Skocz do zawartości

Magazyn Polska Ekstraklasa


Escort

Rekomendowane odpowiedzi

Adrian Skura - Legia Warszawa

 

Wiedziałem, że Lechia w końcu musi przegrać, ale w życiu nie wpadłbym, że zrobią to w tak kompromitującym stylu. Niech Pan Moniuszko nie mydli nam wszystkim oczu, że chciał odpaść z tego pucharu. Czy trener który chce odpaść z Pucharu Polski wystawia w meczu zdecydowaną większość podstawowego składu? Uważam, że Lechia straciła właśnie jedyną drogę do europejskich pucharów, bo o czołowym miejscu w lidze Lechia może zapomnieć...są inni, lepsi.

Odnośnik do komentarza

Dawid Białek, GKS Bełchatów:

 

Brawo Terlecki! Dwie ważne bramki, widać, że chłopakowi zależy. Poza tym, cieszę się, że zawodnicy rezerwowi mieli okazję się ograć i zaprezentować. Dla kilku na pewno była to okazja, aby walczyć o miejsce w pierwszej jedenastce. W tym meczu, liczył się jednak tylko wynik - rezerwy miały awansować i tak zrobiły. Brawa dla nich, kilku otrzyma w nagrodę szansę w lidze. Okazję na odpoczynek mieli zawodnicy z pierwszej 11, mam nadzieje, ze mecz z Lechem pokaże, że był to słuszny tok działania.

Odnośnik do komentarza

Michał Moniuszko, Lechia Gdańsk

Pan Skura to niech sobie przypomni co zrobił z Wisełką sezon temu i niech się zamknie, bo tak wspaniały klub w końcu doczekał się - ale dopiero gdy przyszedł Głos - wspaniałego trenera. Teraz spija efekt pracy Grzelaka i mądrzy się jakby był co najmniej liderem tabeli Ekstraklasy.

Z Turem nie grali obaj środkowi pomocnicy i kluczowy napastnik, trzon tej drużyny. A reszcie powiedziałem, żeby oszczędzała siły. Dlatego przegraliśmy i z tego jestem zadowolony, cokolwiek Skura nie będzie mi w odpowiedzi pieprzył o fair play. Fair play to mogła być Legia za Wdowczyka.

Obaj siebie warci, Skura - kawał knura!

 

Swoją drogą - ta, dowartościuj się pan drużyną z pięciokrotnie mniejszym budżetem...

Odnośnik do komentarza

Damian Organek, Ruch Chorzów

Po trudach, ale wygrana. Rywala z niższych lig zwykle się sprężają na mecze z drużynami z Ekstraklasy, było to widać także w tym meczu. Szybko objęliśmy prowadzenie, ale także szybko je straciliśmy. Vuko popełnił poważny mecz, ale wybronił kilka bardzo ważnych sytuacji. Toukam strzelił bramkę, powinno mu to dodać pewności. Dużo pracy wykonał także Sodje, który ostatecznie zapewnił nam awans.

Dogrywka kosztowała nas trochę sił, na szczęście dziś grało dużo rezerwowych, wiec na ligę jesteśmy gotowi.

Odnośnik do komentarza

Adam Kucharski, Polonia Warszawa

 

Krótko, zwięźle i na temat. 4:1, do widzenia. Przeciwnik może do najlepszych nie należał, ale był to dobry sprawdzian przed kolejnymi meczami ligowymi. Chłopcy zagrali dokładnie tak, jak od nich tego oczekiwałem, a nowe ustawienie pozwoli w pełni wykorzystać nasz potencjał. Dwie bramki Szczepaniaka, ładny gol Dimtrjevicia (a jednak znalazło się dla niego miejsce)... czego chcieć więcej? Na pochwałę zasługuje postawa Jasińskiego w bramce. Robert ciężko pracuje na każdym treningu i niewykluczone, że wkrótce dostanie swoją szansę w rozgrywkach Ekstraklasy. Cieszy postawa innych zawodników, którzy rzadziej występują w pierwszej jedenastce. Te spotkanie pokazało, że wszyscy podchodzą do wykonywanej pracy z szacunkiem, co - i to mogę obiecać - w przyszłości może zaowocować miejscem w wyjściowym składzie.

 

Chciałbym odnieść się jeszcze do postawy pana Skury. Drogi kolego, Puchar Polski to nie rozgrywki ligowe, w których prym na tę chwilę wiedzie klub z Gdańska. Dopóki Pański zespół nie będzie na czele ligowej tabeli.. proszę odpuścić sobie te żałosne słowne zaczepki, niech boisko, ambicja i umiejętności czysto piłkarskie rozstrzygną, który z zespołów jest tym najlepszym.

Odnośnik do komentarza

Kamil Gibała, Górnik Zabrze

 

No cóż, niestety kolejna porażka. Może nie z rzędu ale porażka. Po udanym meczu ze Śląskiem z pewnością apetyty kibiców były większe. Jak to się mówi: apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zawiedliśmy w pierwszych minutach meczu. Dwie szybkie akcje gości i można by rzec, po meczu. Nie zdołaliśmy się podnieść po tych ciosach. Jednak mimo to nie zagraliśmy najgorszego meczu. Nasza gra w jakimś stopniu mogła się podobać. Rozumiem rozgoryczenie naszych kibiców, że jesteśmy tak nisko w tabeli. Choć zapewniam, że ja się nigdy nie poddam i jeżeli zarząd mi pozwoli, będę walczył do ostatniej kolejki. Szkoda, że kontuzjowany jest Fernandes, który bardzo przydałby się w ataku jako ten killer. Nie jest dobrze, ale nie ma co rozpaczać. Trzeba wziąść się w garść, zakasać rękawy i zacząć zdobywać trzy punkty.

Odnośnik do komentarza

Łukasz Głos, Wisła Kraków

Zgodnie z oczekiwaniami rozjechaliśmy Bałtyk bez większego wysiłku. Co ważne, większość zawodników odpoczęła i na mecz derbowy z Cracovią będą wypoczęci. Ponadto nasi przyszli rywale wyraźnie są w dołku i zapewne również w grobowych nastrojach. Mam nadzieję, że uda się zdobyć trzy punkty i wyprzedzić Legię, czego sobie życzę.

Odnośnik do komentarza

Szrot z zagranicy, czy też powiew świeżości w Polskiej Ekstraklasie?

 

Według klubowej strony, nowym trenerem Odry Wodzisław został urodzony na Barbadosie Keith Flint. Co wiemy o nowym trenerze Odry?

1. Karierę piłkarską miał dośćskromną. Jest on wychowankiem Chelsea FC, później próbował przebić się do składu Crystal Palace – bezskutecznie. Przełom nadszedł w Hartlepool, gdziestał się podstawowym bramkarzem. Następnie udał się do zimnej Finlandii, gdzie grał dwa sezony w FC Inter Turku. Karierę ukończył w singapurskim Geylang United.

 

2. Flint jest bardzo niedoświadczonym trenerem. Poza prowadzeniem rezerw klubu, w którym ukończył karierę, nie trenował żadnej drużyny.

 

3. Flint nie zna języka polskiego, co będzie dość sporym problemem.

 

Jakie konsekwencje będzie miał szalony pomysł szefostwa Odry? Czy Anglik urodzony na Barbadosie odmieni grę drużyny z Wodzisławia Śląskiego? Czy Odra awansuje do europejskich pucharów? Z czasem poznamy odpowiedzi na te pytania.

Odnośnik do komentarza

Michał Karpiński, Polonia Bytom:

 

Ufff, odetchnąłem z ulgą. Ledwo, ledwo, ale udało nam się wyeliminować GKS, choć dopiero po serii jedenastek. Kilku zawodników zagrało niezłe zawody, dużo dało wejście pary Semenov - Bobolokić. Zawiedli Pschenichnikov i Yaovi. Teraz czas skupić się na lidze. Zabraknie w składzie Kuklisa, Marcin jest wyczerpany po potyczce z GKS, a niedawno miał kontuzję. W związku z tym na lewą flankę przesunę Semenova, a do środka wejdzie najprawdopodobniej Didi. Jedziemy do Chorzowa i mamy nadzieję na dobry występ.

Odnośnik do komentarza

Kamil Gieroba, ŁKS Łódź

 

I co wy na to? Drużyna znakomicie podporządkowała się do taktyki i powoli ogrywa każdy zespół. Przed "rewanżem" jestem spokojny. Przecież graliśmy nieco osłabionym składem. Cieszy dobra forma Kwieka. Poprzedni trener mało na jego stawiał, ale pod moją wodzą gra jak natchniony. Tego brakowało zespołowi-ofensywnej, ładnej dla oka gry. Czołówka powoli musi zwrócić na nas uwagę, bo sezon nie jest stracony!

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Legia Warszawa

 

Prawda jest taka, że też mielibyśmy serię 7 meczów zwycięskich gdyby nie fakt, że po drodze graliśmy z Wisłą, jednym z trzech słusznych kandydatów do mistrzostwa. Zobaczymy co Lechia zrobi jak zagra ze Śląskiem, Wisłą i Legią, wątpię by z któregokolwiek spotkania Lechia wyszła zwycięsko. Panie Kucharski, Pan natomiast niech się weźmie w końcu do roboty, bo już drugą kadencję nie można się doczekać efektów. Uważam, że Puchar Polski jest równie ważny jak liga i nie ma wymówki "my skupiamy się tylko na lidze", na każdym polu trzeba dać z siebie wszystko, a nie usprawiedliwiać się "durnością" pucharu.

Odnośnik do komentarza

Michał Moniuszko, Lechia Gdańsk

A pan co, Sokrates, że wydaje się panu, że jakąś super-wiedzę objawioną, jedyną drogę do sukcesu? Pan nic nie osiągnął w zeszłym sezonie, wygrałem z Panem w Krakowie, niech sobie pan przypomni. Zresztą nie przegram też w Warszawie, choć budżet Lechii jest pięciokrotnie (sześcio? siedmio?) niższy od tego legijnego.

