Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Zanim odleciałem z reprezentacją do Helsinek, Gratkorn czekał jeszcze domowy mecz z FC Pasching, naszymi sąsiadami w tabeli. Ciągłe problemy z kondycją miał Esposito, przez co był zbyt zmęczony, by wystąpić, ale za to dałem szansę Manuelowi Weberowi, by pokazał, że jednak potrafi porządnie zagrać. Jednocześnie na przedmeczowej odprawie poinformowałem Monterosso, że jeżeli dziś znów walnie przyłoży rękę do choćby jednej straconej bramki, następny mecz będzie oglądał z ławki rezerwowych.

 

Na początku Pasching próbowało się nam rzucić do gardeł, ale dośrodkowania Jankulovskiego z lewej strony były mało precyzyjne, a w trzeciej minucie Marchesetti z czystej pozycji bardzo niecelnie główkował. Z naszej strony w 29. minucie groźnie z rzutu wolnego uderzał Grauss, jednak jeszcze lepszą interwencją popisał się Mora. Wreszcie w 34. minucie przeprowadziliśmy skuteczną akcję – Troisi potwierdził, że nie bez powodu marzy o przejściu do silnej ligi, świetnie zabrał piłkę Bodnárowi i niezwłocznie wysunął w uliczkę swojemu rodakowi Raffaello, który musiał tylko doholować piłkę w pole karne, po czym płaskim strzałem przy krótkim słupku dał nam upragnione prowadzenie, dowożąc je z resztą do przerwy.

 

Widząc, że jesteśmy w stanie pewnie wypunktować Pasching, w odpowiednim tonie przekazałem to zawodnikom i zachęciłem do bardziej zdecydowanej gry. Z satysfakcją musiałem przyznać, że udało mi się do nich dotrzeć. W 51. minucie Troisi z podania N'Gangi przytomnie wypuścił lewą stroną Raffaello, wysokie dośrodkowanie Davide zlekceważył Mora i był to wielki błąd, bo dzięki temu Salmutter z linii bramkowej pewnie strącił piłkę na jej drugą stronę. Teraz wypadało poszukać nokautującego ciosu i niespełna dwadzieścia minut później taki znaleźliśmy. Była 69. minuta, gdy przechwytem na własnej połowie ruszyliśmy z kontrą, w trakcie której niezłomny Troisi raz jeszcze błysnął fantastycznym zagraniem, po którym pojedynek biegowy z obrońcą wygrał rezerwowy Segreto, w pełnym biegu wpadł w pole karne i pokonał Morę mierzonym uderzeniem. Jeszcze rok temu o podobnej masakrze Pasching mogliśmy tylko pomarzyć, a tymczasem dokonaliśmy jej nie tylko pewnie, ale i zasłużenie. Tym samym w świetnym humorze mogłem udać się do Wiednia na samolot do Helsinek.

23.08.2009, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1974

TB (6/36) FC Gratkorn [5.] - FC Pasching [4.] 3:0 (1:0)

 

34' D. Raffaello 1:0

51' K. Salmutter 2:0

69' J. Segreto 3:0

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 9 – M.Zerka 8, Ch.Jallet ŻK 8, D.Rozehnal 10, F.N'Ganga 7 – M.Weber ŻK 8, R.Wissink ŻK 8, A.Grauss 7 (66' J.Segreto 7), A.Troisi 9 – K.Salmutter 7 (81' R.Wemmer 6), D.Raffaello 8 (77' N.Pozzi 7)

 

GM: David Rozehnal (O Ś, FC Gratkorn) - 10

Odnośnik do komentarza

Na treningach przed spotkaniem z Finlandią szczególnie dużo czasu spędziłem z zespołem nad intensywnym ćwiczeniem przygotowanego przeze mnie ustawienia, by zdołali pojąć taktykę w stopniu pozwalającym zgodnie z oczekiwaniami pokonać Finów i umocnić się w walce o baraże. Później już tylko ogłosiłem ustaloną przeze mnie wyjściową jedenastkę i mogłem z dumą wysłuchać hymnów obu państw po wyprowadzeniu przez trójkę sędziowską obu zespołów na płytę Stadionu Olimpijskiego w Helsinkach.

 

Występowaliśmy w czarno-czerwonych strojach, a Finowie w swoich domowych biało-granatowych. Szybko mogłem cieszyć się z pierwszego trafienia mojej drużyny na poziomie reprezentacyjnym – już w 4. minucie Adrianinho z lewego skrzydła wyprawił Scharnera sam na sam z bramkarzem, który nie zmarnował tej okazji i po jego strzale przy krótkim słupku objęliśmy prowadzenie. Równie szybko co radości z pierwszego zdobytego, poznałem również gorycz pierwszego straconego gola, bo zaledwie cztery minuty później Moisander dośrodkowywał z naszej prawej flanki, a Toinino z dziecinną wręcz łatwością przeskoczył Adrianinho i zrobiło się 1:1. Nie spodziewałem się jednak, że to początek katastrofy, z której za 80 minut z groszami miało śmiać się pół Europy. Chwilę później Forsell, ponownie z prawej strony, kiwnął Ibertsbergera, a jego centrę przy skandalicznie biernej postawie obrony na gola zamienił Kuqi i efektownie opadły mi ręce. Mało tego, po kolejnych czterech minutach grający koszmarne spotkanie obrońca Milanu Gercaliu sfaulował w szesnastce Väyrynena, czym na jakiś czas zamknął sobie drogę do reprezentacji. Z rzutu karnego na 1:3 podwyższył sam poszkodowany, bez trudu pokonując Macho, a ten dzień na pewno miał zaszkodzić pozycji Gercaliu również i w Milanie.

