Skocz do zawartości

Piłka po grecku


Flat Eric

Rekomendowane odpowiedzi

Jest poprawa, dużo też robi terminarz. Najwyraźniej na początku sezonu przypadły nam mecze z drużynami w najlepszej formie.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

W Lidze Mistrzów nadszedł czas meczów rewanżowych, a to oznaczało, że do Cottbus przyjedzie Litex. Bułgarzy mieli znikome szanse na cokolwiek; jak dotąd przegrali wszystko, co mogli przegrać. I tym razem obyło się bez niespodzianki.

Pierwszego gola zaaplikowaliśmy rywalom już w piątej minucie, a konkretnie uczynił to Juan Pablo Galvan. Doświadczony napastnik udanie główkował po precyzyjnej centrze Alexandra Abela. Później mieliśmy jeszcze sporo dobrych okazji, ale na drugą bramkę musieliśmy trochę poczekać. Sprawę ułatwiła czerwona kartka, którą w 58. minucie obejrzał Krasimir Kolev. Niedługo potem wynik ustalił Perez Martinez – środkowy obrońca wykorzystał dośrodkowanie Vezzosiego z rzutu rożnego.

Gole Argentyńczyków zapewniły nam zwycięstwo oznaczające, że wiosną wciąż będziemy grać w europejskich pucharach. Pytanie brzmiało: w Lidze Mistrzów, czy w Lidze Europejskiej?

 

Liga Mistrzów - Grupa F [4/6]

7.11.2035, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus [3] - Litex [4] 2:0 (1:0)

 

5'- Galvan

69'- Perez Martinez

 

MoM: Perez Martinez (80

Widownia: 39855

 

Beniaminek z Burghausen nie powinien sprawić nam wielu kłopotów, jednak ten mecz wcale nie należał do najłatwiejszych. Kapitalny, podkręcony strzał Jorge Uribe z 25 metrów (skutkujący golem) załamałby niejedną drużynę. Tymczasem Bawarczycy nie złożyli broni. Jedna z szarż Jose została nieprzepisowo zastopowana przez Kesslera, a sędzia podyktował rzut karny. Na szczęście Lentsch trafił prosto w Lorenza. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze – krótko przed przerwą do remisu doprowadził Wagner.

Gra nie układała nam się najlepiej, ale zdołaliśmy zgarnąć pełną pulę. W 52. minucie Brown dobił z najbliższej odległości uderzenie Uribe, przesądzając sprawę. Goście nie byli już w stanie odpowiedzieć, chociaż walczyli dzielnie do samego końca.

 

Niemiecka 1. Liga [13/34]

10.11.2035, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus [10] - Burghausen [14] 2:1 (1:1)

 

21'- Uribe (1:0)

44'- Wagner (1:1)

52'- Brown (2:1)

 

MoM: Uribe (8)

Widownia: 40188

Odnośnik do komentarza

Powołania na mecze towarzyskie z Niemcami i Albanią:

 

Bramkarze: Alexandre Thill (28 lat, Liverpool, 5/0), Benoit Lauret (28 lat, Toulouse, 4/0), Julien Bonnin (26 lat, Offenbach, 1/0)

 

Obrońcy: Pierre Silva (32 lata, Liverpool, 61/1), Xavier Lucas (30 lat, Barcelona, 50/2), Camille Joubert (30 lat, Inter, 39/4), Franck Rech (27 lat, Arsenal, 37/0), Laurent Garrido (29 lat, Sevilla, 14/0), Jeremy Rodriguez (27 lat, Newcastle, 6/0), Julien Le Gall (28 lat, Zaragoza, 5/0), Pierre Elouaari (30 lat, Torino, 3/0), Adalberto (29 lat, Lens, 0/0)

 

Pomocnicy: Ghislain Traore (30 lat, Bordeaux, 62/7), Roger Guiraud (27 lat, Lazio, 33/0), Olivier Marien (30 lat, Lille, 18/1), Olivier Michel (23 lata, Atletico Madryt, 14/2), Benoit Vespuce (29 lat, Breda, 10/1), Carlos Alberto (29 lat, PSG, 7/4), Kevin Lauret (28 lat, PSG, 4/1), Pierre Lalanne (28 lat, Lyon, 3/0), Matias Santana (27 lat, Hertha, 2/0)

 

Napastnicy: Jerome Agostini (28 lat, Milan, 59/45), Alexandre Pasqualetti (29 lat, Lyon, 37/25), Abdoulaye Fofana (23 lata, Lens, 11/3), Leo Gianni (24 lata, Almeria, 4/3), Richard Sagna (24 lata, Udinese, 4/1)

 

Mecz towarzyski

17.11.2035, Stade de la Route de Lorient, Rennes

Francja - Niemcy 1:3 (1:1)

 

4'- Maurer - S (1:0)

22'- Bader (1:1)

54'- Hafner (1:2)

82'- S. Becker (1:3)

 

MoM: Bader (8)

Widownia: 31099

 

