Skocz do zawartości

Andalusia Dream...


olfeusz

Rekomendowane odpowiedzi

W meczu z Racingiem liczyły się tylko trzy punkty. Rozpoczęliśmy podobnie jak kilka dni temu Villarreal. Na środku piłkę przyjął dos Santos zagrał ją do Bojana, który z pierwszej piłki zagrał do Caracciolo, a Włoch strzałem przy krótkim słupku trafił do siatki. Szybko stworzyliśmy kilka kolejnych okazji i cofnęliśmy się, ale tylko na chwilę i w 20 min. drugą bramkę z rzutu wolnego zdobył Nani, który fantastycznie przymierzył w okienko bramki. To nie był koniec emocji. Dziesięć minut później Drenthe wpadł z piłką w pole karne uderzył na bramkę, Calatayud sparował strzał, ale wobec dobitki dos Santosa hiszpański golkiper był bezradny.

 

Druga połowa to dalsze nasze ataki i na kolejną bramkę musieliśmy czekać do 70 min. Puerta wrzucił piłkę na długi słupek, a Nani zdobył swojego drugiego gola w tym meczu pakując futbolówkę pod poprzeczkę. W 85 min. z 30 metrów uderzał Puerta, ale trafił w poprzeczkę. Mogliśmy wygrać wyżej, ale na 4:0 nie zamierzałem narzekać. W ostatnich sekundach meczu sędzia jeszcze pokazał Garayowi drugą żółtą kartkę i Argentyńczyk musiał opuścić boisko.

 

03.01.2010, Manuel Ruiz de Lopera: 57384 widzów

PD (18/38) Betis [1.] – Racing [12.] 4:0 (3:0)

 

1. A.Caracciolo 1:0

20. Nani 2:0

30. G.dos Santos 3:0

70. Nani 4:0

90+. E.Garay (Racing) czerw/k

 

Costil – Puerta, Pablo, Albiol, Ruz – Drenthe, Arzu, dos Santos, Nani – Caracciolo (60. Niang), Bojan

 

Na rewanż w Pucharze Króla wystawiłem taki sam skład jak w meczu z Racingiem. Już w 5 min. mogliśmy objąć prowadzenie, ale Drenthe nie wykorzystał sytuacji jeden na jeden. W 17 min. dośrodkowanie na długi słupek piłki nie wybija bramkarz, a do bramki nie trafia Caracciolo. To powinien być gol. Dwie minuty później nieporozumienie pomiędzy Drenthe, a Pablo z bramki wybiega Costil, a do siatki trafia Valencia. Po tej bramce zupełnie przygaśliśmy. Jednak w 32 min. Nani zagrał wzdłuż bramki, a do siatki trafił Drenthe i mieliśmy remis. Co z tego skoro w doliczonym czasie gry pierwszej połowy Valencia uderzył z 30 metrów i piłka wylądowała w okienku bramki Costila, który był gdzie być powinien, ale strzału nie wybronił.

 

W drugiej połowie walczyliśmy, ale skoro nie potrafimy wykorzystać czterech sytuacji sam na sam to awans nam się nie należy i ostatecznie to Villarreal awansował do dalszej gry.

 

06.01.2010, El Madrigal: 16643 widzów

CdR 5R (2/2) Villarreal [PD] – Betis [PD] 2:1 (2:1)

 

19. A.Valencia 1:0

32. R.Drenthe 1:1

45+. A.Valencia 2:1

 

Costil – Puerta, Pablo, Albiol, Ruz – Drenthe, Arzu, dos Santos, Nani – Caracciolo, Bojan

Odnośnik do komentarza

Mecz z Deportivo był ostatnim w tej rundzie. W składzie zaszła jedna zmiana. Na pozycji rozgrywającego dos Santosa zastąpił John Obi Mikel.

 

Początek należał do gospodarzy. Już po kilkunastu sekundach od rozpoczęcia spotkania strzał z 5 metrów bronić musiał Costil. Równie dobrą okazję miał Palladino, ale znów lepszy okazał się francuski bramkarz. W 33 min. Caracciolo zgrał piłkę na lewe skrzydło do Drenthe ten wpadł z nią w pole karne uderzył przy krótkim słupku i dał nam prowadzenie. Dwie minuty później Deportivo mogło wyrównać, ale znów swojej okazji nie wykorzystał Palladino. W 36 i 37 min. to my powinniśmy zdobyć bramkę, ale po strzale Bojana i Naniego bramkarz wybijał piłkę na rzut rożny i to właśnie po drugim Arzu dośrodkował piłkę, a na 2:0 bramkę zdobył Caracciolo. Po pierwszej połowie prowadziliśmy, ale równie dobrze mogliśmy remisować.

 

W drugiej połowie cofnęliśmy się i czyhaliśmy na kontry. Po jednej z nich wywalczyliśmy rzut rożny, którego standardowym wykonawcom był Arzu. Dograł piłkę ciut za słabo, ale wprowadzony na boisko Niang niemal, że z linii końcowej umieścił futbolówkę w długim rogu bramki ustalając wynik spotkania.

 

10.01.2010, Riazor: 26286 widzów

PD (19/38) Deportivo [7.] – Betis [1.] 0:3 (0:2)

 

33. R.Drenthe 0:1

37. A.Caracciolo 0:2

76. M.Niang 0:3

 

Costil – Puerta, Pablo, Albiol, Ruz – Drenthe, Arzu, Mikel, Nani (73. Foggia) – Caracciolo (73. Niang), Bojan

 

