Skocz do zawartości

Andalusia Dream...


olfeusz

Rekomendowane odpowiedzi

Rewanż na El Madrigal zapowiadał się na cudowny pojedynek. I już pierwsze dziesięć minut zapowiadało wiele świetnych akcji i parad bramkarskich mieliśmy przewagę, a Barbosa trzykrotnie ratował już swoją drużyną przed utratą bramki. W 13 min. Fernandez ograł jak dziecko Arzo i pewnym strzałem umieścił piłkę w krótkim rogu bramki. I dale atakowaliśmy. W 26 min. Ribery wystawił na tacy piłkę Sobisowi, a ten uderzył najlepiej jak mógł, ale Barbosa jakimś cudem obronił jego strzał. Klątwa argentyńskiego bramkarz cały czas działa. Potrzebowaliśmy kapitana Jacka Sparrowa. Minutę później Sobis kapitalnie dośrodkował piłkę w pole karne, van Persie uderza głową idealnie w okienko, ale Mariano jak zwykle okazał się lepszy. W 35 min. Robin idealnie dośrodkował na piąty metr, a Rafael posłał piłkę nad bramką. W doliczonym czasie gry brazylijski napastnik przechwycił piłkę od obrońcy stanął sam na sam z bramkarzem i nerwy wzięły górę gdyż fatalnie przestrzelił. Pierwsza połowa to nasza absolutna dominacja, jakim cudem przegrywaliśmy nie mam pojęcia. Co gorsza na ławce miałem tylko jednego ofensywnego gracza.

 

Druga połowa to atak, atak, atak, atak, atak. Cuda ciągle jednak na bramce wyprawiał Barbosa. Już do końca nie udało nami się zdobyć bramki i mecz, który powinien zakończyć się naszym wysokim zwycięstwem kończy się porażką. Nie wiem jak i wolę nawet nie wiedzieć. Droga do finału była najprostsza od lat, a mimo to nie awansowaliśmy. Statystyki strzałów: Villarreal – 7(4), Betis – 20(7). W finale gracze „Żółtej Łodzi Podwodnej” zagrają z Atletico, które po remisie u siebie 3:3 na Camp Nou wygrało 1:0 po bramce Freda w 86 min.

 

Mariano Barbosa w trzech ostatnich sezonach bronił w pięciu spotkaniach pomiędzy nami i zanotował średnią 7,4.

 

08.02.2012, El Madrigal: 22976 widzów

CdR PF (2/2) Villarrea [PD] – Betis [PD] 1:0 (1:0)

 

13. M.Fernandez 1:0

 

Costil – Drenhte, Arzo, Albiol (59. Terron), Seitaridis – Nimani, Hernandez, Menez, Ribery – van Persie, Sobis (59. Higuain)

 

MoM: Mariano Barbosa (Villarreal); GK - 8

 

Oczywiście jest to nasza pierwsza porażka od dwunastu meczy i akurat przypadkowo trafiła się w takim spotkaniu.

Odnośnik do komentarza

Anoeta to kolejny niewygodny stadion. Z Sociedad grać nigdy nie lubiłem. Od początku zaczęliśmy znów rozdawać prezenty. Po złym wybiciu bramkarza piłki do siatki nie skierował Sobis. Gospodarze spokojnie kontrolowali przebieg spotkania od czasu do czasu groźnie atakując. W 37 min. Landin uderzył pod poprzeczkę, a Boruc robił chyba „L” do kibiców bo piłka wpadła do siatki.

 

Druga połowa rozpoczęła się szczęśliwie bo od rzutu karnego, którego na bramkę zamienił Sobis. Był to jego setny ligowy gol w barwach Betisu. Boruc jest jak Dudek bo łapie kontuzje tak jak jego starszy kolega podczas pobytu u nas. W 53 min. zmienił go Costil i Artur tutaj chyba długo nie pobędzie. W 66 min. przed szansą Higuain, ale uderzył z 16 metrów nad bramką. Dwie minuty później sam na sam z golkiperem Sobis, ale gola nie ma. Szczęście, którego brakowało kilka dni temu uśmiechnęło się do nas w 84 min. Anderson dośrodkował z rzutu rożnego, a Pablo z bliskiej odległości trafił do siatki. W drugiej połowie zagraliśmy lepiej i wygraliśmy, ale najsprawiedliwszy byłby remis.

 

12.02.2012, Anoeta: 26173 widzów

PD (23/38) Sociedad [10.] – Betis [1.] 1:2 (1:0)

 

37. L.Landin 1:0

47. R.Sobis 1:1 rz.k.

53. A.Boruc (Betis) knt.

84. Pablo 1:2

 

Boruc (53. Costil) – Drenthe, Pablo, Arzo, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Anderson, Ribery – Higuain (73. Caracciolo), Sobis

 

MoM: Rafael Sobis (Betis); N – 8

 

Trzeba powiedzieć, że szczęście dopisało nam teraz podwójnie. Bo grająca od trzeciej minuty w dziesiątkę Zaragoza zremisowała na swoim boisku 1:1 z Barceloną, która zmarnował rzut karny.

