Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Na jakieś w miarę rozpoznawalne dla szerszej publiki nazwiska raczej nie, bo Gratkorn to jednak mało atrakcyjne, przemysłowe zadupie. Ale i tak nie mam zamiaru roztrwonić lekkomyślnie tej mamony, która na austriackie warunki jest fortuną, bo najpierw chcę postarać się zapewnić klubowi w miarę solidne dochody poprzez rozbudowę stadionu i ewentualne występy w europejskich pucharach. Poza tym i tak mam w rezerwach kilku obiecujących graczy, którzy mogą wyrosnąć na piłkarzy sporego formatu.

Odnośnik do komentarza

W juniorów inwestuję zawsze, bez względu na sytuację. Natomiast w chwili obecnej moim priorytetem jest zapewnienie dochodów, o czym napisałem w poprzednim poście.

 

--------------------------------------------------

 

Chociaż prezes Fandl nadal widniał na liście członków zarządu i zjawiał się w klubie, to nowy włodarz oficjalnie sprawował swój urząd. Wniesiony przez niego kapitał w przeciągu kilkudziesięciu godzin obrócił klubowe finanse z jednej skrajności w drugą, tak więc mogło się od tego pozytywnie zakręcić w głowie. Sztuką jednak nie było wypełnić wszystkie półki w kasie do granic wytrzymałości – sztuką było sprawić, by liczba cyferek nie utrzymywała się tylko na krótką metę. W związku z tym udałem się do nowej głowy klubu, by omówić kilka spraw z myślą o przyszłości. Niestety, nowy decydent dość jednoznacznie stwierdził, że stadion nie wymaga rozbudowy; tajemnicą dla mnie pozostawało, czy nie widział on jeszcze naszej skromniutkiej trybuny, czy dopiero miał się połapać, że wpływy z biletów są znikome. Jednakże na pomysł rozbudowy bazy treningowej zareagował pozytywnie.

 

– O, tutaj nieźle pomyślałeś, panie Ralf. Widziałem nasz ośrodek treningowy i muszę przyznać, że choć Elmar mówił mi, iż nie można narzekać na odpadający tynk, to jednak warto postawić kilka nowych budynków i zakupić najlepszy sprzęt. Tak, wtedy będzie można solidnie szkolić młodych – powiedział z przekonaniem.

 

– Otóż to, panie prezesie, a w tym już moja głowa. Czyli będzie modernizacja? – spytałem.

 

– Oczywiście. Ściągnę mojego znajomego majstra z jego ekipą budowlaną, może zrobić wszystko trochę taniej, niż większość wykonawców.

 

 

 

Po dwudziestym stycznia pojechaliśmy do Szwajcarii, gdzie kontynuować mieliśmy przygotowania do nadchodzącej wiosennej części rozgrywek. Teraz razem z zespołem pojechał Benjamin Sulimani, by stopniowo doprowadzić go do formy meczowej.

 

U zachodniego sąsiada czekały nas trzy mecze kontrolne z drużynami trzecioligowymi, a w pierwszym z nich, z FC Baulmes, urządziliśmy sobie intensywny treningi nie tylko kondycyjny, ale i strzelecki oraz wykorzystywania błędów rywali. Efektem tego była gładka dwucyfrówka, lecz ja bardziej skupiałem się oczywiście na drobniejszych sprawach. Przede wszystkim potwierdzało się, że w Gratkorn, oprócz Wemmera, nie ma pewnego egzekutora rzutów karnych. Łatwiej nam było zdobyć gola z rzutu wolnego, niż karnego, czego ilustracją była ładna bramka Troisiego z 25 metrów i dwie zmarnowane jedenastki autorstwa Esposito i Zerki. Ten osatni przy pierwszej swojej próbie nie dał bramkarzowi szans, ale już przy drugiej również strzelił słabiutko i w środek bramki.

23.01.2009, Stade Souls-Wille, Baulmes, widzów: 977

TOW FC Baulmes [sUI] - FC Gratkorn [AUT] 0:11 (0:5)

 

7' K. Salmutter 0:1

18' A. Troisi 0:2

20' K. Salmutter 0:3

33' V. Esposito (G) nw.rz.k.

34' D. Brauneis 0:4

39' D. Brauneis 0:5

46' A. Troisi 0:6

49' M. Zerka 0:7 rz.k.

50' D. Raffaello 0:8

58' M. Zerka (G) nw.rz.k.

