Skocz do zawartości

World Domination Tour


Gość Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

3. Andrzej Żurawski (32, MC; Polska: 9/1) z West Brom do Wigan za 1.400.000 euro

 

Skąd ja go znam :>:kekeke:

 

Tata Maćka Żurawskiego :]

Jak już to wnuk :) Bo z reguły ludzie się starzeją, a nie mładnieją. Maciek w roku 2036 bedzie miał już koło 70tki to ile by musiał mieć jego tata :kekeke:

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Zgodnie z moimi oczekiwaniami, do Berlina pojechaliśmy już bez Marcina Woźniaka (19, D/WB/MR; Polska U-21: 3/0) [21-0-1, 6.73, 3s]. Nasz młody obrońca bardzo mnie rozczarował, gdyż zamiast pomóc zespołowi w walce o Ligę Mistrzów, wolał negocjować lukratywny kontrakt zagraniczny. Ostatecznie rywalizację o jego podpis wygrał Lewski Sofia, płacąc za niego 2.400.000 euro w gotówce i obiecując 50% wartości kolejnego transferu. Musiałem teraz szybko znaleźć kogoś na jego miejsce na prawą obronę, ale nie żałowałem go — nielojalnych smarkaczy nigdy nie miałem w szczególnym poważaniu.

 

Do Berlina pojechaliśmy dzień przed wielkim meczem, w eskorcie samochodów i autobusów na poznańskich blachach — tego wieczoru Berlińczycy kulili się w swych mieszkaniach, wspominając opowieści pradziadków o strasznym maju 1945 roku. Berlin był biało-czerwony, Berlin był niebiesko-biały — i tylko to ratowało kibiców Herthy przed bezpośrednim spotkaniem trzeciego stopnia z wielkopolskimi gromami.

 

Na porannym rozruchu piłkarze ustawili się wokół mnie i odśpiewali gromkie "Sto lat" — w końcu tego dnia były moje urodziny, 67., nawiasem mówiąc. Nikomu nie musiałem mówić, jaki prezent najbardziej by mnie uszczęśliwił. Na papierze mieliśmy na to pewne szanse — do wyjściowego składu wrócili wypoczęci Selva i Koliesnikow, na prawej pomocy zameldował się rekonwalescent Pawłowski, a z olimpiady wrócił Kostadinow i wreszcie obsada bramki przestała spędzać mi sen z powiek.

 

O pierwszej połowie meczu z Herthą najchętniej zaraz bym zapomniał, niestety fizjoterapeuci nie mieli w apteczce mieszanki skopolaminy z morfiną. W przedzie nie zagraliśmy niczego, w obronie natomiast dzięki ambitnej grze Simicia i Radovicia niemieccy napastnicy wiele sobie nie pograli. Niestety w 14. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Nabil Ben Ahmed, piłka po drodze otarła się o Radovicia i kompletnie zmyliła Kostadinowa, który nie miał najmniejszych szans, by sięgnąć tę piłkę. Po pierwszej połowie w fazie grupowej Ligi Mistrzów była Hertha.

 

Po przerwie za Bogdanowa zagrał Kaźmierczak, który miał rozruszać naszą grę ofensywną i rzeczywiście, w drugiej połowie toczyliśmy bardzo wyrównany pojedynek z faworyzowanymi Berlińczykami. Dwie kolejne zmiany, Mariko za Pawłowskiego i Króla za Selvę, sprawiły, że zaczęliśmy też wygrywać walkę o środek pola i w 70. minucie Grzesiek Zając zdołał dośrodkować z prawego skrzydła w pole karne. Tam Endres spóźnił się z kryciem i Krzysiek Kaźmierczak wspaniałym strzałem głową z wyskoku pokonał Sosę, wyrównując na 1:1 i dając nam prowadzenie w dwumeczu!

 

Niemcy szybko otrząsnęli się po stracie bramki, w końcu potrzebowali tylko jednego trafienia, by doprowadzić do dogrywki, ale nie zdążyli. W 78. minucie sędzia podyktował rzut wolny na wprost bramki Herthy, a więc z idealnego miejsca dla Simicia. Aleksandar uderzył precyzyjnie nad murem, Sosa zdołał tylko zmienić tor lotu piłki, ale niewystarczająco, i nieoczekiwanie Lech objął prowadzenie na Stadionie Olimpijskim w Berlinie. Teraz Hertha potrzebowała dwubramkowego zwycięstwa, by nas wyeliminować!