Odnośnik do komentarza

Losowanie 3. rundy Pucharu Polski:

 

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Tur Turek

Zagłębie Lubin - Nielba Wągrowiec

Widzew Łódź/Legia Warszawa - Ruch Chorzów

Lech Poznań - Arka Gdynia

Polonia Warszawa - Ruch Radzionków

Piast Gliwice - GKS Bełchatów

Wisła Kraków - ŁKS Łódź

Polonia Bytom - Śląsk Wrocław

 

Mecze odbędą się 26 i 27 października.

Odnośnik do komentarza

Ruch Chorzów – Polonia Bytom

 

Ruch na każdym kroku pokazuje, że będzie liczył się w walce o górną połówkę tabeli. Piłkarze mogą spać spokojnie, jeśli chodzi o utrzymanie. Niedawno Kowalczyk skazywał ich na pożarcie, a sam zajmuje z Zagłębiem ostatnie miejsce, w Lubinie również trwają poszukiwania nowego szkoleniowca, kilka słów w mediach padło między innymi o Organku. Niebiescy pod jego wodzą grają efektownie i dziś w ważnym spotkaniu na Śląsku zmierzą się z Polonią Bytom. W Bytomiu mówi się, że z drużyny nic więcej nie da się wycisnąć, a piłkarze osiągnęli maksimum możliwości. Przy tych nakładach finansowych Polonia wyżej nie podskoczy. Trwa aktualnie próba sprzedaży Bartczaka za 825 tysięcy euro do Norwegii.

W pierwszych minutach goście chcieli narzucić swój styl gry, jednak Chorzowianie bardzo skutecznie w środkowej strefie w odbiorze, nieźle pokazywał się Janik, również Petrov nie bał się dostawić nogi. Na wsparcie mogli liczyć ze strony M. Dziubińskiego, który w 3. minucie również spróbował prostopadłego dogrania do wybiegającego Toukama, jednak dobrze do piłki rzucił się Konieczny i przeciął tor lotu piłki. Chwilę potem szybka kontra Polonii, dogranie Bondarenki w pole karne, zagubił się Mandic, wybiegł Sanou na pełnej szybkości, ale źle dostawił buta i lekko uderzona piłka trafiła wprost w ręce Kantora. W 5. minucie rzut wolny na wysokości dziewiętnastego metra od bramki Zarate. Świetnie przymierzył Petrov w lewy dolny róg i bez problemu umieścił futbolówkę w siatce. Ruch wyszedł na prowadzenie. W 10. minucie Kantor doznał kontuzji po tym jak zderzył się z Szyszką we własnym polu karnym. Jego miejsce musiał zająć rezerwowy golkiper Organka. Mecz nie należał do najciekawszych (już kolejny Ruchu), ale piłkarze gospodarzy grali bardzo konsekwentnie. Potrafili dobrze się ustawić, gorzej było z rzutami wolnymi, gdzie w 20. minucie dogrania spróbował z prawej strony Petrov, ale chyba za daleko podał i ostatecznie Dylewski skazany był na atak ze strony trzech przeciwników. Chwilę potem długa piłka do Sanou, którą wybił Pawlak. W 30. minucie pierwsza stuprocentowa sytuacja dla Ruchu, podanie z lewego skrzydła zbiegającego Toukama, znalazł przed polem karnym Grubesica, który również zagęścił środek pola, jedna prosta piłka do M. Dziubińskiego, ten postanowił uderzyć z powietrza, lecz bardzo źle, bo trafił prosto w bramkarza. W 33. minucie pierwsza interwencja Vukosavljevica po strzale Bobolokica z dystansu. Przed przerwą podobną sytuację do wychowanka Ruchu miał wychowanek Polonii, dobre zgranie Bondarenki z prawego skrzydła za linię obrony, pokazał się Szyszko, który miał sporo miejsca, uderzył mocno, ale fantastycznie wybronił Vukosavljevic!

Po przerwie więcej piłką grali goście, jednak gospodarze w odpowiednich momentach zagęszczali strefę i szybko odbierali piłkę. Niestety z przodu zawodził M. Dziubiński, który nie potrafił zasłonić się i przetrzymać futbolówki. W 51. minucie dobra interwencja Zarate po strzale Grubesica z linii pola karnego, podawał M. Dziubiński, który ściągnął na siebie dwóch stoperów. Sędzia pokazał kilka żółtych kartek, bo zawodnicy obu ekip nie odpuszczali i czasami byli zmuszeni do faulu, by nie dopuścić do stuprocentowej sytuacji. W 58. minucie Didi z narożnika pola karnego uderzał dosyć mocno, ale niecelnie, a podawał Szyszko, który zbiegł do boku i zrobił miejsce pomocnikowi. W 66. minucie rajdował Bartczak, jednak powstrzymał go w ostatnim momencie Pawłowski wybiciem na korner. Semenov zagrał na Szyszkę, ten główkował, przelobował strzałem bramkarza, ale piłka trafiła w słupek za plecami! Majewski dostawił nogę, ale Dylewski szczęśliwie wszedł w pierwsze tempo i wybił skutecznie futbolówkę. Chwilę potem znów akcja przeniosła się pod pole karne Chorzowian, Semenov prostopadłym zagraniem uruchomił Szyszkę, ten jednak znów nie zdołał pokonać Vuko, który skrócił kąt i skutecznie wybronił strzał do boku. Grubesic próbował kontry z R. Dziubińskim, jednak skutecznie wybił na aut Konieczny. W 74. minucie Grubesic obejrzał kartkę za symulację faulu w polu karnym. Dosyć kontrowersyjna sytuacja, bo przepychał się z Romposem i to obaj przewinili. W 80. minucie R. Dziubiński nie wykorzystał kiepskiego wybicia golkipera, jednak Bytomianie nie potrafili wyprowadzić kontry, gdy gospodarze już podłączali się pod akcję ofensywną – dobra skuteczna interwencja głową Pawlaka, który przeciął podanie Bondarenki z prawej flanki. W 87. minucie świetnie zagrał w pole karne Grubesic do M. Dziubińskiego, ten do R. Dziubińskiego, jednak sędziowie odgwizdali pozycję spaloną tego pierwszego i raczej słusznie. W doliczonym czasie gry Bytomianie sporo przetrzymywali piłkę pod polem karnym rywali i próbowali ataku pozycyjnego, ale co raz do zawodnika wychodził jeden z graczy Niebieskich. W końcówce kartka dla Paberzisa, bo z kontrą rajdował Petrov, lecz złapany za koszulkę padł na murawę. Koniec meczu i po szarpanym widowisku Ruch odniósł kolejne zwycięstwo. Znów zanotowali trzy punkty na swoim koncie, natomiast zabrakło przebłysku Bytomian. Karpiński zbudował mocny zespół, lecz bez nakładów finansowych nie osiągną nic więcej, mówi się, że to granice możliwości Polonii. W tym sezonie raczej znów będą bić się o utrzymanie. Karpiński może spać spokojnie, bo jego osobę wiązało się kiedyś z Legią, dziś mówi się o Lechu i Zagłębiu.

Ruch Chorzów – Polonia Bytom 1:0

5’ Petrov 1:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Tomasz Mikulski

Widzów: 6488

 

Nagłówki prasowe z obozu rywala:

Ruch: Vukosavljevic przedłuży umowę o rok, będzie rezerwowym, do końca roku pomiędzy słupkami Ruchu?
Polonia Bytom: Klimavicius, Semenov i Bobolokic przedłużyli umowy.
Ruch: Tomljenovic i Masłowski prawdopodobnie odejdą z Chorzowa.
Polonia Bytom: Zarząd nie chce rozmawiać z Yaovim i Romposem; znajdą lepszych następców.

 

 

 

Legia Warszawa – Górnik Zabrze

 

Wojskowi prowadzeni przez Skurę zrobili niewiarygodne postępy. Nikt już nie pamięta o pojedynku z Genoą, który ostatecznie przegrali. Kibice nastawiają się na walkę z Sevillą. Skura chyba jeszcze nie myśli o pojedynku z Hiszpanami, bo przed nim ważna próba z Górnikiem. Piątkowe spotkanie jest bardzo ważne dla Gibały. Ten młody utalentowany szkoleniowiec musi jeszcze popracować z zespołem, by osiągać korzystne wyniki. Ostatnia potyczka z Wisłą nie należała do najprzyjemniejszych, ale dziś trzeba znów grać o ligowe punkty. Warto brać pod uwagę, że dziś na prawej obronie wyjątkowo Mastelarz, który zaznaczał w wywiadzie, że to jego jedna z naturalnych pozycji i zdecydowanie powinien sobie poradzić.

