Skocz do zawartości

Czesław "nie umi" śpiewać :-)


T-m

Rekomendowane odpowiedzi

Dziewiąte miejsce, które utrzymaliśmy było idealne przed następnymi kolejkami. Geniusze z LFP bowiem zaplanowali nam iście szatański maraton podczas którego mieliśmy się teraz zmierzyć w ciągu 18 dni (to akurat uff) z Sevillą (D), Realem (W), Barceloną (D) i żądną rewanżu za zeszły rok ekipą Sociedad (W). Szał.

 

Na pierwszy ogień poszła Sevilla. Po cichu liczyłem na dobry wynik w tym meczu, ponieważ my byliśmy wypoczęci, a goście byli 3 dni po meczu pucharowym. Jednak zawodnicy Sevilli od samego początku starali się nam wybić z głowy takie myśli. To, że w pierwszych 5 minutach nie straciliśmy 3 bramek, to zasługa naszego bramkarza i de la Cuesty, który dwukrotnie wybijał piłkę z linii bramkowej. I chyba w tym momencie dotarło do mnie, że nastawianie defensywnie moich zawodników nie ma sensu, bo i tak i tak stracimy bramkę, a grunt, żebyśmy strzelali. I strzeliliśmy o dziwo my. Ale po kolei. Od mniej więcej 10. minuty zaczęliśmy śmielej atakować. To ukróciło pewność siebie zawodników gości i mecz się wyrównał. W 26. minucie naszą pierwszą groźną sytuację w ataku na bramkę zmienił Keseru (świetne prostopadłe dogranie Jorge), ale sędzia dopatrzył się spalonego (ciekawe gdzie?). Co się odwlecze, to nie uciecze - w 32. minucie po faulu Lucio na Bueno, sędzia podyktował rzut karny. O ile przy bramce strzelonej przez Keseru byłem zły na błędną decyzję sędziego, tak teraz mój stosunek do sędziego uległ polepszeniu. Ja bym tam karnego nie gwizdnął. Wkurzeni zawodnicy gości protestowali, ale na nic. Minutę później bramkę strzelił Eduardo (któremu służy przestawienie na pozycję defensywnego pomocnika). Ta sytuacja uspokoiła grę na boisku. Dalej mieliśmy przewagę, ale staraliśmy się raczej kontrolować przebieg wydarzeń niż zajadle atakować.

 

Druga połowa zaczęła się tak jak pierwsza - od zmasowanych ataków gości, z których niewiele wynikało. Zawodnicy Sewilli coraz mocniej podirytowani zaczęli grać bardziej bezwzględnie, czego wynikiem była kontuzja Keseru. Goście rzucili do boju swoje największe armaty: na boisku zameldowali się Kanoute, Lucho Gonzales i od razu odczuliśmy to na skórze. W 65. minucie po świetnej główce wyrównał Gonzales - tym razem Coltorti nie miał żadnych szans. Ale i ja nie odpuściłem. Na boisko wszedł od razu Miguel Garcia i w 68. minucie pięknym strzałem z rzutu wolnego podwyższył na 2:1 - była to jego 25. bramka ligowa w karierze, chociaż, niestety, dopiero pierwsza w tym sezonie. Naszych jubileuszy było więcej: był to też 200. mecz w lidze Velli, ale wróćmy do meczu. Goście rzucili się do zmasowanych ataków, ale nadziali się na zabójczą kontrę. Świetne zagranie Lopeza uruchomiło na lewym skrzydle szalejącego dzisiaj Garcię, ten ściągnął na siebie dwóch obrońców, dograł do stojącego samotnie Alana i Brazylijczyk podwyższył na 3:1. Wiedziałem jednak, że to tylko pogłębi furię gości. I już dwie minuty później Kanoute strzelił bramkę. Nie popisał się w tej akcji Paz, który dał się przepchnąć Malijczykowi i Coltorti, który nie rzucił się na płaskie dośrodkowanie z lewego skrzydła. Ale tak, jak świetnie ofensywnie grało lewe skrzydło Sewilli, tak słabo grali w defensywie i w 87. minucie pozwolili uciec Parriemu, ten zacentrował na głowę Alana i znowu prowadziliśmy dwiema bramkami. Ponieważ górą okazała się młodzież, postanowiłem zaryzykować i na ostatnie 7 minut (4 doliczone), wpuściłem na boisko najmłodszego zawodnika w historii Kadyksu - Ellerego. Mecz zakończył się niespodziewanym zwycięstwem, które świetnie nastrajało nas przed meczami z Realem (lider) i Barceloną (4. miejsce w lidze).

