Skocz do zawartości

Andalusia Dream...


olfeusz

Rekomendowane odpowiedzi

Nasze rezerwy zagrały nadspodziewanie dobrze i zajęły piąte miejsce w drugiej lidze. I do miejsce premiowanego awansem (trzeciego) zabrakło im trzech punktów. Zespół U-19 znów okazał się bezkonkurencyjny. Z ośmiopunktową przewagą nad Sevilla obroniły tytuł wywalczony przed rokiem. Warto też dodać, że w 24 meczach zdobyli aż 89 bramek.

 

Na uroczystej gali kończącej sezon rozdane zostały wszelkie nagrody. I tak bramkarzem roku został Igor Akinfeev (Barcelona), drugie miejsce zajął Iker Casillas (Real Madryt), a trzecią lokatę Daniel Aranzubia (Athletic).

 

Tytuł ligowego piłkarza roku przypadł naszemu zawodnik. Andrea Caracciolo swoją postawą jak najbardziej zasłużył na tą pozycję. Drugie miejsce należało do Robinho (Real Madryt), a trzeci był Riccardo Montolivo (Zaragoza).

 

Królem Strzelców został Robinho (Real Madryt) - 20 bramek, drugie miejsce Sergio Aguero (Atletico) – 19 bramek, a trzecie o dziwo mający na koncie dwa trafienia mniej niż Torres, Stefan Kießling.

 

Menedżerem roku został Juande Ramos (Atletico), drugie miejsce Ottmar Hitzfeld (Barcelona), a dopiero trzecia lokata przypadła mi.

 

Do jedenastki sezonu trafił Anderson i Caracciolo, a na ławkę rezerwowych Albiol.

 

Maj 2011

 

Bilans: 5-0-1, 9:4

La Liga: 2. (+1), 81 pkt, 58:27

Liga Mistrzów: ĆwF (1:1 i 0:2 z Milanem)

Copa del Rey: PF (1:2 z Barceloną)

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Liverpool (+3) MISTRZ

Francja: PSG (+0) MISTRZ

Hiszpania: Atletico Madryt (+10) MISTRZ

Holandia: Feyenoord (+1) MISTRZ

Niemcy: HSV (+10) MISTRZ

Portugalia: Sporting CP (+0) MISTRZ

Włochy: Sampdoria (+1) MISTRZ

Odnośnik do komentarza

Był to dziwny sezon. Teraz mam wrażenie, że zawodnicy na początku głównie skupili się na Lidze Mistrzów gdzie spisywaliśmy się naprawdę dobrze, ale zabrakło szczęścia czy jak kto woli umiejętności zadania decydującego ciosu. Kiedy odpadliśmy w ćwierćfinale w lidze zaczęliśmy grać wyśmienicie. Nie było praktycznie drużyny, która potrafiła się nam przeciwstawić i wywindowaliśmy na pozycję wicelidera, którą zajmujemy już trzeci raz pod moim dowództwem. Pytanie czy w następnym sezonie dalej będziemy tak dobrze grać i zaryzykować w kilku przypadkach. Nad tym będę musiał się zastanowić, a póki co trzeba podsumować miniony sezon.

 

Bramkarzy oceniłbym na cztery. Zdarzały im się wpadki, ale zazwyczaj bronili pewnie. Najpierw podstawowym bramkarzem był Moreira, ale szansę w końcu dostał Costil, grał przed jakiś czas i po kilku słabszych meczach ponownie bronił Moreira. Miałem dwóch równorzędnych bramkarzy z czego mogłem się cieszyć. Za to Jorge Garcia nie dostał ani jednej szansy, ale też nie rozwinął się jakoś szczególnie i nie przedłużę z nim kontraktu.

 

Obrona jak to zwykle bywało grała dobrze, a środek bloku defensywnego bardzo dobrze. Filarem był duet Pablo – Albiol, a ten pierwszy nie bez powodu okazał się być jednym z najlepszych obrońców ligi. Świetnie uzupełniał ich utalentowany Arzo, który ze średnią 7.57 teoretycznie okazał się być najlepszy z tej trójki. W kilku meczach wystąpił także Nano, który jednak przesunięty został do drużyny rezerw i zostanie sprzedany, a jego miejsce zajął utalentowany Terron, który interesują się takie kluby jak Newcastle, Lazio, Real Madryt czy Villarreal. Na bokach nie było już tak dobrze. Stały poziom jak zwykle trzymał Drenthe, który zwłaszcza w Lidze Mistrzów siał postrach. Jego miejsce było nie zagrożone. Po drugiej stronie przyzwoicie radził sobie Melli, ale średnia 7.03 to nie był szczyt moich marzeń. W przypadku pozostałej dwójki tj. Puerty i Ruza zapadła już ostateczna decyzja. Dosyć miałem oczekiwania kiedy w końcu zaczną grać na miarę swojego talentu i był to ich ostatni sezon w Betisie. Jak widać wzmocnienia głównie potrzebne są na prawej stronie, ale przyda się także dobry zmiennik dla Drenthe.

 

Pomoc w tym sezonie spełniła pokładane w niej nadzieje, choć nie całkowicie. Głównie za sprawą Arzu i Naniego. Ten pierwszy znacznie obniżył w lidze bo Lidze Mistrzów spisywał się bardzo dobrze. Powoli z miejsca wygryza go Jorge Hernandez. Młody meksykański pomocnik zakończył sezon ze średnią 7.30 i jak widać opłacało się zainwestować w jego talent, który nagle eksplodował. Nani to podobnie jak Ruz i Puerta największe rozczarowanie. Liczyłem, że będzie on głównym motorem napędowym, a niestety nim nie był i sprzedany został do Arsenalu gdzie na szczęście odnalazł formę. Miejsce załatał po nim Jeremy Menez. Początek w jego wykonaniu był przeciętny i obawiałem się, że będę musiał go sprzedać. W końcu jednak zaskoczył i zakończył sezon ze średnią 7.10 i z pięcioma bramkami i asystami na koncie czym zapracował sobie na moje zaufanie. Po drugiej stronie boiska mieliśmy prawdziwe bogactwo. Wydaje mi się, że same liczny wystarczą za komentarz: Silva [34(5)-2-12, 7.26], Frederic Nimani [23(9)-5-9, 7.28]. Hiszpański skrzydłowy w tym sezonie naprawdę dojrzał piłkarsko, a jego wartość rynkowo wzrosła prawie dwukrotnie. Francuz utrzymał swoją formę z zeszłego sezonu i nie żałuję ani jednego euro centa wydanego na niego. Środek pomocy należał do jednego zawodnik Anderson Luis de Abreu. W całym sezonie zdobył czternaście bramek, zaliczył siedem asyst i jego średnia wynosi 7.27. Ściągnięty z wolnego transferu z Porto obecnie wart jest ponad dwadzieścia pięć milionów euro. Jest jeszcze John Obi Mikel zawodnik pożyteczny, ale wobec tak świetnej gry Brazylijczyka rzadko dostawał szansę do zaprezentowania się, a konflikt pomiędzy nami spowodował, że trafił do rezerw, a od nowego sezonu z wolnego transferu przeniesie się do Liverpoolu. Mimo tak świetnej postawy całej linii pomocy nowi zawodnicy są potrzebni. Głównie na prawe skrzydło i pozycję rozgrywającego bo ani Menez ani Anderson cyborgami nie są.

