Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

W poprzednim sezonie średnia frekwencja wyniosła 1818 widzów, więc przekroczyła 80% pojemności trybuny, a i tak zero rozbudowy.

 

----------------------------------------------------------

 

Moncef Zerka zaczął bez żadnego uzasadnienia opuszczać treningi. Po rozmowach z kilkoma zawodnikami dowiedziałem się, że pragnie on odejść do większego klubu, jako manifestację tych planów obierając lekceważenie swojego obecnego klubu i olewanie zajęć. W związku z tym zareagowałem ostro, odejmując Marokańczykowi od razu dwutygodniową pensję i mówiąc mu, że z tak daleko posuniętym brakiem profesjonalizmu nie będzie miał szans podbić Europy.

 

 

W Szwajcarii w cyklu czterech sparingów mierzyliśmy się z czterema drugoligowcami, by na spokojnie wyrobić nowy rytm meczowy i przygotować się kondycyjnie do ciężkiego dwumeczu z Middlesbrough. Pierwszym rywalem była Bellinzona, przeciwko której postawiłem na niemal najmocniejszy skład, jedynie w bramce wystawiając Webera, a na środku obrony długo kontuzjowanego Hermacha. Zagraliśmy bardzo skutecznie z przodu, w tym raz Malouda zaskoczył bramkarza zuchwałym dochodzącym dośrodkowaniem, za to utrata jedynej bramki w 71. minucie obciążała konto Delbourga, który koszmarnie minął się z piłką, a także Webera, ponieważ przy niezbyt mocnym strzale Ianu nie ruszył nawet palcem.

23.01.2010, Comunale di Bellizona, Bellizona, widzów: 7664

TOW AC Bellizona [sUI] - FC Gratkorn [AUT] 1:8 (0:4)

 

8' R. Wissink 0:1

23' R. Wemmer 0:2

32' V. Esposito 0:3

42' R. Wemmer 0:4

55' B. Sulimani 0:5

71' C. Ianu 1:5

73' L. Malouda 1:6

82' P. Kubiček 1:7

85' K. Salmutter 1:8 rz.k.

 

 

Między sparingami udało mi się dokręcić na lipiec uzupełnienie luki po Raffaello, a tymże wypełnieniem miał być Czech greckiego pochodzenia, Michal Papadopoulos (24 l., N, Czechy; 26/12), podstawowy napastnik czeskiej reprezentacji, który nie przedłużył kontraktu z niemieckim Freiburgiem.

 

W ramach drugiej kontroli gościliśmy na obiekcie Buochs. W wyjściowym składzie wybiegło kilku zawodników, w tym Monterosso, którzy poprzednio zaczynali na ławce, by każdy mógł złapać przynajmniej kilkadziesiąt minut ogrania. W przeciwieństwie do pierwszego sparingu, teraz mieliśmy sporo kłopotów ze skutecznością, mimo że odnieśliśmy wysokie zwycięstwo. Miałem nadzieję, że napastnicy się oszczędzali, bo wstrzeliwanie przez Pozziego i Wemmera piłki prosto w bramkarza w klarownych sytuacjach sam na sam nie było dobrym sygnałem – przeciwko takiej drużynie, jak Middlesbrough, trzeba wykorzystywać nawet pół szansy, jaka trafia się nierzadko raz na pół meczu.

27.01.2010, Stadion Buochs, Buochs, widzów: 5079

TOW SC Bouchs [sUI] - FC Gratkorn [AUT] 0:5 (0:3)

 

6' R. Wissink 0:1

12' N. Pozzi 0:2 rz.k.

16' R. Wissink 0:3

76' R. Wissink 0:4

85' J. Segreto 0:5

Odnośnik do komentarza

Mój debiut w roli selekcjonera reprezentacji Polski zbliżał się wielkimi krokami pod postacią meczu towarzyskiego z Austrią, więc tymczasem w trakcie pobytu w Szwajcarii przyszło mi rozesłać pierwsze powołania. Przede wszystkim chciałem sprawdzić, jaki potencjał może drzemać w tej drużynie, więc postawiłem na teoretycznie najlepszych zawodników, jakimi dysponowała w chwili obecnej Polska, choć nie miałem cienia wątpliwości, że polskie media tradycyjnie przyczepią się do braku jakiejś persony lub nawet kilku. Po naszych rodzimych fachowcach można było się wszystkiego spodziewać.