 

Primera Division 14/38, Kadyks

30.11.08, widzów: 19459

(9.) Cadiz - (7.) Sevilla 4:2 (1:0)

1:0 33' Eduardo (kar.)

1:1 65' Gonzales

2:1 68' Garcia

3:1 82' Alan

3:2 84' Kanoute

4:2 87' Alan

Odnośnik do komentarza

Po meczu z Sevilla rozgorzała dyskusja na temat karnego, ale ani ja, ani Juande Ramos nie chcieliśmy komentować tej sytuacji. Na dodatek doszła do nas dobra wiadomość, że mecz z Barceloną został przełożony z 15. na 30. grudnia. To pozwoli odbudować morale po meczu z Realem i spokojnie przygotować się do ciężkiej potyczki z Sociedad.

 

Mecz giganta z kopciuszkiem rozpoczął się od spokojnych ataków gospodarzy i drżących nóg moich piłkarzy. Dopiero w 17. minucie zaatakowaliśmy większą ilością zawodników (większą od 2), ale Alvarez znalazł się na spalonym. Chwilę później zrobiło się 1 dla gospodarzy, a piękną bramkę z 20 metrów zdobył Palombo. Pokazałem moim zawodnikom, że gorzej nie będzie i ruszyli do ataku. Zamiast jednak bramek dla Kadyksu widziałem kolejną dla Realu - w 32. do siatki trafił Robben. 3 minuty później było już 3, po trafieniu Robinho. W 45. minucie bliski strzelanie bramki był Keseru, ale piłka poszybowała tuż nad poprzeczką.

 

Na rozpoczęcie drugiej połowy wyszliśmy z bojowym nastawieniem. I może coś by z tego wyszło, gdyby nie fakt, że Keseru przestrzelił będąc sam na sam z Adanem ( ;(). W 60. minucie Keseru strzelił w końcu gola, ale nie wiem jakim cudem sędzia go nie uznał - niby miał być na spalonym, ale jak dostał piłkę, to ze skrzydła, po czym obrócił się plecami na obrońcy i dopiero strzelił. Ale widać bogowie nie byli po naszej stronie. To kompletnie podcięło nam skrzydła i w 83. minucie bramkę zdobył rekonwalescent van Nistelrooy. Ech byliśmy słabsi w każdym jednym elemencie gry. Real był przede wszystkim szybszy, bardziej dokładny w dograniach i skuteczniejszy. A jak nawet wszystko to przebiliśmy, to mieliśmy jeszcze Steve Wondera na linii.

 

Primera Division 15/38, Madryt

06.12.08, widzów: 62859

(1.) Real Madrid - (7.) Cadiz 4:0 (3:0)

1:0 20' Palombo

2:0 32' Robben

3:0 35' Robinho

4:0 83' van Nistelrooy

Odnośnik do komentarza

Brawa za wielkie zwycięstwo nad Sevillą :jupi:

Po takich meczach wydaje się, że nawet Real może Ci naskoczyć... no ale w Twoim przypadku było inaczej :/

 

Minutę później bramkę strzelił Eduardo (któremu służy przestawienie na pozycję defensywnego pomocnika).

Swego czasu pisałeś, że masze dwóch środkowych pomocników- jeden bardziej defensywny, drugi ofensywny. Grasz więc dMC i aMC czy diamentem z DMC i AMC?

Odnośnik do komentarza

Mecz z Sociedad był dla nas bardzo ważny. W zeszłym roku rywalizowaliśmy z nimi na zapleczu La Ligi, w tym przyszło nam się zmierzyć z nimi szczebel wyżej. Na dodatek ten mecz przedzielał spotkania z dwiema najlepszymi drużynami w lidze - Realem Madryt i Barceloną. Królewscy nas zmasakrowali i żeby tak samo nie oberwać od Katalończyków musiałem uzyskać dobry wynik z Sociedad.

 

Mecz można by opisać zdaniem - przewaga Kadyksu, strzelanie Sociedad. Mecz od samego początku wyglądał tak, że mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki, kreowaliśmy grę, a gospodarze, jak tylko dostali piłkę, to strzelali w stronę bramki. Taka taktyka sprawiła, że na koniec mieli 3 razy więcej oddanych strzałów od nas. Pomimo tego mecz rozstrzygnął się w pierwszych 10 minutach. Najpierw do siatki trafił Keseru, który wraca powoli do formy. Rumun wykorzystał świetne podanie Jorge. Ale chwilę później było już po 1, kiedy to po stałym fragmencie gry bramkę głową zdobył Borda. Później mecz toczył się głównie w środku boiska i nikt nie zdołał przechylić szali na swoją stronę.

