedzieli strzałem Strauba, który nie sprawił trudności Thompsonowi. W 8 minucie Thompson obronił kolejne uderzenie, tym razem Coopera. Trzy minuty później odpowiedzieliśmy strzałem Moreiry lecz tym razem jeszcze nie znalazł drogi do siatki, choć ta bramka wisiała w powietrzu i faktycznie padła pięć minut później, kiedy Illies znakomicie wykończył akcję, jaką wypracował Rogerio. Już minute potem prowadziliśmy dwoma golami, kiedy Choe wykorzystał błąd O’Connora i strzelił do pustej bramki. Po tym golu znów chwilę mieli przewagi gospodarze. W 22 minucie strzał Strauba obronił Thompson, na co odpowiedzieliśmy kolejną nieudaną próbą Moreiry. W 29 minucie faulowany w polu karnym Millwall był Bartolini, a gola z jedenastu metrów strzelił Rogerio. W 31 minucie O’Connor świetnie obronił strzał Bartoliniego, a dziesięć minut potem gospodarze wreszcie zdołali wcisnąć gola, gdy naszego bramkarza pokonał Straub. W drugiej połowie gospodarze zagrali odważniej, nie mając już nic do stracenia. W 57 minucie groźnie strzelał Pannach, piłka jednak nieznacznie minęła naszą bramkę. Osiem minut potem odpowiedzieliśmy niecelnym strzałem Giacominiego, ale gdy w 79 minucie Hughes zdobył gola na 2:3 to zrobiło się trochę nerwowo w naszych szeregach. Natychmiast nakazałem grę ultradefensywną i mimo naporu gospodarzy, udało nam się przetrwać do końca i awans do ćwierćfinału stał się faktem.

 

FA Cup, V runda, 18.02.2030

The Den, 12296 widzów

[C] Millwall – [P] Mansfield, 2:3 (ILLIES ’16, CHOE ’17, ROGERIO (k) ’29, Straub ’41, Hughes ’79)

MoM: Krisztian Illies (Mansfield Town)

 

 

W ćwierćfinale los nie był dla nas łaskawy i przydzielił nam trudnego rywala w postaci Arsenalu. Do tego spotkanie ćwierćfinałowe rozstanie rozegrane na Emirates Stadium, co zwiększa szanse rywala. Tymczasem ani się obejrzeliśmy, a znów wracają do Mansfield rozgrywki Ligi Mistrzów. W walce o ćwierćfinał zmierzymy się z Clubem Brugge.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Moreira

 

Podobnie jak poprzednie spotkanie, tak i to zaczęliśmy agresywnie, zmuszając rywala do gry defensywnej, ale pierwsze ataki jeszcze nie były idealne i Guzman choćby po strzale Dlaminiego nie miał zbyt wiele pracy. W 6 minucie bramkarz gospodarzy znakomicie obronił strzał Moreiry, ale minutę potem był bezradny, gdy perfekcyjnym mierzonym strzałem pokonał go Lorini, budzący się z zimowego snu jeśli chodzi o strzelanie goli. Cztery minuty później Lorini potwierdził to, co o nim właśnie napisałem, strzelając drugiego gola. Świetnie przy tym trafieniu asystował mu McCourt. Minutę potem swoją szansę miał Moreira, ale nieznacznie chybił. Po chwili zaś gospodarze zdołali strzelić gola kontaktowego, gdy na listę strzelców wpisał się Zambrano po podaniu Lacroixa. W 28 minucie Moreira wysłał w akcję indywidualną McCourta swoim podaniem, ale Irlandczyk nie potrafił pokonać Guzmana. Trzy minuty później niecelnie uderzał Dlamini, a trzy minuty później głębokie dośrodkowanie Chimeziego wybił Guzman. My zaś jeszcze przed przerwą zdołaliśmy po raz trzeci zadać cios. Tym razem po akcji w środku pola Dlamini odegrał do Napoliego, a ten jak za starych dobrych czasów huknął jak z armaty i nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po zmianie stron gospodarze chcieli nieco zaatakować, jednak pierwsza z prób Moreno była bardziej niż nieudana. W 72 minucie równie niecelnie uderzał Lorenzini, a trzy minuty później strzał Włocha bez problemów obronił Bailey. Była to tym samym ostatnia groźna akcja gospodarzy w tym spotkaniu.