Primera Division 2009/2010 – Runda jesienna

 | Poz   | Inf   | Zespół	  |	   | M	 | Z	 | R	 | P	 | ZdG   | StG   | R.B.  | Pkt   | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 1.	|	   | Betis	   |	   | 19	| 17	| 2	 | 0	 | 40	| 7	 | +33   | 53	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 2.	|	   | R. Madryt   |	   | 19	| 14	| 3	 | 2	 | 40	| 14	| +26   | 45	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 3.	|	   | Barcelona   |	   | 19	| 14	| 1	 | 4	 | 38	| 14	| +24   | 43	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 4.	|	   | Valencia	|	   | 19	| 12	| 4	 | 3	 | 36	| 15	| +21   | 40	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 5.	|	   | Atlético	|	   | 19	| 8	 | 7	 | 4	 | 25	| 20	| +5	| 31	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 6.	|	   | Villarreal  |	   | 19	| 8	 | 5	 | 6	 | 31	| 27	| +4	| 29	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 7.	|	   | Zaragoza	|	   | 19	| 7	 | 6	 | 6	 | 27	| 23	| +4	| 27	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 8.	|	   | Deportivo   |	   | 19	| 6	 | 7	 | 6	 | 22	| 25	| -3	| 25	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 9.	|	   | Athletic	|	   | 19	| 6	 | 7	 | 6	 | 23	| 17	| +6	| 25	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 10.   |	   | Málaga	  |	   | 19	| 8	 | 1	 | 10	| 19	| 28	| -9	| 25	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 11.   |	   | Sevilla	 |	   | 19	| 6	 | 6	 | 7	 | 16	| 17	| -1	| 24	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 12.   |	   | Levante	 |	   | 19	| 5	 | 7	 | 7	 | 17	| 16	| +1	| 22	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 13.   |	   | R. Sociedad |	   | 19	| 5	 | 6	 | 8	 | 17	| 24	| -7	| 21	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 14.   |	   | Racing	  |	   | 19	| 5	 | 5	 | 9	 | 22	| 31	| -9	| 20	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 15.   |	   | Osasuna	 |	   | 19	| 4	 | 7	 | 8	 | 19	| 28	| -9	| 19	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 16.   |	   | Getafe	  |	   | 19	| 3	 | 7	 | 9	 | 15	| 32	| -17   | 16	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 17.   |	   | Recreativo  |	   | 19	| 3	 | 6	 | 10	| 19	| 34	| -15   | 15	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 18.   |	   | Espanyol	|	   | 19	| 3	 | 6	 | 10	| 11	| 27	| -16   | 15	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 19.   |	   | Albacete	|	   | 19	| 3	 | 4	 | 12	| 16	| 33	| -17   | 13	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 20.   |	   | Xerez	   |	   | 19	| 2	 | 5	 | 12	| 10	| 31	| -21   | 11	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------|

Odnośnik do komentarza

Zaragoza nie jest łatwym przeciwnikiem. Zamierzaliśmy jednak powalczyć o zwycięstwo zwłaszcza, że nadażyła się okazja na odskoczenie Barcelonie, która niespodziewanie przegrała na wyjeździe z Recreativo 0:1. Skład bez zmian.

 

Od początku rzuciliśmy się do gardeł przyjezdnych. Po kilku za krótkich wybiciach przez obrońców, piłka trafiła pod nogi Drenthe, który silnym strzałem w długi róg otworzył wynik spotkania już w 50 sekundzie spotkania. W pierwszej połowie stworzyliśmy jeszcze dwie dogodne okazje. Zaragoza nie odpowiedziała na to choćby jednym strzałem i zasłużenie prowadziliśmy.

 

Druga odsłona była równie nieciekawa i po ostatnim gwizdku pana Borbalana mogliśmy dopisać sobie kolejne trzy punkty. W samej końcówce podwyższyć mógł jeszcze Mikel, ale Nigeryjczyk nie wykorzystał sytuacji jeden na jeden.

 

17.01.2010, Manuel Ruiz de Lopera: 62155 widzów

PD (20/38) Betis [1.] – Zaragoza [7.] 1:0 (1:0)

 

1. R.Drenthe 1:0

74. Helton (Zaragoza) knt.

 

Costil – Puerta, Pablo, Albiol, Ruz – Drenthe (64. Foggia), Arzu, Mikel, Nani – Caracciolo (64. Niang), Bojan

 

Pięć z najbliższych sześciu spotkań miało być prawdziwy sprawdzianem dla moich podopiecznych. Wystarczy chyba, że zamieszczę tylko terminarz:

 

23.01 – Barcelona, A [Primera Division]

31.01 – Recreativo, A [Primera Division]

07.02 – Valencia, H [Primera Division]

11.02 – Bayern, A [Puchar UEFA]

14.02 – Real Madryt, A [Primera Division]

18.02 – Bayern, H [Puchar UEFA]

 

Ciężko cokolwiek przewidzieć. Na pewno trzeba wygrać wszystko u siebie, a na wyjeździe będziemy walczyć o jak najlepszy wynik.

Odnośnik do komentarza

Z Barceloną chciałem wygrać. Bardziej niż z Walencją czy też Realem. Nie wiem dlaczego widocznie po prostu ich nie lubiłem. Wiedziałem jednak, że będzie o to trudniej niż o końcowe zwycięstwo w Primera Division. Niestety nie mogłem skorzystać z usług Mame Nianga i Johna Obi Mikela, którzy wyjechali na Puchar Narodów Afryki. Nigeryjczyka w pierwszym składzie zastąpił Hugo Viana.

 

Przez pierwszy kwadrans trwała zażarta walka w środkowej strefie boiska. W 17 min. piłka dość niespodziewanie trafiła pod nogi wychowanka Barcelony, Bojana, który zagrał do Caracciolo, a Włoch umieścił futbolówkę w bramce. Gospodarze głównie próbowali zaskoczyć Costila uderzeniami z dystansu, które jednak mijały naszą bramkę. Pod sam koniec pierwszej połowy bliski podwyższenia był Caracciolo, ale po jego strzale głową piłkę z linii wybił obrońca. Tak więc do szatni schodziliśmy z jedno bramkowym prowadzeniem.

 

Druga połowa rozpoczęła się fatalnie. Już po pięciu minutach stan gry strzałem z rzutu karnego wyrównał Ronaldinho po tym jak faulował go Ruz. Chwilę później na boisku zameldował się powitany ogromną porcją gwizdów Giovanni dos Santos, który jak łatwo się domyśleć jest kolejnym wychowankiem Barcy w naszej drużynie. Barcelona starała się zdobyć kolejną bramkę. Chcieć nie oznacza jednak móc. W 79 min. mieliśmy za to dużo szczęścia. Ruz zagrał do Costila Francuz fatalnie wybił piłkę, a z 5 metrów strzelał Eduardo, ale kapitalnym refleksem wykazał się Benoit. Dziesięć minut później uratował nam po raz kolejny skórę wybraniając sytuację sam na sam z Messim. Swoją szansę mieliśmy także my, ale w doliczonym już czasie gry okazji jeden na jeden wykorzystać nie zdołał Bojan i z Camp Nou wywieźliśmy korzystny dla nas remis.

 

23.01.2010, Camp Nou: 90571 widzów

PD (21/38) Barcelona [3.] – Betis [1.] 1:1 (0:1)

 

17. A.Caracciolo 0:1

50. Ronaldinho 1:1

 

Costil – Puerta, Pablo, Albiol, Ruz – Drenthe, Arzu, Viana (51. dos Santos), Nani (71. Foggia) – Caracciolo, Bojan

 

Na nasze szczęście Real zremisował na wyjeździe z osiemnastym w tabeli Getafe i utrzymaliśmy dużą przewagę w tabeli nad „Królewskimi”.

