Skocz do zawartości

Duma & Tradycja


Jamal

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba znalazłem kolejny błąd. Po meczu z ŁKS-em, dostałem dwie wiadomości, że jakieś tam kluby złożyły ofertę na Kikuta za 1 mln €. Ale obie były już odrzucone. Screen tu nie pomoże, bo pisało ,,oferta odrzucona’’. Zawodnik w ustawieniach nie ma nic zmienionego, jest ,,brak instrukcji’’. Kto do cholery odrzuca mi oferty od innych klubów, przez co mój zawodnik jest teraz niezadowolony?

 

Nie żeby coś, ale tak się dzieje jak się idzie na urlop :] Wtedy chyba zazwyczaj jest ustawione "Odrzucaj wszystkie oferty" :]

 

Do roboty się bierz, bo spadłeś z lidera. To wprawdzie tylko jeden punkt straty, ale musisz go odrobić ;)

 

:kutgw:

 

Czasami tak się dzieje, w 06 i 07 było tak samo. Masz ustawioną kwotę wywoławczą? Jeżeli dostajesz ofertę niższą niż kwota wywoławcza, a oferta ma status non-negotiable, powinna być odrzucana automatycznie.

Odnośnik do komentarza

Profesor: Nie ustawiałem kwoty wywoławczej. Nawet nie wiedziałem, że ktoś się nim interesuje. Ale późniejsze oferty już mogłem akceptować/odrzucać samodzielnie. Ten problem wystąpił jedynie po meczu.

 

Odcinek 57

 

Mecz z Wisłą o pierwsze miejsce poprzedzało spotkanie w ćwierćfinale Pucharu Polski. Nie mogłem pogodzić się z ostatnią ligową porażką, a nadal przed oczami miałem ŁKS. Tym razem na Bułgarskiej co nie zmieniało faktu, że mecz mógł być bardzo trudny. W końcu postawiłem na inny duet napastników. Reiss i Lecić mieli stanowić o sile naszego rażenia od pierwszych minut. Na szczęście taki wariant poskutkował skutecznością w 24 minucie. Mariusz Sacha po efektownym rajdzie dośrodkował w pole karne, a Piotr Reiss strzelił prawą nogą i pokonał bramkarza! Przed meczem powiedziałem piłkarzom, żeby grali na luzie i nie przejmowali się dzisiejszym wynikiem. Puchar Polski też nie ma dużych względów u mnie i nie mam nic przeciwko, żeby piłkarze odpuścili sobie dzisiejsze spotkanie. Nie szukałem zemsty za porażki z ŁKS-em, na to przyjdzie czas w lidze. Mimo to kontrolowaliśmy grę na boisku i tylko my atakowaliśmy. Sacha ponownie wykazał się przeglądem gry i dobrym dośrodkowaniem w 42 minucie. Reiss skoczył wyżej od obrońców i strzałem głową pokonał Wyparło! Pierwsze 45 minut zostało zdominowane przez Kolejorza, a dokładniej Reissa i taki wynik dawał mi powody do radości. Kilka sekund po pierwszym gwizdku sędziego w drugiej połowie, Reiss podwyższył na 3:0! Znalazł się sam przed bramkarzem dzięki dokładnemu podaniu Kaźmierczaka, i strzelił obok bramkarz, a zarazem tuż przy słupku. Tylko Piotrek był dzisiaj najaktywniejszym zawodnikiem na boisku. ŁKS nie zaatakował ani razu i Dolha nie miał w ogóle roboty. Z jednej strony byłem zadowolony, z drugiej miałem żal do piłkarzy (też do siebie, że nie wystawiłem Reissa), że nie potrafili tak efektownie grać kilka dni temu w Łodzi.