 

Liga Mistrzów, 1/8 finału, 1 mecz, 20.02.2030

Jan Breydelstadion, 21657 widzów

[bEL] Club Brugge – [ANG] Mansfield, 1:3 (LORINI ‘7, LORINI ’11, Zambrano ’15, NAPOLI ‘45+1)

MoM: Pasquale Napoli (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

marshall, oba nie-ligowe, więc co się dziwisz ? :|

 

Jako, że dziś jadę na zlot, to dzisiejsza część pojawia się z rana :)

 

 

 

Zwycięstwo nad Belgami na pewno podbuduje drużynę przed nadchodzącym spotkaniem, którym jest finał Pucharu Ligi. Mam nadzieje, że Norwich nie sprawi nam żadnej negatywnej niespodzianki i uda się sięgnąć po ten tytuł. Szansę na zdobycie tego trofeum oczywiście otrzymają ci sami piłkarze, którzy ową szansę sobie w ogóle wypracowali, awansując w kolejnych rundach.

 

 

Thompson – Medina, Castelli, Ghazouani, Machado – Ferreira, Bartolini, Illies, Giacomini – Watts, Choe

 

Rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia, kiedy w 3 minucie potężną bombą popisał się Giacomini, jednak jego próbę obronił świetnie Shaw. W 14 minucie świetnie strzał Stefanovica z woleja obronił z kolei Thompson, a dziesięć minut później akcja przeniosła się z powrotem pod pole karne rywala, gdzie szczęścia próbował Medina, ale znów górą był Shaw. W 29 minucie znakomita akcja lewym skrzydłem Bartoliniego i świetne dośrodkowanie w pole karne sprawiły, że Choe musiał tylko dostawić czoło, by zdobyć bramkę, która dała nam prowadzenie. Gospodarze wzięli się do odrabiania strat dopiero po przerwie. Zaraz po wznowieniu gry groźnie strzelał Raimondi, ale na posterunku był Thompson. Pięć minut potem znów Bartolini mógł zanotować asystę lecz tym razem rezerwowy Bondi nie wykorzystał dobrego podania od skrzydłowego. W 56 minucie świetną szansę na drugiego gola zmarnował Choe, który nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Shawem. Dwanaście minut potem bramkarz gospodarzy kapitalnie obronił efektowny strzał z woleja naszego stopera, Machado. Ostatnie dziesięć minut to istne oblężenie naszej bramki lecz Thompson bronił jak w transie. Nie dał się pokonać Bertoniemu w 80 minucie, ani Raimondiemu trzy minuty później. Rywale tak zaciekle atakowali, że zapomnieli o obronie i nadziali się na naszą kontrę w samej końcówce spotkania, którą zabójczo wykończył Bondi, nie dając graczom Norwich już żadnych złudzeń.

Carling Cup, finał, 24.02.2030

Wembley, 88995 widzów

[P] Norwich – [P] Mansfield, 0:2 (CHOE ’29, BONDI ‘90+1)

MoM: Kevin Thompson (Mansfield Town)

 

 

Po roku przerwy Puchar Ligi wraca zatem do Mansfield, ale wszyscy w klubie i tak czekają na inne sukcesy, przede wszystkim na mistrzostwo Premiership, które oddala się z każdą ligową kolejką. Może jednak zdobycie trofeum pozwoli nam zmobilizować się podwójnie na nadchodzące spotkanie z Liverpoolem i zgarnąć komplet punktów. Bardzo są one nam teraz potrzebne, bo to kluczowy moment sezonu.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Moreira

 