Thill 6 - Lucas 6 (72'- Adalberto 6), Silva 7, Garrido 7 (45'- Rodriguez 6), Rech 6 - Guiraud 7, Michel 7, Carlos Alberto 7 (45'- Lauret 6), Traore 8 (45'- Vespuce 6) - Pasqualetti 6, Agostini 6 (72'- Fofana 6)

 

Mecz towarzyski

21.11.2035, Stade des Alpes, Grenoble

Francja - Albania 5:3 (4:1)

 

2'- Agostini (1:0)

5'- Carlos Alberto (2:0)

23'- Traore (3:0)

29'- Dushi (3:1)

45'- Santana (4:1)

53'- Agostini (5:1)

61'- Joubert - S (5:2)

90'- Frasheri (5:3)

 

MoM: Agostini (9)

Widownia: 19979

 

Thill 7 - Adalberto 8 (74'- Lucas 6), Joubert 7, Silva 7 (45'- Rodriguez 6), Elouaari 7 - Guiraud 8, Santana 7, Carlos Alberto 8 (74'- Lauret 6), Traore 8 (45'- Vespuce 6) - Agostini 9, Gianni 7 (45'- Fofana 6)

Odnośnik do komentarza

Norymberga zajmowała ostatnie miejsce w tabeli, ale nie sądziłem, że ten mecz będzie aż tak łatwy. Pierwszy cios zadał Juan Pablo Galvan, uderzając idealnie ze skraju pola karnego. Minutę później Argentyńczyk podwoił swój dorobek, dzięki znakomitemu podaniu Alexandra Abela. Do szatni schodziliśmy przy prowadzeniu 3:0, bo efektownym strzałem z dystansu popisał się Jorge Campos. Piłka otarła się o ręce rozpaczliwie interweniującego Mowlika, jednak polski bramkarz nie zdołał jej sparować.

Pierwsza połowa wyglądała perfekcyjnie, a druga... jeszcze lepiej. Na 4:0 podwyższył Elliott Brown, który uderzeniem po ziemi sfinalizował kontrę Energie. Wkrótce przypomniał też o sobie Drakopoulos – Grek otrzymał wyborne podanie od Galvana i ze spokojem pokonał golkipera gospodarzy. Końcówka spotkania to ukoronowanie kapitalnego występu argentyńskiego napastnika. Galvan dołożył jeszcze dwa trafienia – oba z rzutów karnych. I w obu wypadkach to on był zawodnikiem nieprzepisowo powstrzymywanym przez obrońców Norymbergi.

7:0, wow! Najwyższe ligowe zwycięstwo w historii Energie. I to na wyjeździe! Fantastyczny wieczór.

 

Niemiecka 1. Liga [14/34]

24.11.2035, easyCredit-Stadion, Norymberga

Nurnberg [18] - Energie Cottbus [8] 0:7 (0:3)

 

16'- Galvan

17'- Galvan

26'- Campos

50'- Brown

64'- Drakopoulos

80'- Galvan - K

84'- Galvan - K

 

MoM: Galvan (10)

Widownia: 26717

 

27.11 – czyli moje urodziny. W 2035 roku przyszło mi spędzić ten wyjątkowy dzień w Madrycie. Wspaniale, nieprawdaż? Niestety, nie był to urodzinowy urlop, a wyjazd służbowy. Czekał nas piekielnie ciężki bój na słynnym Santiago Bernabeu.

Real Madryt prowadził w tabeli grupy F i bardzo chciał odnieść zwycięstwo, by zapewnić sobie awans już teraz. Nieoczekiwanie, to my pierwsi mieliśmy powody do radości. Brown wykorzystał nieporozumienie obrońców i niezwykle mocnym strzałem nie dał szans Grozdanovicowi. Wynik utrzymał się do końca pierwszej połowy, ale tuż po wznowieniu gry Królewscy zaskoczyli nas dwukrotnie. Najpierw na listę strzelców wpisał się David Madrid, a następnie w ślady Chilijczyka poszedł De Baere. Reprezentant Belgii efektownie przelobował naszego bramkarza. Gospodarze złapali wiatr w żagle, tym większym zaskoczeniem był wyrównujący gol Williama Lopeza. Argentyński pomocnik (będący kompletną transferową porażką) przymierzył z ostrego kąta, a piłka odbiła się od Magriego i wylądowała w siatce.

To całkowicie rozsierdziło zawodników Realu. Prowadzenie odzyskali bardzo szybko – trzy minuty później zabójczy cios wyprowadził De Baere, a kropkę nad „i” postawił Madrid, wykorzystując dośrodkowanie Asencio.

Królewscy są już w 1/8 finału; my musimy pokonać Rangersów 2:0 lub wyżej.

 

Liga Mistrzów - Grupa F [5/6]

27.11.2035, Stadion Santiago Bernabeu, Madryt

Real Madryt [1] - Energie Cottbus [3] 4:2 (0:1)

 

13'- Brown (0:1)

49'- Madrid (1:1)

53'- De Baere (2:1)

64'- Lopez (2:2)

67'- De Baere (3:2)

88'- Madrid (4:2)

 

MoM: De Baere (9)

Widownia: 69322

Odnośnik do komentarza

Sam się tego nie spodziewałem. W tym sezonie są tragiczni (zwłaszcza w ataku), ale dostać 7 goli na własnym stadionie... Właściwie już jest pewne, że spadną.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Kolejne dwa mecze zepsuły mi dobry nastrój. Przegraliśmy oba, tracąc łącznie osiem bramek. Jeśli chodzi o Kolonię, pogrążył nad rezerwowy Pedrosa, co do Dortmundu - kompletny brak koncentracji.

