Skocz do zawartości

Magazyn Polska Ekstraklasa


Escort

Rekomendowane odpowiedzi

Lech Poznań:

 

Tym razem przyszło nam zmierzyć się z bardziej wymagającym rywalem, który dość wysoko postawił poprzeczkę. Wynik dokładnie odzwierciedla to, co działo się na boisku. Niby panowaliśmy nad przebiegiem spotkania, ale cały czas z tyłu czaił się rywal, który miał ochotę na jakieś punkty. Na szczęście udało się dowieźć dobry wynik do końca. Dziękuję chłopakom za walkę i bardzo dobry mecz, który dzisiaj rozegrali, potwierdzając, że jesteśmy ostatnio w dobrej formie.

 

Gdy przychodzą wyniki zaczyna szukać się czegoś, żeby zepsuć dobrą atmosferę w drużynie. Wygrywamy, strzelamy dużo bramek, więc trzeba trochę marudzić. Grać będą Ci, którzy na treningach zapracują sobie na wyjściową jedenastkę. Kiedy po dobrym meczu, widzę że zawodnik osiadł na laurach to może liczyć się z tym, że nie zagra. Dla mnie punktem wyjścia do ustalania składu jest zaangażowanie na zajęciach, które trwają cały tydzień, a nie 90 minut.

 

Czołówka nam odskoczyła, ale cztery zwycięstwa z rzędu postawiły nas na nogi i przypomnieliśmy o sobie. Wierzę, że nasza passa potrwa jeszcze trochę i nadal będziemy liczyć się w grze o najwyższe cele.

Odnośnik do komentarza

Kowalczyk oficjalnie zwolniony

 

Daniel Kowalczyk, eks-Zagłębie Lubin, został zwolniony z powodu słabych wyników, jednak największym problemem było zaangażowanie, którego zabrakło. Trener przestał odpowiadać na wszelkie wiadomości z klubu. Pokazał jak bardzo lekceważąco traktuje swoje obowiązki. Podpisał kilkuletni kontrakt, by po roku współpracy zaprzepaścić szansę. Prawdopodobnie Kowalczyk nie dostanie ani grosza, bo złamał postanowienia zawarte w umowie.

To kolejny szkoleniowiec Ekstraklasy, który zawiódł w polskim środowisku. W tym samym, w którym panuje prawdziwa posucha. Mówi się o prawdziwym kryzysie wśród trenerów. Brakuje prawdziwego personelu do pracy. W lidze pozostało kilkunastu Polaków, ale poza Grzelakiem nie widać perspektyw. Gdzieś w polskim otoczeniu znajdują się jeszcze dwie postacie gotowe chyba podjęcia pracy w Ekstraklasie, lecz to za mało w perspektywie przyszłych sezonów. Ostatnio zatrudniony Flint to wielka zagadka. Wszyscy czekają na jego pierwsze konferencje, wypowiedzi i wpływ na zawodników. Zawiódł ostatnio Chybiorz (Odra), Grabowski (Arka) oraz Płaskownikowski (ŁKS). PZPN drży o nowych: Wuwer (Arka) oraz Gierobę (ŁKS). Dostali szansę od słabszych klubów na wykazanie się i na razie spłacają się wobec klubu, jednak na jak długo? Oby dłużej niż Kowalczyk. Grabowski również po roku pracy stracił wszelkie zaangażowanie, a Chybiorzowi wystarczyło kilka miesięcy.

Niektórzy fachowcy są zawiedzeni, że polscy trenerzy są tak nieodpowiedzialni:

- Skoro się podejmują pracy to trzeba pracować. Jeśli traci się zapał do pracy z pewną grupą piłkarzy to przychodzi się do klubu i mówi, przedstawia sytuację, a nie ucieka jak Grabowski i Kowalczyk. To prawdziwy kabaret, bardzo smutny – zaznacza Mielcarski.

Na palcach jednej ręki możemy wymienić takich, których warto pochwalić. Na ich czele znajduje się zwycięzca Pucharu Polski, Białek. Pomimo porażek z Bełchatowem nie poddaje się, a zamierza dopracować pewne elementy, żeby jego GKS jeszcze się liczył w dalszej rywalizacji. Po drugiej stronie frontu stoją Prokop, Miśkiewicz, Międlar... chyba rąk by nie starczyło. Nowi mogą podglądać szkoleniowców Organka, Polo, Głosa, Skurę, Moniuszkę, Laskosza... czołówka bardzo wąska. Grzelak? Na razie wielka niewiadoma. Trwają przypuszczenia, że odrzucił oferty pracy z Cracovii, Zagłębia i Odry.

W Ekstraklasie prawdopodobnie powstaną nowe miejsca pracy, a brakuje rąk do pracy, dlatego nowi chętni mile widziani (wkrótce pewnie nadarzyłaby się szansa).

Odnośnik do komentarza

Adam Kucharski - Polonia Warszawa

 

Przegraliśmy. Rywal co prawda wyżej notowany... w końcu Mistrz Polski. Na niewiele zdała się zmiana ustawienia, wierzę jednak, że z czasem zawodnicy przyzwyczają się do nowej koncepcji gry i wszystko - w swoim czasie - zatrybi. Gratulacje dla trenera Polo, który bezbłędnie rozpracował mój zespół. Na pochwałę - o ile można o takiej mówić w kontekście kolejnej przegranej - zasługują nasi dwaj defensorzy. Mimo dwóch straconych bramek Da Silva i Drozdov znów pokazali klasę. Teraz czas na mecz z Wisłą. Rywalem niezwykle trudnym i niewygodnym z wieloma gwiazdami w zespole. Mecz nie będzie łatwy, a my nie będziemy podchodzić do niego jako faworyci. To jednak pozwala nam zaprezentować nieograniczony futbol i, kto wie, może urwać zespołowi z Krakowa punkty.

