Skocz do zawartości

Duma & Tradycja


Jamal

Rekomendowane odpowiedzi

Odcinek 474

 

Eliminacje do Mistrzostw Świata na jakiś czas zostały wstrzymane. Wznowimy je dopiero wiosną przyszłego roku, ale postanowiłem trochę popracować z zespołem Czarnogóry i zaplanowałem sparingi w wolnych terminach. Pierwsze spotkanie zagraliśmy u siebie z reprezentacją Iraku. Miałem okazję do sprawdzenia kilku bliżej mi nieznanych graczy. W ataku zadebiutował Bogdanović, który ostatnio mówił w mediach, że bardzo chciałby zagrać dla Czarnogóry. Niestety nie popisał się skutecznością w 6. minucie nie wykorzystując stuprocentowej sytuacji. To była jedyna taka akcja, która przyniosła trochę emocji. Pierwsza połowa skończyła się totalną klapą. Żadna z drużyn nie potrafiła nawet w małym stopniu zagrozić bramce przeciwnika. Zawodnicy nie zachwycali mnie swoją grą, ale mimo to wyszliśmy na prowadzenie w 55. minucie. Marković wyszedł na wolną pozycję, zszedł do środka i mocnym strzałem pod poprzeczkę zapisał się na listę strzelców! Niestety znowu emocje ucichły, a rywale postraszyli nas trochę pod koniec meczu i na tym się skończyło.

 

Data: 17.11.2012

Stadion: Miejski Stadion Pod Goricom, Podgorica

Widzów: 9 321

Sędzia: Uriah Rennie (ENG)

MoM: Darko Marković (8) [Czarnogóra]

 

Poleksić – Nestorović, Mrvaljević, Bojović, Knezević – Drinić, Tumbasović, Vukcević, Marković, Cetković – Bogdanović

 

(MNE) Czarnogóra – (IRQ) Irak 1:0 (0:0) [Marković 55’]

-Towarzyski

 

Reprezentacja Polski niczym się nie wyróżniła w meczu z Grecją i przegrała 1:3, a honorowe trafienie zaliczył Janczyk.

Odnośnik do komentarza

Odcinek 475

 

Drugi wolny termin dla mojej reprezentacji wykorzystaliśmy na egzotyczną podróż do Togo. Mecz z tamtejszą drużyną to w pewnym sensie wyzwanie, bo afrykańska reprezentacja jest bardzo silna. W ataku straszyć nas będzie Adebayor. Wymieniłem kilku graczy pierwszej jedenastki i przystąpiłem do spotkania. Już w 7. minucie mogliśmy być lepsi. Cetković trafił jednak w poprzeczkę i okazało się jeszcze, że sędzia złapał Vucinić’a na spalonym, więc nie uznali jego gola. Za to gospodarze mieli więcej szczęścia 10 minut później. Adebayor zagrał w tempo do swojego kolegi, który wyprzedził wszystkich obrońców. Uderzył na długi słupek i z łatwością pokonał bramkarza. Takich właśnie sytuacji wolałbym uniknąć. Przynajmniej działo się więcej niż w meczu z Irakiem. W 22. minucie Bozović okazał się lepszy od Adebayor’a i zażegnał niebezpieczeństwo w trudnej sytuacji. Nestorović zagrał ładną, długą piłkę w 34. minucie do Vucinić’a, który zwodem minął dwóch obrońców, ale zabrakło mu zimnej krwi, żeby umieścić futbolówkę w siatce. Mirko starał się jeszcze pod koniec meczu, ale ostatecznie zakończyliśmy pierwszą połowę z wynikiem 1:0 dla gospodarzy. Zrobiłem kilka zmian i wyszliśmy na drugą odsłonę. Tym razem to bramkarz rywali miał więcej pracy. Ale dopiero w 74. minucie emocje sięgnęły zenitu i to za sprawą sędziego. Cetković podawał w pole karne, ale piłkę musnął bramkarz gospodarzy. To sprawiło, że Purović miał dogodną sytuację, żeby wyrównać i trafił do pustej siatki! Arbiter uznał jednak, że był spalony i nie mógł zaliczyć tego gola. Cały zespół zaprotestował, bo jak byk było widać, że bramka została zdobyta prawidłowo. 6 minut później znowu mieliśmy do czynienia z głupią i niepoważną decyzją sędziego. Karadzić dośrodkował z rzutu rożnego, a Peković dostawił nogę i pokonał bramkarza. Arbiter tym razem powiedział nam, że Mitar faulował przy tym golu i nie może go uznać, a mojemu defensorowi wręczył żółty kartonik. To już była lekka przesada. Trzy razy trafiliśmy dzisiaj do siatki rywala i za każdym razem sędzia miał coś do powiedzenia. Na szczęście w 83. minucie Lakicević postanowił, że odda strzał z dystansu, żeby nikt się nie mógł doczepić i potężna bomba z ponad 30 metrów wylądowała w siatce Togo! W końcu się udało! To jednak nie sprawiło, że któraś z drużyn od razu rzuciła się do ataku. Nam wystarczał remis, żeby być zadowolonym z gry. Jakby nie było to strzeliliśmy dzisiaj cztery gole z czego tylko jeden został uznany. Moim zdaniem – było bardzo dobrze.

