Skocz do zawartości

Kącik absurdalny


paszczaq

Rekomendowane odpowiedzi

Zaraz, to w międzywojniu nie było rozwodów w Polsce?

Edyta przypomina, że Piłsudski był bliski rozwodu z Juszkiewiczową, a nic z tego nie wyszło podobno nie z braku możliwości rozwodu, ale gdyż ta się nie zgodziła.

 

Pamiętaj, że Piłsudski nigdy szczególnie nie przejmował się KRK, m.in. stąd przeboje z pochówkiem na Wawelu.

 

Edyta dodaje, że przecież specjalnie przeszedł na protestantyzm, by się z tąże Juszkiewiczową hajtnąć. Jako niekatoliczka miała prawo się rozwieść. Piłsudski religię traktował bardzo instrumentalnie.

 

Druga Edyta dodaje, że dla KRK pierwsze małżeństwo Piłsudskiego było nieważne. Dlatego po przejściu z powrotem na katolicyzm i śmierci pierwszej żony mógł zawrzeć drugie :D.

Odnośnik do komentarza

Natomiast te gorzkie aluzje do religii mogłeś sobie odpuścić. Tym bardziej, że było w Polsce kilku wybitnych hierarchów kościelnych, którzy sprzeciwiali się tak silnego angażowania się kościoła w aparat państwowy i vice versa. Choćby Adam Sapieha.

Z religijnością Komendanta masz rację.

Odnośnik do komentarza

Szok, nieprawdaż? Pomyślałby kto, że w naszym kręgu kulturowym i w zgodzie z tradycyjnymi definicjami małżeństwa...

 

E: Co Bóg złączył etc. Państwo nie dawało możliwości wyjścia z małżeństwa po katolicku.

 

O cały ten post pokrapiany ironicznym tonem.

Ale nieważne. Faktycznie prawo nie pozwalało rozwodów, choć z jego przestrzeganiem było różnie.

Odnośnik do komentarza

Ale to jest przecież prawda. Zgodnie z zasadą, że "co Bóg złączył, niech człowiek się nie waży rozłączać", oraz w oparciu o konkordat z 1925, KRK nie wyrażał zgody na wprowadzenie prawa do rozwodu dla katolików.

 

Natomiast faktem jest, że ubawiło mnie to, jak oczywista zdawałoby się oczywistość kulturowo-prawna okazuje się mieć raptem 65 lat, a o sporach z nią związanych nikt poza historykami już nie pamięta.

Odnośnik do komentarza

Tylko, że dziś tożsamość grupowa członków KK jest inna niż wtedy. Dzisiejszy osąd ws. homoseksualistów, to głównie efekt typowo polskiego i uwarunkowanego kulturalnie konserwatyzmu, a nie nauki KK, bo dzisiejsi Katolicy są mniej dogmatyczni niż ci XX-leciu MW. Dlatego uważam, że ta analogia nie jest całkiem trafna.

Odnośnik do komentarza

Ale to jest przecież prawda. Zgodnie z zasadą, że "co Bóg złączył, niech człowiek się nie waży rozłączać", oraz w oparciu o konkordat z 1925, KRK nie wyrażał zgody na wprowadzenie prawa do rozwodu dla katolików.

 

Natomiast faktem jest, że ubawiło mnie to, jak oczywista zdawałoby się oczywistość kulturowo-prawna okazuje się mieć raptem 65 lat, a o sporach z nią związanych nikt poza historykami już nie pamięta.

Wystarczyło przestać być katolikiem i rozwód otrzymać. Dziś katolicy po rozwodzie również są o zgrozo dyskryminowani, gdyż nie dopuszcza się ich do sakramentów świętych. I w czym tu nielogiczność? Poza tym, ciągle zasłaniasz oczy na to, że oczywistością kulturową dla Zachodu od początku tej cywilizacji było małżeństwo mieszane. Nawet w ultraprohomoseksualnej starożytnej Grecji, zauważ. W Lacedemonie dajmy na to tworzono specjalne konstrukcje prawne dla pedofilskich związków z okresu agoge, ale nie nazywano ich małżeństwami.

Odnośnik do komentarza

No nie do końca równe. Nie wiem, czy dać im prawa rodzicielskie na przykład. Jednak z większością (jeśli nie z wszystkimi) innych uprawnień masz rację.

 

Nawet w ultraprohomoseksualnej starożytnej Grecji, zauważ. W Lacedemonie dajmy na to tworzono specjalne konstrukcje prawne dla pedofilskich związków z okresu agoge, ale nie nazywano ich małżeństwami.

