Skocz do zawartości

Andalusia Dream...


olfeusz

Rekomendowane odpowiedzi

W lidze graliśmy z ostatnią w tabeli Majorką. Zwycięstwo większość brało w ciemno, ja nie. W 23 min. Melli dośrodkował piłkę z rzutu wolnego, bramkarz wyszedł do tego dośrodkowania, ale uprzedził go Niang i wyszliśmy na prowadzenie. Sześć minut później Silva źle zagrał, futbolówkę przejął Jankovic, który świetnym strzałem z dystansu wyrównał. Nie wiedziałem czy miałem się śmiać, czy płakać.

 

W drugiej połowie dalej graliśmy słabo, ale w 55 min. po strzale Andersona z rzutu wolnego wyszliśmy na prowadzenie. Po tej bramce niby przejęliśmy inicjatywę, nic z niej nie wynikło i wygraliśmy. Nie byłem jednak zadowolony.

 

06.02.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 51178 widzów

PD (23/38) Betis [6.] – Mallorca [20.] 2:1 (1:1)

 

23. M.Niang 1:0

29. B.Jankovic 1:1

39. M.Nobre (Mallorca) knt.

55. Anderson 2:1

 

Costil – Drenthe, Pablo, Arzo, Melli © – Silva (46. Puerta), Hernandez, Anderson, Menez – Niang, Slavkovski

 

MoM: Jeremy Menez (Betis); OP P – 8

 

Nie dość, że mam mnóstwo zmartwień w klubie to jeszcze reprezentacja, na którą nie miałem ostatnio w ogóle czasu i z Kamerunem wystawiłem standardowy praktycznie skład.

 

Senegal także nie gra tak jak ja bym tego chciał. Było to bezbarwne spotkanie w którym nic się nie działo. Jednak w 36 min. przeżywający drugą młodość Sylva fatalnie wybił piłkę prosto pod nogi Eto’o, który zbiegł do boku, dograł w pole karne, a do siatki trafił Jean II Makoun. Graliśmy źle.

 

Drugą połowę rozpoczęliśmy fatalnie. Piłka dosyć przypadkowo trafił na szósty metr do Eto’o, który nie zwykł marnować takich sytuacji i przegrywaliśmy już dwoma bramkami. Kamerun dominował w każdym aspekcie gry i w 74 min. Geremi strzałem z rzutu wolnego podwyższył prowadzenie. Nie była to chyba praca dla mnie.

 

09.02.2011, Stade Leopold Sedar Senghor: 44390 widzów

TOW Senegal – Kamerun 0:3 (0:1)

 

36. J.Makoun II 0:1

49. S.Eto’o 0:2

74. Geremi 0:3

 

Sylva – N’Daw, Beye, Sonko, Tall – Kamara (54. Toure), Djiba, N’Doye (66. Coulibaly), Diouf (54. N’Diaye) – Niang, Gueye (46. Sidibe)

 

Od jakiegoś czasu mówiło się o tym, że nie mam w ogóle czasu na reprezentację z powodu pracy w Betisie. Prasa, szczególnie polska huczała o tym iż zostanę zwolniony. Tak się nie stało, ale za to sam złożyłem na ręce prezesa związku piłki nożnej rezygnację z piastowanego stołka. Jako decyzję na konferencji prasowej podałem brak czasu i dobro dla reprezentacji Senegalu, która pod wodzą mego rodaka przeżywała największe sukcesy i nie chciałem tego psuć z powodu brak czasu.

Odnośnik do komentarza

Kolejny mecz w lidze graliśmy z Walencją. Do drużyny wrócił Sobis i Nimani. Wbrew pozorom nie był to ciekawy mecz. Do 40 min. stworzyliśmy dwie świetnie okazje, ale obu nie wykorzystał jak zwykle Rafael. Goście mieli jedną dobrą okazję na początku meczu kiedy to głową uderzał Woodgate, a piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką. Co się jednak w 40 min.? Straciliśmy oczywiście bramkę. Vicente dośrodkował piłkę na długi słupek, a pojedynek główkowy z Drenthe wygrał Joaquin, który nie dał szans naszemu bramkarzowi.

 

W drugiej części spotkania dalej atakowaliśmy. Przynajmniej z początku, ale po tym jak obrońca wybił piłkę z linii coś się zablokowało. I mecz głównie toczył się w środkowej części boiska. Jednak do 70 min. Anderson zdecydował się na strzał z 30 metrów, futbolówka po drodze odbiła się od Cetto i zmylony Victor Valdes zmuszony był skapitulować. Liczyłem, że zaatakujemy, ale nie sądziłem, że już dwie minuty później wyjdziemy na prowadzenie. Na lewym skrzydle rozpędził się Nimani, dograł w pole karne, piłkę po drodze odbił zawodnik gości, a wprowadzony na boisko Slavkovski wpakował ją z bliskiej odległości do bramki. Po tej bramce Walencja rzecz jasna chciała wyrównać, a w 87 min. nadziała się na kontrę. Sytuacji 1 na 1 jednak nie zdołał wykorzystać Slavkovski, który trzy minuty później również okazał się gorszy od byłego bramkarza Barcelony. Do końca wynik już się nie zmienił i zasłużenie wygraliśmy.

 

13.02.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 63379 widzów

PD (24/38) Betis [5.] – Valencia [6.] 2:1 (0:1)

 

40. Joaquin 0:1

70. Anderson 1:1

72. G.Slavkovski 2:1

 

Costil – Drenthe, Pablo, Arzo, Melli © – Nimani, Hernandez, Anderson, Menez – Niang (46. Caracciolo), Sobis (54. Slavkovski)

 

MoM: Goran Slavkovski (Betis); N – 8

 

W następnej kolejce graliśmy na wyjeździe z Deportivo. Jest to zespół słaby, ale trzeba dodać, że tydzień temu na Santiago Bernabeu bezbramkowo zremisowali z Realem. Niestety musiałem wymienić cały środek obrony. Pablo, który nie zdążył się wykurować na czas zastąpił debiutujący w pierwszej drużynie Terron, a jego partnerem był Albiol, który zmienił kontuzjowanego Arzo. Ponadto w ataku ujrzeliśmy Caracciolo oraz Slavkovskiego.

 

Aż pięć minut na boisku spędził Nimani, którego zmienić z powodu kontuzji musiał Silva. Tak koszmarnego meczu dawno nie widziałem. W pierwszej połowie nic się nie działo.

 

W drugiej połowie przejęliśmy inicjatywę bo trzeba dodać, że w pierwszej części spotkania była ona po stronie gospodarzy. Nic z tego jednak nie wynikło, a od 76 min. przegrywaliśmy. Z 25 metrów uderzał Renato, a Costil nie zdołał obronić tego strzału i przegrywaliśmy. Przegraliśmy kolejny wygrany mecz.

 

20.02.2011, Riazor: 16158 widzów

PD (25/38) Deportivo [15.] – Betis [5.] 1:0 (0:0)

 

5. F.Nimani (Betis) knt.

76. Renato 1:0

 

Costil – Drenthe, Terron, Albiol ©, Melli – Nimani (5. Silva), Hernandez, Anderson (66. Mikel), Menez - Caracciolo, Slavkovski (60. Bojan)

 

Nimani niby stłukł tylko nogę, ale w meczu Ligi Mistrzów na pewno go zabraknie.

Odnośnik do komentarza

Liga schodzi powoli na drugi plan, w Copa del Rey walczymy, ale najważniejsza teraz już jest Liga Mistrzów. Znów doszło do małego przemeblowania w drużynie. Na bramce pojawił się Moreira, na środku obrony partnerem Albiola został Pablo, na lewym skrzydle hasał Silva, a w ataku mieliśmy Bojana.

