Skocz do zawartości

Andalusia Dream...


olfeusz

Rekomendowane odpowiedzi

W półfinale Ligi Mistrzów zagramy z Liverpoolem. Pierwszy mecz znów na boisku rywali. Druga para półfinałowa to Chelsea – PSG.

 

Ledwo odpoczęliśmy po spotkaniu z Manchesterem, a już musieliśmy grać kolejne ciężkie spotkanie z Sevillą.

 

Początek był wyrównany, ale ciśnienie opadło w 15 min. Caracciolo zgrał piłkę do Sobisa ten wpadł pomiędzy trójkę rywali, uderzył potężnie z 25 metrów i ku uciesze kibiców Betisu zdobył bramkę. Pięć minut później znów Andrea zagrał do Rafaela, ten urwał się jednemu zawodnikowi, minął obrońcę, ale w sytuacji jeden na jeden okazał się gorszy. W 27 min. Sobis przed kolejną świetną okazją i znów trafił prosto w bramkarza. Cztery minuty później Caracciolo po raz kolejny obsłużył Rafael kapitalnym podaniem, Brazylijczyk zbiegł z piłką do boku i lobem z 20 metrów trafił idealnie w długi róg bramki. W 41 min. odpowiedzieli goście. Hinkel posłał futbolówkę w pole karne, a obrońcę wyprzedził Batres, który nie dał szans Costilowi.

 

W drugiej połowie goście już częściej zapędzali się pod naszą bramkę, ale my także nie pozostawaliśmy im dłużni. W 69 min. po fatalnym podaniu Albiola do bramkarza, strzelec bramki dla Sevilli mógł wyrównać, ale Costil świetną interwencją naprawił błąd kolegi. Kropkę nad „i” w 83 min. mógł postawić Caracciolo po podaniu Morela, ale Włoch zamiast na technikę postawił na siłę i potężna bomba prosto w bramkarza nic nam nie dała. Na szczęście nie zemściło się to na nas i odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo.

 

14.04.2012, Manuel Ruiz de Lopera: 64171 widzów

PD (33/38) Betis [1.] – Sevilla [9.] 2:1 (2:1)

 

15. R.Sobis 1:0

31. R.Sobis 2:0

41. R.Batres 2:1

56. A.Kerzhakov (Sevilla) knt.

 

Costil – Siguenza, Albiol, Arzo, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Anderson (76. Menez), Ribery (46. Morel) – Caracciolo, Sobis

 

MoM: Rafael Sobis (Betis); N – 9

Odnośnik do komentarza

W finale Copa del Rey spotkały się drużyny których tam być nie powinno. Po dogrywce Atletico wygrało z Villarreal 3:1.

 

Jeśli już jesteśmy przy drużynie z Madrytu. Ostatni raz wygraliśmy z nimi 29 listopada 2009 roku, teraz kiedy ważą się losy mistrzostwa musieliśmy znów to zrobić. Na środku obrony zabrakło najlepszego defensora Cesara Arzo, który rozciął nogę i raczej na pewno nie zobaczymy go też w Liverpoolu.

 

Pierwsza połowa była wyrównana i słaba. Druga nie odbiegała od niej poziomem i zanosiło się na bezbramkowy remis kiedy w 79 min. Siguenza zagrał z rzutu wolnego do Higuaina, a ten przyjął piłkę i świetnym uderzeniem w długi róg dał nam prowadzenie. Trzy minuty później zadaliśmy drugi cios i było po meczu. Przy linii końcowej obrońcę jak dziecko wymanewrował Nimani, wrzucił na krótki słupek, a Gonzalo strzałem z bliska zdobył swoją drugą bramkę. Higuain dał świetną zmianę i to on dał nam to arcyważne zwycięstwo.

 

21.04.2012, Manuel Ruiz de Lopera: 63293 widzów

PD (34/38) Betis [1.] – Atletico [4.] 2:0

 

79. G.Higuain 1:0

82. G.Higuain 2:0

 

Costil – Siguenza, Pablo, Albiol, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Anderson (46. Menez), Ribery (63. Morel) – Caracciolo, Sobis (63. Higuain)

 

MoM: Gonzalo Higuain (Betis); N – 8

 

Niestety w tym meczu Anderson rozciął rękę i jego występ na New Anfield stoi pod znakiem zapytania.

