Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

2 kwietnia przypadł nam w udziale zaszczyt otwarcia zarówno miesiąca, jak i 30. kolejki La Liga transmitowanym na żywo w ogólnokrajowej telewizji meczem z Levante. Przystępowaliśmy do niego z jedną roszadą w formacji obronnej, jako że wycofałem z niej słabego Bartolucciego, a zmienił go nasz madrycki człowiek-szkło, czyli Domenico Corti, który wyleczył już tysięczny ósmy uraz. Tym razem Włoch dotrwał do końca spotkania, a bezpośrednio po nim nie nawiedził mnie szef naszych fizjoterapeutów, zresztą całym zespołem po raz pierwszy od bardzo dawna zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie, w którym nie miałem się za bardzo do czego przyczepić; z małymi wyjątkami oczywiście. Ale o tym za moment, bo w 4. minucie na strzał zza pola karnego bez jakiegokolwiek ostrzeżenia zdecydował się Agostnini, a piłka minęła Curciego i ugrzęzła w bramce Levante.

 

Z prowadzenia jednak długo się nie cieszyliśmy; zaledwie sześć minut później beznadziejny dziś Montanari, który dograł do końca tylko dlatego, że nie miałem na ławce lewego obrońcy, jak sierota zgubił piłkę na lewej flance, Innocenti przerzucił piłkę do Mayera, który oddał strzał z ostrego kąta, a López Gómez sparował piłkę na wprost przed siebie, tak że Donati zdobył jednego z najłatwiejszych goli w swoim życiu. Tego ciepłego wieczoru jednak wyjątkowo to do nas uśmiechnęło się szczęście. W 36. minucie świetną robotę wykonał Barragán, który zszedł z piłką do środka, najpierw minął Batistę, później ruletką wykiwał Floresa, a na koniec zagrał pięknie w uliczkę wprost do Lopeza, który niczym rasowy napastnik pokonał Curciego. Była to bramka na wagę zwycięstwa, bo całą drugą połowę Levante przespało w naszym firmowym stylu. Po końcowym gwizdku zdecydowałem posadzić Gorząda na 2-3 mecze na ławkę, gdyż ostatnimi czasy grał bardzo bezproduktywnie i trzeba było zmotywować Grześka do pracy, bo chciałem go mieć w formie w Portugalii.

02.04.2022, Estadio Nuevo Vallecas Teresa Rivero, Madryt, widzów: 43 828; TV

PD (30/38) Rayo Vallecano [11.] – Levante [9.] 2:1 (2:1)

 

4' T. Agostini 1:0

10' A. Donato 1:1

36' P. Lopez 2:1

 

Rayo Vallecano: A.López Gómez 7 – Amaral 7, E.Piacentini 7, D.Corti 7, P.Montanari 5 – M.Maldonado 7 – P.Lopez 7 (72' J.Serrano 7), T.Agostini 8 – Maurício 6 (67' G.Guzmán ŻK 7), D.Barragán 8 – G.Gorząd 6 (79' Ó.Rivas 7)

 

GM: Tiziano Agostini (DP, Rayo Vallecano) - 8

Odnośnik do komentarza

Z nimi to byśmy chyba dwucyfrówkę zarobili.

 

------------------------------------------

 

