Skocz do zawartości

Duma & Tradycja


Jamal

Rekomendowane odpowiedzi

Profesor: To dobrze, bo te 3 miliony euro na transfery to trochę mało :P

 

Odcinek 75

 

Z bardzo dobrym humorem wybrałem się do Abidżanu. Tak więc przyjemnie mi się pracowało z piłkarzami z reprezentacji, którzy dobrze umotywowani wyszli na murawę. Przeciwnik niezbyt wymagający – Namibia – zajmuje ostatnie miejsce w naszej grupie. Potwierdziliśmy swoją wyższość w 4 minucie. Drogba najpierw trafił w bramkarza, ale następnie dobił i dał nam prowadzenie. Takie chwile cieszą moje serce, kiedy oglądam mojego ulubionego piłkarza w akcji strzelającego gola. Minutę później było już 2:0, a Drogba popisał się dokładnym strzałem przy słupku. Namibia rozpaczliwie poszukiwała kontaktowego gola i blisko zdobycia takowego był Simmonds w 10 minucie lecz Loboue popisał się ładną interwencją. 3 minuty później znowu szala szczęścia przeniosła się na naszą stronę. Bakayoko został obsłużony dobrym podaniem z głębi pola i podobnym strzałem co Didier przy swoim drugim golu, pokonał bramkarza gości! W 25 minucie mogło być jeszcze lepiej, ale kąśliwy strzał Bakayoko zatrzymał goalkipper. Drogba w końcu doczekał się hat-tricka w 36 minucie. Dobrą akcję całego zespołu zakończył mocnym strzałem głową. Pogrom na naszym stadionie pokazywał o ile klas jesteśmy lepsi. Kilka sekund przed zejściem do szatni mogło być 5:0, gdyby Drogba mocniej uderzył. Druga połowa zaczęła się od ataku gości. Simmonds znalazł się w sytuacji sam na sam z moim bramkarzem, ale nie sprostał zadaniu i trafił prosto w niego. Barrett chciał być lepszy od swojego kolegi w 55 minucie, ale piłka po jego strzale zatrzymała się na poprzeczce. Liczyłem, że będziemy kontynuować nasze dzieło, ale chyba gorzej nam szło atakowanie na drugą bramkę. Nakręciliśmy się w pierwszej połowie, ale wypaliliśmy w drugiej i tylko dzięki dobrej dyspozycji bramkarza nie straciliśmy goli w licznych atakach Namibii. Pod koniec spotkania mogliśmy zmienić rezultat na nieco wyższy, ale Drogba minimalnie chybił. Mimo to 3 punkty zostały u nas i utrzymaliśmy się na 1 miejscu.

 

Data: 5.07.2008

Stadion: Felix Houphouet-Boigny, Abidżan

Widzów: 43 294

Sędzia: Albert Lacombe (RWA)

MoM: Didier Drogba (9) [WKS]

 

Loboue – Eboue, Boka, K. Toure, Meite – Y. Toure, Zokora, Dindane (S. Kalou 72’), Akale (Tiene 61’) – Drogba, Bakayoko (A. Kone 45’)

 

(1) Wybrzeże Kości Słoniowej – (6) Namibia 4:0 (4:0) [Drogba 4’, 5’, 36’, Bakayoko 13’]

-eliminacje do MŚ

Odnośnik do komentarza

Odcinek 76

 

Po powrocie z Afryki spotkała mnie niemiła niespodzianka. Rengifo doznał urazu biodra na treningu i nie zagra przez 2 miesiące. Jednak były to złe miłego początki, bo miałem tego dnia zawrót głowy z transferami. Najtańszym zakupem był Oswaldo Rodriguez, środkowy pomocnik z klubu America. Wydałem na niego zaledwie 75 tysięcy euro. Dwa następne zakupy były już na poziomie pierwszoligowym. Król strzelców 2 ligi – Robert Hirsz, napastnik Lechii Gdańsk – zasilił nasz skład za 450 tysięcy euro. Pokładam w nim ogromne nadzieje. Dokonałem małej zmiany na pozycji defensywnego pomocnika. Scherfchen wkrótce się z nami pożegna, bo w jego miejscu kupiłem Martins’a Ekwueme z Legii Warszawa, a jego karta kosztowała mnie 230 tysięcy euro. Wymiany dokonałem też na prawej obronie. Marcin Kikut w końcu miał dobry humor, bo zgodziłem się na jego transfer do Fredrikstad’u za 1,1 miliona euro. Jeszcze tego samego dnia załatałem dziurę Marvin’em Angulo z Kostaryki, grającego ostatnio w Herediano. Póki co jest najdroższym zawodnikiem za którego dałem 600 tysięcy euro.