 

Czasu Niemcom starczyło jedynie na strzelenie jednej bramki. W 80. minucie rzut wolny egzekwował Esajas, Kostadinow wspaniale obronił, ale nasi obrońcy pozwolili Ruizowi na oddanie strzału z bardzo ostrego kąta nad podnoszącym się dopiero bramkarzem. Jeszcze kilkanaście minut rozpaczliwego bicia głową w mur i Hertha na pocieszenie mogła się pochwalić, że jako jedyna do tej pory urwała Lechowi punkt w Lidze Mistrzów.

 

W Poznaniu oczywiście powitano nas po królewsku, a i reszta Polski — poza Warszawą, ma się rozumieć — nie kryła radości. W końcu Lech był pierwszym polskim klubem od czasów Wisły Kraków z sezonu 2005/2006, który miał zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Tam wszakże nie dawano nam większych szans na jakikolwiek sukces, gdyż w grupie trafiliśmy na Romę, Bordeaux i Szachtara Donieck, a więc rywali na papierze poza naszym zasięgiem. Podobnie jak Hertha Berlin.

 

20.08.2036 Olympiastadion: 36.246 widzów

LM 3FKw (2/2) Hertha Berlin — Lech 2:2 (1:0) TV

 

14. N.Ben Ahmed 1:0

45. F.Stahl (Hertha) knt.

70. K.Kaźmierczak 1:1

78. A.Simić 1:2

80. S.Ruiz 2:2

Lech: D.Kostadinow — G.Sobański, A.Simić, S.Radović YC, G.Zając — A.Koliesnikow, F.Selva YC (68. Ł.Król), P.Zając, Ł.Pawłowski (53. I.Mariko YC) — H.Bogdanow (46. K.Kaźmierczak), M.Kowalczyk

 

MoM: Aleksandar Simić (DC; Lech) — 9

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

@Lukaszp - może jednego obrońcę jeszcze ściągnę, ale wielkich transferów nie zrobię, bo nie ma nikogo odpowiedniego

@X3qtor - Roma jest poza naszym zasięgiem, Bordeaux raczej też. Zamierzam zdobywać punkty na Ukraińcach, więc szanse są.

@łazii - niech sobie rozgryza, co pół sezonu zmieniam nazwę taktyki i musi rozgryzać od nowa :P

 

Sukces Lecha w Lidze Mistrzów zainspirował chyba także pozostałe polskie kluby, które dokonały rzeczy rzadko spotykanej, a mianowicie niemalże w komplecie przeszły 2. rundę kwalifikacyjną Pucharu UEFA. Górnik Zabrze odrobił straty z pierwszego meczu z Pasching, wygrywając 1:0 i lepiej egzekwując rzuty karne. Groclinowi do przejścia FK Zagrzeb wystarczał remis i na remisie 1:1 się skończyło. Wisła spokojnie ograła w Krakowie BATE 3:1, i tylko Amica przegrała powtórnie 1:2 z SC Aszdod, odpadając z gry o fazę grupową.

 

A właśnie z Amicą przyszło nam grać w 7. kolejce Orange Ekstraklasy. W pamięci mieliśmy jeszcze ciężką przeprawę w Pucharze Polski, więc bardzo zależało nam na bezdyskusyjnym ograniu lokalnego rywala. Amica jak zawsze wyszła na nas ustawieniem 4-2-4, więc przez pierwsze pół godziny zagraliśmy bardzo asekurancko, a gdy gospodarze się wyszumieli, ruszyliśmy do ataku.

 

Pierwszy cios zadaliśmy jeszcze przed przerwą, gdy Kowalczyk rozegrał sprytną akcję dwójkową w kontrataku z Bogdanowem i umieścił w bramce bezpańską piłkę po zablokowanym strzale Bułgara. Wkrótce po wznowieniu gry obrońcy Amiki sfaulowali przed polem karnym Koliesnikowa, a wyrok wykonał z rzutu wolnego zabójczo skuteczny Simić. Zaś na kwadrans przed końcem spotkania wielką i tłustą kropę nad "i" postawił Selva pięknym strzałem z dystansu.