 

Primera Division 16/38, San Sebastian

17.12.08, widzów: 22504

(16.) Sociedad - (8.) Cadiz 1:1 (1:1)

0:1 6' Keseru

1:1 10' Borda

 

 

Tak więc na mecz z Barceloną nie wychodziliśmy ze zbyt wysoko podniesionymi głowami. Mimo to, od samego początku do mniej więcej 3 minuty walczyliśmy jak równy z równym. Potem przewaga gości zwiększała się z każdą minutą. Goście próbowali, szarpali, ale nie mogli trafić do siatki. Dopiero w 28. minucie świetną akcję przeprowadził Iniesta i otworzył wynik spotkania. Katalończycy tak bardzo się ucieszyli, sądząc, że teraz otworzy się ich worek z bramkami, że zapomnieli przypilnować Alvareza i nasz napastnik dwie minuty później wyrównał. Wróciliśmy w tym momencie do stanu sprzed 28. minuty - Barcelona zaczęła znowu atakować, my ustawiliśmy zasieki i liczyliśmy na kontry. W 45. minucie było już 2:1 ... dla nas. Piękną bramkę po zespołowej akcji (aż 8 podań w akcji na połowie przeciwnika) strzelił Keseru. Rumun był zdecydowanie największym zagrożeniem pod bramką gości i chyba najlepszym graczem pierwszej połowy - szarpał, odbierał piłki, walczył, strzelał.

 

Na drugą połowę wyszliśmy więc pozytywnie nastawieni i postanowiliśmy atakować. W 57. minucie drugą bramkę w meczu strzelił Keseru, ale sędzia jej nie uznał (słusznie), ponieważ nasz napastnik był na sporym spalonym. 3 minuty później ostro w polu karnym potraktował go Barzagli i sędzia wskazał na wapno, a nasz snajper musiał wykuśtykać za linię boczną, żeby sanitariuszki mogły go posmyrać po kolanie. Karnego na bramkę zamienił Eduardo . 4 minuty później Keseru po kolejnym ostrym wejściu w jego nogi został zniesiony z boiska. Goście jednak mają za dużo indywidualności, które mogą same wygrać mecz, żeby tak sytuację zostawić i postanowili nam to jednak udowodnić. W 77. minucie bramkę ze spalonego zdobył Eto'o, ale sędzia ją uznał (spalony był minimalny). Szkoda, że wykłócać się o tą sytuację z sędzią poszedł de la Cuesta, który miał już na swoim koncie żółty kartonik i za dyskusję dostał drugi, osłabiając nasz zespół. W 88. minucie wykorzystał to osłabienie Gudjohnsen i doprowadził do wyrównania. Na nic więcej nie było stać ani nas, ani gości, ale to my schodziliśmy z boiska "wygrani".

 

Primera Division 17/38, Kadyks

30.12.08, widzów: 19478

(10.) Cadiz - (1.) Barcelona 3:3 (2:1)

0:1 28' Iniesta

1:1 30' Alvarez

2:1 45' Keseru

3:1 61' Eduardo (kar.)

3:2 77' Eto'o

3:3 88' Gudjohnsen

Odnośnik do komentarza

3 dni później czekał nas wcale nie łatwiejsze spotkanie - rewanż w 4. rundzie Pucharu Hiszpanii z Racingiem Santander. Mecz o tyle trudny, że w pierwszym spotkaniu straciliśmy na własnym boisku bramkę. W związku z tym wcale nie miało być łatwo.

 

Spotkanie rozpoczęło się od huraganowych ataków gospodarzy, którzy chcieli wykorzystać nasze zmęczenie po bitwie z Barceloną. W 11. minucie gospodarzom udało się sforsować naszą obronę i Cesar Navas otworzył wynik meczu. Gospodarze, jeśli mecz skończyłby się takim wynikiem awansowaliby, więc cofnęli się do obrony i dali nam miejsce do gry. W 19. minucie defensywne nastawienie gospodarzy się na nich zemściło, ponieważ stracili bramkę po zmasowanym ataku i pięknym strzale Bueno. Ta bramka spowodowała, że gospodarze musieli strzelić co najmniej jedną bramkę, żeby myśleć o awansie, więc ruszyli do ataku. Wynikiem tego była ładna bramka Aliego Karimiego. Pierwsza połowa zakończyła się więc wynikiem 2:1.