 

Data: 2.04.2008

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 6 256

Sędzia: Mirosław Górecki

MoM: Piotr Reiss (9) [Lech]

 

Dolha – Molosh, Kikut, Dymkowski, Bosacki – Scherfchen, Kaźmierczak, Wilk (Djurdjević 45’), Sacha (Marciniak 73’) – Reiss, Lecić (Rengifo 73’)

 

(1 L) Lech Poznań – (1 L) ŁKS Łódź 3:0 (2:0) [Reiss 24’, 42’, 46’]

-Puchar Polski, ćwierćfinał

Odnośnik do komentarza

Odcinek 58

 

Mecz lidera z wice miał pokazać, która z tych drużyn jest lepsza i zasługuje na końcowe zwycięstwo. Do finiszu rozgrywek już tylko 6 kolejek (nie licząc tej teraz) więc czasu co raz mniej, by zdobyć mistrzostwo. Wisła Kraków przyjeżdżając do nas okupowała pierwsze miejsce. Przez większość czasu to my czuliśmy ich oddech za plecami, od kilku dni role się odwróciły. Jednak jeżeli postaralibyśmy się o zwycięstwo w dzisiejszym meczu to wszystko wróciłoby do normy. Biała Gwiazda ma porównywalne statystyki do naszych, jedynie mniej zremisowali swoich spotkań, a przegrali więcej. W bramkach wyglądamy podobnie. Jesteśmy gorsi jedynie pod względem umiejętności. Takie nazwiska jak Kosowski, Niedzielan, Brożek robią wrażenie i sieją postrach. Naszym celem było jednak zagrać ten mecz jak równy z równym.

 

Na Bułgarskiej ustanowiono rekord w ilości kibiców od kiedy tu pracuję. Nawet na meczu z Legią przyszło zaledwie 16 tysięcy. Tym razem zasiadło o 5 tysięcy więcej sympatyków futbolu. Choć trochę poczułem się jak na zachodnich stadionach, gdzie wiele tysięcy gardeł kibicuje swojej drużynie. Naprawdę głośno było 5 minut po pierwszym gwizdku sędziego. Reiss wykorzystał lukę w obronie gości i podał do Rengifo. Peruwiańczyk wszedł w pole karne i strzelił pod poprzeczkę, nie dając tym samym najmniejszych szans Pawełkowi. Na stadionie zapanowała euforia, a kibice skandowali nazwisko napastnika, nagradzając oklaskami również Reissa, który asystował przy tej ładnej bramce. Chcieliśmy pójść za ciosem, a dokładniej Kaźmierczak, który w 10 minucie mógł podwyższyć strzałem z dystansu. Piłka niestety tylko odbiła się od zewnętrznej strony słupka i zatrzymała się na bandach reklamowych. Po kwadransie gry mógł być remis. Paweł Brożek okazał się szybszy od moich obrońców i przelobował bramkarza. Piłka na całe szczęście zatrzymała się w błocie przed linią bramkową i Dolha szybko do niej doskoczył. Chwilę później w doskonałej sytuacji znalazł się najskuteczniejszy strzelec WisłyĆwielong, który podpisał już kontrakt z Napoli! Napastnik zszedł z prawego skrzydła w pole karne i strzelił na naszą bramkę. Nadbiegający Dolha wyciągnął ręce przed siebie i zażegnał niebezpieczeństwo. Przyszedł czas na rewanżowe akcje. Rengifo został obsłużony doskonałym podaniem w 21 minucie przez Kaźmierczaka. Napastnik strzelił w długi róg, a Pawełek minął się w locie z futbolówką i podwyższyliśmy wynik! W tym momencie spełniało się moje oraz kibiców największe marzenie! Przed ostatnim gwizdkiem ściągającym nas do szatni, Sobolewski strzelił potężnie sprzed pola karnego, ale nasz bramkarz znów popisał się trzeźwym refleksem. Emocje sięgały zenitu i lepszego meczu nie mogłem sobie wymodlić. Prowadziłem 2:0 z Białą Gwiazdą, od lat poważnym kandydatem do mistrzostwa. Wiedziałem więc, że musimy zagrać ostrożnie i rozważnie w drugiej połowie. Z tym nie było jednak problemów, chociaż to Wisła atakowała od pierwszych minut. Obronną nogą wychodzili z tego jednak moi obrońcy. Dobre interwencje Dedury czy Bosackiego powstrzymywały napastników Wisły. W 60 minucie Brożek trochę spalił w sytuacji sam na sam z Dolhą i uderzył za lekko dzięki czemu Rumun mógł złapać piłkę w dłonie. Mieliśmy dogodną sytuację w 73 minucie, ale za dużo podań sprawiło, że piłka zamiast w bramce, znalazła się na niej. Ćwielong szykował się do zmiany w 84 minucie. Kulejący napastnik nie zważał na swoją kontuzję kiedy chwilę przed zejściem otrzymał piłkę od Brożka. Tym razem dobrze uderzył w piłkę i podkręcony strzał dał im honorowego gola. To była jednak ostatnia szansa Wiślaków, którą zresztą wykorzystali. To nie zmieniło faktu, że lider powrócił do Poznania i Lech okazał się drużyną lepszą od Wisły Kraków!