Do składu wrócił Owusu po dłuższej kontuzji. Szybko znalazł się w pierwszej jedenastce, a w 1. minucie wywalczył rzut wolny z dosyć dalekiej odległości. Uderzał Rybaczuk nad murem, ale znakomicie piłka skierowana była w okienko, jeszcze lepiej zachował się Woś! Na kolejną akcję musieliśmy czekać do 14. minuty, kiedy po rozegraniu piłki w środkowej strefie do akcji wyszli Zabrzanie. Dokładniej piłkę posłał Łukasik w kierunku Szewczyka, który obrotem zmylił Fernandeza, zagrał górą pomiędzy dwóch stoperów, wybiegł Nowak, ale dobrze na przedpolu zachował się Soley, który w ostatniej chwili zgarnął futbolówkę napastnikowi sprzed nosa. W 19. minucie dobrze Mastelarz do Fernandeza. Ten udawał, jakby się nie spieszył, jednak w najmniej oczekiwanym momencie podał w pole karne, Kowalczyk przepchał się pomiędzy dwóch obrońców, za mocno sobie wypuścił, kolanem podbitą piłkę wybił Woś, Kowalczyk szukał jeszcze miejsca w polu karnym, Miljkovic chciał podać, ale skutecznie Hossam na korner. Po rzucie rożnym mogła nadarzyć się znakomita sytuacja górników, którzy najpierw wybili piłkę z obrębu szesnastki, chciał ją jeszcze wbić Rybaczuk, ale trafił w rywala i ci wyszli trzech na dwóch. Nowak do Moskala, ten zbiegł do prawej strony, Gueye musiał wracać na sprincie, ale nie zdążył, szybkie dogranie na wybiegającego Szewczyka, ale piłka wpadła w pole karne i zareagował Soley, ponownie skutecznie na przedpolu. W 24. minucie Moskal próbował szczęścia z rzutu wolnego, ale obił mur po czym nastała interwencja Soleya. Mastelarz chciał długim podaniem uruchomić linię ataku, lecz ci dobrze byli odcinani od podań. Pracował Cieślak z Łukasikiem. Górnik grał trójką w środku, więc mieli równy rozkład sił wobec trójki Legii. Długie piłki na Popielę i Miljkovica nie stanowiły dobrego rozwiązania. W 28. minucie prostopadłe zagranie Fernandeza mogło dojść do Popieli, ale zareagował Woś. Jakby podpatrywał Soleya. W 34. minucie zagotowało się pod polem karnym gospodarzy, chciał wybić Majka, ale nabił przeciwnika, jeszcze nogę dostawił Sibanda i potężnym wykopem wybił futbolówkę na rzut rożny. Szewczyk w pole karne, minął się z piłką Rybaczuk i Omar, Michniewicz dostawił nogę, ale za lekko, bo uderzył, jakby chciał ją skierować do pustej siatki, z linii wybił Sibanda! Zakończyło się bardzo szczęśliwie. Do przerwy bez bramek. Na pewno kibice Wojskowych są spragnieni większej ilości akcji ofensywnych, bo tego brakowało.

W 49. minucie skuteczne rozegranie z pierwszej piłki, Fernandez szybko do Miljkovica, a ten z dystansu jakby chciał mocnym strzałem przelobować golkipera Górnika, jednak Woś cofnął się i idealnie wyłapał. Hossam nieźle podłączył się pod akcję ofensywną, zauważył zbiegającego do boku Nowaka, rozegrał z nim piłkę, Mastelarz bez pomocy kolegi nie mógł liczyć na odbiór, dogranie w pole karne do Łukasika, strzał z jedenastego metra, znakomicie piłkę nad bramką przeniósł Soley z największym trudem! W 58. minucie tym razem okazja dla gospodarzy, zagrywał Fernandez na niekrytego Sibandę na dalszym słupku, ale przy uderzeniu był zbytnio odchylony i ostatecznie piłka wpadła w ręce Wosia. Ten zaliczał bardzo udane zawody. W 64. minucie kolejna dobra akcja Górników, rozegranie wziął na siebie Nowak, który po podaniu od Szewczyka miał sporo miejsca po prawej stronie, zagranie na pole karne, wybicie Sibandy, ale wprost pod nogi Moskala, który przestrzelił minimalnie nad poprzeczką. Legia odpowiedziała znakomitym rozegraniem z prawej strony, gdzie podawał Gueye (co on tam robił?) do Popieli, ten z pięciu metrów strzelił mocno, lecz wybronił ponownie Woś. Minuty mijały, a gracze Legii nie mogli wznieść się na wyżyny i zdobyć gola, tymczasem Górnik potrafił dobrze skontrować, lecz brakowało celności przy strzałach. W 75. minucie znów górnicy, podanie na Bieńka, który mocnym strzałem przestrzelił. W 81. minucie Łukasik zatrzymał nieprzepisowo Jaskólskiego i otrzymał żółtą kartkę. Dośrodkował Fernandez na wbiegającego Sibandę, lecz stoper Legii nie trafił w piłkę. W 83. minucie Jaskólski zagrał do Kowalczyka, który wrócił po piłkę, podanie odbiło się od Patera, więc Kowalczyk powtórzył zagranie do Arce, ten wyszedł sam na sam, uderzył lekko po ziemi i wyczuł Wosia tym samym umieszczając futbolówkę w siatce. W końcówce dosłownie Legia wyszła na prowadzenie. Było to dobiciem Zabrzan, którzy w przekroju całego meczu potrafili zagrozić bramce Soleya. Po ostatnim gwizdku wielka żałoba, bo ci zasłużyli choćby na jeden punkt. Patrząc na terminarz teraz powinno być tylko łatwiej trenerowi Gibale. Natomiast w Warszawie radość, bo po tej wygranej Legia obejmuje pozycję lidera Ekstraklasy, co najmniej do meczu Lechii z Odrą. W czwartek pojedynek Skury z Sevillą. Zapraszamy!

 

Legia Warszawa – Górnik Zabrze 1:0

83’ Arce 1:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Piotr Wasielewski

Widzów: 10737

 

Nagłówki prasowe z obozu rywala:

Legia: Owusu podpisał nowy kontrakt. Pozostał Gwata.
Górnik: Bieniek nie chce podpisywać nowej umowy.
Legia: Pozostali Janoszka, Mohammed, Piszczek, Jankowski prawdopodobnie odejdą po sezonie lub zostaną sprzedani zimą.
Górnik: Wielkie pieniądze wpompowane w klub – ponad 3 miliony euro na transfery – kto padnie łupem Zabrzan?

 

 

 

Lechia Gdańsk – Odra Wodzisław

 

Wielki pojedynek, w którym Moniuszko tak bardzo zaznacza swoją nienawiść do śląskich klubów, a najbardziej do Odry. Nawet jego nazwisko przewinęło się w mediach jako następca w Odrze, ale to chyba głupia prowokacja. Kibice gości wierzą, że nowy szkoleniowiec dołoży starań, by zatrzymać rozpędzoną w lidze Lechię. Oby pokazał równie wysokie zaangażowanie jak Kubiniok, który przeszedł do Ajaxu. Gdańszczanie przystępują w najmocniejszym zestawieniu, w Odrze nowe ustawienie taktyczne z jednym wysuniętym napastnikiem.

W 1. minucie bardzo dobry atak pozycyjny w wykonaniu Odry. Piłkarze nowego szkoleniowca praktycznie wcisnęli przeciwników w pole karne, jednak gospodarze dobrze to wykorzystali, bo po dwóch zawodników kryło Fernandeza i Moneke. Piłka Łągiewki na ofensywnego pomocnika Odry trafiła łupem stoperów. W 4. minucie dobra akcja lewą stroną w wykonaniu Lechii, dośrodkowanie Wójcika na pole karne, gdzie interwencją popisał się Witkowski. W 11. minucie jeszcze lepsza okazja dla podopiecznych Moniuszki – zagranie Idemudii z rzutu wolnego z lewej strony na piąty metr, idealna wrzutka na głowę Gonzaleza, który uderzeniem mógł trafić do siatki, ale jeszcze lepiej zachował się Witkowski. Wybił piłkę na rzut rożny skuteczną interwencją. W 22. minucie znów akcja środkiem w wykonaniu Lechistów, zagranie Idemudii do Ozima, jednak przy napastniku szybko znalazł się Dziubiński. Podanie Owczarka na Sagiego z narożnika to jeden wielki niewypał, bo grana piłka była siłowa, uderzona mocno, chyba na aferę. Ostatecznie wybicie Rosłonia na aut. Odra przypominała zespół trzech trenerów, każdy o innej koncepcji, dlatego zawodnicy zaczynali się gubić, kto co ma wykonywać. Czasami dochodziło do nieporozumień, dlatego Lechia stwarzała sobie sytuacje właśnie przez nieporadność gości. W 40. minucie Konieczny wypracował akcje Odrze, przedryblował dwóch rywali, jeszcze miał trochę miejsca, dlatego uderzył mocno, ale obrońca zablokował, nadal zawodnicy Odry mieli piłkę, dobrze odnalazł się Rosłoń, rozciągnął do Łągiewki, który aktywnie brał udział w akcjach ofensywnych, ale z marnym skutkiem. Ten piłkarz po półtora rocznej przerwie znów zagrał w Ekstraklasie. Do przerwy bez bramek po nudnym meczu, trener Moniuszko będzie miał sporo do powiedzenia swoim graczom.

