Skocz do zawartości

Czesław "nie umi" śpiewać :-)


T-m

Rekomendowane odpowiedzi

Marzec rozpoczynaliśmy od ciężkiego spotkania z Alaves. Goście mieli najlepszy bilans ostatnich wyjazdowych meczów z wszystkich zespołów drugiej ligi, a my ostatnio graliśmy w kratkę.

 

Mecz rozpoczął się od ustawienia zasieków przez obie drużyny. Nikt nie chciał się odsłonić, nikt nie chciał za mocno atakować, dlatego pierwszy strzał padł dopiero w 12. minucie. Powoli mecz zaczynał się rozkręcać i w końcu w 20. minucie Wellington Paulista zdobył bramkę po stałym fragmencie gry. To oznaczało, że żarty się skończyły. Alaves myśleli, że już wygrali, a my, że ziemia nam się wali pod nogami. Rozpoczęliśmy natarcie. Najpierw Camerling, potem Nano i w końcu Bezares próbowali zaskoczyć bramkarza gości, ale bezskutecznie. Dopiero fenomenalna akcja po skrzydle Gustavo Lopeza i świetne dogranie do debiutującego w wyjściowej jedenastce Colinasa przyniosło wyrównanie. Po tej bramce mecz znowu się uspokoił, a gracze jednej i drugiej drużyny czekali na błędy przeciwników.

 

Druga połowa zaczęła się od ataków naszego zespołu. W 63. minucie niefortunnie interweniował obrońca gości Bayon, a moi podopieczni objęli prowadzenie. Chwilę później okazję miał najpierw Camerling, a chwilę później Colinas. Puściłem sobie Ojca Chrzestnego i nie widziałem co się stało do końca meczu, ale wynik się nie zmienił.

 

Liga BBVA 29/42

02.03.08

widzów: 18594

(2.) Cadiz vs (6.) Alaves 2:1 (1:1)

20' Wellington Paulisa

27' Colinas

63' Bayon (sam.)

Odnośnik do komentarza

Po pięknym zwycięstwie nad Alaves przyszedł mecz z Castellonem - mecz trudny, żeby nie powiedzieć bardzo trudny. Spotkanie rozpoczęło się od potężnej nawałnicy pod naszą bramką. W ciągu pierwszych 30 minut przeciwnicy oddali 12 strzałów, na szczęście niezbyt groźnych. Ale w 32. Oscar Perez strzelił tak, że nawet Casillas by tego nie wyciągnął. A napór trwał. A Ojciec Chrzestny też.

 

W drugiej połowie jednak byłem całkowicie skupiony - przegrywaliśmy i graliśmy fatalnie. Ale początek drugich 45 minut był dla nas udany. Basile Camerling strzelił pięknego gola głową. Nasze akcje stały się szybsze, groźniejsze i ładniejsze dla oka. Ale efektów nie było widać. Na dodatek w 83. minucie błąd popełnił de la Cuesta, który nie wybił piłki poza pole karne, dopadł do niej Pico i gospodarze objęli prowadzenie. Na szczęście wprowadzony w drugiej połowie Colinas w doliczonym czasie gry wyrównał, dlatego nie zabiłem swoich zawodników.

 

Liga BBVA 30/42

05.03.08

widzów: 15254

(7.) Castellon vs (1.) Cadiz 2:2 (1:0)

32' Perez

47' Camerling

83' Pico

90+2' Colinas

 

 

-------------------------------

 

Nie polecam oglądać podczas pisania Ojca Chrzestnego, a tym bardziej zabierać się za trylogię.

 

Liga BBVA 31/42

08.03.08

widzów: 19481

(2.) Cadiz vs (5.) Malaga 1:0 (1:0)

22' Gustavo Lopez

Odnośnik do komentarza

Pierwszy mecz z Ferrolem wygraliśmy pewnie 3:0. Wtedy zespół naszych przeciwników znajdował się mocno w dole. Teraz sprawa wyglądała odrobinę lepiej i 15. miejsce, które aktualnie zajmowali zawodnicy ze stadionu A Malata było nielada sukcesem. Większym problemem dla mnie były pierwsze symptomy marudzenia piłkarzy, którzy nie grają w pierwszym składzie. Pierwszym, który zaczął był blisko 38mioletni Armando, dwa dni później Cristian. O ile tego pierwszego marudzenie spuściłem ciepłym moczem, temu drugiemu nie popuściłem i już dzisiaj wylądował na liście transferowej. Nie zniosę takiego marudzenia.