 

To nie był koniec upokorzeń, bo w 26. minucie gospodarze rozklepali nas niczym schabowe, a dziurawa jak ser szwajcarski obrona wpuściła między siebie Väyrynena, który zdobył swojego drugiego gola. Miałem ochotę wbiec na boisko i obić pyski paru partaczom, ale na oczach piłkarskiej Europy nie mogłem pozwolić sobie na skandale i ograniczyłem się tylko do klęcia, w co ja się wpakowałem. W końcówce pierwszej części jednak Adrianinho naprawił część swoich win, zabrał piłkę Pasanenowi i asystował przy trafieniu Sikorskiego po niezłym dryblingu, ale jakoś mnie to nie cieszyło.

 

W przerwie wrzeszczałem bez opamiętania, ale kadrowicze mentalnie ewidentnie byli na innej planecie, drugą połowę solidarnie przespali i mój reprezentacyjny debiut zamienił się w wielką kompromitację. Już teraz miałem ochotę zaszyć się w Gratkorn i nie wychodzić przez tydzień, ale postanowiłem poprowadzić Austrię za cztery dni przeciwko Macedonii. Zdecydowałem jednak, że jeśli powtórzymy to coś, co zaprezentowaliśmy dziś, bezzwłocznie złożę rezygnację, bo nie chciałem babrać się w czymś, co mogłoby się za mną ciągnąć jeszcze długo później.

29.08.2009, Olympiastadion, Helsinki, widzów: 30 207; TV

EMŚ (7/10) Finlandia [62.] - Austria [40.] 4:2 (4:2)

 

4' P. Scharner 0:1

8' E. Tainio 1:1

10' N. Kuqi 2:1

14' M. Väyrynen 3:1 rz.k.

26' M. Väyrynen 4:1

41' D. Sikorski 4:2

 

Austria: J.Macho 7 – A.Ibertsberger ŻK 6, R.Gercaliu 4 (15' G.Sick 7), D.Garmann 6, E.Pogatetz 6 – T.Prager 6, A.Lasnik 6 (46' A.Ivanschitz ŻK 6), P.Scharner 7, Adrianinho 7 – R.Linz 6 (67' R.Wallner 6), D.Sikorski 7

 

GM: Njazi Kuqi (N, Finlandia) - 9

 

 

Naszego blamażu stulecia nie omieszkała wykorzystać Belgia, która pewnym zwycięstwem 3:0 nad Macedonią wskoczyła na drugie miejsce. Nas naturalnie przeskoczyli Finowie, a Liechtenstein przegrał na Wembley z Anglią 0:3.

 

Trzecia grupa:

1. Anglia – 18 pkt – 19:3

2. Belgia – 12 pkt – 8:4

3. Finlandia – 10 pkt – 17:10

4. Austria – 10 pkt – 8:11

5. Liechtenstein – 6 pkt – 5:18

6. Macedonia – 4 pkt – 4:15

Odnośnik do komentarza

Sierpień 2009

 

Bilans (Gratkorn): 3-1-2, 8:7

T-Mobile Bundesliga: 4. [-0 pkt do Salzburga, +2 pkt nad Pasching]

Liga Mistrzów: 3 runda el., 0:2 i 0:2 z Lazio Rzym; out

Puchar UEFA: Pierwsza runda, vs. Borussia Mönchengladbach

Hallen Cup: –

Finanse: 7,21 mln euro (-60,29 tys. euro)

Gole: Klaus Salmutter (4)

Asysty: Alessandro Troisi (6)

 

Bilans (Austria): 0-0-1, 2:4

Eliminacje Mistrzostw Świata: Trzecia grupa, 4. [-0 pkt do Finlandii, +4 pkt nad Liechtensteinem]

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester United [+0 pkt]

Austria: Rapid Wiedeń [+4 pkt]

Francja: Toulouse [+1 pkt]

Hiszpania: Valencia [+0 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+0 pkt]

Polska: Odra Wodzisław [+0 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [+8 pkt]

Szwajcaria: AC Lugano [+1 pkt]

Włochy: Inter Mediolan [+0 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Lech Poznań, 3 runda eliminacyjna, 2:1 i 0:2 z Celtikiem Glasgow; out

- Legia Warszawa, 3 runda eliminacyjna, 3:0 i 1:0 z Olympiakosem Pireus; awans, gr. D