10 kwietnia pojechaliśmy do Sewilli podjąć rękawicę przeciwko zmierzającemu po mistrzostwo Betisowi. Zrealizowałem swoje postanowienie sprzed tygodnia, sadzając na ławce Gorząda, a w jego miejsce zagrał Rivas. Óscar przejawiał dużo większą ochotę do gry, aniżeli Grzesiek, ale od zawsze jego największą wadę stanowiło to, że był po prostu bardzo wolny, przez co gdy dziś dwukrotnie dostawał świetne podanie za linię obrony, Rivasowi ani razu nie udało się nawet dobiec w pole karne, będąc błyskawicznie doganianym przez stoperów. Przez pierwsze pół godziny graliśmy bardzo dobrze, gospodarze nie inaczej, a obaj bramkarze popisywali się wieloma efektownymi robinsonadami. Ale w 36. minucie festiwal parad zakończył López Gómez, który po wybiciu piłki przez Cortiego wybiegł na jedenasty metr, umożliwiając Gílsonowi przelobowanie się z dobrych 40 metrów, co wyglądało po prostu kompromitująco słabo. Był to przełomowy moment meczu, gdyż od tej pory się rozsypaliśmy, Betis osiągnął wyraźną przewagę, a trzy minuty później Piacentini krył na radar Simakowa, który wpakował piłkę do bramki z ostrego kąta, i ten gol znowu obciążał konto López Gómeza.

 

Na drugą połowę za Antonio wyszedł więc Castro, i niestety w ten sposób niechcący pomogłem Betisowi w zdobyciu czterech goli, bo Brazylijczyk zagrał wprost tragicznie i w tym sezonie nie miał już co marzyć o występie w barwach Rayo. Zaczęło się już w 55. minucie, gdy Castro wpuścił do bramki uderzenie Simakowa z dystansu, które można było wybronić. W 63. minucie na chwilę i do nas uśmiechnęło się szczęście, gdy Rivas po raz trzeci tego wieczoru przyjął świetne wybicie na wolne pole, a tym razem szczęśliwie dla niego obrońcy znajdowali się na tyle daleko, że Óscar zdołał dojść w pole karne i bez problemu zdobył honorowego gola dla Rayo.

 

Ale minutę później Castro odprowadził wzrokiem do bramki następne uderzenie z dużej odległości, w tym przypadku w wykonaniu Gílsona; tak na wypadek, gdyby ktoś jeszcze myślał, że stać by nas było na odrobienie strat. W 70. minucie swoją serię słabych występów przeciwko Los Vallecanos podtrzymał Carlos Alexandre, który podarował nam rzut karny, z którego Amaral najpierw ustrzelił Ferrerego, zaś gdy golkiper Betisu wypluł piłkę przed siebie, nie miał problemu z dobiciem jej do siatki. I znów chwilę później resztki jakiegokolwiek dobrego nastroju poszły w cholerę, kiedy Verón wykorzystał bierność naszej defensywy, a piłka przeszła między rękami Castro, który od momentu wejścia na boisko mentalnie był gdzieś na Marsie. W ostatniej akcji meczu natomiast beznadziejny Montanari pozwolił Niccolai na wrzutkę, Verón zgrał ją na środek do kompletnie niepilnowanego Kwiatkowskiego, a Maciek bez trudu wykorzystał fakt, że Castro najzwyczajniej w świecie zszedł z bramki, i spokojnym "strzało-podaniem" wewnętrzną częścią stopy ustalił wynik sieki w Sewilli. Betis zatem zemścił się za grudniowe 5:1, a ja nie mogłem powstrzymać się przed publiczną krytyką gry Montanarego, który drugim gównianym występem z rzędu przelał czarę goryczy.

10.04.2022, Estadio Manuel Ruiz de Lopera, Sewilla, widzów: 49 868

PD (31/38) Betis Sewilla [1.] – Rayo Vallecano [11.] 6:2 (2:0)

 

36' Gílson 1:0

39' A. Simakow 2:0

55' A. Simakow 3:0

63' Ó. Rivas 3:1

64' Gílson 4:1

70' Amaral (RV) nw.rz.k.

