Skocz do zawartości

Czesław "nie umi" śpiewać :-)


T-m

Rekomendowane odpowiedzi

Słaby początek roku trwał - szansę na odwrócenie losu miał dać nam marzec. Zaczynaliśmy z zespołem teoretycznie słabszym, ale jak wielokrotnie moi zawodnicy udowadniali, że wszystkiego można się po nich spodziewać. Niestety ja mogłem siedzieć tylko na trybunach i podziwiać to, co dzieje się na boisku.

 

Mecz zaczął się od groźnych ataków jednych i drugich. W ciągu pierwszych 15 minut każda z drużyn miała co najmniej 2-3 sytuacje na zdobycie bramki, ale nikt nie znalazł recepty na zdobycie gola. Po tym okresie mecz stracił na tempie i nic szczególnego nie wydarzyło się już na boisku.

 

Druga połowa miała być lepsza. Ale nie była. Co prawda po godzinie gry, gospodarze osiągnęli pewną przewagę na boisku, ale długo nie potrafili jej wykorzystać. W końcu błąd popełniła nasza obrona i w 65. minucie bramkę zdobył Lopez. Radość gości z tego powodu byłaby na pewno większa, gdyby nie fakt, że na 9 minut przed końcem wyrównał Keseru i mecz skończył się sprawiedliwym remisem.

 

Primera Division 26/38, Bilbao

01.03.09, widzów: 31418

(13.) Atletic - (7.) Cadiz 1:1 (0:0)

1:0 65' Lopez

1:1 81' Keseru

Odnośnik do komentarza
Na kubok jułefa Waść się załapuje?

 

Na kucharz lata co mi toto-loto :-)

 

Po wyjazdowym spotkaniu w Bilbao miało być w zespole weselej, ale nie było. Morale miało podskoczyć, bo teraz czekała nas przeprawa z zespołem Valencii. Tymczasem zmierzająca pewnie po tytuł mistrza Barcelona zremisowała u siebie z Racingiem Santander, co było niezłym szokiem. Może i my sprawimy jakąś niespodziankę?

 

Pierwszą bramkę straciliśmy już w siódmej minucie, ale sędzia machnął chorągiewką i bramki nie było. Ale w 17. minucie Villa dopiął swego i po rykoszecie piłka wpadła do bramki strzeżonej przez Contrerasa. W 20. i 22. minucie mieliśmy szanse na wyrównanie, ale Hildebrand pokazał, że jest bramkarzem z górnej półki. Chwilę później Alvarez miał wyśmienitą szanse, ale piłka odskoczyła mu i dopadł do niej niemiecki bramkarz gości. Mecz z każdą kolejną minutą zaczynał przypominać oblężenie bramki gości, ale ani Jorge, ani Alvarez, ani Keseru, ani Nano nie potrafili pokonać świetnie broniącego Hildebranda. Tuż przed przerwą zawodnicy gości postanowili wyeliminować Nano i musiał go zastąpić Garcia.

 

Druga połowa to już całkowita nasza dominacja i kiedy w 53. minucie Joaquin dostał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę uwierzyłem, że może ... może ... To może grzmiało mi w głowie, kiedy sędzia Cantalejo nie uznał nam karnego w 68. minucie. Cadiz grał i stwarzał sytuacje bramkowe, ale kiedy udawało nam się przebić przez zasieki obronne, to wyśmienicie bronił Hildebrand. W końcu, w 82. minucie pięknym strzałem zza pola karnego bramkarza gości pokonał Garcia i wszystkie siły z nas opadły. Goście też nie mieli ochoty atakować i mecz zakończył się podziałem punktów.

 

Primera Division 27/38, Kadyks

08.03.09, widzów: 19480

(7.) Cadiz - (2.) Valencia 1:1 (0:1)

0:1 17' Villa

1:1 82' Garcia

Odnośnik do komentarza

Zonk - wysypało mi się archiwum i tylko dzięki temu, że sejwuje naprzemiennie, mam tylko mecz z Depor w plecy :| zwłaszcza, że w następnym wygrałem z Barcą w rewanżu PK jestem wściekły. No ale trudno.

 

Mecz z Deportivo wyglądał tym razem ciut inaczej. Nauczony tym, co zobaczyłem w ostatnich meczach, postanowiłem powrócić do taktyki z początku sezonu, czyli do ataku. Odrobinę zmieniając ustawienie obrońców rzuciłem moich zawodników do walki. Tym razem chłopaki dostały indywidualnie rozpisane krycie i polecenia "wysokiego" pressingu.

