Skocz do zawartości

Prawybory prezydenckie 2015


FYM

  

93 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

O tym, jak niebezpieczne zapędy ma Janusz Korwin-Mikke, pisze dziś Lukas Frontczak:

 

 


Zwolennicy Janusza Korwin-Mikke, tak zwani konserwatywni liberałowie, bardzo często zaprzeczają jakoby ich prywatne poglądy obyczajowe miały mieć jakikolwiek większy wpływ na kształt prawa, które chcieliby wprowadzać. A już zwłaszcza nie chciałby tego Korwin, dla którego wolność jest wartością nadrzędną.

Niestety, okazuje się iż wolność niekoniecznie jest wysoce ważniejsza dla JKMa od (pseudo)konserwatyzmu. Otóż, opublikował on dzisiaj na swoim blogu "Tekst Konstytucji przyszłego Państwa Polskiego" (http://korwin-mikke.pl/…/tekst_konstytucji_przyszlego_…/2626) Wśród wielu wolnościowych zapisów, których obszerną i ciekawą analizę opublikował w czasie pisania tego wpisu Jacek Sierpiński (http://sierp.libertarianizm.pl/?p=1321), znalazło się kilka zwracających moją szczególną uwagę. Mianowicie, wtrącają one do najwyższego aktu normatywnego elementy poglądów (pseudo)konserwatywnych w rytm kultu silnej państwowości choroniącej tego rodzaju idee. Abstrahując już od preambuły odwołującej się do Boga oraz nakazów stosowania oznaczeń państwowych zgodnie z heraldyką, znajdujemy tam następujące fragmenty, które mogą conajmniej intrygować wielu wolnościowców:

1. "Państwo zapewnia obywatelowi ochronę życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, z zastrzeżeniem ust. 2."

Korwin jednym zdaniem chce najwyraźniej zakończyć niezwykle trudny i - przynajmniej w mojej opinii - nierozwiązywalny spór o aborcję. Nadaje państwu (wrogowi miłośników wolności) prawo do zakazywania czynów, które nie tylko w środowisku wolnościowym budzą olbrzymie emocje i kontrowersje. Przy czym obie strony sporu prezentują bardzo mocne argumenty na poparcie swojego stanowiska. Tak kategoryczne rozwiązanie tej kwestii, poprzez angażowanie w nie aparatu przemocy, stanowi jedynie odgórną ingerencję bezosobowej machiny w ludzkie sumienia. Możemy się sprzeczać o charakter aborcji, o to kiedy zaczyna się życie i czy kobieta posiada jakąkolwiek autonomię i możliwość wyboru (np. gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub zagraża życiu i zdrowiu matki, czego swoją drogą Korwin tym krótkim zapisem de facto zakazuje), ale angażowanie państwa w rozwiązanie tej kwestii jest wyborem po prostu złym i antywolnościowym.

2. "Małżeństwo, czyli uznany związek mężczyzny z kobietą, jest chronione na zasadach określonych w ustawie."

Tym zapisem z kolei, Korwin podtrzymuje jedno z największych osiągnięć zwolenników państwowości - ingerencję w życie uczuciowe, intymne i rodzinne obywateli. Nie dość, że konstytucyjnie narzuca konserwatywne ramy na te sfery to pozostawia olbrzymią swobodę ustawodawcy, który może realizować ochronę instytucji małżeństwa w dowolny możliwy sposób, nawet to małżeństwo po cichu wyniszczający. Jednym z najważniejszych wolnościowych postulatów jest maksymalne ograniczanie władzy i oddawanie jak największego zakresu wolności obywatelom. Rozwiązanie Korwina podtrzymuje jednak psuedokonserwatywne status quo. Dlaczego pseudo? Otóż, jeśli przyjrzymy się historii i statystyce to czarno na białym widać, iż państwowa ingerencja mająca chronić małżeństwa jedynie przyczyniła się do dewaluacji tego pojęcia. Małżeństwo stało się aktem cywilnym, państwowym, odartym z przynależności do sfery sacrum. Jest to jedną z głównych przyczyn wysokiego odsetka rozwodów, które szczególnie martwią właśnie konserwatystów. Wolnościową odpowiedzią na tę ingerencję jest zwrócenie małżeństw sferze sacrum oraz samym ludziom, którzy powinni czynić wzajemne zobowiązania przed tymi i z tymi, których kochają, ufają, i/lub wierzą (np. w danego boga). Państwo nie powinno mieć w tej sprawie absolutnie nic do powiedzenia, ponieważ w ramach wolności mieści się wolność zawiązywania umów. Związki miedzyludzkie są właśnie takimi umowami dwojga (a czasem i więcej) dorosłych ludzi. Ostatnie czego ci ludzie potrzebują to nadopiekuńcza ręka państwa.

3. "Obywatel ma prawo do wyrażania własnego zdania oraz poglądów. Może je też ogłaszać publicznie jeśli ich forma lub treść nie uraża powszechnie przyjętych obyczajów."

