Skocz do zawartości

Duma & Tradycja


Jamal

Rekomendowane odpowiedzi

Kwiti: Cap przyszedł chyba ze Sparty Pragi, bodajże zimą. Jest reprezentantem U-21 Czech i ma 20 lat. A napastników mam czterech :> Cagri, Niculescu, Høiland, Pesonen i czasami zagra Leszczak i Rantamaki, ale częściej są widywani w rezerwach.

 

Odcinek 511

 

Ostatnio doszły mnie słuchy, że angielskie Newcastle United zbankrutowało i może zostać zdegradowane do niższej ligi. Już teraz odjęto im 9 punktów przez co spadli na miejsce nad strefą spadkową. To przykład, jak pożyczki potrafią zniszczyć człowieka, któremu upada tak znakomita firma. Ale nie tym miałem zaprzątać sobie głowę, w końcu po połączeniu z Amicą, nasze długi zostały zniwelowane. Ważniejszy od wiadomości z Anglii, był dla mnie rewanżowy mecz z Ruchem Chorzów w półfinale Pucharu Ekstraklasy. W Poznaniu ledwo wygraliśmy 4:3 i awans nadal jest sprawą otwartą. Gospodarze na pewno będą za wszelką cenę chcieli nas ograć, ale my tak łatwo się nie damy. Pokazaliśmy swoją klasę w obronie strzałów w 10. minucie. Lilo dośrodkował przed pole karne, a Ninković strzelił z dystansu. Podkręcone uderzenie poszybowało jednak prosto w ręce Capa. Niestety 7 minut później Koman fantastycznym wślizgiem odebrał nam piłkę i samotnie pognał na naszą bramkę. Chwilę później był sam na sam z bramkarzem, któremu nie dał najmniejszych szans i wpakował piłkę do siatki. Moja obrona po raz kolejny okazała się dziurawa na początku meczu. Reszta spotkania w pierwszej połowie wyglądała na wyrównaną, ale nie stać nas było na wyrównanie. Musieliśmy pogodzić się z tym, że straciliśmy gola i to oni są bliżej awansu, ale w drugiej połowie mieliśmy zaatakować ze zwiększonymi siłami. Nie wiem dlaczego Høiland, napastnik wielkiej klasy, nie może sobie poradzić z polskim zespołem. Przez długi czas nie wpisał się już na listę strzelców. Zrobił to natomiast jego kolega, również uzdolniony atakujący – Pesonen, który w 58. minucie otrzymał dośrodkowanie przed bramkarzem i jednym ruchem sprawił, że wynik zmienił się na 1:1. 4 minuty później gospodarze mogli ponownie wyjść na prowadzenie, ale Cap obronił strzał z kilku metrów. Właściwie to przy takim wyniku mieliśmy pewny awans do finału PE, ale Pesonen nie dawał za wygraną i ciągle nękał bramkarza swoimi groźnymi akcjami. Szkoda, że nie zwiększył swojego dorobku, bo wtedy byłbym spokojniejszy o nasze losy, a tak… straciliśmy gola w 85. minucie i wszystko poszło się pieprzyć. Dworzańczyk dośrodkował w pole karne, a Janoszka spróbował pokonać bramkarza. Cap okazał się lepszy i przerzucił piłkę nad sobą wzdłuż bramki. Futbolówka spadła niestety pod nogę Kekusa, który strzałem z bardzo ostrego kąta wpisał się na listę strzelców! Zakląłem głośniej niż było słychać doping 12 tysięcy kibiców. Głupi gol gospodarzy pogrzebał nasze szanse na awans, a ostatni gwizdek sędziego potwierdził, że w tym roku możemy wygrać jedynie ligę.

 

Data: 16.04.2013

Stadion: ul. Cicha, Chorzów

Widzów: 12 085

Sędzia: Jacek Granat

MoM: Michał Gliwa (8) [Ruch]

 

Cap – Fernandinho, Malović, Gavish, Moreno – Rodriguez Gonzalez, Mikołajczak, Kone (Castro-Tello 63’), Wilk (Janota 73’), Marciniak (Aborah 73’) – Høiland (Pesonen 45’)

 

(1 L) Ruch Chorzów – (1 L) Lech Poznań 2:1 (1:0) [Koman 17’, Kekus 85’ – Pesonen 58’]

-Puchar Ekstraklasy, półfinał-rewanż

Odnośnik do komentarza

W następnej części...