Szkoda, choć i tak priorytetem są europejskie puchary. Niestety, dwie bolesne porażki nie wróżyły dobrze przed ważnym starciem z Glasgow Rangers...

 

Niemiecka 1. Liga [15/34]

1.12.2035, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus [7] - FC Koeln [6] 1:4 (1:1)

 

23'- Haak (0:1)

25'- Drakopoulos (1:1)

73'- Pedrosa (1:2)

84'- Pedrosa (1:3)

90'- Pedrosa (1:4)

 

MoM: Pedrosa (9)

Widownia: 41906

 

Niemiecka 1. Liga [16/34]

9.12.2035, Signal Iduna Park, Dortmund

Borussia Dortmund [11] - Energie Cottbus [10] 4:3 (2:2)

 

1'- Vogel (1:0)

8'- Brown (1:1)

16'- Vogel (2:1)

26'- Galvan (2:2)

66'- Weiner (3:2)

78'- Lopez (3:3)

88'- Ochs (4:3)

 

MoM: Vogel (8)

Widownia: 73768

Odnośnik do komentarza

Jeżeli chcieliśmy awansować do 1/8 finału Ligi Mistrzów, musieliśmy pokonać Glasgow Rangers 2:0 lub wyżej. Zadanie trudne, ale nie niewykonalne. Z pewnością byłoby łatwiej, gdyby nie tragicznie niskie morale moich obrońców... Wszyscy byli zdruzgotani ostatnimi meczami ligowymi, w których straciliśmy osiem goli i szansę na wywalczenie miejsca w przyszłorocznych pucharach.

 

Pierwsza połowa starcia ze Szkotami wywołała wśród kibiców zrozumiałą nudę. Wiele się nie działo, a czas był przecież sprzymierzeńcem gości. Nadzieja wstąpiła w nasze serca dopiero około 70. minuty. Niculae popisał się znakomitym podaniem do Williama Lopeza, dzięki czemu Paragwajczyk stanął twarzą w twarz z bramkarzem gości. Ofensywny pomocnik zachował zimną krew i spokojnie skierował piłkę do siatki.

Zacząłem nawoływać fanów (którzy przybyli rekordowo tłumnie), by wzmożonym dopingiem pomogli swoim ulubieńcom. Kibice posłuchali. Ich śpiewy i okrzyki sprawiły, że zaatakowaliśmy ze zdwojoną siłą. Aż wreszcie nadeszła 83. minuta. Lopez znów oddał mocny, groźny strzał – McCormack zdołał obronić, ale przy dobitce Browna był bezradny. Anglik stanął przed pustą bramką i po prostu nie mógł spudłować.

Pozostało naprawdę niewiele czasu; Rangersi próbowali się odgryźć, jednak nie dali rady. Wreszcie sędzia zagwizdał po raz ostatni, a ja wyskoczyłem w górę z uniesionymi rękami. Sukces, sukces, sukces! Tego się nie spodziewałem, przyznam szczerze. Wiosną wciąż będziemy w grze o najcenniejsze klubowe trofeum Europy.

 

Liga Mistrzów - Grupa F [6/6]

12.12.2035, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus [3] - Glasgow Rangers [2] 2:0 (0:0)

 

70'- Lopez

83'- Brown

 

MoM: Lopez (8)

Widownia: 41939

 

Tabela końcowa grupy F: http://i.imgur.com/fi9IB1M.png

 

Rok kończyliśmy spotkaniem przeciwko Offenbach. Podopieczni Franka Wiblishausera zajmowali przedostatnie miejsce w tabeli; zwycięstwo było więc naszym obowiązkiem.

A jednak długo męczyliśmy się z przyjezdnymi. Piłkarze znad Menu oddali raptem jeden strzał (w dodatku niecelny), tylko co z tego, skoro brakowało nam skuteczności. Powoli godziłem się z remisem, gdy w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Gerhard Cue uderzył bez przyjęcia ze skraju pola karnego. Pierwszy gol mojego wielkiego transferowego niewypału zapewnił nam komplet punktów. Całkiem przyzwoicie zakończyliśmy rok 2035.

 

Niemiecka 1. Liga [17/34]

15.12.2035, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus [11] - Offenbach [17] 1:0 (0:0)

 

90'- Cue

 

MoM: Bonnin (8)

Widownia: 40386

 

Tabela na półmetku Bundesligi: http://i.imgur.com/bGyuXIw.png

 

Grudzień to czas losowań. "Moja" Francja zmierzy się podczas Euro z Niemcami, Serbią i Bułgarią. Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów - trafiliśmy na Fenerbahce. Uff, szczęście zdaje się nam sprzyjać.