Odra zaczęła z większą mobilizacją, jakby z wyższymi umiejętnościami, co udowodnili w starciu za Kubinioka. W 46. minucie dobrze środkowi pomocnicy Odry grali z prawym skrzydłem, gdzie Wołkiewicz starał się dryblingów, jednak Woźniak większość pojedynków po prostu wygrywał. Dogranie do Rosłonia dosyć przypadkowe, uderzenie z dystansu pod poprzeczkę, jednak dobrze cofnął się Halim i chwycił futbolówkę. Miała być szybka kontra, lecz gracze z Gdańska już od początku meczu nie potrafili wymienić sporo podań. Większość z nich kierowana była na napastników, a z przodu fatalnie prezentował się Ozim. W 47. minucie znów Odra znalazła się pod polem karnym, rozegranie Grada do Stanikaitisa, ten przerzucił wzdłuż pola karnego do Rosłonia, mocne uderzenie z dystansu i... goool! Fantastyczne uderzenie pod poprzeczkę, tym razem się udało, Halim bez szans, również obrońcy nie byli winni. Miał nieco swobody dzięki ominięciu pressingu Woźniaka i Idemudii. Odra nadal przeważała i atakowała, a dowodem tego jest 53. minuta i strzał Grada z dystansu, ale wysoko nad bramką. W 56. minucie Moneke minął Woźniaka, podał do boku do Wołkiewicza, a ten niepotrzebnie wdał się w drybling z lepszym Wójcikiem. Konieczny z rzutu rożnego chciał powtórzyć wyczyn z poprzedniej kolejki, ale nie zdołał tak podkręcić piłki, by ta wpadła do siatki. W 58. minucie trwało nadal oblężenie bramki Halima, strzał Wołkiewicza z dystansu minimalnie obok lewego słupka. W 62. minucie Owczarek wziął grę na siebie, lecz prostopadła piłka bardzo nieudana, wyczuł intencje Witkowski, który na przedpolu chwycił piłkę i pozbawił złudzeń Jasińskiego i Duraja. W 67. minucie Nagy zagrał szybko do Grada, ten miał sporo wolnej przestrzeni, ale przestrzelił z dwudziestego metra. Kwadrans do końca, Lechia praktycznie bez okazji. Wsparcie trenera niewiele dawało, bo ten z ławki trenerskiej nic nie dyktował piłkarzom. Podobnie było w przypadku zagranicznego szkoleniowca Flinta, który zdecydowanie postawił na ofensywę. W 77. minucie z rzutu wolnego Moneke, ale nie trafił celnie. W 81. minucie pierwsza dobra sytuacja Duraja po prostopadłym podaniu Jasińskiego w pole karne, wbiegł idealnie przed Smolińskiego, strzelił, ale za lekko dla Witkowskiego. W 83. minucie Moneke przelobował mur, ale trafił prosto w rękawice Halima. W 88. minucie obrońcy Odry zdecydowanie zagapili się na Jasińskiego, który próbował dryblingu z Rosłoniem, dobiegał jeszcze Sapela, ale ten zdążył odegrać do Duraja, napastnik Lechii spokojnie wbiegł w pole karne i popatrzył za plecy, gdzie zostali stoperzy. Ci dopiero zareagowali, gdy joker uderzył lekko po ziemi obok Witkowskiego. Piłka w siatce i ostatecznie remis. Odra mogła spokojnie wygrać wyjazdowe spotkanie, lecz zawiedli. Trener Flint to początkujący – musi się nauczyć, że ofensywa nie zawsze jest kluczem do wygranej. Fernandez mógł jedynie skląć kolegów z defensywy. Lechia może być szczęśliwa, że obronili punkt. Moniuszko na pewno będzie miał wiele do powiedzenia po meczu, jednak chyba musi popracować nad osobowością i charakterem, bo nagle piłkarze jak Polak, Ozim czy Gnoiński myślą o zmianach barw klubowych.

 

Lechia Gdańsk – Odra Wodzisław 1:1

47’ Rosłoń 0:1

88’ Duraj 1:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Mariusz Trofimiec

Widzów: 9612

 

Nagłówki prasowe z obozu rywala:

Lechia: Gnoiński niezainteresowany dalszą grą w Lechii. Ozim i Polak wahają się.
Odra: Sprzedaż czy wolny transfer po sezonie? Grad, Moneke, Stanikaitis, Gurga, Wójcik nie myślą o przedłużaniu umów.
Lechia: Woźniak odrzuca pierwszą propozycję kontraktu.
Odra: W. Dziubiński myśli o nowym klubie. Zagranica czy Polska?

 

 

 

Śląsk Wrocław – Polonia Warszawa

 

Mistrz Polski podejmuje na własnym terenie nieobliczalną Polonię. Ostatnio prezentowali się gorzej, a winnego kibice wskazują jednomyślnie – Kucharski! Dziś nie ma wielkich oczekiwań względem jego osoby. Wymagane jest, aby wygrywał z równorzędnymi rywalami. Dziś można liczyć na niespodziankę, bo Śląsk to zdecydowany faworyt tej rozgrywki. Znów włączyli się do walki o tytuł, wchodząc do czołówki ligi w tabeli. Dobra przeprawa przed pojedynkiem z Benficą w Lidze Mistrzów.

Trener Kucharski został przy swoim nowym ustawieniu z trójką pomocników i trójką napastników, gdzie z przodu ponownie zawitał Dimitrijevic. Serb miał okazję w 1. minucie, kiedy prostopadłym podaniem popisał się Wrześniak, jednak dobrze na przedpolu zaprezentował się Pałys, który wyczuł intencje i przy wsparciu obrońców złapał piłkę. Ci próbowali odciąć drugiego wbiegającego napastnika – Scherbaka. W 2. minucie zamieszanie w polu karnym Malinowskiego, głową wybił Da Silva sprzed szesnastki, ale wprost pod nogi Skrby, który mocnym uderzeniem idealnie... przelobował bramkę. W 8. minucie najpierw Javier próbował długiego zagrania lewym skrzydłem na Dimitrijevica, który zbiegał do boku, lecz Piątek dobrze się zachował i przechwycił, lecz po chwili prawy obrońca wpadł na identyczny pomysł i podał daleko na Małkowskiego, lecz dobrze zachował się Drozdov, który powstrzymał napastnika Śląska. W 9. minucie długa piłka Wrześniaka na Scherbaka, ten wybiegł idealnie w tempo przed Mosóra, uderzył jeszcze mocniej z dystansu, ale fantastyczną paradą popisał się Pałys! Wybił na rzut rożny. Przy kornerze zagrał ponownie Wrześniak, tym razem na wysokiego Drozdova, który przegrał główkę z Żurkiem. Defensorzy Śląska prezentowali naprawdę europejski poziom przy stałych fragmentach gry, dlatego rzadko tracili bramki, a często też strzelali po rzutach rożnych czy wolnych. W 20. minucie uderzał głową Dimitrijevic, jednak wywalczył tylko rzut rożny. Sporo mieliśmy również rzutów wolnych dla gości, jednak piłkarze Czarnych Koszul nie potrafili zamienić żadnego z nich na bramkę. W 31. minucie fantastyczna interwencja Malinowskiego, kiedy to Kołodziejczyk prostopadłym podaniem, bardzo lekko, ale w tempo wpuścił Małkowskiego, ten walczył bark w bark z Drozdovem, jednak na tyle skutecznie, że dobrze uderzył. Golkiper Polonii zachował się jeszcze lepiej wybijając piłkę. W 33. minucie Mazurek otrzymał podanie ze skrzydła od Małkowskiego. Czarnym Koszulom wydawało się, że mogą spokojnie się ustawić, jednak środkowy pomocnik podał do Kołodziejczyka, ten uciekł spod opieki Owczarka, uderzył zza pola karnego, bo z przodu nie było nikogo, znakomicie w samo okienko z prawej strony i bramka! Śląsk wyszedł na prowadzenie. W 41. minucie doskonała okazja na remis, Wrześniak ściągnął na siebie Piątka i Żurka, zrobił miejsce Owczarkowi, jednak jego strzał wyłapał jeszcze lepiej Pałys. Dziś mieliśmy prawdziwy pokaz bramkarzy, którzy walczyli o miano lepszego.

Po przerwie czekaliśmy na akcję, która nas zachwyci. Mistrz Polski słynął z rozbudowanego konstruowania akcji, tym razem nie mogło być inaczej, choć Małkowski najbardziej obijał się po boisku i tracił niepotrzebnie piłkę. W 51. minucie Malinowski wybił bardzo słabo do przodu, gdzie w środkowej strefie przechwycił Mazurek, podał do Kiły, ten z pierwszej piłki do Małkowskiego. Cofnięty napastnik jeszcze wypatrzył jak wbiega D. Malinowski, podał pomiędzy Javiera, który tylko zamachnął się na lecącej piłce a Da Silvę, wyszedł środkowy pomocnik do akcji sam na sam, zwiódł Malinowskiego i strzelił praktycznie do pustej bramki. Mieliśmy 2:0. W 55. minucie Scherbak dostał dobre podanie od Owczarka, jeszcze zdążył się odwrócić, lecz jego uderzenie zablokował Żurek, wybronił Pałys. W 64. minucie obejrzeliśmy ponownie znakomitą paradę Pałysa, tym razem strzelał Owczarek ze skraju pola karnego, naprawdę kibice nie mogli wyjść z podziwu. Pałys pokazywał się bardzo dobrze przed skautami z całej Europy, choć bramkarz być może trafi do jednego z polskich klubów. Małkowski zszedł z boiska, bo nie spełniał swojej roli. Poza asystą grał bardzo blado, tracił futbolówkę pod nogami. W 75. minucie Mazurek najpierw próbował z dystansu, a potem z rzutu rożnego, lecz dwukrotnie wyższość pokazał Malinowski. Szybkie wybicie na niekrytego Dimitrijevica, który od razu niezbyt mądrym ruchem skierował piłkę do przodu do nikogo. Boisko w międzyczasie opuścił Davidovic, bo wyglądał na najgorszy element na murawie. Kaliciak po wejściu na boisko rozruszał lewą flankę, dobrze rozumiał się ze Skrbą, w 83. minucie dośrodkowanie świeżego zawodnika, nieźle wyskoczył Lewandowski, ale przeniósł futbolówkę minimalnie nad bramką. W doliczonym czasie gry jeszcze goście szukali swojej ostatniej szansy, Owczarek ciągle brał na siebie odpowiedzialność, tym razem podał do Szczepanika, ale napastnik zagapił się chyba na młode kobiety na trybunach, stracił, ruszyła kontra Śląska. Lewandowski z przodu przegrał z Drozdovem, ale ostatecznie wygrał wraz z kolegami i gospodarze zgarnęli trzy punkty. Ciągle idą w górę tabeli. Nie zapomnieli, że w tym roku również można zdobyć tytuł. Po awansie do Ligi Mistrzów uzyskali dodatkową motywację. We wtorek zagrają z Benficą. Ciężki mecz, ale prezentując się tak konsekwentnie w obronie można powalczyć choćby o punkt na własnym terenie. Polonia przegrywa, ale niektórzy gracze odnotowali dobry występ, inni zawiedli. Kucharski potrzebnie zmieniał taktykę? Boimy się, że za chwilę się zagubi i znów znajdziemy go w jakimś klubie.

