Skocz do zawartości

Kącik Dziwnych Snów


Reaper

Rekomendowane odpowiedzi

Najbardziej zainteresowało mnie to, że dziadek, bardzo charakterystyczna postać w rodzinie, pojawia się mi od czasu do czasu w snach. Bardzo go lubiłem i szanowałem. Szkoda, że odszedł, a teraz mnie męczy w snach .

Kumpel ? Ostatnio przestałem z nim utrzymywać jakiś większy kontakt. 16-letnia sąsiadka ? Kiedyś mi się podobała

Reszty osób nie znam, po za rodziną.

 

Właśnie... każda z tych postaci była dla ciebie ważna, to wszystko wyjaśnia.

 

Ja ze swoim wujkiem miałem świetny kontakt, jednak kiedyś poszedłem swoją drogą i zaniedbałem więzi rodzinne. I nagle dowiaduję się, że umarł. Do dziś nie mogę sobie wybaczyć, że go przed śmiercią nie zobaczyłem. Na pogrzebie płakałem jak bóbr, śnił mi się po nocach bardzo długo...

Odnośnik do komentarza
Ale najzabawniejsza część tego snu to to, że rozmyślałem w nim czy to nie jest sen, ale stwierdziłem, że wszystko jest zbyt realistyczne. Jeszcze nigdy mi się nic takiego nie zdarzyło.

 

Hm, czyżby wstęp do Lucid Dream'u? Czasem tak ludzie mają, lecz zwykle stwierdzają co innego i kontrolują swój sen. Co najgorsze, niedługo po tym zazwyczaj następuje przebudzenie. I ja też tak miałem. W sumie... super sprawa. Ludzie się specjalnie ćwiczą, żeby takie coś osiągać. Niektóre ze skutków ubocznych opisał matti_aa. To co chciało niby przeniknąć do Niego, to pewnie efekt ćwiczenia OOBE. Gdyby nie wytłumaczenie, że to paraliż, byłbym w 100% pewien, że to przez OOBE. Doszedł już dość daleko- mógł kontrolować swój sen. Stąd tylko krok do OOBE. Dla tych którzy nie próbowali- nie próbujcie. To działa, wiele osób tego doświadczyło, lecz jest także niebezpieczne... i szkodliwe dla nerwów przede wszystkim.

Co do LD, czyli świadomych snów, to mój kolega może sobie kontrolować sny tak o... przynajmniej tak mówił. Dość często uświadamia sobie w trakcie snu, że to nie jawa i korzysta z uroków takiego "życia" :). To akurat nie jest szkodliwe, lecz dążenia do pełnego opanowania LD (bo nieświadomie można przejść w OOBE...) lub zagłębienia się w OOBE odradzam... choć są ludzie którzy się tego nie boją i chwalą to (kontaktują się z NP, czyli tzw Niefizycznymi przyjacielami lub z... wrogami, co sprawia, iż mogą być w samym sercu horroru i widzieć swoje ciało leżące na łóżku...). Tak, dużo o tym czytałem, lecz teraz na same wzmianki o tym przechodzą mi ciarki po plecach :P.

 

Jeśli zaprzeczam sam sobie lub nic nie potraficie z tego zrozumieć, to wybaczcie, troszkę chce mi się spać =].

Odnośnik do komentarza

Interesuje się tematem świadomych snów od czasu tego paraliżu sennego. Raz w śnie chyba udało mi się uzyskać świadomość, albo o tym tylko śniłem. Czytałem, że jednym ze sposobów uzyskania świadomości w śnie jest zauważenie czegoś dziwnego w nim i zrobienie RT czyli testu czy się śpi. Ja wybrałem spojrzenie na swoje ręce, które w śnie bywają wydłużone, zniekształcone. Gdy już zrobiłem RT poczułem jakbym się zaczął budzić i tyle pamiętam. ;P Najlepszym sposobem jest wiara w to, że się uda. Nawet samo czytanie o LD może spowodować świadomy sen. :)