 

Artur Boruc doznał urazu biodra i nie zagra przez dwa miesiące. Jest to chyba koniec jego krótkiej kariery w Betisie.

Odnośnik do komentarza

Jeszcze przed meczem z Realem było wiadomo, że straciliśmy fotel lidera na rzecz Barcelony, która w zaległym spotkaniu z Atletico wygrała 2:1.

 

W meczu z Królewskimi liczyło się tylko zwycięstwo. Nie mógł w nim zagrać Drenthe, którego zmogła grypa.

 

Bukmacherzy upatrywali nas zdecydowanego faworyta, ale ja wiedziałem, że nim nie będziemy. Zawodnicy Realu nic nie robili sobie z tego, że byli gośćmi i atakowali w najlepsze. My niestety nie potrafiliśmy skleić ani jednej składnej akcji i cztery niecelnie strzały w pierwszej połowie to wszystko na co było nas stać. Królewscy mieli dwie świetne okazje, ale w obu przypadkach dobrze spisywała się Costil.

 

Drugą połowę rozpoczęliśmy wybornie. Sobis zagrał na lewo do van Persiego ten urwał się obrońcom i strzałem w krótki róg dał nam prowadzenie. Trzy minuty później trójkowa akcja van Persie – Sobis – Anderson ten ostatni w sytuacji sam na sam zdecydował się na lob, ale Casillas popisał się dobrą interwencją. W 57 min. wyszliśmy z kolejną kontrą, obrońcą Realu udało się wybić piłkę, ale to po chwili trafia do Riberyego, który podał w tempo do Sobisa, a Brazylijczyk pewnym uderzeniem pokonał bramkarza. Dwie minuty później przed szansą Ribery, ale jego dośrodkowanie przeciął Iker. W 72 min. przejęliśmy futbolówkę pod własnym pole karnym, ta jak po sznurku wędruje pod bramkę gości, w końcu trafia do Sobisa, ale ten został zablokowany przez interweniującego na przed polu Casillasa, ale na jego nieszczęście futbolówka trafiła do van Persiego, który nie miał problemów z trafieniem do siatki. W 79 min. zdobyliśmy kolejną bramkę. Zapata źle zagrał do Diarry, piłkę przejął Ribery i natychmiast podał do Sobisa ten uciekł obrońcy i po nogach rywala zagrał na długi słupek, van Persiego ubiegł Criscito, ale włoski obrońca interweniował tak nieskutecznie, że Robin strzałem z bliska skompletował hat-tricka. Z przebiegu całego spotkania jest to wynik nie sprawiedliwy, Real w pierwszej połowie miał zdecydowaną przewagę, w drugiej także próbował, ale my wykorzystaliśmy ich wszystkie błędy, ale czy wygraliśmy 4:0 czy 1:0 to nie robi różnicy bo punkty są trzy.

 

18.02.2012, Manuel Ruiz de Lopera: 64118 widzów

PD (24/38) Betis [2.] – Real Madryt [6.] 4:0 (0:0)

 

47. R.van Persie 1:0

57. R.Sobis 2:0

72. R.van Persie 3:0

79. R.van Persie 4:0

 

Costil – Siguenza, Pablo, Arzo, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Anderson, Ribery – van Persie, Sobis

 

MoM: Robin van Persie (Betis); N – 10

 

Niestety sfrustrowani goście pod koniec spotkania skręcili Andersonowi nadgarstek i ta kontuzja wyeliminowała go z pierwszego meczu z Interem, który już za cztery dni.

Odnośnik do komentarza

Raczej na bank tak. Jest to chyba najsłabiej obsadzona pozycja w zespole i trzeba ją wzmocnić.

 

 

Z Interem czekał nas trudny pojedynek. Jednak zespół z Mediolanu nie jest od nas lepszy. W 23 min. Sobis rozpędził się na prawym skrzydle dośrodkował nad szósty metr, ale strzał van Persiego obronił końcami palców bramkarz. Dwie minuty późnie van Persie dośrodkował z rzutu wolnego, Arzo wygrał pojedynek główkowy uderzył z dwóch metrów w długi róg, ale bramkarz znów nie dał się pokonać. Później jeszcze Menez minął dwóch rywali, uderzył z 16 metrów w długi róg, ale minimalnie niecelnie. W doliczonym czasie gry goście przeprowadzili pierwszą groźną akcję, Ibrahimovic minął naszego bramkarza, ale z ostrego kąta trafił w słupek.