 

Śląsk Wrocław – Polonia Warszawa 2:0

33’ Kołodziejczyk 1:0

51’ Malinowski 2:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Mirosław Górecki

Widzów: 8002

 

Nagłówki prasowe z obozu rywala:

Śląsk: Pałys i Piątek odejdą. Za darmo? Prawdopodobnie tak, na życzenie Polo, tuż po sezonie.
Polonia W.: Celem nie są puchary! – krzyczy właściciel, który daje ostatnią szansę Kucharskiemu, jeśli chodzi o zaangażowanie.
Śląsk: Małkowski i Skrba wściekli na trenera, bo ten nie puszcza ich za granicę. Małkowski myśli o Legii.
Odnośnik do komentarza

Michał Moniuszko, Lechia Gdańsk

Mecz naprawdę dla mnie zagadkowy, nie rozumiem skąd wzięło się takie poruszenie w szeregach moich piłkarzy, czy naprawdę kogoś w szatni obchodził ten cały rekord? Odra to trudny, zawsze zdeterminowany przeciwnik, szczególnie, że pewnie asystenci tego Angola opowiadali jakieś bzdury piłkarzom - tak tworzy się efekt Beenhakkera. A czy rzeczywiście Portugalia była na tamtą chwilę, ew. jest teraz, słabsza od Polski? Cóż, sami sobie odpowiedzcie. Nadal nie przegraliśmy, straciliśmy ledwie drugą bramkę w sezonie i jest dobrze. Tylko za tydzień musimy wygrać. Jesteśmy w jednej trzeciej Tour de Śląsk, teraz wyjazd do Bytomia i podjęcie Ruchu w Gdańsku. Liczę na sześć punktów i otrzeźwienie pewnej grupy zawodników, którym być może - choć z drugiej strony może powinienem być bardziej cierpliwy - dam ostatnią szansę. Na kontrakt, na grę, na ławkę i dobre samopoczucie... w zależności od kontekstu.

Odnośnik do komentarza

GKS Bełchatów – Lech Poznań

 

Pojedynek gigantów, którzy byli wskazywani do pierwszej piątki, lecz GKS zmęczony europejskimi pucharami stracił kilka niepotrzebnych oczek, na przykład z Arką. Natomiast Kolejorz po bardzo nieudanym starcie wraca na odpowiednie tory i zaczął wygrywać z tymi słabszymi. Czas na starcie z kimś mocniejszym, z kimś, kto zawiesi wyżej poprzeczkę. W Poznaniu istnieje taki problem, że nikt nie wie kto ma zagrać w nadchodzącym spotkaniu. Szymandera siedzi z własnym notesem w kącie i nie chce się pochwalić. Białek to ukształtowany trener, który szybciej się uczy – posłał podobną jedenastkę do tej sprzed tygodnia, jedyna zmiana to Łukasik za podmęczonego Terleckiego.

Dwie potężne ofensywy. W pierwszych fragmentach mogliśmy podziwiać najpierw szybką wymianę podań pomiędzy dwójką napastników gospodarzy a Gielem, potem jeden długi rajd Magallanesa, ale ostatecznie lewoskrzydłowego powstrzymał Nnanna po przebiegnięciu kilkunastu metrów. W 2. minucie dobra wrzutka na Adamusa, ale ten nie sięgnął, jeszcze Zając chciał wbić piłkę w pole karne, lecz przegrał pojedynek z Okoro, ten szybko do Giela, znakomicie środkowy pomocnik rozegrał do Williamsa, Walijczyk ruszył z piłką przy nodze, po bokach miał dwóch stoperów, którzy jakoś nie kwapili się do ataku na napastnika, mocne uderzenie z piętnastego metra wybronił Postolov! Dobrze chcieli wznowić Lechici, bo szybko, dynamicznie, ale Rogozhin faulował obrońcę w starciu o piłkę. Mieliśmy bardzo ruchliwy pierwszy kwadrans, a kolejna akcja Bełchatowian to 5. minuta i zagranie techniczne Giela w pole karne, wybiegł Łukasik, zasłonił się przed rywalem, obrócił się z drugiej strony i uderzył zbyt lekko, Postolov końcami palców wybił piłkę na korner. W 9. minucie oglądaliśmy znakomitą paradę Kowalczyka w bramce – Magallanes po podaniu Rogozhina huknął jak z armaty! Kowalczyk na korner. Stamtąd dośrodkował Zając na Adamusa, ale napastnik osaczony przez obrońców musiał wycofać. Lech opierał się na ataku pozycyjnym, lecz z wykorzystaniem bardzo sprawnych i szybkich skrzydłowych. Momentami brakowało sił bocznym obrońcom, by doścignąć rywali. W 16. minucie Sobiech podał do Magallanesa, ten z końcowej linii w pole karne, jednak kolejne górne dośrodkowanie zgarniali stoperzy GKSu. Gajewski drugi raz z dystansu, tym razem musiał bronić Kowalczyk piąstkowaniem do przodu. W 20. minucie Zając z rzutu wolnego wprost w ręce bramkarza. GKS nie mógł rozwinąć skrzydeł. Giel czuł się jak zneutralizowany. W 28. minucie wydawało się, że po strzale Zająca niebezpieczeństwo zażegnane, bo dobrze złapał Kowalczyk. Chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe – wykop za lekki, wprost na Zająca, który podał za linię obrony, która ustawiała się wyżej do akcji ofensywnej, wybiegł na pełnej szybkości Adamus, wypuścił mocno, wyciągnął z między słupków Kowalczyka, strzelił po ziemi i w przeciwległym narożniku umieścił futbolówkę w siatce. W 35. minucie kontuzji doznał Francisco, GKS zaczął atakować, a w jednym ze starć prawy obrońca musiał opuścić murawę na noszach. Jego miejsce zajął Bozinovic. W 39. minucie piłkę na lewej stronie wyłuskał Vinicius, świetnie wszedł w Bozinovica, podał do Kołodziejczyka, ten szybko prostopadłym podaniem uruchomił Łukasika, a napastnik mocnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Mamy remis. Do przerwy taki wynik się utrzymał.

Po zmianie stron znów mogliśmy podziwiać prawdziwe widowisko, bo GKS i Lech prezentowali się naprawdę okazale. W 47. minucie Kołodziejczyk zagrał nieźle do Williamsa, ten przyjął i nie wykonał ruchu do przodu, czym zmylił obrońcę, ale po chwili rozciągnął do Łukasika, który nie zrozumiał zamiarów kolegi z ataku i naraził się na stratę. Magallanes wyszedł z kontrą, szybka piłka Sobiecha do lewoskrzydłowego, podanie do Adamusa, który zbiegł do boku do lewej strony, ścigany przez Rochę wyciągnął obrońcę z pola karnego, podał do Sobiecha, który dośrodkowaniem znalazł w polu karnym Rogozhina, a ten wygrał główkę z Wierzbickim i strzałem wprost w bramkarza trafił do siatki. Kowalczyk mógł lepiej się zachować, ale cofnięty napastnik Lecha uderzał z bardzo bliskiej odległości. Zabrakło szczęścia. A to nie dopisywało Wierzbickiemu, który faulował Bekrica przy rzucie wolnym w 53. minucie. Na wapnie piłkę ustawił Rogozhin. Wydawało się, że Kowalczyk rzuci się do strzału, lecz Rosjanin przymierzył idealnie i bardzo mocno, czym podwyższył rezultat spotkania. Wejście Palczewskiego wiele dało do defensywy, bo on w przeciwieństwie do obu obrońców ze środka wygrywał główki choćby z Adamusem i nawet z Rogozhinem. W 61. minucie znakomite podanie Giela pomiędzy stoperów, wiadomo – oni nie dogonili piłki, a dopadł do niej Łukasik, który postawił na siłowy strzał, jeszcze lepiej zachował się Postolov instynktowną interwencją. Gra Bełchatowian nie układała się po ich myśli. Białek nie reagował na poczynania taktyczne. Piłkarze momentami bardzo źle się ustawiali, nie mogli rozegrać akcji, bo futbolówka wyczyniała cuda przy przyjęciach. W 75. minucie Łukasik podawał do Terleckiego, ten został przewrócony ewidentnie przez Bekrica. Stoper do tej pory grał rewelacyjnie, tym razem nie zachował się po myśli szkoleniowca. Jedenastkę pewnie wykorzystał Giel mocnym strzałem po ziemi. GKS szukał kolejnej szansy, ale w 84. minucie okazji nie wykorzystał Terlecki, bo trafił prosto w bramkarza. W 88. minucie Łukasikowi chyba zabrakło tchu, bo dobiegł do piłki, ale już nie zdołał strzelić, bo obrońcy z tyłu wytrącili go z równowagi. Ostatecznie wygrana gości. Kolejorz odnotowuje bardzo dobrą passę po zmianie taktyki. Szymandera wiedział kiedy dokonać korekty. Brakuje jedynie odpowiednich wykonawców, a i napastników w klubie za wielu. GKS ponosi piątą ligową porażkę! Walka o puchary czy o utrzymanie? Ciężko określić po bardzo nierównych meczach.

 

GKS Bełchatów – Lech Poznań 2:3

28’ Adamus 0:1

39’ Łukasik 1:1

47’ Rogozhin 1:2

53’ Rogozhin (kar) 1:3

75’ Giel (kar) 2:3

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Dawid Piasecki

Widzów: 3752

 

Nagłówki prasowe z obozu rywala:

GKS Bełchatów: Umowy przedłużane. Zostali M. Kowalczyk i Palczewski.
Lech Poznań: Pagonis niechciany, Zając nie ma zamiaru przedłużać umowy: „Nikt ze mną nie rozmawiał, trener przychodzi na zajęcia, robimy swoje i koniec.” Sabic ma dość. Odejdzie do Legii?
GKS Bełchatów: Wahana forma problemem. Jedna z mocniejszych kadrowo drużyna zawodzi. „Do Bełchatowa nie sprowadzimy już lepszych graczy niż Giel czy poszczególni stoperzy, bo nas reputacyjnie na to nie stać – zaznacza jeden ze skautów.”
Lech Poznań: Kalinic na imprezie [fot.]