 

Mecz od początku wyglądał inaczej. Obrona bardzo pewnie, pomoc aktywnie i atak, który co chwilę dawał się we znak obronie gości. Pierwszą bramkę zdobyliśmy w 21. minucie, a strzelił ją Keseru z ostrego kąta. Ale na tym nie poprzestaliśmy i staraliśmy się kąsać dalej, z tym że robiliśmy to mało skutecznie.

 

W przerwie powiedziałem chłopakom, że jestem z nich zadowolony - z wszystkich, oprócz Alvareza, który wypadł blado na tle innych zawodników. Na większość z nich podziałało to dopingująco, oprócz de la Cuesty, który dał się wyprzedzić Rikiemu w 60. minucie i napastnik gości strzelił wyrównującą bramkę. Ale radość Deportivo nie trwała długo, bo chwilę później drugą asystą tego dnia popisał się Garcia i Alvarez znowu wyprowadził nas na prowadzenie. Od tego momentu mecz się zaostrzył, ale sędzia (Mejuto Gonzales) był bardzo pobłażliwy - powinien wywalić z boiska za drugie żółte kartki Marescę i Colocciniego, ale poklepał ich tylko po pupci. Goście byli jednak tego dnia na nas za słabi.

 

Powtórka:

Primera Division 28/38, Kadyks

15.03.09, widzów: 19499

(9.) Cadiz - (4.) Deportivo 2:1 (1:0)

1:0 21' Keseru

1:1 60' Riki

2:1 64' Alvarez

 

Był to 400 mecz Raula Lopeza w lidze hiszpańskiej oraz 125 mecz Enrique w lidze w barwach klubu

Odnośnik do komentarza

Rewanżowy mecz z Barceloną w Pucharze Króla miał być formalnością dla Barcelony. Już przed meczem mało subtelnie powiedziałem zawodnikom, że mają grać to, co będzie na rozpisce. I tyle, reszta nie ma znaczenia.

 

Pierwszą bramkę straciliśmy w ... 17. minucie. Król Ąri strzelił nie do obrony. Chwilę później Valdez uratował w cudowny sposób Barcelonę, broniąc strzał Alvareza. Chwilę później też. Dwie chwilę później też - tym razem strzelali Keseru i Garcia. W 37. minucie po rykoszecie od nogi Eduardo Ronaldinho strzelił drugą bramkę dla Barcelony. Znowu my atakujemy, oni strzelają :|

 

W drugiej połowie mecz wyglądał dokładnie tak samo. Cadiz miał przewagę, ale bramkę strzelili gospodarze, pokazując nam, gdzie raki zimują :-k Smuteczek (zwłaszcza, że na poprzednim sejwie wygrałem 2:1 :x)

 

Puchar Króla, półfinał - rewanż, Barcelona

18.03.09, widzów: 45421

(1L) Barcelona - (1L) Cadiz 3:0 (2:0)

1:0 17' Henry

2:0 37' Ronaldinho

3:0 66' Ronaldinho

Odnośnik do komentarza

@FYM - no buba, że nie powiem co :-k

 

Mecz z Barceloną dał mi sporo do przemyślenia. Odpadliśmy w półfinale Pucharu Króla, jesteśmy w pierwszej dziesiątce w tabeli i gramy dobrą piłkę. Może to wszystko przyszło nam faktycznie za łatwo, a może po prostu ta ofensywna piłka to jest to w lidze hiszpańskiej? Cadiz na pewno jest wysoko, bardzo wysoko w porównaniu z możliwościami, dlatego trzeba będzie zrobić wszystko porządnie od początku. A co to oznacza? Zobaczycie za 10 kolejek.

 

Po przerwie na mecze reprezentacji wracaliśmy na ligowe boiska. Do końca czekało nas 10 spotkań, które mogły dość znacząco zadecydować o drodze rozwoju dla klubu. Na razie zajmowaliśmy bardzo wysokie 6. miejsce, które dawało nam prawo do gry w Pucharze UEFA, ale nie łudziłem się, że to miejsce utrzymamy. Na ostatnich 10 spotkań trzeba było wkalkulować aż 4 porażki, ponieważ nie sądzę abym na wyjeździe osiągnął cokolwiek w meczach z Sevillą, Villarealem, Barceloną, oraz w meczu na własnym stadionie z Realem. Dodatkowo czekają nas bardzo trudne spotkania z Getafe (D) i Recreativo Huelva (W). Właśnie te dwa zespoły, do spółki z Villarealem i Sevillą sapią tuż za moimi plecami.