70' Amaral 4:2

74' M. Verón 5:2

90+5' M. Kwiatkowski 6:2

 

Rayo Vallecano: A.López Gómez 7 (46' Castro 6) – Amaral ŻK 7, E.Piacentini 6, D.Corti 6, P.Montanari 5 – M.Maldonado 6 – P.Lopez 6, T.Agostini 6 – Maurício 6, D.Barragán 6 (65' D.Martínez 6) – Ó.Rivas 7 (75' G.Gorząd 6)

 

GM: Manuel Moya (OP L, Betis Sewilla) - 10

Odnośnik do komentarza

Montanari przyznał w wywiadzie, że rzeczywiście ostatnimi czasy nie jest zadowolony ze swojej formy, ale zaklinał się przy tym, że stanie na rzęsach, by się za siebie wziąć. Cóż, nie zamierzałem wnikać w to, czy mówił poważnie, bo w tym roku nie spotkałem się jeszcze z tym, by którykolwiek z moich podopiecznych zrealizował swoje ambitne zapowiedzi, ale tak czy owak w wyjazdowym meczu z Deportivo, którym nadrabialiśmy ligowe zaległości, Pietro usiadł na ławce, a w jego miejsce zagrał wyciągnięty z rezerw James, który miał już w Rayo nie wystąpić. Prawa obrona również uległa wymianie, gdzie zawieszonego za kartki Amarala zastąpił Rocha. Co oczywiste, choć miałem takie plany, zrezygnowałem z zamiaru zmiany obsady bramki, bo wolałem López Gómeza, który potrafi pomóc piłce wpaść do bramki, ale pewnie bronił uderzenia z dystansu i wpuszczał dwa gole w 45 minut, niż Castro, któremu można do woli ładować z dystansu i wpuszcza cztery gole w 45 minut.

 

W A Coruñii odrobiliśmy pracę domową po spektakularnej klęsce z Betisem, i przegraliśmy tylko 0:1, zamiast 2:6. Zagraliśmy poprawne spotkanie, w pierwszej połowie brakowało nam ognia w ataku, zaś na tyłach skutecznie się broniliśmy przed naporem Deportivo, natomiast tuż po przerwie jedna akcja rozstrzygnęła losy spotkania. W 47. minucie García zagrał daleką piłkę prawą flanką, a De La Fuente bez trudu wykiwał Piacentiniego i strzałem w krótki róg pokonał López Gómeza. Kwadrans później szansę na wyrównanie miał rezerwowy López López z rzutu wolnego z linii pola karnego, ale Nicolae z najwyższym wysiłkiem wyciągnął jego precyzyjne uderzenie w okienko. W ogóle bramkarz gospodarzy był dziś w niezwykłej formie, wiele razy ratując swój zespół po tym, jak rywale cofnęli się po objęciu prowadzenia, i zasłużenie zgarnął nagrodę dla gracza meczu. Dziś natomiast nieodwołalnie swój ostatni występ w Rayo zaliczył James, który na lewej obronie grał tak, jakby go tam w ogóle nie było, więc wolałem tam Montanarego, który był w słabej formie, ale przynajmniej się starał.

13.04.2022, Estadio Riazor, A Coruña, widzów: 33 937

PD (32/38) Deportivo [9.] – Rayo Vallecano [12.] 1:0 (0:0)

 

47' F. De La Fuente 1:0

 

Rayo Vallecano: A.López Gómez 8 – Rocha ŻK 7, E.Piacentini 6, D.Corti 8, M.James 5 (46' P.Montanari 7) – M.Maldonado 7 – P.Lopez 7, T.Agostini 7 – Maurício 6 (74' D.Martínez 6), D.Barragán 7 – Ó.Rivas 6 (46' M.López López 7)

 

GM: Paul Nicolae (BR, Deportivo) - 8

Odnośnik do komentarza

16 kwietnia polscy miłośnicy piłki mogli obejrzeć na Canal+ Sport Mr. Ralfa na żywo, bo tego właśnie dnia w jedynym sobotnim spotkaniu Primera División mierzyliśmy się z Realem Madryt, świeżo upieczonym triumfatorem Pucharu Króla (1:0 z Osasuną). Od czasu, kiedy Real przełamał swoją vallecańską niemoc, emanujący niechęcią do Rayo kibice na Santiago Bernabéu nie oczekiwali nas już z takim niepokojem, jak miało to miejsce wcześniej. Nie zdziwiłem się, że przy naszej aktualnej formie większość ekspertów uważało zwycięstwo Królewskich jako coś oczywistego, ale nie zamierzałem rywalom ułatwiać drogi po trzy punkty. Dlatego też na prawą obronę po karze zawieszenia powrócił Amaral, słabego w ostatnim czasie Piacentiniego zastąpił dawno niewidziany William, na lewej flance z powrotem znalazł się Montanari, a w ataku raz jeszcze postawiłem na Gorząda.