 

Data: 21.11.2012

Stadion: Stade de Kégué, Lomé

Widzów: 18 175

Sędzia: Mike Morris (GAM)

MoM: Kossi Agassa (8) [Togo]

 

Bozović – Nestorović, Ribić, Jeknić, Peković – Drincić, Glavan, M. Cetković, Karadzić, Vukcević – Vucinić

 

(TOG) Togo – (MNE) Czarnogóra 1:1 (1:0) [sagbo 17’ – Lakicević 83’]

-Towarzyski

 

Polscy piłkarze w końcu zagrali dobry futbol i zremisowali z mocną reprezentacją Izraelu 1:1. Jedynego gola dla Orłów zdobył Piszczek. Pocieszające dla mnie było to, że w końcu zadebiutował Janota, któremu Skorża dał pograć przez ostatnie 10 minut. Dobre i tyle na sam początek jego reprezentacyjnej kariery.

Odnośnik do komentarza

Odcinek 476

 

W Gdańsku, gdzie rozegrać mieliśmy mecz z Lechią w 13. kolejce OE, spotkała nas niespodzianka. Listopad się kończy, a tu nagle atak zimy na północy Polski. W Poznaniu mieliśmy 15 stopni, a w Gdańsku zastał nas mróz i śnieg. Do ostatniej chwili niewiadomo było, czy mecz się odbędzie. Na Traugutta nie wiedzą co to ogrzewana murawa i porządkowi musieli uporać się ze śniegiem zalegającym na murawie. W końcu, z małym jednak opóźnieniem, ruszyliśmy z rozgrywkami. W mojej długiej kadencji w Kolejorzu tylko raz graliśmy na śniegu – podczas sparingu w Moskwie. Zima nie przeszkodziła nam w zdobyciu szybkiego gola. Odnaleźliśmy się na zmrożonym boisku i w 10. minucie Logasi dał nam prowadzenie. Myślałem, że będzie gorzej, ale piłkarze faktycznie sobie radzili w nowej sytuacji. Śnieg cały czas padał i lądował na boisku, ale przynajmniej jakieś akcje padały. W 29. minucie Janota zagrał z rzutu rożnego, a Casement pokonał bramkarza mocnym strzałem z prawej nogi! Prowadziliśmy już 2:0, ale rywale ruszyli do odwetu i postraszyli trochę Kazimierczaka w ostatnich minutach pierwszej połowy. Przerwa wydłużyła się do 20 minut, a to za sprawą mocnych opadów śniegu. Służby porządkowe nie mogły się uporać z działaniem Matki Natury, ale sędzia nakazał nam grać dalej. Było co raz gorzej, padało dość gęsto i to ograniczało widoczność, zawodnicy czasami podawali do przeciwnika, który i tak nie potrafił wykorzystać prezentu. Najgorsze było to, że utrzymywał się mróz i śnieg tak łatwo nie topniał. Arbiter zniecierpliwiony patrzył co chwilę na zegarek i widziałem po jego minie, że chętnie zakończyłby rozgrywki. Akcji już prawie w ogóle nie było. Piłkarze latali po boisku, żeby tylko nie zmarznąć, ale raczej nie myśleli o tym, żeby atakować bramkę rywala. Nie wiedzieliśmy, że w Gdańsku zastanie nas zima, więc co niektórzy nie byli przygotowani na to spotkanie. 4 minuty przed końcem sędzia podyktował rzut wolny. Wasilewski dośrodkował w pole karne, a Hirsz jakoś dostrzegł pomarańczową piłkę lecącą w jego kierunku i uderzył ja głową. Ta powoli wtoczyła się do siatki i zatrzymała się kilka centymetrów za linią bramkową. Arbiter nie dał szans gospodarzom na wyrównanie i zakończył spotkanie równo z wybiciem 90 minuty. Szybko uciekliśmy do szatni, a następnie wróciliśmy do Poznania, gdzie nadal panowała iście wiosenna pogoda.