 

Data: 5.04.2008

Stadion: ul. Bułgarska

Widzów: 21 074

Sędzia: Jacek Walczyński

MoM: Hernan Rengifo (8) [Lech]

 

Dolha – Kikut, Molosh, Dedura, Bosacki – Sacha, Wilk (Djurdjević 45’), Kaźmierczak (Murawski 75’), Scherfchen – Reiss (Jarka 75’), Rengifo

 

(2) Lech Poznań – (1) Wisła Kraków 2:1 (2:0) [Rengifo 5’, 21’ – Ćwielong 84’]

-Orange Ekstraklasa [24/30]

Odnośnik do komentarza

Thx ;)

Wenger: Dlaczego? Ćwielong ma niezłe staty, a do tego w 32 meczach strzelił 20 goli i zaliczył 7 asyst. Najskuteczniejszy strzelec OE z wygasającym kontraktem.

 

Odcinek 59

 

Uniosłem się do krainy marzeń po ostatniej wygranej. Nawet pucharowy rewanż z ŁKS-em nie sprowadził mnie na ziemię. Skoro minimum osiągnięte (ćwierćfinał) to uznałem, że mogę ten puchar olać, bo do szczęścia potrzebne jest mi tylko mistrzostwo. Dlatego w wyjściowej jedenastce pojawiło się wiele graczy, którzy nie mają sporego doświadczenia na poziomie pierwszoligowym. Pierwsza bramka dla gospodarzy była tylko kwestią czasu. Kret spisywał się bardzo dobrze między słupkami, ale przepuścił strzał Chwałka w 20 minucie. Nie atakowaliśmy, bo jakoś nie mogliśmy znaleźć drogi do bramki Łodzian. Bunjać dopiero drugi raz założył koszulkę Lecha, a Lecić nie jest formie co pokazywał na boisku, głównie strzelając obok bramki. Do przerwy utrzymał się wynik 0:1, co nadal dawało nam awans do półfinału. Szczerze? Liczyłem, że uda się przegrać, bo szybciej ukończyłbym ten trudny sezon, a do tego miałbym bardziej wypoczętych i zdrowych rezerwowych. W drugiej połowie pojawił się Kotorowski, również dawno nie widziany w bramce mojego klubu. Był jednak gorszy od swojego poprzednika z pierwszej odsłony i gola wpuścił już w 51 minucie po strzale Sikory z prawego skrzydła. Mocno zdeterminowani piłkarze ŁKS-u atakowali bez przerwy. To doprowadziło do straty przez nas trzeciej bramki w 84 minucie. Szczot wparował w pole karne i strzelił po rękach Kotorowskiego. Po 90 minutach mieliśmy już 0:3. Sędzia musiał w takim wypadku poprowadzić dogrywkę. Jeszcze w pierwszej połowie Arifović zdołał pokonać mojego bramkarza strzałem z główki w 105 minucie. Ten gol okazał się kluczowy dla całego meczu. ŁKS awansowało dalej, a nam w nagrodę dano święty spokój z pucharami i możliwość 100% koncentracji w drodze po mistrzostwo Polski!