 

 

Bramkarze:

– Marcin Bęben (30 l., BR, CSKA Sofia, –);

– Artur Boruc (29 l., BR, Celtic Glasgow, 27/0);

– Rafał Misztal (25 l., BR, Lech Poznań, –).

 

Obrońcy:

– Paweł Golański (27 l., LB, O Ś, DP, Legia Warszawa, 2/0);

– Piotr Celeban (24 l., O PŚ, Portsmouth, 7/0);

– Jakub Rzeźniczak (23 l., O PŚ, Partizan Belgrad, 9/0);

– Mirosław Sznaucer (31 l., O PLŚ, DP, FC Basel, 6/0);

– Artur Kowalczyk (19 l., O Ś, Tottenham, 9/1 U-21);

– Mitar Peković (28 l., O Ś, Wisła Kraków, 2/0);

– Łukasz Szukała (25 l., O Ś, FC Basel, 4/0);

– Marek Wasiluk (22 l., O Ś, SV Salzburg, 12/0);

– Mariusz Lewandowski (30 l., O Ś, DP, Szachtar Donieck, 52/1);

– Jakub Błaszczykowski (24 l., O/DBP/P P, Club Brugge, 33/0).

 

Pomocnicy:

– Jarosław Białek (28 l., DP, Lech Poznań, 1/0);

– Tadeusz Kaczor (26 l., P PŚ, Legia Warszawa, 7/0);

– Euzebiusz Smolarek (29 l., OP PŚ, N Ś, Borussia Dortmund, 31/3);

– Dariusz Frankiewicz (23 l., OP LŚ, Wisła Kraków, 5/2);

– Sebastian Mila (27 l., OP LŚ, Austria Wiedeń, 45/4);

– Sławomir Peszko (24 l., OP LŚ, N Ś, Getafe, 13/0);

– Mariusz Zganiacz (25 l., OP Ś, Deportivo, 17/2).

 

Napastnicy:

– Maciej Żurawski (33 l., OP PŚ, N Ś, Celtic Glasgow, 75/22);

– Tomasz Ostalczyk (22 l., OP/N Ś, Korona Kielce, 19/0 U-21);

– Kamil Kopański (25 l., N, Górnik Łęczna, 1/0);

– Grzegorz Rasiak (31 l., N, Southampton, 25/4);

– Marek Saganowski (31, N, Leeds United, 38/14);

– Krzysztof Ulatowski (29 l., N, AEK Ateny, –).

Odnośnik do komentarza

@Brachu,

Jakiś naturalizowany Jugosłowianin, ale ma papiery na grę :>

 

Rafał Misztal i Artur Kowalczyk

 

-----------------------------------------------------

 

Jeszcze jeden zawodnik za słaby jak na nasze potrzeby zluzował fundusz płac, a był to Siegfried Srienz (25 l., O L, Austria), który za 1000 euro odszedł do walczącego o utrzymanie w drugiej lidze Blau Weiss Linz.

 

Sparing ze spadkowiczem ze szwajcarskiej ekstraklasy, FC Thun, był tym, po zakończeniu którego od razu odleciałem do Polski, by we Wronkach rozpocząć zgrupowanie z kadrowiczami. W bramce od pierwszej minuty dałem szansę Heinzowi Weberowi i niestety tym występem udowodnił, że zasługuje co najwyżej na rolę rezerwowego. W 9. minucie Thun zdołało podejść pod nasze pole karne, a gdy piłka po strzale Smajlovicia mijała Webera, ten tylko komicznie obrócił się wokół własnej osi na jednej nodze, rozkładając przy tym ramiona. Balecik. Nazwa stadionu Thun była bardzo adekwatna do jego "nietypowej" interwencji. Przez całą pierwszą połowę graliśmy z resztą piach, zawodnicy ofensywni tylko pozbywali się piłek strzałami wysoko ponad bramką, a naszą twarz uratowali dopiero zmiennicy po przerwie.