 

W drugiej sprawa była dla nas jasna - musimy strzelić minimum jedną bramkę, żeby spełnić minimum narzucone przez zarząd. A żeby zdobywać bramki, trzeba atakować i to założenie moi zawodnicy realizowali od samego początku drugiej połowy. Szczęście uśmiechnęło się do nas dopiero w 73. minucie, kiedy to Bueno wyskoczył zza pleców obrony i strzelił wyrównującą bramkę. Gospodarze zaczęli protestować u sędziego liniowego uważając (słusznie), że bramka padła ze spalonego, ale protesty na nic się zdały. Zwłaszcza, że 3 minuty później pięknym strzałem z 23 metrów Bueno ustalił wynik meczu na 3:2.

 

Puchar Króla, 4. runda - rewanż, Santander

03.01.09, widzów: 7805

(1L) Santander - (1L) Cadiz 2:3 (2:1)

1:0 11' Navas

1:1 19' Bueno

2:1 26' Karimi

2:2 73' Bueno

2:3 77' Bueno

Odnośnik do komentarza

Zwycięstwo nad Racingiem oznaczało, że 3 dni później mieliśmy się spotkać z Deportivo. Na szczęście graliśmy pierwszy mecz u siebie, a jak widać po poprzedniej rundzie, było to dla nas dobre rozwiązanie.

 

Mecz rozpoczął się od naszych ataków. Goście starali się chować pod polem karnym i kontratakować. I robili to skutecznie do 20. minuty, kiedy to przewrócony w polu karnym został Bueno. Karnego na bramkę zamienił wracający do składu Lobos. Stracona bramka spowodowała, że goście musieli zaatakować większą liczbą zawodników i teoretycznie odsłonić nam pole gry. Ale skończyło się to dla nas bramką wyrównującą Mareski, który świetnie wykorzystał lukę w ustawieniu obrońców. Po zdobyciu tej bramki goście się znowu cofnęli do defensywy, a my staraliśmy się atakować.

 

Drugą połowę rozpoczęliśmy najlepiej jak mogliśmy. Najpierw świetnie zastawił się Alvarez i huknął nie do obrony, a po 5 minutach po raz drugi w tym meczu faulowany w polu karnym był Bueno. Piłkę na wapnie postawił po raz drugi w tym meczu Lobos i po raz drugi pewnie wykorzystał 11. Zawodnicy Deportivo znowu protestowali, ale znowu na nic im się to zdało. Wygrał zespół, który atakował i był po prostu lepszy.

 

Puchar Króla, 5. runda, Kadyks

07.01.09, widzów: 19016

(1L) Cadiz - (1L) Deportivo 3:1 (1:1)

1:0 20' Lobos (kar.)

1:1 35' Maresca

2:1 48' Alvarez

3:1 53' Lobos (kar.)

 

 

Początek stycznia, to też początek polowania na piłkarzy, którzy mieliby przejść na koniec sezonu do nas. Ponieważ skład, który teraz grał dla Kadysku był dobry i nie chciałem robić rewolucji jak przed tym sezonem, zdecydowałem się zaoferować kontrakty tylko 4 zawodnikom. Wszyscy Ci zawodnicy zdecydowali się na podpisanie kontraktu, co było dla mnie miłym dowodem, że Kadyks zaistniał nie tylko w Hiszpanii, ale coraz głośniej o nim w krajach "ościennych". I tak, w przyszłym sezonie w barwach Kadyksu będą występować: Sergio Asenjo (bramkarz, ESP, 19 lat, Valladolid), Francisco Duran (ofensywny pomocnik, ESP, 20 lat, Liverpool), Jeremy Mathieu (obrońca, defensywny pomocnik, pomocnik, FRA, 25 lat, Toulouse), Samuel (ofensywny pomocnik, ESP, 19 lat, Rayo Vallecano). Jest jeszcze kilku zawodników, których obserwuje, ale ich ewentualne transfery będą zależały od tego, które miejsce zajmiemy na koniec sezonu i jak będzie wyglądała moja przyszłość w klubie.

Odnośnik do komentarza

@Sarna - Depor jeszcze nie wyelimimowałem, gram z nimi jeszcze rewanż, ale powiedzmy, że mam duże szanse. Na Asenjo długo polowałem i wreszcie się udało.