 

Galatasaray to drużyna niewygodna, ale jak najbardziej do ogrania. Rozpoczęliśmy z wysokiego „C” i już w siódmej minucie zdobyliśmy bramkę. Strzał Bojana obronił jeszcze Martinez, który jednak wobec dobitki Silvy na pustką bramkę był bezsilny. Graliśmy zdecydowanie lepiej od naszego rywala, ale w przeciągu kilkunastu minut po zdobyciu bramki Bojan nie wykorzystał dwóch sytuacji sam na sam. I właśnie w 35 min. po jego strzale mieliśmy korner. Stały fragment gry w standardowy sposób wykonał Silva, a źle interweniującego bramkarza uprzedził Caracciolo. W pierwszej połowie nasza dominacja nie podlegała absolutnej dyskusji, byliśmy lepsi w każdym aspekcie gry i zasłużenie prowadziliśmy.

 

W drugiej połowie spokojnie kontrolowaliśmy przebieg gry. Nie dając gospodarzom groźnie atakować, a samemu ograniczając się jedynie do kontr. I właśnie po jednej z nich padła kolejna bramka. Rozpędzony Mikel stracił piłkę, ta jednak trafiła pod nogi Sobisa, który pewnym strzałem zdobył bramkę. Gospodarze rozpoczęli od środka, a Brazylijczyk bezmyślnie sfaulował rywala i ujrzał pierwszą w barwach Betisu i najbardziej słuszną czerwoną kartkę. Jednak dosłownie kilkanaście sekund później Ferin Erkan odepchnął Drenthe i oba zespoły grały już w dziesiątkę. Niestety gospodarze walczyli do końca i w 84 min. Cem huknął za pola karnego nie dając bramkarzowi szans co przywróciło nadzieje Turków na awans do dalszej gry. W doliczonym czasie gry Cem wykorzystał fatalne podanie do środkowych obrońców, chwilę później urwał się im, a Albiol za faul taktyczny zobaczył czerwoną kartkę. Wynik jednak już się nie zmienił i zasłużenie wygraliśmy mecz. Nie pierwszy raz już w tym sezonie pokazujemy, że w Champions League gramy znacznie lepiej niż w krajowych rozgrywkach.

 

23.02.2011, Ali Sami Yen: 18397 widzów

LM 1R (1/2) Galatasaray [TUR] – Betis [HIS] 1:3 (0:2)

 

7. Silva 0:1

35. A.Caracciolo 0:2

68. R.Sobis 0:3

69. R.Sobis (Betis) czerw/k

70. F.Erkan (Galatasaray) czerw/k

84. S.Cem 1:3

90+. R.Albiol (Betis) czerw/k

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Albiol (90+. Czerw/k) ©, Melli – Silva, Hernandez, Anderson (57. Mikel), Menez – Caracciolo, Bojan (57. Sobis)

Odnośnik do komentarza

Niestety czas zapomnieć o Lidze Mistrzów i wrócić do La Liga gdzie jak zwykle graliśmy gorzej. Nie inaczej było z Osasuną i początek nie zapowiadał pewnego zwycięstwa. Zaczęło się od kontuzji Hernandeza w 15 min., który okazał się wielce utalentowanym graczem. Nie było to ciekawe spotkanie, ale mimo to goście w 40 min. wyszli na prowadzenie po strzale głową Markela w długi róg bramki. Jednak jeszcze przed przerwą wyrównaliśmy. Podanie za linię obrony świetnie wykorzystał Menez, który świetnie uderzył pod poprzeczkę nie dając bramkarzowi szans na interwencję.

 

W drugiej odsłonie spotkania przejęliśmy inicjatywę. Atakowaliśmy i w 67 min. Caracciolo zgrał piłkę do debiutującego w barwach Betisu Higuaina, który kapitalnym uderzeniem z woleja wyprowadził nas na prowadzenie. Pięć minut później Mikel wpadł pomiędzy dwójkę graczy i sam postanowił wykończyć całą akcje, ale niestety fatalnie przestrzelił. Nigeryjczyk odkupił jednak swoje winy w 88 min. kiedy to po zgraniu Caracciolo uderzył w krótki, odsłonięty róg ustalając wynik spotkania.

 

27.02.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 51195 widzów

PD (26/38) Betis [5.] – Osasuna [13.] 3:1 (1:1)

 

15. J.Hernandez (Betis) knt.

22. P.Webo (Osasuna) knt.

40. Markel 0:1

44. J.Menez 1:1

67. G.Higuain 2:1

88. J.Mikel 3:1

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Albiol, Melli – Silva, Hernandez (15. Arzu), Anderson (46. Mikel), Menez – Caracciolo, Higuain

 

MoM: Andrea Caracciolo (Betis); N – 8

 

Luty 2011

 

Bilans: 4-0-2, 12:8

La Liga: 5. (-), 49 pkt, 37:22

Liga Mistrzów: 1 runda (3:1 z Galatasaray)

Copa del Rey: ĆwF (2:3 z Zaragozą)

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Liverpool (+16)

Francja: PSG (+0)

Hiszpania: Atletico Madryt (+6)

Holandia: FC Groningen (+0)

Niemcy: HSV (+10)

Portugalia: Sporting CP (+5)

Włochy: Milan (+0)

Odnośnik do komentarza

Rafaela Sobisa w europejskich pucharach najprędzej zobaczymy w półfinale (jeśli tam dojdziemy) gdyż Brazylijczyk zawieszony został na trzy spotkania. Wielka strata, ale na jego własne życzenie.

 

Trzeba jednak było sobie radzić bez niego. Zanim jednak mogliśmy w ogóle zacząć myśleć o rewanżu z Galatasaray najpierw trzeba było rozegrać rewanżowe spotkanie w Copa del Rey. W składzie musiałem dokonać dwóch zmian. Zawieszonego Albiola na środku obrony zastąpił Arzo, a Hernandeza, który nie jest jeszcze w pełni sił zastąpił Arzu.

 

Od początku atakowaliśmy i już na początku bardzo dobrą okazję miał Higuain, ale trafił prosto w bramkarza. W 27 min. goście przeprowadzili pierwszą akcje na naszą bramkę. Piłkę źle pod bramką rywali przyjął Arzu tą natychmiast do przodu wybił Borja Oubina, a Milito urwał się obrońcy i zdobył bramkę. Trzy minuty później powinien być remis, ale kolejnej sytuacji sam na sam nie wykorzystał Gonzalo, na pustą bramkę dobijał jeszcze Silva, ale jego strzał zablokował rywal. W 33 min. sam na sam z Heltonem staje Caracciolo, ale jak to zwykle bywa trafił prosto w niego. Szczęście jednak w końcu się do nas uśmiechnęło. W doliczonym czasie gry Anderson przejął piłkę w środkowej części boiska pognał z nią na bramkę po drodze mijając co najmniej dwóch rywala, a na koniec pewnym strzałem przy krótkim słupku wyrównał wynik spotkania. Zaragoza tego dnia nie istniała, a mimo to remisowała. Wystarczyło poprawić skuteczność.

 

Niestety nic tego nie zapowiadało. Już trzy minuty po wznowieniu gry przed trzecią już świetną szansą stanął Higuain, ale znów nie znalazł sposobu na pokonanie bramkarza. W 53 min. pojawił się cień nadziei gdyż boisko z powodu kontuzji opuścił bramkarz Realu, Helton. Sześć minut później Silva dośrodkował piłkę na długi słupek tą pół metra przed bramką przyjął Menez strzela, boczna siatka! Jak on tego nie strzelił?! W 70 min. Drenthe podał z auto do Bojana, a Hiszpan przyjął piłkę, wpadł z nią w pole karne i pewnym strzałem wyprowadził nas na prowadzenie. Po tej bramce mieliśmy jeszcze przez jakiś czas przewagę, ale później bezbarwni rywale, którzy do tej pory oddali pięć strzałów obudzili się z zimowego snu. W 86 min. z rzutu wolnego uderzał Zubiaurre (nasz były zawodnik) piłka trafiła w słupek dobijał jeszcze Kießling, ale jakimś cudem obok bramki. Na nic więcej jednak już goście stać nie było i awansowaliśmy dalej.