Odcinek 512

 

Szczęście nie szło ostatnio ze mną w parze. Na początku odpadliśmy z Pucharu Polski, mimo, że zaczęło dobrze się dziać w Orange Ekstraklasie. Następne w kolejce były rozgrywki w Lidze Mistrzów, co jest jednak zrozumiałe dla wszystkich kibiców, że tak się stało. Nikt nie spodziewał się jednak, że nie poradzimy sobie w Pucharze Ekstraklasy. Awans był na wyciągnięcie ręki, a my zaprzepaściliśmy swoją jedyną szansę. Pozostaje nam jedynie obrona tytułu w pierwszej, polskiej lidze, gdzie raczej dopniemy swego i dołożymy szósty z rzędu tytuł najlepszej drużyny w kraju. Do końca sezonu zaledwie sześć spotkań, a maraton rozpoczniemy od meczu z Widzewem Łódź, który po powrocie do ekstraklasy, dumnie walczy o start w europejskich pucharach. Wydawało mi się, że spotkanie z łodzianami okaże się dla mnie trudną przeprawą, ale widocznie każdy był zmęczony mijającym sezonem i nikomu nie chciało się grać. Spotkanie zyskało rangę bardzo nudnego przedstawienia, w którym występują nędzni aktorzy zatrudnieni z ulicy. W 20. minucie Bogunović nawet doprowadził do tego, że jego zespół wyszedł na prowadzenie, ale sędzia szybko im je odebrał, uznając, że Sasa był na spalonym. Szybko wyprowadziliśmy kontrę. Gobbi jako ostatni podał do Cagri’ego, ale turecki napastnik nie wykorzystał sytuacji sam na sam i piłka wylądowała w objęciach bramkarza. Bezbarwna gra doprowadziła do tego, że pierwszą połowę zakończyliśmy bezbramkowym remisem. Nic nie wskazywało na to, żeby w drugiej odsłonie meczu miało się coś zmienić. Chociaż zauważyłem, że sędzia robił wszystko, żeby urozmaicić spotkanie i w 49. minucie wyrzucił z boiska Prokopowa, który wszedł w mojego zawodnika bezmyślnym wślizgiem. Zrobiło ścisk wokół arbitra, ale ten nie ustępował w swoich przekonaniach. Drugi raz skrzywdził rywali, ale żeby ich trochę pocieszyć, wyrzucił również mojego zawodnika, choć dopiero w 81. minucie. Jego zdaniem Gobbi zasługiwał na drugi żółty kartonik. To były jedyne akcje na boisku, które mogły zaciekawić kibiców. Znudzeni fani mieli do nas pretensje, że mecz na szczycie stał na tak niskim poziomie.

 

Data: 20.04.2013

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 35 944

Sędzia: Zdzisław Bakaluk

MoM: Szymon Gasiński (8) [Widzew]

 

Kazimierczak – Fernandinho, Wisio, Dunlop, Casement – Danch, Castro-Tello (Mikołajczak 20’), Janota (Wilk 76’), Aborah, Gobbi (cz. k. 81’) – Cagri (Niculescu 64’)

 

(1) Lech Poznań – (3) Widzew Łódź 0:0

-Orange Ekstraklasa [25/30]

 

 

Zapomniałem o najważniejszym :keke: : Po tych ostatnich wpadkach w różnych rozgrywkach, postanowiłem, że odejdę z Czarnogóry i spokojnie poczekam w Poznaniu na wolną posadę w reprezentacji Polski. Nie mam zamiaru tracić czasu na inne drużyny. Wolę się skupić na Lechu, a potem dodatkowo poprowadzić sobie Polskę, jak będzie oczywiście okazja.

 

Kamil Cap - http://img72.imageshack.us/my.php?image=cappd6.jpg

Odnośnik do komentarza
Zapomniałem o najważniejszym :keke: : Po tych ostatnich wpadkach w różnych rozgrywkach, postanowiłem, że odejdę z Czarnogóry i spokojnie poczekam w Poznaniu na wolną posadę w reprezentacji Polski. Nie mam zamiaru tracić czasu na inne drużyny. Wolę się skupić na Lechu, a potem dodatkowo poprowadzić sobie Polskę, jak będzie oczywiście okazja.