Tak szczerze to ja nie wiem (i wiedzieć nie muszę) jakie są "powszechnie przyjęte obyczaje". Zupełnie nie odnajduję się w szczegółowych meandrach zwyczajów ustanowionych przez poprzednie czy dzisiejsze pokolenie i zdarzyło mi się pewnie nie raz i nie dwa kogoś urazić czyniąc obyczajowe faux pas w jednej czy drugiej wypowiedzi publicznej. Ten zapis Konstytucji Państwa Polskiego jest skrajnie niebezpieczny. Wystarczy, że władza lub sąd uzna, że dana wypowiedź była sprzeczna z powszechnie przyjętymi obyczajami, aby nałożyć skuteczną, ostrą cenzurę na obywateli. A te obyczaje mogą być różne. No bo czemu za powszechnie przyjęty obyczaj nie uznać by np. zakazu krytykowania władzy? Wtedy każdy obywatel krytykujący działania rządu łamałby konstytucję. Takie prawo jest znacznie ostrzejsze od obecnie obowiązującego! Na podstawie arbitralnej oceny każdy człowiek, który mówi cokolwiek, może zostać uznany winnym pogwałcenia powszechnych obyczajów. Nie muszę chyba tłumaczyć, iż jest to przepis skrajnie antywolnościowy i przykryty konserwatywną troską o bliżej niezdefiniowaną obyczajność. Właśnie dlatego wolnośc słowa musi być absolutna. Każdy powinien głosić co chce, dopóki nie udowodni się mu, iż swoimi słowami przyczynił się do realnych szkód czyjejś własności prywatnej. Ale o tym też nie powinno decydować państwo, które z łatwością może w imię dobrych intencji i ochrony jakichś wartości zakneblować obywatelom usta.

4. Na koniec wątek humorystyczno-matematyczny. Jednym z popularnych okresleń dotyczących Korwina jest wyrażenie "słynny cybernetyk". Ma ono swoje źródło w wykształceniu i pracach Korwina w tej dziedzinie. W Konstytucji Państwa Polskiego nie mogło więc zabraknąć matematycznej zagadki. Została ona zawarta w punkcie dotyczacym terminu głosowania pierwotnego na prezydenta i wygląda następująco:

"Głosowanie pierwotne odbywa się w drugą niedzielę maja roku kalendarzowego, którego numer jest bez reszty podzielny przez 7."

Potraficie wskazać, w których latach odbywałyby sie wybory poczynając od najbliżej przypadających w tym systemie? Emotikon wink

Oczywiście to nie wszystkie zapisy warte krytyki i wzmianki. Jeszcze raz odsyłam do tekstu Jacka Sierpińskiego, który zauważa m.in. iż Konstytucja Państwa Polskiego nie nadaje praw obcokrajowcom przebywającym w Polsce, a także dopuszcza, wobec braku odpowiednich zapisów, stosowanie tortur wobec wybranych grup ludzi oraz bicie dzieci. Zdaniem Jacka to wynik niedopracowania tego projektu. Ja śmiem twierdzić, że to celowe furtki, które świetnie wpisują się w pseudokonserwatywną wizję świata według Korwina (prawdziwy konserwatysta ma z reguły większe od JKMa poszanowanie dla wolności i własności niż dla tradycji, które je ograniczają). Konstytucja Korwina proponuje nam więc wolnorynkowy zamordyzm, co świetnie współgra z dotychczasowymi wypowiedziami pana Janusza dotyczącymi roli państwa w podobno wolnościowym społeczeństwie.

Odnośnik do komentarza

 

"Głosowanie pierwotne odbywa się w drugą niedzielę maja roku kalendarzowego, którego numer jest bez reszty podzielny przez 7."

Potraficie wskazać, w których latach odbywałyby sie wybory poczynając od najbliżej przypadających w tym systemie?

Wszystko spoko, ale czemu czepiać się jasnego zapisu, który dokładnie precyzuje daty?

Odnośnik do komentarza

Mam pytanie do do wszystkich, którzy zagłosują na Komorowskiego: jak można głosować na kandydata, który ma IQ na poziomie krzesła? https://www.youtube.com/watch?v=wdldByp3Q-w

Rozumiem, że "oo bo to taki spokojny, uczciwy człowiek" to jest jakiś argument, ale przecież to człowiek, który kompromituje nasz kraj za granicą(wizyta w Japonii)

Odnośnik do komentarza

Akurat o IQ Komora to bym się nie martwił. To przebiegły i bardzo twardy polityczny gracz. Pod powłoką śpiącego misia kryje się diabeł.

Zakładając, że jego celem jest sukcesywne zbijanie sobie poparcia gadką o Hitlerze/biciu kobiet przy każdym wychyleniu się jego partii ponad próg wyborczy, to masz rację.

Odnośnik do komentarza

 

To po pierwsze, a po drugie co z tego?

nieśmiało zapytam: a któryś z postulatów JKM jest realny?

