Skocz do zawartości

Długi marsz


Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Tabela dopiero po sezonie, na razie 6 pkt przewagi.

 

Ostatniego dnia marca podpisałem kontrakty z dwoma bramkarzami. Jonathan Stewart przeszedł na zawodowstwo, natomiast Peter Morrison (16, GK; Irlandia Północna) był ponoć utalentowanym juniorem, a że nie chciał zarabiać zbyt wiele, postanowiłem lepiej mu się przyjrzeć. Z kolei zarząd przedstawił mi ofertę nowego kontraktu, naciskając na konieczność zredukowania wydatków na wynagrodzenia o około 20%, a że liczyłem na zmianę struktury finansów klubu po awansie, zgodziłem się i podpisałem trzyletnią umowę.

 

Marzec 2008

 

Bilans: 3-2-1, 7:4

Conference South: 1. [—], 79 pkt, 59:24

FA Cup: 1. runda (0:5 z Doncaster)

FA Trophy: 2. runda kwal. (1:2 z Bromsgrove)

Finanse: +148.323 funtów (+809 funtów)

Nagrody: —

 

Transfery (Polacy):

 

1. Marek Kowal (23, ST; Polska U-21: 1/0) z Korony Kielce do D.C. United za 725.000 funtów

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Fabio Quagliarella (25, AML/ST; Włochy U-21: 1/0) z Al-Sadd do Al-Ahli za 1.200.000 funtów

2. Umaru Bangura (20, DRLC/DM; Sierra Leone: 12/2) z Al-Gharrafy do Rosenborga za 1.000.000 funtów

3. Shin Young-Rok (21, ST; Korea Południowa: 8/0) z Seongnam do Suwon za 950.000 funtów

4. Joel Barbosa (25, SW; Argentyna) z Cagliari do Los Angeles za 775.000 funtów

5. Lee Kang-Jin (21, DC; Korea Południowa U-21: 19/2) z Suwon do Seongnam za 450.000 funtów

 

Ligi świata:

 

Anglia: Arsenal [+5]

Hiszpania: Barcelona [+1]

Irlandia: Drogheda Utd [+0]

Irlandia Północna: Glentoran [+3]

Niemcy: Bayern [+1]

Polska: Wisła [+10]

Rosja: Terek [+0]

Szkocja: Celtic [+3]

Walia: Carmarthen [+11]

Włochy: Milan [+2]

 

Polskie kluby w pucharach: brak

 

Reprezentacja Polski: brak

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia (1352), 2. Argentyna (1042), 3. Anglia (1000), 77. [—] Polska (523)

Odnośnik do komentarza

1 kwietnia podejmowaliśmy świeże mięsko w postaci 17. w tabeli Maidenhead. Pomyślałby ktoś, że powinniśmy wygrać ten mecz w krótkich abcugach. Cóż, może i powinniśmy, ale chyba nikt tego nie powiedział moim piłkarzom. W 3. minucie Mustoe wspaniale wypuścił Yao, który uderzył wprost w Jonesa, a zamykający akcję Neil nie trafił do pustej bramki, i ta akcja stanowić mogła najlepsze podsumowanie naszej gry w pierwszej połowie. Maidenhead równie frajersko nie grało i po chwili cross Wilkinsona znalazł w naszym polu karnym Taita, który strzałem głową dał gościom prowadzenie. Utrata bramki fatalnie na nas podziałała, diabli wzięli dyscyplinę taktyczną i na boisku zapanował chaos. Przerywały go jedynie odgłosy syreny karetki, odwożącej do szpitala najpierw Mustoe (skręcona noga w kostce — dwa miesiące na trybunach), a potem Hughesa (naderwane więzadła — również dwa miesiące na trybunach). Do tego Winfield przypomniał sobie, że miał w rodzinie psychopatę, i tylko cud uchronił go przed wyrzuceniem z boiska. Za to Thompson najwyraźniej miał w rodzinie koszykarza, a jego zagranie ręką w polu karnym skończyło się golem Cooka. Byliśmy w poważnych opałach.

