Skocz do zawartości

Filmy


Tenorio

Rekomendowane odpowiedzi

Schizzm, mam nadzieję, że ta największa zasługa E7, czyli ten gigantyczny ukłon w stronę starych fanów, nie będzie już tak widoczna w E8 i E9. To, co tak bardzo wygrywa na początku najnowszej trylogii, może stać się mniej strawne później. Smaczki muszą być, ale już nie pierwszoplanowe. W części pierwszej jednak były idealnym spoiwem całości, jako przypomnienie, jako hołd, jako wpisanie się w stylistykę. Później będzie to już drażnić, ale dla mnie: nie za pierwszym razem, za pierwszym razem to ja na kolanach szukałem cegieł by budować prowizoryczny ołtarz ;)

 

co do spoilerów, to

 

 

Oba są smakowite, choć cholernie żal mi było Hana. A z innej beczki: może to oczywiste, ale ja do końca nie wyłapałem, Rey to córka kogo, Luka?

 

I jeszcze jedno, entree Skywalkera na końcu filmu to jeden wielki WOOOOW! Jak on się cudownie postarzał, charyzma emanuje z niego jak aureola świętości.

 

Odnośnik do komentarza

Przyłączam sie do zachwytów wobec nowych Gwiezdnych Wojen. Właściwie podobało mi się wszystko, biorąc pod uwagę, że traktuje ten film jako przyznanie się do zasadniczej słabości części 1-3 i tego, ile popsuły w świecie Star Wars (midichloriany :/).

 

Nie jestem obiektywny i choć zgadzam się z zastrzeżeniami, to moim zdaniem jest to najlepsze co mogli zrobić twórcy na początek nowej serii, czyli wskrzeszenie klimatu i postaci już znanych i dopełnienie ich naprawdę ciekawymi nowymi. :)

Odnośnik do komentarza

Schizzm, mam nadzieję, że ta największa zasługa E7, czyli ten gigantyczny ukłon w stronę starych fanów, nie będzie już tak widoczna w E8 i E9. To, co tak bardzo wygrywa na początku najnowszej trylogii, może stać się mniej strawne później. Smaczki muszą być, ale już nie pierwszoplanowe. W części pierwszej jednak były idealnym spoiwem całości, jako przypomnienie, jako hołd, jako wpisanie się w stylistykę. Później będzie to już drażnić, ale dla mnie: nie za pierwszym razem, za pierwszym razem to ja na kolanach szukałem cegieł by budować prowizoryczny ołtarz ;)

 

co do spoilerów, to

 

 

Oba są smakowite, choć cholernie żal mi było Hana. A z innej beczki: może to oczywiste, ale ja do końca nie wyłapałem, Rey to córka kogo, Luka?

 

I jeszcze jedno, entree Skywalkera na końcu filmu to jeden wielki WOOOOW! Jak on się cudownie postarzał, charyzma emanuje z niego jak aureola świętości.

 

 

 

Han pewnie nie będzie kontynuowany bo Ford w ogóle nie chciał grać w VII, więc podejrzewam, że wynegocjował odejście postaci. O Rey nic nie padło konkretnego i wątpię by to była córka Luka, trochę by to było słabe. Luke miał syna w książkach, Bena, jedną z legend SW, ale tu podejrzewam, że będzie co innego. Co do samego Rena - Solo i Organa mieli trójkę dzieci w książkach, każdy miał poważny wpływ na historię galaktyki, a historia Jacena jest dosyć podobna do historii Rena ;)

 

Odnośnik do komentarza

Dla mnie film rewelacja. Do niewymienionych tu zachwytów dodam powrót do staroszkolnych układów walk na miecze świetlne, które zrywają z cyrkowymi wygibasami z prequeli. O wiele lepiej się to ogląda :)

No niby zgoda, ale jednak starcie finałowe Phantom Menace jest tak dobre, że musiałem dodać to "niby" (ta walka jest jedynym usprawiedliwieniem powstania tej porażki :) ).
Odnośnik do komentarza

Wróciłem z kina z nowego SW... No widać, że to Disney...

 

 

 

Za dużo żartów, zrobili z tego komedię trochę, chociaż nie powiem niektóre były mega, jak na przykład Han do Chewiego odnośnie zimna :D

Nowe postacie słabe bardzo, może za wyjątkiem Rey. Finn to jakaś tragedia, murzyn śmieszek, kurwa kto to wymyślił. Kylo Ren też jakoś dupy nie urwał. Przemowa tego całego Generała Huxa, to nazi pierwszej wody :)

na duuuży plus BB-8, kapitalny robocik.