 

W drugiej połowie działo się niewiele. Warty odnotowania właściwie jest tylko strzał Sneijdera z rzutu wolnego po którym piłka minimalnie minęła poprzeczkę. W 76 min. wyszliśmy z kontrą, Seitaridis dośrodkował piłkę w pole karne, tą trącił obrońca, a wprowadzony na boisko Caracciolo z bliska wpakował ją do siatki! Po tej bramce kazałem się cofnąć, a mimo to w 80 min. bardzo groźnie głową uderzał Andrea, ale świetnie dzisiaj broniący Cavalieri wybił piłkę na róg. Pięć minut później Seitaridis poradził sobie z Marcelo dośrodkował na krótki słupek, a tam był już Bojan, ale futbolówka po jego strzale z ostrego kąta minimalnie minęła bramkę. Jeszcze w doliczonym czasie gry znów głową groźnie uderzał Andrea i sędzia zakończył spotkanie. Zwyciężyliśmy skromnie, ale zasłużenie.

 

22.02.2012, Manuel Ruiz de Lopera: 64120 widzów

LM 1R (1/2) Betis [HIS] – Inter [WŁO] 1:0 (0:0)

 

76. A.Caracciolo 1:0

 

Costil – Siguenza, Pablo, Arzo, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Menez (76. Arzu), Ribery – van Persie (73. Caracciolo), Sobis (63. Bojan)

 

MoM: Diego Cavalieri (Inter); GK – 8

Odnośnik do komentarza

Wszyscy oczekiwali, że na Majorce odpoczniemy. Ja jednak nie oczekiwałem, że rywal z ONO Estadi położy się przed nami. Od początku zaatakowaliśmy, ale piłka jak na złość mijała bramkę. Przed kilka minut atakowali gospodarze, ale potem znów wszystko wróciło do normy, ale bramki nie padały i do przerwy remisowaliśmy.

 

W 55 min. będący ostatnio w bardzo przeciętnej formie Higuain miał właściwie drogę do pustej bramki, ale zwlekał zbyt długo z uderzeniem i jego strzał obronił bramkarz. Tego dnia graliśmy beznadziejnie w obronie. Skoro już sobie nie radziliśmy to zamiast wypieprzyć piłkę na pałę do przodu to wybijaliśmy ją pół metra do przodu. W 62 min. mieliśmy to samo, futbolówkę przejęli gospodarze, a Nsue z łatwością skierował ją do bramki. Aaa przepraszam co robił nasz bramkarz? Nie wyjawiliśmy zbytnio chęci do walki o remis i zasłużenie przegraliśmy. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry dwie sytuacje sam na sam miał van Persie, ale w obu przypadkach uderzał niecelnie.

 

26.02.2012, ONO Estadi: 23114 widzów

PD (25/38) Mallorca [8.] – Betis [2.] 1:0 (0:0)

 

62. E.Nsue 1:0

 

Costil – Siguenza, Pablo, Arzo, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Menez, Ribery – Caracciolo (62. van Persie), Higuain (625. Bojan)

 

MoM: Jorge Hernandez (Betis); DP – 8

 

 

Barcelona rozbiła Valencię 5:0 i tracimy do nich obecnie cztery punkty, a mamy jeden mecz więcej rozegrany. Bogu dzięki z Levante, Barcelona zremisowała 1:1 i strata wynosi pięć punktów. Jednak z taką formą Blaugrany wydaje się niemożliwe ich wyprzedzenie. Ponieśli tylko jedną porażkę. Jak nie Atletico to Barcelona, a za rok kto? Pewnie Real.

 

Luty 2012

 

Bilans: 5-0-2, 11:5

La Liga: 2. (-1), 55 pkt, 52:16

Liga Mistrzów: 1R (1:0 z Interem)

Copa del Rey: PF (2:1 i 0:1 z Villarreal)

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Arsenal (+1)

Francja: Auxerre (+9)

Hiszpania: Barcelona (+5)

Holandia: FC Groningen (+6)

Niemcy: HSV (+6)

Portugalia: Porto (+2)

Włochy: Lazio (+12)

Odnośnik do komentarza

Równocześnie do naszego spotkania z Walencją rozgrywane były Gran Derby. Jeśli nie Real na własnym stadionie to kto jest w stanie pokonać Barcę?

 

Już pięć pierwszych minut przyniosło dwie świetne okazje bramkowo, ale obie koncertowo zmarnował Sobis. W 10 min. sam na sam van Persie, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek i wyszła w pole. W 13 min. z sześciu metrów strzelał Sobis, ale prosto w bramkarza. W 23 min. z pięciu metrów Arzo, ale bramkarz wybił futbolówkę na korner. Po którym padła upragniona bramka. W zamieszaniu w polu karnym najsprytniejszy okazał się Menez, który wepchnął piłkę do siatki. W 32 min. po raz kolejny sam na sam z bramkarzem Sobis, ale Rafael znów fatalnie uderzał. Sześć minut później z jedenastu metrów strzelał Menez, ale bardzo wysoko nad bramką uderzył. W końcu jednak udało się zdobyć drugą bramkę. Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry van Persie dośrodkował z rzutu rożnego, a Pablo silnym strzałem pod poprzeczkę trafił do bramki. Jeśli tak wyglądało spotkanie „Nietoperzy” z Barcelonę to nie dziwię się, że zakończyło się takim pogromem. Gdybyśmy wykorzystali chociaż połowę sytuacji byłoby 4:0.