Odnośnik do komentarza

Przybici po meczu z Barceloną jechaliśmy na spotkanie ligowe z Recreativo. Mecz, który pokazał, jak mało doświadczony jest mój zespół. Pierwsze pół godziny trwał szoł mojego zespołu, który co chwilę atakował i nękał bramkarza gospodarzy. W 26. minucie piękną bramkę z woleja zdobył Bezares. Ostatnie piętnaście minut pierwszej połowy była jednak wyrównana i zaważyła na dalszych losach meczu. W 43. minucie gospodarze doprowadzili do remisu w kuriozalnej sytuacji: Caneda wybił zbyt krótko piłkę w polu karnym, ta trafiła pod nogi Martinsa, który strzelił równie mocno co niecelnie ... ale jej lot zmienił Raul Lopez i piłka zatrzepotała w siatce ...

 

Moi zawodnicy niby wyszli zmotywowani na drugą połowę, ale nieskuteczność podłamała całkowicie moich piłkarzy, co skrzętnie wykorzystali gospodarze strzelając ładną bramkę po kontrze i spuszczając nas na 9. miejsce ...

 

Primera Division 29/38, Huelva

29.03.09, widzów: 19846,

(10.) Recreativo - (6.) Cadiz 2:1 (1:1)

0:1 26' Bezares

1:1 43' Raul Lopez (sam.)

2:1 75' Oscar Lopez

Odnośnik do komentarza

Kolejne spotkanie dawało mi pewne nadzieję na odbudowanie morale, bo na stadion Ramona de Carranza przyjechała Saragossa.

 

Patrząc na pierwsze pół godziny spotkania miałem małe deja vu. Tym razem to goście, a nie my grali piękny futbol i tylko fenomenalna dyspozycja Coltortiego uchroniła nas przed utratą bramki - do tego pomogła nam raz poprzeczka i dwa razy słupek. W 37. na 30 metrze obrońca gości sfaulował Alana. Do piłki podszedł Bezares i strzelił potężnie nie do obrony. W moich zawodników wstąpiło drugie życie i tym razem to goście mieli szczęście.

 

W 50. minucie wpadłem w małą euforię, po tym, jak pięknego gola z 20 metrów strzelił Keseru. Ale na tym skończyło się nasze szczęście tego dnia. 4 minuty później Milito strzelił kontaktową bramkę. Chwilę później z boiska zniesiono Alana. W 70. minucie podobny los spotkał Enrique. W 75. minucie wyrównał Belluschi, który wykończył ładną akcję lewą stroną boiska. 3 minuty później kolejnego kuśtykającego musiałem ściągnąć (Garcia) z boiska. I dupa, a nie trzy punkty.

 

Primera Division 30/38, Kadyks

05.04.09, widzów: 19472

(9.) Cadiz - (13.) Saragossa 2:2 (1:0)

1:0 37' Bezares

2:0 50' Keseru

2:1 54' Milito

2:2 75' Belluschi

Odnośnik do komentarza

@g. wracam, ale to była całkowicie moja wina - zagapiłem się mocno i za późno przeprowadziłem zmiany i nie zmieniłem mentalności.

 

12 kwietnia to miała być dla nas wyjątkowa data. Miało to być nasze przełamanie i marsz do góry. I szczerze powiedziawszy oglądając pierwszą połowę meczu z Getafe miałem takie wrażenie. Tylko w pierwszych 10 minutach oddaliśmy 7 strzałów na bramkę strzeżoną przez Ustariego i za każdym razem golkiper gości pokazywał światową klasę. W sumie, w pierwszej połowie, oddaliśmy 18 strzałów i szkoda, że tylko dwa zamieniliśmy na gola. Pierwszą bramkę zdobył Keseru, po podaniu ... Coltortiego, który świetnym wykopem za linię obrony otworzył drogę do bramki Rumunowi. W 44. minucie z boiska zniesiony został Rodriguez (mój młody wilczek), na boisko wszedł Jorge i chwilę później zagrał piękną prostopadłą piłkę do naszego najlepszego strzelca, który podwyższył na 2:0.