 

02.03.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 31801 widzów

CdR ĆwF (2/2) Betis [PD] – Zaragoza [PD] 2:1 (1:1)

 

27. D.Milito 0:1

45+. Anderson 1:1

53. Helton (Zaragoza) knt.

70. Bojan 2:1

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Arzo, Melli © – Silva (61. Nimani), Arzu, Anderson, Menez (61. Bojan) – Caracciolo, Higuain

 

MoM: Andrea Caracciolo (Betis); N - 8

Odnośnik do komentarza

W półfinale Pucharu Króla trafiliśmy na Barcelonę, rywala bardzo wymagającego, ale do przejścia. Pierwszy mecz niestety na naszym boisku.

 

Z Recreativo trzeba było wygrać. Na prawą stronę obrony po długim pobycie na ławce wrócił Ruz, który zastąpił kontuzjowanego Melliego. W ataku pojawił się Slavkovski, a Higuain przesunięty został na prawe skrzydło. Ponadto pozycję rozgrywającego zajął Mikel.

 

W meczu z 18 drużyną w tabeli gubiliśmy się na każdym metrze boiska. Od 26 min. po ładnym strzale za pola karnego Uche przegrywaliśmy. Co gorsze w pierwszej połowie nie oddaliśmy ani jednego strzału.

 

Początek drugiej połowy zapowiadał lepszą grę i rzeczywiście tak było. Po strzale Slavkovskiego mieliśmy korner, a po nim Caracciolo doprowadził do remisu. Minutę później mogliśmy zapomnieć o korzystnym wyniku. Arzu wyciął rywala i zobaczył czerwoną kartkę. W 77 min. uśmiechnęło się jednak do nas szczęście. W polu karnym faulowany był Pablo, a jedenastkę pewnie wykonał Higuain. Współczuję Recreativo bo dokładnie wiem co to za ból. Wygraliśmy, ale nie zasłużenie.

 

06.03.2011, Nuevo Colombino: 11901 widzów

PD (27/38) Recreativo [18.] – Betis [5.] 1:2 (1:0)

 

26. I.Uche 1:0

53. A.Caracciolo 1:1

54. Arzu (Betis) czerw/k

77. G.Higuain 1:2 rz.k.

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Arzo, Ruz – Silva, Arzu (54. czerw/k), Mikel (55. Menez) ©, Higuain – Caracciolo (55. Hernandez), Slavkovski

 

MoM: Andrea Caracciolo (Betis); N – 8

 

Z kolejnymi licznymi zmianami w składzie podejmowaliśmy Galatasaray. W grę wchodzi tylko awans. Nasz rywal nie potrafił, a my za bardzo nie chcieliśmy zapuszczać się do przodu. Jednak w 28 min. Bojan wykorzystał fatalne przyjęcie piłki przez bramkarza i wyprowadził nas na prowadzenie. Eric Gerets zdawał się być człowiekiem o jeszcze słabszych nerwach niż ja i już po chwili dokonał zmiany w zespole, a pięć minut po pierwszej bramce zdobyliśmy drugą. Caracciolo zgrał głową piłkę do Nimaniego, a ten prawie z linii końcowej w niebywały sposób trafił w długi róg bramki. Jeszcze przed przerwą Francuz odwdzięczył się Andrei dograł piłkę dokładnie na jego głowę, a ten z łatwością trafił do bramki. Niestety kilka minut później Nimani zniesiony został z boiska z powodu kontuzji.

 

W drugiej odsłonie spotkania dalej dominowaliśmy nad znacznie słabszym rywalem, Jedyna bramka padła w 60 min. kiedy to Bojan uprzedził źle wychodzącego z bramki golkipera po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Pewnie, awansowaliśmy dalej.

 

09.03.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 54164 widzów

LM 1R (2/2) Betis [HIS] – Galatasaray [TUR] 4:0 (3:0)

 

27. Bojan 1:0

32. F.Nimani 2:0

44. A.Caracciolo 3:0

45+. F.Nimani (Betis) knt.

60. Bojan 4:0

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Arzo, Ruz © – Nimani (45+. Silva), Hernandez, Anderson, Menez – Caracciolo, Bojan

 

MoM: Andrea Caracciolo (Betis); N - 9

 

Frederic Nimani stłukł tylko żebro i już za tydzień znów zadowoli publiczność swoją grą.

Odnośnik do komentarza

W ćwierćfinale Ligi Mistrzów trafiliśmy na Milan. Z całą pewnością ciężko będzie o awans, ale także Milan mocno będzie musiał się napocić by grać dalej.

 

Trzeba było wrócić na ligowe boiska, a tam czekała na nas bardzo niewygodny Racing, który już nie raz urwał nam punkty. Jedna zmiana w składzie – na lewej pomocy w miejsce kontuzjowanego kolegi pojawił się Silva.

 

Od początku udało się nam narzucić własny styl gry, a w 25 min. po wyrzucie piłki z autu, Caracciolo uwolnił się spod opieki obrońcy i umieścił futbolówkę w krótkim rogu bramki. Pięć minut później Drenthe dośrodkował w pole karne, a najwyżej wyskoczył Andrea, który po słupku trafił drugi raz do siatki. Siedem minut później Bojan zagrał do niepilnowanego na szesnastym metrze Arzo, który uderzył pod poprzeczkę i prowadziliśmy już trzema bramkami. W 40 min. pierwsza groźna akcja gości, Zigic z pięciu metrów, ale dobrze broni Moreira. Racing miał jednak rzut rożny, Moreira paruje piłkę na słupek, a do bramki niestety z bliska trafia Galindo.

 

W drugiej połowie mecz się wyrównał, ale nadal z lekkim wskazaniem na nas. W 90 min. Higuain wycofał do Hernandeza ten zagrał długą piłkę do Meneza, który uderzył w odsłonięty, krótki róg bramki ustalając tym samym wynik spotkania.

 

12.03.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 52576 widzów

PD (28/38) Betis [5.] – Racing [12.] 4:1 (3:1)

 

25. A.Caracciolo 1:0

29. A.Caracciolo 2:0

36. C.Arzo 3:0

40. A.Galindo 3:1

90. J.Menez 4:1

 

Moreira – Drenhte, Pablo, Arzo, Ruz © – Silva, Hernandez, Anderson (46. Higuain), Menez – Caracciolo, Bojan (71. Slavkovski)

 

MoM: Andrea Caracciolo (Betis); N – 9

 

Gimnastic był kolejnym ligowym przeciętniakiem z którym przyszło się nam zmierzyć. Na lewej obronie Drenthe, który nie doszedł jeszcze do pełnej formy fizycznej po niegroźnym urazie w poprzedniej kolejce zastąpiony został przez Puertę. W ataku ponadto pojawił się Higuain.

 

Początek zapowiadał ciekawe widowisko, obie ekipy stworzyły po kilka ciekawych sytuacji. W 25 min. doznaliśmy jednak wielkiego osłabienia, a boisko opuścić z powodu kontuzji musiał Caracciolo. Na obiecującym początku jednak się skończyło. Przejęliśmy inicjatywę, ale nic z niej nie wynikło.

 

Druga połowa również stała pod znakiem naszej przewagi. W 63 min. Hernandez postanowił wziąć ciężar gry na siebie, minął rywala uderzył z 25 metrów, piłka nabrała przedziwnej rotacji, ale trafiła w słupek. Od 85 min. graliśmy w przewadze po tym jak Ze Luis zobaczył czerwoną kartkę, ale mimo to z Tarragony przywieźliśmy tylko remis.