 

Drugi sparing w obecnym sezonie przygotowawczym ponownie zagraliśmy za polską granicą. Hirsz nie przestraszył się zawodników z Club Brugge i pokonał ich w pojedynkę strzelając w meczu dwa gole. Już zaczyna się spłacać, a mam nadzieję, że te gole były na przystawkę. Zobaczymy co czeka nas na główne danie.

 

[TOW] Club Brugge – Lech Poznań 0:2 (0:2) [Hirsz 13’, 36’]

-7.07.2008

 

Po powrocie do Polski, natychmiast sprzedałem nieprzydatnego Zlatko Tanevski’ego, który nic by nie zdziałał w Lidze Mistrzów. Greckie OFI Crete kupiło go za 100 tysięcy euro. Trzeba było wypełnić lukę po jego odejściu więc sprowadziłem Brazylijczyka Edson’a Borges’a z klubu Iraty. Pobiłem tym samym rekord wydanych pieniędzy za zawodnika, płacąc za niego 725 tysięcy euro.

 

W dniu meczu towarzyskiego z moim klubem filialnym – Wartą Poznań – sprzedałem Ivan’a Djurdjević’a, któremu skończył się czas na Bułgarskiej. Zarobiłem jedynie 70 tysięcy.

 

[TOW] Warta Poznań – Lech Poznań 0:2 (0:1) [Hirsz 2’, Chiumiento 66’]

Data: 11.07.2008

 

Ostatnim transferem do klubu było sprowadzenie Pawła Magdonia, bardzo solidnego obrońcę, który pomoże nam w LM. Wyciągnąłem go z Bełchatowa za 400 tysięcy euro.

 

[TOW] Lech Poznań – Rapid Bukareszt 0:0

Data: 13.07.2008

Odnośnik do komentarza

Mecz już zagrał za mojej kadencji, a ławeczkę grzeje cały czas :]

 

Odcinek 77

 

Polskie zespoły w 1 rundzie kwalifikacyjnej do Pucharu UEFA poradziły sobie lepiej i gorzej. Wisła zremisowała z mołdawskim Nistru Otaci 1:1 po golu Boguskiego. Legia ograła na wyjeździe Partizani 2:1, a po jednej bramce strzelili Moskała i Wawrzyniak.

 

Spotkanie w Superpucharze Polski było dla nas ciekawym doświadczeniem, a zarazem sprawdzianem przed Ligą Mistrzów. O to trofeum musieliśmy zmierzyć się ze zdobywcą Pucharu Polski – Wisłą Kraków. Biała Gwiazda osłabiła się latem, gdyż z klubu odeszli tacy zawodnicy jak Kosowski czy Ćwielong, którzy byli głównym motorem napędowym zespołu. My doznaliśmy poważnych wzmocnień, ale słaba jeszcze kondycja moich zawodników może sprawić, że poziom w tym meczu nie będzie taki wysoki.