Mięczak :keke:

Odnośnik do komentarza

Diego ja prowadzę reprezentację Polski, która jest dziwna. Wygrałem wszystkie cztery mecze, ale nie awansowałem do ME. (tzn. Skorża) i zarząd jest obrażony. Także też mam zamiar odejść :D Uważaj na Listkiewicza i spółkę.

 

Cap dostał "7" za mecz z Realem? :o

Odnośnik do komentarza

Odcinek 513

 

Stadion wypełniony niemal do końca, atmosfera bardzo gorąca, emocje sięgają zenitu. Trybuny przy Bułgarskiej drżały pod nogami prawie 40 tysięcy widzów, którzy oczekiwali piłkarzy na boisku. Rywale, ubrani w białe koszulki z herbem Górnika Zabrze, wypełzli na murawę. W ich oczach zauważyłem złość, chęć zemsty, natychmiastowego mordu. Od 20 spotkań nie wygrali z nami ani razu i to był doskonały powód, który usprawiedliwiał ich agresywne działanie od pierwszego gwizdka. Jedynie rzęsisty deszcz podcinał im skrzydła. Po 10 minutach nadzieja opuściła Ślązaków. Wilk popisał się cudownym podaniem do Høiland’a, który w końcu przypomniał sobie jak zdobywa się gole. Mocny, płaski strzał tuż przy słupku, nie dał najmniejszych szans bramkarzowi. Rywale grali bardzo ostro, ale to nam sędzia wręczał żółte kartoniki. Przez to gra ucierpiała na jakości i więcej było przewinień niż ładnych akcji. Høiland postanowił rozruszać publiczność, która zdarła sobie gardło dopingując nas z całych sił. Meijers odnalazł Norwega przed polem karnym i zagrał mu piłkę. Tommy postanowił odegrać do Castro-Tello, który wyłożył mu na granicy jedenastego metra. Høiland wparował w pole karne i mocnym strzałem na długi słupek podwyższył na 2:0! Piękna akcja miała równie udane zakończenie! Kibice żegnali napastnika owacjami na stojąco. Zawodnik obudził się z długiego, zimowego snu i zdobywanie goli przychodziło mu dzisiaj z wielką łatwością. Druga połowa nie była taka emocjonująca jak początek pierwszej. Dopiero w 72. minucie Høiland zaskoczył niedoświadczonego bramkarza gości. Oddał strzał sprzed pola karnego, a piłka odbiła się rykoszetem od obrońcy i wpadła obok zdezorientowanego Kozika. Tommy zdążył zdobyć bramkę przed zejściem z boiska, które miał już zaklepane. Na boisku pojawił się Pesonen, ale to Mikołajczak zdobył następnego gola, który padł w 78. minucie. Wilk zagrał z lewego skrzydła, a Radek huknął z pierwszej. Futbolówka pomknęła pod poprzeczkę, odbiła się od niej i przekroczyła linię bramkową. Piłkarze rozkręcili się i wchodzili w rywali jak w masło. W 85. minucie Meijers zagrał daleko przed siebie, a Kone nie zastanawiał się długo i dostawił nogę przed bramkarzem. Było już 5:0 i wyglądało na to, że spotkanie zakończy się masakrą. Potwierdził to Pesonen, który 3 minuty później wjechał z piłką w pole karne i mocnym strzałem pod nogami Kozika podwyższył na 6:0! Nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Tak ciężkiego rywala jakim jest Górnik, ogrywaliśmy tak jak chcieliśmy. W 90. minucie czerwoną kartkę dostał Antczak i wykorzystaliśmy do w 93. minucie. Pesonen uciekł ostatnim obrońcom, zmylił bramkarza zwodem i posłał piłkę tam, gdzie było jej miejsce. Wynik na tablicy zmienił się na astronomicznie wysoki – 7:0. Takim też rezultatem zakończyło się całe spotkanie, które z całą pewnością mogę zaliczyć do udanych.