 

Największą zagadką było natomiast atak. Może zacznę od Ruuda van Nistelrooya. Miał być zastępcą Sobisa póki ten nie dojdzie do siebie po złamaniu nogi pod koniec poprzedniego sezonu. W okresie przygotowawczym Holender strzelał jak na zawołanie, a w sezonie praktycznie nie dostał szans i trafił do rezerw gdzie prawie został Królem Strzelców drugiej ligi. Sam nie wiem czemu stało się tak, a nie inaczej. Teraz może Goran Slavkovski ściągnięty aż za dwanaście milionów z Interu. Zwrócił na siebie uwagę głównie tym, że przewodził w stawce najlepszych strzelców w Pucharze UEFA. W 11 meczach w jakich brał udział (7 od pierwszych minut) zdobył tylko trzy bramki. Nie zamierzam jednak go przekreślać i zostanie wypożyczony by mógł zaprezentować swoje umiejętności w innym zespole gdzie mam nadzieję będzie regularnie występował. Kolejnym młodym talentem był Bojan. Grał znacznie więcej niż Macedończyk i swoje szanse wykorzystał. Statystyki prezentują się następująco [15(14)-14-4, 7.10]. Ciężko jednak było znaleźć często dla niego miejsce kiedy ma się w składzie takich zawodników jak Sobis czy Higuain. No właśnie Gonzalo. Pod wpływem emocji kupiłem go za aż trzydzieści siedem milionów z Manchesteru City. Po pierwszych meczach zacząłem się obawiać, że cały piłkarski świat będzie się ze mnie śmiał, ale po kilku meczach mogłem o tym zapomnieć. Argentyńczyk był podstawą naszego ataku i w szesnasty spotkaniach dziesięć razy trafił do siatki i zaliczył trzy asysty. Mam nadzieję, że za rok włączy się do walki o pichichi, a średnia 7.19 jest preludium to jego jeszcze lepszej gry. Rafael Sobis – dwukrotny zdobywca korony Króla Strzelców. W tym sezonie grał dziwnie. W lidze zdobył tylko sześć bramek, ale łącznie we wszystkich rozgrywkach zaliczył piętnaście trafień. Przypomnę, że w drugim sezonie mojej pracy w Betisie zaliczył 28 ligowych trafień w 30 meczach (w tym sześć razy wchodził z ławki). Nie wiem jak długo przyjdzie mi jeszcze czekać na powrót jego formy strzeleckiej, ale mam nadzieję, że za rok w końcu zacznie regularnie strzelać. Na koniec pozostałą mi dwójka graczy, która w dużej mierze jest autorem początkowych sukcesów tego klubu. Pierwszy będzie Mame Niang. W tym sezonie grał już naprawdę mało piętnaście spotkań we wszystkich rozgrywkach, plus dwukrotnie wchodził z ławki. Już pod koniec tego sezonu skończył grać na odgrywającego więc w przyszłym sezonie grałby jeszcze mniej i postanowiłem, że zostanie sprzedany. Na sam koniec najlepszy gracz tego roku. Andrea Caracciolo [28(10)-20-14, 7.89]. Komentarz właściwie jest zbędny, Król Strzelców Ligi Mistrzów, ustanowił nowy rekord tytułów gracza meczu w Betisie – 13. Kiedy nie szła gra on jednym zagraniem potrafił obrócić spotkania o 180 stopni. Ciekaw jestem jak odnajdzie się w nowej taktyce.

 

Atak jest dobry. Mamy wielu klasowych napastników, ale trzeba go trochę posprzątać. Jeden zawodnik odejdzie, drugi zostanie wypożyczony i nie będzie już tak ciasno.

 

Jak widać głównie potrzebujemy rezerwowych, nie zamierzam jednak tym razem oszczędzać i jak pokazuje przykład Nimaniego i Higuaina warto czasami zainwestować w jakiegoś zawodnika.

Odnośnik do komentarza

Szykując gorące transfery panowie elektrycy wyłączyli prąd. Szybko go jednak włączyli i save jest cały. Niestety musiałem na nowo rozegrać mecz z Zaragozą. Mecz nie różnił się zbytnio znów pełno niewykorzystanych okazji, ale w 60 min. Drenthe przyłożył z dystansu i wygraliśmy 1:0. O ile spadły te same drużyny to na górze tabeli pozmieniało się i to sporo. Valencia zremisowała z Barcą 1:1, a Real wymęczył 3:2 z Getafe, więc trzecie miejsce - Real, czwarte - Barcelona, piąte - Valencia. Zmieniła się także klasyfikacja strzelców. Pierwszy bez zmian Robinho (Real Madryt) - 21 bramek, drugie miejsce teraz zajął Fernando Torres - 18 bramek, a trzecie Zlatko Dedic (Getafe) z 16 trafieniami. No i to byłoby na tyle.

Odnośnik do komentarza

Na dwóch moich bocznych obrońców chętnych nie musiałem długo szukać bo zawsze pytało o nich wiele zespołów. Manuel Ruz za 11 250 000 € przejdzie do Tottenhamu, a Puertę za 10 500 000 € kupił Feyenoord.

 

Za nim jeszcze transfer Manuela dopięty został na ostatni guzik ja już zacząłem rozmowy z Atletico w sprawie transferu Giourkasa Seitaridisa, który przejdzie do nas za 2 500 000 €.

 

Po tym transferze kibice zaczęli narzekać, że znów zamiast wzmocnić zespół klasowymi graczami kupuje zawodnika, która nie łapał się w składzie mistrza Hiszpanii. Szybko jednak musieli zamknąć usta bo przeprowadziłem mały transferowy hit. Za 16 500 000 € plus kolejne 6 500 000 € po rozegraniu 40 spotkań w lidze przejdzie do nas z Chelsea, Francuz – Franck Ribery.

 

Ogłoszony został ranking klubów europejskich i zdziwiło mnie, że spadliśmy w nim o trzy pozycje i znajdujemy się na 23 lokacie. Liderem nadal jest Manchester United co także mocno mnie zdziwiło.

 

Zarząd poinformował o możliwych opcjach budżetowych. Wybrałem tą gdzie na transfery otrzymałem 48 000 000 €, a budżet płac równy był 1 500 000 € tygodniowo.

 

W finale Copa del Rey Atletico zwieńczyło swój świetny sezon pokonując Barcelonę 2:0.

 

Czerwiec 2011

 

Bilans: -

La Liga: 2. (-), 81 pkt, 58:27

Liga Mistrzów: ĆwF (1:1 i 0:2 z Milanem)

Copa del Rey: PF (1:2 z Barceloną)

 

Transfery:

 

1. Richard Koops z Lazio do Feyenoordu za 15 500 000 €

2. Wim Duarte z Saint-Etienne do PSV za 13 250 000 €

3. Antonio Puerta z Betisu do Feyenoordu za 10 500 000 €

4. Helder Postiga z Herthy BSC do Feyenoordu za 4 500 000 €

5. Alfredo Gonzalez Bordon z Toluci do Willem II za 4 100 000 €

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: mistrz –Liverpool; puchar – West Brom (1:1k z Portsmouth)

Francja: mistrz – PSG; puchar – Monaco (1:0 z Valenciennes)

Hiszpania: mistrz - Atletico Madryt; puchar – Atletico (2:0 z Barceloną)

Holandia: mistrz – Feyenoord; puchar – Ajax (1:0 z FC Groningen)

Niemcy: mistrz – HSV; puchar – Hannover (3:0 z Wolfsburgiem)

Portugalia: mistrz - Sporting CP; puchar – Braga (1:0 z Estrela da Amadora)

Włochy: mistrz – Sampdoria; puchar – Inter (1:3 i 2:0 z Milanem)

Odnośnik do komentarza

1. lipca przybyło tylko, a może aż dwóch zawodników:

 

- Giourkas Seitaridis

- Franck Ribery

 

Znacznie więcej graczy opuściło zespół na zasadzie wolnego transferu byli to m.in.: van Nistelrooy, Nano, Doblas, Xisco i trzeci bramkarz pierwszego zespołu Jorge Garcia. Do tego jeszcze paru innych mniej znanych zawodników rezerw.

