Doskonale cię rozumiem. Ja grając Valencią w półfinale Pucharu UEFA mogłem trafić m.in. na Arsenal, Chelsea czy Bayern. Modliłem się o każdy zespół byle nie Zaragozę. Oczywiście trafiłem na rywali z ligi i popłynąłem (3:1, 0:4), chociaż w rozgrywkach krajowych dwa razy zlałem ich po 2:0. Zespoły z tego samego kraju są w europejskich pucharach bardzo niewygodnymi przeciwnikami.
No i gratsy za awans oczywiście.