Skocz do zawartości

Duma & Tradycja


Jamal

Rekomendowane odpowiedzi

Odcinek 455

 

Po pewnym i efektownym zwycięstwie nad Koroną trochę odżyły nadzieje na to, że szybko wróci do Poznania futbol na wysokim poziomie. Miałem okazję potwierdzić tą regułę w następnym spotkaniu z GKS-em Bełchatów w ramach Pucharu Ekstraklasy. Oczywiście wystawiłem w miarę rezerwowy skład, a między słupkami zadebiutował Kazimierczak. I to właśnie on miał najwięcej pracy w zespole na samym początku meczu. Szybko jednak pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną lepszą. W 10. minucie Leszczak wyszedł do bardzo długiego podania popisując się przy tym szybkością. Dośrodkował z bocznej linii w pole karne, a Janota pokonał bramkarza płaskim strzałem z pięciu metrów! Podobno Maciej Skorża pojawił się na trybunach, żeby obserwować grę Michała. 4 minuty później podwyższyliśmy prowadzenie, a raczej zrobili to za nas rywale. Marciniak dośrodkował w pole karne, ale Gieraga zamiast wybić piłkę przed siebie to trafił do własnej siatki. Sędzia postanowił uprzykrzyć nam życie w 27. minucie. Podyktował rzut karny dla przeciwnika, którego wykorzystał Kawa. To dało nadzieje bełchatowianom, ale odebrał je Gamla w 32. minucie, gdy wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i pokonał bramkarza mocną główką. 5 minut później Marciniak dostał piłkę na prawym skrzydle i sam pobiegł na bramkę. Już chciałem krzyczeć w jego kierunku, żeby podał, ale ten oddał strzał i niespodziewanie zdobył gola! Utrzymaliśmy wysokie prowadzenie, które jednak zmniejszyło się w 57. minucie za sprawą strzału Piątka z dystansu. Rywale wcale nie składali broni i walczyli o remis. W 66. minucie Kawa wykorzystał zamieszanie w naszym polu karnym i sprawił, że piłka przekroczyła linię bramkową. Nie zrobiło się ciekawie, ale humor poprawił nam Pesonen w 73. minucie, który przed momentem pojawił się na boisku. Uderzył na bramkę, ale lepszy okazał się bramkarz, który sparował strzał. Piłka poleciała w kierunku linii końcowej, ale Fin postanowił dobić ją do pustej bramki. Myślałem, że mu się nie uda, ale napastnik o dziwo trafił z zerowego kąta do siatki! Przypieczętował tym samym efektowne zwycięstwo po wyrównanej grze.

 

Data: 26.09.2012

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 10 004

Sędzia: Grzegorz Gilewski

MoM: Jakub Kawa (8) [GKS]

 

Kazimierczak – Gamla, Wołąkiewicz, Shawcross, Dunlop (Gavish 66’) – King, Kavlak, Mikołajczak (Gobbi 45’), Janota, Marciniak (Siwik 66’) – Leszczak (Pesonen 71’)

 

(-) Lech Poznań – (-) GKS Bełchatów 5:3 (4:1) [Janota 10’, Gieraga sam. 14’, Gamla 32’, Marciniak 37’, Pesonen 73’ – Kawa kar. 27’, 66’, Piątek 57’]

-Puchar Ekstraklasy, faza grupowa [1/6]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 456

 