 

 

Do wykonania jako prezydent? Pewnie żaden, ale którego kandydata jest? Ja na to patrzę w szerszej perspektywie - JKM jako prezydent będzie mógł szerzyć swoje poglądy na szerszą skalę i już nie będzie tak wyszydzany jak teraz. Być może zostanie prezydentem to będzie kamień drążący skałę ;)

 

Oczywiście liczę na jego większe zaangażowanie w inicjatywę ustawodawczą. Korwin chce zniesienia podatku dochodowego, amnestii za absurdalne przepisy, ograniczenie prędkości na autostradach, zaostrzenia wyroków (kara śmierci) i w tych punktach chyba będzie się skupiał, bo reforma emerytalna i zus to już większe przedsięwzięcie.

Odnośnik do komentarza

 

O tym, jak niebezpieczne zapędy ma Janusz Korwin-Mikke, pisze dziś Lukas Frontczak:

 

 

Zwolennicy Janusza Korwin-Mikke, tak zwani konserwatywni liberałowie, bardzo często zaprzeczają jakoby ich prywatne poglądy obyczajowe miały mieć jakikolwiek większy wpływ na kształt prawa, które chcieliby wprowadzać. A już zwłaszcza nie chciałby tego Korwin, dla którego wolność jest wartością nadrzędną.

Niestety, okazuje się iż wolność niekoniecznie jest wysoce ważniejsza dla JKMa od (pseudo)konserwatyzmu. Otóż, opublikował on dzisiaj na swoim blogu "Tekst Konstytucji przyszłego Państwa Polskiego" (http://korwin-mikke.pl/…/tekst_konstytucji_przyszlego_…/2626) Wśród wielu wolnościowych zapisów, których obszerną i ciekawą analizę opublikował w czasie pisania tego wpisu Jacek Sierpiński (http://sierp.libertarianizm.pl/?p=1321), znalazło się kilka zwracających moją szczególną uwagę. Mianowicie, wtrącają one do najwyższego aktu normatywnego elementy poglądów (pseudo)konserwatywnych w rytm kultu silnej państwowości choroniącej tego rodzaju idee. Abstrahując już od preambuły odwołującej się do Boga oraz nakazów stosowania oznaczeń państwowych zgodnie z heraldyką, znajdujemy tam następujące fragmenty, które mogą conajmniej intrygować wielu wolnościowców:

1. "Państwo zapewnia obywatelowi ochronę życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, z zastrzeżeniem ust. 2."

Korwin jednym zdaniem chce najwyraźniej zakończyć niezwykle trudny i - przynajmniej w mojej opinii - nierozwiązywalny spór o aborcję. Nadaje państwu (wrogowi miłośników wolności) prawo do zakazywania czynów, które nie tylko w środowisku wolnościowym budzą olbrzymie emocje i kontrowersje. Przy czym obie strony sporu prezentują bardzo mocne argumenty na poparcie swojego stanowiska. Tak kategoryczne rozwiązanie tej kwestii, poprzez angażowanie w nie aparatu przemocy, stanowi jedynie odgórną ingerencję bezosobowej machiny w ludzkie sumienia. Możemy się sprzeczać o charakter aborcji, o to kiedy zaczyna się życie i czy kobieta posiada jakąkolwiek autonomię i możliwość wyboru (np. gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub zagraża życiu i zdrowiu matki, czego swoją drogą Korwin tym krótkim zapisem de facto zakazuje), ale angażowanie państwa w rozwiązanie tej kwestii jest wyborem po prostu złym i antywolnościowym.

2. "Małżeństwo, czyli uznany związek mężczyzny z kobietą, jest chronione na zasadach określonych w ustawie."

Tym zapisem z kolei, Korwin podtrzymuje jedno z największych osiągnięć zwolenników państwowości - ingerencję w życie uczuciowe, intymne i rodzinne obywateli. Nie dość, że konstytucyjnie narzuca konserwatywne ramy na te sfery to pozostawia olbrzymią swobodę ustawodawcy, który może realizować ochronę instytucji małżeństwa w dowolny możliwy sposób, nawet to małżeństwo po cichu wyniszczający. Jednym z najważniejszych wolnościowych postulatów jest maksymalne ograniczanie władzy i oddawanie jak największego zakresu wolności obywatelom. Rozwiązanie Korwina podtrzymuje jednak psuedokonserwatywne status quo. Dlaczego pseudo? Otóż, jeśli przyjrzymy się historii i statystyce to czarno na białym widać, iż państwowa ingerencja mająca chronić małżeństwa jedynie przyczyniła się do dewaluacji tego pojęcia. Małżeństwo stało się aktem cywilnym, państwowym, odartym z przynależności do sfery sacrum. Jest to jedną z głównych przyczyn wysokiego odsetka rozwodów, które szczególnie martwią właśnie konserwatystów. Wolnościową odpowiedzią na tę ingerencję jest zwrócenie małżeństw sferze sacrum oraz samym ludziom, którzy powinni czynić wzajemne zobowiązania przed tymi i z tymi, których kochają, ufają, i/lub wierzą (np. w danego boga). Państwo nie powinno mieć w tej sprawie absolutnie nic do powiedzenia, ponieważ w ramach wolności mieści się wolność zawiązywania umów. Związki miedzyludzkie są właśnie takimi umowami dwojga (a czasem i więcej) dorosłych ludzi. Ostatnie czego ci ludzie potrzebują to nadopiekuńcza ręka państwa.