Już na początku spotkania kontuzji doznało największe żądło gości, Gil, a zastąpił go na boisku Morales. Gracze Mansfield jakby wyczuli, że bez swojego najlepszego strzelca rywale będą słabsi i po pierwszej dobrej akcji naszego zespołu padł gol, gdy na listę strzelców wpisał się Moreira. Trzy minuty później jednak goście doprowadzili do remisu, kiedy niepewne zagranie Baileya po otrzymaniu piłki od Knezevica wykorzystał Dekker. Na szczęście w 19 minucie znów prowadziliśmy, a gola strzelił po fenomenalnym strzale z rzutu wolnego Napoli. Sześć minut potem przeprowadziliśmy wzorowy atak, a po serii podań przed bramkarzem gości znalazł się tylko Watts i Moreira. Australijczyk wykazał się grą zespołową i odegrał do Urugwajczyka, mimo, że sam mógł strzelić bramkę. Nie miało to jednak znaczenia kto, ważne, że padł gol. W 30 minucie swoją szansę miał McCourt, jednak fatalnie przestrzelił, a w doliczonym czasie gry goście zdołali zmniejszyć nasze prowadzenie, kiedy gola strzelił King. Oznaczało to, że w drugiej połowie musimy się jeszcze sporo napracować. W 48 minucie Kern znakomicie obronił strzał Moreiry z dośrodkowania Chimeziego, a siedem minut potem Bailey odpłacił się równie dobrą interwencją po strzale Griffithsa. W 66 minucie świetna piłka Hilla dotarła do rezerwowego Moralesa, a napastnik gości minął z piłką Baileya i strzelił do pustej bramki doprowadzając do remisu i niwecząc cały nasz wysiłek. Siedem minut potem goście mogli nawet prowadzić, ale na nasze szczęście okropnie spudłował Flores. W 78 minucie do akcji wkroczył Choe i po indywidualnej akcji został sfaulowany w polu karnym, a jedenastkę na gola zamienił Rogerio. Nie był to jednak koniec popisu Koreańczyka. W 84 minucie strzelał na bramkę Kerna, a ten tak nieszczęśliwie interweniował, że piłka spadła pod nogi Moreiry, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce i ustaleniem wyniku spotkania.

Premiership, 25/38, 27.02.2030

Field Mill, 25295 widzów

[9] Mansfield – [5] Liverpool, 5:3 (MOREIRA ’13, Dekker ’16, NAPOLI ’19, MOREIRA ’25, King ‘45+1, Morales ’66, ROGERIO (k) ’78, MOREIRA ’84)

MoM: Pablo Moreira (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Po zeszłotygodniowym urlopie nadrabiam zaległości. Jakie wyniki! 12:0, 5:0!

 

Ligę już chyba możesz sobie odpuścić, a wraz z nią Ligę Mistrzów w przyszłym sezonie. No chyba, że zdobędziesz ją teraz :> A może pucharowa potrójna korona? Jedną już masz (GRATKI)

 

:kutgw:

Odnośnik do komentarza

Co do Ligi Mistrzów to tak jak pisałem - jedynie angielskie drużyny są nam w stanie zagrozić

 

 

 

Dobra postawa w meczu ligowym przeciwko Liverpoolowi pozwoliła nam awansować jedną pozycję w ligowej tabeli na miejsce ósme. Pamiętajmy jednak, że wciąż mamy dwa mecze zalegle wobec czołówki, a zatem potencjalnie sześć punktów więcej, co mogłoby dać nam awans nawet do strefy Ligi Mistrzów. Przed nami teraz jednak kolejny trudny rywal ligowy, jakim z pewnością jest Newcastle, zwłaszcza na swoim gorącym obiekcie.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Lorini, Moreira

 