Odnośnik do komentarza

Kolejnym zawodnikiem, który nie uda się z nami do Liverpoolu okazał się być Pablo, który nadwyrężył nadgarstek.

 

We wtorek Chelsea pokonała u siebie PSG 2:0 i to Anglicy są bliżej awansu. Początek był nerwowy, kiedy już udało nam się uspokoić grę ruszyliśmy do ataków. Spotkanie jednak było wyrównane i obu ekipom ciężko było przerwać szybki obronne rywali. Najlepszą okazje w pierwszej połowie mieliśmy w 36 min, wtedy to Caracciolo urwał się obrońcy, zagrał na długi słupek, a Nimani z metra trafił prosto w bramkarza. Minutę później Alonso zagrywał piłkę w nasze pole karne, tą tracił obrońca, a Tevez silnym uderzeniem po ziemi pokonał Costila. W 40 min. sam na sam z Reiną stanął Ribery, ale zamiast bramki mieliśmy rzut rożny. Byliśmy drużyną lepszą, ale do szatni schodziliśmy przegrywając.

 

Drugą połowę jednak zaczęliśmy wybornie. Nimani dośrodkował piłkę na 15 metr, a tam jak spod ziemi wyrósł Higuain, który po słupku doprowadził do remisu. Po tym trafieniu gospodarze zaatakowali i w 54 min. powinni prowadzić. Sytuacji sam na sam nie wykorzystał Crouch, na pustą bramkę dobijał jeszcze Lennon, ale Seitaridis w ostatniej chwili wybił piłkę z linii bramkowej. W 71 min. van Persie dośrodkował piłkę z rzutu wolnego, z sześciu metrów głową uderzał niekryty Nimani, ale Francuz fatalnie przestrzelił. Sześć minut później na prawym skrzydle rozpędził się Pennant, jego dośrodkowanie zostało zablokowane, ale futbolówka trafiła na siódmy metr do Mikela, ale strzał naszego byłego gracza obronił cudem Benoit. Po tej akcji cofnęliśmy się do defensywy, a w 90 min. mogliśmy wyjść na prowadzenie. Podanie przechwycił Morel, zagrał do van Persiego, ale ten nie zdołał pokonać wychodzącego z bramki Reiny. Liverpool próbował do końca, ale nie udało się i remis ten jest wynikiem sprawiedliwym. My się cieszymy, gospodarze mniej i teraz pozostał już tylko rewanż.

 

25.04.2012, New Anfield: 60544 widzów

LM PF (1/2) Liverpool [ANG] – Betis [HIS] 1:1 (1:0)

 

37. C.Tevez 1:0

47. G.Higuain 1:1

 

Costil – Siguenza, Terron, Albiol, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Menez (80. Melli), Ribery (59. Morel) – Caracciolo (46. van Persie), Higuain

 

MoM: Carlos Tevez (Liverpool); OP Ś - 8

Odnośnik do komentarza

Na życzenie - Gonzalo Higuain

 

 

Pierwszy pojedynek 35 kolejki to spotkanie na Vicente Calderon pomiędzy Atletico, a Barceloną. Po bardzo wyrównanym pojedynku padł bardzo korzystny dla nas remis 3:3. Aby skorzystać z tego i odskoczyć Blaugranie na bezpieczne trzy punkty musieliśmy w Walencji pokonać Levante.

 

W tym spotkaniu istniała tylko jedna drużyna. Od początku narzuciliśmy własny styl gry rywalowi i już podczas pierwszych 10 min. stworzyliśmy sobie trzy wyborne okazje… wszystkie zmarnowaliśmy. Menez widzący nieporadność kolegów z zespołu w 21 min. zdecydował się na rajd, przebiegł z piłką 40 metr, minął dwóch rywali, wpadł w pole karne i silnym uderzeniem w krótki róg dał nam prowadzenie. Niestety w 30 min. pozbawieni zostaliśmy już trzeciego środkowego obrońcy. Terrona zmienił Melli.

 

Druga połowa to nasz absolutna dominacja. Francisco robił jednak wszystko aby dopisać go do bramkarzy niesprzyjających Betisowi. Tylu niewykorzystanych okazji w jednym meczu dawno nie widziałem. Na szczęście nie zemściło się to na nas, a w 89 min. udało się nam podwyższyć prowadzenie. Przed piątą sytuacją sam na sam stanął van Persie, jego uderzenie obronił bramkarz, który jednak był bezsilny przy dobitce Sobisa. 25 strzałów, 13 celnych i tylko dwie bramki? Niezły wyczyn. Najważniejsze jednak, że zdobyliśmy trzy punkty.