 

Data: 24.04.2013

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 36 159

Sędzia: Zdzisław Bakaluk

MoM: Tommy Høiland (9) [Lech]

 

Zivković – Celeban, Malović, Moreno, Gavish – Meijers, Castro-Tello (Mikołajczak 62’), Wilk, Marciniak, Kone – Høiland (Pesonen 72’)

 

(1) Lech Poznań – (10) Górnik Zabrze 7:0 (2:0) [Høiland 10’, 41’, 72’, Mikołajczak 78’, Kone 85’, Pesonen 88’, 90’+3’]

-Orange Ekstraklasa [26/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 514

 

Po wspaniałym zwycięstwie w ostatnim meczu dałem wolne swoim najlepszym piłkarzom. Skleciłem zupełnie inną jedenastkę i ruszyłem do Sosnowca, gdzie uchowała się ostatnia drużyna w Orange Ekstraklasie. Zaczęło się kalkulowanie. Doszedłem do wniosku, że jeżeli teraz wygram, a Lechia przegra z Zagłębiem Lubin, to mistrzostwo po raz szósty z rzędu trafi do Poznania. Kazałem więc dołożyć piłkarzom wszelkich starań, żebyśmy ponownie zapisali się w kartach historii. Górnik dysponował niezłymi zawodnikami, a mimo to wygraliśmy z nimi 7:0. Liczyłem więc, że podobnie będzie z Zagłębiem, ale to co zobaczyłem na stadionie Ludowym, znacznie odbiegało od sytuacji w ostatnim spotkaniu. Piłkarze długo zbierali siły na oddanie pierwszego celnego strzału, który miał miejsce dopiero w 25. minucie. Przynajmniej pierwsze uderzenie było dla bramkarza gospodarzy zabójcze i skapitulował, a Cagri mógł cieszyć się ze zdobycia kolejnego gola. 3 minuty później o mało nie dostałem zawału! Misiura wykorzystał dośrodkowanie swojego kolegi i pokonał Capa kapitalnym strzałem, który zmieścił się tuż przy słupku. Remisowy wynik niespodziewanie utrzymał się do końca pierwszej połowy, ale nikt się nie dziwił, skoro gra nie była na zadowalającym poziomie. Nie miałem żadnych sygnałów z Gdańska i nie wiedziałem, czy jesteśmy bliżej mistrzostwa. Początek drugiej połowy był o niebo lepszy od pierwszej części meczu. Zaatakowaliśmy bramkę gospodarzy, ale Niedziela robił co mógł, żeby tylko nie stracić gola. Ich sprawa nadal jest otwarta, nikt nie powiedział, że to akurat oni pożegnają się z OE. Mieli więc o co walczyć, ale nasze cele były jeszcze większe. Wprowadzenie Rodriguez’a Gonzalez’a na pozycję środkowego pomocnika zaowocowało kapitalną asystą w 89. minucie. Piłkę otrzymał Niculescu, który popisał się kilkoma zwodami w polu karnym, żeby ostatecznie wpakować futbolówkę do siatki! Na stadionie rozbrzmiały gwizdy, ale sektor gości nie posiadał się z radości. Chwilę później ktoś podbiegł do mnie z telefonem, mówiąc, że prezes dzwoni. W słuchawce usłyszałem tylko takie słowa: mamy mistrza! Lechia przegrała 1:2! – Podskoczyłem z radości i zacząłem celebrować zwycięstwo z piłkarzami. Szósty raz z rzędu zostaliśmy najlepszą drużyną w Polsce i nikt nam tego nie odbierze!

 

Data: 27.04.2013

Stadion: Ludowy, Sosnowiec

Widzów: 4 375

Sędzia: Grzegorz Gilewski

MoM: Grzegorz Misiura (7) [Zagłębie]

 

Cap – Fernandinho, Wisio, Dunlop, Casement – Danch, Mikołajczak (Rodriguez Gonzalez 45’), Gobbi (Wilk 76’), Aborah, Janota – Cagri (Niculescu 67’)

 

(16) Zagłębie Sosnowiec – (1) Lech Poznań 1:2 (1:1) [Misiura 28’ – Cagri 25’, Niculescu 89’]

-Orange Ekstraklasa [27/30]

Odnośnik do komentarza

Oded Gavish

 