Odnośnik do komentarza

Nani jest jednym z lepszych graczy Betisu. W każdym meczu przeprowadza wiele groźnych rajdów i jest ważnym ogniwem naszego zespołu. Szkoda tylko, że odbiła mu palemka. Już od dawna pytają o niego największe kluby Europy zawsze jednak odrzucałem oferty gdyż cena nie była adekwatna do jego umiejętności. Teraz jednak Portugalczyk poprosił mnie o wystawienie na listę transferową, a ja z żalem przystałem na jego prośbę. Wszak z niewolnika nie ma pracownika.

 

Tego samego dnia dowiedziałem się jeszcze, że Bojana zmogła z nóg infekcja wirusów i w łóżku spędzi dwa tygodnie.

 

30. stycznia obrońca rezerw Isidoro za 350 000 € przeszedł do Leverkusen. Mimo, że jest czołowym obrońcą drugiej drużyny nie chciałem złamać mu kariery i zgodziłem się bez najmniejszych problemów na jego transfer.

 

Mimo, że podopieczni trenera Marcelino zajmują szesnastą pozycję w tabeli to jechaliśmy do Huelvy pod olbrzymią presją. Nie mogliśmy pozwolić sobie na stratę punktów z powodu najbliższych ciężkich spotkań. W składzie jednak zaszło kilka zmian. Na prawej stronie obrony zameldował się Melli, a na środku duet Nano – Arzo. W ataku partnerem Caracciolo z konieczności został zawodnik drużyny U-19, Antonio Perez Blanco.

 

Rozpoczęliśmy fatalnie. Już w 2 min. groźnie uderzał Galletti, a Costil tak źle interweniował, że Revetriemu pozostało umieścić piłkę w pustej bramce. Gospodarze w pełni kontrolowali przebieg spotkania, ale w 35 min. padło zupełnie niezasłużone wyrównanie, a do siatki trafił po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Caracciolo. Do przerwy wynik się nie zmienił.

 

W szatni okazało się, że Nani doznał kontuzji i jego miejsce na boisku zajął Foggia. Druga połowa była krótko mówiąc nudna. W 80 min. do siatki trafił Blanco, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Więcej już się nie działo i mecz zakończyło się remisem.

 

31.01.2010, Nuevo Colombino: 15767 widzów

PD (22/38) Recreativo [16.] – Betis [1.] 1:1 (1:1)

 

2. Revetria 1:0

35. A.Caracciolo 1:1

45+. Nani (Betis) knt.

 

Costil – Puerta, Nano, Arzo, Melli – Drenthe, Arzu, Viana (65. dos Santos), Nani (46. Foggia) – Caracciolo, Blanco

 

Znów jednak dopisało nam szczęście gdyż Real zremisował z Zaragozą 2:2.

 

Nani doznał tylko urazu twarzy i za niecały tydzień powinien powrócić do gry.

 

Styczeń 2010

 

Bilans: 3-2-1, 11:4

La Liga: 1. (-), 58 pkt, 43:9

Copa del Rey: 5R (1:2 z Villarreal)

 

Transfery:

 

1. Hugo Almeida z Lens do Realu Madryt za 35 500 000 €

2. Jose Antonio Reyes z Romy do Man Utd za 34 500 000 €

3. Fernando Cavenaghi z Bordeaux do Lens za 30 000 000 €

4. Gael Clichy z Realu Madryt do Milanu za 21 500 000 €

5. Ismael Aissati z PSV do Sampdori za 19 500 000 €

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Man Utd (+1)

Francja: Monaco (+1)

Hiszpania: Betis (+8)

Holandia: PSV (+2)

Niemcy: Schalke (+2)

Portugalia: Sporting CP (+6)

Włochy: Sampdoria (+0)

Odnośnik do komentarza

Kolejnym zawodnikiem, którego dopadła infekcja wirusów po Bojanie jest Antonio Puerta Hiszpan także nie zagra przez dwa tygodnie.

 

Zanim podjęliśmy na własnym stadionie Walencję rozegrany został inny szlagier, znacznie większy. Barcelona zmierzyła się na Camp Nou z Real Madryt. Blaugrana wygrała aż 3:0 i chyba po raz pierwszy cieszyłem się z takiego wyniku Gran Derby.

 

Na Walencję wystawiłem najmocniejszy skład jakim dysponowałem. Na bramce stanął Moreira na lewą obronę wrócił Drenthe, a jego miejsce w pomocy zajął Silva. Na prawej stronie kontuzjowanego Naniego zmienił Foggia, a do ataku powrócił Sobis.

 

Początek należał do nas później atakowali już tylko goście bramki jednak nie padł i do szatni schodziliśmy z bezbramkowym remisem.

 

Druga połowa była równie nudna jak pierwsza i mecz zakończył się remisem, naszym już trzecim z rzędu. Pod koniec mieliśmy dwie świetne okazje, ale ani Caracciolo ani Drenthe nie potrafili w pojedynkę pokonać Canizaresa.

 

07.02.2010, Manuel Ruiz de Lopera: 63374 widzów

PD (23/38) Betis [1.] – Valencia [3.] 0:0

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Albiol, Ruz – Silva (62. Nano), Arzu, Viana (62. dos Santos), Foggia – Caracciolo, Sobis

 

Infekcję wirusów mam i ja masz i Ty! Tak pewnie pomyślał Manuel Ruz. Po pladze urazu bioder nadszedł czas na choroby. Prawy obrońca wypadł jak wszyscy na dwa tygodnie.

Odnośnik do komentarza

Mimo, że Bayern spisuje się bardzo słabo w Bundeslidze i zajmuje dopiero 10 pozycję w tabeli to zawsze jest to groźny zespół. Do Monachium pojechaliśmy zatem bojowo nastawieni.

 

W składzie zaszła jedna zmiana. Na prawe skrzydło wrócił Nani.

 

Pierwsza połowa standardowo była już nudna. Kiedy już wszyscy myśleli, że zakończy się remisem Schweinsteiger dośrodkował piłkę na krótki słupek, a z najbliższej odległości do bramki skierował ją Lucio. Trzeba jednak przyznać, że mecz stał na bardzo niskim poziomie, a oba zespoły oddał łącznie cztery strzały.

 

Od początku drugiej połowy zaatakowali gospodarze i już w 50 min. futbolówka dosyć przypadkowo trafiła pod nogi Fischera, a ten z łatwością pokonał Moreirę. Dopiero teraz Bayern pozwolił nam zaatakować dobrze jednak dysponowany był bramkarz zespołu z Allianz-Arena i przed rewanżem jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji.