58' M. Dogan 0:9

74' F. Mantigou 0:10

77' J. Segreto 0:11

Odnośnik do komentarza

Udało mi się nareszcie znaleźć zdolnego bramkarza, który w niedalekiej przyszłości mógłby stanowić większe zabezpieczenie, bo obecnie oprócz Monterosso i Webera jedynie w rezerwach trenował Pierre Schaffler, a to było zbyt mało, by móc spać spokojnie. Tak oto w lipcu na prawie Bosmana zasilić nas miał Frédéric Langlois (18 l., BR, Francja) z młodzieżówki Niort.

 

Drugim sparingpartnerem była ekipa Kreuzlingen. W przeciwieństwie do pierwszego spotkania, teraz w bramce cały mecz rozegrał Monterosso, ale nie miał zbyt dużo pracy, zwłaszcza, że gospodarze od 4. minuty grać musieli w osłabieniu. Coraz lepiej wyglądała nasza gra w różnych konfiguracjach personalnych, co mogło mieć spore znaczenie w przypadku ewentualnych urazów.

27.01.2009, Stadion Kreuzlingen, Kreuzlingen, widzów: 5383

TOW FC Kreuzlingen [sUI] - FC Gratkorn [AUT] 0:4 (0:3)

 

4' D. Meyer (K) czrw.k.

5' M. Zerka 0:1

17' M. Ehrenreich 0:2

31' M. Dogan 0:3

81' M. Weber 0:4

 

 

 

Ostatniego dnia pobytu w Szwajcarii gościło nas Zofingen, po spotkaniu z którym od razu wsiadaliśmy w autokar powrotny do Gratkorn. Tym razem mieliśmy spore problemy ze skutecznością, które rozwiązał dopiero Richard Wemmer, wchodząc na boisko w 57. minucie. Bardzo rozczarowali mnie z kolei obaj bramkarze – Heinz Weber wpuścił niezbyt mocne uderzenie Schneidera po ziemi, zaś Monterosso nawet nie ruszył się do rzutu wolnego Suttera z blisko 30 metrów. Sparing sparingiem, ale i tak w szatni powiedziałem Heinzowi i Marco, że tego typu numery nie będą mile widziane w lidze.

31.01.2009, Stadion Zofingen, Zofingen, widzów: 5350

TOW SC Zofingen [sUI] - FC Gratkorn [AUT] 2:3 (0:0)

 

60' R. Wemmer 0:1

73' J. Schneider 1:1

80' R. Wemmer 1:2

82' M. Dogan 1:3

90' S. Sutter 2:3

Odnośnik do komentarza

Po powrocie ze Szwajcarii Mesut Dogan stwierdził, że chciałby na dłużej związać się z klubem na lepszym kontrakcie. Owszem, zasługiwał na to, wyrastał powoli na ikonę Gratkorn, ale nawet ikona musiała u mnie zaczekać na ewentualną podwyżkę do czasu zakończenie sezonu; wcześniej mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie.

 

 

 

Styczeń 2009

 

Bilans: 0-0-0, 0:0

T-Mobile Bundesliga: 3. [-0 pkt do Rapidu Wiedeń, +2 pkt nad Sturmem Graz]

Hallen Cup: –

Finanse: 8,19 mln euro (+10,57 mln euro)

Gole: Benjamin Sulimani (11)

Asysty: Alessandro Troisi (6)

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+5 pkt]

Austria: FC Pasching [+1 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+5 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+2 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+4 pkt]

Polska: Lech Poznań [+4 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: FC Basel [+6 pkt]

Włochy: Juventus Turyn [+2 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- Legia Warszawa, 1/16 finału, vs. AC Milan

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Francja [1141], 2. Brazylia [1103], 3. Anglia [1044], ..., 65. Polska [552]

Odnośnik do komentarza

 

Po powrocie ze Szwajcarii Mesut Dogan stwierdził, że chciałby na dłużej związać się z klubem na lepszym kontrakcie. Owszem, zasługiwał na to, wyrastał powoli na ikonę Gratkorn, ale nawet ikona musiała u mnie zaczekać na ewentualną podwyżkę do czasu zakończenie sezonu; wcześniej mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie.

 

 

 

Walkę o Mistrzostwo Austrii :war:

 

 

:kutgw:

Odnośnik do komentarza

Pozyjemy, łobejzymy :P

 

-----------------------------------------

 

W ramach pracy nad szerszym polem manewru w ustalaniu składu doszedłem do porozumienia z Valerio Fatinem (20 l., O P, Włochy), któremu w czerwcu wygasał kontrakt z Treviso.