 

19.03.2011, Nou Estadi del Nastic: 12856 widzów

PD (29/38) Gimnastic [12.] – Betis [4.] 0:0

 

Moreira – Puerta, Pablo, Arzo, Ruz © – Silva (57. Nimani), Hernandez, Anderson, Menez – Caracciolo (25. Sobis), Higuain

 

MoM: Pablo (Betis); O Ś – 8

 

Niestety Andrea nadwyrężył więzadła kolanowe i czekać go może nawet dwu miesięczna przerwa od gry. Jest to wielka strata, zwłaszcza w kontekście Ligi Mistrzów.

 

Marzec 2011

 

Bilans: 4-1-0, 12:3

La Liga: 4. (+1), 56 pkt, 43:24

Liga Mistrzów: ĆwF (z Milanem)

Copa del Rey: PF (z Barceloną)

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Liverpool (+11)

Francja: PSG (+0)

Hiszpania: Atletico Madryt (+7)

Holandia: Feyenoord (+2)

Niemcy: HSV (+4)

Portugalia: Sporting CP (+8)

Włochy: Milan (+1)

 

Długo zastanawiałem się jak zagrać z Almerią. Ostatecznie postanowiłem zaryzykować i zagraliśmy bez odgrywającego. Zresztą tak właśnie grać będziemy w następnym sezonie więc czas się zacząć przyzwyczajać.

 

Kompletnie nie rozumiem mojej ekipy. Graliśmy z ostatnią drużyną w tabeli, która w lidze średnio traci dwie bramki na mecz. Mimo to nie potrafiliśmy dyktować tempa gry. Powiem więcej, nie potrafiliśmy nawet dobrze zaatakować. W 34 min. ułatwił nam to jednakAmarito, który po brutalnym faulu ujrzał czerwony kartonik. Dwie minuty później Nimani posłał piłkę w pole karne tą trącił jeszcze obrońca i Higuain z bliskiej odległości trafił do siatki.

 

W drugiej połowie wykazaliśmy większą chęć do gry. I już na jej początku Anderson zdobył bramkę bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego. Pięć minut później Higuain dobrym podaniem obsłużył Sobisa, który z dawną łatwością pokonał bramkarza. Szkoda tylko, że nie wykazaliśmy się większą ambicją bo więcej ciekawych akcji nie przeprowadziliśmy. Wygraliśmy pewnie i zasłużenie, ale to ostatni zespół La Liga.

 

03.04.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 54274 widzów

PD (30/38) Betis [4.] – Almeria [20.] 3:0 (1:0)

 

34. Amarito (Almeria) czerw/k

36. G.Higuain 1:0

51. Anderson 2:0

56. R.Sobis 3:0

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Albiol ©, Melli – Nimani, Hernandez, Anderson, Menez – Higuain, Sobis

 

MoM: Frederic Nimani (Betis); OP L – 9

Odnośnik do komentarza

Przed meczem z Milanem w Lidze Mistrzów dało się odczuć presję związaną z tym spotkaniem. Faworyt był oczywisty – Milan, ale wiedziałem, że przy odrobinie szczęścia jesteśmy w stanie pokusić się o niespodziankę. W składzie dokonałem kilku, wymuszony rozszad. Zawieszonego Sobisa zastąpił Bojan, a miejsce Higuaina, który nie mógł być zgłoszony do tych rozgrywek zajął Nimani. Na miejscu Francuza zobaczyliśmy rzecz jasna Silvę.

 

Początek był spokojny, a obie ekipy nie starały się przyśpieszać. Pierwsi do ataku ruszyli goście, którzy w 13 min. stworzyli świetną okazję, ale Clichy uderzył nad bramką. Odpowiedzieliśmy w dziesięć minut później, Silva wpadł z piłką w pole karne uderzył w krótki róg, ale bardzo dobrą interwencją popisał się Degre. Pierwsza połowa nie była porywająca i zakończył się bezbramkowym remisem.

 

Drugą połowę rozpoczęliśmy kapitalnie. Menez zagrała długą piłkę za plecy obrońców, a świetnie to wykorzystał Bojan, który trafił w sytuacji sam na sam w okienko bramki! Ta bramka ewidentnie dodała nam skrzydeł. Dziesięć minut później Anderson świetnym prostopadłym podaniem obsłużył strzelca bramki, ale tym razem Bojan okazał się gorszy od golkipera z Mediolanu. W 67 min. po raz kolejny otrzymał świetną piłkę od Meneza, ale tym razem Degre znów był lepszy. Osiem minut później w końcu padła druga upragniona bramka… niestety sędzia dopatrzył się spalonego i nie uznał trafienia Bojana. W 78 min. jak zwykle Włochom dopisało szczęście. Pirlo posłał piłkę z rzutu wolnego w pole karne, a do siatki trafił Gilardino. W 83 min. kolejne świetne podanie Andersona, Bojan znów sam na sam i znów nie potrafi trafić do siatki! Byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą, a mimo to zremisowaliśmy. Milan nie istniał i kompletnie zdeklasowaliśmy rywala jednak jak zwykle Włochom pomogło szczęście. Uznany za piłkarza meczu Bojan powinien zostać uznany za frajera meczu. Trzy niewykorzystane sytuacje sam na sam. Gdybyśmy wygrali można by powalczyć na San Siro, a tak będzie bardzo trudno.

 

06.04.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 64137 widzów

LM ĆwF Betis [HIS] – Milan [WŁO] 1:1 (0:0)

 

50. Bojan 1:0

78. A.Gilardino 1:1

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Albiol, Melli – Silva (63. Niang), Hernandez, Anderson, Menez – Nimani, Bojan

 

MoM: Bojan (Betis); N - 8

Odnośnik do komentarza

W wyjazdowym spotkaniu z Sociedad zmieniłem atak. Parę napastników stworzył duet: Higuain – Slavkovski.

 

Pierwsza połowa była nudna. Stworzyliśmy sobie dwie dogodne sytuacje, ale w obu przypadkach kolejnym „super” napastnikiem okazał się Slavkovski. Gospodarze także próbowali, ale uderzali zazwyczaj niecelnie.

 

Druga połowa była jeszcze gorsza. Na boisko nie działo się nic. Jednak w 83 min. wyszliśmy z kontrą Silva zagrał do Higuaina ten wystawiłem piłkę Sobisowi, a Brazylijczyk huknął w długi róg i dał nam prowadzenie. W 90 min. mógł być remis, ale Gari Uranga nie wytrzymał chyba nerwowo i w sytuacji jeden na jeden uderzył kilka metrów obok lewego słupka. Wynik do końca już się nie zmienił i wygraliśmy dzięki jednej, wspaniałej kontrze.

 

10.04.2011, Anoeta: 19127 widzów

PD (31/38) Real Sociedad [15.] – Betis [4.] 0:1 (0:0)

 

83. R.Sobis 0:1

 

Moreira – Drenhte, Pablo, Albiol ©, Melli – Silva, Hernandez, Anderson (65. Mikel), Menez – Higuain, Slavkovski (65. Slavkovski)

 

MoM: Gonzalo Higuain (Betis); N – 8

 

Nie wiem dlaczego tak długo zwlekałem z nowym kontraktem dla Bojana. Zainteresowanie nim wykazało Atletico przez co jego zarobki znacznie zostały podniesione. Hiszpan okazał się jednak lojalny barwom i do 2015 roku pozostanie z nami.

 

Na rewanż do Mediolanu wybraliśmy się z świadomości swoich możliwości i wiedzieliśmy, że możemy awansować. Zmiany znów musiały zajść w ataku gdzie oglądaliśmy Nianga i Bojana.