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, 2 runda kwalifikacyjna, 1:1 i 1:0 z KS Elbasani; awans, vs. FC Pasching

- Groclin Grodzisk Wlkp., 2 runda kwalifikacyjna, 2:1 i 2:1 z FK Atalantas; awans, vs. Valencia

 

Reprezentacja Polski:

- 29.08, eliminacje MŚ 2010, Portugalia - Polska, 1:0

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1228], 2. Francja [1139], 3. Anglia [1135], ..., 40. Austria [621], ..., 63. Polska [567]

Odnośnik do komentarza

Przed meczem w Skopje z macedońskimi outsiderami nie miałem innego wyjścia, jak tylko dokonać kilku zmian. Kopa z woleja na trybuny otrzymał Gercaliu, jego los podzielili prawy obrońca Ibertsbeger i stoper Garmann, ze środka pola wypadł Lasnik, a z ataku kompletnie niewidoczny Linz. Wszystkich zastąpili odpowiednio Stranzl, Standfest, Sick, Eder oraz Gartler. W takim składzie mieliśmy nadzieję na wygraną ze słabiutką Macedonią.

 

Szybko się jednak okazało, że nie mamy prawa określać tak przeciwnika – tego wieczoru to my byliśmy słabiutcy. Macedończycy mieli ogromną przewagę, momentami wręcz zamykali nas w okolicach własnego pola karnego, a gdyby nie świetnie dysponowany Macho, do przerwy mielibyśmy pewnie powtórkę z Finlandii, tyle że w jeszcze ostrzejszym wydaniu. Dopiero gdy na zegarze minęło pół godziny, zaczęliśmy konstruować jakieś pierwsze nieskładne akcje, zaś mimo ich miernej jakości kilkukrotnie nasi napastnicy mieli szanse na otwarcie wyniku, ale jeden pudłował gorzej od drugiego. Prawdziwy kunszt w tej sztuce pokazał Gartler pod koniec pierwszej połowy, mocną bombą z kilku metrów posyłając piłkę ponad bramką.

 

Znowu musiałem ostro ochrzanić wszystkich, chwaląc jedynie Macho i oszczędzając Stranzla, a tym razem mentalny łomot i zmiany taktyczne poprawiły delikatnie naszą grę, ale początkowo nie wykańczanie akcji. Dopiero w 64. minucie Standfest zdecydował się na daleką wrzutkę spod linii bocznej, a Scharner wystawił głowę zza pleców obrońcy i wreszcie pokonał Nikołowa. Po tym zdarzeniu Macedończycy stracili sporo animuszu, dzięki czemu po blisko dwudziestu minutach wyprowadziliśmy kontratak, nieatakowany przez nikogo Scharner przebiegł blisko pół boiska, by na końcu wysunąć Ederowi, który pewnie podwyższył na 2:0. Ktoś mógłby pomyśleć, że zwycięstwo mamy już w kieszeni. Nic bardziej mylnego! Wystarczyły dwie minuty, by Sick jak idiota wyszedł do Sumulikoskiego, który momentalnie dograł do Kostowskiego i było już tylko 2:1. Coś mi mówiło, że Macedończycy jeszcze wyrównają i nie pomyliłem się – w doliczonym czasie Wasoski wybił piłkę na naszą połowę, gdzie przejął ją Pandew, obrońcy wpuścili go między siebie, a ten następnie obsłużył Kostowskiego, który wbił piłkę do pustej bramki i frajersko zremisowaliśmy wygrany mecz.

 

Nie miałem zamiaru szargać sobie reputacji pracą z takimi partaczami i nie czekając, aż kibice zamordują mnie pod Alpami, na pomeczowej konferencji ogłosiłem swoją dymisję ze stanowiska selekcjonera reprezentacji Austrii.

02.09.2009, Gradski Stadion, Skopje, widzów: 15 561; TV

EMŚ (8/10) Macedonia [117.] - Austria [40.] 2:2 (0:0)

 

64' P. Scharner 0:1

86' T. Eder 0:2

88' J. Kostowski 1:2

90+3' J. Kostowski 2:2

 

Austria: J.Macho 7 – J.Standfest 7, M.Stranzl 8, G.Sick 8, E.Pogatetz ŻK 7 – T.Prager 6, T.Eder 7, P.Scharner 9, Adrianinho ŻK 6 (78' A.Ivanschitz 6) – R.Gartler 6 (46' Ch.Mattes 6), D.Sikorski 6 (72' R.Wallner 6)

 

GM: Jowan Kostowski (OP/N Ś, Macedonia) - 9

 

W pozostałych meczach naszej grupy Belgia sensacyjnie pokonała u siebie Anglię 3:1, a Finlandia wygrała na wyjeździe z Liechtensteinem 2:1. Mnie to już jednak mało interesowało.