Odnośnik do komentarza

Ja faze LD przechodzilem jakies 2 lata temu i po kilkunastu dniach cwiczen i praktyki przyszly efekty i mialem kilka naprawde fajnych swiadomych snow, choc niestety zawsze krotkie (ale sa specjalne techniki do wydluzania). Jak zaczynalem przygode z LD to tak sie wkrecilem, ze spedzalem godziny na czytaniu informacji w internecie, co chwile robilem RT (na poczatku tez byly rece, ale potem przerzucilem sie na swoja autorska technike otwierania i zamykania dlugopisu, ktory zaczal pojawiac sie w moich snach, ale kiedy naciskalem guziczek dzialy sie niestworzone rzeczy :P ). No i prowadzenie dziennika snow jest moim zdaniem najwazniejsze i pozwala zapamietac to o czym snilismy. Normalnie pamietam tylko 1,2 sny w tygodniu, a jak prowadzilem dziennik snow to potrafilem odtworzyc przynajmniej 1 sen kazdego poranka (bo wazne zeby pisac na swiezo po obudzeniu).

 

 

A co do snow, to mi juz kilka razy snily sie katastrofy samolotow i wynika to chyba z tego, ze juz od pewnego czasu boje sie latania. Gdy bylem mlodszy, pierwsze loty to byla eksytacja, a teraz nie moge nawet w spokoju gazety poczytac, bo przy kazdym wstrzasie sie dekoncentruje zupelnie. Takie sny nie sa zbyt przyjemnym doswiadczeniem i tylko zwiekszaja moj stres na pokladzie :/

Odnośnik do komentarza

Miałem dzisiaj w nocy dziwny sen, który wydawał mi się naprawdę realistyczny. Przed snem wypiłem melisę, która podobno pomaga też poprawić jakość snu. Śnił mi się rok 2012, był dzień, w którym domniemanie miał być koniec świat. Od samego początku dnia żyłem z świadomością, że dzisiaj jest podobno koniec świata. Dzień szybko minął i w końcu położyłem się spać, pomyślałem sobie, że to były tylko bujdy z tym końcem świata. Nagle usłyszałem dziwny dźwięk, poczułem, że umieram. Zachowałem jednak świadomość, byłem już jakby poza moim ciałem, sama dusza. Spojrzałem nagle w górę i zobaczyłem oślepiające białe światło. Potem obudziłem się, byłem lekko przestraszony i rozejrzałem się czy wszystko wokół mnie jest w porządku, stwierdziłem, że to był tylko sen i poszedłem dalej spać. Śniła mi się już kiedyś śmierć, ale wyglądała zupełnie inaczej.

 

A co do tematu LD to można powiedzieć, że mam już jedno na koncie. :) O dziwo nie pamiętam w ogóle treści snu, wiem tylko, że zauważyłem coś dziwnego i postanowiłem zrobić RT, ręce były wydłużone i po chwili zaczęły falować. Pamiętam dokładnie myśl jaką wtedy miałem, „To jest sen”. Widocznie byłem tak podekscytowany, że nagle zaczęło wszystko wokół mnie falować tak jak moje ręce. Nie zdążyłem krzyknąć „Ostrość!” bo się najprawdopodobniej wybudziłem. Ja próbuje osiągać LD poprzez robienie w miarę często RT, a gdy siedzę przy komputerze to mam taki programik co mi co 5 sekund wyświetla przez czas 15ms napis „To jest sen”, człowiek będzie miał problem z tego przeczytaniem, ale podświadomość to „złapie” i zapamięta, właśnie stąd chyba ta moja myśl we śnie „To jest sen”. Co jakiś czas słucham nagrań Adama Bytofa pomagające osiągnąć LD, facet tam mówi nam spokojnym głosem co mamy zrobić ze swoją wyobraźnią. Przy pomocy jednego z nagrań uzyskałem taki stopień relaksacji jak nigdy dotąd. Prowadzę dziennik snów, ale mam problemy z rannym odtworzeniem snów. Dzisiejszy sen o końcu świata przypomniał mi się po 18. W ciągu tygodnia pamiętam od 2-4 snów. Cierpliwie pracuję by w końcu osiągnąć LD, w którym będę mógł robić to co chcę. :)

Odnośnik do komentarza

Znowu w snach wychodzi mi oglądanie filmów i programów z II Wojny Światowej :] .