 

W Hiszpanii tymczasem zaczynała się mała nagonka kibiców na menedżerów. W kilkudniowych odstępach tłumne protesty przypuścili fani Villarealu i Realu Madryt, ci pierwsi dwukrotnie, a efektem tych napiętych sytuacji było zwolnienie Juana Ramóna Lópeza z funkcji szkoleniowca Królewskich po tym, jak zarząd ugiął się pod naciskami kibiców.

 

 

Mnie najbardziej interesowało jednak wznowienie rozgrywek ligowych i nadchodzący mecz z Kärnten, który trzeba było wygrać, jeśli chcieliśmy na serio liczyć się w walce o europejskie puchary. W składzie na ten mecz wartymi wzmianki były dwie moje decyzje, z czego pierwszą był powrót Adila Hermacha, a drugą oficjalny debiut Mocefa Zerki, którego ustawiłem eksperymentalnie na prawym skrzydle, gdyż w sparingach często wygrywał w tej strefie pojedynki główkowe.

 

Pierwszy raz przystępowaliśmy do spotkania ligowego jako teoretycznie najbogatszy klub austriacki, na trybunie zasiadł nowy prezes wraz z ustępującym Fandlem, ale początek nie był łatwy. Goście próbowali nas zaskoczyć, rzucając się do ataku równo z pierwszym gwizdkiem, ale udało nam się przetrzymać ten sztuczny napór. Po kilku obiecujących, acz nieudanych próbach w końcu w życiu nam wyszło i w 36. minucie po wyrzucie z autu Dogan zagrał na lewo do Troisiego, ten po nodze rywala dośrodkował na szósty metr, a tam Salmutter po żołniersku dostawił nogę i wyszliśmy na prowadzenie. Jeszcze przed przerwą Wemmer dobił do bramki uderzenie Klausa, ale sędzia słusznie odgwizdał spalonego.

 

W drugiej połowie było jeszcze lepiej, bo Kärnten nie miało już nic do powiedzenia, a w 66. minucie dobiliśmy gości z Klagenfurtu, gdy Petschar wybiciem piłki z naszej połowy od razu wypuścił Wemmera za obronę rywali, po czym Richard ładnym zwodem wywiózł Hajtę na manowce i pięknym uderzeniem z lewej strony pola karnego przełamał ręce Wilanda. Mogliśmy wygrać wyżej, bo w dalszej części gry w kilku sytuacjach zabrakło jedynie ostatniego podania, ale ostatecznie i 2:0 przyjąłem z otwartymi rękoma, a po meczu nowy prezes, w towarzystwie Fandla z resztą, pogratulował nam w szatni dobrego występu.

14.02.2009, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1936

TB (21/36) FC Gratkorn [3.] - FC Kärnten [10.] 2:0 (1:0)

 

30' M. Lacen (K) ktz.

36' K. Salmutter 1:0

66' R. Wemmer 2:0

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Müller 8, A.Hermach 9, R.Delbourg 7, W.Petschar 8 – M.Zerka 7 (61' V.Esposito ŻK 7), R.Wissink 6, M.Dogan ŻK 7 (79' F.Mantigou 6), A.Troisi ŻK 9 – K.Salmutter 8, R.Wemmer 8 (74' R.Raffaello 7)

 

GM: Alessandro Troisi (OP LŚ, FC Gratkorn) - 9

Odnośnik do komentarza

Krótko przed wyjazdowym meczem z GAK dopadło mnie solidne przeziębienie, przez które ledwo żyłem, ale mimo sugestii, by zastąpił mnie Marko, postanowiłem poprowadzić zespół, bo Graz niedaleko. Nie zmieniałem nic w zwycięskim składzie sprzed tygodnia, a piłkarzom powiedziałem, że praktycznie nie mam gardła, dlatego oczekiwałem, że w szatni zrozumieją wszystkie moje polecenia i nie będę musiał przechodzić mąk przy linii bocznej.

