Skocz do zawartości

FC Barcelona


Rekomendowane odpowiedzi

Duma Katalonii poszukuje następcy Touré, który kilkanaście dni temu przeniósł się do Manchesteru City. W rezerwach jest utalentowany Oriol Romeu, ale przebywający na Mistrzostwach Europy do lat 19 zawodnik wciąż potrzebuje sezonu lub dwóch regularnej gry, by stać się nowym Busquetsem. Jego czas dopiero nadejdzie.

 

Ile Barcelona może wydać na transfer defensywnego pomocnika? Raczej nie więcej niż 12 mln euro. Z taką kwotę można pozyskać solidnego zawodnika, ale nikogo światowej klasy. Dziennikarze Sportu utworzyli listę dwunastu pomocników, podzieloną na cztery grupy, którzy spełniliby wymogi ekonomiczne katalońskiego klubu. Nie ma wśród nich Javiego Martíneza (Athletic Bilbao), za którego Baskowie żądają aż 30 mln euro.

 

 

Trzej młodzi:

 

 

Moussa Sissoko (Tuluza)

21 lat i 187 cm wzrostu. Wychowanek Tuluzy. Został następcą Achille Emany, gdy ten przeniósł się do Betisu. Nie mylić go z Momo, graczem Juventusu, a wcześniej Valencii i Liverpoolu. Rok temu Francuzi odrzucili ofertę 14 mln euro Tottenhamu za swojego zawodnika. Nie jest to klasyczny defensywny pomocnik, gdyż może grać też bliżej bramki rywala. Bardzo tym przypomina Touré.

 

Ettiene Capoué (Tuluza)

 

22 lata i 189 cm wzrostu. Modelowy defensywny pomocnik, świetny w grze obronnej i dobrze wyszkolony technicznie. Rozegrał kapitalny sezon w barwach Tuluzy i należy do nowej generacji francuskich pomocników łączących siłę fizyczną Vieiry, umiejętność odpowiedniego ustawiania się na boisku Makelele oraz wyszkolenie techniczne Giresse’a.

 

Mario Bolatti (Fiorentina)

 

25 lat i 189 cm wzrostu. Środkowy pomocnik o dobrej technice, precyzyjnym podaniu, kreatywny. Zdobywca gola z Urugwajem, który dał Argentynie możliwość gry w RPA. Rodacy porównują go do Fernando Redondo.

 

 

Trzej weterani:

 

 

Problemem przy transferze młodego i obiecującego zawodnika jest ryzyko zahamowania rozwoju Oriola Romeu. Alternatywą jest ściągnięcie piłkarza doświadczonego i gotowego by spełniać rolę zmiennika dla Busquetsa.

 

Gilberto Silva (Panathinaikós)

 

33 lata. Liverpool jest skłonny wyłożyć za niego 5 mln euro. Dwa lata temu pozyskany przez Greków z Arsenalu za 9 mln euro. Brazylijczyk bardzo chce wrócić do klubu walczącego o najwyższe cele.

 

Carlos Marchena (Valencia)

Rekordzista reprezentacji Hiszpanii (55 meczów z rzędu bez porażki). Został mu rok kontraktu z Valencią. Interesuje się nim Villarreal, gdzie miałby trafić w wypadku odejścia Senny i Godina. Kosztowałby 3.5 mln euro i choć przylgnęła do niego łatka zawodnika brutalnego, to na Mundialu kapitalnie współpracował z Puyolem w odbiorze piłki. Jest wszechstronny, gdyż gra również na środku obrony.

 

Marcos Senna (Villarreal)

 

34 lata. Obecnie tylko rezerwowy w Villarreal wobec dobrej gry Bruno i Egurena. Jeden z filarów La Roja, która dwa lata wygrała Mistrzostwa Europy nie wystąpił na Mundialu w wyniku problemów osobistych i kontuzji kolana. Mimo otrzymania dwuletniej oferty z Al-Ahly nie zdecydował się na opuszczenie Żółtej Łodzi Podwodnej.