 

Drugą połowa, to testowanie nowych ustawień (tak, wiem jak to się ostatnio skończyło :|). Tym razem jednak zmiana polegała na spowolnieniu akcji i dokładniejszym rozgrywaniu piłki. Ograniczyliśmy tym samym możliwości rywala w kwestii przeprowadzaniu ataków i zabezpieczyliśmy sobie dobry wynik (bez straty bramki :jupi:). Mam nadzieję, że tym razem będzie to oznaczało faktycznie przełamanie.

 

Primera Division 31/38, Kadyks

12.04.09, widzów: 19012

(8.) Cadiz - (10.) Getafe 2:0 (2:0)

1:0 33' Keseru

2:0 45' Keseru

Odnośnik do komentarza
Ufff, myślałem, że serią pójdziesz. Ale na PUEFA się załapiesz? :>

 

W zasadzie nie sądzę. Zresztą wolałbym intotototo jakieś, ale czuję w kościach, że jak zajmiemy miejsce 10-12 to bedzie super.

 

W lidze nadchodził czas kluczowych rozstrzygnięć. Będąca praktycznie pewność zdobycia mistrzostwa Barcelona pogubiła punkty i zajmowała drugie miejsce za Realem, a ten miał jeszcze jedno spotkanie zaległe. My natomiast nawiązaliśmy współpracę z Siegen (trzecia Bundesliga), co mnie bardzo cieszy (nie żebym lubił Bulę :P).

 

Po serii meczów, które miały podbudować morale czekały nas teraz takie, które to wszystko zniszczą. Wyjeżdżaliśmy (na szczęście niedaleko) do Sevilli, potem do Villareal, potem podejmujemy Real Madryt i jedziemy do Barcelony. Szał. Istny szał.

 

Jechaliśmy do Sevilli w dobrych humorach. Mecz rozpoczął się dla nas dobrze, bo walczyliśmy z gospodarzami jak równy z równym. Jednak w 25. minucie Eller skacząc do wysokiej piłki odepchnął napastnika Sevilli, a ponieważ w mniemaniu sędziego był ostatnim obrońcą (tylko jego), sędzia wyrzucił młodego obrońcę z boiska. No i byliśmy trochę w ciemnej dupie. Jednak to my byliśmy bliżej strzelenia gola, ale ani Keseru (dwukrotnie w jednej akcji) ani Garcia (w tej samej akcji) nie potrafili pokonać De Sanctisa.

 

W drugiej połowie byliśmy także bardzo blisko strzelenia gola, to to gospodarze potrafili zamienić szansę na bramkę. Inna sprawa, że nie wybaczę tego FMowi - piłkę w rękach miał mój bramkarz, podbiegł do niego zawodnik Sevilli i strzelił do bramki (he?). Mieliśmy jeszcze jedną szansę na strzelenie gola, ale Keseru po raz kolejny zawiódł strzelając w bramkarza. Gospodarze są lepszą drużyną, ale nie zasłużyli na zwycięstwo w tym meczu.

 

 

Primera Division 32/38, Sewilla

19.04.09, widzów: 45459

(7.) Sevilla - (8.) Cadiz 1:0 (0:0)

1:0 60' De Mul

Odnośnik do komentarza

Szokujących rozstrzygnięć w lidze ciąg dalszy: Barca przegrała u siebie z Betisem, a Real mógł sforsować bramki Atletico i w derbach padł remis.

 

Nas jednak interesował mecz z Villarealem. Spotkanie z Sewillą dało nam pewne podstawy, żeby móc myśleć, że istnieje prawdopodobieństwo, że nie oberwiemy strasznie po łapach. I strasznie nie oberwaliśmy. Każdy zespół miał swoje szanse, rzekłbym nawet, że mieliśmy ich więcej, ale znowu zabrakło skuteczności i znowu mieliśmy problemy z kontuzjami. Tym razem Keseru może się tak szybko nie wygrzebać, bo pojechał od razu do szpitala. Ale Garcia i Lopes pewnie zagrają w następnym spotkaniu.

 

Villareal tak naprawdę miał 2-3 dogodne szanse na zdobycie gola, ale wykorzystali tylko jedną. Eduardo nie upilnował Nihata i Turek zdobył jedyną bramkę w meczu.

 

Po spotkaniu okazało się, że Keseru nie zagra już do końca sezonu. Może to i dobrze?

 

Primera Division 33/38, Villareal

26.04.09, widzów: 18130

(7.) Villareal - (9.) Cadiz 1:0 (0:0)

1:0 77' Nihat

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...