Przed drugim meczem w Lidze Mistrzów zapowiadał się spacerek. Mieliśmy do rozegrania jeszcze spotkanie w 2 rundzie Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa. Los tak chciał, że zagraliśmy to na Bułgarskiej bez możliwości rewanżu. Jednak to nie dało nam aż tak wyraźnej przewagi. Trudno przedostawaliśmy się przez szczelną defensywę gości. Ale w końcu Høiland huknął w 19. minucie w poprzeczkę i od tej pory było już tylko lepiej. W 27. minucie Norweg dopiął swego i pokonał bramkarza płaskim strzałem po ziemi! Musieliśmy czekać niecałe 10 minut, żeby Tommy podwyższył wynik i drugi raz wpisał się na listę strzelców. Wydawało się, że skończymy pierwszą połowę wynikiem 2:0, ale w 41. minucie Fernandiho uderzył z rzutu wolnego, a Siwik wbił piłkę z najbliższej odległości. Niespodziewanie rywale zabrali się za odrabianie strat w drugiej połowie. Piłka spadła na nogę Jacka Iwana, który uderzył nie zastanawiając się ani sekundy dłużej i pokonał bramkarza. To jednak nie bardzo zrobiło na nas wrażenie i w 65. minucie Fernandinho wpakował futbolówkę do siatki z rzutu wolnego. Prowadziliśmy już 4:1, ale Logasi uznał, że warto jeszcze dobić rywala i w 77. minucie wykorzystał dośrodkowanie od swojego kolegi. Pewnie wygraliśmy z trzecioligową drużyną i w końcu nasza gra wygląda już trochę lepiej. To dobry prognostyk przed meczem w Lidze Mistrzów.

 

Data: 29.09.2012

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 10 000

Sędzia: Grzegorz Gilewski

MoM: Tommy Høiland (9) [Lech]

 

Kazimierczak – Fernandinho, Wisio, Gavish, Shawcross – Danch, Fontaine, Mikołajczak, Siwik (Aborah 72’), Wilk (Janota 72’) – Høiland (Logasi 45’)

 

(1 L) Lech Poznań – (3 L) Raków Częstochowa 5:1 (3:0) [Høiland 27’, 35’, Siwik 41’, Fernandinho 65’, Logasi 77’ – Iwan 60’]

-Puchar Polski, 2 runda

Odnośnik do komentarza

Odcinek 457

 

Podsumowanie (wrzesień):

 

Ranking: 1. Argentyna (1985); 2. Hiszpania (1952); 3. Niemcy (1735); 65. Polska (488)

 

Bilans spotkań (klub): 6 (4-0-2) 19:14

Najlepszy strzelec (klub): Høiland i Janota – 3 gole

Ekstraklasa: 8 miejsce

Puchar Polski: 3 runda (vs. ŁKS Łódź ?:?)

Puchar Ekstraklasy: faza grupowa (1/6) – 1 miejsce

Liga Mistrzów: faza grupowa (1/6) – 4 miejsce

Finanse: € 10,73 mln (- 1,85 mln)

 

Transfery (Świat):

 

1. Carlos (Vasco) -> Parana za € 5,75 mln

2. Wanderley (Ponte Preta) -> Internacional za € 5,25 mln

3. Bileu (Internacional) -> Santos za € 4,4 mln

 

Transfery (Polska): brak

 

Ligi zagraniczne:

 

Anglia: Bolton (+2)

Francja: PSG (+1)

Niemcy: Hertha Berlin (+5)

Grecja: Ergotelis (+1)

Włochy: Lecce (+3)

Holandia: Ajax (+1)

Portugalia: Porto (+1)

Irlandia: Derry City (+1)

Rosja: Zenit St. Petersburg (+9)

Szkocja: Rangers (+1)

Hiszpania: Real Madryt (+3)

Szwecja: Norrköping (+2)

Serbia: Crvena Zvezda (+0)

Polska: ŁKS Łódź (+0)

Odnośnik do komentarza

FM mode off, ale domyślam się, że kasa leci na rozbudowę stadionu i bazy treningowej ze szkółką juniorów. Mają mi powiększyć stadion o 12,5 tysiąca miejsc, a to pochłania sporo pieniędzy. Do tego szykują się transfery zimowe i na dodatek przychodzi trochę mało kibiców.

Odnośnik do komentarza

Odcinek 458

 