 

11.02.2010, Allianz-Arena: 64191 widzów

PU 1R (1/2) Bayern [NIE] – Betis [HIS] 2:0 (1:0)

 

45+. Lucio 1:0

50. M.Fischer 2:0

 

Moreira – Drenthe (52. Drenthe), Pablo, Albiol, Ruz – Silva (52. Foggia), Arzu, Viana (52. dos Santos), Nani – Caracciolo, Sobis

 

Dobrych wiadomości nie miał także fizjoterapeuta. Pablo naciągnął ścięgno pachwiny i przez dwa-trzy tygodnie nie powącha murawy

Odnośnik do komentarza

- Nie jest dobrze – pomyślałem ustalając skład na wyjazdowe spotkanie z Realem. Od czterech spotkań nie potrafiliśmy wygrać. Nie graliśmy źle, ale brakowało nam tego „żądła” w ataku. W składzie zaszły dwie zmiany. Kontuzjowanego Pablo zastąpił Arzo, a w ataku postawił na Bojana i oby poskutkowało. Jednak to nie wszystko. Miejsce Viany zajął Gutierrez, a my mieliśmy grać dwójką defensywnych pomocników, a naszą bronią miały być kontrataki.

 

Początek należał do gospodarzy, ale w 6 min. piłkę na lewym skrzydle przyjął Silva dośrodkował na piąty metr gdzie czekał już Bojan, ale Casillas wybronił jego strzał. W 12 min. kopia sytuacji, ale znów lepszy okazuje się być hiszpański bramkarz. W 19 min. dośrodkowywał Cicinho z 4 metrów strzelał Valdo, ale Moreira również wykazał się świetnym refleksem. W 22 min. futbolówkę w środkowej części boiska stracił beznadziejnym podaniem Gutierrez ta jak po sznurku trafiła w końcu na 16 metr do Robinho, który strzałem w długi róg otworzył wynik spotkania. W 39 min. mogliśmy zdobyć bramkę, ale Caracciolo zbyt długo zwlekła z podaniem stracił piłkę ta trafia do Valdo, który dośrodkował futbolówkę na długi słupek, a w pustej bramce umieścił ją ponownie Robinho. Pod koniec pierwszej połowy mogło być 0:3, ale Moreira wykazał się świetną interwencją po potężnym uderzeniu Baptisty z 20 metrów. Po świetnym początku daliśmy się zepchnąć do totalnej defensywy i zasłużenie przegrywaliśmy, a nasze szanse na choćby punkt oceniałem bardzo nisko.

 

Na drugą połowę wyszliśmy w standardowym już dla nas 4-1-2-1-2, a na boisku pojawił się Viana i Sobis. Nic jednak to nie dało i na boisku nie istnieliśmy. Już po 10 min. do siatki z rzutu wolnego trafił Filipe. Później dopisywało nam już szczęście słabszego, a dwukrotnie przed utratą bramki ratowała nas poprzeczka, a innym razem Moreira. Na domiar złego pod koniec boisko z powodu kontuzji opuścić musiał Drenthe. Była to nasza pierwsza ligowa porażka od 29 spotkań.

 

14.02.2010, Santiago Bernabeu: 73883 widzów

PD (24/38) Real Madryt [2.] – Betis [1.] 3:0 (2:0)

 

22. Robinho 1:0

39. Robinho 2:0

54. Filipe 3:0

 

Moreira – Drenthe (81. Nano), Arzo, Albiol, Ruz – Silva, Gutierrez (46. Viana), Arzu, Nani – Caracciolo, Bojan (46. Sobis)

 

Rokowania fizjoterapeuty na temat Drenthe nie były dobre. Miesiąc przerwy miał przysporzyć mi kolejne problemy z zestawieniem składu.

Odnośnik do komentarza

Szybko musieliśmy zapomnieć o wszystkich ostatnich niepowodzeniach. Do Sewilli przyleciał Bayern, a na porażkę w Pucharze UEFA nie mogliśmy sobie pozwolić gdyż oznaczałoby to, że zabraknie nas w dalszej rundzie. Na lewej obronie wystąpił Nano na prawe skrzydło desygnowałem do gry Foggię pozycję rozgrywającego zajął John Obi Mikel, a duet napastników tworzył Niang i Sobis.

 

Goście z Bawarii na pewno nie przyjechali tutaj się bronić i oddali więcej strzałów niż gospodarze, a my? Nie potrafiliśmy nawet skonstruować jednej składnej akcji. Na dodatek w 33 min. boisko z powodu kontuzji opuścić musiał Silva.

 

W drugiej połowie goście dalej mieli przewagę, a udokumentować zdołali ją w 87 min. kiedy to do siatki trafił Figueroa, a dla nas był to koniec europejskich pucharów w obecnym sezonie.

 

Żenua, żenada i katastrofa. Nie wykazaliśmy woli walki i zasłużenie odpadamy.

 

18.02.2010, Manuel Ruiz de Lopera: 55416 widzów

PU 1R (2/2) Betis [HIS] – Bayern [NIE] 0:1 (0:0)

 

33. Silva (Betis) knt.

87. L.Figueroa 0:1

 

Moreira – Nano, Arzo, Albiol, Melli – Silva (33. Nani), Arzu, Mikel, Foggia – Niang (46. Caracciolo), Bojan (46. Sobis)

 

2 grudnia ubiegłego roku Silva doznał urazu biodra. Tym razem Paolo Manetti poinformował mnie o tym samym i znów przerwa trwać miała dwa miesiące. Wiązanka puszczona do Włocha nie sprawiła mu problemów z interpretacją pomimo, że polskiego nie znał i natychmiast uciekł z mego biura, a ja uderzyłem głową w biurko po czym wyciągnąłem prezent od wujka, który jeszcze otrzymałem przed pracą w Betisie.

 

Po naszych ostatnich wyczynach nie wiedziałem czego spodziewać się po meczu z Sociedad. W składzie zaszła jedna zmiana. Silvę zastąpił Puerta.

 

Rozpoczęliśmy z animuszem, ale zastanawiałem się kiedy przestaniem atakować. O dziwo nie przestaliśmy! W 23 min. Sobis minął bramkarza gości i musiał już tylko trafić do pustej bramki, ale golkiper zdołał obronić jego strzał. Piłkę do siatki wbić jeszcze mógł Puerta, który jednak zdecydował się na podanie do będącego na pozycji spalonej Foggi. Atakowaliśmy non stop, ale piłka jak na złość zawsze mijała bramkę Claudio Bravo. W końcu jednak udało nam się przełamać tą niemoc strzelecką. W 41 min. Caracciolo zgrał piłkę do Mikela, który prostopadłym podaniem uruchomił Sobisa, który jak za najlepszych momentów pewnym strzałem przy słupku wykończył akcję kolegów. Dwie minuty później powinno być 2:0, ale Rafael nie wykorzystał drugiej już sytuacji sam na sam.