 

24.08.2036 Stadion Główny: 5.295 widzów

OE (7/30) Amica [14.] — Lech [1.] 0:3 (0:1) TV

 

42. M.Kowalczyk 0:1

52. A.Simić 0:2

74. F.Selva 0:3

Lech: D.Kostadinow — G.Sobański, A.Simić, S.Radović, G.Zając YC — A.Koliesnikow YC (56. J.Kubas YC), F.Selva, P.Zając (46. Ł.Król), I.Mariko — H.Bogdanow (70. E.Radovanović), M.Kowalczyk

MoM: Aleksandar Simić (DC; Lech) — 9

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Niestety nasze sukcesy w Lidze Mistrzów nie przeszły niezauważone i końcówkę sierpnia spędziłem na obronie moich zawodników przed zakusami bogatszych i bardziej znanych klubów. Niestety paru piłkarzy pokazało, że nie są godni reprezentowania barw poznańskiego Lecha, żądając ode mnie, abym pozwolił im na rozpoczęcie negocjacji z agentami obiecującymi im złote góry w zagranicznych ligach. Jak zawsze, nie zamierzałem nikogo trzymać w klubie na siłę, dlatego też Kolejorz został zauważalnie osłabiony. Jako pierwszy z klubu odszedł ten, z którego byliśmy niezwykle dumni, gdyż jako pierwszy od wielu lat reprezentował Lecha na arenie międzynarodowej — Paweł Smółka (19, D/WB/AML; Polska: 3/0) [37-2-16, 7.84, 2s]. Spośród wielu ofert zdecydował się na ligę holenderską i za 2.000.000 euro oraz 50% wartości następnego transferu przeszedł do PSV.

 

Drugi transfer osłabieniem raczej nie był — Marek Markiewicz był co najwyżej szóstym lub siódmym napastnikiem Lecha, więc bez żalu wypożyczyłem go na cały sezon do Bełchatowa. Za to niezłym nosem popisał się Dimitar Tanew, który przez ostatnie tygodnie obserwował turniej piłkarski na olimpiadzie. Nadsyłane przez niego materiały były bardzo ciekawe i dzięki nim do Poznania zawitało dwóch zawodników młodzieżowej reprezentacji Nigerii, Felix Babangida (21, DR; Nigeria U-21: 3/0), kupiony za 10.000 euro z Bendel Insurance, oraz Kingsley Abdulazeez (21, AM/FC; Nigeria: 1/0), sprowadzony za kolejne 10.000 euro z Enugu Rangers.

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Kolejnym zawodnikiem, który rozstał się z Lechem w przyjaznej atmosferze, był Paweł Wiśniewski (20, GK; Polska U-19) [2-0-0, 7.00, 2s], który był dopiero czwarty w kolejce do gry na bramce Kolejorza. Dlatego też nie blokowałem jego przejścia do Górnika Zabrze, zwłaszcza że zarobiłem na nim 500.000 euro i 50% wartości kolejnego transferu.

 

Zupełnie inaczej wyglądała sprawa z Grzegorzem Zającem (20, DM/MRC; Polska U-21: 1/0) [17-0-0, 7.15, 2s], który po odejściu Woźniaka do Lewskiego został numerem jeden na prawej obronie. Już pierwsza oferta przewróciła mu kompletnie w głowie, zaczął zachowywać się niepoważnie na treningach i ostatecznie nie miałem innego wyjścia, jak tylko się go pozbyć. Licytację wygrało drugoligowe angielskie Millwall, płacąc za Zająca 3.400.000 euro i 50% kwoty następnego transferu. Nie wyszliśmy więc najgorzej finansowo, ale na prawej obronie poza wracającym do kontuzji Pernišem miałem jedynie niedoświadczonego Marca oraz zupełną niewiadomą w postaci Babangidy. Dlatego też za 150.000 euro ściągnąłem kolejnego zawodnika wypatrzonego na olimpiadzie, Rosena Petkowa (21, DRC; Bułgaria U-23) z Dobrudży, łatając tym samym poważną dziurę w składzie.

 

Do załatwienia pozostała sprawa Ibrahimy Mariko, naszego odkrycia na prawej pomocy, który również zażądał wystawienia na listę transferową. Negocjacje z pół tuzinem klubów przerwał koniec letniego okna transferowego, ale nie miałem złudzeń — Iworyjczyk zimą na 100% miał odejść z Lecha.