 

Data: 24.11.2012

Stadion: ul. Traugutta, Gdańsk

Widzów: 14 975

Sędzia: Grzegorz Gilewski

MoM: Liran Logasi (8) [Lech]

 

Kazimierczak – Celeban, Wołąkiewicz, Casement, Dunlop – King, Kavlak, Kone (Fontaine 72’), Janota, Aborah (Marciniak 72’) – Logasi (Leszczak 45’)

 

(7) Lechia Gdańsk – (5) Lech Poznań 1:2 (0:2) [Hirsz 86’ – Logasi 10’, Casement 29’]

-Orange Ekstraklasa [13/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 477

 

Nie mogłem pojechać na poznańskie lotnisko Ławica, żeby przywitać się osobiście z gwiazdami z Madrytu, jak miałem to dotychczas w zwyczaju, a wszystko za sprawą zarządu, który oficjalnie powiedział mi, że rankiem oddano do użytku nowoczesne obiekty treningowe. Tak więc cały dzień przed meczem w Lidze Mistrzów trenowaliśmy na pięknych boiskach za ,,zamkniętymi drzwiami’’.

 

Stadion pełny, pogoda ładna, choć trochę padało, awans pewny, zawodnicy w pełnej gotowości i Real Madryt za przeciwnika. Czego chcieć więcej? Ładnego meczu z dużą ilością goli! Hiszpańscy piłkarze sprawili w 2. minucie, że kibice wcale się nie nudzili. Ramos przechwycił piłkę na skrzydle i dośrodkował do Higuain’a, który płaskim strzałem otworzył wynik spotkania. Spodziewałem się tego prędzej czy później, ale byłem totalnie zaskoczony w 7. minucie! Mikołajczak krótkim podaniem uruchomił Siwika, który zszedł do środka. Pomocnik nagle zdecydował się na strzał sprzed pola karnego, a piłka zakręciła w powietrzu i w pięknym stylu pokonała bramkarza! Tego się nie spodziewałem! Bardzo szybko wyrównaliśmy i to po ładnej akcji całego zespołu! W 17. minucie zrobiło się groźnie, gdy Agüero wyszedł na wolną pozycję i chwilę później był sam na sam z bramkarzem. Zivković na szczęście nie czuł strachu i rzucił się pod nogi atakującego, który nie zdążył zrobić zwodu. Chwilę później rywale wykonali rzut rożny, po którym futbolówka spadła na głowę Robinho. Zivko znów okazał się fantastycznym człowiekiem i końcami palców przerzucił piłkę nad poprzeczką. Hiszpanie dostali kolejny róg, a dośrodkowanie spadło tym razem na głowę Agüero. Mocny strzał został jednak sparowany przez goalkeeper’a. Królewscy nie dawali za wygraną i wykonali jeszcze jeden rzut rożny. Arbeloa postanowił zacentrować na głowę jakiegoś innego piłkarza i padło na Lucas’a. Ale Brazylijczyk podobnie jak jego koledzy z zespołu nie doprowadzili do kapitulacji bramkarza, który popisał się przy tej akcji refleksem. W 25. minucie Higuain dośrodkował w pole karne, a piłka przypadkiem odbiła się rykoszetem od Gavish’a i o mały włos nie zmyliła bramkarza! 2 minuty później postanowiliśmy ruszyć z kontrą. Fontaine zagrał do przodu, gdzie pojawił się Danch. Pomocnik uderzył sprzed pola karnego, ale Casillas złapał piłkę w dłonie. Mijało powoli półgodziny gry, a Galaktyczni ruszyli do ataku. Robinho rozpoczął kontrę zespołu podając do Higuain’a. Pomocnik dośrodkował w pole karne, gdzie znalazł się Agüero i Argentyńczyk mocnym strzałem pokonał Zivković’a. Szkoda, że sprawy przybrały taki niekorzystny obrót. Ale nie było sensu płakać nad rozlanym mlekiem, bo w 32. minucie Fontaine wrzucił piłkę z rzutu rożnego i Gavish pokonał bramkarza celną główką! Oczy niemal wypadły mi z oczodołów! Byłem bardziej zaskoczony niż w meczu z Juventusem! Goście przycisnęli nas do muru pod koniec meczu, ale zdołaliśmy oddać celny strzał na bramkę Casillas’a. Przed zejściem do szatni kontuzji nabawił się Robinho, który został zniesiony na noszach, ale po chwili wrócił na boisko. W 45. minucie Zivković popisał się niebywałymi umiejętnościami przy strzale Agüero! Gdyby nie Zivko to właśnie przegrywalibyśmy niesamowicie wysoko. A tak to remisowaliśmy 2:2 z czego byłem ogromnie dumny. Druga połowa zaczęła się od szybkiej kontry gości. Agüero po chwili znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale to właśnie nasz goalkeeper był w tej sytuacji lepszy! 