 

O pierwszej połowie nie mam nic do powiedzenia. Odbyła się i tyle. Gdyby nie to, że najpierw Camerling, a potem Medina przestrzelili fatalnie będąc sam na sam z bramkarzami, to nie wydarzyło się kompletnie nic. W drugiej też nie, oprócz faulu de la Cuesty na wychodzącym na czystą pozycję napastniku gospodarzy, za co został słusznie wyrzucony. Na konferencji prasowej na pytanie o ten faul powiedziałem tylko, że szkoda, że faule cyniczne popełniają tylko moi zawodnicy, a przeciwnicy nigdy.

 

 

 

Liga BBVA 32/42

15.03.08

widzów:

(15.) Ferrol vs (1.) Cadiz 0:0 (0:0)

Odnośnik do komentarza

@layzer - thx, poprawiłem.

 

@łazii - sezon jest długi, jak barchany babci :keke:

 

@raulB - szkoda, że w 08 jest cienki jak barszcz i przegrywa rywalizację z każdym, kto się pojawi w zespole.

 

-----------------------

 

Tydzień po fatalnym meczu z Ferrolem czekała nas potyczka z największym przegranym tego sezonu. W przedsezonowych prognozach zespół Gimnastic był uważany za trzecią siłę w drugiej lidze i miał aktywnie walczyć o powrót do do Primera Division. Goście wiedzieli, że zawodzą w tym sezonie i jedyną szansą, żeby kibice ich nie zlinczowali, to walka do upadłego o poprawienie piastowanej lokaty.

 

Mecz rozpoczął się od luźnych gierek, w której przodowała gra w Szkockie Kości. Po pierwszych 20 minutach kuśtykali już Vella, Lopez i Abraham. Co dziwniejsze dla mnie wszystkie wejścia nie zostały nagrodzone kartkami. Po jednym z rzutów wolnych dla moich podopiecznych świetnie zacentrował Garcia i Camerling umieścił piłkę głową w bramce gości. Kiedy zakończyła się gra w Szkockie Kości, gracze postanowili zagrać w Podam Jeszcze Raz i każda akcja składała się z nieskończonej ilości podań, z których zazwyczaj nic nie wynikało.

 

W szatni zaproponowałem zawodnikom, żeby może zagrali w Skuteczność i miałem cichą nadzieję, że ten żenujący żart przez zęby dotrze do tych zakutych łbów. Zasadniczo nie dotarł, albo wzięli sobie tą gra tak do serca, że oddali pole gry szukając możliwości na skuteczne wykończenie przeprowadzonych akcji. A goście atakowali coraz śmielej i w końcu w 70. minucie Micu umieścił piłkę w siatce naszej bramki. I od tego czasu diabeł wstąpił w moich zawodników. Bueno latał po boisku za piłką, jakby mu ktoś kołek w tyłek wsadził - Bezares rzucał się na każdą piłkę bez względu na to czy miał szansę ją odebrać czy nie i taka gra okazała się skuteczna. W 77. minucie błąd popełnili zawodnicy środka pomocy gości, piłkę przejął Bezares, podał do Garcii, ten do Bueno, który głową zgrał do Camerlinga i Francuz ustalił wynik meczu. Uff

 

Liga BBVA 33/42

22.03.08

widzów: 18790

(2.) Cadiz vs (12.) Gimnastic 2:1 (1:0)

14' Camerling

70' Micu

77' Camerling

 

 

Tydzień później czekał nas mecz z czerwoną latarnią ligi, tworem, który nazywał się Sevilla Atletico. Nasi przeciwnicy od kilku spotkań wychodzili na murawę z nastawieniem - gramy na luzie, wszystko mamy w ... tym nosie, dlatego spotkanie, wbrew pozorom nie miało być takie łatwe. Na dodatek nasza ofensywa ostatnio mocno zawodziła, więc miałem podstawy do obaw.

 

Pierwsza połowa to jeden wielki ostrzał bramki gości. Ale: Bueno - pudło, Dani - pudło, Garcia - strzał obroniony, Bezares - steward, znowu Bezares - strzał obroniony, Dani - pudło, Dani - strzał obroniony, koniec pierwszej połowy.