 

Data: 9.04.2008

Stadion: Aleja Unii, Łódź

Widzów: 2 123

Sędzia: Paweł Gil

MoM: Dawid Chwałek (8) [ŁKS]

 

Kret (Kotorowski 45’) – Czarnecki, Molosh, Tanevski, Dymkowski – Marciniak, Wilk, Kaźmierczak (Murawski 63’), Pruchnik – Lecić (Reiss 45’), Bunjać

 

(1 L) ŁKS Łódź – (1 L) Lech Poznań 4:0 (1:0) [Chwałek 20’, Sikora 51’, Szczot 84’, Arifović 105’]

-Puchar Polski, półfinał, rewanż

 

Paweł Kaźmierczak ucierpiał w trakcie meczu i lekarz stwierdził, że piłkarz ma złamaną szczękę. Będzie musiał ją leczyć przez dokładny miesiąc.

Odnośnik do komentarza

Odcinek 60

 

Doskonale pamiętam jakie miałem obawy przed pierwszym meczem z Jagiellonią. Nie pomagał mi w tym nawet fakt, że graliśmy u siebie. Strach pojawił się głównie dlatego, że Jaga była w czołówce, a Sotirović strzelał gole na zawołanie w każdym meczu. Tymczasem beniaminek zajmuje 7 miejsce, a Serb strzelił tylko jednego gola w rundzie wiosennej. Mimo to niepewność pozostała i podeszliśmy do meczu z pełną ostrożnością. Na nic jednak się to nie przydało, bo już w 4 minucie objęliśmy prowadzenie! Mariusz Sacha strzelił, a raczej dośrodkował z zerowego kąta. Piłka przeleciała nad bramkarzem i wpadła przed długim słupkiem! Zupełnie przypadkowy gol był pięknej urody. W 10 minucie Murawski mógł strzelić bramkę po swoim potężnym strzale z około 20 metrów, niestety prosto w bramkarza. Jak widać nie było powodów do strachu, bo nawet Sotirović nie mógł celnie trafić w naszą bramkę. Rengifo otrzymał podanie od Murawskiego w 15 minucie i płaskim strzałem zmienił wynik na 2:0! Dwie minuty później znowu znalazł się w polu karnym i niesamowicie mocnym strzałem po ziemi strzelił swojego drugiego gola! Byłem już niemal pewny, że wygramy ten mecz, patrząc też na to jak gra w dzisiejszym meczu Jaga. Nie potrafiła się odnaleźć na boisku i mogliśmy spokojnie kontrolować grę w pierwszej połowie. Trener gospodarzy chyba solidnie porozmawiał z piłkarzami, którzy ruszyli do ataku od drugiej połowy. Efektem był ładny gol w 67 minucie Truszkowskiego po kapitalnym podaniu Cielucha. 10 minut później ten sam zawodnik strzelił mocno po płycie boiska i strzelił kontaktowego gola. Zrobiło się gorąco, ale gra wróciła do normy pod koniec spotkania. Dowieźliśmy wynik do końca i 3 punkty pojechały razem z nami.

 

Data: 12.04.2008

Stadion: ul. Słoneczna, Białystok

Widzów: 7 037

Sędzia: Tomasz Mikulski

MoM: Hernan Rengifo (8) [Lech]

 

Dolha – Kikut, Molosh, Dedura, Bosacki – Scherfchen, Murawski, Sacha (Marciniak 62’), Wilk (Djurdjević 45’) – Rengifo, Jarka (Reiss 45’)

 

(7) Jagiellonia Białystok – (1) Lech Poznań 2:3 (0:3) [Truszkowski 67’, 77’ – Sacha 4’, Rengifo 15’, 17’]

-Orange Ekstraklasa [25/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 61

 