 

To, że nie przyjechaliśmy się tutaj bronić pokazaliśmy już na samym początku spotkania. Bojan uciekł obrońcy, odegrał do Meneza, ale jego strzał został obroniony przez bramkarza. Piłka trafiła jednak pod nogi Francuza raz jeszcze, dośrodkowanie, obrońca za krótko wybija Bojan z pięciu metrów i trafia prosto w Degre! W 12 min. Anderson wykonywał rzut wolny z 18 metrów, świetny strzał, ale francuski bramkarz wybija futbolówkę w bok. Pięć minut później odpowiedzieli gospodarze Pirlo z 12 metrów, ale Moreira jest na posterunku. W 32 min. kolejna akcja Milanu, z dystansu Gilardino, a nasz bramkarz ratuj nas przed utratą bramki. Dziewięć minut później Gilardino wpadł pomiędzy TRÓJKĘ moich obrońców uderzył na bramkę i po rękawicach Moreiry trafił do siatki. Do przerwy gospodarze prowadzili zasłużenie, ale nam znów brakowało szczęścia.

 

Po dwóch minutach drugiej połowy było już 2:0. Alex dośrodkował piłkę na krótki słupek, a naszym katem okazał się Gilardino. Dwie bramki były jeszcze do zdobycia, ale po tym co zrobiliśmy w 65 min. przestałem w to wierzyć. Menez dośrodkował piłkę na piąty metr Niang prosto w bramkarza! Dobijał jeszcze Nimani goooool?! Nie! Francuz trafia w ręce swojego rodaka. W 83 min. Mame Niang przeprowadził dobry rajd, zwiódł obrońców sam na sam z Degre i uderza wysoko nad bramką. Jak można mieć takiego pecha? Byłem jednak dumny z chłopaków…

 

13.04.2011, San Siro: 70445 widzów

LM ĆwF (2/2) Milan [WŁO] – Betis [HIS] 2:0 (1:0)

 

41. A.Gilardino 1:0

47. A.GIlardino 2:0

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Albiol ©, Melli – Silva (46. Nimani), Hernandez, Anderson (59. Mikel), Menez – Niang, Bojan

 

MoM: Alberto Gilardino (Milan); N – 8

Odnośnik do komentarza

No może, może. Jestem jednak ciekaw jak by to wyglądało gdyby grał Sobis i Higuain.

 

 

Porażka z Milanem była bolesna, szybko jednak musieliśmy o tym zapomnieć bo graliśmy z liderem – Atletico, które do tej pory przegrało w lidze tylko jeden mecz. W ataku znów zobaczyliśmy duet Sobis – Higuain.

 

W pierwszej połowie mieliśmy przewagę i byliśmy zdecydowanie bliżej zdobycia bramki. Jednak dwóch okazji sam na sam nie wykorzystał Higuain, a jedną jeszcze dołożył Sobis. Goście mieli jedną świetną okazję, ale Fred posłał piłkę kilka metrów obok lewego słupka. Kiedy w doliczonym czasie gry Gonzalo po świetnym podaniu Andersona trafił do siatki, stadion eksplodował ze szczęścia by po chwili wygwizdać sędziego za nieznanie bramki.

 

Druga część nie obfitowała w tyle okazji bramkowych. Pierwsi groźnie zaatakowali goście, ale strzał Carvalho z pięciu metrów obronił Moreira. Spotkanie głównie toczyło się w środkowej strefie boiska, ale w 75 min. skutecznie zaatakowaliśmy. Drenthe dośrodkował piłkę w pole karne, Leo Franco wyszedł w górę, ale o dobre kilka metrów uprzedził go Higuain, który przyjął futbolówkę i umieścił ją w pustej bramce. Z prowadzenia cieszyliśmy się jednak do 82 min. Palladino posłał piłkę w pole karne, a źle na przed polu interweniował Moreira, który pozwolił oddać rywalowi celny strzał. Obiektywnie oceniając ten mecz był to wynik sprawiedliwy dla obu ekip, szkoda, że nie udało się wygrać, ale na mistrzostwo mamy już i tak tylko teoretyczne szanse.

 

17.04.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 63120 widzów

PD (32/38) Betis [3.] – Atletico [1.] 1:1 (0:0)

 

74. G.Higuain 1:0

82. J.Makoun 1:1

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Albiol ©, Melli – Silva (62. Nimani), Hernandez, Anderson (62. Mikel), Menez – Sobis, Higuain

 

MoM: Jose Goncalves (Atletico); O L – 8

 

Już trzy dni później graliśmy z Barceloną w Copa del Rey. Trzeba było wygrać, inaczej o awansie będzie można zapomnieć. W składzie zaszła jedna zmiana – zawieszonego Albiola na środku obrony zastąpił Arzo.

 

Początek należał absolutnie do gości, którzy wściekle rzucili się na naszą bramkę. W 10 min. wyszliśmy jednak z kontrą, Menez zagrał świetną piłkę w pole karne, ale Sobis nie trafił do siatki. Pięć minut później Higuain popisał się „świetnym” podaniem do obrońców, piłkę przejął Eto’o i pewnym strzałem pokonał bramkarza. Po co w ogóle Gonzalo cofał się do obrony?! W 25 min. Silva dobrze uwolnił się spod opieki obrońców dośrodkował w pole karne, ale Sobis trafił tylko w boczną siatkę. W 31 min. było 0:2. Blaugrana koncertowo rozklepała naszą obronę, a głową do siatki trafił Diego. W 42 min. nie wykorzystaliśmy kolejnej świetnej okazji, piłka szczęśliwie jednak trafiła do Meneza, który umieścił ją w pustej bramce. Mimo to Barcelona grała znacznie lepiej i zasłużenie prowadziła.

 

W drugiej połowie o dziwo przejęliśmy inicjatywę i od początku próbowaliśmy zaatakować gości. Zazwyczaj zatrzymywaliśmy się na linii obronnej, ale nie w 64 min. wtedy to Melli zagrał długą piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Higuaina, a Argentyńczyk strzałem przy krótkim słupku doprowadził do remisu. Po tej bramce Barcelona próbowała odgryźć się nam, ale w 80 min. nadziała się na kontrę. Nimani zagrał świetną piłkę do Sobisa, a ten umieścił ją idealnie w okienku bramki! Wynik już do końca się nie zmienił i odnieśliśmy zwycięstwo. Barcelona była lepsza zwłaszcza w pierwszej połowie, ale w drugiej to my zagraliśmy na tyle dobrze by przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Jednak rewanż na Camp Nou będzie bardzo trudną przeprawą, trzeba też pamiętać, że na bramce Barcy stał rezerwowy bramkarz, który nie zaliczy tego spotkania do udanych.

 

20.04.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 45584 widzów

CdR PF (1/2) Betis [PD] – Barcelona [PD] 3:2 (1:2)

 

15. S.Eto’o 0:1

31. Diego 0:2

41. J.Menez 1:2

64. G.Higuain 2:2

80. R.Sobis 3:2

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Arzo, Melli © – Silva (57. Nimani), Hernandez, Anderson, Menez – Sobis, Higuain

 

MoM: Samuel Eto’o (Barcelona); N – 8

Odnośnik do komentarza

John Obi Mikel po raz drugi już nie stawił się na treningu bo jak uważa zasługuje na częstsze występy w pierwszym składzie. Nie przyznałem mu racji i mając dość jego zachowania przesunięty został do rezerw gdzie pozostanie do końca sezonu, a następnie odejdzie na mocy prawa bosmana.

 

Derby nie należą do łatwych spotkań i wyjazdowy mecz z Sevillą zapowiadał się arcyciekawie.

 

Niesieni dopingiem kibiców gospodarze od początku zaatakowali. W 17 min. wyszliśmy jednak z kontrą. Sobis wystawił piłkę na 11 metr Anderson uderzył świetnie w długi róg, ale jego strzał obronił Adan dobijał jeszcze Higuain, ale trafił prosto w Antonio. To powinna być bramka. Po tej akcji gospodarze cofnęli się i już cztery minuty później skutecznie zaatakowaliśmy. W ogromnym zamieszaniu w polu karnym Sobis zdołał uderzyć na bramkę, a futbolówkę do pustej bramki skierował Higuain. Już do końca pierwszej połowy dyktowaliśmy tempo gry i zasłużenie prowadziliśmy.