 

29.04.2012, Ciutat de Valencia: 18442 widzów

PD (35/38) Levante [12.] – Betis [1.] 0:2 (0:1)

 

21. J.Menez 0:1

30. J.Terron (Betis) knt.

89. R.Sobis 2:0

 

Costil – Drenthe, Terron (30. Melli), Albiol, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Menez, Morel – van Persie, Sobis

 

MoM: Jeremy Menez (Betis); OP Ś – 10

 

Raul Albiol przekroczył limit żółtych kartek i w następnym ligowym spotkaniu nie zagra, a Terron nadwyrężył staw skokowy i dla niego ten sezon już się skończył.

 

Kwiecień 2012

 

Bilans: 5-3-0, 14:3

La Liga: 1. (+1), 80 pkt, 75:20

Liga Mistrzów: PF (1:1 z Liverpoolem)

Copa del Rey: PF (2:1 i 0:1 z Villarreal)

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Man Utd (+2)

Francja: Auxerre (+2)

Hiszpania: Betis (+3)

Holandia: FC Groningen (+9) MISTRZ

Niemcy: HSV (+9)

Portugalia: Porto (+5)

Włochy: Lazio (+10)

Odnośnik do komentarza

Pierwszym finalistom Ligi Mistrzów została Chelsea, która po zwycięstwie na swoim stadionie 2:0, zremisowała w Paryżu 1:1 z PSG.

 

Nie mogliśmy dać sobie wydrzeć awansu będąc tak blisko. To, że moi zawodnicy byli lepiej zmotywowani dało się odczuć już na samym początku. Atakowaliśmy od pierwszej minuty i po kilku groźnych akcjach otworzyliśmy wynik spotkania. W 10 min. Jorge Hernandez zagrał długą piłkę do Higuaina ten urwał się obrońcom, zwiódł bramkarz i trafił do pustej bramki. Po tej bramce długo się nic nie działo, ale przez ostatni kwadrans groźnie atakowali goście, ale udało nam się utrzymać prowadzenie do końca. Jeśli jednak awansujemy do finału zabraknie w nim Hernandeza, który złapał żółtą kartkę, trzecią już. W podobnej sytuacji znajdował się Ribery, ale Francuz z tego właśnie powodu zasiadł na ławce.

 

Druga połowa była wyrównana, ale ze wskazaniem na nas. W 67 min. przed świetną szansą stanął Caracciolo, ale Włoch nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Gości nie było już stać na jeden choćby byle jaki atak, a my pewnie zmierzaliśmy po awans do finału. W 86 min. kropkę nad „i” po podaniu Nimaniego postawić mógł Anderson, ale piłka po strzale Brazylijczyka przeleciała minimalnie nad poprzeczką. Kiedy już wszyscy byli myślami przy finale w drugiej minucie doliczonego czasu gry Liverpool po raz drugi podczas tych 45 min. zaatakował. Xabi Alonso zagrał w pole karne, piłkę trącił obrońca, a Lennon w dramatycznych okolicznościach doprowadził do remisu, który dał gościom dogrywkę. Byliśmy stroną dominującą, a chwila nie uwagi wprowadziła niepotrzebne nerwy.

 

Dogrywka to już prawdziwa kanonda na bramkę Reiny ten jednak odprawiał w niej cuda. W 100 min. Kelly brutalnie potraktował Caracciolo za co obejrzał czerwony kartonik. Długo jednak w przewadze nie graliśmy bo w drugiej połowie Higuain musiał opuścić boisko z powodu kontuzji, a limit zmian miałem wykorzystany. Od 119 min. w dziewiątkę po kontuzji Gonzaleza grał Liverpool, ale to nic nie dało i potrzebne były rzuty karne.

 

W pierwszej serii Morel i Kuyt pewnie wykonali jedenastki. Drugą serię rozpoczynał van Persie, potężny strzał, ale Reina broni! Do piłki drugi podszedł Tevez i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Trzecią serię od pewnego strzału przy słupku rozpoczął Anderson, kończył ją Jamie Carragher, który jednak nie pokonał Benoita! Seitaridis pewnie wykonał rzut karny, a do piłki podchodził były zawodnik Betisu – Mikel, wygwizdywany Nigeryjczyk stanął przed wielką presją i nie wytrzymał! Costil obronił drugą jedenastkę! Futbolówkę na jedenastym metrze ustawił Caraciolo, wziął rozbieg i… pewnym strzałem w lewym dolny róg dał nam awans do upragnionego finału! Zasłużony awans, a statystyka strzałów mówi chyba sama za siebie: Betis – 21(11), Liverpool – 8(1).