3. "Obywatel ma prawo do wyrażania własnego zdania oraz poglądów. Może je też ogłaszać publicznie jeśli ich forma lub treść nie uraża powszechnie przyjętych obyczajów."

Tak szczerze to ja nie wiem (i wiedzieć nie muszę) jakie są "powszechnie przyjęte obyczaje". Zupełnie nie odnajduję się w szczegółowych meandrach zwyczajów ustanowionych przez poprzednie czy dzisiejsze pokolenie i zdarzyło mi się pewnie nie raz i nie dwa kogoś urazić czyniąc obyczajowe faux pas w jednej czy drugiej wypowiedzi publicznej. Ten zapis Konstytucji Państwa Polskiego jest skrajnie niebezpieczny. Wystarczy, że władza lub sąd uzna, że dana wypowiedź była sprzeczna z powszechnie przyjętymi obyczajami, aby nałożyć skuteczną, ostrą cenzurę na obywateli. A te obyczaje mogą być różne. No bo czemu za powszechnie przyjęty obyczaj nie uznać by np. zakazu krytykowania władzy? Wtedy każdy obywatel krytykujący działania rządu łamałby konstytucję. Takie prawo jest znacznie ostrzejsze od obecnie obowiązującego! Na podstawie arbitralnej oceny każdy człowiek, który mówi cokolwiek, może zostać uznany winnym pogwałcenia powszechnych obyczajów. Nie muszę chyba tłumaczyć, iż jest to przepis skrajnie antywolnościowy i przykryty konserwatywną troską o bliżej niezdefiniowaną obyczajność. Właśnie dlatego wolnośc słowa musi być absolutna. Każdy powinien głosić co chce, dopóki nie udowodni się mu, iż swoimi słowami przyczynił się do realnych szkód czyjejś własności prywatnej. Ale o tym też nie powinno decydować państwo, które z łatwością może w imię dobrych intencji i ochrony jakichś wartości zakneblować obywatelom usta.

4. Na koniec wątek humorystyczno-matematyczny. Jednym z popularnych okresleń dotyczących Korwina jest wyrażenie "słynny cybernetyk". Ma ono swoje źródło w wykształceniu i pracach Korwina w tej dziedzinie. W Konstytucji Państwa Polskiego nie mogło więc zabraknąć matematycznej zagadki. Została ona zawarta w punkcie dotyczacym terminu głosowania pierwotnego na prezydenta i wygląda następująco:

"Głosowanie pierwotne odbywa się w drugą niedzielę maja roku kalendarzowego, którego numer jest bez reszty podzielny przez 7."

Potraficie wskazać, w których latach odbywałyby sie wybory poczynając od najbliżej przypadających w tym systemie? Emotikon wink

Oczywiście to nie wszystkie zapisy warte krytyki i wzmianki. Jeszcze raz odsyłam do tekstu Jacka Sierpińskiego, który zauważa m.in. iż Konstytucja Państwa Polskiego nie nadaje praw obcokrajowcom przebywającym w Polsce, a także dopuszcza, wobec braku odpowiednich zapisów, stosowanie tortur wobec wybranych grup ludzi oraz bicie dzieci. Zdaniem Jacka to wynik niedopracowania tego projektu. Ja śmiem twierdzić, że to celowe furtki, które świetnie wpisują się w pseudokonserwatywną wizję świata według Korwina (prawdziwy konserwatysta ma z reguły większe od JKMa poszanowanie dla wolności i własności niż dla tradycji, które je ograniczają). Konstytucja Korwina proponuje nam więc wolnorynkowy zamordyzm, co świetnie współgra z dotychczasowymi wypowiedziami pana Janusza dotyczącymi roli państwa w podobno wolnościowym społeczeństwie.

 

A, trochę obok tematu, jakie jest stanowisko wolnościowców na temat bicia dzieci? Bo według Korwina, z tego co zrozumiałem z jego licznych wypowiedzi, dzieci są własnością rodziców, więc mogą je bić.

Odnośnik do komentarza

 

 

O tym, jak niebezpieczne zapędy ma Janusz Korwin-Mikke, pisze dziś Lukas Frontczak:

 

 

 

 

Zwolennicy Janusza Korwin-Mikke, tak zwani konserwatywni liberałowie, bardzo często zaprzeczają jakoby ich prywatne poglądy obyczajowe miały mieć jakikolwiek większy wpływ na kształt prawa, które chcieliby wprowadzać. A już zwłaszcza nie chciałby tego Korwin, dla którego wolność jest wartością nadrzędną.