 

Walka Rey/Finn - Kylo Ren... No kurwa Finn był szturmowcem, a władał tym mieczem świetlnym jakby to robił od dziecka... jeszcze Rey jestem w stanie kupić, złomiarka, miała tę swoją włócznię, więc broń biała jej nie obca, dodatkowo moc była w niej silna, ale samo odkrywanie przez nią mocy, ot tak... no niby coś innego od tego co znaliśmy z poprzednich części, ale jednak bardziej mi pasowały te relacje mistrz - uczeń i poznawanie tajników mocy. Nagle zupełnie przypadkiem, moc się ujawniła... No i sam Kylo, ok obsesję na punkcie Vadera miał, ale kurde w walce pocięty, postrzelony, planeta rozpiżdżona, on przeżyje, ale co? Lord Vader 2.0? Jeszcze relacja ojciec - syn z Hanem... Kurde to już było...

 

Ponarzekałem, czas na plusy, zobaczenie starych (nomen omen) mordek, to było coś pięknego. Han, Chewie, Leia, C3-PO, R2-D2. Super się na nich patrzyło. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że pięknie się zestarzeli. No i na koniec kwintesencja - Luke. Epicka scena. Chociaż to spotkanie na górze, ruch kamery, cholernie mi się z LotRem skojarzyło. Smuteczek z Hanem troszkę. Niestety kurwa gdzieś to sobie przez przypadek zaspoilerowałem, czytając komentarze do jakiegoś śmieszkowego zdjęcia o SW na facebooku i w sumie jak się spotkał z synem to czułem, że to jest ten moment i nie zrobiło mi żadnego wow.

 

Rewelacyjne zdjęcia tej pustynnej planety z tymi wszystkimi wrakami. Kapitalnie to wyglądało.

 

 

Odnośnik do komentarza

Byłem dzisiaj i nie jestem zadowolony.

 

 

 

Gdybym wiedział, że to remake to pewnie inaczej bym się nastawił. Gwiazdę Śmierci numer dwa można było zaakceptować, ale Gwiazdę Śmierci numer trzy (więcej! mocniej!) już nie. Tymczasem wszystko już było, praktycznie zero oryginalności wątków.

 

Rey z niczego zaczyna władać mocą, czego ani Anakin ani Luke nie potrafili tak po prostu. I tak dobrze, że nie było żałosnych midichlorianów, a Moc po prostu przenika wszystko; lepsza mistyka niż pseudonauka.

 

Gra aktorska przynajmniej niezła, z wyjątkiem Kylo Rena, który był strasznie sztywny. Gdy zabił ojca, to przynajmniej mógłby coś odczuć.

 

No i - przycisk - mnóstwo trooperów, patrole - przycisk - pusta baza, można się skradać - przycisk - patrole i zasadzki - przycisk - pusto, przemowy i pojedynki - przycisk - dziesiątki żołnierzy - przycisk - bohaterowie wychodzą z bazy, nienękani przez nikogo.

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Obejrzane wczoraj SW: E VII: Przebudzenie Mocy.

 

Zasadniczo i krótko pisząc- nie jest źle. Na pewno to lepsze niż E I. Źle nie jest, mogłoby być na pewno lepiej, ale tak czy inaczej- to są w końcu GWIEZDNE WOJNY ;)

 

 

 

Resztę napisze tu. Oglądając w kinie od razu mi przychodziło do głowy, że to mix części IV, V oraz VI. Trzy epizody wrzucone w jeden z nowymi bohaterami i zabawkami. Odczułem, że fabuła jest taka.. hmmm... nie wiem jaka. Chyba po prostu nijaka. Nie zauważyłem jednego, głównego dużego wątku. Ich było kilka- baza, poszukiwania, Luka, Kaylo Ren. Za dużo wrzucone jak na jeden film, mogli spokojnie po kawałku dać np. Kaylo, kawałek poszukiwań, a główny wątek powinien się kręcić koło bazy.

W efekcie dostaliśmy wszystko i nic. Dożo się dzieje, a wątek nie jest w ogóle pchnięty do przodu za specjalnie. Sporo baboli, które wpadają w oko już przy pierwszym oglądaniu:

- gość, który miał "prany mózg" przez ~18 lat na szturmowca, w pierwszej swojej misji doznaje olśnienia, że to nie jego sumienie - łot??

- szkolony upadły Jedi, który dostaje w pojedynku na miecze od dziewczyny i lekko od Finna? - nie kupuję tego.

- niektóre żarciki - w ustach Hana są w porządku, pasują, do reszty już IMO nie.

- zbudowali w ciągu 20 paru lat bazę jeszcze większą niż GS i popełnili ten sam błąd z korytarzem.