No tutaj nikt nie chce związków pedofilskich imo :)

Nie chodzi mi o pedofilię w tym przypadku tylko homoseksualizm. Chociaż przy okazji one były też pedofilskie.

Odnośnik do komentarza
Wystarczyło przestać być katolikiem i rozwód otrzymać. Dziś katolicy po rozwodzie również są o zgrozo dyskryminowani, gdyż nie dopuszcza się ich do sakramentów świętych. I w czym tu nielogiczność?

 

W ramach swojego związku wyznaniowego katolicy mogą sobie rządzić się, jak chcą, odmawiać rozwodnikom sakramentów, whatever, nikt im niczego nie narzuca. Ale sprawa dotyczyła polskiego ustawodawstwa - nie mów, że nie dostrzegasz różnicy.

 

Poza tym, ciągle zasłaniasz oczy na to, że oczywistością kulturową dla Zachodu od początku tej cywilizacji było małżeństwo mieszane. Nawet w ultraprohomoseksualnej starożytnej Grecji, zauważ. W Lacedemonie dajmy na to tworzono specjalne konstrukcje prawne dla pedofilskich związków z okresu agoge, ale nie nazywano ich małżeństwami.

 

A ja ciągle powtarzam Ci, że nie można ignorować faktu, że nasz krąg kulturowy ustawicznie ewoluuje, społeczeństwo się zmienia i zmieniają się prawa nim rządzące. Jeszcze do niedawna - relatywnie patrząc - kobieta w naszym kręgu kulturowym była obywatelem drugiej kategorii, stopniowo i w wielkich bólach uzyskując prawo do dziedziczenia, wykształcenia, decydowania o sobie, czynnego i biernego uczestnictwa w wyborach. Podobnie w chwili obecnej nasz krąg kulturowy w przeważającej części już akceptuje i dopuszcza małżeństwa homoseksualne, a przynajmniej jednopłciowe związki partnerskie. Jednolitość i niezmienność historyczna cywilizacji zachodniej była i jest mitem.

Odnośnik do komentarza
Wystarczyło przestać być katolikiem i rozwód otrzymać. Dziś katolicy po rozwodzie również są o zgrozo dyskryminowani, gdyż nie dopuszcza się ich do sakramentów świętych. I w czym tu nielogiczność?

 

W ramach swojego związku wyznaniowego katolicy mogą sobie rządzić się, jak chcą, odmawiać rozwodnikom sakramentów, whatever, nikt im niczego nie narzuca. Ale sprawa dotyczyła polskiego ustawodawstwa - nie mów, że nie dostrzegasz różnicy.

Boy już Ci odpowiedział, ze jakimś cudem te rozwody w II RP były jednak możliwe.
Poza tym, ciągle zasłaniasz oczy na to, że oczywistością kulturową dla Zachodu od początku tej cywilizacji było małżeństwo mieszane. Nawet w ultraprohomoseksualnej starożytnej Grecji, zauważ. W Lacedemonie dajmy na to tworzono specjalne konstrukcje prawne dla pedofilskich związków z okresu agoge, ale nie nazywano ich małżeństwami.

 

A ja ciągle powtarzam Ci, że nie można ignorować faktu, że nasz krąg kulturowy ustawicznie ewoluuje, społeczeństwo się zmienia i zmieniają się prawa nim rządzące. Jeszcze do niedawna - relatywnie patrząc - kobieta w naszym kręgu kulturowym była obywatelem drugiej kategorii, stopniowo i w wielkich bólach uzyskując prawo do dziedziczenia, wykształcenia, decydowania o sobie, czynnego i biernego uczestnictwa w wyborach. Podobnie w chwili obecnej nasz krąg kulturowy w przeważającej części już akceptuje i dopuszcza małżeństwa homoseksualne, a przynajmniej jednopłciowe związki partnerskie. Jednolitość i niezmienność historyczna cywilizacji zachodniej była i jest mitem.

Oczywiście, że nic nie jest niezmienne. Ostatecznie kiedyś nie było Zachodu. Kiedyś być może nie będzie. Ja tylko wskazuję, że wbrew temu co twierdziłeś, akurat mieszany charakter małżeństwa był niezmienny od początku jej istnienia. Ale nie wszystkie zmiany są ok. Ta nie jest imho, przynajmniej jeśli chodzi o instytucję małżeństwa. Każda cywilizacja się zmienia, ale niektóre zmiany je unicestwiają.
Odnośnik do komentarza

Każda cywilizacja się zmienia, ale niektóre zmiany je unicestwiają.