Odnośnik do komentarza

Największe transfery - styczeń 2036

 

TOP 10 - ŚWIAT

 

1. Jordan Kelly [26 lat, Anglia 28/2, środkowy pomocnik] Newcastle -> Inter (29 M)

2. Mikulas Marko [27 lat, Słowacja 51/0, prawy obrońca] Milan -> Valencia (18,25 M)

3. Omar Crisci [26 lat, Włochy, napastnik] Palermo -> Milan (15,5 M)

4. Roberto Alvarado [23 lata, Ekwador 33/0, środkowy obrońca] Portsmouth -> Inter (14,5 M)

5. Eduardo [22 lata, Brazylia, lewy pomocnik] Nacional da Madeira -> Sporting (13,25 M)

6. Pereira [25 lat, Brazylia 10/0, środkowy obrońca] Leverkusen -> Fiorentina (12,25 M)

7. Joffrey Padovani [27 lat, Gabon 35/4, prawy obrońca] Chelsea -> Milan (11,25 M)

8. Bruno Garbero [23 lata, Argentyna, prawy obrońca] Deportivo -> Barcelona (10,75 M)

9. Johann Mendy [25 lat, Francja, obrońca] Lille -> Valencia (10,5 M)

10. Fabiano [29 lat, Brazylia, prawy pomocnik] Unterhaching -> Nacional da Madeira (10 M)

 

TOP 10 - NIEMCY

 

1. Roy van der Geest [22 lata, Holandia, bramkarz] PSV -> Dortmund (5 M)

2. Arturs Semenov [27 lat, Łotwa 34/1, lewy obrońca] PAOK -> Karlsruhe (3,5 M)

3. Rivelino [25 lat, Brazylia, lewy pomocnik] Atromitos -> Wolfsburg (3,2 M)

4. Matthias Hoffmann [24 lata, Niemcy, napastnik] Bayern -> Wolfsburg (2,8 M)

5. Marino Barisic [25 lat, Chorwacja, lewy obrońca] Bayreuth -> Oberhausen (2,6 M)

6. Mario Florido [23 lata, Kolumbia, środkowy pomocnik] Asteras Tripolis -> Wolfsburg (1,8 M)

7. Parlayan Serkan [21 lat, Turcja, prawy obrońca] Hoffenheim -> Unterhaching (1,8 M)

8. David Muller [23 lata, Niemcy, ofensywny pomocnik/napastnik] Union Berlin -> Wilhelmshaven (1,2 M)

9. Wolfgang Schutz [30 lat, Austria 7/0, prawy obrońca] Furth -> Bayreuth (625 tys.)

10. Daniel Reich [21 lat, Niemcy, prawy obrońca] Nurnberg -> Oberhausen (550 tys.)

Odnośnik do komentarza

Dzięki :) Szansa jest, ale chyba i tak odejdę po sezonie - mój menedżer dobiega 60-tki, pora na nowe wyzwanie :]

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Przerwa zimowa minęła jak z bicza trzasnął. Ani się obejrzeliśmy, a już inaugurowaliśmy rundę rewanżową. Miałem pewne obawy, ale długi odpoczynek najwyraźniej dobrze zrobił moim zawodnikom. Bochum rozbiliśmy zaskakująco łatwo.

Pierwszą bramkę 2036 roku zdobył Juan Pablo Galvan, precyzyjnie przymierzając ze skraju pola karnego. Prawdziwy festiwal strzelecki miał jednak miejsce dopiero po przerwie. Na 2:0 podwyższył Drakopoulos, choć uderzenie Greka nie było wcale groźne – Asterios strzelił płasko, w sam środek bramki. Nie wiem jakim cudem Neumann to przepuścił. Dziesięć minut później znów dał o sobie znać Galvan. Argentyńczyk wykorzystał świetne podanie Ioana Niculae. Gwóźdź do trumny gości wbił w samej końcówce Roberto Vezzosi – włoski pomocnik przymierzył z rzutu wolnego tak szczęśliwie, że piłka otarła się o mur i wpadła do siatki.

Pogrom na początek piłkarskiej wiosny, oby tak dalej.

 

Niemiecka 1. Liga [18/34]

2.02.2036, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus [9] - Bochum [12] 4:0 (1:0)

 

37'- Galvan

59'- Drakopoulos

69'- Galvan

87'- Vezzosi

 

MoM: Galvan (9)

Widownia: 41404

 

No cóż, dalej tak różowo nie było. W następnej kolejce pojechaliśmy do Lubeki, a tam, delikatnie rzecz ujmując, nigdy nie szło nam zbyt dobrze. Dodajmy, że podopieczni Dariusza Łatki radzili sobie w bieżącym sezonie wprost znakomicie; mierzyli w miejsce na podium Bundesligi.

Obyło się bez niespodzianek. Bach, po kwadransie gola ładuje Silvera. Bach, chwilę później podwyższa Endres. Bach, w 35. minucie Kessler otrzymuje czerwoną kartkę i mecz mógłby się już skończyć. Nie skończył się, ale gospodarze nas oszczędzili. Więcej bramek nie padło, przegrywamy tylko 0:2.