Los spłatał nam figla i w nowej edycji Champions League ponownie musimy zmierzyć się z tureckim Fenerbahce Stambuł. Z rywalami graliśmy cztery razy rok temu. Raz wygraliśmy, tyle samo przegraliśmy i dwa razy skończyło się podziałem punktów. Tym razem nie zamierzałem tak zwyczajnie odpuszczać zwłaszcza, że w grę wchodzi walka o awans. Topuz postraszył nas już w pierwszej minucie trafiając w boczną siatkę. W 7. minucie byliśmy o włos od strzelenia bramki, ale zabrakło szczęścia. Gobbi dośrodkował w pole karne, a Leszczak musiał tylko dostawić nogę. Niestety piłka trafiła w otwarte ręce bramkarza. Ale nie zraziliśmy się do atakowania i po kwadransie gry prowadziliśmy już 1:0! Leszczak zacentrował do środka, ale bramkarz wyszedł obronną ręką przy strzale Wilka. Dobrze, że Marciniak był w pobliżu i szybko dobił futbolówkę do odsłoniętej bramki! Niewiele ponad 10 minut później Zivković popisał się fantastyczną paradą przy strzale Sychev’a. Nasza radość z prowadzenia utrzymała się dość długo, bo do 35. minuty, kiedy to Appiah dostał piłkę w polu karnym i z łatwością pokonał goalkeeper’a. Zaczęła się wyrównana gra do końca pierwszej połowy, która zakończyła się kontrowersyjną decyzją sędziego, który nie podyktował dla nas rzutu karnego po ewidentnym faulu w szesnastce. Początek drugiej odsłony sprawił, że o mało nie zszedłem na zawał. Guzman uderzył z woleja, ale na szczęście Zivković rzucił się pod nogi atakującego i zażegnał niebezpieczeństwo bohaterską paradą. W 57. minucie Sychev uderzył z dystansu, a piłka odbiła się rykoszetem od obrońcy i dzięki temu wpadła w objęcia bramkarza. 3 minuty później w wyniku zamieszania mogliśmy stracić gola na własne życzenie. Sychev dośrodkował z rzutu rożnego, a futbolówka spadła na głowę Gavish’a, następnie na głowę Dancha i tylko dzięki bramkarzowi nie wbiliśmy sobie gola. Trzeba było zacząć działać, bo czas uciekał, więc w 69. minucie postanowiliśmy wykorzystać rzut wolny z dogodnego miejsca. Fernandinho uderzył technicznie i nie dał najmniejszych szans bramkarzowi! Brazylijczyk strzela drugiego gola w naszych barwach. Podpisał nowy kontrakt i stwierdził, że już się zaaklimatyzował w nowym otoczeniu. Teraz dopiero widzę, że mogę wyciągnąć z niego maksimum. Szczęśliwie prowadziliśmy 2:1 i kazałem zawodnikom utrzymać ten cenny wynik do końca. Ale Pesonen nie chciał mnie słuchać i popędził na bramkę gości. Chwała mu za to, bo kontra zakończyła się przepięknym strzałem obok bramkarza i powiększyliśmy swoje prowadzenie! Zaledwie 2 minuty później Fin popisał się fantastycznym zagraniem do Wilka, a pomocnik w podobnym stylu zdobył czwartego gola dla mojego zespołu! Nie mogłem w to uwierzyć, że tak wysoko ogrywamy Turków, z którymi zwykle się męczymy. Ucieszyłem się ogromnie widząc jak mój zespół odzyskuje wiarę w grę i dobre wyniki. Nie będę jednak głośno mówił, że kryzys zażegnany, bo niewiadomo co czeka nas w następnym meczu. Gavish niespodziewanie zahaczył rywala w 87. minucie i sędzia od razu podyktował rzut karny dla gości. Wykorzystał to Topuz, ale ta bramka była tylko na otarcie łez. Wygrana wyrzuciła nas na 2 miejsce w grupie.

 

Data: 3.10.2012

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 23 375

Sędzia: Michael Hampshire (SCO)

MoM: Jakub Wilk (8) [Lech]

 

Zivković – Fernandinho, Wisio, Gavish, Shawcross – Danch, Fontaine, Gobbi (Kavlak 45’), Wilk, Marciniak (Siwik 72’) – Leszczak (Pesonen 72’)

 

(4) Lech Poznań – (2) Fenerbahce Stambuł 4:2 (1:1) [Marciniak 15’, Fernandinho 69’, Pesonen 81’, Wilk 83’ – Appia 35’, Topuz kar. 87’]

-Liga Mistrzów, faza grupowa [2/6]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 459

 