Bez żadnego hucznego przyjęcia rozstaliśmy się z Peruwiańczykiem, Henry’m Quinteros’em. Pomocnik od zimy siedzi w rezerwach i gra jedynie w rozgrywkach MESA. Na początku było nim zainteresowanie, ale gdy proponowałem go klubom, zwykle otrzymywałem odpowiedź: za duże wymagania finansowe piłkarza lub już nie jesteśmy zainteresowani. Sytuacja pogorszyła się, gdy zaczęliśmy przekraczać budżet na płace o blisko 10 tysięcy euro. To niestety zjadało pieniądze z naszego konta w ekspresowym tempie i trzeba było temu zaradzić. Quinteros zarabiał blisko 25 tysięcy na miesiąc więc rozwiązałem z nim kontrakt lecz wcześniej musiałem zapłacić mu odprawę w wysokości, bagatela, 350 tysięcy euro. Przynajmniej postarałem się o stabilizację budżetu płacowego. Na domiar złego otrzymałem wiadomość od lekarza, że Kotorowski ma uraz biodra i będzie się leczył pod okiem specjalisty przez około 2 miesiące. To wyklucza go z gry do końca tego sezonu.

 

Kielecka Korona z czasem jest co raz lepsza. Świadczy o tym 4 miejsce zajmowane w lidze. Ucieszyłem się na myśl o tym, że większość zawodników tego zespołu jest kontuzjowanych lub z różnych przyczyn nie może zagrać przeciwko nam. Moja radość szybko znikła wraz z pierwszymi akcjami w meczu przy ul. Ściegiennego. Korona przycisnęła nas do ściany i zaczęła nacierać na naszą bramkę. Kowalczyk strzelił mocno w 10 minucie, ale bramkarz zdołał sparować uderzenie. Na boisku szalał głównie Bonin ze Zganiaczem, a moi obrońcy nie potrafili odciągnąć napastników od ich podań. Skutki były takie, że straciliśmy gola w 34 minucie. Nowak strzelił z daleka, ale piłkę niezgrabnie wygarnął Dymkowski. Obrońca zagalopował za daleko i wpadł z piłką do naszej bramki! Złapałem się za głowę patrząc na to zdarzenie. Marcin wstał z murawy ze spuszczoną głową i pobiegł przepraszać kolegów. Nie ułatwił nam zadania, ale też nie grał słabego meczu. Korona zdominowała doszczętnie całe spotkanie i musiałem szybko coś wymyślić w przerwie spotkania. Nic z tego, moje słowa nie sprawiły, że na boisku piłkarze dokonali cudu. Bonin ciągle słał doskonałe piłki, a Robak z Kowalczykiem strzelali seriami na bramkę Dolhy. Dziękowałem Bogu tylko za to, że miałem dzisiaj tak dobrego bramkarza. Kląłem pod nosem wyłącznie na mój beznadziejny atak.

 

Data: 19.04.2008

Stadion: ul. Ściegiennego, Kielce

Widzów: 10 234

Sędzia: Marcin Wróbel

MoM: Hernani (7) [Korona]

 

Dolha – Kikut, Molosh, Dymkowski, Dedura (Tanevski 74’) – Scherfchen (Pruchnik 62’), Murawski, Wilk, Sacha – Reiss (Jarka 45’), Rengifo

 

(4) Korona Kielce – (1) Lech Poznań 1:0 (1:0) [Dymkowski sam. 34’]

-Orange Ekstraklasa [26/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 62

 

Ostatnio w dwóch kolejkach z rzędu, Wiśle przytrafiły się remisy. Zrównali się z nami punktami i zostali nowymi liderami, na szczęście mając jeden mecz do przodu. O powrót na fotel lidera zagraliśmy z Groclinem. Debry Wielkopolski w Poznaniu były na wysokim poziomie choć w pierwszej połowie nie zobaczyliśmy goli. Za to w zamian było dużo podbramkowych sytuacji i celnych strzałów więc kibice nie mieli prawa do narzekań. Za to ja miałem w 20 minucie kiedy sfaulowano mi Bosackiego i musiałem ściągnąć mojego obrońcę. Druga połowa zaczęła się po myśli Groclinu. W 64 minucie sędzia podyktował rzut karny, zresztą niesłusznie co dowiodły powtórki telewizyjne. Strzał z 11 metrów na gola zamienił Peter Babnić. Ten gol nakręcił go bardziej i strzelił swoją drugą bramkę w 83 minucie. Wiedziałem, że jest już po meczu i ch** bombki strzelił. Na dodatek w 93 minucie Pruchnik został wyrzucony z boiska za cyniczny faul. Zostaliśmy na drugim miejscu mając jedynie gorszy bilans bramkowy od Wisły o dwa gole. Zostały 3 kolejki do końca i jeżeli nie wygramy wszystkich spotkań, a Wiśle nie podwinie się noga to możemy zapomnieć o mistrzostwie Polski. Tak więc do dzieła panowie!