 

Jednak mile się zaskoczyłem w 4 minucie kiedy stanęliśmy przed realną szansą zdobycia gola. Zmarnował ją jedynie Jarka, który uderzył za lekko i Pawełek zdołał złapać piłkę w dłonie. Nadal ciągnęliśmy grę do przodu, a efektem naszych ataków mógł być gol w 7 minucie autorstwa Hirsza. Strzał zawodnika został jednak obroniony. Wisła zdołała nas zaatakować dopiero po kwadransie gry. Mało znany w Polsce Kominiak strzelił z dystansu, ale piłka zatrzymała się w objęciach Dolhy. Debiutujący w naszych barwach Edson Borges nie popisał się pomyślunkiem w 31 minucie. Już się wydawało, że w ładnym stylu odbierze piłkę rywalowi w naszym polu karnym, ale ostatecznie musiał go zahaczyć i sędzia podyktował jedenastkę. Dzięki temu Wisła wyszła na prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Cleber. Wiślacy mieli jeszcze ambicje na strzelenie drugiego gola w 45 minucie, ale strzał Brożka był za bardzo sygnalizowany. Moje słowa dotarły do piłkarzy w czasie przerwy co przełożyło się na efektywniejszą grę w drugiej połowie. Już w 46 minucie zrobiliśmy w konia Pawełka. Chiumiento posłał piłkę na skraj pola karnego. Bramkarza pobiegł za nią, ale szybszy okazał się Marciniak. Pomocnik dośrodkował w pole karne, gdzie na wolnym polu był Jarka i strzałem do pustej bramki wyrównał wynik spotkania! Moi napastnicy starali się przez resztę spotkania. Moja cierpliwość mogła zostać nagrodzona w 59 minucie, ale Pawełek naprawiał swoje wcześniejsze błędy dobrymi interwencjami. Uratował swój zespół również w 76 minucie, gdzie oddaliśmy dwa groźne strzały autorstwa Kaźmierczaka i Jarki. Dwie minuty później było już tylko gorzej. Magdoń ciągnął za koszulkę napastnika rywali i obaj upadli przed naszym polem karnym. Sędzia pokazał drugą żółtą kartkę mojemu obrońcy i wyrzucił go z boiska. W 84 minucie Wisła wyszła na prowadzenie dzięki bramce Dudu. Nigeryjczyk minął mojego bezradnego bramkarza i strzelił do pustej już bramki. Niestety, ale pierwsze trofeum w tym sezonie przeszło nam koło nosa, choć było w zasięgu ręki.

 

Data: 20.07.2008

Stadion: Wojska Polskiego, Warszawa

Widzów: 13 611

Sędzia: Robert Małek

MoM: Mariusz Pawełek (8) [Wisła]

 

Dolha – Angulo, Kumbev, Magdoń (cz. k. 78’), Borges (Dedura 45’) – Ekwueme, Murawski (Kaźmierczak 45’), Marciniak (Sacha 70’), Chiumiento – Jarka, Hirsz

 

(1 L) Wisła Kraków – (1 L) Lech Poznań 2:1 (1:0) [Cleber kar. 31’, Dudu 84’ – Jarka 46’]

-Superpuchar Polski

Odnośnik do komentarza

Odcinek 78

 

Kibice warszawskiej Polonii trochę musieli poczekać na powrót swojego klubu do ekstraklasy. Udało się w poprzednim sezonie i od razu zmierzą się z nami – mistrzami Polski. Media podgrzewały atmosferę przed spotkaniem na Bułgarskiej, ale u nas w szatni panował spokój i opanowanie. Dlatego początek meczu był taki nudny. Najpierw musieliśmy zdominować środek pola i powoli przedostać się pod ich bramkę. Polonia nie była wygodnym rywalem więc miałem świadomość z tego, że będzie to trudna przeprawa po 3 punkty. Ostatecznie kibice goli nie zobaczyli w pierwszej połowie, ale kilka akcji podbramkowych było. Większość jednak zapisane na nasze konto. Jednak żarty się skończyły i przyszedł czas zaatakować na poważnie bramkę gości. Pierwszy dokonał tego Jarka w 50 minucie. Dobił strzał Hirsza i było po zabawie dla Polonii. 5 minut później Molosh wykonał rzut wolny, ale piłka rykoszetem odbiła się od muru i spadła obok, pod nogi Marciniaka. Pomocnik wszedł w pole karne i kapitalnym strzałem po ziemi podwyższył na 2:0! Mogliśmy ustalić regułę strzelania goli co 5 minut, ale strzał Jarki w 60 minucie zatrzymał się na poprzeczce. Graliśmy tak jak planowałem. Piłkarze zdominowali całe boisko i nie dopuszczali rywali do groźnych akcji, które jednak się zdarzały. Ostatecznie obronną ręką wyszedł młodziutki Linka, który debiutował w meczu o punkty pod moimi skrzydłami. Zagrał dobry mecz, nie wpuścił gola i nie raz dostanie jeszcze szansę gry. Trzy punkty i 3 miejsce na dzień dobry.