 

Poznaliśmy terminarz na nowy sezon. Zaczniemy wyjazdowym spotkaniem z Racingiem, następnie ugościmy beniaminka Xerez, a w trzeciej kolejce na La Romareda zagramy z Zaragozą. Zarząd jak zwykle oczekuje od nas tylko awansowania do europejskich pucharów, a brak presji wyników z ich strony jest bardzo korzystny.

 

Jak co roku też kibice wybierali piłkarza roku i nikogo nie zdziwiło to, że tytuł ten otrzymał Caracciolo.

 

Goran Slavkovski wypożyczony został na roku do Piacenzy grającej w Serie A.

 

Przeczesując spokojnie rynek transferowy zostałem zaskoczony tym iż musimy zagrać w trzeciej fazie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. Zupełnie nie byłem na to przygotowany. Trafiliśmy na kogoś z pary Dynamo Kijów – KF Tirana.

 

Lipiec 2011

 

Bilans: -

La Liga: -

Liga Mistrzów: -

Copa del Rey: -

 

Transfery:

 

1. Samir Nasri z Marsylii do Chelsea za 43 500 000 €

2. Mathieu Bodmer z Arsenalu do Atletico za 31 000 000 €

3. Daniel Agger z Liverpoolu do Milanu za 28 000 000 €

4. Ryan Taylor West Hamu do Realu Madryt za 27 000 000 €

5. Falcao River do Tottenhamu za 24 500 000 €

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: -

Francja: -

Hiszpania: -

Holandia: -

Niemcy: -

Portugalia: -

Włochy: -

 

02.08.2011, Areni: 11962 widzów

TOW Cetatea [RUM] – Betis [HIS] 0:4 (0:2)

 

1. Anderson 0:1

38. Anderson 0:2

56. Bojan 0:3

90. Anderson 0:4

 

W kwalifikacjach czekało na nas Dynamo i szkoda, że tak późno dowiedziałem się o tym. Szybko rozegraliśmy kolejny sparing i już musieliśmy wracać do Hiszpanii na mecz z Ukraińcami.

 

06.08.2011, Municipal: 12664 widzów

TOW FCM Bacau [RUM] – Betis [HIS] 0:5 (0:4)

 

1. A.Caracciolo 0:1

10. A.Caracciolo 0:2

37. A.Caracciolo 0:3

45+. Anderson 0:4

88. R.Sobis 0:5

 

Nie mogliśmy sobie pozwolić na jakąkolwiek wpadkę w tym meczu. Początek jednak o dziwo należał do gości. Szybko jednak bo w 10 min. ostudziliśmy zapał Dynama. Nimani przejął piłkę na lewym skrzydle, zagrał do Sobisa, a ten wpadł z nią w pole karne i bardzo ładnym technicznym strzałem w długi róg otworzył wynik meczu. Kijowianie znów starali się nas zaatakować, a w 27 min. nadziali się na kolejną kontrę. Nimani tym razem podholował futbolówkę do linii końcowej, dośrodkował na długi słupek, a tam był Higuain, który pewnym strzałem podwyższył nasze prowadzenie. W drugiej połowie graliśmy już tylko my, ale kulała nasza skuteczność. Ważne, że wygraliśmy i jedną nogą jesteśmy już w Lidze Mistrzów.

 

10.08.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 46255 widzów

LM 3FK (1/2) Betis [HIS] – Dynamo Kijów [uKR] 2:0 (2:0)

 

10. R.Sobis 1:0

27. G.Higuain 2:0

31. D.Glavina (Dynamo) knt.

 

Costil – Drenhte, Pablo, Albiol ©, Seitaridis – Nimani (53. Silva), Hernandez, Anderson, Ribery – Sobis (61. Caracciolo), Higuain

 

MoM: Rafael Sobis (Betis); N – 8

 

Cztery dni później byliśmy znowu w Rumuni gdzie graliśmy kolejny sparing przygotowujący nas do nowego sezonu.

 

14.08.2011, Gloria: 9779 widzów

TOW Gloria [RUM] – Betis [HIS] 0:7 (0:5)

 

9. Bojan 0:1

11. A.Caracciolo 0:2

13. Anderson 0:3

20. A.Caracciolo 0:4

45+. J.Terron 0:5

60. A.Caracciolo 0:6

66. Anderson 0:7

 

Z Rumunii polecieliśmy do Portugali by rozegrać ostatni już sparing z Boavistą.

 

22.08.2011, Estadio do Bessa XXI: 14134 widzów

TOW Boavista [POR] – Betis [HIS] 1:4 (0:1)

 

8. Bojan 0:1

41. Arzu (Betis) knt.

50. Anderson 0:2

59. A.Makukula 1:2

62. A.Caracciolo 1:3

74. Anderson 1:4

 

Mecz w Kijowie rozpoczęliśmy dobrze acz od trzech niewykorzystanych sytuacji. Jak mówi piłkarskie przysłowie te lubią się mścić i w istocie tak było. W 20 min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do siatki trafił Chipilov, a dziesięć minut później fatalnie z bramki wyszedł Costil, który przegrał pojedynek i Lysenko wyrównał wynik dwumeczu. Atakowaliśmy my, atakowali gospodarze. Jednak ani jedni, ani drudzy nie potrafili zdobyć bramki. W 87 min. uśmiechnęło się jednak do nas szczęście. Rybka niczym tam złota fatalnie przyjął piłkę, a Sobis takich okazji nie zwykł marnować i tym samym zapewnił nam awans. Takie mecze nie powinny mieć miejsca, ale w dużym stopniu spowodowane jest to brakiem ogrania.

 

24.08.2011, NSC Olimpijski: 11645 widzów

LM 3FK (2/2) Dynamo Kijów [uKR] – Betis [HIS] 2:1 (2:0)

 

20. A.Chipilov 1:0

30. V.Lysenko 2:0

87. R.Sobis 2:1

 

Costil – Drenthe, Pablo, Albiol ©, Seitaridis – Silva, Hernandez, Anderson, Ribery – Sobis, Higuain

 

MoM: Volodymyr Lysenko (Dynamo Kijów); N – 8

 

Następnego dnia rozlosowane zostały grupy, trafiliśmy do ostatniej oznaczonej literką H. Głównym naszym rywalem jest Manchester United, oprócz Anglików mamy jeszcze w grupie Besiktas oraz Lewskiego Sofia. Tak więc o awans nie powinno być trudno.

 

Po Superpuchar Europy sięgnął nasz przyszły rywal Manchester United, który w pokonał Barcelonę 2:0.

 

Ten sezon musi być dla nas pomyślny, nie chcę wygrać tylko ligi, ale musimy powalczyć o Ligę Mistrzów. Pomóc nam w tym ma Robin van Persie. Na konto Romy trafiło 30 000 000 €, kolejne dwanaście milionów rzymski klub otrzyma w osiemnastu ratach, a po rozegraniu przez holendra czterdziestu ligowych meczy zapłacimy kolejne 10 500 000 €. To niewątpliwie dużo, ale teraz chyba już nikt nie jest w stanie zatrzymać takiej siły ofensywnej.