 

W drugich 45 minutach, jeśli moi zawodnicy nie zagraliby lepiej, to sajgon, który mieli w szatni byłby niczym w porównaniu z tym co ich mogło spotkać. Ale na szczęście dotarło coś do nich. W 50. minucie wreszcie pozytywnie przypomniał o sobie Bueno. Chwilę później mogło być już 2:0, ale Bueno przestrzelił. W 74. minucie świetnie zachował się w polu karnym gości Dani i strzelił swoją pierwszą bramkę od ho ho. To uśpiło moich podopiecznych i dwie minuty później kontaktowego gola strzelił Igor, ale na nic więcej nie było stać gości. Gospodarzy niestety też.

 

Liga BBVA 34/42

30.03.08

widzów: 19486

(2.) Cadiz vs (22.) Sevilla Atletico 2:1 (0:0)

50' Bueno

74' Dani

76' Igor

Odnośnik do komentarza

Kwietniowy maraton rozpoczynaliśmy spotkaniem w Vigo, gdzie mięliśmy się zmierzyć z tamtejszą Celtą. Gospodarze ostatnio polegli w meczu z Ferrol, który wyraźnie, po remisie z nami, nabrał ostatnio wiatru w żagle. Ponad to Celta zawodzi, zajmując dopiero 8. miejsce, co jest zdecydowanie poniżej wszelkich oczekiwań w stosunku do tej drużyny. Mecz miał jeszcze jedno dno - jeśli wygralibyśmy, a 3. w tabeli Granada straciłaby punkty mogliśmy świętować awans już teraz.

 

Gospodarze zaczęli mocno zmotywowani i już w drugiej minucie Manchev, przy biernej postawie mojej obrony i bramkarza, zdobył bramkę strzałem z 23 metrów. Ale radość gospodarzy nie trwała długo - 4 minuty później świetnie zacentrował z lewego skrzydła Nano i Camerling wyrównał. Napór gospodarzy wzmógł się - najpierw Quincy, chwilę później Manchev strzelali na naszą bramkę, ale Contreras bronił bardzo dobrze. W 21. minucie świetnie wrzucał piłkę na pole karne Nano, ale obrońcy zdołali wybić futbolówkę na róg, ale po jego wykonaniu i główce Bueno błysnął bramkarz gospodarzy. Mecz wyrównał się. W 39. minucie znowu świetną okazję miał Bueno, ale znowu Pinto pokazał światową klasę. Pierwsza połowa zakończyła się zasłużonym remisem.

 

Drugą połowę gospodarze chcieli rozpocząć z wysokiego "c", ale strzał Mancheva zastopował słupek, a potem obrońcy dwukrotnie blokowali strzały zawodników Celty. Mecz przeniósł się w środkowe części boiska i obie strony starały się stworzyć idealne okazje. W 66. minucie taką miał Camerling, ale Pinto znowu wyłapał świetnie jego strzał. 2 minuty później oko w oko z bramkarzem stanął Dani, ale bramkarz gospodarzy świetnie wybronił jego strzał a do dobitki nie doszedł Camerling. Nasz napór trwał, a Pinto z każdą interwencją przybierał miano cyborga. W 78. minucie szanse mieli gospodarze, ale zamiast strzelić bramkę woleli sfaulować Contrerasa. Pomimo szaleńczych ataków jednych i drugich mecz zakończył się remisem.

 

Ponieważ jednocześnie Granada przegrała u siebie Malagą (która notabene wyprzedziła ją po tej kolejce), wracaliśmy do Kadyksu jako nowy beniaminek Primera Division.

 

 

Liga BBVA 35/42

05.04.08

widzów:16386

(8.) Celta vs (1.) Cadiz 1:1 (1:1)

2' Manchev

6' Camerling

Odnośnik do komentarza

Mecz z Cordobą był pierwszym z serii tych, w których szansę grania mieli dostawać Ci, którzy nie poszaleli z występami, albo Ci, na których chciałbym stawiać w przyszłości. Dlatego w wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce dla Da Moty, Colinasa i Eduardo, chociaż ten ostatni grał bardzo dużo w tym sezonie, jak na swój wiek i umiejętności.