2 minuty później Wisio popisał się fantastycznym zagraniem do Fontaina, który uwolnił się spod opieki obrońców. Jedyną przeszkodą był Casillas, którego niestety nie zdołał już pokonać. Doskonale widziałem jak piłkarze Realu wkurzają się, że nie mogą pokonać mojego bramkarza. Szukali różnych sposób, ale wszystko przychodziło im z ogromną trudnością. Pokazaliśmy, że nie jesteśmy chłopcem do bicia, a udowodniliśmy to w 56. minucie! Wilk popisał się szybkością i zszedł do środka mając piłkę przy nodze. Oddał potężny strzał, ale bramkarz odbił piłkę w bok. I to był dla nas ogromny prezent, który wykorzystał Siwik dobijając futbolówkę do pustej siatki! O mało nie dostałem zawału, bo właśnie prowadziliśmy z Realem Madryt! Ta drużyna jest naszpikowana gwiazdami, to nie to samo co Juventus czy Barcelona. Kibice niemal sikali z radości i czułem jak wszystko się trzęsie. W 60. minucie Higuain uniknął spalonego i zostawił moich obrońców w tyle. Popatrzył na Zivković’a i to go chyba zmyliło, bo piłka chwilę później była w objęciach mojego bramkarza. 2 minuty później Higuain miał z kim wymieniać podania w naszym polu karnym. Ostatecznie Robinho wrzucił futbolówkę na głowę Argentyńczyka, który oddał kąśliwy strzał. Zivko w fantastycznym stylu zażegnał niebezpieczeństwo i nadal prowadziliśmy 3:2! Jednak nie tak długo jak byśmy chcieli. W 68. minucie Robinho dośrodkował w pole karne, a Agüero oddał strzał z prawej nogi. Piłka trafiła w bramkarza, który jednak nie zdołał jej opanować. Dlatego Argentyńczyk z łatwością dobił futbolówkę do odsłoniętej bramki i wszystko zaczynało się od początku. Królewscy byli zadowoleni z wyniku i odpuścili trochę, a nam zabrakło już sił, żeby zaatakować ich bramkę. Sędzia postanowił więc urozmaicić trochę rozgrywki i porozdawał kilka żółtych kartek. 3 minuty przed końcem Kone mógł zaistnieć w dzisiejszym meczu. Celnie podał do Siwika, który nie zastanawiał się długo i huknął na bramkę gości. Casillas z klasą obronił strzał, a następnie groźną dobitkę Michała. Wydawało się, że spotkanie zakończy się szczęśliwym remisem, ale rywale wykorzystali swoje nieprzeciętne umiejętności w 88. minucie. Robinho wrzucił w pole karne, a Higuain uwolnił się spod opieki mojego obrońcy. Trafił jednak w bramkarza, który ładnie sparował uderzenie choć trochę pechowo dla mojego zespołu. Zivković upadł na ziemię i zanim z niej wstał to było już 4:3 dla gości. Agüero bardzo szybko dopadł do bezpańskiej piłki i czubkiem buta sprawił, że przekroczyła ona linię bramkową. Emocje sięgały już zenitu, a zagotowało się w 92. minucie, gdy Lucas dostał czerwoną kartkę. Nie pomogło to nam w zdobyciu wyrównującego gola. Przegraliśmy z Królewskimi 3:4 po bardzo wyrównanej grze. Mogę być jednak dumny ze swoich piłkarzy, którzy zagrali kawał wspaniałego futbolu. Kibice dziękowali nam przez niemal kwadrans, bo takiej gry się spodziewali. A skoro mamy już zapewniony awans to nikt nie zwracał na to uwagi, że Hiszpanie zgarnęli komplet punktów. Liczy się to, że graliśmy z nimi jak równy z równym i na pewno w przyszłości dopniemy swego.