Dzisiaj śniło mi się, ze jestem synem jakiego generała niemieckiego. Uciekaliśmy z jakiegoś obozu. Rozpoczęły się bombardowania. Ojciec ubrał mnie i matkę w jaiieś mundury. Pozrywalem z nich oznaczenia i ruszyłem w drogę. Żeby wydostać się na zewnątrz musiałem przeciąć drut kolczasty.Uciekłem sam. Rodzice zostali gdzieś w tyle.

 

I drugi sen. Tym razem o dziwo z gatunku erotycznych.

Siedzę przed komputerem i oglądam zdjęcia rozebranych pań (w sumie normalka). Nagle znajduję się na tarasie jakiejś willi. Śłońce, piękna okolica. Na oko Włochy.

Moim oczom ukazuje się piękna kobieta z zajebiście zgrabną pupą. Podchodzę do niej, zaczynam pieścić jej pośladki i piersi. Niestety wszystko wskazuje na to, że są silikonowe. Ciach.

Przenoszę się do jakiegoś magazynu. To chyba moje mieszkanie. Zgrabna pani okazuje się być gumowa lalką. Szybko upycham ją w szafce. Brat się pyta co tam upycham, ja mu odpowiadam, że maskotkę od znajomej ( :lol: ) .

Koniec.

Nie był to mokry sen :/ . Chyba za stary już jestem na takie :] .

Odnośnik do komentarza

Jak zawsze ja, czołowy psychopata CMF :] .

Takiego snu dawno nie miałem. Horror, romans, terroromans?

 

Budzę się w szpitalu. Klimat a la FEAR, ale złagodzony. Wokół mnie stoi grupa ludzi. Lekarze, rodzice, pielęgniarki, policja. Pytam się coś się stało, podnoszę się.

Widzę swoją klatkę piersiową i brzuch. Właściwie nie mam na nich skóry. Prawdopodobnie została wycięta, widzę mięso (motyw z "Milczenia owiec"). Staram się sobie przypomnieć co się wydarzyło. Pamiętam jakiegoś brodatego starca, który chciał mnie zabrać do siebie do domu. Nic więcej. Zdaję sobie sprawę z tego, że wyszedłem do pracy i nic nie pamiętam z tego co działo się później. Ten strzec wydaje się być oprawcą, a może to jakaś sekta? Utrzymuję się w tym przekonaniu widząc jedną z pielęgniarek, blondynkę o zimnym i wrednym wyrazie twarzy. Nie mam do niej zaufania. Mówię policji i rodzicom, żeby zwrócili na nią uwagę. Jestem przekonany, że ta kobieta ma coś wspólnego z moimi ranami. Na szczęście druga pielęgniarka okazuje się być dużo bardziej przyjazna. Ma ciemne włosy (wygląda jak jedna dziewczyna ode mnie z pracy). Wstaję ze stołu operacyjnego. Mam ochotę na piwo i papierosy. Wszyscy zachęcają mnie do tego, żebym poszedł z ciemnowłosą pielęgniarką do kiosku. Mam pewne obawy przed wyjściem, ale zgadzam się. Wychodząc ze szpitalnego pokoju widzę kątem oka łazienkę. Myje w niej ręce blondwłosa pielęgniarka. Przez moje ciało przechodzą dreszcze.

Postanawiam się na chwilę zatrzymać. Ciemnowłosej pielęgniarce mówię, żeby zeszła na dół a ja ją dogonię.

Staram się sobie przypomnieć co mogło się stać. Czy strzec rzeczywiście mnie porwał, a może nie było tam żadnego starca?

Wychodzę. Zbiegam po metalowych schodach. Szpital wygląda jak jakiś klub muzyczny. Na dole spotykam ciemnowłosą pielęgniarkę. Stoi wśród jakiś młodych ludzi. Zaczepiają ją. To grupa agresywnych miłośników emo rocka ( :lol: ). Podchodzę do jednego z nich, łapię za szyję, rzucam o ścianę i mówię "wiesz kim ja jestem?". Koleś nerwowo się śmieje, inni śmieją się razem z nim. Zostawiam go. Podchodzę do największego śmieszka z grupy. Teraz jego łapię za szyję i rzucam nim o ścianę. Pokazuję mu swoje blizny i rzucam "wiesz czyj to znak?". Widzę przerażenie w jego oczach. Cała grupa stoi teraz jak wryta.