 

Na początku drugiej połowy gospodarze mieli pierwszą sytuację bramkową, ale Villa trafił w boczną siatkę. Chwilę później Sobis nie wykorzystał kolejnej „setki”, ale jego strzał skutecznie dobił Nimani. Później kontrolowaliśmy przebieg spotkania i dowieźliśmy prowadzenie do końca. Gospodarze powinni się cieszyć, że przegrali tylko 3:0. Dla oddania naszej przewagi statystyka strzałów: Valencia – 6(1), Betis – 20(13).

 

03.03.2012, Nuevo Mestalla: 64634 widzów

PD (26/38) Valencia [5.] – Betis [3.] 0:3 (0:2)

 

23. J.Menez 0:1

44. Pablo 0:2

52. F.Nimani 0:3

 

Costil – Siguenza, Pablo, Arzo, Seitaridis (65. Melli) – Nimani, Hernandez, Anderson (46. Ribery), Menez – van Persie (86. Caracciolo), Sobis

 

MoM: Frederic Nimani (Betis); OP L – 9

 

Teraz czekaliśmy już tylko na telefon z Madrytu. Jest, jaki wynik… Real 3-2 Barcelona! Do przerwy 2:0 dla gości. Zwycięska bramka zdobyta w 90 min. z rzutu karnego!

Odnośnik do komentarza

Rewanż na Giuseppe Meazza zapowiadał się bardzo ciekawie. To silny zespół z klasowymi zawodnikami, ale nikt się ich nie bał. Rozpoczęliśmy świetnie, już w 4 min. Anderson zagrał do van Persiego, a Holender uderzył precyzyjnie w długi róg wyprowadzając nas na prowadzenie. Po tej bramce gospodarze zaatakowali, ale wszystko kończyło się na naszych obrońcach. W 10 min. Oliva stracił piłkę przed polem karnym na rzecz Andersona ten zagrał natychmiast do van Persiego, a Robin nie zawahał się ani przez chwilę i pokonał bramkarza. Szesnaście minut później losy awansu były przesądzone. Felipe tak fatalnie interweniował, że zagrał do Nimaniego, a ten w sytuacji sam na sam z Cavalierim nie pomylił się i było 3:0. W pierwszej połowie mogliśmy zdobyć jeszcze co najmniej trzy bramki. Udało się to dopiero w doliczonym czasie gry po celnym uderzeniu Caracciolo z rzutu karnego.

 

Na drugą połowę wprowadziłem trzech nowych grajków. Po czterech minutach Sobis mijał rywali jak chciał aż w końcu Filipe wyciął go równo z ziemią i za faul taktyczny zobaczył czerwony kartonik. Po tej kartce gospodarze zaczęli atakować, oczywiście raz na 20 min, ale zawsze coś. Trójka, która pojawiła się na boisku rozczarowała, a w sytuacji Higuaina to nie najlepsza decyzja gdyż póki co nie ma miejsca w pierwszym składzie. Gdyby ktoś mi przed meczem powiedział, że wygramy w Mediolanie 4:0 to bym go wyśmiał, ale po ostatnim gwizdku sędziego stwierdzam, że mogło być zdecydowanie wyżej.

 

07.03.2012, Giuseppe Meazza: 57238 widzów

LM 1R (2/2) Inter [WŁO] – Betis [HIS] 0:4 (0:4)

 

4. R.van Persie 0:1

10. R.van Persie 0:2

26. F.Nimani 0:3

45+. A.Caracciolo 0:4 rz.k.

48. S.Kalou (Inter) knt.

49. Filipe (Inter) czerw/k

 

Costil – Siguenza, Pablo, Arzo, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Anderson, Menez (46. Ribery) – Caracciolo (46. Sobis), van Persie (46. Higuain)

 

MoM: Anderson (Betis); OP Ś – 9

 

W ćwierćfinale zagramy z naszym grupowym rywalem - Manchesterem United. Pierwszy mecz na wyjeździe więc jest dobrze.

 

Następny mecz w lidze z... Barceloną.

Odnośnik do komentarza

Mecz z Barceloną na pewno nie miał przesądzić o tym kto sięgnie po tytuł mistrzowski, ale jeśli przegramy, a nawet zremisujemy to dogonić Dumę Katalonii będzie bardzo ciężko. Liczyłem, że zagramy równie dobrze jak w Mediolanie, ale o to nie miało być łatwo.