31.01.2010, Lachen Stadion, Thun, widzów: 492

TOW FC Thun [sUI] - FC Gratkorn [AUT] 1:3 (1:0)

 

9' M. Smajlović 1:0

47' B. Sulimani 1:1

50' N. Pozzi 1:2

90+1' V. Esposito 1:3

 

 

 

Styczeń 2010

 

Bilans (Gratkorn): 0-0-0, 0:0

T-Mobile Bundesliga: 1. [+0 pkt nad GAK]

Liga Mistrzów: –

Puchar UEFA: 1/16 finału, vs. Middlesbrough

Hallen Cup: 3R, vs. FC Lustenau

Finanse: 8,27 mln euro (+339 tys. euro)

Gole: Davide Raffaello (13)

Asysty: Mesut Dogan, Lesly Malouda i Alessandro Troisi (po 8)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje ME 2012: –

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: FC Liverpool [+8 pkt]

Austria: FC Gratkorn [+0 pkt]

Francja: Nantes [+4 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+11 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+6 pkt]

Polska: Legia Warszawa [+3 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: Yverdon [+1 pkt]

Włochy: AS Roma [+6 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1297], 2. Anglia [1200], 3. Francja [1188], ..., 84. Polska [510]

Odnośnik do komentarza

We Wronkach niestety już po kilku pierwszych treningach wiedziałem, że z powodu licznych przemęczeń w spotkaniu z Austrią nie będę mógł skorzystać z paru najlepszych zawodników. Ustalony przeze mnie skład był daleki od tego, który układałem w głowie na początku, lecz i tak uśmiechnąłem się mimowolnie wysłuchując Mazurka Dąbrowskiego, wzrokiem obejmując dobrze znane trybuny Stadionu Śląskiego w Chorzowie.

 

Dotąd moje doświadczenia w prowadzeniu reprezentacji były po pierwsze krótkie, a po drugie fatalne, a przez pierwszy kwadrans meczu z moimi byłymi podopiecznymi zanosiło się na to, że wątek reprezentacyjny będzie dla mnie przeklętym. W 7. minucie bowiem Austriacy wywalczyli rzut rożny, wybitą piłkę przejął ponownie Prager i przerzucił za dalszy słupek, gdzie futbolówki dopadł Sikorski i strzałem z ostrego kąta pokonał Boruca. Najgorsze było jednak to, że ta sama, ciamajdowata Austria, która pół roku temu pod moją wodzą nie potrafiła sklecić jednej dobrej akcji, teraz praktycznie nie opuszczała naszej połowy i tylko otrząśnięcie się Artura uchroniło nas przed stratą kolejnych goli. Później na szczęście zaczęliśmy łapać rytm i w 29. minucie zepchnęliśmy gości do obrony, Sznaucer zagrał po linii do Mili, a Sebastian dośrodkował na piąty metr, gdzie debiutujący w reprezentacji Ulatowski przepchnął obrońcę, ustawił się do strzału i pewnym trafieniem między nogami bezradnego Macho wyrównał stan spotkania.

 

Odetchnąłem z ulgą, ale liczyłem na więcej. Po przerwie na boisku pojawili się m.in. grający pierwszy występ w kadrze bramkaz CSKA Sofia, Marcin Bęben, a po dwudziestu minutach gry również i Ebi Smolarek, który mimo podmęczenia robił sporo wiatru na skrzydle. Świetny mecz rozegrał Bęben, który wcale nie musiał być tylko rezerwowym, bo wybronił wiele naprawdę trudnych piłek, w tym strzały Klausa Salmuttera i Mesuta Dogana, moich podopiecznych z Gratkorn. W ciągu ostatnich dziesięciu minut ostro przycisnęliśmy Austriaków i mieliśmy co najmniej trzy świetne okazje do wbicia zwycięskiego gola. Niestety jednak Saganowskiemu zabrakło trochę precyzji, a gdy w pewnym momencie błąd przy dośrodkowaniu popełnił Macho, Smolarek pod naciskiem obrońcy minimalnie chybił przy strzale głową na pustą bramkę.

 

Mój debiut w roli selekcjonera wypadł dość przeciętnie, choć lepsze było to, niż sierpniowe 2:4 za sterami Austrii, a po ostatnim gwizdku kibice pożegnali nas brawami – ewidentnie ostatnie cztery lata upokorzeń sprawiły, że stali się mniej wybredni.