- Kyle mógł nie zdejmować maski i wyjawić kim jest dopiero w kolejnej części, to by podniosło jego osobowość do jeszcze większego czarnego charakteru.

- i z 10 kolejnych błędów oraz rzeczy, które nie trzymają się kupy.

 

Są, były i będą takie sprawki.

Nie mniej jednak dobrze się to oglądało, trzymał mnie film w napięciu. Nie wiedziałem nic o fabule i innych rzeczach/bohaterach, gdyż każdy temat w necie na temat E VII omijałem łukiem ;) W kinie się dobrze bawiłem razem z córką. Ogromny plus za "starych bohaterów". Dobrze ich było znowu zobaczyć w tych rolach. Nowi aktorzy też na plus. Po seansie czytałem opinie o Adamie Driverze, że nie pasuje w ogóle, że źle zagrał itd. Ja tak tego nie odpieram. Pokazał całkiem nieźle, że miotał się jeszcze między stronami, a później już chyba nie mamy złudzeń, co wybrał.

W książce, którą przeczytałem dopiero co "GW. Jak podbiły wszechświat" autor dobrze cytuje:

jak jesteś naprawdę wielkim fanem Gwiezdnych Wojen, to je kochasz i ich nienawidzisz.

 

O toto właśnie. Fabuła nie zachwyca, są babole, to nie gra, tamto nie gra, ale jest fajnie, bo to są Star Warsy! Nie wystawię oceny, gdyż będę mógł to zrobić dopiero, gdy obejrzę nową część gdzieś z 5 razy co najmniej.

Na sylwestra też będę klepał bilety i razem z córką ponownie się wybieramy.

 

 

 

W książce "Gwiezdne Wojny- jak podbiły wszechświat" kilku fanów, autorów i innych osób poleca obejrzeć wszystkie sagi w kolejności:

4, 5, 2, 3, 6, 1, 7.

 

Nie znający w ogóle filmów, jak zaczną od 4, 5, 6 mogą nie do końca kumać co i jak. Ale za to będą zaskoczeni w części nr.5. Zaczynając od E 1 itd. psujemy sobie trochę efekt zaskoczenia z Vaderem.

Przytoczony sposób to nawet jakiś pomysł. Za jakiś czas wypróbuję go.

Odnośnik do komentarza

Jak dla mnie Star Warsy bardzo na plus :)

 

 

To miał być powrót do starego klimatu Star Wars, wstęp do kolejnych części i jak dla mnie udał się idealnie. Wszystkim mówiącym, że za dużo żartów tam było radzę obejrzeć sobie stare części jeszcze raz ;) To jest ten poziom, to od zawsze miało delikatnie zalatywać tandetą. Dla mnie przepiękną sceną, w której parsknąłem chyba jako jedyny śmiechem w kinie, było gdy Chewie podał Hanowi kurtkę zimową, gdy ponownie wychodzili na dwór :D

 

A poza tym nie będę się rozpisywał - w 100% zgadzam się z Feanorem :)

 

Odnośnik do komentarza

Oglądał może ktoś już Makbeta z Fassbenderem i Cotillard? Jakieś wrażenia? :)

Ble, oboje grają z jedną wyrzeźbioną miną, a mieszanka slow-motion, patetycznej muzyki i wierność oryginalnemu tekstowi Szekspira bardzo wysoko ustawia poprzeczkę zawieszenia niewiary dla tego filmu. Osobiście nie potrafiłem tego filmu znieść bez chichotania pod nosem. Być może jest to po prostu najbardziej udana ekranizacja, jaką można było wydobyć z tego — nieudanego według mnie — konceptu.
Odnośnik do komentarza

Ja ze swojej strony polecam świetny film "Wada ukryta". Z pozoru typowe detektywistyczne śledztwo u schyłku lat 70 w USA, które przeradza się w spisek, w który są zamieszane rządowe instytucje. A to wszystko na dodatek spowite jest chmurą haszyszu :). Ogólnie ostra narkotyczna jazda z kapitalnym Joaquinem Phoenixem w roli głównej, jeden z w ogóle lepszych filmów jakie oglądałem w zeszłym roku.

Odnośnik do komentarza

Słaba Płeć

 

"Szyny wszędzie szyny"

Dlaczego jak Most Poniatowski leży przy palmie to nie nazywa się most przy palmie, a Śląsko Dąbrowski most przy Zamku.

 

Typowa komedia Polska robiona jak wiele w ostatnim czasie. Warszawa jak zwykle pokazana z najlepszej strony. Na plus fajny epizod Zosi Zborowskiej i pięknie wyglądająca Olga Bołądź fajna była też jedna scena z Adamczykiem. Jak na komedie za mało śmiesznych momentów :)

 

Ocena 6/10

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...