Odnośnik do komentarza

Keith Flint, Odra Wodzisław

 

Panie Moniuszko, co pan gada, jaki znowu efekt Beenhakkera. Moja ekipa była po prostu lepsza,oddała więcej strzałów, była częściej przy piłce i celniej ją podawało. Siłom nadprzyrodzonym zawdzięcza pan ten punkcik, a jeszcze pan ujada jak pies przywiązany łańcuchem do budy. Serdecznie dziękuje moim piłkarzom, a szczególnie Rosłoniowi, który rozegrał świetne spotkanie. Nieco rozczarował Dziubiński, ale na pewno nie zrezygnuje z jego usług.

Następny mecz gramy ze Śląskiem i na pewno "tanio skóry nie sprzedamy"

Odnośnik do komentarza

Łukasz Głos, Wisła Kraków

Pewnie wygrane derby Krakowa potwierdziły nasze wysokie aspiracje. Owszem, można dyskutować czy podyktowany rzut karny rzeczywiście nam się należał, ale jak mawia stare porzekadło - co się odwlecze to nie uciecze i zapewne nawet gdyby sędzia podjął inną decyzję i tak byśmy wygrali. Przewaga na boisku była aż nadto widoczna. Pan Laskosz od dłuższego czasu nieudanie eksperymentuje ze składem, z taką grą Cracovia może mieć problemy nawet z utrzymaniem. Kolejnym rywalem Polonia, która również nie powinna sprawić nam problemów. Pełne asekuracji słowa trenera rywali zdają się być uzasadnione.

Odnośnik do komentarza

Piotr Gil, Korona Kielce:

Po kilku totalnie słabych i przegranych meczach wreszcie jakiś mały sukcesik, jakim jest ostatnie ligowe zwycięstwo ze słabym ŁKSem. Niby cieszy, ale to nie to czego bym oczekiwał od mojego zespołu. Bywa i tak niestety. muszę też po raz kolejny przeprosić naszych fanów, którzy na próżno wyglądają mnie nie raz na treningach. Po prostu niektórzy powiedzą, że sobie olewam, ale mam to gdzieś. Dalej czuję się w pełni Złocisto-Krwistym i tak pozostanie. Nie mam zamiaru opuszczać Kielc i dlatego zamierzam zrobić wszystko, by zmyć z siebie tę skazę.

Odnośnik do komentarza

Dawid Białek, GKS Bełchatów:

 

Ech, kolejna minimalna porażka. W tym sezonie chyba najbardziej brakuje nam szczęścia, kolejny mecz na remis, a my przegrywamy. Po takim meczu, jedyne co mogę powiedzieć, to że potrzeba nam zmian. Szczególnie ważna jest tutaj rotacja, niestety od jakiegoś czasu nawet to nie działa, bo słabo gra po kilku zawodników z jednej pozycji. Znowu nie popisali się obrońcy, mimo, że ostatnie dwa mecze mieli dość przyzwoite. Lech to jednak inny kaliber zespołu, jednak z takimi musimy wygrywać, jeśli marzymy o grze w Europejskich Pucharach. Teraz mecz z nieprzewidywalnym Ruchem i w zasadzie wynik zależy od tego jaki GKS się pojawi - jeśli ten z meczu z Lechem, to raczej przegramy. Dlatego ważne jest, żeby chłopaki o tym zapomnieli i zagrali na miarę swoich umiejętności.

Odnośnik do komentarza
Mimo że od odejścia Krystiana Grzelaka z Legii Warszawa minęło już wiele miesięcy, wciąż pozostaje on jednym z najbardziej rozchwytywanych szkoleniowców na polskim rynku. Mówi się, że obecny członek sztabu szkoleniowego Manchesteru City w ostatnim czasie otrzymał propozycje pracy z trzech klubów - Cracovii, Zagłębia Lubin i Odry Wodzisław. Co stanęło na przeszkodzie w podjęciu pracy na południu naszego kraju?

 

- Owszem, były telefony ze wspomnianych przez Pana klubów, lecz obyło się bez konkretnych propozycji. Wynika to z faktu, iż nie byłem zainteresowany podjęciem w pracy ani w Krakowie, ani w Lubinie, ani w Wodzisławiu. Chociaż jestem początkującym menedżerem, to nie przywykłem do walki o utrzymanie i cenię się nieco wyżej. Przyznam szczerze, że niewiele jest w Polsce zespołów, które chciałbym poprowadzić. Rzecz jasna, na pierwszym miejscu znajduje się Legia i tak naprawdę tylko w niej podjąłbym pracę bez wahania. Niezależnie od charakteru stanowiska - powiedział naszemu reporterowi Krystian Grzelak.

 

Czy były szkoleniowiec Legii wróci niebawem do ojczyzny? Czy obejmie Wisłę Kraków, Polonię Warszawa lub Lecha Poznań? Obecnie sytuacja w tych klubach wydaje się spokojna. A może szykuje się wielki powrót na Łazienkowską 3? W kuluarach mówi się, że stołeczna ekipa poszukuje dyrektora do spraw rozwoju sportowego. Sytuacja powinna wyjaśnić się w najbliższej przyszłości.