 

03.02.2010, Stadion Śląski, Chorzów, widzów: 31 475; TV

TOW Polska [84.] - Austria [43.] 1:1 (1:1)

 

7' D. Sikorski 0:1

29' K. Ulatowski 1:1

 

Polska: A.Boruc 7 (46' M.Bęben 8) – J.Rzeźniczak 7, M.Peković 7 (78' A.Kowalczyk 6), Ł.Szukała 7, M.Sznaucer 7 – T.Kaczor 6 (64' E.Smolarek 6), J.Białek 7, S.Peszko 7 (46' M.Lewandowski 7), S.Mila 7 (46' D.Frankiewicz 7) – M.Żurawski 7 (72' D.Saganowski 7), K.Ulatowski 7

 

GM: Marcin Bęben (BR, Polska) - 8

Odnośnik do komentarza

W kończącym przygotowania sparingu z Delémont wystawić zamierzałem skład, jaki planowałem posłać w bój przeciwko Middlesbrough, ale ostatecznie wyszedł jedynie zbliżony, ponieważ nie wszyscy zdążyli wrócić ze zgrupowań swoich reprezentacji. Dotyczyło to też Monterosso, którego zastąpił Schaffler, więc pozostawało mieć nadzieję, że brak udziału w próbie generalnej nie wpłynie na jego formę w Pucharze UEFA. Chociaż szwajcarskie przygotowania skończyliśmy z kompletem zwycięstw, przeciętna skuteczność napastników sprawiała, że przed Middlesbrough mieliśmy czego się obawiać, tym bardziej, że niestety pierwszy mecz rozegrany będzie w Gratkorn.

04.02.2010, La Blancherie, Delémont, widzów: 5905

TOW SR Delémont [sUI] - FC Gratkorn [AUT] 0:3 (0:2)

 

1' N. Pozzi 0:1

43' B. Sulimani 0:2

75' R. Wemmer 0:3

Odnośnik do komentarza

W 1/16 finału Pucharu UEFA mieliśmy zadanie mocno utrudnione z tego tytułu, że dwumecz z Middlesbrough zaczynaliśmy od spotkania u siebie, co w przypadku porażki redukowało procent szansy na awans do poziomu nie większego, niż 0,25%. Po szwajcarskiej serii sparingów bardzo martwiłem się naszą kiepską skutecznością w ataku, bowiem na tym poziomie należało wykorzystywać każdą, nawet średnio klarowną sytuację, jeśli nie było się klasowym zespołem. Jak się okazało, moje wnioski na temat owej skuteczności okazały się jak najbardziej uzasadnione.

 

Zaraz na początku meczu nastąpiło zwyczajowe badanie sił przez obie strony, a w ciągu kilku pierwszych minut najpierw próbował Troisi zza pola karnego, lecz zbyt lekko, by Lastuvka miał popełnić błąd. Niedługo później szczęścia szukał Pozzi, jakże znajomo posyłając piłkę z dala od bramki. Po dość obiecującym początku z naszej strony zaczęły się raczej niepotrzebne faule w bocznych strefach boiska, co kończyło się groźnymi wrzutkami, a ja czułem, że będziemy się bronić do pierwszego poważnego błędu w defensywie. A ten nastąpił w 18. minucie. Graham podał między nogami Mantigou w nasze pole karne, gdzie Delbourg zbyt łatwo zgubił Vuoso – płaskie uderzenie odbił jeszcze Monterosso, ale miękki Delbourg pozwolił Argentyńczykowi na skuteczną dobitkę. Middlesbrough postawiło więc pierwszy krok w kierunku planowego awansu do 1/8, a my aż do przerwy graliśmy na stojąco, więc w szatni musiałem potrząsnąć co poniektórymi.

 

Na początku drugiej połowy niewiele się zmieniało, więc szybko przeprowadziłem dwie zmiany, wpuszczając na boisko Maloudę i Sulimaniego za niemrawego Troisiego i niewidocznego Salmuttera. Szczególnie ta ostatnia zmiana sporo zmieniła i mało brakowało, a odwróciłaby losy meczu. W 57. minucie Benjamin przechwycił kiepskie podanie Castromána do bramkarza i nie dając się przewrócić ratującemu sytuację Lastuvce, z blisko połowy boiska odesłał piłkę do pustej bramki. Chwilę później Sulimani z kolei zabrał piłkę rywalowi, dzięki czemu wyszliśmy z kontrą trzech na dwóch, ale odezwała się nasza skłonność do marnowania okazji i przy podaniu Benjamina stojący przed bramką Pozzi zaplątał się we własne nogi, a Malouda nie zdążył zamknąć akcji z lewej strony. Wiele mówiłem o konieczności wykorzystywania nawet pół procenta szansy i miałem cholerną rację. W 75. minucie Diarra wysunął na wolne pole do Boatenga, ponownie świetną interwencją popisał się Monterosso, ale kolejny już raz tuż obok znajdował się kompletnie nieobstawiony zawodnik – Delbourgowi należą się baty –, tym razem w osobie Grahama, który spokojnie wklepał piłkę do siatki. Ostatni kwadrans w całości przespaliśmy, ani razu nie zbliżyliśmy się do sytuacji podbramkowej, tak więc nasza wiosenna przygoda z Pucharem UEFA rychło dobiegała końca, a dobijającym był fakt, że kibice po raz wtóry uznali rozgrywki za mało prestiżowe i odpuścili ostatni występ Gratkorn na własnym obiekcie w tej edycji pucharów.