 

Mecz zaczął się od pięknej akcji moich zawodników w 7. minucie, ale Colinas strzelił obok bramki, zamiast w nią. W 20. minucie skończyło się szczęście Da Moty - piłkarz musiał zejść z powodu kontuzji, ale na boisku zameldował się Mosquera, nad wykupieniem którego mocno się zastanawiam. W 28. minucie szybko wykonany rzut wolny z prawej strony zaskoczył obronę gości i Colinas strzelił pierwszą bramkę w meczu. 10 minut później było już 2:0 po pięknym strzale z narożnika pola karnego Enrique (asystował przy pierwszym golu). Goście w ogóle nie istnieli na boisku, a moi podopieczni spokojnie rozgrywali piłkę między sobą. I po takim pięknym rozklepaniu obrony gości przez tercet Garcia, Mosquera, Nano, ten ostatni podwyższył wynik spotkania. Chwilę później świetną okazję (pierwszą w spotkaniu) mieli zawodnicy Cordoby, ale Contreras pokazał, że jest świetnym bramkarzem. Gorzej, że po świetnym wyprowadzeniu piłki przez niego Pablo Ruiz zdzielił łokciem Camerlinga i Francuz musiał grać z obandażowaną głową. W ramach zemsty, moje perełki środka tego dnia, Garcia i Mosquera rozegrali piękną akcję, po której jeszcze ładniejszym uderzeniem zza pola karnego popisał się Colinas i było już 4:0. Chwilę później okazało się, że piłka dotknęła jeszcze Pablo Ruiza i została zapisana na jego konto.

 

Na drugą połowę nie wybiegł już Camerling - wolałem nie ryzykować i postanowiłem odesłać go do szpitala. Na boisku trwał dalej koncert piłkarzy Kadyksu i gdyby nie desperackie wybicia obrońców gości w 50. minucie byłoby już 6:0. W 54. minucie świetnie podawał Mosquera, bramkę zdobył Bueno, ale sędzia liniowy dopatrzył się minimalnego spalonego. 10 minut później, moje śpiące w obronie królewny skarcił Ito, zdobywając bramkę dla gości. W 72. minucie wkurzyłem się nie na żarty, bo po kontrze drugiego gola dla gości zdobył Piti. Ale w 92. minucie wreszcie bramkę zdobył Bueno (zasłużył na to trafienie) i Kadyks odniósł zasłużone zwycięstwo.

 

Liga BBVA 36/42

13.04.08

widzów:16487

(1.) Cadiz vs (8.) Cordoba 5:2 (4:0)

28' Colinas

38' Enrique

42' Nano

45' Pablo Ruiz (sam.)

63' Ito

72' Piti

90+2' Bueno

Odnośnik do komentarza

Kilka dni później przyszło nam się zmierzyć na wyjeździe z Granadą. Nasi przeciwnicy przystępując do meczu z nami miała na koncie pięć kolejnych porażek i spadła na piątą pozycję. Wcześniej, praktycznie przez 20 kolejek piastowali 3cie miejsce. Dwa dni przed meczem o sznurówki potknął się Contreras, dlatego w wyjściowym składzie miał wystąpić stary maruda Armando - człowiek legenda bramki Kadyksu. Lat i umiejętności jednak mu nie przybywało, wbrew wybujałemu ego.

 

Szansę na objęcie prowadzenia mieliśmy już w pierwszej minucie, ale strzał głową de la Cuesty minął słupek bramki gospodarzy. To podziałało jak płachta na byk na zawodników Granady i chwilę później Aranda po błędzie naszej obrony strzelil pierwszą bramkę w meczu. Chwilę później mieliśmy szansę na wyrównanie, ale Colinas strzelił w sędziego liniowego, a nie w bramkę. Piłkarze Granady zdecydowanie starali się przerwał swoją złą passę i robili wszystko, żeby to zrobić. Dlatego pierwsza połowa zakończyła się ich zasłużonym prowadzeniem.

 

Na drugą połowę nie wybiegł już Bueno, który mnie zawiódł i Enrique, który kuśtykał. Zamiast nich na boisku pojawili się Camerling i Lobos i od razu widać było inną jakość gry. Co prawda piłka zdecydowanie nie chciała znaleźć drogi do siatki po strzałach Lobosa i Garcii, ale gra było coraz lepsza i skuteczniejsza. W 82. minucie stało się to, co z przebiegu drugiej połowy musiało się stać: Camerling trafił do bramki i ustalił wynik meczu.