Niestety, okazuje się iż wolność niekoniecznie jest wysoce ważniejsza dla JKMa od (pseudo)konserwatyzmu. Otóż, opublikował on dzisiaj na swoim blogu "Tekst Konstytucji przyszłego Państwa Polskiego" (http://korwin-mikke.pl/…/tekst_konstytucji_przyszlego_…/2626) Wśród wielu wolnościowych zapisów, których obszerną i ciekawą analizę opublikował w czasie pisania tego wpisu Jacek Sierpiński (http://sierp.libertarianizm.pl/?p=1321), znalazło się kilka zwracających moją szczególną uwagę. Mianowicie, wtrącają one do najwyższego aktu normatywnego elementy poglądów (pseudo)konserwatywnych w rytm kultu silnej państwowości choroniącej tego rodzaju idee. Abstrahując już od preambuły odwołującej się do Boga oraz nakazów stosowania oznaczeń państwowych zgodnie z heraldyką, znajdujemy tam następujące fragmenty, które mogą conajmniej intrygować wielu wolnościowców:

1. "Państwo zapewnia obywatelowi ochronę życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, z zastrzeżeniem ust. 2."

Korwin jednym zdaniem chce najwyraźniej zakończyć niezwykle trudny i - przynajmniej w mojej opinii - nierozwiązywalny spór o aborcję. Nadaje państwu (wrogowi miłośników wolności) prawo do zakazywania czynów, które nie tylko w środowisku wolnościowym budzą olbrzymie emocje i kontrowersje. Przy czym obie strony sporu prezentują bardzo mocne argumenty na poparcie swojego stanowiska. Tak kategoryczne rozwiązanie tej kwestii, poprzez angażowanie w nie aparatu przemocy, stanowi jedynie odgórną ingerencję bezosobowej machiny w ludzkie sumienia. Możemy się sprzeczać o charakter aborcji, o to kiedy zaczyna się życie i czy kobieta posiada jakąkolwiek autonomię i możliwość wyboru (np. gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub zagraża życiu i zdrowiu matki, czego swoją drogą Korwin tym krótkim zapisem de facto zakazuje), ale angażowanie państwa w rozwiązanie tej kwestii jest wyborem po prostu złym i antywolnościowym.

2. "Małżeństwo, czyli uznany związek mężczyzny z kobietą, jest chronione na zasadach określonych w ustawie."

Tym zapisem z kolei, Korwin podtrzymuje jedno z największych osiągnięć zwolenników państwowości - ingerencję w życie uczuciowe, intymne i rodzinne obywateli. Nie dość, że konstytucyjnie narzuca konserwatywne ramy na te sfery to pozostawia olbrzymią swobodę ustawodawcy, który może realizować ochronę instytucji małżeństwa w dowolny możliwy sposób, nawet to małżeństwo po cichu wyniszczający. Jednym z najważniejszych wolnościowych postulatów jest maksymalne ograniczanie władzy i oddawanie jak największego zakresu wolności obywatelom. Rozwiązanie Korwina podtrzymuje jednak psuedokonserwatywne status quo. Dlaczego pseudo? Otóż, jeśli przyjrzymy się historii i statystyce to czarno na białym widać, iż państwowa ingerencja mająca chronić małżeństwa jedynie przyczyniła się do dewaluacji tego pojęcia. Małżeństwo stało się aktem cywilnym, państwowym, odartym z przynależności do sfery sacrum. Jest to jedną z głównych przyczyn wysokiego odsetka rozwodów, które szczególnie martwią właśnie konserwatystów. Wolnościową odpowiedzią na tę ingerencję jest zwrócenie małżeństw sferze sacrum oraz samym ludziom, którzy powinni czynić wzajemne zobowiązania przed tymi i z tymi, których kochają, ufają, i/lub wierzą (np. w danego boga). Państwo nie powinno mieć w tej sprawie absolutnie nic do powiedzenia, ponieważ w ramach wolności mieści się wolność zawiązywania umów. Związki miedzyludzkie są właśnie takimi umowami dwojga (a czasem i więcej) dorosłych ludzi. Ostatnie czego ci ludzie potrzebują to nadopiekuńcza ręka państwa.

3. "Obywatel ma prawo do wyrażania własnego zdania oraz poglądów. Może je też ogłaszać publicznie jeśli ich forma lub treść nie uraża powszechnie przyjętych obyczajów."