 

Data: 28.11.2012

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 23 372

Sędzia: Jack Knight (ENG)

MoM: Zivko Zivković (10) [Lech]

 

Zivković – Fernandinho (Celeban 72’), Wisio, Gavish, Shawcross – Danch, Mikołajczak (Kone 72’), Fontaine, Wilk, Siwik – Høiland (Pesonen 45’)

 

(2) Lech Poznań – (1) Real Madryt 3:4 (2:2) [siwik 7’, 56’, Gavish 32’ – Higuain 2’, Agüero 29’, 68’, 88’]

-Liga Mistrzów, faza grupowa [5/6]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 478

 

Podsumowanie (listopad):

 

Ranking: 1. Hiszpania (1912); 2. Argentyna (1898); 3. Niemcy (1826); 74. Polska (444); 111. Czarnogóra (165)

 

Bilans spotkań (klub): 6 (2-2-2) 15:13

Bilans spotkań (reprezentacja): 2 (1-1-0) 2:1

Najlepszy strzelec (klub): Tommy Høiland – 5 goli

Najlepszy strzelec (reprezentacja): Marković i Lakcević – 1 gol

Ekstraklasa: 3 miejsce

Puchar Polski: odpadliśmy – 3 runda

Puchar Ekstraklasy: faza grupowa (4/6) – 1 miejsce (awans)

Liga Mistrzów: faza grupowa (5/6) – 2 miejsce (awans)

Finanse: € 10,61 mln (+ 112 tys.)

 

Transfery (Świat):

 

1. Marko Markovski (Helsingborg) -> Göteborg za € 1,5 mln

2. Loic Poujol (Boulogne) -> Caen za € 700 tys.

3. Saban Ozdogan (Norrköping) -> Goteborg za € 450 tys.

 

Transfery (Polska): brak

 

Ligi zagraniczne:

 

Anglia: Arsenal (+3)

Francja: PSG (+1)

Niemcy: Hertha Berlin (+5)

Grecja: Larisa (+2)

Włochy: Juventus (+6)

Holandia: ADO Den Haag (+4)

Portugalia: Porto (+3)

Irlandia: mistrz – Cork City (+1); puchar – Cork City

Rosja: mistrz – Zenit St. Petersburg (+11)

Szkocja: Rangers (+3)

Hiszpania: Real Madryt (+2)

Szwecja: mistrz – Norrköping (+1); puchar – Göteborg

Serbia: Vojvodina (+1)

Polska: Wisła Kraków (+1)

Odnośnik do komentarza

Dlaczego uważasz, że nie wychodzi mi prowadzenie reprezentacji i klubu jednocześnie :>? W ostatnim miesiącu miałem 7 zwycięstw w 7 meczach. Ze spotkania z Realem jestem zadowolony, ale zabrakło szczęścia. W lidze słabo, bo mamy mecze zaległe, a do tego wystawiam rezerwowy skład, bo ligę gramy zwykle po LM, kiedy kluczowi gracze są zmęczeni. Będzie dobrze :]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 479