 

 

Trzy ‘przecinaki’:

 

 

Javier Mascherano (Liverpool) to specjalista numer jeden na świecie w czyszczeniu strefy środkowej boiska. Niestety wobec żądanej przez Anglików sumy (30 mln euro) oraz coraz bliższego transferu do Interu jego pozyskanie jest nierealne. Są jednak piłkarze o podobnym profilu, jak na przykład Arévalo Ríos. Niestety tydzień temu Urugwajczyk trafił za zaledwie 3 mln euro z Peñarol do Cagliari. Są jeszcze trzy inne kandydatury, choć dwie z nich ciężko będzie zaakceptować

 

Wilson Palacios (Tottenham)

 

Londyńczycy zapłacili za niego rok temu 15 mln euro, sumę wysoką zważywszy na jego postawę w lidze angielskiej. Reprezentant Hondurasu słynie z ostrej i zdecydowanej gry.

 

Nigel de Jong

 

‘Karate Kid’ z niedawnego finału Mundialu w RPA, w którym zasłynął bardziej uderzeniem wyprostowaną nogą w klatkę piersiową Xabiego Alonso niż dobrą grą. Wychowanek Ajaxu uważany jest w swojej ojczyźnie za wielki talent. Być może po transferze do City nauczył się bardziej brutalnej gry, choć z pewnością swój wkład miał też Mark Van Bommel.

 

Alberto Zapater

 

Świetny z Zaragozie, wspaniały w Genui. Hiszpan nie imponuje wyszkoleniem technicznym, lecz siłą fizyczną. Może grać też jako lewy obrońca, a koszt jego transferu można zamknąć w kwocie 8 mln euro.

 

 

Trzej łączący wcześniejsze cechy:

 

 

Jeżeli jednak nie chcemy ściągać ani młodych nadziei, ani zbliżających się do piłkarskiej emerytury weteranów, czy też boiskowych zabójców powinniśmy zainteresować się piłkarzami łączącymi wcześniej wymienione cechy.

 

Alou Diarra (Bordeaux)

 

29 lat i 1.90 cm wzrostu. Koszt transferu wyniósłby 7.75 mln euro. Świetny w grze defensywnej i wiedzący jak ustawiać się na boisku. Bardzo pragnie mieć go w swoich szeregach Olympique Marsylia.

 

Mathieu Flamini (AC Milan)

26 lat. Świetnie radzący sobie w Arsenalu, gdzie imponował grą defensywną i mocnym strzałem, zupełnie nie potrafi się odnaleźć w Mediolanie. W Londynie sprawił (razem z Gilberto Silvą), że zespół praktycznie nie odczuł odejścia Vieiry. Świetnie rozumiał się z Fàbregasem. Zarabia dużo (5.5 mln euro rocznie) i musiałby się zgodzić na redukcję pensji. Milan pozyskał go za darmo, a jego cena wartość rynkowa tak spadła, że można go kupić za około 5 mln euro.

 

Anthony Annan (Rosenborg)

 

23 lata i zaledwie 1.71 cm wzrostu. Zawodnik z Ghany łączy wytrzymałość Zokory, zmysł taktyczny Makelele i wizję gry Xaviego, choć wciąż daleko mu do klasy Katalończyka. Silny fizycznie, z precyzyjnym podaniem, biegający na pełnych obrotach przez całe spotkanie. Od dwóch lat broni barw Rosenborga, gdzie trafił za 2 mln euro. Jego gra w RPA sprawiła, że praktycznie nieodczuwalny był brak kontuzjowanego Essiena. Arsenal i Manchester United są skłonne wydać na niego 12 mln euro. Wydaje się, że ze wszystkich wymienionych kandydatów ten byłby najlepszym wyborem.