 

Trzecia grupa:

1. Anglia – 18 pkt – 20:6

2. Belgia – 15 pkt – 11:5

3. Finlandia – 13 pkt – 19:11

4. Austria – 11 pkt – 10:13

5. Liechtenstein – 6 pkt – 6:20

6. Macedonia – 5 pkt – 6:17

Odnośnik do komentarza

W przeszłości miewałem już udane łączenie prowadzenia klubu z pracą z reprezentacją. To jest dobre urozmaicenie zwłaszcza wtedy, gdy na przykład objęliśmy nowy klub i w najbliższym czasie nie ma szans na występy w europejskich pucharach. Gdy rozglądam się za posadą reprezentacyjną, zawsze kusi mnie europejski średniak z możliwym potencjałem i właśnie tak myślałem o Austrii. Niestety, pomyliłem się - moi niedawni podopieczni momentami mogliby mieć problemy nawet z Gratkorn.

Odnośnik do komentarza

W trakcie powrotu do kraju im bliżej było lądowania na wiedeńskim lotnisku, tym bardziej obawiałem się ostrej nagonki już w hali przylotów. Okazało się jednak, że z dużej chmury nie mały deszcz, a opadów nie było wcale. Niewątpliwie decyzja o rezygnacji spowodowała, że kibice sobie darowali, a część z nich nawet przybijała sobie ze mną piątki przed terminalem, gratulując dobrej roboty z Gratkorn.

 

 

Później zajmowałem się już tylko pracą nad przygotowaniem zespołu do meczu z beniaminkiem z Mattersburga. Z zadowoleniem mogłem stwierdzić, że w czasie przerwy reprezentacyjnej wszyscy zdążyli solidnie odpocząć, tak więc do gry gotowa była ta sama jedenastka, która rozniosła Pasching w poprzedniej kolejce.

 

Miło było wrócić do porządnego futbolu moich podopiecznych. Od pierwszego gwizdka prezentowaliśmy dobrą, składną grę, czego 29 sierpnia i 2 września nie sposób było uświadczyć. W 6. minucie Troisi zgarnął piłkę Redzoviciowi sprzed nosa i zagrał do świetnie ustawionego Raffaello, a Davide przyjął podanie i mając mnóstwo swobody pięknie uderzył z narożnika pola karnego, pokonując Grünwalda. Mieliśmy jeszcze sporo znakomitych okazji, tyle że na scenę wkroczył Salmutter, który miał olbrzymie problemy z samym trafieniem z kilku metrów w światło bramki. Do przerwy zatem więcej goli nie padło, a jedynie udział w meczu zakończył Grauss, który doznał kontuzji. Zastanawiałem się, czy w drużynie gości nie krąży jakiś przecinak, bo wprowadzony za naszego pomocnika Segreto już po kilku minutach również biegał z drobnym urazem, ale wytrzymał do końca.

 

Tuż po przerwie Salmutter znowu dał popis nieskuteczności, aż mając na uwadze wszystkie jego pudła, zacząłem obawiać się rzutu karnego dla Mattersburga. Nie miałem jednak czego. Gdy w 55. minucie myślałem już o zdjęciu Klausa z boiska, ten dostał piłkę z prawej strony boiska przed polem karnym, po czym bez ostrzeżenia zdecydował się huknąć z lewej nogi, rogalem z 30 metrów zaskakując Grünwalda! To świetne trafienie uspokoiło naszą grę, a niedługo później drugą żółtą kartkę obejrzał Branco i pozostało nam już tylko spokojnie dowieźć trzy punkty, co też uczyniliśmy, jeszcze bardziej poprawiając sytuację w tabeli.

05.09.2009, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1957

TB (7/36) FC Gratkorn [4.] - SV Mattersburg [10.] 2:0 (1:0)

 

6' D. Raffaello 1:0

32' A. Grauss (G) ktz.

55' K. Salmutter 2:0

60' S. Branco (M) czrw.k.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Zerka 8, Ch.Jallet 8, D.Rozehnal 7, F.N'Ganga 7 – M.Weber 8, R.Wissink 8, A.Grauss Ktz 7 (32' J.Segreto 7), A.Troisi ŻK 7 (82' L.Malouda 7) – K.Salmutter 8 (69' N.Pozzi 6), D.Raffaello 8

 

GM: Christophe Jallet (O PŚ, DP, P P, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza

Owszem, już im tak nie prezentujemy rzutów karnych, ale o pucharach chyba dalej nie ma mowy :/

 

-------------------------------------------------

 

Z wielkim zaskoczeniem odebrałem faks od samego prezesa austriackiej federacji, w którym poprosił mnie, bym raz jeszcze rozważył swoją decyzję o dymisji. Byłem zdumiony, że po dwóch kompromitacjach nadal uznawali mnie za dobrego fachowca, pisemna prośba bardzo mi pochlebiła, ale po zastanowieniu stwierdziłem, że mój ewentualny powrót nie zwiększyłby potencjału piłkarskiego Austrii, więc serdecznie podziękowałem. Niedługo później z kolei dziennikarze uznali mnie za niemal jedynego słusznego do objęcia posady w Lokomotiwie Moskwa, a w tym przypadku nie wahałem się ani chwili i stanowczo zdementowałem te plotki.