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Legia Warszawa

 

W meczu z Górnikiem mieliśmy gorszy dzień, ważne jednak, że mimo słabszej dyspozycji byliśmy w stanie wygrać. Górnik Zabrze pozytywnie mnie zaskoczył i był równorzędnym rywalem przez większość meczu, dziwi mnie ich stosunkowo niska lokata w Ekstraklasie, uważam, że stać ich na więcej. Cieszę się, że Arce, mimo tego, że wchodzi z ławki jest w stanie przeważyć szalę zwycięstwa na naszą stronę, tego oczekuje się od prawdziwych jokerów. Być może w meczu z Sevillą Arce zagra od pierwszej minuty. Objęliśmy pozycję lidera w lidze i wierzę, że utrzymamy tą pozycję do końca sezonu. Przed meczem z Sevillą wielka mobilizacja, moi zawodnicy bardzo chcą się pokazać z dobrej strony, licze że będą w stanie nawiązać walkę z gigantem.

Odnośnik do komentarza

"Paweł Cerber nowym trenerem Zagłębia Lublin" Sport Lublin, 1/2010.

 

Już po paru dniach Zagłębie Lublin znalazło nowego trenera zespołu na miejsce zwolnionego Daniela Kowalczyka. Bowiem nowym trenerem został Paweł Cerber - bardzo młody bo 26 letni niedoświadczony trener. Jest to być może akt desperacji ze strony Zagłębia Lublin, ale mówi się, że młody trener w prowadzi nową energię do zespołu. Poniżej prezentujemy krótki wywiad nowego szkoleniowca Zagłębia z naszym człowiekiem:

 

Sport Lublin: Witam Pana. Jak pan czuje się po przyjęciu posady w Zagłębiu Lublin?

Paweł Cerber: Witam. Na pewno czuję się dobrze. Mam szansę na debiut jako trener w ekstraklasie i mam zamiar ją wykorzystać.

SL: Objął Pan zespół w trudnej sytuacji. Ostatnie miejsce w lidze, wielu zawodników chcę odejść po sezonie, a nawet w już w zimie. Co pan na to powie?

PC: Jestem świadom, że aby utrzymać zawodników w klubie potrzebne będą dwie rzeczy. Mianowicie pieniądze i dobre miejsce w lidze. Pierwszego nie jestem w stanie zapewnić, ale drugie może się udać. Zagłębie to drużyna w, której drzemie potencjał – zajęła w końcu rok temu 7. miejsce w Ekstraklasie i uważam, że gdyby drużyna utrzymała poziom z zeszłego sezonu miała by szansę gonić teraz czołówkę.

SL: W takim razie jakie są Pana cele na tą rundę i na cały sezon?

PC: W tej rundzie chciałbym uciec ze strefy spadkowej, chociaż jestem świadom, że to nie będzie takie łatwe. Przed sobą mamy silny Górnik Zabrze, który w spotkaniu z Legią pokazali, że prawdopodobnie wracają do formy. Jest jeszcze Puchar Polski w którym mam nadzieję, że razem ze mną Zagłębie daleko zajdzie. Na dalszą metę już nie patrzę i wolę się skupić na ucieknięciu ze strefy spadkowej.

SL: Co Pan powie o następnym rywalu Zagłębia Lechu Poznań?

PC: Do Lecha mam wielki szacunek, ale uważam, że jest dobrym zespołem na przełamanie się. Jest wysoko w tabeli i ostatnio wygrał swój mecz 3-2 z Bełchatowianami. Wbrew pozorom według mnie łatwiej przełamać się z mocniejszym, niż ze słabszym rywalem.

SL: Wie Pan już jak będzie wyglądało Zagłębie Lublin Pawła Cerbera?

PC: Tą informację zachowam dla siebie. Dlaczego? Jak na razie nie widzę sensu to ujawniać bo może być elementem zaskoczenia.

SL: Dziękuję Panu za ten wywiad i życzę powodzenia w Ekstraklasie.

PC: Ja Panu również dziękuję. Do widzenia.

Odnośnik do komentarza

Kamil Gibała, Górnik Zabrze.

 

Jest źle, powiedziałbym jest bardzo źle. Kolejna porażka, która pchnie nas w otchłań ligowej tabeli. Zasada bardzo prosta, wygrała drużyna, która strzeliła jedną bramkę więcej, choć nie koniecznie na to zasłużyła. Ja z tym polemizować nie będę. Taki jest już futbol, i na wygrywaniu głównie rzecz polega. Za wrażenia artystyczne nikt punktów nie przyznaje. Nie zagraliśmy najgorszego meczu, ale nie zagraliśmy wystarczająco tak, żeby w końcu wygrać. Następny mecz trzeba wygrać, podkreślam trzeba. Jeśli przegramy to obudzimy się z ręką w nocniku na samym dnie. Gorzej już chyba być nie może. Zadowolony jednak jestem z postawy młodego Michniewicza, który poradził sobie z presją i zagrał zadowalająco, pomimo presji i ciężaru gatunkowego meczu. Ponadto zadowolony jestem z formy Omara, który chyba jako pierwszy pojął taktykę. Spełnia wszystkie oczekiwania. Czekam również z niecierpliwością na powrót Fernandeza, który liczę, ze okaże się lekiem na nieskuteczność.