Odnośnik do komentarza

Do Santander pojechaliśmy rządni bramek. Chcieliśmy zdziesionować rywala i pokazać innym już na początku sezonu, że należy się nam szacunek. Rozpoczęliśmy świetnie. W 6 min. Sobis zgrał piłkę do Andersona, a ten z 16 metrów uderzył kapitalnie w krótki róg i już prowadziliśmy. W 16 min. perfekcyjnie rozmontowaliśmy obronę gospodarzy Ribery dośrodkował na siódmy metr, ale Nimani fatalnie chybił. Niespełna dwanaście minut później Seitaridis przerzucił piłkę za linię obrony do tej dopadł Higuain, który pewnym strzałem podwyższył nasze prowadzenie. W 37 min. Racing przeprowadził pierwszą akcję w meczu. Menseguez sam na sam, ale Costil nie dał się pokonać. Cztery minuty później futbolówka trafił na dwudziesty metr do Nimaniego świetnie uderzenie w długi róg bramki i golkiper po raz kolejny był bez szans. Jednak w czwartej minucie doliczonego czasu gry rzut wolny dla gospodarzy, około 25 metrów do bramki Benoita, świetny strzał oddał Vitolo i tracimy bramkę. W drugiej połowie spokojnie kontrolowaliśmy przebieg spotkania i szkoda, że nie spróbowaliśmy częściej zaatakować bramki rywali. Z inauguracji byłem jednak zadowolony.

 

31.08.2011, El Sardinero: 16222 widzów

PD (1/38) Racing [-] – Betis [-] 1:3 (1:3)

 

6. Anderson 0:1

28. G.Higuain 0:2

39. Michael (Racing) knt.

41. F.Nimani 0:3

45+. Vitolo 1:3

 

Costil – Drenthe, Pablo, Albiol ©, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Anderson, Ribery (70. Menez) – Sobis (59. van Persie), Higuain

 

MoM: Frederic Nimani (Betis); OP L – 8

 

Lipiec 2011

 

Bilans: 6-0-1, 26:4

La Liga: 2. (-), 3 pkt, 3:1

Liga Mistrzów: 3FK (2:0 i 1:2 z Dynamem Kijów)

Copa del Rey: -

 

Transfery:

 

1. Robin van Persie z Romy do Betisu za 42 000 000 €

2. Arouca z Bayernu do Barcelony za 36 000 000 €

3. Vedran Corluka z Bayernu do Liverpoolu za 31 500 000 €

4. Alessio Cerci z Aston Villi do Romy za 28 500 000 €

5. Joao Moutinho z Barcelony do Newcastle za 18 250 000 €

6. Giovanni dos Santos z Barcelony do Werderu Brema za 17 500 000 €

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Arsenal (+0)

Francja: Auxerre (+1)

Hiszpania: Real Madryt (+0)

Holandia: Feyenoord (+0)

Niemcy: Gladbach (+2)

Portugalia: -

Włochy: -

Odnośnik do komentarza

Ledwo rozpoczął się sezon, a my już straciliśmy kluczowego gracza. Pablo opuścił trening z urazem biodra i czekają go dwa miesiące przerwy. Jest to bardzo duże osłabienie dla naszej linii obrony.

 

Po przerwie na mecze reprezentacji wracała liga. Graliśmy z beniaminkiem Xerez, a ja dokonałem kliku zmian w składzie. Kontuzjowanego Pablo zastąpił Arzo, a Nimaniego i Sobisa zmienili Silva oraz van Persie.

 

Pierwsza połowa była niespecjalna w naszym wykonaniu. Mieliśmy okazje do strzelenia bramki, ale ich nie wykorzystywaliśmy. Goście pokazywali też, że nie przyjechali tutaj się bronić i nawet zdobyli bramkę, ale sędzia odgwizdał faul na naszym zawodniku. Kiedy wszyscy wyczekiwali gwizdku kończącego pierwsza połowę w polu karnym sfaulowany został van Persie, a jedenastkę pewnie wykonał sam poszkodowany.

 

W drugiej części spotkania nie forsowaliśmy tempa bo nie było takiej potrzebny. Pierwszy okazję na podwyższenie prowadzenia miał Higuain, ale Argentyńczyk trafił prosto w bramkarza. W 72 min. wprowadzony na boisko Caracciolo odegrał piłkę do wbiegającego van Persiego, a ten pewnym strzałem w krótki róg zdobył swoją drugą bramkę. Kilka minut później kolejną bardzo dobrą okazję miał Gonzalo, ale znów Barreto okazał się lepszy.

 

10.09.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 61136 widzów

PD (2/38) Betis [2.] – Xerez [15.] 2:0 (1:0)

 

45+. R.van Persie 1:0 rz.k.

72. R.van Persie 2:0

 

Costil – Drenthe, Arzo, Albiol ©, Seitaridis – Silva (62. Caracciolo), Hernandez, Anderson, Ribery (73. Menez) – van Persie, Higuain

 

MoM: Robin van Persie (Betis); N - 8

Odnośnik do komentarza

Pierwszy mecz w LM trafił nam się wbrew pozorom idealnie. Podejmowaliśmy u siebie Manchester. Byłem zadowolony bo możliwość odskoczenia im już na samym początku jest dla nas bardzo korzystna. Do drużyny wrócił Nimani oraz Sobis.

 

Pierwsza połowa bezbarwna. Trzy strzały obu ekip w tym jeden celny to naprawdę mało. Druga część zaczęła się znacznie lepiej. van Persie wygrał pojedynek główkowy z Alvesem, Sobis uciekł obrońcom i silnym strzałem pod poprzeczkę pokonała 40 letniego Edwina van der Sara. W 55 min. po fatalnym wybiciu Costila przed świetną szansą stanął Rooney, ale Benoit zrehabilitował się za swój błąd i wybronił strzał Anglika. W 67 min. Sobis zagrał wzdłuż bramki, na długim słupku stał Menez, ale trafił tylko w boczną siatkę. Na sześć minut przed końcem rozgrywający do tej pory bardzo dobre zawody Albiol fatalnie przyjął futbolówkę tą przejął Reyes, który po minięciu dwóch zawodników nie dał najmniejszych szans naszemu bramkarzowi. Mało brakował, a Hiszpan kilka minut później zdobyłby drugą bramkę, ale tym razem Costil popisał się dobrą interwencją. Na bramkę Czerwonych Diabłów uderzał jeszcze Anderson, ale bramkarz Man Utd pokazał, że mimo wieku nadal potrafi bronić. Kiedy już wynika miał się nie zmienić również goście postanowili zabawić się w św. Mikołaja. Na początku trzeciej minuty doliczonego czasu gry Ferdinand bardzo niecelnie zagrał do obrońców, piłkę przejął Caracciolo, który nie miał problemów z trafieniem do siatki. Po tej bramce Stefano Farina zagwizdał po raz ostatni. Dopisało nam szczęście, ale także gościom. Wygrać mógł każdy, ale zdaje się, że to jednak mój zespół miał więcej klarownych sytuacji.

 

14.09.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 64099 widzów

LM GrH Betis [-] – Man Utd [-] 2:1 (0:0)

 

49. R.Sobis 1:0

84. J.Reyes 1:1

90+. A.Caracciolo 2:1

 

Costil – Drenthe, Arzo, Albiol ©, Seitaridis – Nimani, Hernandez (74. Arzu), Anderson, Ribery (56. Menez) – van Persie (66. Caracciolo), Sobis

 

MoM: Andrea Caracciolo (Betis); N – 8

 

W drugim meczu Lewski przegrał z Besikstasem przed własną publicznością 2:3.