 

Dałem odpocząć swoim kluczowym zawodnikom, którzy zmagali się ostatnio z Hiszpanami. Odwalili kawał dobrej roboty i należy im się trochę wolnego. Zebrałem więc rezerwowych i przystąpiłem do zaległych spotkań w Pucharze Ekstraklasy. W Poznaniu gościliśmy Jagiellonię Białystok. Rywale pokazali agresywny futbol na samym początku dzięki czemu zyskaliśmy rzut wolny z dogodnej pozycji. Dośrodkowanie mógł wykorzystać King, ale trafił jedynie w boczną siatkę. Staraliśmy się zmusić bramkarza do kapitulacji przez najbliższe kilkanaście minut, ale nic z tego. Nasze starania poszły na marne, gdy w 24. minucie Gajtkowski wykorzystał dośrodkowanie swojego kolegi i pokonał mojego bramkarza kąśliwym strzałem oddanym głową. Kazimierczak był przy tym zagraniu bez szans, piłka przelobowała go nie okazując mu przy tym litości. Mimo to bramkarz zagrał bardzo dobrą pierwszą połowę, bo goście mieli kilka swoich sytuacji, po których mogli powiększyć prowadzenie. Nie wmawiałem zawodnikom, że oczekuję od nich zwycięstwa. Awans mieliśmy już pewny, z resztą te rozgrywki mało mnie interesowały. Traktowałem je bardzo luźno, podobnie jak dzisiejszy mecz. Dlatego brakowało klarownych sytuacji w drugiej odsłonie i głównie to goście siedzieli w naszym polu karnym. W 90. minucie King uderzył z dystansu i nawet pokonał bramkarza, ale sędzia nie uznał gola, gdyż podobno Kone był na spalonym. Niestety nie udało się przekonać arbitra, że popełnił karygodny błąd i zostaliśmy z niczym, a rywale zainkasowali 3 punkty.

 

Data: 1.12.2012

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 9 916

Sędzia: Jacek Walczyński

MoM: Krzysztof Gajtkowski (8) [Jagiellonia]

 

Kazimierczak – Gamla, Wołąkiewicz, Dunlop, Casement – King, Kone, Kavlak (Mikołajczak 45’), Janota (Wilk 65’), Aborah (Mikołajczak 65’) – Leszczak (Logasi 71’)

 

(1) Lech Poznań – (3) Jagiellonia Białystok 0:1 (0:1) [Gajtkowski 24’]

-Puchar Ekstraklasy, faza grupowa [5/6]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 480

 

Kilka dni po meczu z Jagą znowu musieliśmy grać w Pucharze Ekstraklasy. Na szczęście to już ostatnie spotkanie w tych rozgrywkach w obecnym roku. W Poznaniu zameldował się ŁKS z Łodzi. Przeczuwałem, że będzie ciężko, ale się myliłem. Już w 1. minucie meczu Leszczak wykorzystał dośrodkowanie Janoty i pokonał bramkarza z pięciu metrów! Michał również chciał wpisać się na listę strzelców i dokonał tego już w 8. minucie. Szybko rozmontowaliśmy obronę gości nie dając im spokojnie rozegrać piłki. Ale po tych golach gra nagle stała się bardzo wyrównana. Bramkarz nie dawał się już zaskakiwać, ich obrona grała bardziej pewnie, a i czasem zaatakowali naszą bramkę. Jednak byli bezradni w 28. minucie, gdy Fontaine oddał potężny strzał z dystansu i Szmatuła wleciał z piłką do własnej bramki! Chwilę później w dobrej sytuacji był Kavlak i w podobnym stylu podwyższył na 4:0! Pierwsza połowa skończyła się na drugim trafieniu Fontaina, który przedryblował całą obronę gości i zakończył swoją akcję płaskim strzałem prosto do bramki przeciwnika. Niespodziewanie druga połowa straciła na jakości i zaczęło brakować emocji. W 60. minucie Kuświk wpisał się na listę strzelców, ale nikt już nie wierzył, że łodzianie mogą powstać. Przez resztę meczu najjaśniejszą postacią był Szmatuła, który bronił wszystkie strzały lecące w jego kierunku. Ale nikt by nie obronił fantastycznego strzału Logasi’ego w 89. minuty. Uderzył ze skraju pola karnego na długi słupek, a piłka przelobowała bramkarza i wpadła centralnie w okienko zakręcając dodatkowo w powietrzu! Gol pierwsza klasa, nawet najlepszy bramkarz świata miałby z tym problemy! I tym ładnym akcentem skończyliśmy rozgrywki w fazie grupowej Pucharu Ekstraklasy, a ćwierćfinałem ruszymy dopiero wiosną.