 

 

Liga BBVA 37/42

19.04.08

widzów: 3178

(5.) Granada vs (1.) Cadiz 1:1 (1:0)

3' Aranda

82' Camerling

Odnośnik do komentarza

O nielada sensację postarał się też Sporting Gijon, który chyba jako jedyna drużyna mogła się w tym roku poszczycić pokonaniem czołówki drugiej ligi. Polegliśmy w Gijon my i polegli zawodnicy Sociedad. Nas czekał mecz z niepokonanym od jedenastu kolejek zespołem Elche.

 

Mecz rozpoczął się pod nasze dyktando, ale strzał Lobosa obornił Caballero. Chwilę później odgryźć starał się Iago, ale strzelił bardzo niecelnie. Równie niecelnie w 10. minucie strzelał Lobos. Mecz był słaby i trzeba było to przyznać obiektywnie. Pokrzyczałem sobie z szatni z nadzieją na polepszenie gry moich podopiecznych.

 

Teoretycznie pomogło. W 47. minucie na prowadzenie wyprowadził nas Camerling. Ale 6 minut później Armando udowodnił, dlaczego na niego nie stawiałem w tym sezonie i puścił strasznego klopsa z ponad 30 metrów. Chwile później podał do napastnika drużyny przeciwnej stojąc na 30stym metrze i było już 2:1 dla gości. Na szczęście dla nas w 60. minucie bramkę do własnej bramki wpakował Oscar Diaz i na tablicy znowu widniał remis. W 73. minucie szansy na podwyższenie nie wykorzystał Bezares - jego strzał wybronił Caballero. I tak to się właśnie zakończyło :-(

 

Liga BBVA 38/42

27.04.08

widzów: 16387

(2.) Cadiz vs (10.) Elche 2:2 (0:0)

47' Camerling

53' Marti

55' Noel-Williams

60' Oscar Diaz

Odnośnik do komentarza

@Sarna - będzie cholernie ciężko :| zwłaszcza w ataku, ale po to sprowadzam Aganzo i Keseru. Na pewno wzmocnienia wymaga klatka i prawe skrzydło. Reszta na unikniecie spadku wystarczy.

 

Mecz z Ejido był kolejnym o paczkę fajek. Ale tylko dla nas. Goście walczyli o utrzymanie i mieli zamiar zrobić wszystko, a przede wszystkim wykorzystać naszą słabszą dyspozycję, żeby zdobyć punkty. Cudem nie straciliśmy bramki w 5., 9., 22. i 25. minucie, nie pokazując w zamian praktycznie nic. Pierwszy celny strzał oddaliśmy w 27. minucie, ale uderzenie Nano uderzyło w słupek. Minutę później strzał Daniego zaskoczył wszystkich i objęliśmy prowadzenie. 3 minuty później było już 2:0 a bramkę zdobył Camerling. Będzie mi brakowało tego Francuza w przyszłym roku, ale Nancy żąda za niego aż 5 milionów €uro.

 

W drugiej połowie Ejido już nie atakowało, a my skupialiśmy się na unikaniu kontuzji i kiksów. W 80. minucie Colinas został wycięty z trawą w polu karnym i mus - trzeba było strzelić kolejną bramkę. W 90. minucie honor Ejido uratował Barmejo, który zdobył jedyną bramkę dla gości tego dnia

 

Liga BBVA 39/42, Kadyks

03.05.08, widzów: 16332

(1.) Cadiz vs (19.) Ejido 3:1 (2:0)

28' Dani

31' Camerling

81' Paz (kar.)

90' Baramejo

Odnośnik do komentarza

4 dni po skromnym zwycięstwie nad Ejido przyszło nam zmierzyć się na wyjeździe z Eibar. Przed meczem doszło do ostrej pogawędki w klubie, bo kompletny brak zaangażowania w ostatnich meczach mnie denerwował. Szliśmy łeb w łeb z Sociedad i chociaż wywalczyliśmy awans, ja chciałem wygrać ligę.