 

02.05.2012, Manuel Ruiz de Lopera: 64145 widzów

LM PF (1/2) Betis [HIS] – Liverpool [ANG] 1:1 (1:0), 1:1d, 4:2p

 

10. G.Higuain 1:0

90+. A.Lennon 1:1

100. D.Kelly (Liverpool) czerw/k

114. G.Higuain (Betis) knt.

120. M.Gonzalez (Liverpool) knt.

 

Costil – Siguenza, Arzo, Albiol, Seitaridis – Nimani (106. van Persie), Hernandez, Anderson, Menez (91. Morel) – Sobis (64. Caracciolo), Higuain (114. knt.)

 

MoM: Jose Manuel Reina (Liverpool); BR – 8

 

Teraz tylko miałem nadzieję, że fizjoterapeuta nie będzie dla mnie miał złych wiadomości. I nie miał. Higuain doznał tylko wstrząśnienia mózgu i do normalnej pracy wróci za tydzień.

Odnośnik do komentarza

Wysoko, Chelsea jest dopiero szósta w lidze.

 

 

Sevilla jest naszym wrogiem, wrogiem naszym jest, ale gra też dla siebie. Pierwszy mecz 36 kolejki to znów spotkanie Barcelony, znów na wyjeździe i to z Sevillą. Blaugrana przeważała od pierwszej do ostatniej minuty, ale przegrała po bramce samobójczej Igora Akinfeeva w 7 min. meczu. Co to oznaczało? A to, że jeśli pokonamy 12 w tabeli Gimnastic zostaniemy Mistrzem Hiszpanii.

 

Od początku dążyliśmy to wyznaczonego celu i na prowadzenie wyszliśmy już w 15 min., a do siatki po podaniu Riberyego z 10 metrów trafił van Persie. Siedem minut później Hernandez wygrał pojedynek główkowy, piłkę przejął Sobis, który podciął ją nad bramkarzem i podwyższył nasze prowadzenie. W 34 min. pojawiły się jednak komplikacje bo z powodu kontuzji boisko opuścił Costil. Trzy minuty później na lewym skrzydle rozpędził się van Persie, który został wycięty przez rywal i to w polu karnym. Do piłki standardowo w takich sytuacjach podszedł Sobis, silny strzał w prawy róg i byliśmy już prawie mistrzami.

 

Po dziesięciu minutach drugiej połowy było 4:0. Z rzutu wolnego silnie uderzył van Persie, a bramka przypisana została przypisana obrońcy gości. Niespełna dziesięć minut później szanse mieli goście, ale rzutu karnego nie wykorzystał Portillo. W 82 min. mieliśmy kolejny rzut karny. Sobis uznał za stosowne celnie uderzyć i skompletować hat-tricka. Wszyscy kibice, który trochę mało przyszło na stadion wyczekiwali ostatniego gwizdku sędziego, a kiedy zabrzmiał wszyscy eksplodował z radości. Betis Sewilla Mistrzem Hiszpanie w sezonie 2011/2012.

 

06.05.2012, Manuel Ruiz de Lopera: 53763 widzów

PD (36/38) Betis [1.] – Gimnastic [12.] 5:0 (3:0)

 

15. R.van Persie 1:0

22. R.Sobis 2:0

34. B.Costil (Betis) knt.

37. R.Sobis 3:0 rz.k.

41. N.Susaeta (Gimnastic) knt.

55. C.Alcantara 4:0 sam.

64. J.Portillo (Gimnastic) n.w.k.

82. R.Sobis 5:0

 

Costil (34. Moreira) – Siguenza, Pablo, Arzo, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Anderson, Ribery – van Persie, Sobis

 

MoM: Rafael Sobis (Betis); N – 10

 

Barcelona i większość pozostałych zespołów rozegrała już 37 kolejkę i jak się okazało jeszcze mistrzami nie jesteśmy.

 

Równie złe informacje były na temat zdrowia Hernandeza i Costila. Ten pierwszy wróci do gry za tydzień, ale francuski bramkarz nadwyrężył kostkę i dla niego sezon się skończył.