Wychodzę z ciemnowłosą pielęgniarką na dwór. Pada deszcze. Jest przyjemnie. Uczucie pieczenia, które towarzyszyło mi cały czas znika.

Coś jednak mój niepokój. Słyszę kogoś za moimi plecami. Okazuje się, że goni mnie policja, wspierana przez jakąś dziwną specjalistyczną jednostkę. Uciekam.

Dookoła jest zielono. Drzewa i trawa naprawdę pięknie wyglądają. Odwracam się. Proszę policję, żeby dali mi zapalić ostatniego papierosa. Nie chcą mi na to pozwolić. Nagle orientuję się, że z moich palców cieknie benzyna. Postanawiam to wykorzystać. Rozlewam benzynę i ją podpalam. Przed policją pojawia się ściana ognia. Teraz mogę swobodnie uciec. Przebiegam przez ulicę Żwirki i Wigury, biegnę w kierunku Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich (to oczywiście jest Warszawa). Chcę się ukryć w krzakach. Deszcz pada coraz bardziej. Przebiegając przez jezdnię, pozornie nie zwracam uwagi na samochody. Te wydają się żyć, omijają mnie, zatrzymują się. Chowam się przed deszczem. Jest przy mnie ciemnowłosa pielęgniarka. Stara się, żeby nie było mi zimno. Okryuwa mnie jakimś kocem. Wtedy następuje błysk i uderza grzmot. To burza. Olśnienie. Już wiem co się ze mną stało. Nikt mnie nie porwał. Teraz wiem na pewno. Ślady na klatce piersiowej, brzuchu i stopach (skąd stopy?) to wina pioruna i duchów, które wychodziły z mojego ciała (kolejny ciekawy motyw). Widzę siebie z perspektywy osoby trzeciej. Stoję na jakimś wzgórzu. Uderzają we mnie pioruny. Coś krzyczę. Jednocześnie z uderzeniami piorunów z mojego ciała wydostaje się biało-błękitna poświata. Domyślam się, że tak wyglądają te duchy.

Ciemnowłosa pielęgniarka zabiera mnie do jakiegoś domu. To jakiś dom opieki. Jest stary, wszystkie jest w nim drewniane, skrzypiące i pachnące starością.

Jest ciepło i miło. Ale nie do końca. Przez otwarte drzwi widzę jak jacyś ludzie przyprowadzają dzieci i staruszków. Wszyscy są niepełnosprawni umysłowo. Krzyczę, ale od razu zaznaczam, że nie jestem chory umysłowo. Pytam co się tutaj dzieje. Nikt nie odpowiada. Widzę otyłego chłopca-mężczyznę w stroju z XIX wieku. Ma ze sobą pluszowego misia. Kładzie go na ziemi, klęka, zaczyna się modlić. Zasypiam przytulany przez ciemnowłosą pielęgniarkę.

Budzę się ze snu.

 

Wreszcie łagodne wybudzenie :) . Podobał mi się ten sen.

Przeanalizować też nie powinno być go ciężko :D .

Odnośnik do komentarza
Przeanalizować też nie powinno być go ciężko

Nie w ogóle :)

 

Proponuję zajrzeć do sennika babilońskiego pod hasło

"idę przez miasto z ciemnowłosą pielęgniarką myśląc że byłem porwany przez staruszka mającego konszachty z blondwłosą pracownicą służby zdrowia, których uważałem za osoby winne moich poparzeń, choć to nie była prawda bo zrobiły to duchy, a jak się o tym dowiedziałem to widziałem grubego chłopca w domu starców po czym usnąłem budząc się"

 

Strona 17 jeśli dobrze pamiętam :D

Odnośnik do komentarza

Przed pójściem spać oglądałem zwiastuny Cloverfield i Jestem Legendą, więc może to wpłynęło na treść snu.

 

Oglądam telewizję z jakimiś osobami i słyszę, że w kraju dzieje się coś niesamowitego. Otóż z nieba spadają dziwne stwory. Są one ogromne. Przez jakiś czas (kilka dni, czasem kilka godzin) są one nieaktywne, a potem się "budzą" i sieją spustoszenie. Roześmiałem się, myśląc, że to jakiś żart gdy nagle słyszę jakiś świst i uderzenie. Podchodzę do okna, wyglądam przez nie i widzę, że coś złego się dzieje. Chaos na ulicach, ludzie w popłochu uciekają i nagle potężny ryk i odgłosy walki. Pomyślałem, że czas uciekać, bo robi się gorąco.