 

Niemiecka 1. Liga [19/34]

9.02.2036, Stadion Lohmuhle, Lubeka

Lubeck [4] - Energie Cottbus [7] 2:0 (2:0)

 

16'- Silvera

28'- Endres

 

MoM: Silvera (8)

Widownia: 25908

Odnośnik do komentarza

Mam taki zamiar, ale raczej nie w tym klubie ;)

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Mecz z Hannoverem przebiegał dla nas niezbyt pomyślnie. No dobra, przebiegał fatalnie.

Wynik otworzył w 32. minucie Milorad Stojanovic, główkując po precyzyjnej centrze Metina. Tuż przed przerwą Serb mocnym, płaskim uderzeniem podwoił swój dorobek strzelecki i zrobiło się mocno nieciekawie. Gdy Federico Palermo podwyższył na 3:0, kibice zaczęli opuszczać stadion. Mogli żałować, bo wcale nie złożyliśmy broni. Sygnał do odrabiania strat dał Elliott Brown, uprzednio wymieniając serię podań z Drakopoulosem. Gol kontaktowy był dziełem Williama Lopeza – Paragwajczyk przymierzył delikatnie (acz zabójczo) z odległości 25 metrów. Aż wreszcie nadszedł doliczony czas gry. To właśnie wtedy błąd Galana bezlitośnie wykorzystał Brown i remis stał się faktem. Niby nic wielkiego, ale okoliczności zasługują na wyróżnienie.

 

Niemiecka 1. Liga [20/34]

16.02.2036, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus [9] - Hannover [11] 3:3 (0:2)

 

32'- Stojanovic (0:1)

45'- Stojanovic (0:2)

55'- Palermo (0:3)

58'- Brown (1:3)

74'- Lopez (2:3)

90'- Brown (3:3)

 

MoM: Brown (8)

Widownia: 41662

 

Trzy dni później czekał nas jeden z najważniejszych meczów sezonu – pierwsze starcie z Fenerbahce. Jeżeli chodzi o tureckie kluby, mieliśmy dobre wspomnienia. Swego czasu wyeliminowaliśmy Kayserispor, a także Galatasaray. Jeżeli ta sztuka udałaby nam się ze „złotymi kanarkami”, po raz drugi w historii awansowalibyśmy do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

 

Niestety, to goście pierwsi mogli cieszyć się ze zdobytej bramki – Lorenzowi szans na skuteczną interwencję nie dał Yasar Yilmaz. Na wyrównanie musieliśmy poczekać do drugiej połowy. Drakopoulos oddał strzał zza pola karnego, a piłka odbiła się od jednego z obrońców, kompletnie dezorientując Padillę. Bramkowy remis średnio nas zadowalał, więc nie zwalnialiśmy tempa. I wreszcie dopięliśmy swego. W 74. minucie Campos dośrodkował z rzutu wolnego na głowę Galvana – argentyński snajper trafił w poprzeczkę, ale piłka szczęśliwie spadła pod nogi Browna. Anglik nie spudłował, zapewniając nam skromną, jednobramkową zaliczkę przed rewanżem.

 

Liga Mistrzów - 1/8 finału [1/2]

19.02.2036, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus - Fenerbahce Stambuł 2:1 (0:1)

 

31'- Yilmaz (0:1)

55'- Drakopoulos (1:1)

74'- Brown (2:1)

 

MoM: Galvan (8)

Widownia: 41629

Odnośnik do komentarza

Losy meczu z Herthą rozstrzygnęły się praktycznie już po dziesięciu minutach. Tyle czasu potrzebowali gospodarze, by zdobyć dwie bramki – najpierw z 25 metrów huknął Olaf Stein, a następnie delikatnym strzałem po ziemi popisał się Negrila. Przewaga berlińczyków nie podlegała żadnej dyskusji, cisnęli nas niemiłosiernie. Kolejne gole były tylko kwestią czasu. W drugiej połowie dzieła zniszczenia dopełnili: Stein oraz mój niegdysiejszy podopieczny, Kocabal Yunus Emre.

Pod koniec spotkania uratowaliśmy resztki honoru. Juan Pablo Galvan przepięknym, atomowym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi Herthy; zaś wynik ustalił William Lopez. Ostatecznie przegraliśmy „tylko” 2:4. Niestety, Elliott Brown złamał nadgarstek, co było ogromnym osłabieniem w kontekście nadchodzącego rewanżu z Fenerbahce.

 

Niemiecka 1. Liga [21/34]

23.02.2036, Olympiastadion, Berlin

Hertha Berlin [8] - Energie Cottbus [9] 4:2 (2:0)

 

6'- Stein (1:0)

10'- Negrila (2:0)

63'- Stein (3:0)

75'- Yunus Emre (4:0)

76'- Galvan (4:1)

87'- Lopez (4:2)

 

MoM: Stein (9)

Widownia: 59425

 

Zanim rozgrywki wznowiła Liga Mistrzów, musieliśmy jeszcze odbębnić ligowy mecz z Borussią Monchengladbach. Rewelacja sezonu ostatnio wyraźnie osłabła, ale wciąż pozostawała wyraźnym faworytem tej konfrontacji.