 

 

W czwartek 10 września nadszedł termin rozegrania spotkań pierwszej rundy Pucharu UEFA, w którym jechaliśmy do Niemiec na pojedynek z Borussią Mönchengladbach. Przystępowaliśmy jednak do niego poważnie osłabieni, bo Grauss okazał się złamać kości nadgarstka, Segreto wyeliminował naciągnięty mięsień uda, a Manuel Weber nie został zgłoszony do tej rundy. Nie miałem innego wyjścia, jak tylko wystawić na środku pomocy bardzo nierówno grających Dogana i Esposito, zaś na prawym skrzydle wystąpić miał Franck Mantigou.

 

Szczerze mówiąc, spodziewałem się szybko traconych bramek jak z Lazio, ale tym razem odważniej podjęliśmy rękawicę. Oczywiście Borussia była o wiele częściej przy piłce, jednak my skutecznie się broniliśmy, szukając szczęścia w kontratakach. Po jednym z takowych w 17. minucie udało nam się chwilę utrzymać pod polem karnym gospodarzy, a wtedy piłkę otrzymał Dogan i oddał strzał z dystansu, od razu zaskakując Muriela! Wraz ze współpracownikami poderwaliśmy się gwałtownie z ławki, ciesząc się z prowadzenia. Szkoda jedynie, że później zbyt bojaźliwie próbowaliśmy konstruować akcje, przez co najczęściej Esposito i Zerka tracili piłki momentalnie po ich odbiorze.

 

W szatni niezwłocznie poleciłem odważniej zbierać futbolówki i atakować rywali bez pardonu, ale piłkarze byli chyba zbyt przytłoczeni klasą rywala i gorącym dopingiem ponad 25 tysięcy kibiców rywali. Mimo to cały czas utrzymywaliśmy wynik, a Borussia grała dobrze tylko do obrębu naszego pola karnego. Bardzo liczyłem na sprawienie niespodzianki i przywiezienie do Gratkorn bardzo korzystnego 1:0, ale niestety zdążyłem zapomnieć już o naszej skłonności do prezentowania przeciwnikom goli. W efekcie w ostatnich dziesięciu minutach mecz zniszczyli nam Dogan z Zerką. Najpierw w 80. minucie ten drugi nie przeciął podania do Faioliego, choć piłka przeszła mu praktycznie po bucie, zaś po dośrodkowaniu drogę z nieba do piekła przeszedł Dogan, bezmyślnie faulując Bóvio, przez co z rzutu karnego na 1:1 wyrównał Kluge. Pięć minut później Zerka złamał zaś linię spalonego, pozwalając Dimitrowowi z zimną krwią przelobować bezradnego Monterosso, a ja mogłem tylko patrzeć wściekły, jak piłka łagodnym łukiem wpada do naszej bramki.

 

W ciągu pięciu minut z obiecującej pozycji przeszliśmy na kurs ku zagładzie i nasze szanse na awans do fazy grupowej zmalały do absolutnego minimum. Najgorsze, że tego meczu wcale nie musieliśmy przegrać, a wręcz przeciwnie – upragnione zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki.

10.09.2009, Borussia-Park, Mönchengladbach, widzów: 26 907; TV

PU 1R (1/2) Borussia Mönchengladbach [GER] - FC Gratkorn [AUT] 2:1 (0:1)

 

17' M. Dogan 0:1

80' P. Kluge 1:1 rz.k.

85' W. Dimitrow 2:1

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Zerka ŻK 7, Ch.Jallet 7, D.Rozehnal 7, F.N'Ganga 7 – F.Mantigou 7, V.Esposito 7 (65' P.Kubiček 6), M.Dogan ŻK 7, A.Troisi 7 – K.Salmutter 7 (80' R.Wemmer 7), D.Raffaello 8 (75' N.Pozzi 6)

 

GM: Welizar Dimitrow (OP PLŚ, N Ś, Borussia Mönchengladbach) - 8

Odnośnik do komentarza

Po frajersko oddanym meczu z Borussią wracaliśmy do ligowej codzienności, w której zajrzeliśmy do sąsiedniego Grazu. Z prawej obrony zniknął Zerka, bo tutaj powinien grać stanowczy i przytomny zawodnik, a takim w Niemczech okazał się być Mantigou, ale już w środku pola nie miałem wyjścia i mimo przesunięcia Troisiego na środek i wypełnienia luki po nim Maloudą, i tak zmuszony byłem pozostawić Dogana, bo po raz kolejny wypocząć nie zdążył Esposito. Na skrzydło naturalnie powrócił Weber.