Po środowym spotkaniu w Champions League nasze humory były bardzo dobre. Wysoka wygrana z trudnym przeciwnikiem mocno nas podbudowała i do ligowego meczu z Arką Gdynia podeszliśmy pełni wiary w swoje umiejętności. Moje samopoczucie zostało lekko ,,podrasowane’’, gdy dostałem ofertę pracy od czarnogórskiego ZPN-u. Dopiero co zaniechałem pracy z reprezentacją USA, a tu znajduje się wolne miejsce w Czarnogórze – europejskiej drużynie, która ma aspiracje do tego, by walczyć z najlepszymi na Starym Kontynencie. Nie zastanawiałem się długo zważając na to, że zawsze marzyłem o poprowadzeniu europejskiej reprezentacji, a moje CV było już wielokrotnie odrzucane w kilku drużynach narodowych. Nie miałem nawet cienia wątpliwości, że odbije się to na wynikach w klubie. W końcu do Czarnogóry jest bliżej niż do USA, czy Ghany więc będę mógł lepiej pogodzić ze sobą obowiązki w Kolejorzu i reprezentacji. Na ławce trenerskiej mojego nowego zespołu zadebiutuję już za niecały tydzień w meczu eliminacyjnym z Walią. W naszej grupie oprócz rywali z Wysp Brytyjskich mamy jeszcze Francję, Danię, Belgię oraz Matlę. O awans będzie piekielnie trudno, ale postaramy się zakończyć eliminacje z twarzą. Pierwsze spotkanie mój poprzednik już zagrał i poległ z Francuzami 0:3.

 

Sprawy reprezentacji musiałem odłożyć jednak na wieczór, bo czekało mnie spotkanie w lidze. Już czas, by odrobić straty, a z zaistniałej sytuacji wynika, że musimy wygrać dwa mecze pod rząd, żeby zostać numerem jeden w Orange Ekstraklasie. Początek spotkania mieliśmy udany, bo poleciało kilka celnych strzałów na bramkę gospodarzy. Na gola musieliśmy jednak poczekać do 23. minuty. Wilk popędził lewym skrzydłem i zagrał do środka, gdzie czekał Logasi. Izraelczyk samotnie zaszarżował na bramkę i oddał strzał sprzed pola karnego. Piłka trafiła w bramkarza, ale Liran postanowił dobijać. Drugi raz również trafił w goalkeeper’a. Dopiero za trzecim razem futbolówka posłusznie wtoczyła się do siatki przeciwnika i trybuny na stadionie ucichły. Kibice mieli powody do niezadowolenia również 3 minuty później. Mikołajczak zagrał przed siebie, a do podania wyszedł Logasi. Napastnik nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem bezradnego bramkarza i zwiększył nasze prowadzenie. Na tym się jednak nie skończyło. Zawodnicy grali z polotem i fantazją czego efektem był fantastyczny gol Aborah’a w 30. minucie z dość ostrego kąta! Położyliśmy rywala na łopatki i o to w tym meczu chodziło. W końcu odegrałem się za ostatnie porażki z Arką. Druga połowa ułożyła się po naszej myśli dzięki dobremu sędziowaniu. Arbiter podyktował dla nas rzut karny w 53. minucie wyrzucając przy okazji Rybkiewicza za ostry faul. Strzał z jedenastu metrów na bramkę zamienił oczywiście Wołąkiewicz. Był on jednak w cieniu swojego kolegi z zespołu – Logasi’ego, który 2 minuty później oddał kapitalny strzał! Piłka zakręciła w czasie lotu i wpadła czysto w okienko bramki! Nawet kibice Arki zaczęli klaskać mimo, że nie mieli dzisiaj powodów do śmiechu. Ja również. Liran chwilę później musiał zejść z boiska na noszach. Co prawda planowałem wprowadzić Leszczaka, ale trochę później i nie chciałem przy tym tracić kluczowego zawodnika, bo kontuzja wyglądała na dość poważną. Po zejściu Izraelczyka nasza gra jakby spadła z tonu. Rzadziej atakowaliśmy bramkę rywali, którzy mogli się poczuć trochę bardziej bezpiecznie. Przyczajony tygrys jednak zaatakował w 94. minucie! Kavlak posłał piłkę z rzutu rożnego, a Leszczak znalazł trochę miejsca, żeby się wybić i pokonał bramkarza mocną główką! Kilka sekund później sędzia zakończył to straszne dla gospodarzy spotkanie. Trochę sobie odreagowaliśmy w Gdyni i zapowiada się ciekawa walka o pierwsze miejsce w lidze.