 

Data: 27.04.2008

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 16 572

Sędzia: Robert Małek

MoM: Peter Babnić (9) [Groclin]

 

Kotorowski – Kikut, Molosh, Dedura, Bosacki (Tanevski 20’) – Murawski, Pruchnik (cz. k. 90’+3’), Sacha (Marciniak 83’), Wilk – Rengifo, Jarka (Lecić 45’)

 

(2) Lech Poznań – (13) Groclin Grodzisk Wlkp. 0:2 (0:0) [babnić kar. 64’, 83’]

-Orange Ekstraklasa [27/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 63

 

Podsumowanie (kwiecień):

 

Ranking: 1. Brazylia (1554 pkt.); 2. Anglia (1548); 3. Włochy (1495); 17. WKS (948); 32. Polska (742)

 

Bilans spotkań: 6 (3-0-3) 8:10

Najlepszy strzelec: Hernan Rengifo - 4 gole

Ekstraklasa: 2 miejsce

Puchar Polski: odpadliśmy – ćwierćfinał (vs. ŁKS 3:0 i 0:4)

Puchar Ekstraklasy: odpadliśmy – faza grupowa

Finanse: € 327 tys. (- 264 tys.)

 

Transfery (Świat):

 

1. Hegon (Avai) -> CRB za € 525 tys.

2. Aleksandar Miljković (Smederewo) -> AEL za € 26 tys.

3. Gravata (Unibol) -> Real Brasil za € 2 tys.

 

Transfery (Polska):

 

1. Mateusz Bartczak (Zagłębie Lubin) -> FBK Kowno za € 12 tys.

 

Ligi zagraniczne:

 

Anglia: Man Utd (+0)

Francja: Olympique Lyon (+10)

Niemcy: VfB Stuttgart (+8)

Grecja: mistrz – Panathinaikos (+2)

Włochy: Inter (+1)

Holandia: mistrz – Feyenoord (+1); puchar – Heerenveen

Portugalia: Benfica (+1)

Irlandia: Bohemians (+3)

Rosja: CSKA Moskwa (+3)

Szkocja: Rangers (+4)

Hiszpania: Real Madryt (+1)

Serbia: Crvena Zvezda (+5)

Szwecja: Malmö FF (+2)

Polska: Wisła Kraków (+0)

Odnośnik do komentarza

Odcinek 64

 