 

Ale chyba jednak zawodnicy uznali, że półżywy Ralf to niegroźny Ralf i zagrali taki piach, że zawyłbym z rozpaczy, gdybym mógł. Ciągle miałem nieodparte wrażenie, że poruszamy się na boisku w zwolnionym tempie, ale widząc, jak piłkarze GAK sprawnie suną po murawie, z góry odrzuciłem teorię, jakobym miał mieć omamy wzrokowe. Patrząc na naszą tragiczną grę, nie mieliśmy prawa nie przegrać – Wissink podawał wyłącznie do przeciwników, Salmutter zamiast strzelać na bramkę, notorycznie wycofywał piłkę (oczywiście wyłącznie do przeciwników), Petschar średnio dwa razy na minutę łamał linię spalonego, a środkowi obrońcy naiwnie dawali się wyciągać na środek boiska. "Źle, źle, wszystko źle...", jęczałem przy ławce trenerskiej, szczelnie opatulony klubowym szalikiem. W końcu w 34. minucie doszło już do nieuniknionego – Delbourg wyszedł do Kielstrupa, który zagrał w lukę po nim do zachwyconego Moreiry, a po jego podaniu Reinaldo Mineiro wykorzystał brak interwencji ze strony również jadącego na slow motion Monterosso i zdobył jednego z łatwiejszych goli w swojej karierze.

 

W szatni cudem wspiąłem się na wyżyny i jednak zdołałem trochę ryknąć, by wybić moich idiotów z letargu, ale nic z tego; równie dobrze mogłem w tym czasie rozpuścić sobie aspirynę. Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy Zerka w debilny sposób zebrał drugą żółtą kartkę, by mieć pewność, że przegramy, a ja, choć nadal przeprowadzałem zmiany, wiedziałem, że jest po meczu. W pewnym momencie mieliśmy nawet szansę na wyrównanie, tyle że Salmutter po otrzymaniu podania na wole pole, bezzwłocznie solidnym rąbnięciem z prawej nogi posłał piłkę wysoko ponad koroną stadionu. Choć do końca pozostawało jeszcze kilka minut, już po tej sytuacji machnąłem ręką, poszedłem pogratulować zwycięstwa menedżerowi gospodarzy i zniknąłem w tunelu. Nie mieliśmy odegrać większej roli w walce o tytuł, a i europejskie puchary zaczęły stawać pod znakiem zapytania, zupełnie jak przed rokiem.

21.02.2009, Graz-Liebenau, Graz, widzów: 11 312

TB (22/36) GAK Graz [7.] - FC Gratkorn [2.] 1:0 (1:0)

 

34' R. Mineiro 1:0

48' M. Zerka (FCG) czrw.k.

74' P. Rehm (GAK) ktz.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 8 – M.Müller 6 (49' F.Mantigou 7), A.Hermach 7, R.Delbourg 6, W.Petschar 5 (46' V.Esposito 6) – M.Zerka CzK 6, R.Wissink 7, M.Dogan ŻK 7, A.Troisi 5 – K.Salmutter 7, R.Wemmer ŻK 6 (80' R.Raffaello 6)

 

GM: Steffen Kielstrup (O/P Ś, GAK Graz) - 9

Odnośnik do komentarza

Markus Gsellmann do końca sezonu wypożyczony został do drugoligowego Wiener Sportklub, a zanim się na to zgodziłem, wynegocjowałem klauzulę umożliwiającą ściągnięcie go z powrotem. Wyciągnąłem taki wniosek po tym, jak w poprzednim sezonie Leoben przywłaszczyło sobie Markusa Seelausa.

 

Po żenadzie zaprezentowanej w Grazu nie mogłem przejść obojętnie obok postawy zawodników godnej Leslie Nielsena. Następnego dnia ze zdziwieniem dowiedziałem się, że spora część drużyny miała czelność mi podskoczyć i zacząć dość zajadle protestować. Trzeba było pokazać im, kto tu rządzi, tak więc na porannym treningu zmieniłem się w Lee Marvina z "Parszywej dwunastki", kazałem zebrać się wszystkim w szeregu i wygłosiłem odpowiednio gorzką przemowę. Niektórzy się opamiętali i przeprosili za swój wyskok, ale niektórzy nadal sobie grabili, automatycznie eliminując się z wyjazdu do Pasching, a Rene Gsellmann, Manuel Bucsek i Manfred Mandl wylądowali na liście transferowej.

 

 

W konsekwencji tego wszystkiego do autokaru zabrałem wyraźnie zmieniony skład personalny. W bramce pozostał Monterosso, ale już w obronie od prawej wystąpić mieli Marveaux, wyciągnięty z rezerw Djukić, Delbourg i Hacker na lewej flance, w środku pola na prawym skrzydle desygnowalem Manuela Webera, w środku znalazł się Ehrenreich i debiutant Kubiček, na lewym skrzydle Dorn, a w ataku para Sulimani - Wemmer. W tym sezonie Pasching regularnie korzystało na naszej niedojrzałości jako zespołu, więc ewentualna porażka w tym spotkaniu, z którą się oczywiście liczyłem, znacznie minimalizowałaby nasze szanse na włączenie się do walki o pierwsze miejsce.