11.02.2010, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1448; TV

PU 1/16 F (1/2) FC Gratkorn [AUT] - Middlesbrough [ENG] 1:2 (0:1)

 

18' V. Vuoso 0:1

57' B. Sulimani 1:1

75' D. Graham 1:2

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 8 – M.Zerka ŻK 7, F.Mantigou 6, R.Delbourg 6 (76' A.Hermach 6), F.N'Ganga 5 – M.Dogan 6, R.Wissink 7, A.Grauss 7, A.Troisi ŻK 6 (55' L.Malouda 6) – K.Salmutter 6 (55' B.Sulimani ŻK 7), N.Pozzi ŻK 6

 

GM: George Boateng (DP, Middlesbrough) - 8

Odnośnik do komentarza

Pavel Kubiček od jakiegoś czasu co chwilę narzekał i wręcz był zszokowany, że nie uważam go za kluczowego zawodnika klubu, więc gdy w końcu przegiął i wyczerpał moją cierpliwość, wrócił do rezerw i zasilił listę transferową.

 

 

Mając już Puchar UEFA z głowy, mogliśmy skupić się na walce o obronę mistrzostwa kraju. Sezon wiosenny zaczynaliśmy tak samo, jak skończyliśmy jesienny, czyli meczem z Austrią Wiedeń, z tą jedyną różnicą, że teraz na wyjeździe. Względem spotkania z Middlesbrough przeprowadziłem pewne zmiany, z czego najważniejszą było zostawienie w Gratkorn Delbourga, który przed trzema dniami specjalizował się w odpuszczaniu krycia, a jego miejsce zajął Hermach, natomiast N'Gangę, który sprawiał, że z Anglikami graliśmy w dziesięciu, zastąpił Petschar, zaś Pozziego na ławkę zepchnął Sulimani.

 

Na murawę Franz-Horr-Stadion wychodziliśmy jednak nie jako lider ekstraklasy, lecz zaledwie wicelider, bowiem drugi w tabeli GAK swoje spotkanie rozgrywał dzień wcześniej, a Admirę Wacker mógł tylko pewnie pokonać. Należało zatem powalczyć o utrzymanie się na czele tabeli po 21. kolejce, ale początkowo nie wyglądało to dobrze. Wiedeńczycy od pierwszego gwizdka uzyskali lekką przewagę, a po dziesięciu minutach Troisi wygarnął piłkę na skrzydle, lecz ta pechowo zahaczyła jeszcze o Antonssona, który dośrodkował, a Mila wykorzystał postawę na pół gwizdka naszych obrońców, strzałem głową otwierając wynik spotkania. Cały czas całkowicie oddawaliśmy pole gospodarzom, wręcz zapraszaliśmy ich na naszą połowię i już szykowałem się na wystosowanie ostrych słów w szatni, gdy w doliczonym czasie wywalczyliśmy rzut wolny z łuku pola karnego, a Troisi uderzył nie do obrony, wyrównując na 1:1.

 

Po przerwie gra bardziej się wyrównała i po jednym groźnym ataku od razu szła równie groźna odpowiedź. Nie miałem pojęcia, co działo się przy boksie gospodarzy, ale ja od pewnego momentu raz po raz łapałem się za głowę, gdy koszmarnie zepsuliśmy co najmniej 2-3 obiecujące okazje, za każdym razem strzelając z kiepskich pozycji, zamiast podawać. Spodziewałem się identycznego finału w 86. minucie, ale przy kontrataku Dogan poszedł po rozum do głowy i precyzyjnym zagraniem w uliczkę ze skrzydła wypuścił Wemmera sam na sam z Nicolasem, a Richard spokojnie przymierzył, po czym strzałem po ziemi na dalszy słupek zapewnił nam trzy punkty i przedłużenie dzierżawy pozycji lidera T-Mobile Bundesligi.