 

Eibar grał o nic, my o zwycięstwo w lidze i widać to było na początku spotkania. Pierwsza żółta kartka dla gospodarzy już w pierwszej minucie, a pierwszy nasz strzał w drugiej. Chwilę później strzelał Bueno, Lopez i Bezares, ale dość niecelnie. W 19. minucie fenomenalną okazję miał Garcia, ale zamurowało go i obrońcy wybili piłkę. Tyle szczęścia nie mieli chwilę później, kiedy to mocno wbitą w pole karne piłkę do własnej bramki kopnął Gurrutxaga. Po tym zdarzeniu mecz stał się nudny, a ja co chwilę pokrzykiwałem do laptopa.

 

Druga połowa nie odbiegała poziomem od pierwszej. Na boisku wiało mocno i wiało też nudą. Niecałe 2500 kibiców nawet nie pokrzykiwało. W 74. minucie Nico Medina wpechnął piłkę do naszej bramki razem z obrońcą, ale sędzia dostosował się do poziomu widowiska i nie uznał tego za nic niestosownego. To połechtało naszych zawodników i w 81. minucie Dani strzelił bramkę na 2:1. Świetnym zagraniem przy tym golu popisał się Mosquera. Moi podopieczni mieli jeszcze 2-3 szanse, ale mecz skończył się wynikiem z 82. minuty.

 

Liga BBVA 40/42, Eibar

07.05.08, widzów: 2358

(17.) Eibar vs (1.) Cadiz 1:2 (0:1)

20' Gurrutxaga (sam.)

74' Medina

82' Dani

Odnośnik do komentarza

Przedostatnim krokiem w drugiej lidze hiszpańskiej była wyjazdowa potyczka z Tenerife. Jeśli jej nie przegramy nic nam nie zagrozi w wygraniu ligi. Jeśli natomiast, tfu tfu, zostawimy tam trzy punkty, to nie tylko od nas zależy ostateczne miejsce w tabeli ligowej. Dlatego na ten mecz wyszła najlepsza dostępna jedenastka.

 

Mecz rozpoczął się po naszej myśli. Już w siódmej minucie świetnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Bueno i trybuny zamilkły. Chwile później mogło być już 2:0, ale strzał Garcii sparował na rzut rożny Juan Pablo. Moi zawodnicy stwarzali okazje, ale w 20. minucie trybuny wybuchły szaleństwem, bo świetnie z piłką obrócił się Longas i strzelił nie do obrony. W 29. minucie fantastyczną piłkę za linię obrony gospodarzy posłał Caneda i Bueno, który błyskawicznie wyskoczył zza pleców obrońców, nie zmarnował okazji. W 32. minucie groźnie z rzutu wolnego uderzał Miguel Garcia, ale jego strzał świetnie wybronił Juan Pablo, a dobitka była nieskuteczna (i ze spalonego).

 

Druga połowa zaczęła się od ataków gospodarzy, ale tylko chwilę czasu zajęło nam odzyskanie pola. W 56. minucie swoją szansę miał Camerling, ale jego strzał był niecelny. W 61. minucie kluczową dla moich decyzji akcję przeprowadził Camerling. Odbierając piłkę na 35. metrze bramkarzowi, strzelił niecelnie na pustą bramkę gospodarzy. I poszedł do szatni. W 75. minucie skończyła się gra, a zaczęły się piłkarskie szachy, które mogliśmy rozstrzygnąć na naszą korzyść w 86. minucie, ale Dani fatalnie przestrzelił. W 94. minucie błąd popełnił Vella i Ayoze ustalił wynik meczu po świetnej kontrze gospodarzy.

 

Liga BBVA 41/42, Teneryfa

10.05.08, widzów: 8218

(9.) Tenefife vs (1.) Cadiz 2:2 (1:2)

7' Bueno

20' Longas

29' Bueno

90+4' Ayoze

 

 

Sociedad zremisował u siebie z Herkulesem i praktycznie stracił szansę na wygranie ligi. Żeby tak się stało, zawodnicy z San Sebastian, musieliby w ostatnim meczu wygrać na wyjeździe z trzecim w tabeli Castellon, a my musielibyśmy przegrać u siebie z 7. Xerez.

Odnośnik do komentarza

Ostatnie spotkanie sezonu rozgrywaliśmy na swoim stadionie. Czy można prosić o lepsze zakończenie sezonu, niż mecz przed własnymi kibicami? Przeciwnik co prawda mocny, ale w zasadzie nic poza środkiem tabeli Xerez nie groziło. Dlatego postanowiłem, że bez względu na wszystko musimy wygrać ten mecz, żeby pokazać naszym kibicom, że zasłużyliśmy na wygranie ligi.