 

Data: 27.07.2008

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 15 728

Sędzia: Włodzimierz Milczarek

MoM: Artur Marciniak (8) [Lech]

 

Linka – Molosh, Angulo (Czarnecki 78’), Bosacki, Magdoń – Marciniak, Wilk (Chiumiento 78’), Danch, Rodriguez – Jarka, Reiss (Hirsz 45’)

 

(-) Lech Poznań – (-) Polonia Warszawa 2:0 (0:0) [Jarka 50’, Marciniak 55’]

-Orange Ekstraklasa [1/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 79

 

Ligę Mistrzów do tej pory oglądałem jedynie w telewizji. W jednej ręce piwo, druga zanurzona w misce pełnej chipsów. W swoim krótkim życiu nie byłem jeszcze na żadnym meczu tej elitarnej ligi. A nie przypuszczałem nawet, że dziewiczy mecz obejrzę z ławki trenerskiej. Nie byłem jednak zadowolony z losowania. Nie był dla nas łaskawy przydzielając nam już w 2 rundzie tak silny zespół jakim jest Olympiakos. Wolałem pokonać jakąś słabą drużynę i awansować dalej, a tam w razie porażki zawsze mogłem grać w UEFA. Tutaj albo wygram albo koniec zabawy. Na Bułgarskiej pojawił się komplet widzów. Pierwszy raz za mojego ,,panowania’’. Mimo to w mieście nie da się odczuć klimatu Ligi Mistrzów, nie zaszliśmy jeszcze tak daleko, żeby wspaniała atmosfera zagościła na dłużej w naszych kibicach. Zaatakowaliśmy jako pierwsi. Niesieni na skrzydłach głośnego dopingu szybko znaleźliśmy się pod bramką gości. Jarka spanikował jednak będąc przed bramkarzem i trafił prosto w jego ręce. Hirsz dostał doskonałe podanie w 10 minucie i wyprzedził wszystkich greckich obrońców. Znalazł się sam przed goalkipperem, ładnie strzelił po ziemi, ale zabrakło centymetrów, żeby cały stadion cieszył się z bramki! Piłka odbija się od słupka… Ta niewykorzystana sytuacja szybko się zemściła. LuaLua był na skraju spalonego, ale sędzia niczego nie odgwizdał. A szkoda, bo napastnik chwilę później pokonał mojego bramkarza mocnym strzałem. Olympiakos pokazał swoją wyższość w 27 minucie. Galletti pobiegał trochę z piłką przed polem karnym i w końcu zdecydował się na strzał z dystansu. Piłka poleciała pod poprzeczkę i zatrzymała się wewnątrz bramki. Nadzieje powoli gasły. Nie mogłem już nawet sobie wyobrazić tego, że możemy strzelić jakieś gole w Grecji. A byłem niemal pewien, że rywale będą szukać jeszcze jednej bramki, ot tak dla pewności. W szatni ograniczyłem się do prostych słów. Prostych, a zarazem takich, które potrafią zmotywować piłkarzy. Zadziałało! Już w 49 minucie potrafiliśmy strzelić gola kontaktowego. Jarka kapitalnie wyszedł do podania, minął bramkarza i strzelił do pustej bramki! Cały stadion oszalał z radości, chociaż tyle możemy zrobić dla kibiców Kolejorza! Chwilę później wszyscy usłyszeli głośny trzask. To Marciniak, który momentalnie upadł na murawę z głośnym krzykiem. Noga wygięła mu się w dziwaczny sposób i szybko został odwieziony do szpitala. Lekarz od razu powiedział mi, że może to być złamanie nogi. Jarka postanowił pomścić piłkarza w 60 minucie. Hirsz zszedł z lewego skrzydła w pole karne i strzelił na bramkę. Bramkarz gości sparował uderzenie przed siebie, ale nie zauważył, że blisko całej akcji jest Jarka, który dostawił nogę i wyrównał wynik spotkania! Jego nazwisko ponownie było skandowane przez ogromną rzeszę kibiców. To było miłe uczucie, pewnie też dla samego piłkarza. Znowu jednak po strzelonym golu mieliśmy pecha. Ekwueme faulował przeciwnika i otrzymał drugą żółtą kartkę. Od 62 minuty musieliśmy grać w 10 i nie za bardzo mi się to uśmiechało. Olympiakos wykorzystał nieobecność defensywnego pomocnika i łatwo przedostał się pod nasze pole karne. 2 minuty później Nunez strzelił w przy długim słupku naszej bramki i dał prowadzenie swojej drużynie. A było już tak blisko remisu, a nawet zwycięstwa. Tymczasem moi piłkarze podłamali się i całkowicie zastopowali. Grając w 10 nie mieli już pomysłu na atak koncentrując wszystkie swoje siły na obronie. Przegraliśmy pierwsze spotkanie i nie wiem jak poradzimy sobie w Grecji. Liczę jednak na jakiś cud z jasnego nieba.

