Sutek Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Kazirodztwo niesie ze sobą konsekwencje medyczne w przypadku potomstwa, więc jest tu duża różnica. No właśnie, a w homoseksualiźmie w ogóle nie ma "opcji" potomstwa, co może co najwyżej jeszcze podważać zasadność idei. Poza tym, chcesz zakazać rodzeństwu małżeństwa tylko dlatego, że mogą mieć dzieci? ;) Cytuj Odnośnik do komentarza
Henkel Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Kazirodztwo niesie ze sobą konsekwencje medyczne w przypadku potomstwa, więc jest tu duża różnica. I generalnie tylko dlatego jest zakazane. Sutek jakie widzisz inne przeciwskaniania? Jesli nie pozwala Ci na to Twoja moranlosc to musisz przyjac do wiadomosci, ze nie jest jedyna sluszna :] Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Jeśli już o tym dyskutujemy, to może jeszcze bigamię zalegalizujemy? Cytuj Odnośnik do komentarza
tinieblador Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 ... konsekwencje wręcz pozytywne ;) http://www.wprost.pl...two-na-zdrowie/ tia, np. Habsburgowie doświadczyli tych pozytywów aż w nadmiarze... Cytuj Odnośnik do komentarza
Sutek Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Tak jak napisał Feanor - dla mnie bardzo ważną sprawą jest konsekwencja w rozumowaniu - nie zamierzam z jakichś powodów faworyzować homoseksualistów, więc podobne możliwości należy udostępnić przedstawicielom pozostałych zboczeń, czyli bigamistom, kazirodcom, zoofilom itp. Czy nie lepiej pozostać przy tradycyjnej definicji małżeństwa, które było, jakie jest przez tysiące lat i nikomu to problemów nie sprawiało (a przecież homoseksualizm nie pojawił się na świecie wczoraj)? Cytuj Odnośnik do komentarza
Gabe Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Hola hola, od kiedy bigamia jest zboczeniem? Cytuj Odnośnik do komentarza
M8_Pl Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 (...) podobne możliwości należy udostępnić przedstawicielom pozostałych zboczeń, czyli bigamistom, kazirodcom, zoofilom itp. Czy nie lepiej pozostać przy tradycyjnej definicji małżeństwa, które było, jakie jest przez tysiące lat i nikomu to problemów nie sprawiało (a przecież homoseksualizm nie pojawił się na świecie wczoraj)? Z takim adwersarzem dyskusja sensu nie ma. skoro na równi stawiasz to, że facet pewny siebie, przystojny i fajny spotyka się z kilkoma kobietami, oraz to, że taki sam facet posuwa psa... sorry, dokształć się, a potem wróć. Cytuj Odnośnik do komentarza
tinieblador Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 pomijając już babola z bigamią (ech, ci zboczeni muzułmanie i mormoni, nie dość, że bi to nawet poli... ), to chętnie usłyszałbym tą niezmienną od tysięcy lat definicję małżeństwa. ale wcześniej proponowałbym autorowi tej złotej myśli zapoznanie się z terminami "sororat", "poliandria" czy "multilateralizm"... Cytuj Odnośnik do komentarza
Rothman Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Z takim adwersarzem dyskusja sensu nie ma. skoro na równi stawiasz to, że facet pewny siebie, przystojny i fajny spotyka się z kilkoma kobietami, oraz to, że taki sam facet posuwa psa... sorry, dokształć się, a potem wróć. No to wyeliminuj bigamię zoofilię i odnieś się np. do kazirodztwa, zamiast kazać się dokształcać. Poza tym mógłbym zatrollować i powiedzieć, że dla mnie podobnym zboczeniem co posuwanie psa jest posuwanie drugiego faceta :> Ale to może dopiero jak dyskusja będzie przymierać Cytuj Odnośnik do komentarza
me_who Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Widzę, że pojęcie miłości jest Ci obce skoro sprowadzasz cały związek do posuwania. Ze swoją partnerką tez się ograniczacie do tego tylko? Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 pomijając już babola z bigamią (ech, ci zboczeni muzułmanie i mormoni, nie dość, że bi to nawet poli... ), to chętnie usłyszałbym tą niezmienną od tysięcy lat definicję małżeństwa. ale wcześniej proponowałbym autorowi tej złotej myśli zapoznanie się z terminami "sororat", "poliandria" czy "multilateralizm"... Zręcznie ominąłeś dzięki Sutkowi meritum mojego posta (ja bynajmniej bigamii za zboczenie nie uważam): jesteś za legalizacją małżeństw homoseksualnych? No to rozumiem, że bigamia też do legalizacji? Cytuj Odnośnik do komentarza