Wystartowaliśmy znakomicie; już pierwsza akcja przyniosła nam gola. Świetne podanie Drakopoulosa wykorzystał Juan Pablo Galvan. Nasza radość nie trwała jednak długo – chwilę później do remisu doprowadził Matthias Seidel. Rozeźleni, rzuciliśmy się do ataku, co szybko przyniosło rezultaty. Wyborna, koronkowa akcja UribeDrakopoulos Galvan zakończyła się trafieniem tego ostatniego. I znów, odpowiedź gości nadeszła błyskawicznie, tym razem wyrównał Ismail. Na szczęście „dzień konia” miał Galvan. Wkrótce Argentyńczyk skompletował hattricka, wykorzystując fatalny kiks Kroosa. Cóż, historia lubi się powtarzać. Do szatni schodziliśmy przy wyniku remisowym, bo zawodnicy Borussii zareagowali natychmiastowo. Po raz drugi drogę do bramki Lorenza znalazł Erarslan Ismail.

Po przerwie role się odwróciły. To goście wyszli na prowadzenie dzięki trafieniu Mariusa Sabau, ale cieszyli się raptem dwie minuty. Dokładnie tyle czasu wystarczyło Ioanowi Niculae, by ponownie wyrównać stan spotkania.

Więcej goli nie padło, mecz zakończył się sprawiedliwym remisem. Martwi forma defensywy – w ostatnich trzech meczach straciliśmy aż 11 bramek.

 

Niemiecka 1. Liga [22/34]

1.03.2036, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus [9] - Borussia Monchengladbach [6] 4:4 (3:3)

 

6'- Galvan (1:0)

13'- Seidel (1:1)

25'- Galvan (2:1)

33'- Ismail (2:2)

36'- Galvan (3:2)

44'- Ismail (3:3)

58'- Sabau (3:4)

60'- Niculae (4:4)

 

MoM: Galvan (9)

Widownia: 41310

Odnośnik do komentarza

Zamierzam dokończyć, chyba że wcześniej mnie zwolnią.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Rewanż z Fenerbahce był dla nas niezwykle ważny. Wszak dobry występ w Lidze Mistrzów to jedyna szansa na uratowanie sezonu.

Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego początku – już w czwartej minucie bramkę zdobył Galvan i gospodarze znaleźli się w trudnym położeniu. Fanatyczni tureccy kibice nie zaprzestali jednak żywiołowego dopingu, wydatnie pomagając swym ulubieńcom. Zawodnicy znad Bosforu atakowali zawzięcie i jeszcze przed przerwą wyrównali. Konkretnie uczynił to dobrze nam znany Yasar Yilmaz. Ten wynik wciąż dawał awans Energie, ale pierwsze minuty drugiej połowy całkowicie zmieniły naszą pozornie komfortową sytuację. Yilmaz zadał kolejny cios, po tym jak Lorenz niefortunnie minął się z piłką, jednocześnie wyrównując stan dwumeczu. Chwilę później turecki napastnik skompletował hattricka i teraz to gospodarze byli jedną nogą w ćwierćfinale. Do szczęścia potrzebowaliśmy teraz „tylko” jednego gola; niestety czas mijał, a nadal nie potrafiliśmy sforsować defensywy popularnych „kanarków”. W myślach żegnałem się już z rozgrywkami, gdy nadeszła 90. minuta. William Lopez chciał dośrodkować, jednak piłka nabrała takiej rotacji, że wylądowała w siatce, ku rozpaczy zaskoczonego bramkarza i radości równie zaskoczonego Paragwajczyka.

Rzutem na taśmę wywalczamy promocję do najlepszej ósemki Europy! W następnej rundzie czekał na nas znacznie bardziej wymagający przeciwnik: Manchester United. Zapowiadał się znakomity spektakl.

 

Liga Mistrzów - 1/8 finału [2/2]

5.03.2036, Stadion Sukru Saracoglu, Stambuł

Fenerbahce Stambuł - Energie Cottbus 3:2 (1:1)

 

4'- Galvan (0:1)

39'- Yilmaz (1:1)

49'- Yilmaz (2:1)

53'- Yilmaz (3:1)

90'- Lopez (3:2)

 

MoM: Yilmaz (9)

Widownia: 49504

 

Niestety, w Bundeslidze wciąż graliśmy beznadziejnie. Tym razem musieliśmy uznać wyższość przeciętnego do bólu HSV. Ozdobą meczu było kapitalne trafienie Wunderlicha – środkowy pomocnik huknął z 25 metrów nie do obrony.

 

Niemiecka 1. Liga [23/34]

8.03.2036, HSH-Nordbank Arena, Hamburg

HSV [11] - Energie Cottbus [9] 2:0 (2:0)

 

26'- Busch

31'- Wunderlich

 

MoM: Wunderlich (8)

Widownia: 49780

 

Tydzień później podejmowaliśmy Leverkusen. Aptekarze zajmowali trzecie miejsce w tabeli, co oznaczało „mission impossible”. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce wcale nie było tak źle. Fatalny błąd Antosa sprawił, że Galvan mógł szybko otworzyć wynik i nawet się przy tym nie spocić. Goście odpowiedzieli trafieniem Copilu, który udanie główkował po dośrodkowaniu Beckera. Na szczęście nie był to jeszcze koniec wpadek zawodników Bayeru – tuż przed przerwą Albert Lika zaliczył samobója i w szatni humory nam dopisywały.