 

Data: 30.07.2008

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 24 114

Sędzia: Howard Webb (ENG)

MoM: Dawid Jarka (8) [Lech]

 

 

Dolha – Molosh, Angulo, Bosacki, Borges – Ekwueme (cz. k. 62’), Murawski (Kaźmierczak 45’), Marciniak (Sacha 53’), Chiumiento – Hirsz (Reiss 74’), Jarka

 

(POL) Lech Poznań – (GRE) Olympiakos Pireus 2:3 (0:2) [Jarka 49’, 60’ – LuaLua 12’, Galletti 27’, Nunez 64’]

-Liga Mistrzów, 2 runda eliminacyjna

 

Złe wiadomości napłynęły ze szpitala. Marciniak ma złamaną nogę i nie zagra przez 5 miesięcy.

Odnośnik do komentarza

Odcinek 80

 

Polskie zespoły wywalczyły już awanse do kolejnej rundy w pucharze UEFA. Legia wysoko odprawiła Partizani, bo aż 4:0. A gole zdobywali: dwukrotnie Moskała i po razie Chmiest oraz Wawrzyniak. Wisła również sobie poradziła wygrywając 2:0 z Nistru dzięki dwóch trafieniom Pawła Brożka.

 

Podsumowanie (lipiec):

 

Ranking: 1. Włochy (1722); 2. Hiszpania (1644); 3. Anglia (1624); 21. WKS (955); 32. Polska (773)

 

Bilans spotkań: 3 (1-0-2) 5:5

Najlepszy strzelec: Dawid Jarka – 4 gole

Ekstraklasa: 3 miejsce

Puchar Polski: –

Puchar Ekstraklasy: –

Liga Mistrzów: 2 runda el. (vs. Olympiakos 2:3 i ?:?)

Finanse: € 3,37 mln (- 962 tys.)

 

Transfery (Świat):

 

1. Daniel Alves (Sewilla) -> Chelsea za € 50 mln

2. Andres Guardado (Deportivo) -> Arsenal za € 36 mln

3. Angelo Palombo (Sampdoria) -> Roma za € 29 mln

 

Transfery (Polska):

 

1. Hernani (Korona) -> Monterrey za € 1,4 mln

2. Andrzej Niedzielan (Wisła Kraków) -> Plymouth za € 1,3 mln

3. Maciej Iwański (Zagłębie Lubin) -> Coventry za € 1,2 mln

Odnośnik do komentarza

W rewanżu będzie bardzo ciężko. Po szybko strzelonej bramce będzie jeszcze szansa na awans. Ponadto musisz w tym meczu mieć żelazną defensywę ponieważ stracona bramka powoduje, że musisz strzelić aż 3. Trzymam kciuki! Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Tak czy inaczej... o awans będzie trudno. Niemniej jednak jest to możliwe, przecież Olympiakos to nie FC Barcelona czy Chelsea Londyn. Warto pamiętać, że to dopiero 2 runda kwalifikacji i przed Tobą jeszcze jeden bój z przeciwnikiem (zapewne) nie gorszym od Olympiakosu. W razie awansu oczywiście, którego Ci życzę.