 

Z GAK już wielokrotnie wygrywaliśmy oraz dawaliśmy ciała rozdawaniem rzutów karnych i ogólnie goli z szeroko pojętego niczego. Szkoda, że tego dnia zaprezentowaliśmy to drugie. Po zaledwie dziewięciu minutach gry Rozehnal wybił piłkę prosto do Standfesta, po czym nie raczył wrócić na pozycję, z resztą w ogóle nie wiem, co zrobiła nasza obrona, bo nagle aż czterech piłkarzy GAK znalazło się samych przed Monterosso, a piłkę do pustej bramki ostatecznie wbił Grek Lagos. Na szczęście szybko wzięliśmy się w garść i już w 13. minucie z prawego skrzydła w pole karne zszedł Manuel Weber, a gdy już miał zgrywać na środek, w ostatniej chwili nogę podłożył mu Windisch, zaś z jedenastu metrów skuteczny okazał się N'Ganga. Od tej pory zaczęliśmy grać, jak na Mistrza Austrii przystało, wyłamywał się jedynie słaby Rozehnal, którego postanowiłem szybko zdjąć, zanim zdąży zawalić nam gola. A w 30. minucie przeprowadziliśmy akcję, z jakich w ostatnim czasie słynęliśmy – Troisi opanował piłkę w środku pola, po chwili podał przed pole karne do Salmuttera, a ten świetnie dostrzegł niepilnowanego Raffaello i po jego pewnym strzale na dalszy słupek objęliśmy prowadzenie.

 

Po przerwie nasza gra wyraźnie siadła, ale i GAK nie spisywało się rewelacyjnie, nie zagrażając nam zbytnio. Inna sprawa, że Raffaello kompletnie stracił skuteczność, w co najmniej dwóch sytuacjach sam na sam po prostu nastrzeliwując Schranza. Zmierzaliśmy po zwycięstwo, a ja szykowałem ostatnią zmianę, która miała ukraść kilkanaście cennych sekund, gdy w 88. minucie nasza obrona w skandaliczny sposób wpuściła w szesnastkę Reinaldo Mineiro, a Jallet nie pozwolił wykazać się Monterosso i po prostu idiotycznie skosił Brazylijczyka. Christophe wycisnął z tej sytuacji wszystkie soki – podarował GAK gola wyrównującego, a także zebrał czerwoną kartkę. W ten głupi sposób sprawił, że Rapid, który dogoniliśmy na dwa punkty, znowu uciekł na dystans powyżej jednego potknięcia.

13.09.2009, Graz-Liebenau, graz, widzów: 11 856

TB (8/36) GAK Graz [5.] - FC Gratkorn [2.] 2:2 (1:2)

 

9' P. Lagos 1:0

13' F. N'Ganga 1:1 rz.k.

30' D. Raffaello 1:2

88' Ch. Jallet (FCG) czrw.k.

90' R. Mineiro 2:2 rz.k.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – F.Mantigou 7, Ch.Jallet CzK 5, D.Rozehnal 5 (28' R.Delbourg 7), F.N'Ganga 7 – M.Weber ŻK 7 (69' M.Müller 6), M.Dogan 7, A.Troisi 8, L.Malouda 7 – K.Salmutter 7 (89' M.Zerka 6), D.Raffaello 7

 

GM: Alessandro Troisi (OP LŚ, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza

Puchar UEFA. Ale z takimi samobójcami chyba nie ma mowy o czymkolwiek.

 

-----------------------------------------------

 

Tydzień później wizytę składał nam dla odmiany Salzburg, który półtora roku temu trząsł całą ligą, a teraz była to przeciętna drużyną, którą można było jak najbardziej ograć. Mogliśmy tego dokonać z nowym składem obrony, w której na środku znaleźli się Boucansaud z Mantigou, wypychając Rozehnala i zawieszonego Jalleta. Prawą flankę uzupełnił Zerka i skład był kompletny.

 

Po serii dobrych meczów nastąpił drastyczny spadek naszej jakości, a punktem zapalnym była porażka z Borussią, od której wszystko się zaczęło. Dlatego też i teraz zaczęliśmy słabiutko, w połączeniu z arcyprzeciętną postawą Salzburga dawało nudny i wyprany z emocji mecz. Po pierwszej połowie nie mogłem wyróżnić absolutnie nikogo z mojej drużyny, może poza Maloudą, Troisim i Doganem, którzy szybko zebrali po żółtej kartce i 3/4 naszej pomocy było zagrożone wykluczeniem. Alessandro do tego wyeliminował się z udziału w kolejnym meczu. Po przerwie obudził się Monterosso, popisując się kilkoma udanymi paradami, ale z przodu byliśmy w stanie oddać tylko jeden celny strzał, aż dziwiłem się, dlaczego bramkarz Salzburga, Fülöp, został wybrany przez obserwatorów zawodnikiem spotkania.

 

Był to typowy mecz na 0:0 aż do 79. minuty, w której przy niegroźnym dośrodkowaniu Boucansaud niepotrzebnie popchnął Mpenzę, a Öbster z rzutu karnego zapewnił Salzburgowi szczęśliwe zwycięstwo. Nie do wiary, w trzecim meczu z rzędu podarowaliśmy rywalom trzeci rzut karny, który również po raz trzeci zaważył negatywnie na wyniku. Po wszystkim nie miałem dobrych wieści w szatni – traciłem już na poważnie cierpliwość do moich samobójców.