 

Nie wiem, na jaką cholerę nam ściągać kolejnego defensywnego pomocnika. Podstawowym będzie niewątpliwie Busquets, jego zmiennikiem zostanie pewnie Keita, więc nie widzę potrzeby kupowania kolejnego piłkarza. Tymczasem w tym artykule widać, że jest wiele opcji (chociaż najgłośniej mówi się o transferze Diarry, Capoue lub Sissoko). Do tego w rezerwach jest jeszcze Romeu i Riverola, a na defensywnym pomocniku w razie czego może zagrać przecież też Xavi, który tam zaczynał karierę. Wówczas do składu mogą wskoczyć Dos Santos albo Thiago. Mamy naprawdę dużo opcji i nie wydaje mi się, aby ten transfer był konieczny.

Odnośnik do komentarza

Annan jest świetnym zawodnikiem. Tak jak mówi Vend - niesamowicie przypomina Makelele, prawie go nie widać na boisku ale wykonuje tytaniczną pracę. Taka ,,mrówka'' w Barcelonie mogłaby wiele poprawić w jej grze, do tego wiek (23 lata) czyni z niego niezłą inwestycję. Ale nie wiem czy będzie pasował do stylu medialnego Barcelony, zdarzają mu się zagrania bardzo nie fair, z tego co pamiętam raz ugryzł przeciwnika w Norwegii ;)

 

OT: Chyba jest trochę wyższy, przynajmniej na mundialu nie odstawał wzrostem od kolegów.

Odnośnik do komentarza

Fenomen, Keita to nie jest defensywny pomocnik. Przynajmniej według Guardioli. Zostaje jeden Busquets na jednej z najważniejszych, najbardziej newralgicznych pozycji. W przypadku kontuzji, pauzy za kartki bądź po prostu słabszej formy robi się bardzo nieciekawie. Do tej pory można było tu jeszcze Marqueza ustawić, ale mówi się o jego odejściu.

Odnośnik do komentarza

Szkoda Xavi'ego na defensywną pomoc, to artysta, a nie wyrobnik ;-) Myślę sobie, że przydałby się ktoś stosunkowo młody, kto podjąłby rywalizację z Sergio. I samemu Katalończykowi wyszłoby to na dobre, a i klub miałby pewniejsze zabezpieczenie przed ew. kontuzjami.

Odnośnik do komentarza

Myślę sobie, że przydałby się ktoś stosunkowo młody, kto podjąłby rywalizację z Sergio. I samemu Katalończykowi wyszłoby to na dobre, a i klub miałby pewniejsze zabezpieczenie przed ew. kontuzjami.

stosunkowo młodzi są Romeu i Riverola ;)

 

 

a co do Marqueza:

Jeżeli w najbliższych godzinach nie wydarzy się nic niespodziewanego, Rafa Márquez po siedmiu latach gry opuści Barcelonę i zostanie nowym piłkarzem New York Red Bulls. ESPN poinformował, że Meksykanin negocjował wczoraj z amerykańskim klubem, a Barça dała zielone światło operacji.

 

Kiedy już Márquez pozna formalną ofertę Red Bulls, zwróci się, wraz ze swoim agentem Enrique Nieto, do Barcelony, z którą będzie negocjował rozwiązanie kontraktu wygasającego 30 czerwca 2012 roku, dzięki czemu kataloński klub zaoszczędziłby 8 milionów euro.

 

Barcelona nie zdradziła jakiej kwoty domaga się za swojego piłkarza. Red Bulls mają jeszcze miejsce dla jednego tzw. „designated player”, czyli piłkarza, którego zarobki mogą przekraczać wysokość pensji pozostałych zawodników w drużynie. Dwa miejsca zajmują obecnie Juan Pablo Ángel i Thierry Henry.

 

Według ESPN negocjacje są na tyle zaawansowane, że spekuluje się już kiedy może nastąpić debiut Rafy w nowojorskim klubie.