 

O tym, co działo się w szatni, zamilczę. W każdym razie chłopaki wyszli na murawę dysząc żądzą krwi i strzał Addisa w słupek stanowił sygnał do natarcia. Piłka praktycznie nie opuszczała połowy gości, ale efektów tego naporu nie było widać i na kwadrans przed końcem spotkania zniechęceni kibice zaczęli opuszczać trybuny. Nie wiem, ilu z nich zawrócił ryk radości w 75. minucie, gdy Bowler pięknie zagrał na wolne pole do Addisa, który balansem ciała zwiódł Jonesa i zdobył kontaktowego gola, ale resztę meczu wszyscy bez wyjątku oglądali na stojąco. Frenetyczny doping opłacił się, gdyż sześć minut po trafieniu Addisa Napier wyciął Gearinga w polu karnym i sędzia podyktował karnego. Do piłki podszedł Hamze Ismail i z zimną krwią posłał ją do bramki, ratując nam bezcenny punkt, że o honorze nie wspomnę. Niesamowite było to, że Gravesend znów nie wykorzystało tego prezentu, tylko zremisowało 1:1 z Eastleigh i na cztery kolejki przed końcem sezonu wciąż mieliśmy nad nimi 9 punktów przewagi, choć rywale mieli w zapasie jeszcze jedno spotkanie.

 

01.04.2008 Meadow Park, Gloucester: 1.357 widzów
CS (38/42) Gloucester [1.] — Maidenhead [17.] 2:2 (0:2)

8. A.Tait 0:1
29. N.Mustoe (G) knt.
45+2. L.Cook 0:2 rz.k.
45+4. G.Hughes (G) knt.
75. D.Addis 1:2
81. H.Ismail 2:2 rz.k.

Gloucester: B.Murphy — N.MacDonald, D.Winfield YC (46. J.Cleverley), I.Abdul Kadir, C.Thompson — H.Ismail — J.Bowler, G.Lake, G.Hughes (45+4. D.Addis), N.Mustoe (29. M.Gearing YC) — S.Yao

MoM: Glenn Boosey (MC; Maidenhead) — 8

Odnośnik do komentarza

Ale wolałbym wejść do CNat z podniesionym czołem, a nie wczołgać się z wywieszonym jęzorem :|

 

Przed kolejnym meczem do Gloucester doszedł lewy obrońca Mark Drake (24, D/WBL; Irlandia Północna), sprowadzony za darmo z Connor. A naszym przeciwnikiem był najsłabszy zespół ligi, Hayes. Takiego rywala wypadało rozklepać nawet z Benthamem i Eatonem w składzie, a więc bez dwóch podstawowych pomocników. Tymczasem degrengolada Gloucester trwała dalej i w kompromitującym stylu udało się nam zaledwie wywalczyć bezbramkowy remis, wcale nie będąc zespołem lepszym. W ataku nie pokazaliśmy tym razem absolutnie niczego, ani jednej udanej akcji, za to mnóstwo szóstoligowej kopaniny, której efektem były po cztery żółte kartki i rozbita twarz Ismaila, którego miało nam zabraknąć na finiszu sezonu. Myśl, by z taką grą rywalizować w Conference National, budziła we mnie przerażenie, ale stawało się to coraz bardziej prawdopodobne, gdyż Gravesend chyba nie chciało awansować — remisu 0:0 z Thurrock nie dało się inaczej wytłumaczyć w racjonalny sposób. Trzy mecze do końca, siedem punktów przewagi nad Margate i dziewięć nad mającym jeden mecz do rozegrania więcej Gravesend. A Hayes po tym spotkaniu pożegnało się z Conference South.

 

05.04.2008 Meadow Park, Gloucester: 1.410 widzów
CS (39/42) Gloucester [1.] — Hayes [22.] 0:0 (0:0)

Gloucester: B.Murphy — N.MacDonald, D.Winfield YC, I.Abdul Kadir, C.Thompson YC — H.Ismail (23. M.Gearing) — J.Bowler (72. R.Mansell), G.Lake, C.Bentham YC, S.Eaton YC (54. S.Cross) — S.Yao

MoM: Robbie Williams (DC; Hayes) — 8

Odnośnik do komentarza

Wyjazdowe spotkanie z Bath zapowiadało się na bardzo trudne. Na pozycji defensywnego rygla wystawić musiałem Benthama, w pomocy zagrali Gearing i Yao, a w ataku szansę dostał Addis. Byliśmy zdziesiątkowani i zdemoralizowani, a gospodarze wciąż jeszcze walczyli o baraże. Wynik tego pojedynku mógł być tylko jeden.