 

W drugiej połowie dalej atakowaliśmy chociaż trzeba przyznać, że goście częściej zapuszczali się do przodu aniżeli w pierwszych 45 min. W 62 min. mogło się to na nich zemścić, ale w poprzeczkę trafił Puerta. Niecałe pięć minut później Caracciolo zagrał fantastyczną piłkę na dobieg do Sobisa ten uciekł obrońcom, ale po raz enty wykazał się indolencją strzelecką w sytuacji sam na sam z bramkarzem. W 70 min. głową w długi róg uderzał Caracciolo, ale Bravo wykazał się świetną interwencją. W 81 min. kolejną setkę zmarnował Sobis jednak tym razem uratowało go to, że sędzia i tak odgwizdał spalonego. Wygraliśmy, zasłużenie, ale to zwycięstwo powinno być znacznie wyższe.

 

21.02.2010, Manuel Ruiz de Lopera: 52317 widzów

PD (25/38) Betis [1.] – Real Sociedad [13.] 1:0 (1:0)

 

41. R.Sobis 1:0

45+. Cifu (Real Sociedad) knt.

 

Moreira – Nano, Arzo, Albiol, Melli – Puerta, Arzu, Mikel, Foggia (57. Nani) – Caracciolo, Sobis

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Z Walencji dotarła do nas świetna wiadomość. Tamtejsza Valencia rozprawiła się z „Królewskimi” z Madrytu 3:0 i teraz nad drugą Barceloną mamy 9 pkt. przewagi.

 

Na mecze z Osasuną zaszła jedna zmiana. Na prawym skrzydle pojawił się Nani. Rozpoczęliśmy kapitalnie. Już w 1 min. Puerta przejął piłkę na własnej połowie bo złym podaniu z rzutu wolnego. Uciekł Juanfranowi, minął Flano i po przebiegnięciu z futbolówką dobrych 50 metrów strzałem w długi róg otworzył wynik spotkania! Kapitalna akcja Hiszpana. Nie było to ciekawe spotkanie, ale w samej końcówce pierwszej połowy Juanfran wpadł w pole karne minął dwóch moich zawodników i umieścił piłkę w krótkim rogu bramki. Był to pierwszy celny strzał gospodarzy w tym meczu.

 

Już na samym początku drugiej połowy jedenastkę po faulu Albiola podyktował sędzia, a na bramkę z łatwością zamienił ją Punal. Zdołaliśmy jednak doprowadzić do remisu. W 64 min. piłkę w pole karne zgrał Niang, a tą w siatce silnym strzałem w długi róg umieścił Mikel. Do końca próbowaliśmy zdobyć zwycięską bramkę, a w 83 min. to my ją straciliśmy po strzale z rzutu wolnego Ludovica Delporte. Kiedy już wszyscy myśleli, że jest po meczu w doliczonym czasie gry punkt strzałem głową zapewnił nam wprowadzony w drugiej połowie Mame Niang. W ostatnich sekundach bramkę na wagę zwycięstwa zdobyć mógł Bojan, ale w sytuacji sam na sam posłał piłką ponad bramką.

 

28.02.2010, Reyno de Navarra: 17884 widzów

PD (26/38) Osasuna [13.] – Betis [1.] 3:3 (1:1)

 

2. A.Puerta 0:1

45+. Juanfran 1:1

48. P.Punal 2:1 rz.k.

64. J.Mikel 2:2

83. L.Delporte 3:2

90+. M.Niang 3:3

 

Moreira – Nano, Albiol, Arzo, Melli – Puerta, Arzu, Mikel, Nani – Sobis (53. Bojan), Caracciolo (53. Niang)

 

Luty 2010

 

Bilans: 1-2-3, 4:6

La Liga: 1. (-), 63 pkt, 47:15

Copa del Rey: 5R (1:2 z Villarreal)

 

Transfery: brak

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Liverpool (+1)

Francja: Monaco (+5)

Hiszpania: Betis (+7)

Holandia: PSV (+9)

Niemcy: Mainz (+3)

Portugalia: Sporting CP (+6)

Włochy: Inter (+1)

Odnośnik do komentarza

Mecz z Albacete mogliśmy rozpocząć podobnie jak ten z Osasuną, ale w 30 sekundzie spotkania fantastycznej okazji nie wykorzystał John Obi Mikel. Zawodnikiem, który ostatnio jest w wyśmienitej formie jest na pewno Puerta. W 4 min. stworzył sobie wyśmienitą okazję, ale nie zdołał jej wykorzystać. Pięć minut później minął na skrzydle rywala, silnie uderzył w długi róg nie dając bramkarzowi szans na interwencję. W 35 min. mieliśmy kopię sytuacji, ale tym razem nieznacznie się pomylił. W drugiej połowie działo się już stosunkowo niewiele. W 77 min. Puerta ponownie trafił do siatki, ale sędzia dopatrzył się przy podaniu Nianga spalonego. Jednak co się odwlecze to nie uciecze i w 83 min. po prostopadłym zagraniu Mikela w sytuacji sam na sam bramkarzowi szans nie dał Niang. Więcej bramek nie padło.

 

07.03.2010, Manuel Ruiz de Lopera: 52649 widzów

PD (27/38) Betis [1.] – Albacete [17.] 2:0 (1:0)

 

9. A.Puerta 1:0

83. M.Niang 2:0

 

Costil – Nano, Albiol, Arzo, Ruz – Puerta, Arzu, Mikel, Nani (46. Foggia) – Niang, Bojan

 

Ibon Gutierrez po raz kolejny już zaczął domagać się gry w pierwszym składzie. Po kilku dwuznacznych wypowiedziach powiedziałem mu prosto w oczy, że nie ma na to szans i zgodnie z jego prośbą wystawiłem go na listę transferową. Już od jakiegoś czasu na jego miejsce mam na oku utalentowanego francuskiego gracza.

 

Rezerwy U-19 na pięć kolejek przed końcem sezonu zapewniły sobie tytuł mistrzowski.

 

Już mówiłem, że Puerta dzieli i rządzi? Jeśli tak to nie inaczej było już na początku wyjazdowego spotkania z Malagą. W 15 min. Antonio rozpędził się na lewym skrzydle dorzucił piłkę na długi słupek, a Sobis po rękach bramkarza zdobył swoją 10 ligową bramkę w tym sezonie. No i niestety to wszystko jeśli chodzi o pierwszą połowę. Gdybyśmy tak częściej trafiali w światło bramki to goli mogłoby być więcej.