Odcinek 515

 

Podsumowanie (kwiecień):

 

Ranking: 1. Argentyna (1862); 2. Hiszpania (1803); 3. Niemcy (1711); 77. Polska (416)

 

Bilans spotkań (klub): 8 (4-1-3) 14:7

Najlepszy strzelec (klub): Høiland i Pesonen – 3 gole

Ekstraklasa: 1 miejsce – mistrz

Puchar Polski: odpadliśmy – 3 runda

Puchar Ekstraklasy: odpadliśmy – półfinał

Liga Mistrzów: odpadliśmy – ćwierćfinał

Finanse: € 5,23 mln (+ 2,09 mln)

 

Transfery (Świat):

 

1. Celio Junior (Flamengo) -> Corinthians za € 8 mln

2. Carlos Magno (Santos) -> Vasco za € 6 mln

3. Roger (Flamengo) -> Atletico Mineiro za € 5,75 mln

 

Transfery (Polska): brak

 

Ligi zagraniczne:

 

Anglia: Arsenal (+6)

Francja: Lyon (+0)

Niemcy: Bayern Monachium (+1)

Grecja: Olympiakos (+2) [M]

Włochy: Juventus (+14) [M]

Holandia: Heerenveen (+5) [M]

Portugalia: Porto (+4)

Irlandia: U.C.D. (+5)

Rosja: Zenit (+2)

Szkocja: Rangers (+14) [M]

Hiszpania: Real Madryt (+4)

Szwecja: Göteborg (+1)

Serbia: Vojvodina (+7)

Polska: Lech Poznań (+10) [M]

Odnośnik do komentarza

Może, może... Zobaczymy kto przyjdzie latem.

 

Odcinek 516

 

Pewne jest to, że mistrzem Polski zostaliśmy my. Wokół moich zawodników zrobił się szum, a na Bułgarską zaczęli zlatywać się wysłannicy zachodnich klubów. Nawet ja gościłem kilku ludzi, którzy próbowali nakłonić mnie do podpisania kontraktu z ich pracodawcą. Najciekawszym klubem było Monaco, które stawiało konkretne warunki umowy, ale grzecznie odmówiłem. Hiszpańskie media usilnie próbowały porozmawiać ze mną na temat mojej przyszłości i wiązali mnie z takimi zespołami jak Barcelona czy Lyon, które ponoć są bardzo zainteresowane moją osobą. Po raz kolejny miałem okazję powiedzieć światu, że dobrze mi w Poznaniu i nie mam zamiaru go opuszczać. Zamieszanie mogło odbić się negatywnie na piłkarzach, których musiałem przygotowywać do meczu z Legią Warszawa. Wojskowi zawitali na stadion przy ulicy Bułgarskiej, który wypełnił się po brzegi. Znienawidzony przez nas klub walczy o utrzymanie w lidze i bardzo możliwie, że w tym roku spadnie na zaplecze OE. Naszym zadaniem w tym meczu miało być upokorzenie Legionistów i doprowadzić do ich upadku. Pomimo tego, że mistrzostwo mieliśmy już w kieszeni, wystawiłem najsilniejszych zawodników, z których mogłem skorzystać. To zaowocowało golem w 19. minucie, ale zanim do tego doszło, musieliśmy przetrwać prawdziwie oblężenie gości. Malović zagrał z rzutu rożnego, ale strzał Gavish’a zakończył się pechowo. Piłka wylądowała na poprzeczce i spadła pod nogi Fernandinho, który huknął z prawej nogi i otworzył wynik spotkania! Nasza radość została spotęgowana w 5 minut później, gdy Janota dośrodkował w pole karne po efektownym rajdzie lewym skrzydłem, a Høiland dostawił nogę i pokonał bramkarza płaskim strzałem! Bardzo się cieszyłem, że Tommy przypomniał sobie jak strzela się gole i kontynuuje to w kolejnych meczach. Niespełna 10 minut później, Høiland urwał się obrońcom, żeby stworzyć akcję sam na sam z bramkarzem. Ten nie miał oczywiście szans przy technicznym strzale Norwega i wynik na tablicy zmienił się na 3:0! Kibice wydzierali się w niebogłosy śmiejąc się jednocześnie z bezradnych rywali. Złość wezbrała się w gościach, którzy przeszli do zmasowanego ataku. I tym sposobem w 43. minucie Jović chciał dośrodkować w pole karne, a przez przypadek umieścił piłkę w siatce. Futbolówka po prostu przelobowała mojego bezradnego bramkarza. W doliczonym czasie gry Gavish popełnił straszny błąd. Niepotrzebnie ciągnął rywala za koszulkę w naszym polu karnym. Sędzia bez skrupułów podyktował rzut karny, i na nic zdały się nasze protesty. Na całe szczęście Kaźmierowski oddał sygnalizowany strzał z jedenastu metrów, który efektownie sparował Zivković. Rozgromiliśmy rywali, którzy nie mieli nic do powiedzenia. Mogliśmy ich bardziej upokorzyć na początku drugiej połowy, ale sędzia postanowił drugi raz zagrać na naszą niekorzyść. Malović idealnie dośrodkował z rzutu rożnego, a Gavish wpakował piłkę do siatki gości! Arbiter był jednak zdania, że Oded ponownie faulował przeciwnika i nie mógł zaliczyć tego trafienia. Postanowiliśmy, że nie będziemy się narażać sędziemu i przystopowaliśmy z atakami, dając trochę więcej swobody Legii. Ale ta nie potrafiła tego wykorzystać przez dłuższy okres gry i dopiero w 86. minucie znaleźli siły na pokonanie mojego bramkarza. Marques zagrał do Zabłockiego, który wparował w nasze pole karne. Zivković rzucił mu się pod nogi, ale napastnik sprytnie go minął i skierował futbolówkę do pustej bramki. Nasze prowadzenie bardzo się zmniejszyło. Już myślałem, że zrobiło się niebezpiecznie, ale minutę później moje obawy zostały rozwiane. Marciniak przebiegł połowę boiska z piłką przy nodze, by zakończyć swój emocjonujący rajd celnym strzałem. Trafił idealnie w okienko, a głośny wiwat kibiców był dla niego wystarczającym podziękowaniem. Po ostatnim gwizdku sędziego mogliśmy świętować zdobycie mistrzostwa Polski. Musieliśmy odłożyć imprezę do dnia dzisiejszego, gdyż w Sosnowcu nie było ku temu warunków. Honorowa runda wokół boiska była niezapomnianym przeżyciem, gdy dookoła siedziało niemal 40 tysięcy widzów.