Radość okazała się przedwczesna, krótko po zmianie stron Lorenza pokonał nasz odwieczny kat, Sergio Becker. Tym razem nie czekaliśmy długo z odpowiedzią – strzał Drakopoulosa przywrócił nam prowadzenie, choć piłka po uderzeniu Greka odbiła się jeszcze od nogi jednego z obrońców Bayeru.

Czyżby wreszcie upragnione zwycięstwo? A skądże. W doliczonym czasie gry Copilu uratował gościom cenny punkt. A gdyby nie świetna postawa Lorenza, mogliśmy nawet przegrać...

 

Niemiecka 1. Liga [24/34]

16.03.2036, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus [11] - Bayer Leverkusen [3] 3:3 (2:1)

 

9'- Galvan (1:0)

34'- Copilu (1:1)

44'- Lika - S (2:1)

53'- Becker (2:2)

56'- Drakopoulos (3:2)

90'- Copilu (3:3)

 

MoM: Lorenz (9)

Widownia: 41883

Odnośnik do komentarza

Moja cierpliwość powoli dobiegała końca. W sześciu ostatnich kolejkach nie odnieśliśmy ani jednego zwycięstwa, trzeba było to zmienić jak najprędzej. Okazja nadarzyła się 22.03, kiedy na naszej drodze stanęło Mainz. Podopieczni Pawła Grzesika tkwili w strefie spadkowej i notowali jeszcze gorszą passę – ostatni raz smak wygranej poczuli w październiku.

Początkowo wiele wskazywało na totalny blamaż. Kadosh sfaulował Schneidera w polu karnym, a jedenastkę wykorzystał Esposito. Na szczęście wyrównaliśmy jeszcze przed przerwą, dzięki dobremu dośrodkowaniu Duarte i dość szczęśliwej główce Galvana. Argentyński skrzydłowy nie poprzestał na asyście; po zmianie stron uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego i zrobił to idealnie. Kropkę nad „i” postawił niezawodny Galvan, który huknął w samo okienko nie do obrony. Wreszcie, czarna seria przełamana. O utrzymanie nie powinniśmy już się martwić.

 

Niemiecka 1. Liga [25/34]

22.03.2036, Bruchwegstadion, Mainz

Mainz [16] - Energie Cottbus [11] 1:3 (1:1)

 

11'- Esposito - K (1:0)

36'- Galvan (1:1)

61'- Duarte (1:2)

75'- Galvan (1:3)

 

MoM: Galvan (9)

Widownia: 17630

 

Tydzień później czekał nas najtrudniejszy sprawdzian, czyli starcie z liderem, Eintrachtem Frankfurt. Goście byli blisko odzyskania tytułu mistrzowskiego i na Baca Stadion zrobili kolejny duży krok w kierunku sukcesu.

Nie mieliśmy żadnych szans, przegraliśmy 0:3, a mogło być nawet gorzej, gdyby Diego Castro wykorzystał rzut karny. Tak czy siak, ta porażka była nieunikniona, więc szybko przeszedłem nad nią do porządku dziennego. Tym bardziej, że wkrótce mieliśmy przeżyć niezapomniany wieczór na Old Trafford.

 

Niemiecka 1. Liga [26/34]

30.03.2036, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus [10] - Eintracht Frankfurt [1] 0:3 (0:1)

 

31'- Portillo

51'- Falkenmayer

85'- Nesic

 

MoM: Portillo (8)

Widownia: 41845

Odnośnik do komentarza

„Teatr marzeń” to określenie do bólu wyświechtane, ale atmosfera na Old Trafford naprawdę była wyjątkowa. Niestety, początek pierwszej ćwierćfinałowej potyczki z Manchesterem United wyglądał tragicznie. Gospodarze potrzebowali równo 30 sekund, by objąć prowadzenie. Rudiego Lorenza pokonał były zawodnik Eintrachtu Frankfurt, Marco Manz. W siódmej minucie Czerwone Diabły prowadziły już 2:0 – Ricardo dośrodkował z rzutu rożnego, a celną główką popisał się Lee Palmer.

Sądziłem, że będzie pogrom, jednak podopieczni Dominika Dolla spuścili nieco z tonu. W drugą połowę meczu weszliśmy zdecydowanie lepiej. Tuż po wznowieniu gry Lalic dośrodkował z prawej flanki, a Niculae po profesorsku zamknął całą akcję. Na tym nie poprzestaliśmy. W 63. minucie Lalic znów dobrze zacentrował – Brown (wychowanek United) zgrał piłkę głową tak, że futbolówka spadła wprost pod nogi Drakopoulosa. Grek zachował zimną krew i trybuny zamilkły, mamy sensacyjny remis! Niestety, w doliczonym czasie gry Anglicy zdobyli zwycięskiego gola. Manz strzelił płasko z 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. Szkoda, ale wynik i tak należy uznać za dobry, zwłaszcza biorąc pod uwagę statystki. Gospodarze oddali aż 21 strzałów (15 celnych), zaś my tylko 4 (2 celne).