Bardzo dobrze zaczął się dla nas ten mecz, gdy w 3 minucie prowadzenie dla Mansfield uzyskał Moreira, który wykończył świetne podanie od Wattsa. Minutę potem już do wyrównania doprowadził McMahon, który z kolei na raty lecz skutecznie poradził sobie z Baileyem. Minęła kolejna minuta i znów wyszliśmy na prowadzenie. Tym razem kapitalne dośrodkowanie Gabriela na gola zamienił Watts. Dwie minuty potem znów Australijczyk strzelił bramkę, ale tym razem sędzia jej nie uznał, dopatrując się spalonego. W 12 minucie świetną interwencją po akcji Moreiry popisał się Edwards, który wyczekał naszego napastnika i nie dał się zaskoczyć. W 23 minucie dobrej okazji nie wykorzystał Tavares, chybiąc z bliskiej odległości. Dwie minuty potem jego los podzielił Kok, a po chwili to Mansfield zdobyło kolejnego gola, gdy znów fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Napoli. W 29 minucie Edwards obronił zaś kolejny dobry strzał Moreiry, a cztery minuty potem swojej kolejnej okazji nie wykorzystał Napoli. Niestety w 43 minucie po błędzie Chimeziego piłkę przejął Smith, dośrodkował w pole karne, tam z naszymi obrońcami poradził sobie McMahon i płaskim strzałem pokonał po raz drugi Baileya. Po zmianie stron szybko sytuację wypracował sobie rezerwowy Choe, ale nie potrafił jej zamienić na gola. Cztery minuty potem dużo lepiej spisał się Moreira, zdobywając czwartego gola dla Mansfield. I znów do pracy wzięli się gospodarze. W 57 minucie bliski ustrzelenia hattricka był McMahon, ale uratowała nas świetna interwencja Baileya, podobnie jak cztery minuty potem po strzale Domingueza. W 65 minucie McMahon dopiął jednak swego i zgromadził trzeciego gola na swoim koncie. Nie był to jednak koniec. Czternaście minut potem miał kolejną znakomitą szansę, której jednak nie wykorzystał. W 85 minucie do remisu doprowadził jednak Farrasco, a niesieni fanatycznym dopingiem swoich fanów gospodarze zdołali w doliczonym czasie wydrzeć nam choć jeden punkt, gdy swojego czwartego gola w meczu strzelił McMahon.

 

Premiership, 26/38, 02.03.2030

St. James’ Park, 52379 widzów

[9] Newcastle – [8] Mansfield, 5:4 (MOREIRA ‘3, McMahon ‘4, WATTS ‘5, NAPOLI ’27, , McMahon ’43, MOREIRA ’51, McMahon ’65, Farrasco ’85, McMahon ‘90+2)

Mom: Simon McMahon (Newcastle United)

 

 

Fatalna postawa środkowych defensorów w ostatnich dwóch spotkaniach, gdzie straciliśmy w sumie osiem bramek zmusiła mnie do poszukiwania nowych rozwiązań na środku obrony i dlatego w meczu rewanżowym z Clubem Brugge zdecydowałem się postawić na parę Zotti Rosa, która w tym sezonie razem jeszcze nie grała, ale teraz, gdy nasz awans do kolejnej rundy jest niemal pewny, chcę aby zgrali się na tyle, by radzili sobie w kolejnych trudnych meczach.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Knezevic, Muller – Rogerio, McCourt, Napoli, Dlamini – Watts, Moreira

 

Już na początku spotkania doskonałej szansy na zdobycie bramki nie wykorzystał Watts, pudłując w 3 minucie meczu. Potem bardzo długo nic się nie działo i dopiero w 29 minucie ponownie Australijczyk miał znakomitą szansę na zdobycie bramki lecz tym razem wyprzedził go bramkarz gości, Guzman. Minutę potem fatalnie w dogodnej sytuacji przestrzelił McCourt, a cztery minuty potem nie popisał się również Rogerio, który mimo wypracowanej niezłej pozycji do strzału, uderzył bardzo niecelnie. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy jedyną szansę w tej odsłonie mieli goście, kiedy sytuacji sam na sam z Baileyem nie wykorzystał Azulay. Po zmianie stron cały czas kontrolowaliśmy przebieg spotkania, a goście od czasu do czasu próbowali tylko atakować, jak choćby w 48 minucie, gdy niegroźny strzał oddał Mario. Osiem minut potem odpowiedzieliśmy równie nieudanym strzałem Wattsa, a z kolei w 63 minucie bliski zdobycia gola po strzale z rzutu wolnego był Lorenzini. Wreszcie w 66 minucie rezerwowy Lorini wypracował idealną sytuację Wattsowi, a ten po otrzymaniu piłki zrobił z niej użytek i dał nam prowadzenie. W 83 minucie długa piłka od Napoliego dotarła do Wattsa, a Australijczyk nie patyczkując się długo, okiwał dwóch obrońców i strzelił nie do obrony, ustalając wynik meczu. Co jednak mnie cieszy najbardziej, to bardzo dobra postawa eksperymentalnie zestawionego duetu środkowych obrońców.

 

Liga Mistrzów, 1/8 finału, rewanż, 06.03.2030

Field Mill, 15683 widzów

[ANG] Mansfield – [bEL] Club Brugge, 2:0 (WATTS ’66, WATTS ’83)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...