 

Drugą połowę z animuszem rozpoczęli w gospodarze, ale w 57 min. zkontrowaliśmy ich. Viana zagrał do Nianga ten nie wykorzystał sytuacji sam na sam, ale piłkę do pustej bramki wbiłby Sobis. No właśnie wbiłby gdyby nie faul w polu karnym co skrzętnie wyłapał arbiter główny tego spotkania. Do „jedenastki” podszedł sam poszkodowany i krótko mówiąc spieprzył to. Arnau wybronił silny, ale w sam środek bramki strzał. Do wybitej piłki podskoczył raz jeszcze Brazylijczyk i jego strzał do bramki został zablokowany. W 69 min. wykonywaliśmy kolejny rzut rożny. Viana dośrodkował na krótki słupek, a Niang w dawnym stylu wygrał pojedynek główkowy i pokonał golkipera. Gospodarze jedyną klarowną sytuację stworzyli sobie dopiero w doliczonym czasie gry, ale Costil wykazał się dobrą interwencją po strzale dos Santosa z 5 metrów.

 

14.03.2010, La Rosaleda: 24981 widzów

PD (28/38) Malaga [15.] – Betis [1.] 0:2 (0:1)

 

15. R.Sobis 0:1

58. R.Sobis (Betis) n.w.k.

69. M.Niang 0:2

 

Costil – Nano, Albiol, Pablo, Melli – Puerta, Arzu, Mikel (46. Viana), Nani – Niang, Sobis

Odnośnik do komentarza

Nasz kolejny przeciwnik był już znacznie bardziej wymagający niż poprzedni. Na Manuel Ruiz de Lopera gościliśmy zawsze groźny Villarreal. Na ten mecz do bramki powrócił Moreira, a na prawą stronę obrony Ruz.

 

W pierwszej połowie oba zespoły stworzyły po jednej góra dwóch wartych uwagi akcjach. Jednak bramkarze obu ekip spisywali się bezbłędnie i po jakby nie patrzeć nudnej pierwszej części spotkania mieliśmy bezbramkowy remis.

 

Drugą połowę mogliśmy i powinniśmy byli rozpocząć od bramki, ale Sobis po raz kolejny udowodnił, że ten sezon zupełnie mu nie wyszedł. W końcówce niebiosa sprzyjały obu ekipom i doszło do podziału punktów.

 

17.03.2010, Manuel Ruiz de Lopera: 62390 widzów

PD (29/38) Betis [1.] – Villarreal [7.] 0:0

 

Moreira – Nano, Albiol, Arzo, Ruz – Puerta, Arzu, Mikel, Nani (62. Foggia) – Niang, Sobis (62. Bojan)

 

Nie jesteśmy w formie to widać, ale chyba w meczu z ostatnią drużyną w tabeli miałem prawo oczekiwać zwycięstwa. Na lewą obronę został przesunięty Puerta jego miejsce w pomocy zajął powracający po kontuzji Nimani, a w ataku pojawił się Caracciolo.

 

W 12 i 14 min. dwie świetne okazje zmarnował Nimani. W 22 min. skończyło się pobłażanie i Mikel wykorzystał sytuację sam na sam. Uderzając po ziemi w róg bramki. Cztery minuty później Caracciolo zagrał piłkę za plecy obrońców, a Sobis o dziwo podobnie jak Nigeryjczyk kilka minut wcześniej trafił do siatki. W 42 min. sędzia podjął idiotyczną decyzję niczym polski, pierwszoligowy arbiter. Po faulu Nimaniego pokazał francuzowi czerwoną kartkę, a my musieliśmy grać w osłabieniu.

 

W drugiej połowie grający w przewadze gospodarze osiągnęli jako taką przewagę. Zapewne niedoszło by do tego gdyby Sobis wykorzystał chociaż jedną z dwóch wyśmienitych sytuacji. W 82 i 84 po strzałach głową Caracciolo piłkę z linii kolejno wybijał obrońca i bramkarz. U nas za to świetnie spisywał się Moreira, który jednak musiał skapitulować w 90 min. po strzale Obertana. Było to jednak wszystko na co stać było Espanyol.

 

21.03.2010, Lluis Companys: 17677 widzów

PD (30/38) Espanyol [20.] – Betis [1.] 1:2 (0:2)

 

22. J.Mikel 0:1

26. R.Sobis 0:2

42. F.Nimani (Betis) czerw/k

90. G.Obertan 1:2

 

Moreira – Puerta, Pablo, Albiol, Ruz – Nimani, Arzu, Mikel (43. Foggia), Nani – Caracciolo, Sobis

 

John Obi Mikel skręcił nadgarstek i czeka go od jednego do dwóch tygodni przerwy.

 

Niestety przed derbowym spotkaniem z Sevillą posypała się drużyna. Nano doznał urazu ścięgna Achillesa i czeka go co najmniej dwumiesięczna przerwa, a Arzu nadwyrężył nadgarstek i raczej nie zagra w derbach. Na dodatek Nimani za czerwoną kartkę będzie pauzował przez trzy ligowe kolejki.

 

Jedyną dobrą wiadomością było to, że zespół U-19 w finale Pucharu Hiszpanii pokonał swojego rywala aż 4:0 i udowodnił kto ma najlepszą szkółkę na Płw. Iberyjskim.

Odnośnik do komentarza

Na derby zaszły duże zmiany w składzie. Nie z mojej woli, niestety. Na lewej stronie obrony zagrał Drenthe gdyż Puerta został przesunięty do pomocy gdzie łatał dziurę po zawieszonym Nimanim. Na pozycji defensywnego pomocnika wystawiłem Albiola miejsce, którego w obronie zajął Arzo. Rozgrywającym za to został Viana.

 

Poprosiłem zawodników żeby zagrali dla tej wspaniałej publiczności, która zgromadziła się dzisiejszego wieczoru na Manuel Ruiz de Lopera. Ewidentnie przyniosło to oczekiwany efekt i od początku atakowaliśmy. W 16 min. bardzo bliski zdobycia gola był Sobis, ale po jego strzale piłka trafiła w poprzeczkę. Mieliśmy zdecydowaną przewagę, ale w 33 min. po podaniu Suazo do siatki trafił Kerzhakov. W doliczonym czasie gry powinien być remis, ale po dośrodkowaniu Puerty w bramkę z 4 metrów nie trafił Nani. Kilkanaście sekund później po zgraniu piłki przez Caracciolo sam na sam z bramkarzem stanął Sobis i uderzył nad bramką.