tinieblador Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Zręcznie ominąłeś dzięki Sutkowi meritum mojego posta (ja bynajmniej bigamii za zboczenie nie uważam): jesteś za legalizacją małżeństw homoseksualnych? No to rozumiem, że bigamia też do legalizacji? odnosiłem się do postu Sutka, a nie Twojego, ale skoro już zostałem wywołany do tablicy. tak - jestem za legalizacją małżeństw homoseksualnych. a co do poli/bigamii to poza kulturowymi nie widzę przesłanek przeciwko tejże. i tutaj IMHO jest główna różnica pomiędzy tymi sytuacjami - homoseksualizm nie wynika z norm kulturowych obowiązujących w danym społeczeństwie, bo jest od nich niezależny; zależna natomiast od nich jest tolerancja (lub nie) tegoż. Cytuj Odnośnik do komentarza
Rothman Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Ok, pardon za marną prowokację, związki homoseksualne to nie tylko posuwanie. Mówię bez cienia ironii. Nie odbieram homoseksualistom zdolności do przeżywania wyższych uczuć i tworzenia monogamicznych związków. Ale co to zmienia? Nietolerowane u nas kulturowo kazirodztwo czy bigamia też mogą się łączyć z wyższymi uczuciami. Zoofilię już sobie darujmy Cytuj Odnośnik do komentarza
Profesor Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Jeśli już o tym dyskutujemy, to może jeszcze bigamię zalegalizujemy? Oczywiście - jeżeli tylko zgadzają się wszyscy uczestnicy takiego związku, jakie widzisz merytoryczne przeszkody? Prof - wiele tych rzeczy jest do zrealizowania w ramach obecnego prawa (instytucja zgody pacjenta, dziedziczenie testamentowe wyprzedzajace ustawowe, z opodatkowaniem punkt dla Ciebie), niemniej jednak glowna slaboscia tego stanu rzeczy jest brak zabezpieczen na sytuacje wyjatkowe (nagla smierc, nieprzytomny pacjent etc.). Przy czym w takich sytuacjach znajduja sie tez heteroseksualne pary zyjace na kocia lape, tyle ze z wyboru, a nie z braku mozliwosci wstapienia w zwiazek. Wybacz, ale chyba o innej rzeczywistości piszesz. Serdecznie Ci NIE życzę próby wyegzekwowania prawa do dziedziczenia po Twoim partnerze i obrony testamentu przed obaleniem w sądzie na wniosek krewnych. Bezskuteczne egzekwowanie prawa do informacji medycznej o stanie partnerki w Polsce przerabiałem osobiście, i to nawet bez aspektu homoseksualnego, więc wybacz po raz wtóry, ale wiem, o czym piszę. Cytuj Odnośnik do komentarza
M8_Pl Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 z tym, że o ile zalegalizowany związek partnerski rozwiązuje wiele trudności, o tyle bigamia nie do końca ;) Jak już pisał SZk, wiele tematów można załatwić obecnie na zasadzie pełnomocnictw, czynności prawnych, etc, ale zawarcie małżeństwa (oczywiście cywilnego, nie w rozumieniu kościelnym) załatwia wszystko naraz: spadek, informacje o zdrowiu partnera, opodatkowanie, itd. Za to w bigamii to mogłoby się już skomplikować: który z dwojga partnerów miałby pierwszeństwo w decydowaniu o odłączeniu od respiratora/transplantacji? Jak to rozwiązać? Na zasadzie równych udziałów w takim związku? ;) Co do kazirodztwa, poziom wiedzy medycznej też się zmienia, jeśli wiarygodne badania i autorytety medyczne wykażą, że kazirodztwo nie jest szkodliwe z punktu widzenia medycznego to tak - powinno zostać zalegalizowane :P Mam kilka ładnych kuzynek ;) Legalizacja kazirodztwa i poligamii byłaby tu rozwiązaniem idealnym ;) ;) ;) Cytuj Odnośnik do komentarza
Feanor Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Oczywiście - jeżeli tylko zgadzają się wszyscy uczestnicy takiego związku, jakie widzisz merytoryczne przeszkody? Takie same, jak przy homoseksualizmie: to jest sprzeczne z obowiązującą w naszym kręgu kulturowym definicją małżeństwa. A postkulturalnego postmodernizmu mamy wokół siebie aż nadto. Cytuj Odnośnik do komentarza