19.09.2009, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1961

TB (9/36) FC Gratkorn [2.] - SV Salzburg [4.] 0:1 (0:0)

 

79' E. Öbster 0:1 rz.k.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Zerka ŻK 6, F.Boucansaud 6 (79' D.Rozehnal 6), F.Mantigou 7, F.N'Ganga 7 – M.Weber 6, M.Dogan ŻK 7, A.Troisi ŻK 7, L.Malouda ŻK 7 – K.Salmutter 6 (73' N.Pozzi 6), D.Raffaello 6 (64' R.Wemmer 7)

 

GM: Márton Fülöp (BR, SV Salzburg) - 8

 

T-Mobile Bundesliga 2009/10, runda 1/4:

 

4c6c6a29292c7208.jpg

 

Odnośnik do komentarza

Po trzech kiepskich meczach do rewanżowego spotkania pierwszej rundy Pucharu UEFA podchodziłem w stanie mocnego zwątpienia. Raz jeszcze postanowiłem przetasować obronę, do której wrócił Czech Rozehnal, a za niezgłoszonego Webera na prawe skrzydło przesunąłem Dogana, uzupełniając środek pola Rogierem Wissinkiem.

 

Chyba nawet kibice w większości nie wierzyli, że można odmienić los, bo zjawiło się ich raptem 1200, nie licząc skromnej ekipy z Mönchengladbach. Borussia zapewne chciała przede wszystkim bronić korzystnego wyniku i było to widać na boisku – twarda obrona, maksymalnie skoncentrowany środek pola, ale gdy goście podchodzili pod nasze pole karne, nie starali się za wszelką cenę pokonać Monterosso. Wydawało się nawet, że wywiozą ze Sportstadion Gratkorn bezbramkowy remis i niewielkim nakładem sił awansują dalej, bo niemal cała pierwsza połowa rozgrywana była w środku pola. Wreszcie gdy wszyscy myślami byli już na przerwie, w 43. minucie Rozehnal posłał crossa do Maloudy, ten następnie po nodze Bóvio zdołał przerzucić do Raffaello, a Davide delikatnym, ale zabójczo celnym strzałem bez zastanowienia pokonał Muriela! Wszyscy poderwaliśmy się w nadziei, a tymczasem w doliczonym czasie Salmutter wystartował do zagranej na prawo piłki, zagrał wzdłuż linii bocznej na wolne pole do Dogana, który następnie precyzyjnie dograł na róg piątki do niepilnowanego Wissinka, po czym Holender pewnie kropnął, podwyższając na 2:0!

 

Dwa szybkie gole do szatni kompletnie zaskoczyły dotąd pewnych siebie rywali, którzy teraz do awansu musieli strzelić dwa gole, by uniknąć dogrywki. Ja zaś w przerwie uczulałem, by dalej grać swoje, bo najgorszym, co teraz można byłoby zrobić, to odpuścić i zacząć się bronić. Wobec tego nadal prowadziliśmy grę, Borussia wciąż łapała ostrość, a w 63. minucie ruszyliśmy lewą stroną z natarciem, Raffaello mógł grać do Maloudy, ale zdecydował przyblokować piłkę przed Steinwarthem – była to świetna decyzja, bo mógł teraz zagrać na dobieg do urywającego się Salmuttera, który uniknął spalonego, sprintem wpadł w pole karne i z obrońcą na plecach piekielnie mocno rąbnął przy dalszym słupku! 3:0! Coś nieprawdopodobnego. Niemcy łapali się za głowy, ale trzeba było grać twardo dalej. Gdy sędzia techniczny pokazywał na świetlnej tablicy cztery doliczone minuty, przy linii bocznej zaczęliśmy sobie przybijać pierwsze piątki. W doliczonym czasie niestety obrońcy ten jeden raz zgubili Hocka, który zdobył honorowego gola dla gości, ale nie zmieniało to faktu, że Gratkorn znalazło się w fazie grupowej Pucharu UEFA!

 

Podczas gdy świętowaliśmy w szatni, otarłem pot z czoła czując ulgę, że bramkę straciliśmy w ostatniej akcji meczu – dotarło do mnie, że gdyby goście trafili raz jeszcze...

24.09.2009, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1241; TV

PU 1R (2/2) FC Gratkorn [AUT] - Borussia Mönchengladbach [GER] 3:1 (2:0) [aggregate: 4:3]

 

43' D. Raffaello 1:0

45+1' R. Wissink 2:0

63' K. Salmutter 3:0

90+4' M. Hock 3:1

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Zerka 8, D.Rozehnal 9, F.Mantigou 8, F.N'Ganga 7 – M.Dogan ŻK 8 (68 M.Müller 7), R.Wissink 7, A.Troisi 8, L.Malouda ŻK 8 (80' V.Esposito 6) – K.Salmutter 8 (75' R.Wemmer 6), D.Raffaello ŻK 8

 

GM: David Rozehnal (O Ś, FC Gratkorn) - 9

 

Po zakończonym spotkaniu i wypiciu pierwszych kilku łyków szampana, wszyscy zebraliśmy się przy ekranie, na którym na żywo relacjonowane było losowanie grup Pucharu UEFA, gdy wszystkie spotkania dobiegły już końca. Ostatecznie trafiliśmy do grupy F, w której naszymi rywalami zostały HSV Hamburg, Tottenham Hotspur, Lille i Litex Łowecz. Grupa niełatwa, ale pokonując dziś Borussię sami sobie udowodniliśmy, że jednak można.