 

Chociaż nadal nasza gra nie wyglądała idealnie, z zadowoleniem mogłem stwierdzić, że przynajmniej biegamy po boisku, a nie snujemy się z kowadłami przy nogach. Gospodarze grali bardzo ostro, w rezultacie czego już po kilku minutach z urazami grali Weber, Ehrenreich i Sulimani, lecz na niewiele im się to zdawało. A w 38. minucie Manuel idealnie zagrał z prawej strony do Martina, który zdołał przyjąć piłkę i oddać soczysty strzał z linii pola karnego, nie dając bramkarzowi szans na obronę. Rywale nie potrafili na to odpowiedzieć, co oznaczało, że do przerwy niespodziewanie prowadziliśmy 1:0.

 

Tylko czekałem, aż w drugiej połowie zaczniemy komedię, ale nadal graliśmy jak na profesjonalistów przystało. Widziałem, że mamy szansę na drugie trafienie i w końcu je zdobyliśmy, szkoda tylko, że w bardzo mało chwalebny sposób. W 62. minucie Kubiček zagrał z głębi pola za obronę rywali do Sulimaniego, osobiście myślałem, że Benjamin był na kilkumetrowym spalonym, ale nie zauważyłem leżącego w narożniku boiska Gorzegno, co nasz napastnik zdecydował się wykorzystać, na raty pokonując Gspurninga. Niespełna kwadrans później w drugim meczu z rzędu zawiódł mnie MonterossoZubar zagrał na obrzeże pola karnego do Pichlmanna, który klepnął słabo po ziemi, a Marco ani myślał interweniować, pozwalając piłce leniwie wtoczyć się do bramki. Teraz logika kazała spodziewać się bramki wyrównującej, ale Pasching chyba nie było nią zainteresowane, bo po zaskakująco spokojnej końcówce, pomimo grającego poniżej krytyki Hackera, wywieźliśmy cenne trzy punkty.

25.02.2009, Waldstadion, Pasching, widzów: 4679

TB (23/36) FC Pasching [2.] - FC Gratkorn [3.] 1:2 (0:1)

 

38' M. Ehrenreich 0:1

62' B. Sulimani 0:2

65' M. Gorzegno (P) ktz.

76' T. Pichlmann 1:2

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – J.Marveaux ŻK 7, A.Djukić 8, R.Delbourg 7, W.Hacker ŻK 4 – M.Weber 7 (68' V.Esposito 7), P.Kubiček ŻK 7, M.Ehrenreich ŻK 7, R.Dorn ŻK 7 (85' L.Malouda 6) – B.Sulimani 7 (76' D.Brauneis 6), R.Wemmer 7

 

GM: Alen Djukić (O Ś, DP, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza

Kiedy DSV Leoben było już w drodze do Gratkorn, musiałem trochę pogłówkować przy ustalaniu składu na ostatnie spotkanie lutego. Przemęczenie zgłaszali mi Sulimani i Manuel Weber, zaś Ehrenreich nie zdołał rozbiegać urazu z Pasching i nie mogłem z niego skorzystać. Część zawodników nadal chodziła z zadartym nosem, więc ani myślałem po nich sięgać, dopóki nie zrozumieją, że to ja jestem ich szefem, a nie odwrotnie.

 

 

Jedenastkę uzupełnili zatem Mesut Dogan, Rogier Wissink i Davide Raffaello. Pierwsza połowa była dla nas jednak nieudana, bo chociaż Leoben – poza jednym celnym strzałem na bramkę Monterosso – tylko się broniło i oddawało nam inicjatywę, nie potrafiliśmy licznych okazji obracać w gole. Wyglądało to tak, jakbyśmy okazywali nieprzyzwoitą wręcz litość najsłabszemu zespołowi ligi, więc w szatni bez owijania w bawełnę poruszyłem ten temat, zwracając uwagę, że tak nie gra klasowy zespół.