 

Początek spotkania był wyśmienity. Piłkę na prawym skrzydle przyjął Ribery, zagrał idealnie w tempo do Sobisa, a ten silnym strzałem w krótki róg dał nam prowadzenie. Od 25 min. goście powinni grać w 10, ale obrońca Blaugrany za uderzenie rywala łokciem w twarz zobaczył tylko żółtą kartkę… Trzy minuty później van Persie świetnie zgrał piłkę do Sobisa, ale ten tym razem nie wykorzystał świetnej sytuacji. W 40 min. rzut wolny 30 metrów od bramki wykonywał Riise, silny strzał w sam środek bramki, a Costil przepuszcza futbolówkę do siatki. Mówiłem już, że bramkę mamy najsłabiej obsadzoną?

 

Drugą połowę mogliśmy zacząć tak jak pierwszą, ale Rafael trafił prosto w środek bramki. W 54 min. Messi przyjął piłkę ponad 30 metrów od bramki, uderzył i zdobył bramkę… Po tym trafieniu gości wzięliśmy się do pracy. Już po ośmiu minutach wyrównaliśmy. Wprowadzony na boisko Caracciolo zagrał do Sobisa, a ten po złym wyjściu Akinfeeva z łatwością zdobył bramkę. Nie przestaliśmy jednak na tym i dążyliśmy do zdobycia kolejnych. W 71 min. Messi ostro potraktował Nimaniego za co ujrzał drugą żółtą kartkę. Barcelona, która gra trójką obrońców mimo wszystko dysponuje bardzo dobrym blokiem defensywnym. Nie była jednak w stanie zatrzymać ataku z 78 min. Wtedy to Nimani rozpędził się na lewym skrzydle, dośrodkował w pole karne, a bohater tego meczu Rafael Sobis celnym strzałem pod poprzeczkę skompletował hat-tricka, a co najważniejsze wyprowadził nas na prowadzenie. Goście domagali się spalonego, ale o nim oczywiście nie mogło być mowy. Natychmiastowe zmiany w taktyce miały zapobiec zmianie wyniku, ale nie udało się… W doliczonym czasie gry Arzu dośrodkował z rzutu wolnego, a niekryty Nimani pewnym strzałem w długi róg przypieczętował nasze zwycięstwo. Meczy był wyrównany, pierwsza połowa oprócz dwóch bramek nie przyniosła większych emocji. Druga część spotkania była już znacznie ciekawsza. Do momentu bramki Messiego nie wyglądało to ciekawie, ale potem graliśmy już swoje i po tej wygranej obejmujemy pozycję lidera.

 

10.03.2012, Manuel Ruiz de Lopera: 64115 widzów

PD (27/38) Betis [2.] – Barcelona [1.] 4:2 (1:1)

 

4. R.Sobis 1:0

33. R.Ujcik (Barcelona) knt.

40. J.Riise 1:1

54. L.Messi 1:2

62. R.Sobis 2:2

71. L.Messi (Barcelona) czerw/k

78. R.Sobis 3:2

90+. F.Nimani 4:2

 

Costil – Siguenza, Pablo, Arzo, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Anderson (55. Menez), Ribery (79. Arzu) – van Persie (55. Caracciolo), Sobis

 

MoM: Rafael Sobis (Betis) – 10

 

Kilka dni później Seitaridis i Caracciolo doznali kontuzji i najbliższe trzy tygodnie na pewno spędzą po za boiskiem.

Odnośnik do komentarza

Aby nie zepsuć tego na co tak ciężko pracowaliśmy przez cały sezon nie mogliśmy sobie pozwolić na głupie straty punktów. Dlatego z Getafe trzeba było wygrać. Nikt jednak nie spodziewałem się wielkiego widowiska. Pod Madrycki klub broni się przed spadkiem i miał by to rywal z rodzaju niewygodnych.

 

Na boisku zgodnie z przewidywaniami nie działo się za wiele jednak to my mieliśmy przewagę. W 27 min. Anderson przejął piłkę na naszej połowie, zagrał do Higuaina ten uruchomił Sobisa, strzał Brazylijczyk obronił bramkarz, ale wobec dobitki Nimaniego był bezsilny. Dwanaście minut później wyszliśmy z kolejną podręcznikową kontrą, Sobis w końcowym jej etapie podał do Andersona, a ten silnym strzałem w krótki róg zdobył bramkę.

 

Nie wiem na co w tym sezonie liczyła drużyna Getafe, ale po tym co się stało na początku drugiej połowy można było stwierdzić, że na nie wiele. Battaglia wycofał piłkę do bramkarza, a ten nie trafił w nią i było po meczu. W 63 min. Higuain rozpędził się na skrzydle wystawił piłkę jak na tacy Sobisowi, a ten z sześciu metrów nie pokonał bramkarza. Na tym emocje się skończyły. Po meczu otrzymałem, że Barcelona bezbramkowo zremisował na Majorce i nasza przewaga urosła do bezpiecznych czterech oczek.