 

Za zwycięstwo w pierwszej rundzie otrzymaliśmy 85 000 euro, lecz księgowego najbardziej interesowała kwota 650 000 euro za udział w fazie grupowej. Klubowa kasa znalazła więc upragniony zastrzyk gotówki.

 

Puchar UEFA, grupa F:

– HSV Hamburg;

– Tottenham Hotspur;

– OSC LIlle;

– FC Gratkorn;

– Litex Łowecz.

Odnośnik do komentarza

@kubakisiel,

Tak, cztery mecze grupowe, po dwa u siebie i na wyjeździe, awansują trzy najlepsze zespoły.

 

A tak generalnie, rozważam zmianę pracodawcy po Pucharze UEFA, bo jak patrzę, co odpieprzają co poniektórzy na boisku, budzi się we mnie żądza mordu.

 

------------------------------------------------

 

Opromienieni zwycięstwem nad Borussią przystępowaliśmy do rozpoczynającego drugą rundę spotkania z Rapidem Wiedeń. W meczu z Salzburgiem piątą żółtą kartkę w sezonie obejrzał Troisi, więc teraz mógł zasiąść co najwyżej na trybunach, a w środku pola zastąpił go Kubiček.

 

To starcie miało dwa oblicza – w pierwszym kibice obejrzeli waleczne Gratkorn, w drugiej zaś Gratkorn klasyczne, jak zwykłem określać nasze podawanie rywalom pomocnej dłoni. Pierwsza połowa przebiegała bardzo pomyślnie, Rapid nie potrafił poradzić sobie z naszą obroną, zaś my udanie rywalizowaliśmy w środku pola, na skrzydłach zwłaszcza. W 11. minucie akcja właśnie prawą stroną pozwoliła Doganowi przytrzymać piłkę przy linii bocznej i poczekać na partnerów, następnie Mesut wycofał do Zerki, a ten głęboko zacentrował prosto na nogę Wissinka, który ładnym wolejem otworzył wynik spotkania. Rapid wpadł w lekkie zakłopotanie, a niedługo przed przerwą Dogan posłał w bój Salmuttera, którego strzał odbił Payer, zaś Raffaello o ułamek sekundy uprzedził obrońców i pewną dobitką podwyższył na 2:0.

 

Zaraz na początku drugiej połowy efektowny lob Maloudy o centymetry minął dalszy słupek bramki Rapidu, w odpowiedzi przycisnęli rywale i Monterosso wspiął się na wyżyny, broniąc strzał i niemal natychmiastową dobitkę. Później natomiast z żółtymi kartkami zaczął szaleć sędzia Steiner, skutecznie zakłócając płynność gry. W 68. minucie jeszcze N'Ganga cudem wybił piłkę z linii bramkowej, a potem moi piłkarze "odpalili" i zaczął się koncert. Dwie minuty później Zerka zszedł na środek boiska, zostawiając na swojej pozycji niepilnowanego Stenmana, po którego dośrodkowaniu absolutnie nikt nie zainteresował się Qvistem i było 2:1, a ja wiedziałem, że o wygranej możemy zapomnieć. W 85. minucie Rapid wyszedł z kontratakiem, który zepsuł Claiton nieprecyzyjnym podaniem do Penza. A przynajmniej tak się wydawało, bo Dogan, który już opanowywał piłkę, ostatecznie oddał ją Penzowi, który od razu zagrał na wolne pole. "Dogaaaaan, ty idioto...", zawyłem, podczas gdy Qvist pozbawiał nas zwycięstwa przy biernej postawie Rozehnala. Po kolejnej frajerskiej końcówce w naszym wykonaniu zrozumiałem, że trzyma mnie tutaj już tylko Puchar UEFA.

 

27.09.2009, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1669

TB (10/36) FC Gratkorn [4.] - Rapid Wiedeń [1.] 2:2 (2:0)

 

11' R. Wissink 1:0

43' D. Raffaello 2:0

70' L. Qvist 2:1

85' L. Qvist 2:2

90+4' C. Atan (RW) czrw.k.

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 8 – M.Zerka ŻK 7, D.Rozehnal 6, F.Mantigou 7, F.N'Ganga ŻK 7 – M.Dogan 8 (86' M.Weber 6), R.Wissink 7, P.Kubiček ŻK 7 (68' V.Esposito 7), L.Malouda 8 – K.Salmutter 7 (46' N.Pozzi 6), D.Raffaello 7

 

GM: Lasse Qvist (N, Rapid Wiedeń) - 8

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...