 

Pięć minut po przerwie Gibert miał chyba dosyć naszej nieskuteczności, bo w walce o dośrodkowanie wyraźnie popchnął Raffaello, wskutek czego sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Na szczęście na boisku przebywał Richard Wemmer, jedyny piłkarz Gratkorn, który nie zwykł marnować rzutów karnych, i pewnym strzałem przy słupku przełamał naszą niemoc. Teraz grało nam się już łatwiej, Leoben nadal ograniczało się do sporadycznych solowych rajdów, a w 67. minucie bramkarz gości Knaller niezbyt dobrze wybijał piłkę, na skrzydle przejął ją Dogan i natychmiast dograł do Wemmera w pole karne, a ten spokojnie ustalił wynik spotkania na 2:0. Dzięki temu zwycięstwu odskoczyliśmy od Pasching na dystans czterech punktów, a ja liczyłem na to, że zaczniemy budować bufor, ale na wszelki wypadek nie mówiłem tego głośno.

28.02.2009, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1932

TB (24/36) FC Gratkorn [2.] - DSV Leoben [10.] 2:0 (0:0)

 

50' R. Wemmer 1:0 rz.k.

67' R. Wemmer 2:0

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – J.Marveaux 7, A.Djukić 7, R.Delbourg 7, W.Hacker 7 – M.Dogan 8, P.Kubiček 7 (71' V.Esposito 7), R.Wissink 7, R.Dorn 7 (65' L.Malouda 7) – D.Raffaello 7, R.Wemmer 8 (77' A.Kanneh 6)

 

GM: Richard Wemmer (OP/N Ś, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza

Luty 2009

 

Bilans: 3-0-1, 6:2

T-Mobile Bundesliga: 1. [+2 pkt nad Rapidem Wiedeń] / jedno rozegrane spotkanie więcej

Hallen Cup: –

Finanse: 7,96 mln euro (-231 tys. euro)

Gole: Benjamin Sulimani (12)

Asysty: Alessandro Troisi (7)

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Arsenal Londyn [+6 pkt]

Austria: FC Gratkorn [+2 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+8 pkt]

Hiszpania: Sevilla [+1 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+4 pkt]

Polska: Lech Poznań [+1 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: FC Basel [+6 pkt]

Włochy: Inter Mediolan [+0 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- Legia Warszawa, 1/16 finału, 1:2 i 0:3 z AC Milan; out

 

Reprezentacja Polski:

- 04.02, Mecz towarzyski, Walia - Polska, 2:0

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1202], 2. Francja [1141], 3. Anglia [1054], ..., 70. Polska [542]

Odnośnik do komentarza

Mecz z mającym jedno zaległe spotkanie Rapidem Wiedeń miał kolosalne znaczenie dla naszej walki o jak najwyższe miejsce. Wygrana pozwalałaby nam odskoczyć na bezpieczną odległość tak, że Rapid nawet po nadrobieniu zaległości nie zdołałby nas przeskoczyć, zaś porażka pogłębiałaby naszą stratę i dawała wiedeńczykom komfortową przewagę.

 

Najsłabszymi stronami tego widowiska był sędzia Falb oraz FC Gratkorn. Już w pierwszej minucie Malsti spóźnił się z wejściem, ostro traktując Wemmera, a arbiter od razu zdecydował sięgnąć po czerwoną kartkę. Trzy minuty później Dorn wznawiał grę z autu, po jego wyrzucie Wissink zacentrował w okolice siódmego metra, a tam niepilnowany Kubiček płaskim wykończeniem zdobył swoją pierwszą bramkę dla klubu. Grający w osłabieniu Rapid całkowicie odsłonił swoje skrzydła, co dawało nam wiele okazji do wrzutek, ale choć rajdy Dogana na prawej stronie mroziły krew w żyłach wiedeńczyków, to jednak na powrót mieliśmy problemy ze skutecznością. A później było już coraz gorzej. W 22. minucie karierę w Gratkorn zakończył Djukić, nieprzemyślanym faulem wyrównując siły, a krótko przed półgodziną gry sędziowie główny i liniowy mieli chyba oczy w głębi odbytu, bo puścili Quirino na wyraźnym spalonym, z czego Brazylijczyk skrupulatnie skorzystał, spokojnym lobem strzelając nieprawidłowo zdobytego gola wyrównującego. Po chwili sędzia-kalosz wyrzucił jeszcze z boiska Bergera za drugą żółtą kartkę, ale dla nas nie było to żadną rekompensatą za jawne drukowanie meczu przy golu dla Rapidu.