I oczywiście gratuluje wygranej trenerowi stołecznej drużyny.

Odnośnik do komentarza
Wiadomości Lubińskie10/2010 Nowy trener Zagłębia Lubin niezaznajomiony z geografią?

Czy nowy trener Zagłębia Lubin Paweł Cerber wziął się z kosmosu? A może pierwszy raz jest w Polsce? Kibice na pewno nie wybaczą mu gafy jaką popełnił podczas wywiadu z gazetą Sport Lublin, ewidentnie myląc Lublin, stolicę województwa lubelskiego z Lubinem, mimo iż te dwa miasta są one oddalone o siebie o ponad 500 kilometrów! Bez wątpienia, to nie jest dobry start Cerbera w Zagłębiu. Miejmy nadzieję, że jednak będzie on potrafił wyciągnąć Miedziowych z dołka i pokaże, co potrafi już w meczu przeciwko Lechowi Poznań, a na Dolnym Śląsku wreszcie znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie pokonać Śląska Wrocław.

Odnośnik do komentarza

Mógłbym wyrazić, że zjeba*em, a nawet nie mogę tylko muszę. Tak więc - zjeba*em. Przepraszam wszystkich mieszkańców Lubina, ale także tych z Lublina. Jestem świadom, że popełniłem gafę, ale mam nadzieję, że dobrymi wynikami to zrekompensuję. Przepraszam jeszcze raz, wszystkich oburzonych i obiecuję poprawę w kontaktach z mediami oraz w geografii.

Odnośnik do komentarza
Super Express: Ten trener lubi wypić!

 

Paweł Cerber, zdaniem osoby blisko związanej z klubem w trakcie popełniania błędu geograficznego był pijany! - Od samego rana wydawał się być niewyraźny - mówi "Super Expressowi" pracownik ochrony na stadionie Zagłębia Lubin. Inne osoby także potwierdzają fakt, że wczoraj szkoleniowiec "Miedziowych" nie stronił od alkoholu. Pojawia się jednak pytanie czy zdaje sobie sprawę w jakim klubie pracuje i że liga polska to nie Premiership, a do Champions League z Lubina jest równie daleko, co z Lublina.

 

SK

Odnośnik do komentarza
"Piłka nożna": Marcin Grygo nowym trenerem Miedziowych !

 

Zagłębie ledwo zatrudniło Pawła Cerbera, a już go zwolniło ! Cerber, przychodził pijany na treningi, popełniał nazwy w wymowie miasta i kibice natychmiast chcieli jego głowy ! Przerażony trener, uciekł do swojego rodzinnego miasta. Jednak zarząd Zagłębia Lubin znalazło już nowego trenera. Został nim 33-letni Marcin Grygo.

 

Marcin Grygo: Bardzo cieszę się, że mogę podjąć pracę w Lubinie, jestem zdeterminowany i pracowity i będę wymagał od zawodników pełnego zaangażowania na treningach i walki na meczach. Chcę stworzyć solidną drużynę opartą na młodych graczach. Jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli i tylko z 3 punktami na koncie, jednak myślę, że w drużynie drzemie niesamowity potencjał i mamy szansę na wyjście z tego dołka. Można spodziewać się paru zmian w składzie. Do zobaczenia na meczu z Lechem !

Odnośnik do komentarza
Zamieszanie w Lubinie (Lublinie?) chwytem marketingowym?

 

Ostatnio w mediach głośno było wywiadzie "trenera" Cerbera. Dziennikarze Sportu Lublin (z miasta z wschodniej części Polski, w którym bardzo daleko do posiadania zespołu w Ekstraklasie) widząc oświadczenie zarządu Zagłębia Lubin (z miasta z drugiego końca Polski) zgodnie z którym nowym trenerem miał zostać nieznany niemal nikomu Paweł Cerber postanowili zrobić mu psikusa. Jedynym sukcesem trenera było przedostanie miejsce w warszawskiej 3. lidze piłkarskich szóstek, dające utrzymanie. Młody wiek i brak wykształcenia sugerował małą wiedzę trenera na temat nie tylko piłki, ale także tej zdobywanej w ogólniaku, jeśli jeszcze nie wcześniej. Redakcja wysłała mu więc bilet do Lublina (sic!) z ofertą wywiadu oraz pomocy w przeprowadzce. Pan trener, o dziwo, z oferty tej skorzystał i zjawił się we wskazanym terminie na dworcu w Lublinie. Przeprowadzono z nim szybki wywiad, a gdy trener spytał się jak szybko trafić na stadion Zagłębia, ci kazali mu pojechać tramwajem, po tym rozstali się.

Dziennikarze wracając z redakcji pokładali się ze śmiechu, razem z kolegami. Nieoficjalnie mówi się, że wszystko było dokładnie zaplanowane z zarządem Zagłębia Lubin (tak, tego z drugiego końca Polski). Miało to na celu zwiększenie zainteresowania klubem, który dołuje w tabeli i mówi się o nim w mało różowych barwach. W ten sposób klub chciał "błysnąć" w mediach w pozytywny sposób. Czy dało to taki efekt? Być może...

Zagłębie ma już nowego trenera. Też jest młody, ale patrząc na jego CV wydaje się być bardziej rozsądny. Podobno trafił już do Lubina. Podobno.