 

Po drugiej połowie powinienem chyba zwolnić cały sztab szkoleniowy. Niestety przegraliśmy. Sevilla oddała trzy strzały, my dziewiętnaście, ale „aż” cztery były w światło bramki.

 

28.03.2010, Manuel Ruiz de Lopera: 64185 widzów REKORD

PD (31/38) Betis [1.] – Sevilla [9.] 0:1 (0:1)

 

33. A.Kerzhakov 0:1

54. E.Maresca (Sevilla) knt.

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Arzo, Ruz – Puerta, Albiol, Viana (59. dos Santos), Nani (46. Foggia) – Caracciolo, Sobis (59. Bojan)

 

Ciężko to powiedzieć, ale jest to nasza pierwsza porażka na własnym stadionie w tym sezonie, a nasz przewaga nad drugą w tabeli Barceloną stopniała już do dwóch punktów.

 

Marzec 2010

 

Bilans: 3-1-1, 6:2

La Liga: 1. (-), 73 pkt, 53:17

Copa del Rey: 5R (1:2 z Villarreal)

 

Transfery: brak

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Liverpool (+1)

Francja: Monaco (+2)

Hiszpania: Betis (+2)

Holandia: PSV (+9) MISTRZ

Niemcy: Mainz (+1)

Portugalia: Sporting CP (+7)

Włochy: Inter (+4)

Odnośnik do komentarza

Po długich i żmudnych negocjacjach Melli podpisał nowy kontrakt z klubem, który związał go z nami do 2015 roku.

 

Na mecz z Levante od drużyny wrócił Mikel, a w ataku zagrała dwójka Niang – Bojan.

 

Już w pierwszej i drugiej minucie było groźniej pod bramką gospodarzy po dwóch strzałach Mikela, ale oba minęły „świątynię” Kiralyego. Nie minęło kilkanaście sekund, a Drenthe zagrał do Nianga, który nie dał szans Węgrowi w sytuacji sam na sam. W 14 min. faulowany w polu karnym był Puerta, a rzut karny pewnie wykonał Nani. W 23 min. Albiol został zniesiony z boiska, a jego miejsce zająć musiał Gutierrez. W 31 min. mieliśmy kolejną bramkę. Crespo przyjął piłkę na rogu pola karnego zagrał do bramkarza, który wybiegł na piąty metr i nie zdążył się wrócić. Trzy minuty później swoją okazję miał także Bojan, ale trafił prosto w bramkarza.

 

Niestety w drugiej połowie zupełnie oddaliśmy pole gry gospodarzom. Bramki jednak nie padły głównie dzięki świetnej dyspozycji Moreiry.

 

04.04.2010, Ciutat de Valencia: 24865 widzów

PD (32/38) Levante [14.] – Betis [1.] 0:3 (0:3)

 

2. M.Niang 0:1

14. Nani 0:2 rz.k.

23. R.Albiol (Betis) knt.

31. J.Crespo 0:3 sam.

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Arzo, Ruz – Puerta, Albiol (23. Gutierrez), Mikel (57. dos Santos), Nani – Niang, Bojan

 

Po długim czasie Barcelona w końcu straciła punkty i to z naszym przyszłym rywalem, Atletico. Nie będziemy mogli jednak w tym meczu skorzystać z Albiola, którego kontuzja wyeliminowała z gry na co najmniej dwa tygodnie.

Odnośnik do komentarza

W finale Copa del Rey spotkał się obrońca tytułu, Real Madryt i zespół, który nas z tych rozgrywek wyeliminował czyli Villarreal. Lepsi o jedną bramkę okazali się Królewscy, którzy wygrali 3:2.

 

Zanim jednak ugościmy Atletico do Sewilli przyleciał zespół Xerez. Zawieszonego za żółte kartki Ruza zastąpił Melli, a kontuzjowanego Albiola zawodnik rezerw Jorge Hernandez. Do ataku powrócił także Sobis.

 

Od początku goście niespodziewanie zaatakowali i już w 10 min. po strzale Geijo w długi róg przegrywaliśmy. W 18 min. mieliśmy remis, a strzelcem bramki okazał się Sobis, który szczęśliwie trafił do siatki egzekwując rzut karny. W 26 i 31 min. zmarnowaliśmy dwie sytuację sam na sam, a pechowym zawodnikami okazali się być Mikel i Sobis. W 35 min. kolejną „setkę” zmarnował Brazylijczyk. I to tyle jeśli chodzi o pierwszą część spotkania.

 

Na początku drugiej połowy kolejną 100% sytuację zmarnował Rafael i powoli zaczął zastanawiać się czy on w ogóle jest nam potrzebny. W 50 min. Drenthe wrzucił piłkę na piąty metr, a Nani potężnym strzałem w środek bramki dał nam prowadzenie. W 67 min. Paulo Ferrari ujrzał drugą żółtą kartkę i graliśmy w przewadze. W 73 min. Sobis co zrobił? Tak to oczywiste znów nie potrafił pokonać bramkarza. W 78 i 81 min. zmarnowaliśmy kolejne sytuację sam na sam, ale trzy minuty później padła wreszcie upragniona bramka. Po zgraniu piłki przez Nianga strzałem pod poprzeczkę bramkarza pokonał John Obi Mikel. W 90 min. Geijo uderzył z 25 metrów, a piłka z stosunkowo niewielką prędkością wpadła do naszej bramki. W doliczonym czasie gry znów nie wykorzystaliśmy świetnej okazji, a strzelał Mikel. I to byłoby na tyle. Jeśli zagramy z taką antyskutecznością z Atletico to o trzech punktach będziemy mogli pomarzyć.

 

11.04.2010, Manuel Ruiz de Lopera: 53337 widzów

PD (33/38) Betis [1.] – Xerez [18.] 3:2 (1:1)

 

10. A.Geijo 0:1

18. R.Sobis 1:1 rz.k.

50. Nani 2:1

58. Juanlu (Xerez) knt.

67. P.Ferrari (Xerez) czerw/k

84. J.Mikel 3:1

90. A.Geijo 3:2

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Arzo, Ruz – Puerta, Hernandez, Mikel, Nani – Niang, Sobis

 

W derbach Madrytu padł dla nas bardzo korzystny remis i to oznaczało, że nad drugą Barceloną i trzecim Realem mamy cztery punkty przewagi.

Odnośnik do komentarza

Ibon Gutierrez okazał się synem marnotrawnym i zdecydował się pozostać w zespole jednak na drodze jego bezszczelności napotkał osobę w postaci mnie i nie miał na to szans.