Flesz i znajduję się w innej scenerii.

Droga w jakiejś wiosce, ale takiej typowo amerykańskiej. Domki piętrowe takie jak u nich, pola. Jestesmy w jakieś furgonetce z lat 60-tych. Ja i jakieś dwie osoby. Stoimy na środku drogi, nic się nie dzieje. Rozmawiamy o czymś, gdy nagle widzę, że jeden z towarzyszy z przerażeniem patrzy w niebo. Odwracam się i widzę czarną plamę, która powiększa się. Świst i na pole za domem spada jakiś stwór. Wyglądem przypomina tyranozaura. Jest nieaktywny. Robi się zbiegowisko, ale nikt nie jest odważny, by podejść bliżej. Podjeżdża telewizja. Z wozu wychodzi dziennikarz z kamerzystą i podchodzą do składziku na węgiel. Wydaje mi się to normalne, bo wtedy dla mnie tam było najbezpieczniej. I po cichu składa relację z tego co się dzieje. Nagle stwór się budzi i przede mną, tak jakby na ekranie komputera, pojawia się tabela, która mówi, że eksplozja nastąpi za 10 minut, zginie 60 osób, w tym dwóch Polaków. Krzyczę "Spierdalać!" i odjechaliśmy z piskiem opon.

Znowu flesz i znów inne miejsce. Jest już noc, znajduję się na placu, który jest w Koszalinie. Plac wygląda identycznie, z tym że nie ma na nim centrum handlowego, które jest w rzeczywistości. Wygląda, jakby trwała na nim budowa. Spotykamy jakiegoś lekarza w kitlu, który sprawia wrażenie zagubionego. Jest na placu żuraw, bardzo wysoki, do którego dobudowana jest winda z platformą. Wjeżdżamy na nią- ja, dwójka z auta i ten lekarz. Wjeżdżamy na samą górę. Konstrukcja jest niepewna, deski się chwieją. Widzimy z góry, że coś nie tak. Zjeżdżamy i podchodzimy do miejsca, które wzbudziło nasz niepokój. Jest tam jeden z tych stworów, na szczęście uśpiony. Uciekamy, nie czekając aż on się przebudzi. Wjeżdżamy znowu na tę platformę, ze mną jest już tylko doktor. Jednego z towarzyszy gdzieś zgubiliśmy po drodze, a drugi jest na dole i... rozsypuje wokół siebie wapno, sądząc, że to go ochroni. Na szczęście zdaje sobie sprawę, że to na nic się nie zda i dołącza do nas. Platforma się mocno chwieje, a ja jestem przerażony bo mogę spaść. Czekamy aż potwór się przebudzi. Jestem odwrócony plecami do tego stwora, nie mogę się obrócić, bo boję się, że mogę spaść. Nagle słyszymy huk, blyski- przebudził się. Uspokajamy siebie, że jesteśmy na górze, a on na dole. Widzimy jednak, ze potwór chodzi po ścianach wieżowców. Sceneria się trochę zmienia. Plac, który jest w Koszalinie przenosi się na miejscu Central Parku. Potwór chodzi po wieżowcach przewalajac je. Zwróciłem uwagę, że budynki przewracają się całe i nic się nie dzieje, nic się nie wali, nie kruszy, nie kurzy. Gdy pomyślałem o tym, nagle to się zaczęło dziać. Ucieszyłem się. ; ]

I nagle widzimy miasto, już podczas z dnia, jak z lotu helikoptera. W oddali walą się budynki, a po ulicach uciekają ludzie- prawdziwe masy. Co ciekawe, jak na pewnym odcinku ulicy już nie ma ludzi, robi się tam jaśniej. Fajnie to wyglądało. Widzimy tę scenę i słyszymy głos jakby narratora: Zginęło 6 mln Polaków. Na drodze z Warszawy do Stanów Zjednoczonych zginęło 300 mln osób.

 

I koniec snu. Sympatyczny, chociaż były momenty, ze się potwornie bałem. :)

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

To co dzisiaj mi się śniło przeszło ludzkie pojęcie.