 

Zaragoza rozpoczęła ten sezon fatalnie od porażek z Realem (1:4) i Walencją (0:2). Nie miałem jednak nic przeciwko abyśmy na La Romareda skomplikowali ich sytuacje jeszcze bardziej. W składzie na ten mecz dokonałem kolejnych rotacji. Na środku obrony obok Arzo pojawił się debiutujący w pierwszym składzie Ormaetxea, na prawej stronie obrony mieliśmy Melliego, przed nim biegał Menez, a w ataku pojawił się Higuain, który zmienił van Persiego.

 

Rozpoczęliśmy z kulturą i daliśmy pierwszym zaatakować gospodarzom. W 8 min. minął ich czas Anderson otrzymał przed polem karnym piłkę Nimaniego, minął dwóch rywali i strzałem w długi róg otworzył wynik spotkania. Trzy minuty później przed świetną szansą stanął Sobis, ale jego rodak Helton dobrze się spisał wybijając futbolówkę na korner. Niespełna dwie minuty później Rafael znów stanął sam na sam z bramkarzem Zaragozy i znów okazał się gorszy. W 33 min. Nimani świetnie poradził sobie na skrzydle, dośrodkował w pole karne, ale Higuain także nie znalazł sposobu na Heltona. Mieliśmy korner, gospodarze wybili piłkę przed pole karne, przejął ją Nimani z łatwością wpadł w pole karne, uderzył w długi róg i gol. Jeszcze przed przerwą mogliśmy podwyższyć prowadzenie, ale nie udało się i do przerwy schodziliśmy zadowoleni.

 

Na początku drugiej połowy gospodarze zaatakowali. Szybko jednak odpowiedzieliśmy. W 49 min. Higuain dobrze zagrał do van Persiego ten minął bramkarza, stanął przed pustą bramką i trafił w boczną siatkę. W 62 min. znów podawał Higuain, Anderson sam na sam i znów tylko boczna siatka. W 71 min. może byłoby 3:0, ale wychodzącego na czystą pozycję Higuaina sfaulował Gamberini i od tej pory graliśmy w przewadze. Dominowaliśmy w cały spotkaniu, ale w 81 min. zrobiło się nerwowo. Za pola karnego uderzył Lafita, piłka nabrała przedziwnej rotacji, odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce. W 86 min. świetną długą piłkę otrzymał Higuain uciekł obrońcy, otworzył sobie drogę do praktycznie pustej bramce, ale Helton końcami rękawic wybił futbolówkę na róg. Po którym z 20 metrów uderzał Anderson, rykoszet i w ostatniej chwili z interwencją zdążył bramkarz. Gospodarze wyszli z kontrą, dośrodkowanie na długi słupek Samuel i 2:2. Fatalna interwencja Costila. W 90 min. z 30 metrów na pustą bramkę strzelał van Persie i nie trafił. Zaragoza powinna przegrać 4:0, a zremisowała. Helton i Barbosa z Villarreal to bramkarze, którzy odkąd pamiętam zawsze zatrzymywali moich napastników od wykonania masakry. Szkoda, ale to dopiero początek sezonu.

 

18.09.2011, La Romareda: 31447 widzów

PD (3/38) Zaragoza [20.] – Betis [2.] 2:2 (0:2)

 

8. Anderson 0:1

34. F.Nimani 0:2

71. A.Gamberini (Zaragoza) czerw/k

81. A.Lafita 1:2

87. Samuel 2:2

 

Costil – Drenthe, Arzo, Ormaetxea, Melli © – Nimani, Hernandez (75. Arzu), Anderson, Menez – Sobis (46. van Persie), Higuain

 

MoM: Cesar Arzo (Betis); O Ś – 8

Odnośnik do komentarza

Kolejny rywal to Sociedad, które podejmowaliśmy ze znów przemeblowanym składem i dwoma debiutantami w składzie, w tym z bramkarzem.

 

Powiem tylko, że w pierwszej połowie nasz rywal nie oddał choćby jednego strzału, a my nie wykorzystaliśmy dwóch okazji sam na sam i tyle samo razy obrońcy Sociedad wybijali piłkę z linii.

 

Już w 21 sekundzie drugiej połowy van Persie drugi raz stanął przed golkiperem i drugi raz bramki nie zdobył. W 59 min. z 7 metrów strzelał Arzo i wybił piłkę po za stadion. Brawo dla tego pana. W 68 min. wprowadzony na boisko Sobis strzelał z 14 metrów, ale jego uderzenie wołało o pomstę do nieba. W 74 min. uśmiechnęło się jednak do nas szczęście. Mikel Gonzalez fatalnie podał, piłkę przejął Sobis zbiegł do linii końcowej i myślałem, że jest już po akcji, ale ten uderzył świetnie w krótki róg i prowadziliśmy. W 80 min. druga akcja w cały meczu gości, wystawienie piłki do zupełnie niekrytego na 16 metrze zawodnika i poprzeczka. I znów powinna to być egzekucja jak w walce pomiędzy bokserami w wadze ciężkiej i lekkiej. Goście nie mieli atutów by nam zagrozić, a nam znów brakowało wykończenia. Musimy nauczyć się wykorzystywać stwarzane okazje bo w LM z klasowymi zespołami na wyjeździe będzie stwarzali sobie zaledwie mały ułamek tego co mieliśmy dzisiaj.

 

21.09.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 56309 widzów

PD (4/38) Betis [2.] – Sociedad [15.] 1:0 (0:0)

 

74. R.Sobis 1:0

 

Yoel – Siguenza, Arzo, Ormaetxea, Melli © - Nimani, Hernandez, Anderson, Menez – Caracciolo, van Persie (59. Sobis

 

MoM: Ion Ansotegi (Sociedad); O Ś – 8

 

Nimani w tym meczu doznał urazu stopy i z Besiktasem nie zagra na pewno, a czy uda się mu wykurować na Walencję to się jeszcze okaże.

 

Besiktas to drużyna znacznie bardziej wymagająca niż Sociedad. Pierwszą świetną okazje mieliśmy w 25 min. Higuain z 10 metrów, ale Runje jakimś cudem wybronił jego strzał. Minutę później przed szansą Sobis i ponownie bramkarz Turków okazał się lepszy. W 27 min. Melli obunóż potraktował rywala i wyleciał z boiska. Miałem tego dosyć. Po tej bramce gospodarze zaatakowali, w 45 min. wyszliśmy z kontrą, Sobis sam na sam i schrzanił jak zwykle z nami to bywa tą świetną okazję.

 

W drugiej połowie zaatakowaliśmy w 59 min. Sobis sam na sam i nie trafia do bramki. Do końca próbowaliśmy, ale jeśli nie wykorzystuje się świetnych okazji w czasie meczu to starania pod koniec zazwyczaj nie przynoszą efektów. Po tym meczu Melli miał u mnie przerąbane.

 

27.09.2011, Inonu: 26359 widzów

LM GrH (2/6) Besiktas [1.] – Betis [2.] 0:0

 

27. Melli (Betis) czerw/k

 

Costil – Siguenza, Arzo, Ormaetxea, Melli © (27. czerw/k) – Silva (46. van Persie), Hernandez, Anderson, Ribery – Sobis, Higuain (27. Seitaridis)

 

MoM: Hugo (Besiktas); P Ś – 8

 

W drugim meczu Man Yoo wygrało 2:0 i gdzieś mogliśmy wsadzić sobie przewagę jaką wypracowaliśmy sobie na początku.