14.02.2010, Franz-Horr-Stadion, Wiedeń, widzów: 10 318

TB (21/36) Austria Wiedeń [6.] - FC Gratkorn [2.] 1:2 (1:1)

 

10' S. Mila 1:0

45+2' A. Troisi 1:1

86' R. Wemmer 1:2

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Zerka ŻK 7, F.Mantigou 7, A.Hermach 8, W.Petschar 7 – M.Dogan 9, R.Wissink 7 (73' V.Esposito 7), A.Grauss 7, A.Troisi 8 – K.Salmutter 6 (46' R.Wemmer 7), B.Sulimani ŻK 7 (80' N.Pozzi 6)

Odnośnik do komentarza

Na rewanżowy mecz w Pucharze UEFA do Middlesbrough zamierzałem zabrać ten sam skład, który pokonał Austrię Wiedeń, ale okazało się, że w wyniku pomyłki do rozgrywek zgłoszony nie został Wolfram Petschar, przez co musiałem ponownie wystawić na lewej obronie N'Gangę, który w pierwszym spotkaniu spisał się co najmniej słabiutko. Po przegranej przed tygodniem nie widziałem większych szans na odrobienie strat, więc w szatni powiedziałem tylko piłkarzom, by zagrali ofensywnie i bez respektu oraz zapomnieli, że jesteśmy malutkim klubem.

 

Początkowo wyglądało to nieźle, Anglicy zdawali się bronić nikłej przewagi, dzięki czemu inicjatywa leżała po naszej stronie. Niestety już po 10. minutach załatwił nas Mantigou, jak skończony amator potykając się o własne kolano i ryjąc twarzą murawę, co skończyło się wyjściem Vuoso sam na sam z Monterosso i pewnym ulokowaniem piłki w siatce. Tak koszmarne błędy dyskwalifikowały Francka na tym poziomie, więc nikt z naszej ławki nie był zdziwiony, gdy chwilę po tym numerze zdjąłem go z boiska. Na trybunach The Riverside Stadium rozpoczął się piknik, z nas zeszło powietrze, a w 30. minucie przy dośrodkowaniu Trabelsiego Graham pokazał naszym obrońcom, ile brakuje im do solidności, bez trudu odepchnął od siebie trzymających go w kleszczach Jalleta i Hermacha, po czym podwyższył na 0:2. Po dwóch minutach od utraty drugiej bramki udało nam się zerwać z zaczepną akcją, Wissink wymienił podania z Pozzim, po czym pognał w pole karne i przeskoczył Knighta w walce o dośrodkowanie Nicoli, głową zdobywając honorowego gola.

 

Middlesbrough nadal pewnie prowadziło w dwumeczu, więc w szatni wpuściłem tylko Wemmera za Sulimaniego, a choć zachęciłem drużynę do ambitniejszej gry, wolałem, by ten mecz się już po prostu skończył. Jednakże w miarę upływu czasu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. W 74. minucie ostro naciskany przez Graussa Trabelsi w panice wycofał piłkę do Lastuvki, a tę przejął Pozzi, po czym z 40 metrów wkopał kontaktowego gola. "Ahh, gdyby tak jeszcze jeden taki błąd...", marzyłem przy linii bocznej. Niespodzianka, żaden błąd rywali nie było potrzebny! Cztery minuty później Anglicy zupełnie bez powodu przeszli na 4-2-4, my wyszliśmy z kontrą, Dogan świetnie wysunął na prawo Pozziemu, po jego centrze strzał Wissinka odbił Lastuvka, przy dobitce Wemmera Czech raz jeszcze wykazał się refleksem, ale tym razem sparował futbolówkę prosto pod nogi Pozziego, który atomowym strzałem ulokował ją w bramce! Prowadzimy dzięki golom wyjazdowym! Gospodarze zaczęli się denerwować, dzięki czemu niemal każda ich kontra kończyła się faulem w ataku, zaś Monterosso cudownie wybronił dwa groźne rzuty wolne. Po ostatnim gwizdku sędziego trybuny wybuchnęły gwizdami i buczeniem, a my wielką radością. Gramy dalej!