Tak szczerze to ja nie wiem (i wiedzieć nie muszę) jakie są "powszechnie przyjęte obyczaje". Zupełnie nie odnajduję się w szczegółowych meandrach zwyczajów ustanowionych przez poprzednie czy dzisiejsze pokolenie i zdarzyło mi się pewnie nie raz i nie dwa kogoś urazić czyniąc obyczajowe faux pas w jednej czy drugiej wypowiedzi publicznej. Ten zapis Konstytucji Państwa Polskiego jest skrajnie niebezpieczny. Wystarczy, że władza lub sąd uzna, że dana wypowiedź była sprzeczna z powszechnie przyjętymi obyczajami, aby nałożyć skuteczną, ostrą cenzurę na obywateli. A te obyczaje mogą być różne. No bo czemu za powszechnie przyjęty obyczaj nie uznać by np. zakazu krytykowania władzy? Wtedy każdy obywatel krytykujący działania rządu łamałby konstytucję. Takie prawo jest znacznie ostrzejsze od obecnie obowiązującego! Na podstawie arbitralnej oceny każdy człowiek, który mówi cokolwiek, może zostać uznany winnym pogwałcenia powszechnych obyczajów. Nie muszę chyba tłumaczyć, iż jest to przepis skrajnie antywolnościowy i przykryty konserwatywną troską o bliżej niezdefiniowaną obyczajność. Właśnie dlatego wolnośc słowa musi być absolutna. Każdy powinien głosić co chce, dopóki nie udowodni się mu, iż swoimi słowami przyczynił się do realnych szkód czyjejś własności prywatnej. Ale o tym też nie powinno decydować państwo, które z łatwością może w imię dobrych intencji i ochrony jakichś wartości zakneblować obywatelom usta.

4. Na koniec wątek humorystyczno-matematyczny. Jednym z popularnych okresleń dotyczących Korwina jest wyrażenie "słynny cybernetyk". Ma ono swoje źródło w wykształceniu i pracach Korwina w tej dziedzinie. W Konstytucji Państwa Polskiego nie mogło więc zabraknąć matematycznej zagadki. Została ona zawarta w punkcie dotyczacym terminu głosowania pierwotnego na prezydenta i wygląda następująco:

"Głosowanie pierwotne odbywa się w drugą niedzielę maja roku kalendarzowego, którego numer jest bez reszty podzielny przez 7."

Potraficie wskazać, w których latach odbywałyby sie wybory poczynając od najbliżej przypadających w tym systemie? Emotikon wink

Oczywiście to nie wszystkie zapisy warte krytyki i wzmianki. Jeszcze raz odsyłam do tekstu Jacka Sierpińskiego, który zauważa m.in. iż Konstytucja Państwa Polskiego nie nadaje praw obcokrajowcom przebywającym w Polsce, a także dopuszcza, wobec braku odpowiednich zapisów, stosowanie tortur wobec wybranych grup ludzi oraz bicie dzieci. Zdaniem Jacka to wynik niedopracowania tego projektu. Ja śmiem twierdzić, że to celowe furtki, które świetnie wpisują się w pseudokonserwatywną wizję świata według Korwina (prawdziwy konserwatysta ma z reguły większe od JKMa poszanowanie dla wolności i własności niż dla tradycji, które je ograniczają). Konstytucja Korwina proponuje nam więc wolnorynkowy zamordyzm, co świetnie współgra z dotychczasowymi wypowiedziami pana Janusza dotyczącymi roli państwa w podobno wolnościowym społeczeństwie.

A, trochę obok tematu, jakie jest stanowisko wolnościowców na temat bicia dzieci? Bo według Korwina, z tego co zrozumiałem z jego licznych wypowiedzi, dzieci są własnością rodziców, więc mogą je bić.
Miałem chwilę czasu i przeczytałem to coś i jak dla mnie to coś spowodowałoby furię UE, ONZ i paru innych instytucji.

Najlepsze są Art. 45, 40, 39, 38, 32, 24, 13.

Jak na moje oko większość tych artykułów albo jest niezgodna z Prawami Człowieka, albo jest to wtrącanie się państwa w prywatne życie obywateli.

O tym, jak niebezpieczne zapędy ma Janusz Korwin-Mikke, pisze dziś Lukas Frontczak:

 

 

 

Zwolennicy Janusza Korwin-Mikke, tak zwani konserwatywni liberałowie, bardzo często zaprzeczają jakoby ich prywatne poglądy obyczajowe miały mieć jakikolwiek większy wpływ na kształt prawa, które chcieliby wprowadzać. A już zwłaszcza nie chciałby tego Korwin, dla którego wolność jest wartością nadrzędną.

Niestety, okazuje się iż wolność niekoniecznie jest wysoce ważniejsza dla JKMa od (pseudo)konserwatyzmu. Otóż, opublikował on dzisiaj na swoim blogu "Tekst Konstytucji przyszłego Państwa Polskiego" (http://korwin-mikke.pl/…/tekst_konstytucji_przyszlego_…/2626) Wśród wielu wolnościowych zapisów, których obszerną i ciekawą analizę opublikował w czasie pisania tego wpisu Jacek Sierpiński (http://sierp.libertarianizm.pl/?p=1321), znalazło się kilka zwracających moją szczególną uwagę. Mianowicie, wtrącają one do najwyższego aktu normatywnego elementy poglądów (pseudo)konserwatywnych w rytm kultu silnej państwowości choroniącej tego rodzaju idee. Abstrahując już od preambuły odwołującej się do Boga oraz nakazów stosowania oznaczeń państwowych zgodnie z heraldyką, znajdujemy tam następujące fragmenty, które mogą conajmniej intrygować wielu wolnościowców:

1. "Państwo zapewnia obywatelowi ochronę życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, z zastrzeżeniem ust. 2."