Odnośnik do komentarza

Nowym pomysłem, powiązanym z regulaminem, który każdy z was przeczytał i zaakceptował wchodząc do gry, jest to, że pojawią się licytacje graczy, którzy nie chcą przedłużyć umowy lub chcą odejść z klubu, a nie chcą go kluby zagraniczne. Będzie to po to poświęcone, by przeprowadzić jakieś transfery wewnętrzne, a skorzystają na tym wszyscy. Na pewno nikogo nie zaniedbam i nikogo nie zostawię bez piłkarza, bo raporty zimowe nadal będą obowiązywać. Są pewne naciski, a myślę, że będzie o wiele ciekawiej niż stały schemat i monotonia.

Będę co jakiś czas podawał post z zawodnikami dostępnymi do kupna, będę samotnie określał cenę minimalną, by została w jakiś sposób chociaż osiągnięta. Wszystko będzie na bieżąco, bo nie chcę mieć tak sporo roboty w grudniu gry.

Transfery wewnętrzne dla zawodników, których nie chce zagranica są konieczne dla naszej ligi, by ją jakoś rozruszać. Jedne gracz ściągnie takiego piłkarza, inny takiego. Nikt nie może zamykać się na transfery. Pierwsze licytacje po 9. kolejce.

 

Zasady licytacji:

1. W poście będę umieszczał skriny piłkarzy (z wyciętymi wartościami, ale ja jako organizator obiektywnie będę określał wartość danego piłkarza jako wartość minimalną, która musi być osiągnięta – jak to powiedział pewien mądry człowiek – piłkarz jest tyle wart ile za niego płacą). Będę edytował posta, dlatego różni uczestnicy będą mogli wracać do posta i patrzeć jak wygląda sprawa licytacji. Będę to robił powoli i na bieżąco, żeby nie mieć obciążenia w fmie w grudniu.

2. Wszyscy otrzymacie na gg swój budżet transferowy. Po sprzedaży będę informował ile wpływów dostaliście i znów podam pieniądze, jakimi dysponujecie.

3. Zawsze możecie licytować danego piłkarza, jednak trzeba również pozbyć się swojego zawodnika z danej pozycji, jeśli tam jest miejsce praktycznie zapełnione.

 

Poza tym pilnie potrzebuję nowych chętnych na ławkę rezerwowych, bo ta się wyczerpała... Bardzo niekomfortowa sytuacja dla mnie jak i dla uczestników.

 

Plan:

LM/LE: piątek

9. kolejka: niedziela (składy do dziś do 20:00) => kontuzje

Odnośnik do komentarza

Liga Mistrzów, faza grupowa, 2. kolejka, stadion przy ulicy Oporowskiej, 20:45

Śląsk Wrocław – Benfica Lisbona

 

Ważne wydarzenie dla wszystkich kibiców Śląska jak i tych z Polski, którzy powinni ściskać kciuki i wspólnie dopingować jedyny klub w Lidze Mistrzów. Po tylu latach polski reprezentant zakwalifikował się do elitarnej Champions League, a wodzem sukcesu nie jest kto inny jak Marco Polo. Jego Śląsk zdołał już w pierwszej kolejce pokonać PSG na wyjeździe. Wrocławianie na pewno bez walki nie oddadzą punktów w fazie grupowej, choć tak naprawdę wielu piłkarzy uznało, że osiągnęli już sukces. Między innymi Skrba, Małkowski czy Pałys. Jednak ten pierwszy nie odszedł ze Śląska, a przedłużył kontrakt o rok. Obiecano mu, że w zimie odejdzie, jednak dzieje się inaczej, bo Polo nie zezwala na szybkie transfery swoich podopiecznych, dlatego ci są w potrzasku. Czasem w głowach piłkarzy wytwarza się pewne pole manewru. Grać dla siebie i dla klubu czy może przeciwko trenerowi? To nie przynosi później korzyści dla nikogo. Dziś bardzo ważne spotkanie, pierwsze przed własną publicznością w Lidze Mistrzów. Brakuje jedynie Warzychy, który wyleczył uraz. Wrócił właśnie dziś do treningów, ale jest za słaby kondycyjnie, by wskoczyć nawet na ławkę rezerwowych.

Śląsk chciał zacząć swoim charakterystycznym atakiem pozycyjnym, lecz nie wychodziło Zielińskiemu nic, a wszystko spowodowane było tym, że Benfica zaczynała grać wysoko, a jej piłkarze w pełni wykorzystywali swoje umiejętności, szczególnie te techniczne, z których słynęli. W 4. minucie znów gospodarze znajdowali się pod polem karnym rywali, jednak ponownie pressing ze strony przeciwników spowodował niebezpieczną kontrę, na szczęście Mosór zatrzymał Rochę i wybił piłkę na rzut rożny. Davidson zagrał na Boufenarę, jednak ten uderzył piłką w poprzeczkę, pomimo krycia Żurka, jeszcze Mukoko dobijał, ale piłka minimalnie obok słupka po przypadkowym trafieniu w Mosóra. W 11. minucie Śląsk miał pierwszą stuprocentową sytuację, kiedy to znakomicie Śląsk wyprowadził akcję ze swojego pola karnego, a dokładniej Zieliński przejął piłkę przed szesnastką, wybił daleko do przodu na czyste lewe skrzydło, gdzie rozpędzony Kiła idealnie przyjął futbolówkę. Wparował w pole karne, dodatkowo minął Cordeiro, uderzył z ostrego kąta, jednak fantastycznie wybronił golkiper rywali! W 17. minucie dobrze zareagował Mosór na dośrodkowanie, bo wybiciem głowy, jednak Zieliński źle wyprowadził akcję tym razem i podał prosto do Gogenii, a ten strzałem nie potrafił zaskoczyć dobrze ustawionego Pałysa. W 27. minucie w końcu doczekaliśmy się kolejnej akcji Śląska, tym razem po dobrym ataku pozycyjnym Zieliński z Małkowskim, napastnik uruchomił kolegę z zespołu, ten wbiegł w pole karne, ale zablokowali go obrońcy, zawodnik wywalczył korner. Przy rzucie rożnym Żurek miał sporo problemów z odnalezieniem się w polu karnym, gdyż doskakiwało do niego dwóch rywali. W 39. minucie ujrzeliśmy po raz kolejny Pałysa w znakomitej paradzie. Popisywał się niekonwencjonalnymi zachowaniami. Przy strzale Andre zza pola karnego znakomicie poszybował do góry i wyłapał piłkę skierowaną w samo okienko. Do przerwy bez bramek z lekkim wskazaniem na mocniejszą Benficę.