 

Data: 7.10.2012

Stadion: GOSiR, Gdynia

Widzów: 8 702

Sędzia: Jarosław Żyro

MoM: Liran Logasi (9) [Lech]

 

Janukiewicz – Gamla, Wołąkiewicz, Dunlop, Shawcross – King, Mikołajczak, Gobbi (Kavlak 45’), Marciniak (Aborah 15’), Wilk – Logasi (Leszczak 63’)

 

(13) Arka Gdynia – (9) Lech Poznań 0:6 (0:3) [Logasi 23’, 26’, 55’, Aborah 30’, Wołąkiewicz kar. 53’, Leszczak 90’+4’]

-Orange Ekstraklasa [9/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 460

 

Od razu po meczu w Orange Ekstraklasie musiałem wysłać listę zawodników, których chcę powołać na zbliżające się mecze z Walią i Maltą w eliminacjach do Mistrzostw Świata. Nie byłem jeszcze obeznany w nazwiskach i nie wiedziałem do końca kogo na ile stać, więc w dużej mierze pomógł mi asystent.

 

Bramkarze:

 

Boban Bajković (Górnik Zabrze – 0A/0)

Darko Bozović (Vitesse – 9A/0)

Vukasin Poleksić (Sparta Rotterdam – 7A/0)

 

Obrońcy:

 

Dusan Nestorović (Burghausen – 5A/0)

Milos Mrvaljević (CSKA Moskwa – 8A/0)

Mijusko Bojović (Poli 1921 – 10A/0)

Vlado Jeknić (Utrecht – 20A/0)

Srdjan Knezević (Partizan – 23A/0)

Almir Koljenović (Utrecht – 2A/0)

Risto Lakić (Mantova – 28A/1)

Darko Ribić (Feyenoord – 14A/0)

 

Pomocnicy:

 

Slobodan Lakicević (Leverkusen – 0A/0)

Nikola Drincić (Sion – 24A/0)

Ilija Glavan (Panathinaikos – 3A/0)

Janko Tumbasović (Lokeren – 19A/1)

Uros Delić (Banat – 0A/0)

Darko Karadzić (Austria Wiedeń – 0A/0)

Filip Mitić (Car Konstantin – 0A/0)

Bojan Vlahović (Erzebirge Aue – 0A/0)

Simon Vukcević (Sporting Lizbona – 20A/1)

Djordjije Cetković (Hansa Rostock – 17A/2)

Marko Cetković (Piacenza – 18A/0)

 

Napastnicy:

 

Mirko Vucinić (Aston Villa – 19A/6)

Igor Burzanović (Sporting Gijon – 22A/3)

Stevan Jovetić (Empoli – 6A/0)

Milan Purović (Feyenoord – 21A/6)

Odnośnik do komentarza

Odcinek 461

 

Codziennie dostawałem całą masę informacji na temat mojej reprezentacji, ale nadal nie mogłem polecieć do Czarnogóry, bo trzymały mnie obowiązki w klubie. Do rozegrania pozostał jeszcze jeden mecz przed dłuższą przerwą. Zabrałem swoich najlepszych graczy, co z tego, że gramy w Pucharze Ekstraklasy, i skierowałem się z nimi do Białegostoku. Oczywiście trener Jagielloni tradycyjnie próbował mnie rozzłościć swoimi wypowiedziami w mediach, z których jednak nic sobie nie robiłem. Ja oraz mój zespół jesteśmy uodpornieni na takie gierki co pokazaliśmy strzelając im gola w 6. minucie. Na listę strzelców wpisał się Gobbi, który huknął z dystansu. Kontrolowaliśmy grę przez dłuższy czas, ale brakowało strzałów w światło bramki. Wszystko leciało koło słupka lub poprzeczki. Høiland w końcu znalazł się sam na sam z bramkarzem i ładnie wykończył akcję zespołu. Od 35. minuty prowadziliśmy 2:0. Drugą połowę zaczęliśmy od mocnego ciosu. Kavlak zacentrował w pole karne, a Siwik czubkiem buta sprawił, że futbolówka wtoczyła się szybciutko do odsłoniętej siatki. Gospodarze byli już raczej bez szans chociaż czasami dało się zauważyć jak honorowo atakują naszą bramkę. Po tym trafieniu odpuściliśmy sobie szarże, z których i tak dzisiaj mało co wynikało. Jagiellonia nie podejmowała już walki w końcowych minutach i spotkanie zakończyło się szybko i bezboleśnie.