W ostatnich trzech kolejkach mieliśmy dość łatwych rywali. Najpierw na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec, następnie u siebie z Polonią Bytom i zakończymy ligę meczem z Widzewem w Łodzi. Ta ostatnia drużyna zagra mecz z Wisłą kiedy my zmierzymy się z Zagłębiem. Teoretycznie o 3 punkty jest łatwo, ale nie można zlekceważyć przeciwnika. Od pierwszego gwizdka spotkanie było bardzo wyrównane. W 20 minucie po ładnej akcji, Rengifo minimalnie chybił, ale był ciągnięty za koszulkę. Sędzia nie dopatrzył się faulu co jest niesłuszne! Obrońca gospodarzy ewidentnie faulował mojego piłkarza i jedenastka powinna być bez zbędnego gadania! Rywale zaatakowali naszą bramkę w 30 minucie, ale Dolha jak zwykle grał dobry mecz. W pierwszej połowie goli nie było widać. Liczyłem na to, że Widzew ma korzystny wynik z Wisłą, a ja strzelę zwycięskiego gola w drugiej połowie. Jednak zamiast się cieszyć, obgryzałem paznokcie patrząc na to co wyprawiają moi piłkarze. Znowu nie potrafili odnaleźć się na boisku i grali fatalnie. Na dodatek straciliśmy gola w 70 minucie. Oziębała przelobował mojego bramkarza, ale piłka zatrzymała się przed pustą bramką. Zawodnik dobiegł do futbolówki i wpakował ją do środka. Opadły mi ręce, ale znalazłem jeszcze trochę siły, żeby wstać z ławki i wyzwać moich piłkarzy. Sędzia techniczny pokazał doliczony czas, 4 minuty. Usiadłem i załamałem ręce resztkami sił patrząc na murawę. Nagle słońce wyszło zza chmur, a na boisku dokonano cudu! Pruchnik dośrodkował z lewego skrzydła. Piłka przeleciała nad wszystkimi obrońcami i spadła w polu karny. Jarka dostawił nogę na pełnym gazie i strzelił pod nogami bramkarza! Napastnik strzela gola w 94 minucie na 1:1! Wstałem z ławki i ucieszyłem się, bo przynajmniej ten fakt był przyjemny dla oka. Nagle ktoś wybiegł z szatni krzycząc, że Widzew ograł Krakusów 4:1! Lech ponownie zostaje liderem OE!

 

Data: 3.05.2008

Stadion: ul. Bogumińska, Wodzisław Śląski

Widzów: 3 872

Sędzia: Włodzimierz Milczarek

MoM: Przemysław Oziębała (8) [Zagłębie]

 

Dolha – Kikut, Kumbev, Dymkowski, Dedura – Pruchnik, Murawski (Kaźmierczak 68’), Marciniak (Sacha 45’), Wilk – Reiss, Rengifo (Jarka 68’)

 

(13) Zagłębie Sosnowiec – (2) Lech Poznań 1:1 (0:0) [Oziębała 70’ – Jarka 90’+4’]

-Orange Ekstraklasa [28/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 65

 

Liczyłem, że w końcu nam się poszczęści w meczu z zespołem z dołu tabeli. Marciniak publicznie zmotywował naszych piłkarzy, by wygrali ostatnie dwa mecze. Podczas, gdy my będziemy grali z Polonią Bytom, w Krakowie odbędą się derby. Zdominowaliśmy pierwszą połowę. Nie wychodziliśmy z połowy gości i ciągle atakowaliśmy ich bramkę. Efektem był gol w 31 minucie. Jarka wyskoczył najwyżej i strzałem z głowy pokonał bramkarza rywali! Prowadzenie dowieźliśmy do przerwy i wyglądało na to, że spełnia się ten dobry scenariusz. W drugiej połowie nic się nie zmieniło. Polonia nie miała pomysłu na grę i zasłużenie spada z ligi. Za to my poszukaliśmy drugiego gola w 65 minucie. Rengifo dośrodkował w pole karne, ale bramkarz gości wypiąstkował piłkę. Scherfchen przejął ją przed polem karnym i podał na jego skraj do Sachy. Pomocnik obrócił się z piłką i strzelił tuż przy słupku podwyższając na 2:0! Ostrożna i kontrolowana gra dała nam upragnione 3 punkty. Derby Krakowa wygrała Wisła 1:0, mimo że grała w 10. Goniąca nas Legia przegrała nieoczekiwanie z ŁKS-em 1:3. Ostatnia kolejka będzie emocjonująca, bo odbędą się derby Polski.

 

Data: 6.05.2008

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 13 801

Sędzia: Jacek Granat

MoM: Mariusz Sacha (8) [Lech]

 

Dolha – Molosh, Kikut, Dymkowski, Dedura – Pruchnik, Kaźmierczak (Murawski 45’), Sacha, Wilk (Djurdjević 52’) – Rengifo (Reiss 72’), Jarka

 

(1) Lech Poznań – (16) Polonia Bytom 2:0 (1:0) [Jarka 31’, Sacha 65’]

-Orange Ekstraklasa [29/30]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...