Odnośnik do komentarza

Magic - Valencia jest szósta w lidze. Nic specjalnego nie grają. Żadnych wielkich transferów, opierają się jeszcze na Vicente, Joaquine i Villi.

 

 

Najpierw żeby zostać mistrzem potrzebowaliśmy trzech punktów, kiedy zdobyliśmy je okazało się, że potrzebujemy przynajmniej remisu w meczu z 18 w tabeli Espanyolem.

 

Jak się okazało nie było to łatwe spotkanie, a na nie działo się nic ciekawego. W 41 min. van Persie dobrym podaniem obsłużył Sobisa, ten minął bramkarza i trafił do siatki. Co ciekawe, był to pierwszy nasz strzał w tym meczu. Gospodarze wcale nie byli gorsi.

 

Drugą połowę mogliśmy zacząć tak jak pierwszą, ale tym razem Rafael nie pokonał bramkarza. Później jeszcze oddaliśmy dwa strzały, Espanyol jeden i to było prawie wszystko. Prawie bo w 79 min. Ribery dośrodkował piłkę w pole karne, tą trącił obrońca, a Sobis nie zwykł marnować takich sytuacji i pewnym strzałem po ziemi podwyższył prowadzenie. Sześć minut później van Persie dośrodkował piłkę z rzutu rożnego na krótki słupek, tam był Pablo, który po słupku trafił do siatki. Złudne były nadzieje kibiców Barcelony, że przegramy na ich ziemi. Na nic zdał się doping ultrasów Dumy Katalonii, może nie była to dominacja absolutna, ale byliśmy zdecydowanie lepsi i zasłużenie wygraliśmy. Jednak co najważniejsze teraz oficjalnie zostaliśmy Mistrzem Hiszpanii!

 

09.05.2012, Lluis Companys: 18872 widzów

PD (37/38) Espanyol [18.] – Betis [1.] 0:3 (0:1)

 

41. R.Sobis 0:1

79. R.Sobis 0:2

85. Pablo 0:3

 

Moreira – Siguenza, Pablo, Arzo, Seitaridis – Nimani, Albiol, Anderson, Ribery – van Persie, Sobis

 

MoM: Raul Albiol (Betis); DP – 9

 

Chóralne śpiewy do wczesnych godzin porannych rozbrzmiewały na ulicach Sewilli. Nikt nie miał wątpliwości kto rządził w Hiszpanii. Przed nami wyjazdowy mecz z Albacete, a potem już czeka na nas tylko wielki finał.

Odnośnik do komentarza

Pomimo, że była to ostatnia kolejka to Albacete cały czas nie wiedziało gdzie będzie grało za rok. Wszyscy chcieli aby była to Primera Division. Jako, że niedługo mecz w Lidze Mistrzów z Chelsea to do boju wystawiłem mocno okrojony skład.

 

Gospodarze już w pierwszej minucie stworzyli sobie świetną okazję, ale Boruc nic sobie z tego nie robił i wybił piłkę w bok. Odpowiedzieliśmy cztery minuty później i to skutecznie. Menez zagrał za linię obrony, a Bojan przerzucił futbolówkę nad interweniującym bramkarzem, a ta wturlała się do siatki. W 18 min. mieliśmy rzut rożny, piłkę w narożniku boiska ustawił Morel, dośrodkowanie na krótki słupek, a Pablo podwyższa nasze prowadzenie strzałem głową z bliskiej odległości. Dwubramkowe prowadzenie utrzymało się zaledwie minutę. Wtedy to Ormaetxea wybił piłkę przed siebie, naciskany przez Bojana bramkarz popełnił fatalny błąd, a Caracciolo z pięciu metrów trafił do pustej bramki. Pod koniec pierwszej połowy podwyższyć mógł jeszcze Drenthe, ale strzał Holendra świetnie wybronił Andersen. Chwilę później wykazał się także Boruc, który obronił uderzenie z pięciu metrów i mogliśmy udać się do szatni.

 

W pierwszym kwadransie drugiej połowy stworzyliśmy sobie dwie świetnie okazje, ale ani Bojan, ani Morel nie potrafili pokonać bramkarza. Szybko się to na nas zemściło. Po nieudolnym przejęciu Ormaetxei z siedmiu metrów w krótki róg przymierzył Diaz. Albacete mogło powalczyć o kontaktową bramkę, ale od 73 min. grało w dziesiątkę po tym jak czerwona kartkę za odepchnięcie Bojana zobaczył Correa. W końcówce Brouc jeszcze dwukrotnie ratował nam skórę, a w czwartej minucie doliczonego czasu gry Diaz trafił w słupek i ligowy sezon zakończyliśmy zwycięstwem.