 

Data: 4.12.2012

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 11 892

Sędzia: Jacek Granat

MoM: Jean-Pascal Fontaine (9) [Lech]

 

Janukiewicz – Celeban, Wołąkiewicz, Dunlop, Casement – King, Fontaine, Kavlak (Kone 59’), Janota, Marciniak (Aborah 45’) – Leszczak (Logasi 68’)

 

(1) Lech Poznań – (3) ŁKS Łódź 6:1 (5:0) [Leszczak 1’, Janota 8’, Fontaine 28’, 42’, Kavlak 31’, Logasi 89’ – Kuświk 60’]

-Puchar Ekstraklasy, faza grupowa [6/6]

 

Grupa B:

 

1. Lech Poznań – 13 pkt (A)

2. Jagiellonia Białystok – 8 pkt (A)

3. ŁKS Łódź – 6 pkt

4. GKS Bełchatów – 4 pkt

Odnośnik do komentarza

Odcinek 481

 

Dwa dni przed meczem ligowym z Wisłą Kraków, zarząd ogłosił mi, że rozbudowa stadionu została zakończona. Od teraz będziemy dysponować obiektem, który może pomieścić 37 749 osób, do tego jest cały zadaszony i pięknie zrobiony w środku. Kibice od razu rzucili się na wejściówki, żeby tylko obejrzeć szlagierowe spotkanie w większym gronie. W dniu meczu obiekt był wypełniony niemal cały. Pomimo wygodnych krzesełek, kibice woleli stać i głośno dopingować mój zespół. Nasz dwunasty zawodnik właśnie urósł w siłę. Fernandinho próbował dać nam prowadzenie w 5. minucie, ale piłka po rzucie wolnym trafiła jedynie w boczną siatkę. Obrońca nie był jedynym piłkarzem, który starał się pokonać Mielcarza. Inni zawodnicy przeprowadzili dość ciekawe akcje, ale wszystko lądowało w objęciach bramkarza. W 25. minucie Gavish wybił piłkę daleko przed siebie, ale ani Logasi, ani Król nie przejęli futbolówki. Zrobił to Wilk, który wybiegł im zza pleców i dzięki temu zostawił wszystkich w tyle. Strzelił mocno pod poprzeczkę i nie dał najmniejszych szans bramkarzowi! Głośna radość kibiców dała nam się we znaki. Podwyższyliśmy nasze prowadzenie dopiero w 43. minucie po dobrze wykonanym rzucie rożnym. Dośrodkował Kavlak, a wykończył oczywiście Gavish, który przyzwyczaił nas do takich strzałów głową! Druga połowa wcale się nie zmieniła. Nadal byliśmy drużyną lepszą, a Biała Gwiazda jeszcze nie oddała celnego strzału w tym meczu. Dokonali tego dopiero w 65. minucie, ale Zivković poradził sobie z Pawłem Brożkiem. 2 minuty później Wilk kapitalnie dośrodkował w pole karne, gdzie znalazł się Pesonen. Napastnik nie zastanawiając się długo oddał strzał z pierwszej piłki i trafił tuż przy słupku! Zdeklasowaliśmy rywali i wiedziałem już, że mamy pewne 3 punkty. Później się zastanowiłem, czy aby na pewno wypowiedziałem te słowa w dobrej godzinie, ale na szczęście Wisła nie postanowiła nas męczyć w ostatnich minutach i łatwo oddała mecz. Debiut na ,,nowym-starym’’ stadionie jak najbardziej udany!