 

Data: 10.10.2012

Stadion: ul. Słoneczna, Białystok

Widzów: 3 063

Sędzia: Mirosław Górecki

MoM: Michał Siwik (8) [Lech]

 

Kazimierczak – Fernandinho (Celeban 68’), Wisio, Gavish, Dunlop – Danch, Fontaine, Gobbi (Zbozień 68’), Siwik, Wilk (Kavlak 45’) – Høiland (Pesonen 45’)

 

(4) Jagiellonia Białystok – (2) Lech Poznań 0:3 (0:2) [Gobbi 6’, Høiland 35’, Siwik 47’]

-Puchar Ekstraklasy, faza grupowa [2/6]

Odnośnik do komentarza

Kupuje zazwyczaj tylko Wisła i Legia. Warszawiacy masowo ściągają Portugalczyków i Hiszpanów, za to Wisła ma Dortmund za klub patronacki i kilku Niemców ściągną na wypożyczenie. Poza nimi to wszyscy ograniczają się do Polaków lub obcokrajowców, których osobiście wystawię na listę transferową.

Odnośnik do komentarza

Odcinek 462

 

Mój debiut na ławce trenerskiej reprezentacji Czarnogóry nastąpił dość szybko. Niecały tydzień musiałem czekać na jakiś mecz. Moim pierwszym rywalem będzie Walia – czyli rywal wcale nie taki słaby. Zawodników mam dość ciekawych w swoim zespole, ale większości nie znam i nawet nie widziałem w akcji, więc trudno mi było wybrać pierwszą jedenastkę. Największy problem miałem z obsadą bramki. Do dyspozycji dostałem trzech dobrych bramkarzy i tu powstał dylemat. Ostatecznie postawiłem na Bajković’a, który gra w polskiej lidze. Nic dziwnego, że w mediach powiedziałem, że nie liczę na zwycięstwo. Drużyna jest mi nieznana, nie miałem czasu, żeby się zapoznać z zawodnikami, więc nie będę zaskoczony, gdy stracimy punkty w tym meczu.

 

Jednak początek spotkania rozpoczął się całkiem miło. Największe zagrożenie siał Vucinić, ale nie mógł się przełamać i oddać strzału w światło bramki. W końcu padł celny strzał, ale zapisał się na konto gospodarzy. Jones dośrodkował z rzutu rożnego, a Price uderzył głową. Na szczęście piłka wylądowała prosto w objęciach bramkarza. Ale rywale dopięli swego w 21. minucie. Ledley oddał strzał z dystansu, lecz lepszy okazał się Bajković. Bramkarz nie zdołał jednak opanować piłki i do dobitki złożył się Vokes, który nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w pustej bramce. Walijczycy grali dzisiaj bardzo finezyjnie. Popisali się techniką 3 minuty później. Price dośrodkował w pole karne, a piłka przeleciała nad moim bramkarzem, który trochę za daleko wyszedł od własnej bramki. Ledley znalazł się przed pustą bramką i chwilę później było już 2:0 dla rywali. Przeciwnik zdominował pierwszą połowę nie dając nam nawet zaatakować. Czułem, że porażka będzie nieunikniona, a moje przeczucia zostały potwierdzone w 50. minucie, gdy Jones popisał się fantastycznym strzałem, który na dodatek odbił się rykoszetem od obrońcy i dzięki temu swobodnie wpadł do naszej bramki. Nagle moi zawodnicy ruszyli do ataku i co chwile piłka latała w kierunku walijskiego bramkarza. Szkoda, że nie udało się zdobyć choćby honorowego gola, ale mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.