 

Liga Mistrzów - 1/4 finału [1/2]

1.04.2036, Old Trafford, Manchester

Manchester United - Energie Cottbus 3:2 (2:0)

 

1'- Manz (1:0)

7'- Palmer (2:0)

46'- Niculae (2:1)

63'- Drakopoulos (2:2)

90'- Manz (3:2)

 

MoM: Manz (9)

Widownia: 76181

 

Powrót do Bundesligi lepiej przemilczeć. Przegraliśmy z niżej notowanym Karlsruhe aż 0:3, a mogliśmy przegrać jeszcze wyżej. Przed kompletną kompromitacją uratował nas Lorenz, który obronił rzut karny Labropoulosa.

Tak czy siak, żenada. Jeden z najgorszych występów Cottbus. Niech ten sezon już się skończy.

 

Niemiecka 1. Liga [27/34]

5.04.2036, Wildparkstadion, Karlsruhe

Karlsruhe [12] - Energie Cottbus [10] 3:0 (3:0)

 

19'- Chahed

30'- Chahed

44'- Paulo Roberto

 

MoM: Chahed (9)

Widownia: 13836

Odnośnik do komentarza

Nie jest wesoło, ale zaraz koniec. Choć kto wie, może pozostanę w Bundeslidze.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Rewanż z Manchesterem United był prawdziwym świętem dla wszystkich kibiców Energie. Nie co dzień do Cottbus przyjeżdża tak wielka, europejska firma. Zadanie stało przed nami bardzo trudne, musieliśmy to wygrać, a pokonać Czerwone Diabły, uff... nie lada sztuka.

Na prawdziwe emocje trzeba było czekać do drugiej połowy, niestety nie były to emocje pozytywne. Tuż po przerwie dwa gole zdobył Ricardo i półfinał oddalił się znacząco. Mimo wszystko, nie odpuściliśmy, podjęliśmy walkę. Bramkarza gości potężnym uderzeniem z 25 metrów pokonał Roberto Vezzosi. Niedługo potem samobója zaliczył McLeod i teraz od dogrywki dzielił nas tylko jeden gol. Zabawę zakończył w doliczonym czasie gry Marco Manz – reprezentant Niemiec przymierzył płasko zza pola karnego i rozstrzygnął losy rywalizacji.

Znów przegraliśmy 2:3, w dwumeczu 4:6. Nie ma mowy o tragedii, jak na tak klasowego rywala wynik końcowy wygląda zupełnie przyzwoicie.

 

Liga Mistrzów - 1/4 finału [2/2]

9.04.2036, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus - Manchester United 2:3 (0:0)

 

47'- Ricardo (0:1)

51'- Ricardo (0:2)

59'- Vezzosi (1:2)

68'- McLeod (2:2)

90'- Manz (2:3)

 

MoM: Ricardo (8)

Widownia: 41932

 

W 28. kolejce podejmowaliśmy Werder. Spotkanie nie stało na najwyższym poziomie, padła zaledwie jedna bramka, i to już w szóstej minucie. Grunt, że była to bramka dla Energie, a jej autorem został lider klasyfikacji strzelców, Juan Pablo Galvan.

Wreszcie zwycięstwo i czyste konto. Dawno tego nie grali.

 

Niemiecka 1. Liga [28/34]

12.04.2036, Baca Stadion, Cottbus

Energie Cottbus [12] - Werder Brema [13] 1:0 (1:0)

 

6'- Galvan

 

MoM: Galvan (8)

Widownia: 40733

 

Wolfsburg zajmował ósme miejsce w tabeli, co oznaczało, że właśnie Wilki określano mianem faworytów, choć nieznacznych. I faktycznie to gospodarze lepiej wystartowali; wynik szybko otworzył Derek Duah. Wyrównał Juan Pablo Galvan, przy wydatnej pomocy Aguinagi. Kiks Kolumbijczyka sprawił, że nasz najlepszy snajper nie miał problemu z umieszczeniem piłki w siatce. Odpowiedź Wolfsburga nadeszła wkrótce – sposób na Rudiego Lorenza znalazł Benjamin Baron. Jednak krótko przed przerwą znów mieliśmy remis, i znów nie popisał się Aguinaga. Tym razem kapitan Wilków źle obliczył tor lotu piłki, umożliwiając Brownowi oddanie efektownego strzału z 30 metrów.

Wiele wskazywało na podział punktów, co byłoby sprawiedliwym rezultatem. Niestety, w 88. minucie decydujący cios zadał Baron. 28-letni napastnik kapitalnym lobem wykończył kontrę gospodarzy, zabierając nam choćby jedno oczko.

 

Niemiecka 1. Liga [29/34]

16.04.2036, Volkswagen Arena, Wolfsburg

Wolfsburg [8] - Energie Cottbus [11] 3:2 (2:2)

 

9'- Duah (1:0)

28'- Galvan (1:1)

36'- Baron (2:1)

45'- Brown (2:2)

88'- Baron (3:2)

 

MoM: Baron (8)

Widownia: 26380

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...