 

Wrzesień 2011

 

Bilans: 3-2-0, 7:3

La Liga: 5. (-3), 10 pkt, 8:3

Liga Mistrzów: GrH (2:1 z Man Utd, 0:0 z Besiktasem)

Copa del Rey: -

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Bolton (+0)

Francja: Sochaux (+1)

Hiszpania: Barcelona (+0)

Holandia: PSV (+0)

Niemcy: Werder Brema (+0)

Portugalia: Benfica (+0)

Włochy: Lecce (+0)

Odnośnik do komentarza

Nie obchodziło mnie ile kosztował van Persie czy Higuain. Nieważne było też ile wart jest Sobis. Z Walencją zagrał Caracciolo i Bojan. W obronie oczywiście pojawił się Seitaridis.

 

W pierwszej połowie mieliśmy przewagę, ale nie potrafiliśmy tak jak przewidziałem stworzyć sobie sytuacji sam na sam. Po dziesięciu minutach drugiej części spotkania przegrywaliśmy, ale na nasze szczęście Villa był na spalonym. I dalej atakowaliśmy, chociaż goście także spróbowali, ale Costil dwukrotnie bronił strzał z kilku metrów. W 77 min. wyszliśmy z kontrą, Silva na krótki słupek do Caracciolo i Andrea otworzył wynik spotkania. W 86 min. Costil najpierw obronił strzał Lavezziego z ostrego kąta, a potem jeszcze dobitkę tegoż samego zawodnika. Jeszcze w czwartej minucie doliczonego czasu gry Jose Perez stanął oko w oko z Benoitem, ale fatalnie przestrzelił i kolejne trzy punkty mogliśmy dopisać na swoje konto. Raczej zasłużone, choć w końcówce Valencia mogła wyrównać.

 

02.10.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 63391 widzów

PD (5/38) Betis [5.] – Valencia [3.] 1:0 (0:0)

 

45+. Vicente (Valencia) knt.

77. A.Caracciolo 1:0

 

Costil © – Siguenza, Arzo, Ormaetxea, Seitaridis – Nimani (55. Silva), Hernandez (82. Arzu), Anderson, Ribery – Caracciolo, Bojan (55. Higuain)

 

MoM: Cesar Arzo (Betis); O Ś – 9

 

Melli słusznie został zawieszony na trzy mecze w LM, a ja nie miałem nic przeciwko. Teraz czekała nas przerwa reprezentacyjna, a po niej jak co rok graliśmy pod rząd drugi bardzo trudny mecz. Tym razem jechaliśmy do Madrytu na Santiago Bernabeu.

 

W międzyczasie poznaliśmy także naszego rywala w Pucharze Króla. Zagramy z trzecioligowym Sportingiem Gijon.

 

Szykowaliśmy się do meczu z Realem, a tu dostaliśmy informację, że z powodu konfliktu z meczami międzynarodowymi zagramy dopiero za dwa miesiące. Może to i dobrze.

 

Roystone Drenthe doznał urazu chrząstki kolanowej i na miesiąc pożegnał się z murawą.

 

Majorka w tym sezonie jeszcze nie wygrała więc każdy liczył na pewne trzy punkty. W szatni nie owijałem w bawełnę i jasno dałem do zrozumienia zawodnikom, że oczekuję zwycięstwa. Na początku myślałem, że wzięli to sobie do serca bo już w początkowych sekundach meczu świetną okazję miał Nimani. Później Majorka mądrze się broniła, a moim zawodnikom zabrakło chyba motywacji. Jednak w 23 min. Varela za uderzenie przeciwnika łokciem zobaczył czerwony kartonik i wszystko stało się niby łatwiejsze. Dwie minuty później po dośrodkowaniu z rożnego w poprzeczkę trafił Siguenza W 29 min. z pięciu metrów uderzał van Persie, ale bramkarz popisał się świetną obroną, chociaż Holender mógł uderzyć w róg, a wtedy Moya byłby bez szans. W 36 min. w polu karnym piłkę przyjął Sobis uderzył na bramkę, golkiper dobrze sparował strzał, ale nie popisali się obrońcy i Ribery przy krótkim słupku zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach Betisu. Pod koniec pierwszej połowy mało brakowało, a niewykorzystane sytuacje znowu by się zemściły, ale po strzale Vuoso piłkę z linii wybił debiutujący w BetisieTerron. Znów kulało wykończenie.

 

Na początku drugiej połowy van Persie wykonywał rzut wolny 30 metrów od bramki. Silny strzał, piłka odbija się od muru i obok zmylonego bramkarza wpadka tuż przy słupku do siatki. W 68 min. Nimani świetnie wystawił na siódmy metr futbolówkę do Higuaina, a ten posłał ją prosto w przelatujący samolot Realu jednak bez zawodników na pokładzie. Dziesięć minut później van Persie świetnie odegrał do Sobisa, a ten pewnym, silnym strzałem pod poprzeczkę podwyższył nasze prowadzenie. Asystę jednak jakimś cudem zaliczono Arzu. W końcówce po jednej świetnej okazji mieli Higuain i Ribery, ale w obu, przede wszystkim pierwszym przypadku świetnie bronił bramkarz. Wygraliśmy pewnie i zasłużenie, choć nie byłem tak do końca zadowolony.

 

15.10.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 53760 widzów

PD (6/38) Betis [4.] – Mallorca [19.] 3:0 (1:0)

 

23. F.Varela (Mallorca) czerw/k

36. F.Ribery 1:0

47. R.van Persie 2:0

79. R.Sobis 3:0

 

Yoel – Siguenza ©, Terron, Ormaetxea, Seitaridis – Nimani, Arzu, Higuain, Ribery – van Persie, Sobis

 

MoM: Franck Ribery (Betis); OP P – 9

Odnośnik do komentarza

Niet, ale nie jestem zbytnio zadowolony z jego gry, dowód poniżej. Po za tym daje szanse młodemu.

 

 

Do Sofii pojechaliśmy po trzy punkty. Od początku zaatakowaliśmy i już w 9 min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego van Persiego i strzale głową Terrona prowadziliśmy 1:0. Pięć minut później Ribery popisał się pięknym podaniem pomiędzy dwójkę defensorów, Sobis przyjął, huknął jak z armat w długi róg i cieszyliśmy się z kolejnej bramki. W 20 min. Rafael bardzo ładnie zagrał w pole karne, piłki nie sięgnął bramkarz, a do pustej bramki trafił van Persie. Benoit Costil jest bramkarzem dobrym, prawie kompletnym, ale już nie raz pokazał w tym sezonie (i nie tylko), że wyjścia z bramki, a właściwie to piąstkowanie nie jest jego mocną stroną. W 27 min. przekonałem się o tym po raz trzeci w tym sezonie, a futbolówkę do siatki skierował Zizov. W 38 min. Sobis nie wykorzystał sytuacji sam na sam, a minutę później Ribery otrzymał świetnie podanie od Arzu i technicznym strzałem zdobył bramkę. W 42 min. Zizov przyjął piłkę prawie przy linii końcowej, a Costil znów dał potocznie mówiąc dupy dając się pokonać z tak trudnej pozycji. W doliczonym czasie gry najpierw van Persie z kilku metrów nie trafił do siatki, dobijał jeszcze Ribery, ale nie trafił do pustej bramki. Co różniło tą połowę od większości pozostałych? A to, że my wykorzystaliśmy większość swoich okazji, a nasz rywal wszystkie swoje i to nawet nie 100% sytuacje.