 

Początek drugiej połowy zapowiadał kolejne emocje. Gospodarze zaatakowali, a bardzo bliski zdobycia bramki był Kerzhakov jednak kilka minut później Sevilla nadziała się na kontrę. Menez otrzymał fantastyczne podanie z lewego skrzydła uderzył na bramkę, Adan sparował w bok jego strzał, ale tam był Anderson, który trafił do pustej bramki. Cztery minuty później Kerzhakov na raty pokonał naszego golkipera, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. Był to ostatni zryw gospodarzy w tym meczu. W 85 min. mogliśmy podwyższyć prowadzenie, ale Slavkovski nieznacznie się pomylił i posłał piłkę tuż obok prawego słupka bramki. Chwilę później groźnie jeszcze głową uderzał Fabiano, ale to wszystko na co było stać gospodarzy dzisiejszego wieczoru, a my odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo.

 

24.04.2011, Ramon Sanchez Pizjuan: 45474 widzów

PD (33/38) Sevilla [7.] – Betis [4.] 0:2 (0:2)

 

21. G.Higuain 0:1

56. Anderson 0:2

 

Moreira – Drenthe, Pablo, Albiol ©, Melli – Nimani, Hernandez, Anderson, Menez – Sobis, Higuain

 

MoM: Pablo (Betis); O Ś – 9

 

Jeremy Menez skompletował pięć żółtych kartek i w meczu z Levante nie zobaczymy go na boisku.

 

Nie zobaczymy także będącego ostatnio w rewelacyjne formie Pablo, który naciągnął mięsień grzbietu i zagra dopiero w kilku ostatnich ligowych kolejkach. Jest to wielki cios dla naszej defensywy. Kontuzji doznał także Costil, który rozciął nogę i wrócić do gry może nawet dopiero za dwa tygodnie.

 

Kwiecień 2011

 

Bilans: 4-2-1, 11:6

La Liga: 3. (+1), 66 pkt, 50:25

Liga Mistrzów: ĆwF (1:1 i 0:2 z Milanem)

Copa del Rey: PF (3:2 z Barceloną)

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Liverpool (+8)

Francja: PSG (+1)

Hiszpania: Atletico Madryt (+6)

Holandia: Feyenoord (+1) MISTRZ

Niemcy: HSV (+9)

Portugalia: Sporting CP (+5)

Włochy: Sampdoria (+2)

Odnośnik do komentarza

Levante jest drużyną bardzo niewygodna. Powiem tylko, że w poprzedniej kolejce podopieczni Francisco pokonali na własnym stadionie 2:1 Real Madryt. Jeśli doda się do tego to, że podobnie jak my znajdują się w półfinale Copa del Rey gdzie w pierwszy meczu bezbramkowo zremisowali z Atletico można dojść do wniosku, że jest to solidny zespół. Musieliśmy jednak wygrać.

 

Początek należał do nas, a od 20 min. przegrywaliśmy… Albiol w polskim piąto ligowym stylu źle się ustawił piłka przeleciał mu koło głowy, trafiła pod nogi Ze, który strzałem w krótki róg pokonał bramkarza. W 36 min. mógł być remis. Higuain otrzymał świetne podanie, minął bramkarza i kiedy miał już strzelać do pustej bramki Eller wybił mu futbolówkę spod nóg.

 

W drugiej połowie mogliśmy powalczyć o zwycięstwo, ale po sześćdziesięciu sekundach gry drugą żółtą kartkę otrzymał Hernandez i nasza sytuacja skomplikowała się. Nie mając nic do stracenia postanowiłem zagrać trójką obrońców. W 49 min. Anderson popisał się kolejnym już prostopadłym podaniem, Sobis sam na sam i minimalnie niecelnie. W 59 min. Brazylijczyk zdobył bramkę, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Jednak minutę później arbiter nie miał nic do powiedzenia. Nimani posłał piłkę w pole karne, a niepilnowany Higuain pewnym strzałem doprowadził do remisu. Ta bramka podrażniła gości, którzy postanowili nas zaatakować. W 73 min. Ogbeche stanął przed świetną szansą na bramkę, ale uderzył fatalnie. Moreira szybko długim wykopem wznowił grę Albiol strącił piłkę za linię obrony, a Sobis tym razem się nie pomylił i trafił do siatki. Cofnęliśmy się do defensywy i prowadzenia nie oddaliśmy już do końca meczu.

 

01.05.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 54411 widzów

PD (34/38) Betis [3.] – Levante [11.] 2:1 (0:1)

 

20. M.Ze 0:1

46. J.Hernandez (Betis) czerw/k

60. G.Higuain 1:1

73. R.Sobis 2:1

 

Moreira – Drenhte, Arzo, Albiol ©, Melli – Nimani, Hernandez (46. czerw/k), Anderson, Silva – Sobis (74. Arzu), Higuain

 

MoM: Gonzalo Higuain (Betis); N – 8

Odnośnik do komentarza

Wyjazdom na mecz z Villarreal zawsze towarzyszą duże emocje. Nie inaczej było tym razem zwłaszcza, że jest to już sama końcówka sezonu.

 

Początek należał absolutnie do nas i aż nie mogłem się nadziwić, że robimy z Villarreal co chcemy na bramce stał jednak zawsze świetnie dysponowany w meczach z nami Barbosa. W 19 min. jedna z nielicznych akcji gospodarzy i sędzia dopatrzył się faulu Andersona w polu karnym! Nihat podszedł do piłki i sprawiedliwości stało się za dość. Moreira obronił jego strzał. I później dalej atakowaliśmy. Non stop, gospodarze nie mieli nic do powiedzenia, a my stwarzaliśmy z dziecinną łatwością sytuację za sytuacją, ale nie mogliśmy trafić w bramkę. Na dodatek pod koniec pierwszej połowy boisko z powodu kontuzji opuścił Sobis. W końcu jednak udało się nam skutecznie zaatakować. W 72 min. Nimani zagrał do środka, Anderson przyjął piłkę i pewnym strzałem wyprowadził nas na prowadzenie, którego już do końca nie oddaliśmy i zasłużenie zwyciężyliśmy.

 

07.05.2011, El Madrigal: 22985 widzów

PD (35/38) Villarreal [8.] – Betis [3.] 0:1 (0:0)

 

19. Nihat (Villarreal) n.w.k.

42. R.Sobis (Betis) knt.

72. Anderson 0:1

 

Moreira – Drenthe, Arzo, Albiol ©, Melli – Nimani, Arzu, Anderson, Menez – Sobis (42. Bojan), Higuain

 

MoM: Frederic Nimani (Betis); OP L – 9

 

O ile Sobisowi nie się nie stało, o tyle nasz czołowy pomocnik Nimani doznał urazu łokcia i na pewno ominie go mecz z Barcą z Copa del Rey. Najprędzej zobaczymy go w przedostatniej kolejce kiedy zagramy na wyjeździe z… Dumą Katalonii. Już teraz można powiedzieć, że nie był to dla nas dobry sezon, ale miło byłoby go zakończyć chociaż z Pucharem Króla, ale żeby mieć w ogóle na to szanse trzeba było wyeliminować Blauganę. Nie miało być łatwo, ale ostatnio wyraźnie podkręciliśmy tempo.