 

Data: 4.05.2013

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 36 598

Sędzia: Paweł Gil

MoM: Tommy Høiland (8) [Lech]

 

Zivković – Fernandinho, Malović, Gavish, Moreno – Meijers, Mikołajczak, Fontaine (Castro-Tello 45’), Marciniak, Janota (Wilk 74’) – Høiland (Pesonen 60’)

 

(1) Lech Poznań – (14) Legia Warszawa 4:2 (3:1) [Fernandinho 19’, Høiland 24’, 33’, Marciniak 87’ – Jović 43’, Zabłocki 86’]

-Orange Ekstraklasa [28/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 517

 

Przedostatnią kolejkę mieliśmy zaplanowaną w Bytomiu, gdzie zabrałem w głównej mierze słabszych zawodników, dając im przy okazji proste polecenia – gra na totalnym luzie. Nie przywiązywałem większej wagi do tego spotkania i wcale nie zależało mi na zwycięstwie. Swoje w tym sezonie już zrobiliśmy. Pomimo spokojnej gry od pierwszego gwizdka sędziego, dominowaliśmy na całej szerokości boiska. Ale nie przypilnowaliśmy Trochima w 28. minucie, i nasz były zawodnik wpakował nam ładną bramkę. Radość bytomskich kibiców trwała dość długo, bo aż do końca pierwszej połowy, kiedy to Cagri odebrał piłkę gospodarzom i zamiast strzelać, genialnie podał do Castro-Tello, który pokonał bramkarza z najbliższej odległości. Napastnik wiedział, że będzie miał jeszcze okazję do popisania się skutecznością i dopiął swego w 45. minucie. Uderzył głową po dośrodkowaniu Wisia z rzutu wolnego, ale Pająk trącił piłkę, która trafiła w słupek. Cagri był w tej sytuacji przytomny i szybko dostawił nogę, by futbolówka tym razem swobodnie przekroczyła linię bramkową. Schodziliśmy do szatni przy wyniku 2:1 i wszystko wyglądało bardzo dobrze. Nie kazałem swoim piłkarzom szarżować w drugiej połowie, ale to gospodarze kazali nam zwiększyć prowadzenie. W 48. minucie sędzia musiał podyktować dla nas rzut karny po brutalnym faulu jednego z bytomskich defensorów. Jedenastkę pewnie wykorzystał Castro-Tello, dla którego było to drugie trafienie w dzisiejszym meczu. Naszego dzieła dopełnił Wilk, który odebrał podanie wracającego do gry po kontuzji Siwika. Jakub huknął z lewej nogi, a piłka wpadła centymetry obok słupka. Wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 4:1, ale gospodarze postanowili nas przycisnąć w ostatnich minutach. Ostatecznie doszło do tego, że Wiśniewski pokonał mojego bramkarza w 93. minucie, ale to było za mało, by mówić o korzystnym dla nich wyniku.