 

 

 

Arka Gdynia – Zagłębie Lubin

 

Arka skazana na pożarcie przed sezonem dziś może spokojnie podchodzić do kolejnego pojedynku. Niektórzy kibice wspominają poprzedni rok i rundę jesienną, gdzie z Grabowskim odnotowali bardzo dobre wyniki. Dziś nie może być inaczej – musi być wygrana z Zagłębiem, które z walki o puchary przeobrazili cele w zażarty bój o utrzymanie. Wuwer znów ma okazję do zaprezentowania umiejętności trenerskich. Malaj zdziwiony, bo znów musi grać w środku pola, a sam zawodnik lepiej czuje się na skrzydle. Szansę otrzymuje młodziutki Marczak, ale zdaniem kibiców, niewypał transferowy, Stefanik znów niepotrzebny w składzie.

Akcje Arki wyglądały na bardzo poukładane, można było odnotować bardzo płynne przejścia od linii obrony do ofensywy, na przykład z 2. minuty, kiedy to nieźle zagrał Marcao do Malaja, ten rozegrał do Toleskiego, a ofensywny pomocnik podał do Flavio. Brazylijczyk miał trudne wyzwanie, bo dziś rywalizował z zawodnikami, którzy walczą o pierwszą jedenastkę. Asystent z Lubina postanowił, że szansę dostaną Niewiadomski czy Didi przed przyjściem nowego trenera. W 10. minucie pierwszą akcję rozprowadził Angeleski, z boku podał do Chyli, ten jeszcze miał sporo miejsca, więc przesunął akcję do przodu, podanie do Kozlyuka, który płaskim strzałem po ziemi nie zdołał pokonać Szczepanika, bo posłał ją obok słupka. W 15. minucie rywale z Lubina za dużo rozgrywali piłką w swojej strefie na własnej połowie, a wiele podań było nad ryzyko, dlatego asystent nie wiedział jak zadziałać. Jego piłkarze grali formacją Kowalczyka z bardzo ofensywnym nastawieniem i wysuniętą obroną, dlatego szybko do akcji przeszła Arka, lekki pressing na przeciwniku spowodował odbiór piłki, daleki przerzut na Marczaka, ten znalazł się na swoim skrzydle, w ogóle niepilnowany, podał w pole karne, gdzie wyszedł do piłki Flavio, przymierzył głową i trafił do siatki. W 23. minucie Stefanik z lewej flanki zagrał podobną piłkę, lecz nieźle wyszedł do niej Maximenko. Zaryzykował i wyłapał. Marczak tylko zaplątał się pod nogami rywali. W 27. minucie z rzutu wolnego z prawej strony zagrał Toleski w pole karne, znalazł się doskonale Pluta, który trafił piłką w słupek, chciał dobić, ale pierwszy przy piłce znalazł się Szczęsny i wybił daleko z obrębu szesnastki. W 35. minucie Malaj zagrał z linii pola karnego do Toleskiego, ten obił nogi rywali, dobijał Popovic, lecz wywalczył jedynie rzut rożny. Malaj zagrał dokładnie na sam środek pola karnego, gdzie znalazło się pięciu rywali, trzech gospodarzy, piłka wyszła za tłum zawodników, z tyłu stał niepilnowany Flavio, który mocnym uderzeniem jakby rozrzucił rywali, a zasłonięty Maximenko nie miał okazji interwencji. Brazylijczyk podwyższył dziesięć minut przed przerwą.

W 47. minucie, już w ramach drugiej połowy, okazję dobrą miał Angeleski, wyszedł po podaniu Chyli do akcji sam na sam, jednak Szczepanik wybronił wślizgiem w nogi napastnika. Sporo ryzykował. Widać było, że trójka w środkowej strefie bardzo dobrze sobie radziła. Trzeciak był solidną podporą w defensywie, natomiast Malaj i Toleski wspólnie zajmowali się rozgrywaniem, w końcu podanie do Marczaka na skrzydło, ten chciał wypuścić Toleskiemu, ale wywalczył rzut rożny. Przy kornerze dobre zachowanie Niewiadomskiego, który wygrał główkę z Flavio i wybił piłkę. Zagłębie było tylko cieniem, nie prezentowali już nic z poprzedniego sezonu, gdzie zdobyli mnóstwo punktów. W Lubinie trener potrzebny od zaraz! W 70. minucie po wybitej piłce z pola karnego po zagraniu z rzutu rożnego znów przechwycili gospodarze, dobre podanie na skrzydło do Marciniaka, podłączył się Popovic, podał lekko piętką w pole karne, w narożniku znalazł się Marczak, który wypuścił jeszcze Santosowi, a ten uderzył z obrotem i trafił szczęśliwie do siatki! 3:0 stało się faktem. Goście nie grali dosłownie nic. Nie mogli odnaleźć się na boisku, a zwieńczeniem dzieła była 79. minuta, kiedy to Marcao przedarł się lewą stroną, Stefanik raczej tylko przeszkadzał, bo stanął mu na drodze, podanie do Santosa, który odważnie podał w pole karne do Flavio, obrońcy nawet nie reagowali, odwrót, strzał, ale Maximenko skrócił kąt, Niewiadomski przyjął piłkę... Zającowi, który lekkim uderzeniem po ziemi strzelił do pustej siatki. Ustalił wynik spotkania. Arka wysoko wygrywa, ale nie mogą popaść w samozadowolenie, gdyż przed nimi trudna druga połowa rundy. Zagłębie potrzebuje nowego szkoleniowca. Dzisiejszy mecz pokazał, że Lubinianie są w dołku. Outsider ligi totalnie zawodzi, a Kowalczyk udowodnił, że w polskiej piłce nie ma już czego szukać. Media spekulowały o Grabowskim, lecz ten trener również zawiódł. Niestety, polska liga spadnie na dno, jeśli nadal będzie tak słabo z większością szkoleniowców i ich zaangażowaniem...

 

Arka Gdynia – Zagłębie Lubin 4:0

16’ Flavio 1:0

36’ Flavio 2:0

70’ Santos 3:0

79’ Zając 4:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Adam Lyczmański

Widzów: 8130

 

Nagłówki prasowe z obozu rywala:

Arka Gdynia: Nowy trener nie zawodzi, zawodnicy pracują na nowe umowy.
Zagłębie: Poszukiwany nowy trener. Kowalczyk zwolniony. Czy Kowalczyk i Grabowski to przeszłość polskiej piłki?
Arka Gdynia: Trzeciak odejdzie, Górecki (Śląsk) przyjdzie?

 

 

 

ŁKS Łódź – Korona Kielce

 

Łodzianie skutecznie ograli Kielczan w ramach Pucharu Polski. Trzeba przypomnieć, że Korona zagrała w tamtym spotkaniu rezerwowym zestawieniem, zgodnie z życzeniem Gila, któremu nie zależy na trofeum. Jednak kolejnymi decyzjami, słabą postawą w sztabie, brakiem stabilizacji w pracy pogarsza swoją pozycję w klubie. W Koronie nie dzieje się najlepiej, a może dojść do tego, że jeden z liderów, Galkauskas, opuści klub, bo sam zawodnik chce się rozwijać. Dodatkowo mówi się, że kwota nie będzie wysoka, bo przejdzie do polskiego klubu. ŁKS na pewno nie wchodzi w rachubę. Dziś powrót do jedenastki, która ograła Zagłębie.

Rozgrywali akcji przez ŁKS było bardzo imponujące, bo wielu graczy Gieroby podłączało się pod akcję, jednak z tyłu zostawało tylko dwóch. W 2. minucie było bardzo groźnie, bo po wybiciu do akcji wyszedł osamotniony Rogalski, na szczęście Polak o odpowiedniej porze znalazł się w odpowiednim miejscu i w tempo trafił w piłkę, bo narażał się nawet na czerwoną kartkę, gdyby trafił rywala w nogę i spowodował faul. W 6. minucie po rzucie rożnym uderzał Polak z głowy, jednak wprost w ręce Kowalskiego. W 10. minucie bardzo odważna akcja lewym skrzydłem Augustyniaka, który zabawił się z Kowalczykiem (ten wyrasta na prawdziwą maskotkę, bo to kolejny mecz, w którym rywale robią z nim co chcą), dograł w pole karne, ale Rogalski nie trafił w piłkę, wybili rywale pod nogi Galkauskasa, który zszedł do prawej strony, gdzie nie było już Podolczaka. Korona próbowała przedzierać się wolnymi strefami, a ŁKS mocnym pressingiem robił spore dziury z tyłu, pozwalając na przesuwanie się akcji do przodu. Tapalovic po zagraniu Galkauskasa uderzył z powietrza, ale obił jedynie bandę reklamową. W 17. minucie zaczęło się... prostopadła piłka na Mitica, ten strzela, ale jednak sędziowie odgwizdali pozycję spaloną. Po raz pierwszy bardzo dobrze przesunęła się linia obrony. Korona nie słynęła ze znakomitych pułapek ofsajdowych, lecz dziś nadarzyła się okazja, by zaprezentować wypracowane schematy. W 23. minucie kolejne podanie, tym razem wybiegł Vasiliauskas, ale znów spalony. W 27. minucie niewiele brakowało, a Chałas wbiegłby z piłką do siatki, minął Kowalskiego podaniem do Chamery, otrzymał piłkę z powrotem, uderzył, ale na linii zatrzymał się Careca i wybił. Lewy obrońca Korony nieźle się ustawił i znalazł się w odpowiedniej chwili przed ofensywnym pomocnikiem. W 43. minucie świetne zagranie Galkauskasa zaprzepaścił Tapalovic, który nadal holował piłkę i chyba czekał aż rywale się ustawią, podał do nadbiegającego Kadzińskiego, lecz ten trafił wprost w bramkarza.