 

Początek był bardzo nerwowy, a gospodarze przyparli nas do muru. Jednak już po kilku minutach gry stworzyliśmy pierwszą świetna sytuację, ale Higuain trafił w bramkarza. W 11 min. Silva zagrał piłkę do środka, tam jest Gonzalo kapitalny strzał i GOL! Fantastyczne uderzenie Argentyńczyka, Akinfeev był bez szans. Z prowadzenia cieszyliśmy się jednak tylko cztery minuty. Ronaldinho dośrodkował piłkę w pole karne, niepewna interwencja Moreiry i Diego z kilkudziesięciu centymetrów trafia do pustej bramki. Minutę później po naszym ataku z kontrą wyszła Barca, Ronaldinho podaje na 11 metr tam jest Diego i słupek ratuje nas przed utratą bramki. W 22 min. Higuain jakimś cudem wygrał pojedynek główkowy z Mertesackerem, Anderson wyszedł sam na sam i nie ma gola Siedem minut później kolejna kopia akcji Ronaldinho – Diego i tym razem ten ostatni nie pomylił się i idealnie trafi w długi róg bramki. Po tej bramce mecz się uspokoił, ale mimo to był to spektakl na miarę finału Ligi Mistrzów.

 

W drugiej połowie musieliśmy się odkryć i zaatakować. To pozwoliło przeprowadzić gospodarzom przeprowadzić wiele groźnych ataków, ale kapitalnie w bramce spisywał się Moreira, który okazał się lepszy w kilku sytuacjach sam na sam. My także mieliśmy swoje szanse, ale kapitalnie spisywała się obrona Blaugrany i zawsze kiedy nasz zawodnik stawał sam na sam z bramkarzem w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybijał mu obrońca, a jeśli nie to na bramce stał bardzo dobry Akinfeev. W końcówce spotkania atakowali już tylko… gospodarze. Chyba zbyt ostro potraktowałem moich zawodników w szatni bo w drugiej połowie zagraliśmy o wiele gorzej. Jestem jednak z nich zadowolony.

 

11.05.2011, Camp Nou: 59665 widzów

CdR PF (2/2) Barcelona [PD] – Betis [PD] 2:1 (2:1)

 

11. G.Higuain 0:1

15. Diego 1:1

29. Diego 2:1

41. Ronaldinho (Barcelona) knt.

 

Moreira – Drenthe, Arzo, Albiol ©, Melli – Silva, Arzu, Anderson, Menez – Sobis (57. Caracciolo), Higuain

 

MoM: Diego (Barcelona); N – 8

Odnośnik do komentarza

W Gran Derbi na Santiago Bernabeu Real pokonał Barcelonę 2:0 i oznaczało to nie mniej, nie więcej, że Atletico zostało mistrzem Hiszpanii. Pozwoliło nam to też utrzymać się na pozycji wicelidera o którą jednak decydujący bój stoczymy na Camp Nou.

 

Zanim jednak w ogóle zaczęliśmy myśleć o ponownym wyjeździe do stolicy Katalonii graliśmy z przedostatnią w tabeli Malagą, która cały czas walczy o utrzymanie. Tak więc o zwycięstwo nie miał być wcale tak łatwo. Trzeba też pamiętać, że Malaga jest drugim po Sevilli największym naszym rywalem.

 

Pierwsza połowa to czas o jakim wszyscy chcieli zapomnieć. Na boisku nie działo się nić. W drugiej części spotkania zaczęliśmy grać niby lepiej, ale już na początku boisko z powodu kontuzji opuścił jedyny dzisiejszego dnia nominalny lewy pomocnik – Silva. Pierwszą dobrą okazję miał Menez piłkę do niego podawał Higuain, Francuz zdecydował się na strzał z ostrego kąta, ale trafił w poprzeczkę. Jednak co się odwlecze to nie uciecze i w 62 min. Menez otrzymał kolejne podanie od Gonzalo i tym razem miał już znacznie więcej miejsca i czasu na oddanie precyzyjnego strzału, który dał nam prowadzenie. Dziesięć minut później Jeremy rozpędził się na prawym skrzydle dośrodkował w pole karne, ale strzał Sobisa obronił bramkarz. Dwie minuty później Rafael stanął przed kolejną świetną okazją i z pięciu metrów trafił prosto w bramkarza. Goście w końcówce przeszli na ustawienie 4-2-4 na co my odpowiedzieliśmy kolejną bramką. Anderson zagrał z rzutu wolnego na 13 metr do Sobisa ten uderzył na bramkę, b]Garcia[/b] sparował uderzenie w bok pod nogi niekrytego Higuaina, który trafił z łatwością do bramki. W 85 min. pierwsza dobra akcja Malagi, z pięciu metrów strzelał Marquez, ale Moreira nie dał się pokonać. Zwycięstwo jak najbardziej zasłużone, choć wynik mógł być trochę lepszy.

 

15.05.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 64159 widzów

PD (36/38) Betis [2.] – Malaga [19.] 2:0 (0:0)

 

50. Silva (Betis) knt.

62. J.Menez 1:0

81. G.Higuain 2:0

 

Moreira – Drenthe, Arzo, Albiol ©, Melli – Silva (50. Puerta), Arzu, Anderson, Menez – Sobis, Higuain

 

MoM: Gonzalo Higuain (Betis); N – 8

 

Niestety Silva doznał urazu biodra i w tym sezonie już nie zagra. Trzeba dodać, że to już trzecia jego taka kontuzja w ciągu zaledwie półtora roku.

 

Malaga to zespół pożyteczny bo w zaległym spotkaniu zremisowała u siebie z Barceloną 0:0 i nad Dumą Katalonii mamy trzy punkty przewagi.

 

W finale Pucharu UEFA na Signal Iduna Park w Dortmundzie Manchester United po bramce Desseny w 106 min. meczu pokonał 1:0 Bayern Monachium. Trzeba przyznać, że Anglicy w finale przeważali, ale w samym ćwierćfinale kluby z Albionu zdominowały rozgrywki gdyż było tam aż pięć angielskich klubów.

Odnośnik do komentarza

Aby utrzymać drugą lokatę w tabeli „wystarczyło” na Camp Nou zremisować. Zaczęliśmy jednak fatalnie. Już w 8 min. tracąc bramkę. Diego otrzymał piłkę z rzutu rożnego przed polem karnym dośrodkował i Huntelaar z kilku metrów, głową trafił do naszej bramki. Przewaga Barcelony w pierwszej połowie nie podlegała dyskusji, a my oddaliśmy tylko jeden celny strzał na bramkę Akinfeeva.

 

W drugiej połowie nie graliśmy wcale lepiej. Zazwyczaj atakowała Barcelona, a to, że nie straciliśmy kolejnych bramek zawdzięczaliśmy tylko i wyłącznie naszemu bramkarzowi. I kiedy już wszyscy myśleli, że Barcelona zasłużenie utrzyma prowadzenie do końca spotkania, wyszliśmy z kontrą. Menez posłał długą piłkę do Bojana, wychowanek klubu z Camp Nou przegrał pojedynek główkowy z Mertesackerem, który posłał futbolówkę głową do bramkarza. Zrobił jednak to niecelnie Caracciolo okazał się minimalnie szybszy od Akinfeeva zagrał do przodu, a tam Bojan z pięciu metrów trafił do pustej bramki! Na boisku natychmiast zameldował się drugi defensywny pomocnik, nie mogliśmy utracić tego remisu. Niestety utraciliśmy na rzecz… zwycięstwa. Trzy minuty później Caracciolo otrzymał długie podanie od Drenthe, przebiegł z piłką kilkanaście metrów dośrodkował na długi słupek, a Bojan dostawił tylko nogę i po raz drugi w tym meczu trafił do siatki. Ta bramka podłamała gospodarzy, którzy nie potrafili już skutecznie zaatakować. Byliśmy gorsi, ale przeprowadziliśmy dwie kontry, a wychowanek gospodarzy boleśnie zemścił się na byłym klubie za to, że nie otrzymał szansy na grę. To zwycięstwo zapewniło nam drugie miejsce w lidze.