 

18.03.2012, Coliseum Alfonso Perez: 12469 widzów

PD (28/38) Getafe [16.] – Betis [1.] 0:3 (0:3)

 

27. F.Nimani 0:1

39. Anderson 0:2

49. S.Battaglia 0:3

 

Costil – Drenthe, Pablo, Arzo, Melli – Nimani (46. Terron), Hernandez, Anderson, Menez – Sobis, Higuain

 

MoM: Gonzalo Higuain (Betis); N – 9

Odnośnik do komentarza

Zostały już tylko trzy drużyny z pierwszej 10 w tym trzecie Atletico. Reszta to drużyna z dołu tabeli, a większość poniżej 15 lokaty. No, ale są przed nami jeszcze wyjazdy do Villarreal i Bilbao.

 

 

Kto by przed sezonem pomyślał, że Deportivo będzie na czwartym miejscu. Na pewno jest to spore zaskoczenie, ale na Manuel Ruiz de Lopera musieli przegrać.

 

Od początku ruszyliśmy na gości i na efekt długo nie było trzeba czekać. W 11 min. Melli dośrodkował piłkę w pole karne, a Rafael Sobis uderzył celnie w krótki róg wyprowadzając nas tym samym na prowadzenie. Mieliśmy przewagę, ale zarówno strzał Higuaina jak i Meneza minął bramkę Sippela. W 35 min. Anderson uderzał z jedenastu metrów pod poprzeczkę, ale niemiecki bramkarz Deportivo z najwyższym trudem wybił na róg. Dziesięć minut później Nimani świetnie uderzył głową w długi róg, ale Tobias znów był lepszy i mogliśmy udać się do szatni.

 

Druga połowa nie różniła się od pierwszej. Znów atakowaliśmy jednak pierwszą świetną okazję zmarnował Sobis, a właściwie to bramkarz gości obronił swoją drużynę przed utratą bramki. Chwilę po tym bo w 57 min. Melli wyrzucił piłkę z autu, a Rafael uderzył potężnie bez przyjęcia nie dając tym razem szans Sippelowi. Po tym trafieniu za bardzo cofnęliśmy się i Deportivo stworzyło sobie kilka dogodnych okazji. Dobrze jednak bronił Costil chociaż uznanie go za MoM jest mocno przesadzona. Wynik się nie zmienił i kolejny niewygodny rywal za nami.

 

21.03.2012, Manuel Ruiz de Lopera: 61493 widzów

PD (29/38) Betis [1.] – Deportivo [4.] 2:0 (1:0)

 

11. R.Sobis 1:0

57. R.Sobis 2:0

 

Costil – Drenthe, Pablo, Arzo, Melli – Nimani, Hernandez, Anderson, Menez – Sobis, Higuain (77. Bojan)

 

MoM: Benoit Costil (Betis); BR – 8

Odnośnik do komentarza

Wyjazdom do Villarreal zawsze towarzyszy presja nie inaczej było tym razem, ale pierwsza połowa na El Madrigal zawiodła, a na boisku nie działo się nic ciekawego.

 

Druga część spotkania nie była lepsza. W 67 min. na prowadzenie wyprowadzić mógł nas Ribery, ale w sytuacji sam na sam uderzył w słupek. Gospodarze najlepszą okazję mieli w 81 min. Po fatalnym podaniu Meneza z pięciu metrów strzelał Lobos, ale jego strzał obronił Costil. Piłka krążyła od jednej do drugiej bramki, aż w końcu Bojan wykazał się fatalną stratą, futbolówka trafiła do niepilnowanego na 25 metrze b]Mondiniego[/b], a Włoch silnym strzałem z dystansu po rękach Costila trafił do siatki. W doliczonym czasie gry wyrównać mógł Ribery, ale jego strzał w długi róg końcami palców wybronił Barbosa. Sprawiedliwy byłby remis, ale cóż… Barcelona wygrała na wyjeździe z Deportivo i zrównał się z nami punktami.

 

24.03.2012, El Madrigal: 22979 widzów

PD (30/38) Villarrea [7.] – Betis [1.] 1:0 (0:0)

 

83. S.Mondini 1:0

 

Costil – Drenthe, Pablo, Arzo, Melli – Nimani, Hernandez, Anderson (62. Menez), Ribery – van Persie, Sobis (68. Bojan)

 

MoM: Mariano Barbosa (Villarreal); BR – 8

 

Na kilka dni przed pierwszym spotkaniem z Manchesterem Robin van Persie w meczu towarzyskim reprezentacji Holandii z Hiszpanią naciągnął mięsień uda i pauzować może nawet przez trzy tygodnie.

 

Co najgorsze nie będę mógł w tym meczu skorzystać z Andersona, Higuaina i Sobisa gdyż będą rozgrywać mecz kwalifikacyjny. Bez komentarza.