Na drugą połowę obie ekipy wybiegły bardzo zmobilizowane, dlatego doświadczaliśmy wiele walki w środkowej strefie. Obyło się bez kar indywidualnych, bo przewinienia do groźnych nie należały. Sędzia pozwalał na przepychanki, ciągnięcie za koszulki i starcia na wślizgach, jednak czyste, bo zazwyczaj piłka była celem zawodników. Korona próbowała przedrzeć się przez szczelną defensywę gospodarzy. Pozostałe formacje nie były problemem, gdyż tamci zawodnicy byli zaangażowani bardziej w ofensywę. Gieroba chyba zbyt ufał piłkarzom, bo ci w ogóle nie wspomagali obrońców. W 63. minucie kolejna dobra okazja ŁKSu, znów spalony. Obrona Korony prezentowała się znakomicie. Perfekcyjnie łapali rywali na ofsajdzie. W 71. minucie Kuprienko zbiegł do środka z piłką przy nodze, nikt nie potrafił go powstrzymać, bez problemu minął Gacevica, Pietrzaka i Carecę, podał do Kosiorowskiego, który zerwał się na równe nogi, uderzył po ziemi tuż przed rękami Króla. Trafił do siatki i wyprowadził Koronę na prowadzenie! W 75. minucie Kosiorowski mógł podwyższyć, bo po prostopadłym podaniu Kuprienki znów miał okazję stuprocentową, tym razem Król wyczuł intencje napastnika. W 80. minucie dogranie górą na Vasiliauskasa, ten głową odegrał do Mitica, ale było za późno, bo snajper ŁKSu na spalonym. Stawało się to prawdziwą tradycją. Piłkarze Korony w ostatnich fragmentach jak najdłużej utrzymywali się przy piłce. Ofensywa ŁKSu ominięta, dlatego swobodnie mogli kombinować pod bramką przeciwnika. W 88. minucie dobry rajd Gacevica, zagranie do Kwieka, jednak ten w pełnym biegu przestrzelił z sześciu metrów. Ostatecznie ŁKS przegrał. Naszym zdaniem fatalna decyzja o tak szaleńczej ofensywie. Korona tego nie wykorzystała, bo chowała się gdzieś na własnej połowie zamiast pójść na odważną wymianę ciosów. Kielczanie zaprezentowali się dobrze, czekamy jedynie na podsumowanie Gila, który nie pojawił się już na kilku konferencjach. Nie będzie taryfy ulgowej. ŁKS w przyszłej kolejce zagra z drugim beniaminkiem, dlatego będzie tym bardziej ciekawie!

 

ŁKS Łódź – Korona Kielce 0:1

71’ Kosiorowski 0:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Marcin Szulc

Widzów: 4829

 

Nagłówki prasowe z obozu rywala:

ŁKS: Gieroba za szybko zaczął bujać – pierwsza porażka.
Korona: Gil zawodzi zaangażowaniem, ostatnie prośby zarządu.
ŁKS: Pojawiły się pieniądze na transfery. Czy pojawią się chętni do gry w Łodzi?
Korona: Rogowski (prawy obrońca) szuka klubu. Mówi o Legii (w razie sprzedaży Garcii/Ilievskiego), Śląsku (utrata Piątka) czy Ruchu (jako zmiennik Pawłowskiego).

 

 

 

Wisła Kraków – Cracovia Kraków

 

Derby Krakowa to prawdziwy smaczek całej 8. kolejki. Wszyscy pamiętają pojedynek z ubiegłego sezonu, dokładnie z marca, kiedy Cracovia odniosła efektowną wygraną i tym samym doszło do natychmiastowego zwolnienia Skury ze stanowiska trenera Wisły. Wtedy na horyzoncie pojawił się Głos. Miał przeciętne wyniki, ale w lecie poukładał zespół, wprowadził nowy schemat taktyczny i gra całkowicie się zmieniła. Miało być ofensywnie za Skury, jest ofensywniej za Głosa. Natomiast Cracovia w kryzysie. 7 meczów bez zwycięstwa, jedynie 4 oczka na koncie Pasów. Laskosz nie walczy o posadę, ale w pewnym momencie cierpliwość zacznie się kończyć i zarządowi, i samemu szkoleniowcowi, który sięgnął po taktykę z dwójką napastników. Dziś ponownie ujrzymy Brkovica i Georgieva w akcji.

Pierwsza ofensywna akcja to 2. minuta i oskrzydlające wejście Diallo z lewej strony, podał do Zofcaka, ten szybko skierował futbolówkę do Ivanovskiego, napastnik Wisły bardzo łatwo zwiódł Terleckiego, podał do Brozia, który w walce z Bastą upadł na murawę. Kibice wzruszeni sytuacją szybko kierowali swoje żale do sędziego, który powinien podyktować jedenastkę na korzyść Wisły. Cracovia nadal pozostawała w grze, choć na początku wydawało się, że piłkarze walczą o życie. Dopiero po kilku minutach sytuacja się uspokoiła i piłkarze Laskosza mogli spokojnie grać w piłkę. W 6. minucie bardzo dobre rozegranie, podwójne rozrzucenie na skrzydła, Adamski nie pchał się w niepotrzebny drybling, wolał podać do Michniewicza, ten szybko przegrał do drugiej strony do Pietronia, dobre podanie między linię obrony a bramkarza, ale Georgiev dostawił nogę tuż po reakcji Gulbrandsena. Norweg pierwszy przy piłce. W 10. minucie kolejne wypuszczenie Brozia przez Ivanovskiego, tym razem niepotrzebna symulacja napastnika Wisły i żółta kartka. Basta mógł odetchnąć. Zawadzki chciał podłączyć się pod akcję ofensywną, ale bardzo szybko reagowali przeciwnicy i Zofcak wyłuskał piłkę od Pietronia, a prawy obrońca musiał wracać. Podobnie było na lewej stronie, gdzie Osuch nie miał dość miejsca na zaprezentowanie swoich walorów. W 15. minucie dobre zagranie Lewandowskiego na Brozia, napastnik obił piłkę o Bastę, tym samym wywalczył rzut rożny. Dziś toczył ciągle pojedynki z obrońcą Cracovii. Przy kornerze w obrębie pola karnego stanął mądrze Terlecki, który wyczuł zagranie rywala, jakby widział podobne na taśmach video. W 24. minucie szykowała się groźna kontra Cracovii po długim podaniu na Georgieva, ten wybiegł idealnie w tempo, ale można stwierdzić, że po chwili zmiażdżyli go Diallo i Wasilewski łapiąc napastnika w kleszcze. Pietroń chciał jeszcze wesprzeć kolegę, ale faulował go Zofcak. Akcja na trochę przerwana, można było ustawić szyki na boisku. Czasami Cracovia potrafiła zaskoczyć, natomiast wysoko ustawiona linia defensywy Wisły musiała jeszcze szybciej reagować. W 26. minucie Brkovic zgrywał długą piłkę w kierunku Georgieva, ale szybszy Górski i dalekie wybicie na napastników Wisły, którzy w przeciwieństwie do rywali potrafili odegrać do linii pomocy i dłużej przetrzymać piłkę. W 29. minucie Broź uruchomiony prostopadłym podaniem Zielińskiego, znalazł się przed rywalami, uderzył z dystansu, minimalnie, ale obok lewego słupka Nalepy. W 30. minucie Zofcak podał do Ivanovskiego, a napastnik Wisły w aktorski sposób upadł na murawie, tym razem sędzia znów popełnił błąd, ale w drugą stronę – rzut karny dla Wisły po faulu Terleckiego. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Lewandowski. Dobrze przymierzył i trafił do siatki. Nalepa ani drgnął. Załamani piłkarze Laskosza wznowili, ale bardzo niedokładnie do Adamskiego, co padło łupem Białej Gwiazdy. Po dłuższym rozegraniu i włączeniu się Carecy pod akcję ofensywną zagranie po obwodzie do Lewandowskiego, wybiegł Basta, ten podał obok obrońcy, do Ivanovskiego wybiegł Terlecki, lecz nie zdołał zablokować mocnego strzału pod poprzeczkę. Rozpaczliwie rzucił się Nalepa, lecz nie zdołał wybronić. 2:0. W 37. minucie Zieliński wparował w Michniewicza, przechwycił futbolówkę, zagrał do Zofcaka, ten ściągnął na siebie Nowaka, ale i Terleckiego, bo był bardzo blisko pola karnego, podał po przekątnej, wybiegł Ivanovski, uderzył na krótszy słupek i zmusił Nalepę trzeci raz wyciągać piłkę z siatki. Do przerwy prawdziwy pokaz futbolu.