 

A jednak w pierwszej połowie zagraliśmy dobrze, acz nieskutecznie i miałem spore nadzieje na korzystny rezultat aż do 35. minuty. Wtedy to najlepszy zawodnik Gloucester w tym sezonie, Neil MacDonald, jak ostatni kretyn zagrał w poprzek pola karnego i Partridge bez trudu pokonał bezradnie wyciągniętego Murphy'ego. Do tego Gearing grać musiał z prowizorycznie zszytym udem i doskonale wiedziałem, że w sezonie zasadniczym już dla nas nie zagra. Po przerwie mieliśmy zaatakować, szukać remisu, może zwycięstwa... ale już w 47. minucie Matthews precyzyjnym dośrodkowaniem oszukał Abdul Kadira i Gillespie precyzyjnym strzałem podwyższył na 2:0 dla Bath. Zawodzili mnie bez wyjątku wszyscy, nawet Lake był bezbarwny niczym taśma klejąca, a w ataku ani Addis, ani Yao nie pokazali absolutnie niczego. Przegraliśmy w pełni zasłużenie, a jednak zbliżyliśmy się do bezpośredniego awansu na wyciągnięcie ręki — Gravesend tylko zremisowało z Dorchester, a Margate przegrało w Cambridge i potrzebowaliśmy już tylko dwóch punktów. W obecnej formie zespołu było to bardzo trudne zadanie.

 

12.04.2008 Twerton Park, Bath: 518 widzów
CS (40/42) Bath [9.] — Gloucester [1.] 2:0 (1:0)

14. S.O'Sullivan (B) knt.
35. S.Partridge 1:0
47. S.Gillespie 2:0

Gloucester: B.Murphy — N.MacDonald, D.Winfield (78. J.Cleverley), I.Abdul Kadir, C.Thompson — C.Bentham — J.Bowler (46. S.Mansell), G.Lake, M.Gearing, S.Yao (61. S.Eaton) — D.Addis

MoM: Steven Gillespie (ST; Bath) — 9

Odnośnik do komentarza

Dwa mecze do końca... a siwych włosów na głowie coraz więcej. Gravesend i Margate były coraz bliżej, a tymczasem bezbramkowy remis z ostatnim zespołem ligi stanowił największy sukces Gloucester ostatnich tygodni. Czy mogłem liczyć na cokolwiek więcej w wyjazdowym spotkaniu z Halesowen? Nadzieję mogłem pokładać wyłącznie w dwóch faktach — gospodarze o nic już nie grali, a do naszego składu wrócił filar defensywy, Hamze Ismail. Być może nawet Addis zdoła się w końcu przełamać, może coś do niego dotarło po wieczornym obiciu pyska przez nieznanych sprawców?

 

Gorzkie słowa, jakie zawodnicy wysłuchali ode mnie po kompromitacji w Bath, odniosły zamierzony cel, gdyż na murawie The Grove istniał tylko jeden zespół i jak za dawnych czasów była to drużyna w żółto-czarnych strojach. Owszem, Addis pudłował po staremu, samego siebie przeszedł w 25. minucie z metra trafiając w Dempsey'a — zresztą ta indolencja udzieliła się jego kolegom, gdyż dobijający ten strzał Lake również huknął w bramkarza, a spieszący z pomocą Bentham nie trafił do pustej bramki —, ale nasza postawa naprawdę mogła się podobać. Po pół godzinie gry MacDonald dośrodkował na krótki słupek, a najrówniej grający piłkarz "Tygrysów", Gregory Lake, cudownym wolejem z lewej nogi zdobył bezcennego gola na 1:0.

 

Po przerwie na boisku nic się nie zmieniło, nawet Addis pudłował po staremu w najdogodniejszych sytuacjach. Być może dlatego gdy w 79. minucie Bowler zagrał do niego w pole bramkowe, obrońcy odpuścili krycie, przekonani, że nic im nie grozi z jego strony. Spotkała ich równie wielka niespodzianka, co mnie, gdyż Darryl z zimną krwią dostawił nogę i posłał piłkę obok kompletnie bezradnego Dempsey'a. Teraz nic nie mogło już nam odebrać zwycięstwa, ostatnie minuty spotkania upływały jak we śnie i w końcu pan Watson gwizdnął po raz ostatni, a ja utonąłem w objęciach moich współpracowników. Gloucester City z marszu zawojowało Conference South i wywalczyło bezpośredni awans do piątej ligi! Powracający do Gloucester klubowy autokar otoczył parotysięczny tłum kibiców, kategorycznie domagających się postawienia mi pomnika przed Meadow Park, a zdumiony prezes przyznał, że zarząd spodziewał się opuszczenia przez klub ligi w przeciwnym kierunku. Ten dzień należał do nas.

 

19.04.2008 The Grove, Halesowen: 330 widzów
CS (41/42) Halesowen [15.] — Gloucester [1.] 0:2 (0:1)

31. G.Lake 0:1
48. W.Dean (H) knt.
79. D.Addis 0:2

Gloucester: B.Murphy — N.MacDonald (73. J.Cleverley), D.Winfield, I.Abdul Kadir, C.Thompson — H.Ismail (60. R.Mansell) — J.Bowler, G.Lake, C.Bentham, S.Eaton (60. S.Yao) — D.Addis

MoM: Gregory Lake (MC; Gloucester) — 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...