 

13.05.2012, Carlos Belmonte: 8561 widzów

PD (38/38) Albacete [16.] – Betis [1.] 1:3 (0:3)

 

5. Bojan 0:1

18. Pablo 0:2

19. A.Caracciolo 0:3

61. C.Diaz 1:3

73. Correa (Albacete) czerw/k

 

Boruc – Siguenza, Pablo (46. Albiol), Ormaetxea – Drenthe, Hernandez, Menez, Morel – Caracciolo, Bojan

 

MoM: Pablo (Betis); O Ś – 9

 

Primera Division 2011/2012

 | Poz   | Inf   | Zespół	  |	   | M	 | Z	 | R	 | P	 | ZdG   | StG   | R.B.  | Pkt   | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 1.	| PM	| Betis	   |	   | 38	| 28	| 5	 | 5	 | 86	| 21	| +65   | 89	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 2.	| PM	| Barcelona   |	   | 38	| 24	| 9	 | 5	 | 77	| 35	| +42   | 81	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 3.	| PM	| R. Madryt   |	   | 38	| 21	| 8	 | 9	 | 74	| 38	| +36   | 71	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 4.	| PE	| Atlético	|	   | 38	| 20	| 9	 | 9	 | 67	| 40	| +27   | 69	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 5.	| PE	| Deportivo   |	   | 38	| 18	| 9	 | 11	| 48	| 37	| +11   | 63	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 6.	|	   | Valencia	|	   | 38	| 17	| 11	| 10	| 50	| 43	| +7	| 62	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 7.	|	   | Mallorca	|	   | 38	| 16	| 12	| 10	| 41	| 43	| -2	| 60	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 8.	|	   | Villarreal  |	   | 38	| 15	| 14	| 9	 | 48	| 35	| +13   | 59	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 9.	|	   | Zaragoza	|	   | 38	| 14	| 12	| 12	| 53	| 51	| +2	| 54	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 10.   |	   | Sevilla	 |	   | 38	| 12	| 16	| 10	| 30	| 31	| -1	| 52	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 11.   |	   | R. Sociedad |	   | 38	| 12	| 14	| 12	| 31	| 40	| -9	| 50	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 12.   |	   | Gimnàstic   |	   | 38	| 10	| 14	| 14	| 30	| 43	| -13   | 44	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 13.   |	   | Athletic	|	   | 38	| 10	| 12	| 16	| 34	| 52	| -18   | 42	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 14.   |	   | Levante	 |	   | 38	| 8	 | 18	| 12	| 29	| 39	| -10   | 42	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 15.   |	   | Recreativo  |	   | 38	| 7	 | 17	| 14	| 33	| 48	| -15   | 38	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 16.   |	   | Espanyol	|	   | 38	| 8	 | 10	| 20	| 33	| 55	| -22   | 34	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 17.   |	   | Albacete	|	   | 38	| 6	 | 15	| 17	| 30	| 53	| -23   | 33	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 18.   | S	 | Getafe	  |	   | 38	| 8	 | 7	 | 23	| 35	| 74	| -39   | 31	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 19.   | S	 | Xerez	   |	   | 38	| 4	 | 16	| 18	| 26	| 51	| -25   | 28	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 20.   | S	 | Racing	  |	   | 38	| 3	 | 10	| 25	| 37	| 63	| -26   | 19	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------|

Odnośnik do komentarza

W finale Pucharu UEFA rozgrywanym na Santiago Bernabeu spotkała się Zaragoza z Dynamem Bukareszt. Po 90 min. na tablicy świetlnej widniał wynik 2:2. Dogrywka nie przyniosła rozwiązania, a rzuty karne lepiej egzekwowali Hiszpanie. Oby drugie europejskie trofeum trafiło także na płw. Iberyjski.

 

Chelsea w Premiership zawiodła. Dopiero siódma lokata to zdecydowanie za nisko jak na taką drużynę. Doszli jednak do finału i każdy oczekiwał od nich zwycięstwa. Oczekiwania w stosunku do nas były jednak podobne.