 

Powodzenia! Czekam na wieści z Grecji.

Odnośnik do komentarza

Djn99: Cleisson to niewypał. Moi juniorzy grają lepiej. Szukam na niego kupca.

 

Odcinek 81

 

W drugiej kolejce także graliśmy z tegorocznym beniaminkiem. Lechia podejmowała nas w Gdańsku na Traugutta, ale już niedługo zagramy z nimi na pięknym Baltic Arena. Wicemistrz drugiej ligi z poprzedniego sezonu ma bardzo ciekawy skład. Na szczęście pozbył się do mnie Hirsza i w ataku pozostał im tylko Wiśniewski, który straszy pierwszoligowych obrońców. Kazałem zagrać piłkarzom na luzie, w końcu niektórzy są zmęczeni po ostatniej potyczce w Lidze Mistrzów, a nie miałem zamiaru rezygnować z tych lepszych piłkarzy w tym meczu. Dlatego mieliśmy na samym początku dwie okazje na strzelenie gola, ale obie zmarnował Jarka, który strzelał prosto w bramkarza. Nie miałem do niego zastrzeżeń w 14 minucie. Przyjął czyste podanie i wyprzedził ostatniego obrońcę. Bramkarz nie dał rady w sytuacji sam na sam i skapitulował. Rywale nie mieli zamiaru zaniedbywać swoich kibiców i wyrównali w 31 minucie po ładnym golu Wiśniewskiego. Pierwsze 45 minut nie było emocjonujące i na boisku panowała równa gra. Liczyłem, że w drugiej odsłonie moi piłkarze pokażą kły i będzie spokój, ale nic z tych rzeczy. Lechia atakowała seriami, my musieliśmy się bronić i liczyć na kontry. Ale poskutkowało na naszą korzyść. Sacha dośrodkował będąc przy bocznej linii boiska. Piłka przeleciała nad bramkarzem i spadła na głowę Hirsza. Napastnik trafił do odsłoniętej bramki! Moi zawodnicy na szczęście byli na tyle zmotywowani tą bramką, że dowieźli ten rezultat do końca. Chociaż i pod koniec nie obyło się bez niespodzianki. Czarnecki niepotrzebnie faulował rywala za co dostał drugą żółtą kartkę. Zaniepokoiłem się, bo to już 3 czerwona kartka w moim zespole od początku sezonu.

 

Data: 3.08.2008

Stadion: ul. Traugutta

Widzów: 7 003

Sędzia: Zdzisław Bakaluk

MoM: Mateusz Bąk (8) [Lechia]

 

Dolha – Angulo, Molosh, Bosacki, Dedura – Sacha (Czarnecki 62’ -> cz. k. 90’), Wilk, Rodriquez, Ekwueme (Danch 45’) – Jarka (Reiss 74’), Hirsz

 

(13) Lechia Gdańsk – (5) Lech Poznań 1:2 (1:1) [Wiśniewski 31’ – Jarka 14’, Hirsz 67’]

-Orange Ekstraklasa [2/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 82

 