 

Data: 8.12.2012

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 36 746

Sędzia: Grzegorz Gilewski

MoM: Jakub Wilk (8) [Lech]

 

Zivković – Fernandinho, Wisio, Gavish, Shawcross – Danch, Mikołajczak (Kone 45’), Kavlak, Wilk, Siwik (Marciniak 68’) – Logasi (Pesonen 45’)

 

(4) Lech Poznań – (3) Wisła Kraków 3:0 (2:0) [Wilk 25’, Gavish 43’, Pesonen 67’]

-Orange Ekstraklasa [14/30]

Odnośnik do komentarza

Pietia: Oby się poprawiły, bo budowa zabrała mi niemal 12 mln euro z konta. Zwykle mam pełny stadion w ciągu roku zarabiam 4,6 mln euro plus na karnetach 1 mln euro, bo zwykle wykupuje 15-20 tys. osób jeśli mnie pamięć nie myli.

Marcin28J: Brazylia jest na 28. miejscu w rankingu światowym... -> http://img20.imageshack.us/my.php?image=brazyliasy5.jpg

 

Odcinek 482

 

Po rozegraniu dobrych spotkań na krajowych boiskach przyszedł czas, żeby dokończyć etap Ligi Mistrzów zwany faza grupowa. Wybrałem się z najlepszymi piłkarzami do stolicy Turcji, choć mecz był tak naprawdę o nic i wcale nie musiał się odbyć. Ja miałem już pewny awans, Fenerbahce pewny start w UEFA w nowym roku i żaden wynik niczego nie zmieniał. Spotkanie ułożyło się po myśli gospodarzy już w 5. minucie, gdy sędzia podyktował dla nich rzut karny. Wykorzystał go pewnym strzałem Ferreyra. Przez następne minuty najlepszy na boisku był Zivković, który zatrzymał nacierających rywali. Nie dał jednak rady utrzymać takiego wyniku zbyt długo i w 23. minucie Ferreyra wykorzystał dośrodkowanie swojego kolegi z zespołu i pokonał mojego bramkarza płaskim strzałem. Działo się tak samo jak rok temu, gdy również graliśmy ostatni mecz z Turkami w Stambule. Jednak i wtedy mieliśmy pewny awans z grupy, więc nie zależało mi na wyniku. Podobnie jest dzisiaj. Po pierwszej połowie przegrywaliśmy 0:2, ale drugą odsłonę zaczęliśmy z mocnego kopyta. Sytuacja się odwróciła i to my atakowaliśmy bramkę gospodarzy, a nie inaczej. Serdar był jednak nie do zdarcia i twardo trzymał się między słupkami. Za to rywale wykorzystali sytuację w 62. minucie i Sychev sprawił, że Zivković wyciągał po raz trzeci piłkę z siatki. Zdobyliśmy się na strzelenie honorowego gola 10 minut później, a na listę strzelców wpisał się Mikołajczak. Gospodarzy wynik satysfakcjonował, a ja nie chciałem przemęczać swoich graczy, więc do końca meczu było nudno i bezbarwnie. Porażka oczywiście niczego nie zmieniła i awansowaliśmy do 1/8 finału z drugiego miejsca w grupie.

 

Data: 11.12.2012

Stadion: Sükrü Saracoglu, Stambuł

Widzów: 51 963

Sędzia: Thorsten Kinhöfer (GER)

MoM: Osmar Ferreyra (9) [Fenerbahce]

 

Zivković – Fernandinho, Wisio, Shawcross (Wołąkiewicz 45’), Gavish – Danch, Mikołajczak, Kone, Janota (Wilk 72’), Siwik – Høiland (Pesonen 72’)

 

(3) Fenerbahce Stambuł – (2) Lech Poznań 3:1 (2:0) [Ferreyra kar. 5’, 23’, Sychev 62’ – Mikołajczak 72’]

-Liga Mistrzów, faza grupowa [6/6]

 

Grupa A

 

1. Real Madryt – 16 pkt (A)

2. Lech Poznań – 9 pkt (A)

3. Fenerbahce Stambuł – 8 pkt (UEFA)

4. Dinamo Bukareszt – 1 pkt

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...