Druga połowa to kolejne 45 minut wielkich męczarni Śląska, ale poza tym zawodnicy zdobywają doświadczenie na arenie europejskiej w pojedynku przeciwko lepszym graczom. W 55. minucie Piątek z autu do Skrby, musiał wracać na prawą obronę, jednak dzięki podwojeniu Benfica trochę się zagubiła, dobre zagranie na głowę Wosia, dobrze wypiąstkował bramkarz, ale sędzia liniowy również wskazał pozycję spaloną prawoskrzydłowego. Małkowski opuścił boisko, a na jego miejsce wszedł Lewandowski, który w ciągu dwóch minut dwukrotnie zdołał wywalczyć piłkę w powietrzu i odegrać do linii pomocy. Reprezentant Polski zawiódł i szybko pobiegł do szatni, jakby wściekły na trenera. W 60. minucie dobra prostopadła piłka do Rochy, ale znów zareagował Żurek i wystawił nogę, dobrze, bo skutecznie. W 63. minucie Boufenara faulował Zielińskiego, który chciał wyprowadzić kolejny kontratak. W 68. minucie po dośrodkowaniu z lewej strony dobrze zachował się Żurek, który powstrzymał Rochę przy strzale. Rzucili się do piłki z ogromnym poświęceniem. Chwilę później uderzał z dystansu Marcondes, ale skutecznie wybronił Pałys na rzut rożny. Przy stałych fragmentach gry najbardziej nerwowo się robiło, kiedy piłka przechodziła przez tłum zawodników i trafiała pod nogi ostatniego piłkarza Benfiki, jednak strzał z 72. minuty Mukoko trafił w poprzeczkę i znów Śląsk miał wiele szczęścia. W 76. minucie dobre krzyżowe podanie na Rochę, ten znakomicie przyjął, że idealnie zbiegł do narożnika pola karnego, jednak w ostatnim momencie powstrzymał go Mosór, a Piątek wybił futbolówkę z dala od szesnastki. Ostatnie minuty spotkania, techniczny dolicza cztery minuty... Śląsk jakby zamurował się przed własnym polem karnym. Marcondes uprzedził Mazurka i szybko podał do Cunhi, ten przymierzył z dystansu z osiemnastego metra, fantastycznie wyciągnął się Pałys, ale nie zdołał sięgnąć piłki, ta idealnie wpadła w samo okienko i czar prysł... Benfica w doliczonym czasie gry zdobyła trafienie. Brakowało szczęścia w doliczeniu. Śląsk dograł do końca, ale bez wiary. Zostali z niczym, a grali naprawdę ambitnie. Niczego nie można było im odmówić. Zaprezentowali się na swoim wysokim mistrzowskim poziomie, lecz trafili na drużynę silną, bo mistrza Portugalii.

Śląsk Wrocław – Benfica Lisbona 0:1

90+1’ Cunha 0:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Carlo Bertolini (Szwajcaria)

Widzów: 8273

 

Tabela - Grupa G (2/6)

 

 

Liga Europejska, 2. kolejka, stadion przy ulicy Łazienkowskiej, 19:00

Legia Warszawa – Sevilla FC

 

Po porażce z Genoą entuzjazm Skury jakby opadł. Pewny swego w walce o awans całkowicie zapomniał o ambitnych planach, a jedynie skoncentrował się na Sevilli. To chyba dobry znak, bo po losowaniu nie można było jednoznacznie stwierdzić, że Legia to jeden z kandydatów do awansu. Włoski i hiszpański klub to są faworyci. Niestety Legia była losowana z czwartego koszyka, dlatego i Lewski może stanowić pewną przeszkodę. Bułgarzy zdołali urwać punkty Sevilli, dlatego Hiszpanie będą dwukrotnie bardziej zmobilizowani do zdobyczy punktowej. W Warszawie wielka radość, bo do składu wrócił Owusu, jednak nie wiadomo jak długo wytrzyma grę co trzy dni, bo dopiero jest po kontuzji. Bernal ma rundę z głowy, a w składzie zadomowił się nowy piłkarz, mianowicie Argentyńczyk Arce, który przesądził losy spotkania z Górnikiem, bardzo szczęśliwie zresztą. W obronie Sibanda i Majka, na bokach Gueye i Mastelarz, ten drugi chyba niespodziewanie, bo do równi formy wraca Ilievski.