 

Jestem w... Albanii, gadam z jakimiś laskami w jadłodajni. Menu jest puste. Potem z jakimiś niezidentyfikowanymi ludźmi imprezuję, a na koniec... razem z Szymonem Majewskim (tak, tak!) zakładam w Albanii... fabrykę płyt wiórowych :rotfl: Sen był tak powalony, że nie było w nim żadnej zgodności czasu i przestrzeni, choć zazwyczaj moje sny są w miarę uporządkowane. Po obudzeniu się miałem taką polewę że wstałem dopiero po 20 minutach :D

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

Trzeba odświeżyć ten temat :D .

 

"Byłem futbolistą" :D .

Małe miasto w USA. Szarno, smutno, przygnębiająco. Rzucam sobie "jajo" z grupą jakiś kolesi. Należymy do jakiegoś lokalnego klubu. Gra się całkiem fajnie. Jestem młodym zawodnikiem. Niestety klub jest zaniedbany.

Wchodzę w postać jednego z zawodników. Okazuje się, że umarła mu matka i nie ma co ze sobą zrobić. Na głowie ma rodzeństwo.

Nagle wszystko się zmienia. Widzę z góry ogromny stadion. Na trybinach tłumy ludzi. Mają zagrać mecz dwie lokalne drużyny (jedni mają brązowe barwy, drudzy biało-niebieskie). Gram w biało-niebieskich. Jestem weteranem drużyny, trenerem, kapitanem. Mam ten strasznie obcisły strój futbolisty na sobie. Czuję, że większość chłopaków jest młodszych ode mnie. Zachęcam ich do biegania, do walki. Sam też biegam :D . Krzyczę do cheerleaderek, żeby wzmocniły doping. Jednym z zawodników jest Maciej Korzym. Młode panienki aż piszczą na jego widok. Łapię piłkę wymieniam kilka podań.

Zaczyna się mecz, kończy się sen.

 

Tandeta jak z jakiegoś amerykańskiego filmu dla młodzieży :D .

Odnośnik do komentarza

Jestem na wycieczce klasowej z moją starą klasą z gimnazjum. Jak to na wycieczce, panuje tu wolna amerykanka, każdy robi co chce. Komuś zginęła torba z żarciem, ktoś prosi o szlugę, ktoś inny leży zalany w trupa, cały zarzygany w koncie pokoju. Ja na żarty bije się z kumplem lub bawimy się w zapasy, sam dokładnie nie wiem. Wówczas do pokoju, który był bardzo duży, wchodzi Zbigniew Chlebowski i mówi, że przyszedł w zastępstwie premiera Tuska, aby nas uspokoić, ponieważ przeszkadzamy im (jakim "im" myślę, chyba radzie ministrów... ;) ) w merytorycznej dyskusji :rotfl: .

 

Koniec tego krótkiego, bezsensownego snu. Chyba za dużo oglądam TVN24, bo w większości moich snów pojawiają się politycy :lol: .

Odnośnik do komentarza

A mnie się ostatnio śniło, że zostałem międzynarodowym mistrzem Cypru w kolarstwie :D Wyścig było rozgrywany koło Malty w Poznaniu. Startowało móstwo ludzi, a ja na ostatniej prostej przewracając jakiegoś kolarza, wyprzedzam Lance'a Armstronga i przejeżdżam linię mety. Tam nagrodę wręcza mi moja wuefistka :rotfl:

W drugim śnie graliśmy mecz w siatkówkę, w składzie ze mną był m.in. Dida i Kaka. :D Wygraliśmy ten mecz, a potem okazało się, że to był finał Olimpiady. Tak się ucieszyłem, że wziąłem trenera na plecy i zacząłem biec przed siebie. Wpadłem na trasę maratonu, gdzie zdobyłem brązowy medal :D

Później spojrzałem w twarz trenerowi, który okazał się być... katechetką z mojej szkoły :rotfl:

 

Coś dużo sportu w tych moich snach :-k

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Dzisiaj krótki sen, ale miażdżący :lol:

 

Byłem w swoim pokoju. Zauważyłem, że mam jedno okno PCV [te, które zazwyczaj otwieram], wpasowane miszczowsko w...ramę starego okna. Dlatego nie trzymało zbyt dobrze, no i nie można było go zamknąć do końca. Wtem do pokoju wparował mój ojciec i... T-m. I chcieli mi pozaklejać wszystkie dziury w ramie silikonem :lol:

 

Się zastanawiam, skąd w moim śnie się wziął Wojtuś? ;)

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Robiłem wywaid z bokserem - Mariuszem Cendrowskim - pytałem o różne aspekty, o Dona Kinga, który Mariusza Olewa. Wszystko poszło pięknie, zgrałem "surówkę" w redakcji, poszedłem spać...