 

Piłkarska wojna na Santiago Bernabéu miała dość niespodziewany przebieg i dwa oblicza. W pierwszej połowie odrodzony pod wodzą Davida Beckhama Real mocno naciskał i zmuszał naszą defensywę do sporego wysiłku, my zaś co jakiś czas groźnie kontrowaliśmy, tak że gospodarze nie mogli zapominać o własnych tyłach. W końcu w 25. minucie Agostnini zablokował w środku pola zagranie Celso, piłka trafiła na skrzydło do Maurício, a ten mierzonym podaniem fantastycznie znalazł Barragána, który uciekł Maierowi i dał nam sensacyjne prowadzenie. Nie nacieszyliśmy się nim jednak zbyt długo, bo trzy minuty później Celso wrzucił prostopadłą centrę, a Corti nie upilnował Murillo i było 1:1. Po chwili porządek we wszechświecie został przywrócony, kiedy to Lopez nieudanym podaniem rozpoczął kontrę Realu, Cossu dograł w pole karne do zupełnie niekrytego Murillo, a napastnik Królewskich, który miał w tej sytuacji mnóstwo swobody w promieniu kilku metrów, nie miał problemu z przelobowaniem skracającego kąt López Gómeza i wysunięciem naszych odwiecznych rywali na prowadzenie. A jakby tego było mało, w jednej z ostatnich akcji pierwszej połowy Corti po raz kolejny zadbał, by Murillo miał wystarczająco dużo miejsca i po hat-tricku reprezentanta Hiszpanii było już 1:3. Mecz rozstrzygnięty.

 

A przynajmniej tak myśleli Królewscy, kibice rywali, komentatorzy telewizyjni i prawdę mówiąc ja. W przerwie opieprzyłem Cortiego, przypominając mu, że jest środkowym obrońcą i powinien używać więcej siły przy walce z napastnikami, a całej reszcie powiedziałem, że w drugiej połowie na murawie ma się pojawić Rayo gryzące trawę. Jak wspomniałem, gospodarze byli pewni, że mają już trzy punkty w kieszeni, i po przerwie zagrali tak, jakby mecz był już zakończony. W 55. minucie tymczasem Maldonado zagrał prostopadłą piłkę po ziemi, Agostnini przed Contim odegrał delikatnie na prawo w pole karne, a tam pozbawiony opieki Lopez wykorzystał swoją pozycję i pewnym strzałem zdobył gola kontaktowego. Real mimo to nadal był święcie przekonany, że nie grozi mu z naszej strony żadne niebezpieczeństwo, ale na usprawiedliwienie rywali trzeba podkreślić, że mieliśmy problemy z końcowymi fazami naszych akcji, więc mimo coraz śmielszych ataków Lameiro nadal miał dość niewiele pracy.

 

Wszystko zmieniło się na dziesięć minut przed końcem. Zanosiło się już na 2:3, kiedy w 81. minucie Montanari świetnie odzyskał piłkę przed naszym polem karnym, oszukał Maiera i zagrał z całej siły na połowę Realu, gdzie futbolówkę zebrał Rivas, wystartował na osamotnionego Lameiro, po czym minął go na jedenastym metrze i strzałem do pustej bramki wyrównał na 3:3! Santiago Bernabéu tym razem już wyraźnie przycichło, a przed nami otworzyła się szansa, by zrobić piłkarskim wrogom nie lada psikusa i dobić ich w samej końcówce. I nieoczekiwanie właśnie to zrobiliśmy! Na początku doliczonego czasu rezerwowy Rocha rozegrał świetną dwójkową akcję z Maurício, którą ten drugi zakończył płaską centrą, a po raz drugi zlekceważony przez defensywę Realu Lopez zgasił piłkę i skutecznym strzałem ją za to skarcił, dając nam sensacyjne zwycięstwo po wyśmienitym z perspektywy kibiców meczu!