 

Marzec 2012

 

Bilans: 5-0-1, 16:3

La Liga: 2. (-), 67 pkt, 64:19

Liga Mistrzów: ĆwF (z Man Utd)

Copa del Rey: PF (2:1 i 0:1 z Villarreal)

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Arsenal (+1)

Francja: Auxerre (+4)

Hiszpania: Barcelona (+3)

Holandia: FC Groningen (+9) MISTRZ

Niemcy: HSV (+7)

Portugalia: Porto (+4)

Włochy: Lazio (+7)

Odnośnik do komentarza

Jeszcze ostatniego dnia marca Barcelona w ramach 31 kolejki wygrała z Villarreal 2:1 i przynajmniej na razie wskoczyła na pozycję lidera. Aby tam wrócić musieliśmy pokonać słabe Recreativo.

 

Nie było to jednak porywające spotkanie. Przeważaliśmy, ale swoich sytuacji bramkowych wykorzystać nie potrafiliśmy. Pierwszy był Higuain, którego strzał trafił w boczną siatkę, później Nimani uderzał potężnie z kilkunastu metrów, ale piłkę sparował bramkarz. Kolejną okazję miał Sobis, ale on też nie znalazł sposobu na Proto. Bramkarz reprezentacji Belgii skapitulował w 35 min. Rafael wpadł z piłką w pole karne, uderzył potężnie pod poprzeczkę, a Silvio nie miał najmniejszych szans. Cztery minuty później Anderson dośrodkował z rzutu wolnego, a Higuain strzałem głową po długim czasie w końcu zdobył bramkę. W doliczonym czasie gry goście przeprowadzili pierwszą ofensywną akcję, pierwszy strzał i poprzeczka ratuje nas przed utratą gola.

 

Drugą połowę od ataków zaczęło Recreativo, a po pięciu minutach zdobyliśmy kolejną bramkę. Do wybitej piłki dopadł Higuain, Gonzalo wystawił ją Andersonowi, a ten uderzył celnie z 20 metrów. W 66 min. Morel dostał z główki od Veigneau i goście grali w osłabieniu. Cztery minuty później Sobis przegrałby pewnie pojedynek główkowy w polu karnym, ale został sfaulowany przez rywala, a jedenastkę pewnie wykonał sam poszkodowany. Siedem minut później Proto wybił piłkę prosto pod nogi Higuaina, ale Gonzalo nie wykorzystał tego świetnego prezentu. W 81 min. Menez dryblował przed pole karnym, wystawił futbolówkę na 20 metr do Drenthe, a ten świetnym strzałem podwyższył prowadzenie. Wynik już się nie zmienił, a my odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo.

 

01.04.2012, Manuel Ruiz de Lopera: 54865 widzów

PD (31/38) Betis [2.] – Recreativo [17.] 5:0 (2:0)

 

35. R.Sobis 1:0

39. G.Higuain 2:0

50. Anderson 3:0

66. O.Veigneau (Recreativo) czerw/k

71. R.Sobis 4:0 rz.k.

81. R.Drenthe 5:0

 

Costil – Drenthe, Pablo, Arzo, Melli – Nimani, Hernandez (56. Arzu), Anderson (56. Menez), Morel – Sobis (71. Bojan), Higuain

 

MoM: Frederic Nimani (Betis); OP L – 9

Odnośnik do komentarza

Jorge Hernandez przekroczył limit żółtych kartek i na San Mames zabraknie go.

 

Wyjazdowe spotkanie z Man Utd było bardzo ważne. Nie mogłem jednak skorzystać z kontuzjowanego van Persiego i przebywających na meczach reprezentacji: Andersona, Higuaina i Sobisa. Miałem nie lada problem jak zestawić drużynę. Bo dysponuję jedynym nominalnym napastnikiem Bojanem, a Włoch Caracciolo jest kontuzjowany. Ostatecznie udało się, ale na ławce zasiadło pięciu obrońców i jeden defensywny pomocnik. Rezerwowym bramkarzem poborowy szarak.

 

Pierwszej połowy właściwie mogłoby nie być bo nie działo się w niej nic ciekawego. Druga część spotkania rozpoczęła się kapitalnie. Ribery rozciągnął grę do skrzydła gdzie był Menez, Francuz dośrodkował piłkę na krótki słupek, a tą z bliska do siatki skierował Bojan. Wydawało się, że „Czerwony Diabły” zaatakują, ale w 53 min. mieliśmy kolejną świetną okazję. Strzelec bramki z łatwością minął Ferdinanda, ale jego strzał cudem na róg wybił bramkarz. W 68 min. gospodarze przejęli futbolówkę w środkowej strefie boiska, ta natychmiast trafiła do Yakubu, ale strzał Nigeryjczyka obronił Costil. Manchester nie potrafił rozbić naszej szczelnej defensywy, a na dodatek na boisku zameldował się drugi defensywny pomocnik. W 80 min. nasze prowadzenie podwyższyć mógł Nimani, ale strzał Francuza zablokował obrońca. Minutę później kolejną dobrą okazję miał [bYakubu[/b], ale znów Benoit nie dał się pokonać. Niestety nie utrzymaliśmy prowadzenia. W 87 min. strzał Evansa za pola karnego obronił Costil, ale obrońcy nieupilnowali Gibsona, który z bliska doprowadził do remisu. Sędzia doliczył aż cztery minuty, ale wynik już się nie zmienił w mocno rezerwowym składzie przywieźliśmy z Old Trafford bardzo cenny remis. Szkoda jednak, że prowadzenie straciliśmy na kilka minut przed końcem.