 

Data: 13.10.2012

Stadion: The Millennium Stadium, Cardiff

Widzów: 68 902

Sędzia: Ivan Bebek (CRO)

MoM: Joe Ledley (8) [Walia]

 

Bajković – Lakić, Ribić (Mrvaljević 70’), Jeknić, Knezević – Lakicević, M. Cetković, D. Cetković, Karadzić, Glavan (Vlahović 70’) – Vucinić (Burzanović 45’)

 

(4) Walia – (6) Czarnogóra 3:0 (2:0) [Vokes 21’, Ledley 24’, Jones 50’]

-Eliminacje do MŚ [2/10]

 

Polska również się nie popisała remisując na wyjeździe z Azerbejdżanem 2:2. Gola zdobył Golański oraz Łobodziński.

Odnośnik do komentarza

Odcinek 463

 

Trzeci mecz w drodze do World Cup skojarzył ze sobą prawdopodobnie dwie najsłabsze drużyny w grupie trzeciej, czyli nas oraz Matlę. Nikt nie zdobył jeszcze ani jednego punktu po dwóch meczach, a dla nas spotkanie ze słabymi rywalami było pierwszą realną okazją do zdobycia kompletu oczek. Mój zespół ujawnił swoją ukrytą siłę i potencjał na samym początku meczu, który rozpoczęli goście. Szybko odebraliśmy im piłkę i kilka sekund później Vucinić znalazł się w polu karnym. Oddał mocny strzał tuż przy słupku i dał nam prowadzenie w 24. sekundzie spotkania! Napastnik naprawdę starał się dzisiaj zaimponować nie tylko mi, ale również kibicom i sprawdził się w roli asystenta w 9. minucie genialnie podając do środka, gdzie na piłkę czekał Cetković. Pomocnik obrócił się w miejscu, popatrzył przed siebie i umieścił futbolówkę w najbardziej odpowiednim miejscu – za linią bramkową. Nie minął kwadrans, a już prowadziliśmy 3:0! Oczywiście kluczową postacią w tej akcji był Vucinić, który zdecydował się na strzał z ostrego kąta i o dziwo pokonał bezradnego bramkarza! Szybko roznieśliśmy w pył zawodników Malty i po 15 minutach prowadziliśmy 3:0. Zwolniliśmy trochę z tonu i dlatego więcej bramek w pierwszej połowie się nie pojawiło, choć jakbyśmy chcieli to zapewne wygrywalibyśmy teraz o wiele wyżej. Druga połowa zaczęła się od kontuzji Maltańczyka po zderzeniu z moim zawodnikiem. Bramkarz gości nadal musiał ciężko pracować, ale strzały padały już rzadziej. W zupełności wystarczał mi taki wynik jaki ustaliliśmy na samym początku meczu. Źle się dziać zaczęło w 75. minucie, gdy wykorzystałem wszystkie zmiany, a z boiska musiał zejść w trybie natychmiastowym kontuzjowany Delić. Do końca musieliśmy grać w 10. To jednak nie przeszkodziło nam w tym, żeby zdobyć gola w 89. minucie! Lakicević zagrał przed siebie na lewym skrzydle, a piłkę odebrał Tumbasović. Pomocnik zszedł do pola karnego i pięknym, technicznym strzałem umieścił futbolówkę w siatce! Wynik na tablicy zmienił się na 4:0 dla gospodarzy i nikt nie był już wstanie odebrać nam pierwszych 3 punktów w tych eliminacjach. Warto dodać, że w tym meczu testowałem nowe polecenia dla moich piłkarzy. Zagraliśmy trochę bardziej odważnie niż np. w poznańskim klubie.

 

Data: 17.10.2012

Stadion: Miejski Stadion Pod Goricom, Podgorica

Widzów: 14 477

Sędzia: Brian Shields (SCO)

MoM: Mirko Vucinić (9) [Czarnogóra]

 

Poleksić – Lakić, Ribić, Jeknić, Knezević – Lakicević, M. Cetković, D. Cetković (Delić 70’), Karadzić, Glavan (Tumbasović 45’) – Vucinić (Burzanović 70’)

 

(6) Czarnogóra – (5) Malta 4:0 (3:0) [Vucinić 1’, 14’, D. Cetković 9’, Tumbasović 89’]

-Eliminacje do MŚ [3/10]

 

Polska po ostatnim remisie została zlinczowana przez dziennikarzy i kibiców, ale po meczu z Cyprem nie powinna już grać w piłkę kopaną. Przegrali na własnym stadionie 1:2, a honorowe trafienie zaliczył Piszczek.