 

@Sławoj - Mathieu pamiętam z 07 jak wymiatał. Super jest jednak to, że poleciał na kasę do mnie i miejsce w wyjściowej 11 (praktycznie Lopez schodzi ze sceny, chociaż gra świetnie na DL). Odrzucił między innymi Ajax, Deportivo, Sporting, Palermo i zdecydował się na mnie ;-)

Odnośnik do komentarza

4 dni po ciężkim spotkaniu pucharowym czekał mnie ponowny wyjazd do Santander na spotkanie z tamtejszym Realem Rancingiem Santander. Gospodarze byli żądni zwycięstwa i, bądź co bądź, kompromitującej porażki przed własnymi kibicami.

 

Złe ...

początek meczu w naszym wykonaniu można określić jako żenujący. Zawodnicy Racingu mijali nas jak chcieli, rozgrywali piłkę z polotem i pomysłem, a moi podopieczni przyglądali się temu. W końcu, w 32. minucie w polu karnym Smolarka sfaulował Eduardo i myślałem, że właśnie rozpoczyna się pogrom. Do piłki podszedł Garay i ... strzelił w słupek. Na tym skończyła się dominacja gospodarzy ...

 

... miłego początki ...

a zaczęły się nasze ataki. W 44. minucie wykonywaliśmy rzut rożny - piłka świetnie dograna na głowę Colinasa została odbita przez bramkarza gospodarzy, ale dobitka Nano z 3 metrów już nie i na przerwę schodziliśmy z podniesionymi głowami.

 

Początek drugiej połowy, to próba zdominowania boiska przez piłkarzy Racingu, ale proces ten trwał może 10 minut. Potem spotkanie się wyrównało. Kluczowe dla rozwoju całego spotkania były zmiany, których dokonałem właśnie w tych okolicach czasowych, wprowadzając między innymi Alvareza. I właśnie ten zawodnik w 73. minucie, po świetnym dograniu Nano podwyższył wynik meczu, a w 90. minucie ustalił go na 3:0.

 

Primera Division 18/38, Santander

11.01.09, widzów: 19180

(12.) Racing - (8.) Cadiz 0:3 (0:1)

0:1 44' Nano

0:2 73' Alvarez

0:3 90' Alvarez

 

 

Ciekawostka: po tym meczu nadal jeśli chodzi o stosunek bramek jesteśmy na minusie. Aktualnie to 35-36. W tabeli ofensywnej wyprzedza nas tylko genialna w tym sezonie ofensywa Realu Madryt (46 bramek), natomiast my mamy tyle samo bramek co Barcelona i jesteśmy na drugim miejscu. Jeśli chodzi o stracone gole, to też jesteśmy drudzy, ale od końca. Gorszą defensywę ma tylko Espanyol. Dziwne jest to, że mentalność mam ustawioną na defensywną, a bramki wpadają :-k Inna rzecz, że na sporą część tych straconych bramek składają się spotkania z Realem (4), Saragossą (4), Betisem (4), Barceloną (3), Deportivo (3) i Getafe (3), a więc 21 z 36 bramek straciłem w 6 meczach, w pozostałych 12 meczach straciłem 15 bramek, co nie jest złym wynikiem. Ale i tak coś trzeba zrobić z tą formacją.

Odnośnik do komentarza
Dziwne jest to, że mentalność mam ustawioną na defensywną, a bramki wpadają

Sama mentalność nic nie znaczy. Wszystkie ustawienia są ważne, a w obronie IMHO: wysunięcie obrony, gra przy przeciwniku i oczywiście stan posiadania.

 

Matthieu w FM 06 był napakowany jak kabanos, grał u mnie w reprezentacji Francji, którą prowadziłem w kilku meczach. Czy w FM 08 nadal jest taki uniwersalny, ponieważ wcześniej mógł grać na każdej niemal pozycji.

Odnośnik do komentarza
chyba już masz odpowiedź : Matthieu :]

Bardziej wierzę w skuteczność ustawień taktycznych, niż że jeden zawodnik odmieni grę defensywną całego zespołu. Ale wiadaomo- Matthieu nie zaszkodzi :D

 

A co do strzelania wielu goli - masz nastawienie defensywne i włączone kontry (a u siebie planowane akcje zaczepne w celu udowodnienia rywalowi jego nieprzygotowania kondycyjnego ;) )?

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...