 

21.05.2011, Camp Nou: 92816 widzów

PD (37/38) Barcelona [3.] – Betis [2.] 1:2 (1:0)

 

7. K.Huntelaar 1:0

81. Bojan 1:1

84. Bojan 1:2

 

Moreira – Drenthe, Arzo, Albiol ©, Melli – Nimani, Arzu, Anderson (82. Hernandez), Menez – Sobis (46. Caracciolo), Higuain (57. Bojan)

 

MoM: Bojan (Betis); N – 8

Odnośnik do komentarza

John Obi Mike uzgodnił warunki kontraktu z Liverpoolem i na zasadzie wolnego transferu od nowego sezonu reprezentował będzie barwy klubu z miasta Bitelsów.

 

W finale Ligi Mistrzów spotkała się Barceloną oraz PSV, które wyeliminowało w półfinale Milan. Po zaciętej walce wygrali Ci pierwsi po bramkach Diego i Mertesackera 2:1. Honorowe trafienie dla holendrów w pierwszej minucie meczu zanotował Scharner.

 

Po tym spotkaniu otrzymaliśmy czek o wysokości 19 500 000 € za prawa do transmisji telewizyjnych i nasz stan kontra przekroczył magiczną sumę 100 000 0000 €. Warto dodać, że dochody w tym sezonie przekroczyły sumę rzędu siedemdziesięciu milionów co mam nadzieję przełoży się na fundusze transferowe.

 

Złotego Buta za tytuł Króla Strzelców Ligi Mistrzów otrzymał… Andrea Caracciolo (Betis). Włoch zgromadził na swoim koncie dziesięć trafień. O dwie bramki mniej zdobyli Diego (Barcelona) i Adriano (Inter). Warto też dodać, że siódme miejsce zajął Bojan, który zdobył sześć bramek.

 

W Dream Teamie znalazła się czwórka moich graczy. Na lewej obronie Drenthe, na lewej pomocy Silva, a po lewej stronie ataku Caracciolo. Na ławce zasiadł także Bojan.

 

W ostatniej kolejce graliśmy z Zaragozą. Niby mecz o pietruszkę, ale chciałem przekroczyć sumę osiemdziesięciu punktów jako jeden z dwóch zespołów. W składzie zaszła jedna, chyba oczywista zmiana. Miejsce Sobisa w ataku zajął Bojan. Goście również walczą już tylko o prestiż. Zapewnione mają szóstą lokatę i wyżej, niżej już nie będą. Wypada jednak powiedzieć, że w poprzedniej kolejce na własnym stadionie pokonali Real aż 3:0.

 

W pierwszej połowie mieliśmy wyraźną przewagę. Pierwszą wyśmienitą okazje miał Higuain, który uderzył w długi róg, ale bramkarz obronił jego strzał. Kolejny sam na sam z golkiperem gości stanął Nimani, ale on również nie znalazł sposobu na pokonanie jego. Kiedy Higuain przy drugiej swojej okazji uderzył kapitalnie w okienko wszyscy myśleli, że będzie bramka, ale Helton znów nie dał się pokonać.

 

Już po czterech minutach drugiej połowy zmarnowaliśmy kolejną dobrą okazję. Z 13 metrów głową uderzał Menez, ale trafił tylko w słupek. W 52 min. grający bardzo ostro dzisiejszego dni Topuz Mehmed ujrzał zasłużoną drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska. Ta czerwona kartka nie zmieniła obrazu gry bo i tak cały czas to my atakowaliśmy. Problemem była jednak skuteczność. Miło byłoby zakończyć sezon zwycięstwem, ale zbytnio nie przejmowałem się tym remisem. W 80 min. mogłem jednak o nim zapomnieć. Menez podczas zamieszana w polu karnym zagrał wzdłuż bramki, a na długim słupku stał Higuian, który z bliska wpakował piłkę do siatki i zdobył swoją 10 bramkę w tym sezonie. Sześć minut później Gonzalo otrzymał świetne podanie od Andersona, ale tym razem nie znalazł sposobu na dobrze dysponowanego Heltona. Nasze zwycięstwo mogło i powinno być o wiele bardziej okazałe ważne jednak, że wygraliśmy. Sezon dobiegł końca i mimo złego początku w końcówce graliśmy bardzo dobrze. Teraz trzeba odpocząć i przygotować się do nowych rozgrywek.

 

29.05.2011, Manuel Ruiz de Lopera: 62170 widzów

PD (38/38) Betis [2.] – Zaragoza [6.] 1:0 (0:0)

 

52. T.Mehmet (Zaragoza) czerw/k

80. G.Higuain 1:0

 

Moreira – Drenthe, Arzo, Albiol ©, Melli – Nimani, Arzu, Anderson, Menez – Higuain, Bojan

 

MoM: Frederic Nimani (Betis); OP L – 9

 

Ostatnia kolejka sporo namieszała. Valencia pokonała Barcelonę 1:0 i awansowała na trzecią lokatę, a Real po porażce 0:1 u siebie z Getafe spadł na piątą pozycję.

 

Primera Division – 2010/2011

 | Poz   | Inf   | Zespół	  |	   | M	 | Z	 | R	 | P	 | ZdG   | StG   | R.B.  | Pkt   | 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 1.	| PM	| Atlético	|	   | 38	| 27	| 10	| 1	 | 77	| 25	| +52   | 91	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 2.	| PM	| Betis	   |	   | 38	| 25	| 6	 | 7	 | 58	| 27	| +31   | 81	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 3.	| PM	| Valencia	|	   | 38	| 22	| 6	 | 10	| 62	| 40	| +22   | 72	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 4.	| PM	| Barcelona   |	   | 38	| 21	| 9	 | 8	 | 54	| 29	| +25   | 72	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 5.	| PE	| R. Madryt   |	   | 38	| 21	| 8	 | 9	 | 74	| 39	| +35   | 71	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 6.	| PE	| Zaragoza	|	   | 38	| 18	| 9	 | 11	| 64	| 41	| +23   | 63	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 7.	|	   | Athletic	|	   | 38	| 16	| 12	| 10	| 43	| 37	| +6	| 60	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 8.	|	   | Sevilla	 |	   | 38	| 13	| 16	| 9	 | 43	| 34	| +9	| 55	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 9.	|	   | Villarreal  |	   | 38	| 14	| 11	| 13	| 63	| 59	| +4	| 53	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 10.   |	   | Gimnàstic   |	   | 38	| 13	| 9	 | 16	| 38	| 43	| -5	| 48	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 11.   |	   | Levante	 |	   | 38	| 13	| 8	 | 17	| 44	| 51	| -7	| 47	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 12.   |	   | Deportivo   |	   | 38	| 12	| 10	| 16	| 40	| 41	| -1	| 46	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 13.   |	   | Racing	  |	   | 38	| 11	| 11	| 16	| 42	| 60	| -18   | 44	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 14.   |	   | Getafe	  |	   | 38	| 10	| 9	 | 19	| 44	| 60	| -16   | 39	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 15.   |	   | Recreativo  |	   | 38	| 9	 | 10	| 19	| 32	| 45	| -13   | 37	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 16.   |	   | R. Sociedad |	   | 38	| 9	 | 9	 | 20	| 29	| 48	| -19   | 36	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 17.   |	   | Mallorca	|	   | 38	| 10	| 6	 | 22	| 34	| 55	| -21   | 36	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 18.   | S	 | Osasuna	 |	   | 38	| 8	 | 12	| 18	| 29	| 59	| -30   | 36	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 19.   | S	 | Málaga	  |	   | 38	| 5	 | 15	| 18	| 26	| 59	| -33   | 30	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 20.   | S	 | Almería	 |	   | 38	| 5	 | 10	| 23	| 31	| 75	| -44   | 25	| 
| ----------------------------------------------------------------------------------------------------|

 

Jak widać Atletico w tym sezonie zdominowało rozgrywki. Jeśli doda się do tego fakt, że miejsca 2, 3 i 4 w klasyfikacji strzelców zajmowali Aguero, Torres i Fred z kolejno 19, 18 i 16 to nikogo nie powinna dziwić taka gra klubu z Madrytu.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...