 

 

Mundo Deportivo

 

Jeżeli Marquez odejdzie, to wówczas sensowne byłoby sprowadzenie piłkarza, który może grać zarówno na środku obrony jak i na defensywnym pomocniku - wtedy dobra opcja byloby kupienie Marcheny na rok albo dwa, zeby w tym czasie zalatal ewentualne dziury, a zeby po wypelnieniu jego zadan w Barcelonie siegnac po mlodych z La Masii

Odnośnik do komentarza

Myślę sobie, że przydałby się ktoś stosunkowo młody, kto podjąłby rywalizację z Sergio. I samemu Katalończykowi wyszłoby to na dobre, a i klub miałby pewniejsze zabezpieczenie przed ew. kontuzjami.

stosunkowo młodzi są Romeu i Riverola ;)

 

No tak, ale co się stanie kiedy Busquets odniesie kontuzję? Obaj mają zbyt małe doświadczenie, żeby regularnie grać w pierwszej jedenastce na tym poziomie, Keita to nie jest DM a przesunięcie Xaviego na tę pozycję to zwykłe marnotrawstwo. Annan byłby świetnym ruchem - młody, stosunkowo tani i z potencjałem żeby zostać najlepszym graczem na swojej pozycji na świecie.

Odnośnik do komentarza
Niezależny audyt wykonany w Barcelonie wykazał, że klub nie przyniósł w zeszłym roku niewielkiego (11 mln euro) zysku, jak niedawno informowano, ale stratę w wysokości 77 mln euro.

 

To kolejna zła wiadomość dotycząca kondycji finansowej klubu. Wcześniej nowy prezes Barcelony Sandro Rosell poinformował, ze klub, by zachować płynność finansową musi pożyczyć ok. 150 mln euro. W audycie, zleconym przez Rosella po wyborach, firma Deloitte zastosowała inne kryteria obliczeń.

 

- Jest pewien problem strukturalny, którego nie naprawiono w ciągu ostatnich sześciu lat. Nasze błyskotliwe sukcesy sportowe nie przełożyły się na sukcesy ekonomiczne - przyznał wiceprezes klubu odpowiedzialny za finanse Javier Faus.

 

Audyt wykazał też, że długi klubu, które w zeszłym roku wynosiły 329 mln euro urosły do 442 mln euro. Faus zaznacza jednak, że Barcelona nie bankrutuje. - Klub, który w zeszłym sezonie został mistrzem Hiszpanii i wygrał Ligę Mistrzów rok wcześniej ma kilka ukrytych wartości, takich jak jego drużyna młodzieżowa czy nieruchomości - stwierdził i ocenił ich wartość na ok. 250 mln euro.

 

- Mamy najlepszych piłkarzy świata, najlepszego trenera na świecie i ośmiu piłkarzy, którzy niedawno zostali mistrzami świata. Sytuacja nie jest dramatyczna - zakończył Faus.

 

Problem strukturalny jest, dramatu nie, ale nie wygląda to jakoś strasznie przekonująco... Zdaje się, że Barca faktycznie finansowo poszła w ślady Realu - żeby tylko nie poszła w ślady Walencji :-k

Odnośnik do komentarza

Jest już odpowiedź:

 

Xavier Sala i Martín, był wiceprezydent do spraw ekonomicznych FC Barcelony broni polityki finansowej władz na których czele stał Joan Laporta i uważa, że 77 mln euro długu o którym mówi nowy zarząd to efekt kruczków księgowych. Podtrzymał on tym samym, że poprzedni sezon klub zakończył z zyskiem w wysokości 11 mln euro. „Między zyskiem w wysokości 11 mln i stratą 77 mln jest 88 mln różnicy. Jak wyniki mogą ulec tak drastyczniej zmianie?”, pyta Sala i Martín w artykule opublikowanym na swoim koncie na Facebooku.

 

Były wiceprezydent uważa, że to co zrobił nowy zarząd z liczbami jest tym samym, jakby przyznali sobie zasługi za ostatnie mistrzostwo Hiszpanii, bo trofeum zostanie wręczone w sierpniu. Jego zdaniem zarząd Sandro Rosella „przywłaszcza sobie sukcesy ekonomiczne swoich poprzedników wykazując, że część dochodów, które osiągnęliśmy my, to tak naprawdę ich zasługa, a część własnych wydatków zrzucają na nas”.