Korwin jednym zdaniem chce najwyraźniej zakończyć niezwykle trudny i - przynajmniej w mojej opinii - nierozwiązywalny spór o aborcję. Nadaje państwu (wrogowi miłośników wolności) prawo do zakazywania czynów, które nie tylko w środowisku wolnościowym budzą olbrzymie emocje i kontrowersje. Przy czym obie strony sporu prezentują bardzo mocne argumenty na poparcie swojego stanowiska. Tak kategoryczne rozwiązanie tej kwestii, poprzez angażowanie w nie aparatu przemocy, stanowi jedynie odgórną ingerencję bezosobowej machiny w ludzkie sumienia. Możemy się sprzeczać o charakter aborcji, o to kiedy zaczyna się życie i czy kobieta posiada jakąkolwiek autonomię i możliwość wyboru (np. gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub zagraża życiu i zdrowiu matki, czego swoją drogą Korwin tym krótkim zapisem de facto zakazuje), ale angażowanie państwa w rozwiązanie tej kwestii jest wyborem po prostu złym i antywolnościowym.

2. "Małżeństwo, czyli uznany związek mężczyzny z kobietą, jest chronione na zasadach określonych w ustawie."

Tym zapisem z kolei, Korwin podtrzymuje jedno z największych osiągnięć zwolenników państwowości - ingerencję w życie uczuciowe, intymne i rodzinne obywateli. Nie dość, że konstytucyjnie narzuca konserwatywne ramy na te sfery to pozostawia olbrzymią swobodę ustawodawcy, który może realizować ochronę instytucji małżeństwa w dowolny możliwy sposób, nawet to małżeństwo po cichu wyniszczający. Jednym z najważniejszych wolnościowych postulatów jest maksymalne ograniczanie władzy i oddawanie jak największego zakresu wolności obywatelom. Rozwiązanie Korwina podtrzymuje jednak psuedokonserwatywne status quo. Dlaczego pseudo? Otóż, jeśli przyjrzymy się historii i statystyce to czarno na białym widać, iż państwowa ingerencja mająca chronić małżeństwa jedynie przyczyniła się do dewaluacji tego pojęcia. Małżeństwo stało się aktem cywilnym, państwowym, odartym z przynależności do sfery sacrum. Jest to jedną z głównych przyczyn wysokiego odsetka rozwodów, które szczególnie martwią właśnie konserwatystów. Wolnościową odpowiedzią na tę ingerencję jest zwrócenie małżeństw sferze sacrum oraz samym ludziom, którzy powinni czynić wzajemne zobowiązania przed tymi i z tymi, których kochają, ufają, i/lub wierzą (np. w danego boga). Państwo nie powinno mieć w tej sprawie absolutnie nic do powiedzenia, ponieważ w ramach wolności mieści się wolność zawiązywania umów. Związki miedzyludzkie są właśnie takimi umowami dwojga (a czasem i więcej) dorosłych ludzi. Ostatnie czego ci ludzie potrzebują to nadopiekuńcza ręka państwa.

3. "Obywatel ma prawo do wyrażania własnego zdania oraz poglądów. Może je też ogłaszać publicznie jeśli ich forma lub treść nie uraża powszechnie przyjętych obyczajów."

Tak szczerze to ja nie wiem (i wiedzieć nie muszę) jakie są "powszechnie przyjęte obyczaje". Zupełnie nie odnajduję się w szczegółowych meandrach zwyczajów ustanowionych przez poprzednie czy dzisiejsze pokolenie i zdarzyło mi się pewnie nie raz i nie dwa kogoś urazić czyniąc obyczajowe faux pas w jednej czy drugiej wypowiedzi publicznej. Ten zapis Konstytucji Państwa Polskiego jest skrajnie niebezpieczny. Wystarczy, że władza lub sąd uzna, że dana wypowiedź była sprzeczna z powszechnie przyjętymi obyczajami, aby nałożyć skuteczną, ostrą cenzurę na obywateli. A te obyczaje mogą być różne. No bo czemu za powszechnie przyjęty obyczaj nie uznać by np. zakazu krytykowania władzy? Wtedy każdy obywatel krytykujący działania rządu łamałby konstytucję. Takie prawo jest znacznie ostrzejsze od obecnie obowiązującego! Na podstawie arbitralnej oceny każdy człowiek, który mówi cokolwiek, może zostać uznany winnym pogwałcenia powszechnych obyczajów. Nie muszę chyba tłumaczyć, iż jest to przepis skrajnie antywolnościowy i przykryty konserwatywną troską o bliżej niezdefiniowaną obyczajność. Właśnie dlatego wolnośc słowa musi być absolutna. Każdy powinien głosić co chce, dopóki nie udowodni się mu, iż swoimi słowami przyczynił się do realnych szkód czyjejś własności prywatnej. Ale o tym też nie powinno decydować państwo, które z łatwością może w imię dobrych intencji i ochrony jakichś wartości zakneblować obywatelom usta.