 

Rozgrywający Porto, Anderson postanowił nie przedłużyć obowiązującego go do końca tego sezonu kontraktu z czego skrzętnie skorzystałem ja i Brazylijczyk od pierwszego lipca będzie reprezentował barwy Betisu. Kolejnym po Andersonie zawodnikiem, który podpisze z nami kontrakt jest skrzydłowy Monaco, Jeremy Menez, który także nie przedłużył kontraktu z francuskim zespołem.

 

Hugo Viana z powodu urazu twarzy pauzował będzie ok. tydzień.

 

Na Atletico zestawiłem następującą jedenastkę: Moreira – Puerta, Pablo, Arzo, Ruz – Nimani, Arzu, Mikel, Nani – Caracciolo, Sobis

 

Oba zespoły wyszły na murawę i rozpoczęło się chyba jedno z ważniejszych spotkań decydujących o losie mistrzostwa. Już w drugiej minucie przed świetną szansą stanął Caracciolo, dobijał jeszcze Ruz, ale Leo Franco popisał się dwiema świetnymi interwencjami. Oglądaliśmy szybkie i bardzo ciekawe spotkanie, a początek zdecydowanie należał do nas, ale w 16 min. Nani sfaulował rywala w polu karnym i goście stanęli przed świetną szansą. Do piłki podszedł Fred, który strzałem w prawy dolny róg otworzył wynik spotkania. W 27 min. sam na sam z bramkarzem stanął Caracciolo i do siatki nie trafił. W 37 min. piłkę na 7 metrze dostał Mikel i nieatakowany przez nikogo nie potrafił trafić w bramkę i doprowadzić do remisu. W 43 min. Sobis ładnym zwodem uwolnił się spod opieki obrońcy, ale okazał się samolubnym napastnikiem i zamiast podać do lepiej ustawionego kolegi zdecydował się sam wykończyć akcję i uderzył nad bramką. Za komentarz do pierwszej połowy niech wystarczy statystyka strzałów 12 do 3 dla nas oczywiście.

 

W drugiej połowie pierwszą dogodną okazję stworzyliśmy w 71 min., ale Sobis przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 88 min. z 10 metrów uderzał minimalnie nad bramka Foggia, a w pierwszej minucie doliczonego czasu gry Mikel przejął piłkę na 30 metrze pobiegł na bramkę uderzył fantastycznie w okienko bramki, ale Leo Franco tego dnia był niesamowity i końcami palców wybił futbolówkę na rzut rożny. Mieliśmy jednak rzut rożny Arzu posyła piłkę na krótki słupek, a Niang trafia… w słupek. Przegraliśmy kolejny wygrany mecz. W strzałach 18-4.

 

17.04.2010, Manuel Ruiz de Lopera: 63124 widzów

PD (34/38) Betis [1.] – Atletico [5.] 0:1 (0:1)

 

17. Fred 0:1 rz.k.

 

Moreira – Puerta, Pablo, Arzo, Ruz – Nimani, Arzu, Mikel, Nani (72. Foggia) – Caracciolo (56. Niang), Sobis

Odnośnik do komentarza

Benoit Costil naciągnął ścięgno podkolanowe i czeka go trzytygodniowa przerwa.

 

Ibon Gutierrez wróci na stare śmieci. Za 4 100 000 € wykupił go jego poprzedni klub – Athletic.

 

I to właśnie zespół z Baskonii jest naszym kolejnym rywalem. W składzie zaszła jedna zmiana. Po kontuzji do drużyny powrócił Albiol, który zastąpił Arzo.

 

Już w 5 min. Caracciolo stanął praktycznie przed pustą bramką, ale w nią nie trafił. W 18 min. sam na sam z bramkarzem Sobis i uderza obok prawego słupka, ale niestety od zewnętrznej strony bramki. W 23 min. zniesiony z boiska został Nani, a już od jakiegoś czasu biegł po nim Nimani, który doznał urazu. Nie przeszkodziło mu to jednak w 31 min. dograć do Sobisa, który z linii końcowej trafił w niesamowity sposób do bramki. Dwie minuty później Rafael staje przed jeszcze lepszą sytuację podcina piłkę, ale golkiper jakimś cudem przenosi ją ponad bramką. Chwilę później swoją szansę mieli także gospodarze, ale po strzale Yeste świetnym refleksem wykazał się Moreira. Znów byliśmy zespołem znacznie lepiej grającym, ale prowadziliśmy tylko jedną bramką.

 

Drugą część spotkania rozpoczęliśmy fantastycznie. Nimani wrzucił piłkę na długi słupek, a Sobis przyjął ją na czwartym metrze i z dziecinną łatwością skierował do bramki. W 53 min. po długim wybiciu piłki przez Albiola, Caracciolo stanął przed świetną szansą zmarnował ją, ale Sobis dobił jego strzał i skompletował tym samym hat-tricka. Sześć minut później pojedynek główkowy w naszym polu karnym wygrał Albiol, ale sędzia dostrzegł w tej sytuacji faul. Do piłki podszedł Orbaiz i pewnym strzałem pokonał Moreirę. Nie minęły dwie minuty, a do bramki trafił Nimani, ale sędzia podjął kolejna wątpliwą decyzję i nie uznał tej bramki. W 71 min. po złym wybiciu piłki przez Ruza, Moreira obronił strzał Aduriza dobitkę no i skoro piłkarze nie mogą to sędzia pomoże, który dopatrzył się faulu w polu karnym Puerty. Do piłki podszedł Orbaiz i ponownie nie dał szans naszemu bramkarzowi. W 72 min. swoją kolejną okazję miał Sobis, ale tym razem fatalnie przestrzelił. Sędziowie zgotowali nam niemałe piekło, ale utrzymaliśmy prowadzenie do końca i zasłużenie wygraliśmy.

 

25.04.2010, San Mames: 39965 widzów

PD (35/38) Athletic [8.] – Betis [1.] 2:3 (0:1)

 

23. Nani (Betis) knt.

31. R.Sobis 1:0

49. R.Sobis 2:0

54. R.Sobis 3:0

60. P.Orbaiz 3:1 rz.k.

71. P.Orbaiz 3:2 rz.k.

 

Moreira – Puerta, Pablo, Albiol, Ruz – Nimani (63. Drenthe), Arzu, Mikel (81. Gutierrez), Nani (23. Foggia) – Caracciolo, Sobis

 

Trzeba jednak przyznać, że była to kolejka cudów. Real Madryt zremisował bezbramkowo na wyjeździe z 15 w tabeli Levante, a Barcelone przegrała z przedostatnim Xerez 1:3.

 

Dobre wiadomości miał dla mnie także fizjoterapeuta bo Nani pauzował będzie tylko przez tydzień.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...