 

Druga połowa była spokojniejsza. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania i nie forsowaliśmy specjalnie tempa. Lewski nawet raz spróbował zaatakować, ale Costil zaczął bronić i w sytuacji sam na sam spisał się świetnie, żeby jeszcze tak piąstkował. W 71 min. Seitaridis ładnie wrzucił piłkę w pole karne, a van Persiemu pozostało już tylko dopełnienie formalności. Po końcowym gwizdku, piłkarze podeszli pod główną trybunę i razem zaczęli krzyczeć „za Bałkan!”. Nie wiedziałem o co chodzi, ale cieszył się razem z nimi.

 

18.10.2011, im. Georgiego Asparuhowa: 10297 widzów

LM GrH (3/6) Lewski Sofia [4.] – Betis [1.] 2:5 (2:4)

 

9. J.Terron 0:1

14. R.Sobis 0:2

20. R.van Persie 0:3

27. E.Zizov 1:3

39. F.Ribery 1:4

42. E.Zizov 2:4

71. R.van Persie 2:5

 

Costil – Siguenza, Terron, Ormaetxea, Seitaridis – Nimani, Arzu, Anderson, Ribery (68. Menez) – van Persie, Sobis (68. Higuain)

 

MoM: Robin van Persie (Betis); N – 10

 

Po wyrównanym spotkaniu Besiktas zremisował u siebie z Manchesterem 1:1. Co było bardzo dobrą nowiną.

 

Niestety nie ma róży bez kolców, Anderson skręcił staw kolanowy i będzie pauzował co najmniej dwa tygodnie. Dwa dni później wyleciał Higuain na podobny okres czasu, a to wszystko przed wyjazdowym meczem z Barceloną.

Odnośnik do komentarza

Oto chodziło?

 

 

Do Barcelony pojechaliśmy po remis, który był w naszym zasięgu. Hristo Stoichkov, który jest nowym trenerem zespołu z Camp Nou zaskoczył mnie ustawieniem 3-4-1-2. Zapowiadało to jednak świetne widowisko.

 

Oczywiście grzechem byłoby nie wykorzystać takiej swobody na skrzydłach. Już w 5 min. Siguenza zagrał w uliczkę do van Persiego ten urwał się obrońcom, ale trafił tylko w boczną siatkę. W 17 min. Eto’o dopadł do odbitej piłki uderzył potężnie, Costil sparował strzał, ale znów szybszy okazał się gracz Barcelony, ale uderzenie Huntelaara również wybronił nasz bramkarz. W 33 min. gospodarze przejęli piłkę w środkowej strefie boiska, długie podanie w nasze pole karne, Huntelaar uciekł Arzo i strzałem w długi róg zdobył bramkę. Długo jednak gospodarze nie cieszyli się z tego prowadzenia. Cztery minuty później Ribery posłał futbolówkę w pole karne, a źle interweniującego Akinfeeva pokonał van Persie. Przed końcem pierwszej połowy Costil raz jeszcze uratował nas przed utratą bramki tym razem broniąc strzał Diego. Chwilę później ponownie do siatki trafił van Persie, ale sędzia dopatrzył się faulu Holendra. Barcelona miała lekką przewagę, ale my dobrze wykorzystaliśmy przestrzeń na skrzydłach. W drugiej połowie musieliśmy jednak zacząć grać celniej, a będzie dobrze.

 

Tak jednak nie było. Barcelona osiągnęła już znaczącą przewagę, a my nie potrafiliśmy groźnie zaatakować. Costil dwu krotnie bronił nas przed utratą bramki, a w 81 min. w końcu ona padła. Strzał Huntelaara z 5 metrów obronił Benoit, który jednak wobec dobitki Chivu był bezsilny… jednak pan Bernardino Gonzalez Vazquez podjął kolejną kontrowersyjną decyzję. Uznał, że Rumun faulował naszego zawodnika – byliśmy kwita. Wynik do końca już się nie zmienił. Barcelona miała przewagę i mogła bez trudu wygrać, traci jednak bardzo ważne punkty na własnym stadionie, a ja mogłem być zadowolony z wyniku, ale na pewno nie z gry.

 

22.10.2011, Camp Nou: 94411 widzów

PD (7/38) Barcelona [2.] – Betis [1.] 1:1 (1:1)

 

33. K.Huntelaar 1:0

37. R.van Persie 1:1

 

Costil – Siguenza, Arzo, Albiol ©, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Silva, Ribery – van Persie (57. Caracciolo), Sobis (82. Bojan)

 

MoM: Isidro Lopez Rodriguez (Barcelona); O Ś – 8

 

Trzeba też było rozegrać mecz czwartej rundy Copa del Rey. Jak łatwo się domyśleć spotkania ze Sportigiem było spacerkiem. Szwankowała jednak skuteczność. Pierwsza bramka padła w 24 min., a z rzutu wolnego skutecznie uderzył Arzu. Na zakończenie pierwszej połowy Bojan dobił strzał Meneza i mogliśmy się cieszyć z dwubramkowego prowadzenia. Druga część spotkania zaczęła się bardzo dobrze. Caracciolo w tempo zgrał piłkę do Riberyego, a ten minął rywala i celnym strzałem pokonał bramkarza. Siedem minut później Silva dośrodkował z rzutu rożnego, a Terron wyskoczył najwyżej w polu karnym i zdobył bramkę. W końcówce Sporting zaatakował, ale pewnie bronił Yoel.

 

26.10.2011, El Molinon: 16428 widzów

CdR 4R (1/2) Sporting [b2] – Betis [PD] 0:4 (0:2)

 

24. Arzu 0:1

45. Bojan 0:2

49. F.Ribery 0:3

56. J.Terron 0:4

 

Yoel – Siguenza, Terron, Orametxea, Melli © – Ribery, Arzu, Silva, Menez – Caracciolo, Bojan

 

MoM: Andrea Caracciolo (Betis); N – 9

Odnośnik do komentarza

Trzy dni później gościliśmy Villarreal, które zawsze jest niewygodne. Zwłaszcza kiedy na bramce stoi Barbosa, ale jak się okazało Argentyńczyk siedział na ławce.

 

Bramkę zdobyliśmy już w 2 min., sędzia jednak uznał, że Sobis faulował. Jednak sprawiedliwości stało się zadość w 6 min. van Persie wykonywał rzut wolny z okolic rzutu rożnego, dobre podanie do niepilnowanego Hernandeza, a Meksykanin pewnym strzałem zdobył swoją premierową bramkę w barwach Betisu. Bramkarz gości stal jak wryty. Kilka minut później prowadzenie podwyższyć mógł Ribery, ale Ismael tym razem popisał się ładną paradą. Po tej akcji dwukrotnie zaatakowali gracze Villarreal, ale Costil nie dał się pokonać. W 20 min. van Persie wykonywał kolejny rzut wolny, znacznie dogodniejsza pozycja do strzału, uderzył w długi róg, ale Ismael znów był lepszy. W 28 min. Ribery obdarowany został prezentem przez obrońcę gości, ale zamiast odegrać do lepiej ustawionego Sobisa sam postanowił wykończyć akcję, ale trafił prosto w bramkarza. Po pierwszej połowie prowadziliśmy zasłużenie, było to jednak tylko 1:0, a bramkarz Villarreal znów ratował swoją drużynę.

 

Druga połowa była znacznie spokojniejsza. Pierwsza akcja dopiero w 65 min. na naszą bramkę uderzał Avalon, Costil sparował strzał, ale prosto pod nogi Nihata, który doprowadził do remisu. Do końca meczu nie działo się już nic wartego uwagi i znów zamiast trzech punktów mamy tylko jeden.