Odnośnik do komentarza

Odcinek 464

 

Byłem zadowolony po debiucie w Czarnogórze. Wysoka wygrana nad Maltą poprawiła humory czarnogórskich kibiców. A mój poprawił się dzięki temu, że nowa taktyka, a właściwie zmienione nastawienie zespołu i styl gry zadziałały w reprezentacji znakomicie i chętnie zastosowałem to samo w ligowym meczu z Cracovią Kraków. Początek był trochę trudny, zawodnicy musieli przyswoić sobie nowe zadania. Ale szybko odnaleźli się w nowej sytuacji i Gobbi zagroził bramce rywali już w 11. minucie. Nie skończyło się jednak golem, ale próbowaliśmy dalej i w końcu dopięliśmy swego. Wilk dostawił nogę do dośrodkowania w 18. minucie i z najbliższej odległości pokonał bramkarza gości! Nasza radość trwała jedynie 10 minut dopóki rywale nie wyrównali. Pytlarz uniknął spalonego, ale zabrakło mu szczęścia przy strzale i Janukiewicz sparował uderzenie. Zawodziński szybko jednak dopadł do bezpańskiej piłki i wbił ją na siłę do siatki. Goście doprowadzili do wyrównania i zacząłem już węszyć co w nowej taktyce jest takiego słabego. Ale mogłem to zaniechać w 37. minucie patrząc jak Wołąkiewicz dośrodkowuje w pole karne. Z piłką minął się Wilk oraz bramkarz Cracovii i futbolówka wesoło wpadła tuż przy słupku! Skromne i dosyć szczęśliwe prowadzenie dowieźliśmy do gwizdka kończącego pierwszą połowę. W drugiej miało być tylko lepiej, bo specjalnie poinstruowałem swoich piłkarzy. Owszem, początek był dobry, bo Aborah bardzo się starał i piłka latała nad poprzeczką, ale ostatecznie do goście strzelili gola i to dzięki sędziemu. Celeban sfaulował rywala w naszym polu karnym w 68. minucie i arbiter bez skrupułów podyktował jedenastkę, którą wykorzystał Broniewicz i doprowadził do wyrównania. Na szczęście podkreśliliśmy swoją wysoką klasę 2 minuty później. Shawcross przerzucił piłkę do przodu, gdzie znalazł się Wilk. Pomocnik uderzył z lewej nogi prawdziwą bombę, która o mało nie rozerwała siatki! Były powody do gromkich braw. Również w 73. minucie wszyscy mieli skłonności do radości. Marciniak dopadł do bezpańskiej piłki, minął zwodem ostatniego obrońcę, następnie bramkarza i podwyższył nasze prowadzenie! Taki wynik w zupełności mi wystarczał, ważne, że były 3 punkty. Jednak w 90. minucie Pesonen miał dogodną sytuację, którą zresztą wykorzystał i mocnym strzałem pod poprzeczkę ustalił wynik spotkania! Wysoka wygrana przy użyciu nowych założeń w starym ustawieniu bardzo mnie ucieszyła. Teraz czas na podbój Bukaresztu.

 

Data: 20.10.2012

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 22 249

Sędzia: Marek Mikołajewski

MoM: Jakub Wilk (9) [Lech]

 

Janukiewicz – Celeban, Wołąkiewicz, Dunlop, Shawcross – King, Gobbi, Kavlak (Mikołajczak 68’), Wilk, Aborah (Marciniak 68’) – Høiland (Pesonen 45’)

 

(7) Lech Poznań – (9) Cracovia Kraków 5:2 (2:1) [Wilk 18’, 70’, Wołąkiewicz 37’, Marciniak 73’, Pesonen 90’ – Zawodziński 29’, Broniewicz kar. 68’]

-Orange Ekstraklasa [10/30]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...