Zaczęli rywale, a Sanchez już urządził sobie zabawę z Mastelarzem po swojej stronie, faulował Polak. Dośrodkowanie ze stałego fragmentu gry wybronił Kowalczyk. Wrócił pod własne pole karne. Widać było, że Wojskowi chcą lepiej rozpocząć to spotkanie, bez straty głupiej bramki. Szybkie wybicie na Arce niewiele dawało, bo do nowego piłkarza Skury doskakiwało kilku rywali i szybko odzyskiwali futbolówkę. W 3. minucie Sanchez ponownie przedarł się lewą flanką, dograł do de Jonga, jednak rywala zblokował skutecznie Majka, szybko piłkę wybronił Soley. W 8. minucie szybka akcja gospodarzy, Majka podał do Fernandeza, ten odegrał lekko do wybiegającego Kowalczyka, obrót, strzał! Trochę niecelnie, ale bramkarz nie zdążyłby zareagować. W 15. minucie wydawało się, że Arce wypuszczony długim podaniem był przytrzymywany przez przeciwnika, padł na murawę, ale gwizdek milczał. Spore luki były w obronie Legii, jednak dobrze, że nadciągało wsparcie ze strony pomocników, którzy wracali i ambitnie walczyli o piłkę. Spotkanie nie było porywające – kilka podań, zazwyczaj bezpośrednich pod pole karne, szukanie strzału i zakończenie akcji. Nie było ataku pozycyjnego Sevilli, tym bardziej Legii. W 30. minucie Fernandez poszukał krajowego kolegi, Arce przyjął, zmylił przeciwnika, odegrał do Kowalczyka, który strzelił, lecz prosto w golkipera. Popiela wtargnął w pole karne, by dobić piłkę, jednak sędzia stwierdził, że zbyt agresywnie zachował się przeciwko rywalom. W 33. minucie znakomita interwencja Soleya po strzale głową de Jonga, który strzelał po pięknym dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Bramkarz Legii wyciągnął piłkę końcami palców. W 37. minucie Sanchez jakby nabił piłkę Hernandeza, ten przypadkowo uderzył, minimalnie nad poprzeczką, wielki jęk zawodu. Sibanda nic nie mógłby zrobić, Soley również wyglądał na zaskoczonego. W 40. minucie podanie Fernandeza do Arce, ten przebił się przez jednego rywala, jednak drugi nie dał mu tyle swobody i szybko wybił piłkę. Do przerwy bez bramek, szkoda, bo obie drużyny miały szanse. Spotkanie nie stoi na najwyższym poziomie, ale kibice wspierają swój klub i żyją Ligą Europejską.

W drugiej części gry, dokładnie w 48. minucie kolejne długie zagranie na Arce, który wybiegał z prawej strony, jednak trzech obrońców to dla niego co najmniej o dwóch za dużo. Nie miał takiego dobrego wsparcia jak w spotkaniu z Górnikiem, jednak Sevilla mogła wykorzystać szybkich skrzydłowych do napędzonej kontry. Dzięki defensywnemu nastawieniu piłkarze Legii zapobiegali takim sytuacjom jak w tym momencie, kiedy znów przegrano do Sancheza, a tego zatrzymał Owusu wybiciem w aut. Dobrze do górnych piłek wychodzili z obrony stoperzy, i Sibanda, i Majka wybiegali i wygrywali te główki w powietrzu. W 53. minucie bardzo niebezpiecznie uderzał Alberto, bo wyglądało to jak dośrodkowanie, a jednak Soley nie dał się zaskoczyć, bo ostatecznie futbolówka wylądowałaby w bramce, lecz pewny chwyt uratował Wojskowych. W 57. minucie Popiela do Majki, ten niepotrzebnie szukał dośrodkowania z prawej strony, gdyż nikogo nie było w polu karnym. Brakowało też podjęcia ryzyka i uderzenia z dystansu. W 61. minucie dośrodkowanie z daleka z rzutu wolnego rywali, jednak dobrze na przedpolu Soley, ale bardzo ryzykowne wyjście na drugą stronę szesnastki, gdyż jedno przecięcie piłki skierowałoby ją do pustej siatki. W 66. minucie Kowalczyk dostał dobre podanie od Owusu, ale niepotrzebnie się zatrzymał. Mógł rajdować do przodu. Wkrótce opuścił boisko z lekkim grymasem na twarzy. Kolejne minuty pod dyktando Legionistów, grali dobrze, efektywnie, nie tracili piłek, a gdy rywal nacierał to wszyscy zawodnicy dobrze ustawiali się taktycznie. Asekuracja była podstawowym atutem gospodarzy. W 81. minucie Jaskólski wywalczył rzut rożny, bo po rzucie wolnym próbował jeszcze wbić na siłę piłkę na piąty metr. W 82. minucie dogranie z tego rzutu rożnego przez Jaskólskiego na dalszy słupek, wyskoczył Sibanda, który wygrał pojedynek z Jefersonem, jednak bramkarz szczęśliwie zainterweniował na trzecim metrze, wybiegł jeszcze Owusu, który nie kierował piłki siłowo, lecz lekkim uderzeniem po ziemi trafił do siatki!!! Wielka radość w Warszawie! Cały stadion wystrzelił do góry, bo Legia wyszła na prowadzenie! Wejście Kowalika na ostatni kwadrans sporo pomógł ofensywie, bo łączył linię ataku z pomocą, dzięki czemu było przejście piłki pomiędzy piłkarzami. Bardzo nerwowo w końcówce, bo zawodnicy Legii chcieli utrzymać posiadanie, lecz pod pressingiem rywala trafiały się głupie straty jak ta z 90. minuty Majki. Obrońca nie zdołał wyprowadzić akcji, szybko przeszli rywale do kontry, dogranie do Soo, dośrodkowanie zablokowane. Niestety Legia musiała zamurować się na ostatnie minuty, bo Hiszpanie starali się coś wcisnąć na siłę. Ostatecznie po pięciu minutach prawdziwej obrony Częstochowy cały stadion mógł świętować zdobycie trzech punktów z teoretycznie silniejszym przeciwnikiem. Znakomite wydarzenie, które skomentował sam dyrektor sportowy, Dariusz Kazimierczak: Na gorąco to mogę powiedzieć tylko tyle – gratulacje dla wszystkich zawodników! Brawa dla Skury, bo poukładał zespół i nie postawił dziś na ofensywę. Przy tych szybkich rywalach i naprawdę mocnych technicznie mogliśmy przegrać nawet trzema bramkami, gdybyśmy zagrali otwarty futbol. Udało się asekuracyjnie, pewnie podobnie będzie na wyjeździe. Jestem pełen podziwu. To nie Liga Mistrzów, ale rywal naprawdę poziomem sięga tamtych prestiżowych rozgrywek. Cudowna sprawa. Mam odnieść się do sprawy Grzelaka? Nie wiem dlaczego zrezygnował, bo przecież wicemistrzostwo też jakimś jego sukcesem było. Skoro zrezygnował to trudno. Zatrudnienie Skury to strzał w dziesiątkę i nie sądzę, by w najbliższym czasie doszło do zmiany. Nawet o tym nie mówmy. Ten trener, no... Adrian! Jest w stanie zdobyć mistrzostwo. O wyjściu z grupy zbyt wcześnie nie mówmy, ważne jest to, co dziś. Legia pokonuje wielką Sevillę! Brawo!