 

W szatni wpajałem zawodnikom, że teraz trzeba usiąść na zagubionych gościach, bo ci kompletnie nie wiedzą, co ze sobą zrobić, ich ataki nie są groźne, a spotkanie jest jak najbardziej do wygrania. Trzeba było tylko chcieć.

 

Ale niestety, moi zawodnicy nie chcieli. Na początku drugiej połowy gnietliśmy jeszcze grających w dziewiątkę gości, lecz już w 61. minucie rzut karny podarował im Marveaux, który również w Gratkorn miał już nie zagrać, i zamiast prowadzić co najmniej dwiema bramkami, przegrywaliśmy 1:2. Przed oczami widziałem widmo kompromitacji, jaką byłoby oddanie słabiutkiemu dziś rywalowi trzech punktów, ale owa mara okazała się być autentycznym obrazem. Po akcie sabotażu przestaliśmy grać, a w 77. minucie swój los przypieczętował Marveaux, skandalicznym błędem w ustawieniu pozwalając Platowi podwyższyć na 1:3 i mecz kończyliśmy przy pustej trybunie, co w pełni rozumiałem. Stało się jasnym, że jesteśmy zbyt frajerskim i niedojrzałym zespołem, by zgarnąć tytuł, bo żeby mecz, który powinien być rozstrzygnięty na naszą korzyść po pierwszej połowie, ostatecznie wysoko przerżnąć, trzeba było mieć olbrzymi talent.

08.03.2009, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1978

TB (25/36) FC Gratkorn [1.] - Rapid Wiedeń [2.] 1:3 (1:1)

 

1' M. Halsti (RW) czrw.k.

4' P. Kubiček 1:0

22' A. Djukić (G) czrw.k.

29' Quirino 1:1

30' M. Berger (RW) czrw.k.

61' M. Chrétien 1:2 rz.k.

77' J. Plat 1:3

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – J.Marveaux 6, A.Djukić CzK 5, R.Delbourg ŻK 5 (36' M.Müller 7), W.Hacker ŻK 5 – M.Dogan 6, P.Kubiček 7, R.Wissink 7, R.Dorn 6 – B.Sulimani 7 (23' A.Hermach 7), R.Wemmer 6 (62' A.Kanneh 7)

 

GM: Teodor Baniew (O/DBP P, Rapid Wiedeń) - 8

Odnośnik do komentarza

Wiele już mieliśmy na koncie kompromitacji, ale musiałem przyznać, że już dawno tak się nie darłem w szatni po meczu. Jeszcze w tejże Djukić i Marveaux usłyszeli ode mnie, że ich czas w Gratkorn dobiegł końca i w trybie natychmiastowym lądują na liście transferowej. Alen już w przeszłości zawalał nam mecze, a teraz miał ostatnią szansę na udowodnienie swojej wartości, którą ostatecznie zmarnował. Joris z kolei dotąd prezentował się przeciętnie, a skoro mecz z Rapidem w pojedynkę nam zniszczył, musiał ponieść konsekwencje.

 

Zwłaszcza, że w ten sposób sprawił, że kolejny raz w mojej karierze musiano przerwać konferencję prasową w połowie, albo i nawet wcześniej. Na sali pojawiłem się jako pierwszy, a gdy wszedł menedżer Rapidu, niejaki Bern Krauss, miał minę nadętą jak Arab tuż po ukończeniu z wyróżnieniem kursu pilotażu. Osoby odpowiedzialne za porządek dobrze pamiętały, jak reaguję na taką bufonadę, więc w momencie stanęły w pełnej gotowości, a fotoreporterzy zacierali ręce, następnie z czułością ustawiając obiektywy swoich aparatów. Wiedziałem, jakiego rodzaju wypowiedzi się spodziewać ze strony rywala i nic się nie pomyliłem.

 

– Jestem bardzo zadowolony z tego klasowego zwycięstwa. Widzieli państwo? Tak gra zespół mający aspirację na mistrza kraju, którego zdobędziemy! Jestem tego pewien, a w naszej szatni jest aż ciasno od optymizmu i nie boimy się nikogo!

 

– Ty chyba kpisz, prawda? – zaatakowałem Kraussa. – Na pewno widziałeś ten mecz?

 

– Owszem, byliśmy w nim górą.

 

– Ale na pewno go widziałeś? Jesteś pewien?

 

– Tak jak nigdy.