 

Sala i Martín sądzi, że nowy zarząd przypisuje sobie zysk ze sprzedaży gruntów, związana z którymi umowa została zawarta jeszcze za czasów Laporty, ale która obecnie trafia do rejestrów w ratuszu Barcelony. To samo ma miejsce w przypadku umowy z Mediapro „która jest nagrodą za ostatnie dwa, pełne sukcesów sezony i zasługą Joana Laporty”.

 

„Zmieniając daty różnych transakcji dochody zarządu Laporty, dzięki odrobinie księgowej magii, stają się dochodami Rosella. W drugą stronę wędrują natomiast wydatki”.

 

Cztery refleksje

 

Sala i Martín ma cztery refleksje związane z zaistniałą sytuacją. Według pierwszej nowy wiceprezydent do spraw ekonomicznych, Javier Faus „mija się z prawdą mówiąc, że audytorzy nanoszą poprawki w finansach poprzedniego zarządu”.

Druga wiąże się z tym, że robienie medialnego szumu wokół finansów Barcelony powoduje, że w świat widzi obraz klubu, którego sytuacja finansowa jest chaotyczna.

 

Trzecia podkreśla, że różnice wynikają ze zmiany dat zaksięgowania wydatków i dochodów i tym samym Faus i Rosell nie mogą kwestionować poprzednich władz.

 

Czwarta wiąże się z rzekomym długiem w wysokości 77 mln euro. Nowy zarząd chce w ten sposób pokazać się jako „zbawcy” i zaoszczędzić pieniądze na przyszłość.

 

„Im gorzej przedstawią obecną sytuację, tym lepiej wypadną w następnym roku. Skoro teraz prezentują 70 milionów euro strat, to w przyszłym roku będzie to 70 milionów zysków”.

 

Inne wytłumaczenie tej zagrywki?

 

„Zarząd Rosella musi poręczyć kwotę w wysokości 15% budżetu klubu, czyli ok. 60 milionów euro. Jeżeli Rosell przedstawi w przyszłym roku 70 milionów zysków, to odzyska całe 60 milionów”.

 

Bank pobiera co roku 1% poręczenia, czyli w ten sposób „Rosell zaoszczędza rocznie ok. 600 tys. euro ze swojej kieszeni!”.

 

Na koniec Sala i Martín zadał pytanie zarządowi Rosella: „Warto szkodzić międzynarodowemu wizerunkowi klubu dla osobistych korzyści?”

 

Jest w tych wypowiedziach bardzo dużo racji. Niestety zmiana władz w klubie nie przysparza na razie Barcelonie korzyści wizerunkowych :roll: Ale tego sie wszyscy obawiali...

Odnośnik do komentarza

O właśnie, też miałem o tym pisać... Wkurwia mnie to niemiłosiernie. Bo chyba każdy klub ma mniejsze lub większe zadłużenie, a tylko o Barcelonie nagle głośno się zrobiło. I jeszcze te tytuły: "Barcelona nie ma na wypłaty dla zawodników" :roll:. Rosell na razie się nie spisuje, bo on i jego zarząd rozdmuchują jeszcze te nowości... A powiem tak, niechby i Rosell miał tyle długu, może nawet więcej, ale jeśli będą sukcesy sportowe to nie będzie to dla mnie problem.

Odnośnik do komentarza

Dla mnie to jest problem. Ok sukces finansowy klubu mnie nie obchodzi zbytnio, ale gdy nagle nie będzie sukcesu sportowego to przychody będą jeszcze niższe, więc słaby wynik finansowy może być jeszcze słabszy a to może mieć duży wpływ na wynik sportowy w następnych latach.

Ostatnio nie śledziłem sytuacji - czemu Laporta nie wygrał?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...