 

Legia Warszawa – Sevilla FC 1:0

82’ Owusu 1:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Ante Vucemilovic (Chorwacja)

Widzów: 26150

 

 

Tabela - Grupa B (2/6)

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Legia Warszawa

 

Taki wynik z Sevillą to niesamowita sprawa, to zwycięstwo na prawdę wiele daje moim zawodnikom, podbudowało ich to psychicznie i wiedzą, że na dużo ich stać. Przed meczem mieliśmy tak jakby nóż na gardle, gdyż kolejna porażka mogła nas już przekreślić z walki o awans, my na szczęście wygraliśmy i utrzymujemy się w grze. Zaskakuje mnie świetna postawa Genoi, po której szczerze powiem oczekiwałem mniej. Obiecujemy, że to nie ostatnie zwycięstwo Legii w Lidze Europejskiej i postaramy się zapewnić sobie udział w niej na wiosnę.

Odnośnik do komentarza

Piłkarz Miesiąca Polskiej Ekstraklasy – Wrzesień:

1. Dariusz Zając (Lech Poznań)

2. Aleksandar Ivanovski (Wisła Kraków)

3. Mateusz Adamus (Lech Poznań)

 

 

Menadżer Miesiąca Polskiej Ekstraklasy – Wrzesień:

1. Adrian Skura, Counter (Legia Warszawa)

2. Mateusz Szymandera, Buffu (Lech Poznań)

3. Marco Polo, Fenomen (Śląsk Wrocław)

 

 

Bramka Miesiąca Polskiej Ekstraklasy – Wrzesień:

1. Krzysztof Kołodziejczyk (Śląsk Wrocław) vs. Polonia Warszawa na 1:0

2. Ales Ozim (Lechia Gdańsk) vs. Cracovia na 2:0

3. Radosław Zając (GKS Bełchatów) vs. Polonia Bytom na 2:0

 

 

Najbardziej starający się menadżer miesiąca – wrzesień:

Nikogo nie zdziwi, że znów pochwalę Kinasa (14pkt), który wykazuje się idealną solidnością. Dostaję skład na następną kolejkę od niego jako od pierwszego, podobnie jest z wypowiedzią, która widnieje po każdej kolejce i na dodatek potrafi napisać sporo w kontekście meczu. W dalszej kolejności bardzo zadowolony jestem z Peedro (12pkt), Countera (12pkt), demrenfarisa (11pkt), Xaeroka (10pkt) i Buffu (10pkt). Można poklepać po ramieniu tych, którym również w pewnym stopniu zależy na projekcie: Mr Dawid (10pkt), Kuchar (9pkt), Texas (9pkt), Głosik (9pkt), gierobak (8pkt). Niższą aktywność zanotowałem u Ersana (7pkt), Fenomena (5pkt), gilika (4pkt). Do opka zawitali nowi: Keith Flint (5pkt) oraz wakabayashi (1pkt). Kiepsko w tym miesiącu wypadli (ostatecznie z gry z powodu braku jakiegokolwiek kontaktu) citko (0pkt) i daniel90 (0pkt). Ten drugi spisywał się znakomicie do czasu, aż całkowicie opadła mu chęć do gry. Zero kontaktu, a wystarczyło mi napisać, że się rezygnuje.

 

 

Do gry nadal potrzebuję chętnych na ławkę rezerwowych. Zapraszam. Aktualnie aż osiem osób bierze regularny udział, a trafli do opka właśnie z listy rezerwowych.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...