 

– W takim razie chyba popieprzyły ci się kolory strojów, albo coś bredzisz. To Gratkorn grało w białych trykotach, nie twój Rapid, który kulił się dziś w kącie. Powinieneś ocierać pot z czoła, bo wygraliście tylko dzięki indolencji moich graczy i Marveaux, który sam zafundował wam dwa gole. O tamtym spalonym, na którym był Quirino, nie wspominam, bo tym powinna się zająć Komisja Ligi.

 

– Coś ty powiedział? – Krauss podniósł się z krzesła.

 

– Opisałem to, co działo się na boisku. Radzę zdjąć różowe okulary, bo z przebiegu gry powinniście dostać co najmniej trójkę do zera – również wstałem, wyjmując ręce z kieszeni, by mieć je w gotowości.

 

Używać ich jednak nie musiałem, bo szybko za stół wkroczyły dobrze mi znane służby i obaj zniknęliśmy w drzwiach po przeciwnych stronach sali, gorliwie odeskortowani przez czujnych ochroniarzy. Arogancja Kraussa aż się w głowie nie mieściła, bo mi samemu nigdy nie przyszłoby na myśl puszyć się po zwycięstwie w meczu, w którym rywal sam strzelałby sobie gole.

Odnośnik do komentarza

W obliczu odstrzału po ostatnim meczu zdecydowałem zabrać się za wzmacnianie przerzedzającej się obrony, dopinając na lipiec wolny transfer Floriana Boucansauda (28 l., LB, O Ś, Francja) z Nicei. W międzyczasie dowiedziałem się, że sędzia Fabl został bardzo nisko oceniony przez oficjela Komisji Ligi, otrzymując notę 4 w dziesięciostopniowej skali stosowanej przez austriacki ZPN. W pełni zgadzałem się z tą opinią.

 

 

Przed meczem 26. kolejki nie oczekiwałem cudów, bo Admira Wacker w tym sezonie była hojnie obdarowywana przez nas prezentami. Teraz w wyjściowym składzie doszło już do paru powrotów, a byli to m.in. Hermach, Müller i Petschar w obronie, Troisi na lewym skrzydle, a także Salmutter w ataku.

 

Pierwsze pół godziny sprawiło, że stałem jak wryty przy linii bocznej i nie dowierzałem. Admira, która w obecnej kampanii wygrała z nami wszystkie mecze, chyba czekała, aż znowu zaczniemy prezentować jej łatwe gole, a tymczasem już w 5. minucie Salmutter przyjął podanie od Petschara i perfekcyjnie zagrał obok gapowatego obrońcy do Sulimaniego, który wjechał w pole karne i bezlitosnym wykończeniem sprawił, że wyszliśmy na prowadzenie. W 18. minucie Benjamin dorzucił drugie trafienie, strzałem po rękach bramkarza zamykając fantastycznie przerzucenie Kubička, a siedem minut później Troisi świetnie pokazał się Petscharowi na skrzydle, wbiegł z piłką w pole karne i ściągając na siebie rywali asystował przy trafieniu Sulimaniego do pustej bramki, który skompletował efektownego hat-tricka.

 

Mecz był rozstrzygnięty i w drugiej połowie już tak nie goniliśmy, a ligowi obserwatorzy mieli niemały zgryz, komu przyznać nagrodę dla gracza meczu, bo Monterosso wielokrotnie popisywał się interwencjami światowej klasy. Ostatecznie ich wątpliwości rozwiał sam Marco, w 86. minucie odbiciem piłki prosto pod nogi Manolo pozwalając mu zdobyć honorowego gola dla gospodarzy, co było raczej niepotrzebne. W tej sytuacji z nagrody cieszył się Sulimani, a ja mogłem bardziej żałować dupodajstwa przeciwko Rapidowi przed niespełna tygodniem.

14.03.2009, Bundesstadion Südstadt, Maria Enzersdorf, widzów: 2249

TB (26/36) Admira Wacker [7.] - FC Gratkorn [2.] 1:3 (0:3)

 

5' B. Sulimani 0:1

18' B. Sulimani 0:2

25' B. Sulimani 0:3

86' Manolo 1:3

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 9 – M.Müller 6, A.Hermach 7, R.Delbourg ŻK 8, W.Petschar ŻK 7 – M.Weber 7 (69' V.Esposito 6), P.Kubiček 8, R.Wissink 7 (77' M.Zerka 7), A.Troisi 10 – B.Sulimani 10 (73' D.Raffaello 6), K.Salmutter 8

 

GM: Benjamin Sulimani (N, FC Gratkorn) - 10

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...