Polecieliśmy do Grecji. Nie wiedziałem czego możemy się spodziewać w Pireusie. Na pewno łatwo nie będzie. A na 100% nie będzie łatwo o dwie bramki dla mojego zespołu. Możemy sprawić niespodziankę, ale Olympiakos będzie się pilnował, żeby do tego nie doszło. Jeżeli jednak jakimś cudem wygramy batalię o 3 rundę to automatycznie przejmiemy współczynnik Greków, który jest wysoki i zagramy później z kimś słabszym od nas. Więc jest o co walczyć, bo nadzieja umiera ostatnia. Początek meczu należał do gospodarzy, którzy zdominowali całe boisko. LuaLua z łatwością przedostał się w nasze pole karne w 11 minucie, ale jego strzał zakończył się w bocznej siatce. 10 minut później Dolha pierwszy raz interweniował w trudnej sytuacji jaką stworzył Galletti. Cieszyłem się, że rywale nie mieli dzisiaj szczęścia do skuteczności i piłki latały obok lub ponad bramką. Nie byłem jednak takim przesadnym optymistą, bo w 25 minucie LuaLua mógł przełamać strzelecką niemoc. Dostawił nogę do dośrodkowania, ale Dolha efektownie sparował strzał z blisko 5 metrów. Rumuński bramkarz popisał się paradą również w 32 minucie. Afrykański napastnik tym razem celował w okienko, żeby jak najbardziej utrudnić życie Emilianowi. Ale i tym razem mógł być zły na siebie za nie wykorzystaną sytuację. 5 minut później Nunez stworzył groźną sytuację pod naszą bramką. Po jego strzale Dolha odbił piłkę przed siebie i rywale mieli szansę na dobitkę. W ostatniej chwili pojawił się Kaźmierczak, który kopnął piłkę jak najdalej z naszego pola karnego. Chwilę później Hyka strzelił z dystansu, ale mój goalkipper końcami palców przerzucił piłkę nad bramką. Otarłem czoło z potu po gwizdku ściągającym piłkarzy do szatni. To było trudne 45 minut w których ani razu nie pojawiliśmy się pod polem karnym gospodarzy. Ba, nawet rzadko widziano nas na ich połowie. Za to kawał dobrej roboty odwalał bramkarz czego nie można powiedzieć o obrońcach, którzy dopuszczali rywali do ataków. Popełnili kolejny błąd w 48 minucie dając dużo wolnego miejsca Galletti’emu. Pomocnik nie pokonał jednak Dolhy swoim technicznym strzałem. 10 minut później podniosłem się z ławki, bo w końcu była realna szansa na gola! Hirsz przedostał się pod pole karne gospodarzy. Jego strzał odbił się jednak rykoszetem od Tonel’a i wpadła w ręce bramkarza. To Tonel rozpoczął akcję w 62 minucie. Podał do Julio Cesar’a, który przebiegł spory kawałek z piłką. Minął ostatniego obrońcę i znalazł się sam przed bramkarzem. Najpierw mocno w niego strzelił i miał szansę na dobitkę. Na całe szczęście zmarnował 100% sytuację i strzelił obok słupka. W 66 minucie doznałem poważnego osłabienia. W wyniku kontuzji musiał zejść Hirsz na którego bardzo liczyłem w tym meczu. Olympiakos na chwilę odpuścił, ale dał o sobie znać na 10 minut przed końcem. Laczko wparował z piłką w nasze pole karne, ale był za bardzo rozpędzony i Dolha rzucił mu się pod nogi łapiąc futbolówkę w dłonie. Kończył się już doliczony czas więc zabierałem powoli rezerwowych do szatni. Na gola nie było nas stać, ale ten remis był chociaż dobrym wynikiem. Jak się chwilę później okazało, wcale nie było żadnego remisu. Nunez zaatakował naszą bramkę w 94 minucie. Strzelił mocno w bramkarza, który odbił piłkę przed siebie. Nie zdążył się podnieść, gdy Nunez był już przy niej i strzelił do pustej bramki. Machnąłem na to ręką, bo to był już szczyt wszystkiego, i opuściłem murawę stadionu. Nasza przygoda z Ligą Mistrzów skończyła się już na początku.

 

Data: 6.08.2008

Stadion: Georgios Karaiskakis, Pireus

Widzów: 26 391

Sędzia: Sergey Shmolik (BLR)

MoM: Luciano Galletti (8) [Olympiakos] – lepszy był Dolha

 

Dolha – Angulo, Molosh, Dedura, Magdoń – Danch, Kaźmierczak (Murawski 45’), Sacha, Chiumiento – Hirsz (Reiss 68’), Jarka

 

(GRE) Olympiakos Pireus – (POL) Lech Poznań 1:0 (0:0) [Nunez 90’+4’]

-Liga Mistrzów, 2 runda eliminacji, rewanż

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...