16.04.2022, Estadio Santiago Bernabéu, Madryt, widzów: 74 958; TV

PD (33/38) Real Madryt [6.] – Rayo Vallecano [12.] 3:4 (3:1)

 

25' D. Barragán 0:1

28' Á. Murillo 1:1

30' Á. Murillo 2:1

45' Á. Murillo 3:1

55' P. Lopez 3:2

81' Ó. Rivas 3:3

90+1' P. Lopez 3:4

 

Rayo Vallecano: A.López Gómez 8 – Amaral 6 (75' Rocha 7), William 7, D.Corti 7, P.Montanari 7 – M.Maldonado 8 – P.Lopez ŻK 9, T.Agostini 8 – Maurício ŻK 9, D.Barragán 8 – G.Gorząd 6 (65' Ó.Rivas 8)

 

GM: Philippe Lopez (P Ś, Rayo Vallecano) - 9

Odnośnik do komentarza

Cwanym zwycięstwem nad Realem udało nam się przywrócić przynajmniej na trochę lepsze nastroje wśród naszych kibiców, więc na kończącym kwiecień meczu z wiceliderem Realem Sociedad na trybunach Nuevo Vallecas panowała zauważalnie lepsza atmosfera. Na próżno było wypatrywać transparentów o treściach pokroju "Ralf fuera", jakie zdaniem niektórych mogły się niebawem pojawić.

 

Jeszcze nie tak dawno Sociedad szedł niemalże łeb w łeb z Betisem, ale w ostatnim czasie goście podupadli trochę na formie, przez co stracili dystans do lidera, a wraz z nim chyba motywację do dalszej walki o oddalające się mistrzostwo, bo tego wieczoru nie pokazali niczego, co pozwalałoby bez patrzenia na tabelę rozpoznać w nich zespół z czołówki La Liga. Od samego początku graliśmy z faworyzowanym rywalem jak równy z równym, i pierwsza połowa idealnie pasowała do tego określenia, gdyż gra toczyła się głównie w środku pola, czystych sytuacji podbramkowych praktycznie nie było, więc po pierwszych 45 minutach jedyne co się zmieniło, to koszulki, które już trochę przeszły potem.

 

Ale po przerwie mecz nabrał trochę tempa. Po kwadransie gry Gorząd przytrzymał piłkę na połowie gości, która następnie m.in. poprzez Maldonado trafiła na skrzydło do Maurício, a po jego centrze Gorząd uwolnił się spod opieki Luiza i celną główką nareszcie przełamał swoją niemoc strzelecką. W 74. minucie Montanari ofiarnym wślizgiem wywalczył piłkę, Agostini posłał ją na wolne pole do uciekającego Barragána, który przerzucił piłkę nad źle ustawionym Diasem, a nadbiegający Martínez, który przebywał na murawie zaledwie od dwóch minut, wślizgiem przepchnął ją za linię bramkową. Co najważniejsze, Sociedad zupełnie nie mógł się odnaleźć, dzięki czemu spokojnie mogliśmy holować wynik do końca. Szkoda więc, że znowu nie zachowaliśmy czystego konta, bo w 89. minucie Casado dośrodkował przed naszą bramkę, a Lenny przeskoczył Montanarego, zdobywając honorowego gola dla przyjezdnych. Niemniej jednak nasi kibice w końcu mogli wrócić do domów z Nuevo Vallecas w dobrych nastrojach.

 

Po tej kolejce poznaliśmy pierwszego spadkowicza z Primera División, jakim zgodnie z przewidywaniami został zespół Alavés. Nam już ten zaszczyt nie groził, tak więc Rayo było pewne pozostania w La Liga na następny sezon.