 

Data: 7.05.2013

Stadion: im. Edwarda Szymkowiaka, Bytom

Widzów: 8 789

Sędzia: Piotr Piątek

MoM: Sebastian Castro-Tello (9) [Lech]

 

Cap – Celeban, Wisio, Gavish, Dunlop – Rodriguez Gonzalez, Castro-Tello, Gobbi (Fontaine 72’), Aborah (Siwik 45’), Wilk – Cagri (Høiland 61’)

 

(8) Polonia Bytom – (1) Lech Poznań 2:4 (1:2) [Trochim 28’, Wiśniewski 90’+3’ – Castro-Tello 42’, kar. 48’, Cagri 45’, Wilk 76’]

-Orange Ekstraklasa [29/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 518

 

Z każdym dniem moja radość była większa. Wielkimi krokami zbliżaliśmy się do końca sezonu, czyli urlopu, wielu podsumowań i przygotowań do wielkich transferów. Ostatnie spotkanie zagraliśmy przed własną publicznością z gdańską Lechią. Komplet widzów na stadionie przy ulicy Bułgarskiej chciał czym prędzej pożegnać miniony sezon, który przyniósł nam jedynie dobry występ w Lidze Mistrzów i mistrzostwo Polski. Nic nie wskazywało na to, żeby mecz z piłkarzami z Pomorza był łatwą przeprawą. Nie oczekiwałem od swoich zawodników cudów. Dlatego w 11. minucie goście zaskoczyli nas swoim strzałem z główki po dobrze wykonanym rzucie rożnym. Stawarczyk zdołał wpisać się na listę strzelców. Do pierwszego składu zabrałem Rantamaki’ego i Drogbę, ale ten pierwszy nie potrafił pokonać bramkarza w pierwszej połowie i ostatecznie skończyło się na wyniku 0:1. W 45. minucie z meczem pożegnał się Pączkowski, który otrzymał drugą żółtą kartkę. Druga odsłona obfitowała w dużą ilość niecelnych strzałów, tak więc bramkarze nie mieli nic do roboty. A szkoda, bo kibicom przydałby się kolejny mecz z dużą ilością bramek, tak na pożegnanie sezonu. Niestety po ostatnim gwizdku sędziego wiedzieliśmy już, że spotkanie w 30. kolejce zakończy się naszą porażką. To nie zmieniło jednak faktu, że mistrzostwo było już nasze, dlatego kibice pożegnali nas owacjami na stojąco.

 

Data: 11.05.2013

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 36 552

Sędzia: Zdzisław Bakaluk

MoM: Jakub Wasilewski (8) [Lechia]

Notes: Jeden z najgorszych sezonów na ławce Kolejorza. Tym bardziej się cieszę, że już się skończył.

 

Kazimierczak – Fernandinho, Malović, Gavish, Moreno – Danch, Janota, Marciniak (Aborah 45’), Mikołajczak, Castro-Tello (Fontaine 76’) – Rantamaki (Drogba 45’)

 

(1) Lech Poznań – (3) Lechia Gdańsk 0:1 (0:1) [stawarczyk 11’]

-Orange Ekstraklasa [30/30]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...