18.02.2010, The Riverside Stadium, Middlesbrough, widzów: 27 607; TV

PU 1/16 F (2/2) Middlesbrough [ENG] - FC Gratkorn [AUT] 2:3w (2:1) [aggregate: 4:4]

 

10' V. Vuoso 1:0

22' M. Bates (M) ktz.

30' D. Graham 2:0

32' R. Wissink 2:1

74' N. Pozzi 2:2

78' N. Pozzi 2:3

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 8 – M.Zerka 8, F.Mantigou 5 (11' Ch.Jallet 8), A.Hermach 7, F.N'Ganga ŻK 8 – M.Dogan 7, R.Wissink 9, A.Grauss 7, A.Troisi ŻK 6 (67' L.Malouda 7) – N.Pozzi 9, B.Sulimani 6 (46' R.Wemmer 7)

 

GM: Nicola Pozzi (N, FC Gratkorn) - 9

Odnośnik do komentarza

Zobaczymy, co będzie dalej. Dopiero przy trafieniu na 2:2 zacząłem się zastanawiać: "a może jednak...".

 

--------------------------------------------

 

Nasz zespół rezerw w ostatnim czasie sukcesywnie powiększał się o upierdliwe marudy. Dzień lub dwa po powrocie z Anglii przyszedł do mnie w końcu Rafael Dorn i wręcz postawił ultimatum, że albo gra, albo odchodzi, więc znalazł się na liście transferowej. O krok od podzielenia jego losu był Boucansaud, który obrońcą był miernym, a do tego również regularnie siał zamęt swoim biadoleniem, zamiast wziąć się do roboty na treningach.

 

 

W 1/8 finału Pucharu UEFA zmierzyć mieliśmy się z Athletic Bilbao, który okazał się o jedną bramkę lepszy od Partizanu Belgrad. Jednocześnie w tej fazie rozgrywek byliśmy austriackim jedynakiem, bo Austria Wiedeń odpadła w rzutach karnych z Rennes, a Rapid roztrwonił skromną przewagę z pierwszego meczu i został wyeliminowany przez włoską Regginę. W lidze tymczasem podejmować mieliśmy Sturm Graz, przeciwko któremu zdecydowałem posłać w bój identyczną jedenastkę, która w drugiej połowie ograła Anglików, zatem na lewe skrzydło wskoczył Malouda, a środek obrony uzupełnił Jallet.

 

Goście zaczęli ambitnie, przez co mimo ofensywnych planów przeważnie się broniliśmy. W futbolu jednak nie zawsze ambicja wystarczy, dlatego w 36. minucie po wielu nieudanych próbach udało nam się zadać cios, kiedy Hamoud zbyt blisko wybił piłkę spod linii końcowej, a Wissink na 30. metrze wygrał pojedynek główkowy i zagrał w pole karne do Sulimaniego, który strzałem bez przyjęcia zaskoczył Szamotulskiego. Po przerwie spokojnie trzymaliśmy Sturm na dystans, w razie czego nie do przejścia był najlepszy w naszym zespole Jallet, brakowało jedynie gola, który zapewniłby nam spokój w końcówce. A ten w końcu padł – w 85. minucie dotąd szykowany przeze mnie do zmiany bohater z Middlesbrough, Nicola Pozzi otrzymał wspaniałe podanie ze skrzydła od rezerwowego Troisiego, po czym objechał obrońcę i uderzeniem z ostrego kąta w okienko uczynił nasze zwycięstwo pewniejszym. Do tej pory szliśmy łeb w łeb z GAK, który pokonał Austrię Wiedeń 2:1.

 

21.02.2010, Sportstadion Gratkorn, Gratkorn, widzów: 1973

TB (22/36) FC Gratkorn [1.] - Sturm Graz [7.] 2:0 (1:0)

 

36' B. Sulimani 1:0

85' N. Pozzi 2:0

 

FC Gratkorn: M.Monterosso 7 – M.Zerka 7, Ch.Jallet 8, A.Hermach 7, F.N'Ganga 7 – M.Dogan 6 (68' V.Fatin 6), R.Wissink 7, A.Grauss 7, L.Malouda 6 (76' A.Troisi 7) – N.Pozzi 8, B.Sulimani 8 (86' R.Wemmer 6)

 

GM: Christophe Jallet (O PŚ, DP, P P, FC Gratkorn) - 8

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...