24.04.2022, Estadio Nuevo Vallecas Teresa Rivero, Madryt, widzów: 37 341

PD (34/38) Rayo Vallecano [11.] – Real Sociedad [2.] 2:1 (0:0)

 

61' G. Gorząd 1:0

74' D. Martínez 2:0

89' Lenny 2:1

 

Rayo Vallecano: A.López Gómez 8 – Amaral ŻK 6 (66' Rocha ŻK 6), William 7, D.Corti 7, P.Montanari ŻK 6 – M.Maldonado 7 – P.Lopez 7, T.Agostini 7 (78' K.Jukić 6) – Maurício 7 (72' D.Martínez 7), D.Barragán 9 – G.Gorząd 8

 

GM: David Barragán (OP PL, N, Rayo Vallecano) - 9

Odnośnik do komentarza

Też stawiam na to drugie :> W tym sezonie było już wiele takich momentów, gdy po jednym lub dwóch dobrych meczach siadaliśmy na dupie i była seria porażek. Teraz pewnie będzie nie inaczej.

 

@Brachu,

Bardziej wygląda na to, że dostali jakiś specyfik od Wezóła, bo ciągle są powikłania :>

Odnośnik do komentarza

Moriente? Nosi mnie. Naprawdę mnie już nosi, wystarczyła głupia kartka z 1 maja w kalendarzu.

 

Por que, muchacho? Co takiego się stało? – spytał mój towarzysz.

 

– Jak to co, Moriente? Jak to co? Został zaledwie miesiąc do mundialu. Wyobrażasz sobie? Przecież nawet gdy w 2014 pierwszy raz miałem zobaczyć Mistrzostwa Świata oczami selekcjonera biorącego w nich udział, nie czułem takiego zniecierpliwienia, jak teraz!

 

Moriente skinął głową z uznaniem i głośno westchnął. Było to jednak westchnienie, w którym dało się odczuć coś na wzór tęsknoty za czymś, czego nie da się kupić za pieniądze. A ta nuta w westchnieniu przyjaciela nie uszła mojej uwadze.

 

– A cóż to za "aaaahhh", mi amigo? Co cię gryzie? – spytałem.

 

– Zawsze się zastanawiałem, jak to jest, muchacho – odparł, przyglądając się uważnie sinej dali spomiędzy liści palm w donicach, jakie okalały taras klubowego bufetu.

 

– Kontynuuj, Javier, kontynuuj, bo początek dobrze ci wyszedł – zachęciłem z domieszką ironii.

 

– Aaa, bo wiesz, mam teraz tak jak ty 46 lat, a jakoś nigdy nie było mi po drodze wybrać się ani na mundial, ani na Euro – wreszcie powiedział coś konkretniej. – Ale to nie o to chodzi, muchacho, przecież teoretycznie mogłem wygrzebać trochę dinero i łyknąć na przykład wejściówkę 'follow your team" na España. Sęk w tym, że już od lat niesamowicie kręciło mnie to, jak to jest pojechać na turniej z reprezentacją. Ya sabes, wziąć udział w całym tym przedsięwzięciu, zgrupowanie, obóz przygotowawczy, moment selekcji kadry, narady przed meczami. Cała ta atmosfera... Maldita sea, nawet gdybym miał pełnić rolę pachołka podającego ręczniki lub biegającego z bidonami na treningach, czułbym się jodido importante i uszczęśliwiłoby mnie to.

 

– Hmm, rozumiem, Moriente, rozumiem...

 

Przyjrzałem się sączącemu trunek Moriente, uniosłem zamyślony wzrok w sunące niebem obłoki, po czym ponownie zerknąłem na Javiera. Wygląda na to, że będę musiał niebawem skorzystać z telefonu, i to pewnie niejeden raz.