 

29.10.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 62379 widzów

PD (8/38) Betis [2.] – Villarreal [10.] 1:1 (1:0)

 

6. J.Hernandez 1:0

65. Nihat 1:1

 

Costil – Siguenza, Arzo, Albiol ©, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Silva, Ribery (61. Menez) – van Persie, Sobis (67. Caracciolo)

 

MoM: Zan Gokhan (Villarreal); O Ś – 8

 

Październik 2011

 

Bilans: 4-2-0, 15:4

La Liga: 3. (+2), 18 pkt, 14:5

Liga Mistrzów: GrH (5:2 z Lewskim Sofia)

Copa del Rey: 4R (4:0 z Sportingiem)

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Arsenal (+4)

Francja: Auxerre (+2)

Hiszpania: Barcelona (+0)

Holandia: FC Groningen (+0)

Niemcy: Schalke (+1)

Portugalia: Benfica (+0)

Włochy: Lazio (+4)

Odnośnik do komentarza

Z Lewskim w grę wchodził tylko zwycięstwo. Już w 3 min. Sobis zgrał piłkę, a Albiol silnym strzałem w długi róg zdobył bramkę. Atakowaliśmy cały czas, ale bramkarz dobrze się spisywał. Kiedy on był bez szans, to Sobis z pięciu metrów nie trafił w bramkę. W 18 min. Ribery wpadł pomiędzy dwójkę obrońców i ścięty został w polu karnym, Nastic na dodatek ujrzał za ten faul czerwony kartonik. Sekundy później Ribery wypracował rywalom kolejną czerwoną kartkę, tym razem został poczęstowany soczystym kopniakiem przez Gincheva. W końcu Sobis mógł wykonać jedenastkę co jak zwykle zrobił perfekcyjnie. Dwie minuty później van Persie przyjął piłkę w polu karnym i pewnym strzałem pod poprzeczkę podwyższył prowadzenie. Czternaście minut później Nimani zwiódł rywala przed pole karnym, uderzył w długi róg i było 4:0. Dwie minuty później do siatki pod dośrodkowaniu van Persiego z rzutu rożnego trafił Arzo. Minęły kolejne dwie minuty, Ribery z Sobisem rozklepali obronę Bułgarów i ten pierwszy trafił do siatki.

 

Drugą połowę rozpoczęliśmy od… bramki. Menez dośrodkował w pole karne, a Sobis zdobył bramkę. W 52 min. van Persie na krótki słupek z rzutu rożnego, a do bramki trafił Arzo. Pięć minuty później Seitaridis dośrodkował w pole karne, a wprowadzony chwilę prędzej Caracciolo pokonał bramkarza Bułgarów. W 60 min. Siguenza z rzutu wolnego na głowę Meneza i mamy kolejnego gola. Ogólnie mówiąc skończyło się na 16:0. Cztery bramki zdobył jeszcze Caracciolo, z karnego trafił Bojan, a hat-tricka skompletował Arzo. Ciekawy był to mecz. TVP 2 ma problem, bo skrót zajmie im cały program o LM.

 

02.11.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 54166 widzów

LM GrH (4/6) Betis [1.] – Lewski Sofia [4.] 16:0 (6:0)

 

16:0

 

Costil – Siguenza, Arzo, Albiol ©, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Ribery (53. Silva), Menez – van Persie (53. Caracciolo), Sobis (53. Bojan)

 

MoM: Cesar Arzo (Betis); O Ś – 10

 

Mecz do pobrania tutaj.

 

W drugim meczu naszej grupy Manchester wygrał z Besiktasem 3:2.

Odnośnik do komentarza

Z Getafe chciałem tylko wygrać. W żadnym wypadku nie oczekiwałem, że powtórzą wyczyn z Ligi Mistrzów. Już w drugiej minucie powinniśmy prowadzić, ale z trzech metrów nad bramką uderzył Nimani. Dwie minuty później akcja dwójki van Persie – Ribery zakończyła się celnym strzałem do siatki tego drugiego. W 7 min. Siguenza uruchomił długim wykopem Higuaina, piłkę trącił obrońca gości, ale ta trafiła prosto pod nogi van Persiego, który pewnym strzałem zdobył bramkę. W 22 min. Higuain, którego było pełno w ataku rozpędził się na skrzydle, dośrodkował w pole karne, a w tym całym zamieszaniu najsprytniejszy okazał się być van Persie, który zdobył bramkę. W 38 min. van Persie wrzucił piłkę z rzutu wolnego w pole karne, głową uderzał Hernandez, bramkarz obronił jego strzał, ale wobec dobitki Arzo był bezsilny. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy Nimani podał do van Persiego, a ten strzałem w krótki róg skompletował hat-tricka. Oczywiście Getafe też spróbowało parę razy zaatakować, ale najczęściej były to ataki, które nie mogły zagrozić naszej bramce.

 

W drugiej połowie dalej atakowaliśmy, ale nie było też za bardzo sensu przemęczać się. W 70 min. drugą żółtą kartkę zobaczył Canobbio i graliśmy w przewadze. Ci co mieli nadzieję, że teraz zaczną padać bramki nie zawiedli się. W 71 min. Alvaro po trzeciej próbie pokonał Costila. W doliczonym czasie gry Menez zagrał do przodu do Higuaina, a Argentyńczyk w końcu trafił do siatki, ustalając wynik spotkania. Zagraliśmy dobrze, ale zbyt pasywnie w drugiej połowie.

 

06.11.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 54181 widzów

PD (9/38) Betis [3.] – Getafe [15.] 6:1 (5:0)

 

4. F.Ribery 1:0

7. R.van Persie 2:0

22. R.van Persie 3:0

38. C.Arzo 4:0

42. R.van Persie 5:0

50. P.Schilder (Getafe) knt.

70. F.Canobbio (Getafe) czerw/k

72. Alvaro 5:1

90+. G.Higuain 6:1

 

Costil – Siguenza, Arzo, Albiol ©, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Ribery (46. Anderson), Menez – van Persie (57. Caracciolo), Higuain

 

MoM: Robin van Persie (Betis); N – 10

 

Trzy dni później graliśmy ze Sportingiem w Copa del Rey i wszyscy spodziewali się gradu bramek. Początek jednak należał do gości, którzy od 9 min. po strzale Hornosa z 20 metrów prowadzili. Wyrównaliśmy dopiero w 33 min. kiedy to po prostopadłym podaniu Bojana bramkarza z łatwością pokonał Caracciolo. Cztery minuty później Włoch zgrał piłkę do Andersona ten minął dwóch rywali i po rękach Caballero trafił do siatki. Sporting grał jednak jak równy z równym i nie podobało mi się to.

 

Druga połowa była słaba. Na boisko mało się działo, ale w 86 min. rezerwowy Sobis ładnie zagrał do Silvy, który silnym strzałem w długi róg podwyższył nasze prowadzenie. Wygraliśmy, ale nie byłem zadowolony. Na dodatek Caracciolo skręcił w pierwszej połowie nadgarstek i nie zagra przez dwa tygodnie.

 

09.11.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 19304 widzów

CdR 4R (2/2) Betis [PD] – Sporting [b2] 3:1 (2:1)

 

9. Hornos 0:1

33. A.Caracciolo 1:1

37. Anderson 2:1

86. Silva 3:1

 

Yoel – Siguenza, Terron, Ormaetxea, Melli – Silva, Arzu, Anderson, Menez – Caracciolo (46. Sobis), Bojan

 

MoM: Silva (Betis); OP L – 9

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...