 

Znajduję się na lotnisku we Wrocławiu. Zaraz przylatuje Don King, czas misja w końcu jest. Podbijam do niego z mikrofonem, wraz ze mną wielu dziennikarzy. Zadaję mu pytanie moją słabą angielszczyzną: "Could you tell us something about Mariusz's Cendrowski situation?".

Jakież było moje zdziwienie gdy Don King odpowiedział po polsku :lol: "A co wy k***a sensacje wietrzycie? Nie będę wam się tłumaczył, to ja jestem promotorem i tyle".

 

Odpowiedź mnie nie zdziwiła, ale to, że King naskoczył na mnie jak cholera...i do tego w moim ojczystym języku :D

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj miałem dziwny sen, kompletnie z niczego.

Śniło mi się, ze jestem w Indiach i podróżuję tamtejsza koleją...Tyle tylko, że ta kolej choć znana ze swojego fatalnego stanu technicznego - we śnie była absolutnie kosmicznie rozwalona. Generalnie, to pamiętam rozpędzony pociąg, który na łuku tak pędził po tych wygiętych torach, że podkłady fruwały jak klepki od parkietu a sam tor wykształcał się na metr-dwa w bok. Z offu słychać głos, ze pasażerowie jadący do X a siedzący na dachach muszą się przygotować na kilkugodzinną gimnastykę :-k

Później ziu - jestem na peronie w jakimś szczerym polu, trochę mało indyjska sceneria. Patrzę na tory, a szyny są...wyłożone drewnem. No ale stoję na tym peronie i słysze język polski, więc się podłączam pod rozmwe tych osób, a oni mnie zlewają :keke: No to ja dalej coś im gadam (wysokie prawdopodobieństwa gadania przez sen) aż oni mnie w końcu zrozumieli. Okazało sie, ze to kolesie z mojego liceum, z którymi nigdy się nie kumplowałem, po prostu wiem jak wygladają i tyle oraz ich laski - anonimowe. Tak gadka-szmatka co robią w Indiach, aż w końcu do tego peronu przyturlała się drezyna z jednym wagonikiem, takim małym, wyłozonym dywanami i poduchami. Więc się pytam tch niby-znajomych czy to może obwoźny sprzedawca dywanów i że przeginka, że takie coś wpuszczają na tory. A oni, że to jakiś loklany przewoźnik i właśnie nim pojedziemy :o No to się wgramoliliśmy na te dywany/poduchy itp i przyszła pora zapłaty. Miejscowi płacili w rupiach a od nas chciał dolary. Ja miałem tylko euro i zacząłem sie z nim targować, bo od tych niby-znajmych wziął po dolarze no a wiadomo, że euro stoi wyżej :keke: Zacząłem szukać dolarów w portfelu i się zorientowałem, ze te moje euro to jakieś dziwne są, bo wyglądają jak talony PKO w czasach PRL a kwota na nich wypisana jest ręcznie :lol: W końcu jakoś się dogadałem z tym "konduktorem" i drezyna ruszyła z kopyta. Ja się przyglądałem tym kolesiom co ich znam tylko z widzenia i się dziwiłem jak to się stało, że razem przyjechali z żonami (?) do tych Indii. Ostatnie co pamiętam ze snu, jak z boku leciały klepki od parkietu a "maszynista" i "konduktor" nie patrzyli na znak ograniczenia prędkości do 40 tylko gnali przed siebie.

Nie mam pojęcia skąd taki sen. O ile jeszcze od biedy można te pociągi sobie wyjaśnić, to skąd Indie?? Nie mam zajawy na ten kraj. A już absolutnie zaskakuje mnie udział we śnie tych a nie innych osób :-k

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...