tinieblador Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Co do kazirodztwa, poziom wiedzy medycznej też się zmienia, jeśli wiarygodne badania i autorytety medyczne wykażą, że kazirodztwo nie jest szkodliwe z punktu widzenia medycznego to tak - powinno zostać zalegalizowane :P Mam kilka ładnych kuzynek ;) Legalizacja kazirodztwa i poligamii byłaby tu rozwiązaniem idealnym ;) ;) ;) chciałbym tylko zauważyć, że kazirodztwo to termin trochę szerszy niż tylko bzykanie fajnej kuzynki, bo podpada pod to również związek między rodzeństwem, czy dzieckiem i rodzicem. a tutaj (na co zwraca nawet uwagę ten artykulik z Wprost, który generalnie "wychwala" kazirodztwo, ale między kuzynami 3 i 4 stopnia) nie jest już tak różowo i chów wsobny ma dość duże pole do popisu... Cytuj Odnośnik do komentarza
M8_Pl Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 uznałem, że 4 " ;) " w mojej wypowiedzi są wystarczające... Cytuj Odnośnik do komentarza
Profesor Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Oczywiście - jeżeli tylko zgadzają się wszyscy uczestnicy takiego związku, jakie widzisz merytoryczne przeszkody? Takie same, jak przy homoseksualizmie: to jest sprzeczne z obowiązującą w naszym kręgu kulturowym definicją małżeństwa. A postkulturalnego postmodernizmu mamy wokół siebie aż nadto. Popełniasz prosty błąd, zrozumiały, ale jednak błąd - zakładasz, że "w naszym kręgu kulturowym" istnieje coś takiego jak niezmienna definicja małżeństwa. Przed 966 definicja ta brzmiała "pobłogosławiony przez kapłana i przypieczętowany wymianą dóbr materialnych związek mężczyzny i jednej lub więcej kobiet". Potem przez długi czas obowiązywała definicja "sakramentalny związek mężczyzny i kobiety w wieku od lat 3-4 w górę". W 19. wieku obowiązywała definicja "sakramentalny związek mężczyzny i kobiety, dobranych sobie przez rodziców, bez zważania na uczucia samych zainteresowanych". W międzywojniu brzmiała ona "sakramentalny związek mężczyzny i kobiety o równym lub zbliżonym statusie społecznym". Po drugiej wojnie światowej powoli i pod niezaprzeczalnym wpływem zdelegalizowanej obecnie ideologii komunistycznej wykształciła się definicja małżeństwa jako "związku mężczyzny i kobiety", którą obecnie podaje się jako "tradycyjną" dla "naszego kręgu kulturowego". Założę się o dowolną sumę, że za 50 lat w naszym kręgu kulturowym definicja małżeństwa będzie jeszcze inna. I im większy opór stawiać będą "tradycjonaliści", tym boleśniejszy dla wszystkich będzie to proces. Założę się też, że gdy pod koniec 19. wieku pierwsze sufrażystki rozpoczynały walkę o prawa wyborcze dla kobiet, jednym z argumentów ówczesnych "tradycjonalistów" było stwierdzenie, że jest to niezgodne z normami obowiązującymi w naszym kręgu kulturowym. I podobnie jak innych zmian społecznych, tej także nie udało się powstrzymać odwołaniami do świętej tradycji naszych przodków. A swoją drogą, co to jest "nasz krąg kulturowy"? Bo jeśli mówimy o szeroko rozumianej cywilizacji zachodniej, to w naszym kręgu kulturowym wszystkie państwa poza Włochami (nawet w Irlandii kwestia jest już procedowana) zalegalizowały już związki jednopłciowe w jakiejś formie, jako związek partnerski albo małżeństwo. Pod tym względem "nasz krąg kulturowy" w Europie obejmuje Białoruś, Rosję, Ukrainę, część dawnych KDLów i Bałkany. Cytuj Odnośnik do komentarza
SZk Napisano 19 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Profesorze, piszac ze wiele tych rzeczy jest do zrealizowania w ramach obecnego prawa, nigdzie nie twierdze, ze jest to lekkie, latwe i przyjemne (pisze z perspektywy doswiadczenia kilkuletniej, aczkolwiek ostatecznie wygranej sprawy sadowej o zasiedzenie - zyje relatywnie krotko, ale swoje starcie z rzeczywistoscia tez juz zaliczylem i nie potrzebuje w tej kwestii uswiadamiania). Ponadto to, o czym piszesz (czyli trudnosc w wyegzekwowaniu swojego prawa do spadku czy informacji medycznej nawet bez aspektu homoseksualnego) swiadczy raczej o bolaczkach ogolnych tychze przepisow lub metodach ich wykonywania, natomiast trudno zaliczyc je w poczet dyskryminujacych homoseksualistow. Brak wspolnego opodatkowania: owszem, ale dwa powyzsze juz nie. Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.