4. Na koniec wątek humorystyczno-matematyczny. Jednym z popularnych okresleń dotyczących Korwina jest wyrażenie "słynny cybernetyk". Ma ono swoje źródło w wykształceniu i pracach Korwina w tej dziedzinie. W Konstytucji Państwa Polskiego nie mogło więc zabraknąć matematycznej zagadki. Została ona zawarta w punkcie dotyczacym terminu głosowania pierwotnego na prezydenta i wygląda następująco:

"Głosowanie pierwotne odbywa się w drugą niedzielę maja roku kalendarzowego, którego numer jest bez reszty podzielny przez 7."

Potraficie wskazać, w których latach odbywałyby sie wybory poczynając od najbliżej przypadających w tym systemie? Emotikon wink

Oczywiście to nie wszystkie zapisy warte krytyki i wzmianki. Jeszcze raz odsyłam do tekstu Jacka Sierpińskiego, który zauważa m.in. iż Konstytucja Państwa Polskiego nie nadaje praw obcokrajowcom przebywającym w Polsce, a także dopuszcza, wobec braku odpowiednich zapisów, stosowanie tortur wobec wybranych grup ludzi oraz bicie dzieci. Zdaniem Jacka to wynik niedopracowania tego projektu. Ja śmiem twierdzić, że to celowe furtki, które świetnie wpisują się w pseudokonserwatywną wizję świata według Korwina (prawdziwy konserwatysta ma z reguły większe od JKMa poszanowanie dla wolności i własności niż dla tradycji, które je ograniczają). Konstytucja Korwina proponuje nam więc wolnorynkowy zamordyzm, co świetnie współgra z dotychczasowymi wypowiedziami pana Janusza dotyczącymi roli państwa w podobno wolnościowym społeczeństwie.

Według Krula, dzieci są własnością rodziców czyli można je bić. Ale jego poglądy na ten temat są bardzo zmienne.
Odnośnik do komentarza
Miałem chwilę czasu i przeczytałem to coś i jak dla mnie to coś spowodowałoby furię UE, ONZ i paru innych instytucji.

Najlepsze są Art. 45, 40, 39, 38, 32, 24, 13.

Jak na moje oko większość tych artykułów albo jest niezgodna z Prawami Człowieka, albo jest to wtrącanie się państwa w prywatne życie obywateli.

Konwencje sronwencje, myślisz, że krul się przejmuje takimi lewackimi bredniami?

Odnośnik do komentarza

Ja to ogólnie wprowadziłbym jakiś minimalny poziom IQ dla ludzi pchających się na stanowiska państwowe. Można poprosić Mensę o przebadanie tych oszołomów - wszyscy z IQ poniżej 100 won do kopania rowów. :)

obawiam się, że mielibyśmy bezkrólewie ;)
Odnośnik do komentarza

 

Akurat o IQ Komora to bym się nie martwił. To przebiegły i bardzo twardy polityczny gracz. Pod powłoką śpiącego misia kryje się diabeł.

Zakładając, że jego celem jest sukcesywne zbijanie sobie poparcia gadką o Hitlerze/biciu kobiet przy każdym wychyleniu się jego partii ponad próg wyborczy, to masz rację.

 

Szto?

Odnośnik do komentarza

To po co publikuje nabazgrane na kolanie bzdury jako projekt konstytucji? Polecam też próby interpretacji niezwykle konkretnego artykułu "chcącemu nie dzieje się krzywda".

Bo, tak samo jak Duda czy Kukiz, celuje w elektorat kontestujący obecny rząd oraz prawo. Korwina czy Dudę nie interesuje, czy zmiana konstytucji jest realna czy ich pomysły na nią mają jakiekolwiek uzasadnienie - od moralnego począwszy na prawnym skończywszy. Nie o to chodzi, tylko o to, by zrobić wrażenie osób krytykujących to (w oczach ludzi nieogarniętych) "złe prawo", na którego czubku stoi przecież ustawa zasadnicza. Biją w tą biedną (i jakże młodą!) konstytucję jak w bęben i gimbaza czy Jahy tego kraju się cieszą, że ktoś odpowiada na ich krytykę polskiego prawa. A że go nie rozumieją? Że ta krytyka wywodzi się z ignorancji? Że taki prezydent, jakim by byli, nie ma realnej możliwości zmiany konstytucji? Że te pomysły są całkowicie nie do wprowadzenia w życie?

Nieważne, liczy się populizm. Jakby dostali do rąk władzę, to się jakoś wyznawcom (bo trudno ludzi głosujących na Korwina czy PiS nazwać wyborcami) tych partii wytłumaczy, że konieczny jest kompromis czy coś tam innego.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...