Mogło dojść do prawdziwej kompromitacji Laskosza, który jeszcze nie tak dawno przyczynił się do zwolnienia Skury, jednak w 48. minucie Ivanovski nie poradził sobie z kryciem Zawadzkiego i Terleckiego, cofnął do Zielińskiego, a rywale nie zdążyli do niego dobiec, ten strzelił wysoko nad poprzeczką. W 58. minucie wybicie katastrofa – Nalepa wprost pod nogi Lewandowskiego, ale środkowy pomocnik Wisły wolał uspokoić ze względu na prowadzenie i linię defensywy, która stała przed nim. Chwile nieporadności – 60. minuta, zagranie Adamskiego do Michniewicza, który pobiegł w drugim kierunku... totalne nieporozumienie. Wkrótce poturbowany Nowak opuścił boisko. Dwukrotnie starł się z Zielińskim i mogło dojść do odnowienia kontuzji. Na jego miejsce wszedł Eze, ale to nie pomogło Cracovii. W 66. minucie katastrofalna decyzja Nalepy o wyjściu z bramki, wygłówkował piłkę tylko w powietrze, nie zdążył wrócić, przechwycił Lewandowski, strzelił z powietrza, ale niecelnie. W 68. minucie Pietroń uciekł Zofcakowi, jednak jego dośrodkowanie po ziemi przeciął jeden z obrońców i wybił na rzut rożny. Wiślacy grali rozsądnie. Brkovic i Georgiev nie mogli się odnaleźć z przodu. W ostatnim kwadransie nadarzyła się okazja, której nie wykorzystali. Brkovic strzelił prosto w Gulbrandsena, w innej akcji wymiana podań skończyła się zbiegnięciem Georgieva do boku i szukania podania do tyłu. W 89. minucie długie podanie Pietronia na Georgieva, ale skutecznie na trzydziesty metr wybiegł Gulbrandsen i uprzedził napastnika Pasów. Ostatecznie Cracovia poległa w jednym z najważniejszych spotkań w sezonie. To totalna porażka drużyny z drugiej części Krakowa. Po dobrym ubiegłym sezonie apetyty wzrosły, a wszystko za sprawą ambitnych tekstów w mediach Laskosza. Kibice po cichu liczyli na ponowne podium, a może nawet mistrzostwo po tylu wzmocnieniach? Coś w drużynie padło. Po kilku miesiącach sytuacja się odwróciła. Dziś Wisła triumfuje wraz z Głosem, który pracuje od marca. Zbierał gratulacje od właściciela, od kibiców, również od dziennikarzy z Krakowa. Biała Gwiazda umocniła się na podium, cały czas goni Legię i Lechię.

 

Wisła Kraków – Cracovia Kraków 3:0

31’ Lewandowski (kar) 1:0

33’ Ivanovski 2:0

37’ Ivanovski 3:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Paweł Gil

Widzów: 28209

 

Nagłówki prasowe z obozu rywala:

Wisła: Derby wygrane! Rewanż za 27.03. Głos na ustach kibiców.
Cracovia: Biskup negocjował z Ruchem i Lechem? Poszedł do Anothorsisu.
Wisła: Gulbrandsen myśli o przeprowadzce. Odejdzie Mapfumo, być może zimą za pieniądze. Polska czy zagranica?
Cracovia: Osuch i Pietroń mają dość. Prawdopodobnie odejdą zimą.

 

 

 

Tabela Polska Ekstraklasa (8/30)

 

 

 

Jedenastka 8. Kolejki Polskiej Ekstraklasy:

Pałys (Śląsk, 2) – Omar (Górnik, 2), Careca (Korona), Gonzalez (Lechia, 2), Polak (ŁKS, 2) – Kołodziejczyk (Śląsk), Petrov (Ruch, 2), Rosłoń (Odra) – Ivanovski (Wisła, 3), Flavio (Arka), Rogozhin (Lech)

 

 

 

Najlepsi strzelcy:

Ivanovski (Wisła) 10 goli

Kowalczyk (Legia) 8 goli

Łukasik (GKS) 6 goli

Adamus (Lech) 5 goli

Broź (Wisła) 5 goli

Jasiński (Lechia) 5 goli

Ozim (Lechi) 5 goli

Flavio (Arka) 4 gole

Popiela (Legia) 4 gole

Szczepanik (Polonia W.) 4 gole

 

 

Najlepsi asystenci:

Zieliński (Wisła) 5 asyst

Kokoszka (Wisła) 4 asysty

Grad (Odra) 4 asysty

Zając (Lech) 4 asysty

Lewandowski (Wisła) 4 asysty

Woźniak (Lechia) 4 asysty

Bobolokic (Polonia B.) 4 asysty

 

 

 

Najbliższe mecze:

 

Liga Mistrzów, wtorek 28 września

20:45 Śląsk Wrocław – Benfica Lisbona

 

Liga Europejska, czwartek 30 września

19:00 Legia Warszawa – Sevilla FC

 

9. kolejka ligowa:

 

1 października, piątek

17:45 Polonia Bytom – Lechia Gdańsk

20:00 Polonia Warszawa – Wisła Kraków

 

2 października, sobota

14:45 Ruch Chorzów – GKS Bełchatów

17:00 Odra Wodzisław – Śląsk Wrocław

17:45 Zagłębie Lubin – Lech Poznań

19:15 Korona Kielce – Arka Gdynia

 

3 października, niedziela

14:45 Górnik Zabrze – ŁKS Łódź

17:00 Cracovia Kraków – Legia Warszawa

 

 

_____________________

Kontuzje – jutro zagrałbym puchary, więc składy do jutra do 20:00. Ligę zagram w czwartek o 20:00 (=termin składów na ligę).

 

1. W tym okienku zamierzam przeprowadzić transfery za rozsądne kwoty, nie mogą być zbyt wygórowane. Jako agenci będę przychodził do poszczególnych klubów i proponował (coś na wzór raportów) proporcjonalnie do potrzeb klubu. Jeśli ktoś mi pisze, że chce Polaka na lewe skrzydło to może się zdziwić, bo większość graczy chcących przejść do jego klubu to po prostu obcokrajowcy i wcale niepierwszorzędni. Po prostu będę robił w miarę możliwości. Będę starał się jak zawsze, czyli odpowiednio do potrzeb znaleźć gracza za odpowiednią cenę, jednak musi to działać w obie strony.

2. Tymczasem proszę informować mnie czy danego piłkarza sprzedajemy w zimie czy trzymamy do końca sezonu, a ten w międzyczasie podpisze umowę z innym klubem.

3. Jeśli się nadarzy sytuacja, że kilka klubów będzie miało braki na jednej pozycji to zrobi się licytację, będzie ciekawiej.

4. Niestety zaangażowanie u wielu spadło. Liczyłem na citkę, Lucasa, daniela90 i wielu innych, ale najwyraźniej rozgrywka się znudziła, ławka rezerwowych zdecydowanie się skurczyła i cały czas prowadzę rekrutację na ławkę rezerwowych.

Odnośnik do komentarza

Kamil Gieroba, ŁKS

Szkoda porażki na własnym stadionie. Powinniśmy wykorzystać własny teren. Ale ogółem ta kolejka była trochę dziwna. Nie dosyć, że gramy tuż po PP to w zupełnie innych ustawieniach. Dziwi minimalna wygrana Legii i remis Lechii. Teraz dwa ważne mecze z zespołami z dołu tabeli-Górnikiem i Cracovią. Trzeba je wygrać, aby być spokojniejszym jeżeli chodzi o utrzymanie w lidze. Przynajmniej przed przerwą zimową...

Odnośnik do komentarza

Damian Organek, Ruch Chorzów

 

Po raz kolejny nie gramy jakiegoś porywającego spotkania. Nie jestem z tego powodu jakoś zasmucony, bo wygrywamy 1:0. Gola zdobył Petrov, który spędzając dwa ostatnie mecze poza boiskiem poczuł chęć do gry i wreszcie zagrał na swoim, bardzo wysokim, poziomie. Świetnie radził sobie w środku pola, Janik dzielnie mu pomagał.

Jednak nie jest różowo: bardzo poważną kontuzję odniósł pierwszy bramkarz, Darek Kantor. Na szczęście godnie zastąpił go dzisiaj "Vuko", który miał niezłe przetarcie w Pucharze Polski. Teraz zagości w bramce najprawdopodobniej do końca rundy. Rok temu to on był pierwszą rękawicą, jest bardzo doświadczony, a w tym sezonie ma o niebo lepszą obronę do dyspozycji niż przed rokiem. Już w następnej kolejce będzie miał dobrą okazję do wykazania się, bo gramy silnym Bełchatowem.

Musimy popracować nad grą ofensywną, bo skrzydłowi oraz napastnicy grają ostatni co najwyżej przeciętnie. Trzeba będzie trochę zatrząść niektórymi piłkarzami, środkowym pomocnikom wyszło to na dobre.

W lidze stoimy całkiem przyzwoicie, ale trzeba pamiętać, że graliśmy jak dotąd głównie z zespołami przeciętnymi. Co prawda ograliśmy Polonię Warszawa, ale ta nas nie doceniła. Mamy też pechowy remis z Lechem w Poznaniu, ale jego wyniki w tym sezonie nie wyglądają imponująco. Dlatego liczę na dobry występ z mającym za sobą występ w pucharach Bełchatowem oraz idącą jak burza Lechią. Dopiero te mecze pokażą jak silny, lub słaby, mamy zespół.

Odnośnik do komentarza

Paweł Laskosz - Cracovia Kraków

 

Jestem zdegustowany postawą chłopaków... Nie wiem co oni robią, bo w ciągu kilku miesięcy nie traci się umiejętności. Może brakuje im chęci? Liczyłem na Terleckiego - zawiódł. Liczyłem na Nalepę, a ten w meczu z Wisłą odstawia takie kwiatki! O ataku nie wspomnę. Mam swój honor - jeśli w najbliższych dwóch, trzech kolejkach nie poprawimy gry i nie będziemy zdobywać punktów - odejdę. Tyle mam do powiedzenia.

Odnośnik do komentarza

Łukasz Wuwer, Arka Gdynia

 

Brawo! Zawodnicy zagrali skuteczny futbol i nie dali szans ostatniemu w tabeli Zagłębiowi. Wiem, że są oni w bardzo niskiej formie, ale rozniesienie rywala zawsze cieszy. W tabeli jesteśmy już na 12 miejscu i przed nami bardzo ważny mecz z Koroną. Kielczanie wyprzedzają nas w tabeli zaledwie o jeden punkt. Musimy to wykorzystać i zwyciężyć. Cieszy mnie również bardzo dobra forma strzelecka Flavio. Brazylijczyk odwdzięcza się za to, że jest podstawowym napastnikiem. Mam nadzieję, że jego forma utrzyma się jak najdłużej.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...