 

Złośliwie mógłbym prowokować, że odkąd Rzym przyjął Chrześcijaństwo za religię panującą, rozpoczął się początek jego końca... Aczkolwiek nie chcemy sprowadzać dyskusji do takiego aż absurdu, więc możesz mnie z powodzeniem zignorować ;) ;) ;)

Odnośnik do komentarza

Dlaczego niby akurat ta zmiana jest niekorzystna?

Już tłumaczyłem. Ponieważ dla mnie pewne wartości są niezmienne. Cywilizacja permisywizmu jest dla mnie drogą donikąd. Nie bronię im prawa do spadku, do wspólnego opodatkowania się itp. Bronię im prawa do mówienia iż białe jest czarne.

Że już nie wspomnę o tych zachodnich Kościołach finansowanych przez państwo, które za chwilę zaczną być zmuszane do użyczania świątyń na takie uroczystości. Przykład katolickich domów dziecka muszących oddawać do adopcji dzieci parom homoseksualnym jest bardzo znamienny.

 

 

Co do rozwodów - panie, ja wiem, że jak się zapłaci, Rzym na wszystko się zgodzi, tej prawdy nie odkryto za Piłsudskiego. Ale wydawało mi się, że rozmawiamy o przepisach prawnych, nie o sposobach ich obchodzenia?

Twierdzisz, że niewierzący nie miał prawa do rozwodu przed 1939? Pytam z ciekawości, gdyż i tak nie ma to nic do meritum (małżeństwo tworzy rodzinę złożoną z mieszanych rodziców).

 

Każda cywilizacja się zmienia, ale niektóre zmiany je unicestwiają.

 

Złośliwie mógłbym prowokować, że odkąd Rzym przyjął Chrześcijaństwo za religię panującą, rozpoczął się początek jego końca... Aczkolwiek nie chcemy sprowadzać dyskusji do takiego aż absurdu, więc możesz mnie z powodzeniem zignorować ;) ;) ;)

A dlaczego? Masz trochę racji. Wielu historyków tak uważa, to pomysł Gibbona. Chrześcijaństwo odegrało poważną rolę w erozji niektórych elementów tej społeczności, a zbyt późno zaczęło być używane do jej cementowania.

Odnośnik do komentarza

Dlaczego niby akurat ta zmiana jest niekorzystna?

Już tłumaczyłem. Ponieważ dla mnie pewne wartości są niezmienne. Cywilizacja permisywizmu jest dla mnie drogą donikąd. Nie bronię im prawa do spadku, do wspólnego opodatkowania się itp. Bronię im prawa do mówienia iż białe jest czarne.

Co nie stanowi w żaden sposób jakiegokolwiek racjonalnego argumentu, a jedynie przedłużenie religijnego dogmatu.

 

Przykład katolickich domów dziecka muszących oddawać do adopcji dzieci parom homoseksualnym jest bardzo znamienny.

 

Litości, to tekst godny Vamiego, nie Ciebie. Katolickie domy dziecka nie muszą oddawać do adopcji dzieci parom homoseksualnym, do niczego takiego nie są zmuszane. Natomiast katolickie agencje adopcyjne i owszem, zgodnie z obowiązującymi wszystkich przepisami antydyskryminacyjnymi nie mogą dyskryminować potencjalnych rodziców ze względu na ich płeć - i słusznie, skoro para spełnia wszystkie wymagania stawiane rodzicom adopcyjnym, a na zgniłym zachodzie poprzeczka wieszana jest naprawdę wysoko.

Odnośnik do komentarza

Twierdzisz, że niewierzący nie miał prawa do rozwodu przed 1939? Pytam z ciekawości, gdyż i tak nie ma to nic do meritum (małżeństwo tworzy rodzinę złożoną z mieszanych rodziców).

 

Wydawało mi się, że całkiem jasno napisałem:

 

Państwo nie dawało możliwości wyjścia z małżeństwa po katolicku.

 

czyli gdyby Europa zrezygnowała z Chrześcijaństwa, to mogłaby na nowo rozkwitnąć? ;) uważam, że powinniśmy spróbować :D

 

Znacznie ciekawszą perspektywą byłaby rezygnacja ze wszystkich religii hurtem, po co ograniczać się do jednej ;P.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...