 

Najtrudniej było wybrać, wybrać piłkarzy, którzy mają grać. Przecież każdy z nich był budowniczym tego sukcesu, ale jednak wybrać musiałem. Na bramce zabrakło oczywiście kontuzjowanego Costila, Moreira nie był zgłoszony do rozgrywek tak wiec bronić musiał Artur Boruc. Obronę zestawiłem najmocniejszą jaką mogłem od lewej Siguenza, Pablo, Arzo, Seitaridis. Na pozycji defensywnego pomocnika z konieczności zagrał Albiol. Lewe skrzydło to oczywiście Nimani, a na prawym mieliśmy Riberyego. Tuż za napastnikami grał oczywiście Anderson. Na szpicy miałem największy problem z wyborem. Ostatecznie postawiłem na van Persiego i Sobisa.

 

Przed meczem zaryzykowałem i powiedziałem zawodnikom w szatni, że oczekuje od nich zwycięstwa. W drugiej minucie spotkania Nimani został wycięty bez pardonu przez rywala, a Stefano Farina nie wahał się ani przez chwilę i wyrzucił Boulahrouza z boiska. Trzy minuty później rozklepaliśmy obronę ekipy z Ribery dośrodkował na piąty metr, a Nimani z bliska trafił do siatki. Później dwukrotnie świetnie uderzał Shevchenko w tym raz z rzutu wolnego, ale Boruc jakimś cudem obronił jego strzały, a w 16 min. swoim złym wyjściem o mało nie doprowadził do starty bramki. Szybko otrząsnęliśmy się po tych atakach, a w 18 min. przeprowadziliśmy kolejną skuteczną akcję. Robin van Persie w tempo zagrał do Sobisa ten urwał się obrońcy i silnym strzałem w krótki róg podwyższył nasze prowadzenie. W 20 min. Palacio otrzymał długie podanie, minął rywala, ale jego strzał obronił Artur. Później nie działo się nic ciekawego, a sędzia zamiast odgwizdać koniec pierwszej połowy dopatrzył się wątpliwego faulu Seitaridisa w polu karnym. Do piłki podszedł Shevchenko i co prawda Artur wyczuł intencję Ukraińca, ale rzucił się zbyt późno. Praktycznie całą pierwszą połowę graliśmy w przewadze, ale nie dało się tego odczuć. Byliśmy po prostu skuteczniejsi.

 

Druga połowa była znacznie słabsza. Więcej kopania się po nogach niż grania. Co było rezultatem? Oczywiście kartki, ale kto by przepuszczał, że Chelsea będzie kończyła ten mecz w dziewiątkę. Ashley Cole w przeciągu dwóch minut zebrał dwa żółte kartoniki i klub z Londynu był bez dwóch bocznych obrońców. Co z tego skoro obraz gry się nie zmienił? Wcale nie osiągnęliśmy przewagi, a Angielski styl gry nakazywał Chelsea walczyć. W 86 min. wyrównać mógł Drogba, ale z pięciu metrów uderzył nad bramką. Dwie minuty później Essien uderzał z 11 metrów, ale Boruc popisał się świetnym refleksem. Więcej już się jednak nic nie działo i w końcu zdobyliśmy upragnioną Ligę Mistrzów! Nie graliśmy dobrze w finale. Toczyliśmy wyrównany pojedynek no i zasłużenie wygraliśmy, ale mając dwóch zawodników więcej powinniśmy narzucić własny styl gry. Cały mecz Chelsea grała w 10, a toczyła z nami wyrównany pojedynek. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy i teraz trzeba już myśleć o nowym sezonie.

 

23.05.2012, OAKA Spyros Louis: 66121 widzów

LM Finał Betis [HIS] – Chelsea [ANG] 2:1 (2:1)

 

2. K.Boulahrouz (Chelsea) czerw/k

5. F.Nimani 1:0

18. R.Sobis 2:0

45+. A.Shevchenko 2:1 rz.k.

70. A.Cole (Chelsea) czerw/k

 

Boruc – Siguenza, Pablo, Arzo, Seitaridis – Nimani, Albiol, Anderson (71. Menez), Ribery (82. Morel) – van Persie, Sobis (46. Higuain)

 

MoM: Robin van Persie (Betis); N – 9

 

Cała masa pochwał spłynęła po tym meczu na mnie, a także na zespół. Dla takich chwil warto żyć. Podwójna korona zdobyta teraz czas wygrać wszystko!

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...