 

04.04.2012, Old Trafford: 74465 widzów

LM ĆwF (1/2) Man Utd [ANG] – Betis [HIS] 1:1 (0:0)

 

46. Bojan 0:1

87. D.Gibson 1:1

 

Costil – Siguenza, Pablo, Arzo, Seitaridis (63. Melli) – Morel, Hernandez, Ribery (72. Arzu), Menez – Nimani, Bojan

 

MoM: Benoit Costil (Betis); BR – 8

Odnośnik do komentarza

Jose Carlos Terron po jednym z treningów pojawił się w moim gabinecie i ze skruchą przyznał, że chciałby pozostać w klubie. Nie odmówiłem mu, jest to bardzo utalentowany obrońca i na dodatek zaoferowałem mu nowy kontrakt.

 

Barcelona grała przed nami, pojechała na mecz 17 w tabeli Recreativo i… przegrała… 4:1! Z Bilbao musieliśmy wygrać.

 

Były też złe wiadomości dotyczące utalentowanych graczy. Mikel Ormaetxea niestety nie przedłużył kontraktu i od nowego sezonu będzie reprezentował Liverpool. Jest to wielka strata, ale skoro Hiszpan nie chce dla nas grać to nikt go tutaj trzymał go na siłę nie będzie.

 

San Mames jest równie niewygodnym terenem jak El Madrigal. Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, na szczęście gospodarze również nie pokazali nic ciekawego i do przerwy 0:0.

 

Jedno co można powiedzieć o tym spotkaniu, że był to mecz walki. Po kontuzji Iraoli na początku drugiej połowy boisko opuścić musiał Arzu, który jak się okazało ma pękniętą czaszkę. Ciekawe bo doznał kontuzji cofając się do obrony. Suma sumarum czekają go co najmniej dwa miesiące przerwy. Chwilę później Morel dobrze zagrał do Higuaina, ten urwał się obrońcy, uderzył pod poprzeczkę, ale jego strzał obronił bramkarz. Do końca już się nic nie zmieniło i zamiast na trzy punkty, tylko o jedno oczko odskakujemy Barcelonie.

 

08.04.2012, San Mames: 30834 widzów

PD (32/38) Athletic [14.] – Betis [1.] 0:0

 

25. A.Iraola (Athletic) knt.

55. Arzu (Betis) knt.

 

Costil – Siguenza, Arzo, Albiol, Seitaridis – Nimani, Arzu (55. Terron), Anderson, Morel – Sobis (72. Caracciolo), Higuain

 

MoM: Cesar Arzo (Betis); O Ś – 8

Odnośnik do komentarza

Rewanż z Manchesterem na pewno nie miał być formalnością. „Czerwone Diabły” zamierzały powalczyć o awans, ale nam nawet przez myśl nie przechodziło to abyśmy nie awansowali dalej.

 

W pierwszej połowie mieliśmy przewagę, ale sytuację bramkową mieliśmy tylko jedną po strzale głową Higuaina.

 

Druga połowa to nasza absolutna dominacja. Manchester nie istniał i oddał tylko jeden strzał na naszą bramkę w tych drugich 45 min. My jednak popisywaliśmy się mega nieskutecznością. Na potwierdzenie tych słów niech będzie sytuacja Andersona, który nieatakowany przez nikogo z czterech metrów trafił prosto w środek bramki. Jednak w 89 min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i faulu na Sobisie sędzia podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Caracciolo, który szczęśliwie pod brzuchem van der Sara umieścił piłkę w siatce. Po końcowym gwizdku sędziego mogliśmy w geście triumfu unieść ręce do góry. Jesteśmy w półfinale. Na dowód naszej przewagi statystyka strzałów: Betis – 20(11), Manchester United – 5(2).

 

11.04.2012, Manuel Ruiz de Lopera: 64142 widzów

LM ĆwF (2/2) Betis [HIS] – Man Utd [ANG] 1:0 (0:0)

 

89. A.Caracciolo 1:0

 

Costil – Siguenza, Pablo, Arzo, Seitaridis – Nimani, Hernandez, Anderson, Ribery – Sobis, Higuain (65. Caracciolo)

 

MoM: Andrea Caracciolo (Betis); N – 9

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...