 

 

 

Kwiecień 2022

 

Bilans (Rayo Vallecano): 3-0-2, 10:12

Primera División: 9. [-2 pkt do Realu Madryt, +2 pkt nad Villarreal]

Copa del Rey: –

Finanse: 14,97 mln euro (-2,98 mln euro)

Gole: Grzegorz Gorząd (14)

Asysty: David Barragán (14)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Mistrzostwa Świata 2022: grupa A, vs. Bahrajn, Kolumbia, Turcja

Ranking FIFA: 1. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester City [+2 pkt]

Austria: SV Salzburg [+7 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+7 pkt]

Hiszpania: Betis Sewilla [+9 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+2 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+4 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [+3 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [+2 pkt]

Włochy: Atalanta [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Polska [1345], 2. Brazylia [1192], 3. Wochy [1179]

Odnośnik do komentarza

Dzwonienie do Warszawy musiało jednak trochę poczekać, bo najpierw pojechaliśmy do Valladolid, gdzie z miejscowym Realem miało się okazać, czy teraz w końcu zaczęliśmy coś grać, czy analogicznie do wielu momentów w tym sezonie złamiemy się i zagramy słabe spotkanie. Pierwsza połowa zdawała się wskazywać na tradycję. Zagraliśmy przeciętnie, bez przekonania i z widocznym deficytem ambicji, gdyż wielokrotnie nie narzucaliśmy pressingu na gospodarzy, mimo że mogliśmy to zrobić. Co gorsza, wszystko przebiegało podobnie, jak grudniowe spotkanie z Valladolid, bo w 28. minucie Amaral w przypływie geniuszu zdecydował się zdublować pozycję stopera i zostawił całą pustą flankę, gdzie na spokojnie ustawił się nie niepokojony przez nikogo Kovacević, oddał strzał, López Gómez sparował piłkę z powrotem pod nogi Chorwata, a ten już się nie pomylił.

 

W szatni opieprzyłem chłopaków, zdjąłem Amarala, który ponosił wyłączną winę za straconego gola, po czym już z Rochą wyszliśmy na drugą połowę. Teraz ciężar gry zaczęliśmy przenosić coraz bardziej w stronę bramki Valladolid, gdyż gospodarze chyba za szybko uznali, że skoro Rayo przebimbało całą pierwszą odsłonę, to przebimba już cały mecz. I boleśnie się na tym przejechali. Najpierw idealną okazję do wyrównania zmarnował Gorząd, ale w 72. minucie Barragán po wyrzucie Montanarego z autu przeszedł Salazara i zagrał na dalszy słupek, gdzie Maurício efektownym szczupakiem w końcu doprowadził do remisu. Gospodarze po niespodziewanej z ich perspektywy stracie gola spróbowali rzucić się do ataku, ale nawet nie musieliśmy czyhać na kontrę, bo dobili się sami. W doliczonym czasie po świetnym podaniu Maldonado Salazar sfaulował Barragána w polu karnym, po czym David sam wymierzył sprawiedliwość i ku mojej satysfakcji odgryźliśmy się rywalom za sprezentowane im zwycięstwo z grudnia.

01.05.2022, Estadio Nuevo José Zorilla, Valladolid, widzów: 26 269

PD (35/38) Real Valladolid [14.] – Rayo Vallecano [9.] 1:2 (1:0)

 

28' G. Kovacević 1:0

38' Ó. Herrera (Vall) ktz.

72' Maurício 1:1

90+1' D. Barragán 1:2 rz.k.

 

Rayo Vallecano: A.López Gómez 7 – Amaral ŻK 6 (46' Rocha 7), William ŻK 6 (77' G.Bartolucci 7), D.Corti 7, P.Montanari 6 – M.Maldonado 8 – P.Lopez 8, T.Agostini 8 – Maurício ŻK 8, D.Barragán 8 – G.Gorząd 6 (72' L.Caicedo 7)

 

GM: Philippe Lopez (P Ś, Rayo Vallecano) - 8

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...