 

Tuż przed meczem odpowiednio do Realu Madryt (Mosquera, Bueno), Realu Betis Sevilla (Contreras) i AS Nancy (Camerling) powędrowały ponownie faksy z zapytaniem o ceny zawodników, którzy byli wypożyczeni w tym sezonie. Szczerze, wierzyłem tylko w powodzenie negocjacji dotyczących Mosquery i Contrerasa (o ile włodarze z Madrytu nie zażądają zbyt wiele), bo i Bueno (aktualna wartość 4,5 mln €uro) i Camerling (aktualna wartość 5,5 mln €) byli poza moim zasięgiem finansowym. I tak jak się spodziewałem, pierwszy faks przyszedł z Sewilli, ale żądane 900 tysięcy €uro, to o 200 tysięcy za dużo, jak na ilość pieniędzy, które chciałbym zainwestować w 36-letniego bramkarza. Natomiast cena podyktowana za Mosquerę, była bardzo atrakcyjna, ponieważ Real był skłonny odstąpić nam swojego zawodnika za 200 tysięcy €uro w gotówce, 300 tysięcy płatne przez 12 miesięcy i 20% sumy z kolejnego transferu. Betis starał się negocjować, żądając 800 tysięcy €uro, my podwyższyliśmy ofertę do 750 tysięcy. Natomiast Nancy zażądała za Camerlinga ponad 12 milionów €uro, więc wysłałem im podziękowania za możliwość terminowania tego napastnika w naszym klubie przez ten sezon i powodzenia w przyszłości. Podobnie wyglądała sytuacja z Bueno, ale nawet cena niższa niż wartość realna zawodnika proponowana przez Królewskich była dla nas nie do przeskoczenia (3,3 mln €uro).

 

W zespole także przestało grzmieć, a Cristian przyszedł na kolanach prosić, żeby go ściągnąć z listy transferowej i że przeprasza. Przyjąłem do wiadomości, ale przy pierwszej okazji mam zamiar go sprzedać.

 

W finale Pucharu UEFA Real Madryt pokonał Palermo 1:0 i zdobył swoje pierwsze trofeum w tym roku (roku, nie sezonie).

 

Negocjacje z Betisem ciągnęły się jak ten sezon, podobnie negocjacje w sprawie kontraktu Mosquery, a my przystępowaliśmy do ostatniego meczu w sezonie.

 

 

Już w pierwszej akcji meczu, moi podopieczni strzelili gola. Po podaniu Lobosa bramkę głową strzelił Paz, który zapędził się pod pole karne gości. 8 minut później Lobos podał do Bezaresa, który przebiegł 20 metrów z piłką i strzelił nie do obrony. W 22. minucie świetną okazję miał Parri, ale piłka po jego strzale powędrowała w trybuny. Xerez wiedziało jednak co robić. Ostrym wejściem w nogi Lobosa wyeliminowali najlepszego do tego momentu zawodnika mojego zespołu w 26. minucie. W 33. minucie było już 3:0 po kontrze, dograniu głową Camerlinga i strzale Bueno.

 

Druga połowa już nie była tak szybka, ale dużo lepiej grali obrońcy Xerez. Na dodatek strzały Bueno, Camerlinga, Parriego były dalekie od ideału i światła bramki. W 89. minucie bramkę strzelił jeszcze Nano, ale sędzia jej nie uznał (podobno faul). Mecz zakończył się wynikiem z pierwszej połowy, a my wygraliśmy ligę :jupi:

 

Liga BBVA 42/42, Kadyks

18.05.08, widzów: 19462

(1.) Cadiz vs (7.) Xerez 3:0 (3:0:)

2' Paz

10' Bezares

33' Bueno

Odnośnik do komentarza

No brawo brawo. To była bułka z masłem od początku. Targetem na następny sezon zapewnienie sobie gry w europejskich pucharach :>

 

Jeszcze jedna upierdliwa prośba -> jak piszesz strzelców, to pisz od razu wynik, który oni ustalają. Bo tak nie wiadomo, kto dla kogo strzelił (oczywiście bez konieczności wracania do tekstu).

 

:kutgw:

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...