 

Sierpień 2036

 

Bilans: 6-1-0, 19:5

Liga: 1. [—], 21 pkt, 19:2

Puchar Polski: 3. runda (z Odrą Opole)

Liga Mistrzów: grupa E (z Romą, Szachtarem i Bordeaux)

Finanse: 41.558.634 euro (+11.450.276 euro)

Nagrody: Marcin Krygier (menedżer miesiąca, 1.), Aleksandar Simić (piłkarz miesiąca, 1.), Michał Kowalczyk (piłkarz miesiąca, 2.)

Transfery (Polacy):

 

1. Tomasz Stawowy (23, GK; Polska: 24/0) z Chelsea do Newcastle za 10.750.000 euro

2. Grzegorz Zając (20, DM/MRC; Polska U-21: 1/0) z Lecha do Millwall za 3.400.000 euro

3. Paweł Kurowski (23, ST; Polska U-21: 17/11) z Rostocku do Gladbach za 3.100.000 euro

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Manuel Castro (23, AMLC/FC; Meksyk: 30/2) z Chelsea do Atlético Madryt za 27.000.000 euro

2. Bülent Aydin (22, AMRC; Turcja: 12/0) z Lazio do Xerez za 25.000.000 euro

3. Boubacar Doumbia (25, ST; WKS: 22/13) z Xerez do Realu Sociedad za 20.000.000 euro

Ligi europejskie:

 

Anglia: Blackburn [+0]

Bułgaria: Litex [+0]

Francja: Paris-SG [+5]

Hiszpania: —

Niemcy: HSV [+4]

Polska: Lech [+9]

Portugalia: Braga [+2]

Włochy: Sampdoria [+2]

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Kupiło, sprzedało - i co z tego, skoro od dwóch lat zero sukcesów?

 

Wrzesień zaczynaliśmy meczem przyjaźni z drugą w tabeli Cracovią. To spotkanie najdobitniej pokazało, jak wielka przepaść dzieli Lecha od reszty polskich klubów — wicelider był na Bułgarskiej całkowicie bezradny, ograniczając się do panicznego wybijania piłki na oślep w trybuny. Już w 7. minucie Sobański popisał się cudownym, crossowym podaniem za obrońców do Kowalczyka, który właściwie wjechał z piłką do bramki. Trzy minuty później debiutujący w niebiesko-białych barwach Petkow zagrał wzdłuż linii do Kowalczyka, który dośrodkował w pole bramkowe, gdzie Bogdanow uprzedził Golińskiego w wyjściu do górnej piłki i podwyższył na 2:0. Chwilę później spanikowana obrona Cracovii sprezentowała nam trzecią bramkę, gdy Rogowski, naciskany przez Kowalczyka, zaskoczył własnego bramkarza nieoczekiwanym podaniem. Po kwadransie ciszy Paweł Zając przechwycił bezpańską piłkę na dwudziestym metrze i zdecydował się na dynamiczne wejście w pole karne, a że piłkarze Pasów rozstąpili się przed nim niczym morze przed Mojżeszem, został właściwie zmuszony do zdobycia bramki na 4:0. A festiwal strzelecki zakończył Bogdanow, dobijając strzał Kowalczyka i zamykając efektowną akcję całej drużyny. Po przerwie nikomu już nie chciało się grać na poważnie, Cracovia broniła wyniku, my nigdzie się nie spieszyliśmy, więc skończyło się na 5:0.

 

06.09.2036 Bułgarska: 14.263 widzów

OE (8/30) Lech [1.] — Cracovia [2.] 5:0 (5:0)

 

7. M.Kowalczyk 1:0

10. H.Bogdanow 2:0

13. P.Rogowski 3:0 sam.

27. P.Zając 4:0

44. H.Bogdanow 5:0

Lech: D.Kostadinow — G.Sobański (56. J.Kubas), A.Simić, S.Radović YC, R.Petkow — A.Koliesnikow (70. G.Sarić), F.Selva (56. Ł.Król), P.Zając, Ł.Pawłowski — H.Bogdanow, M.Kowalczyk

 

MoM: Michał Kowalczyk (ST; Lech) — 10

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Eliminacje MŚ 2038 trwały już w najlepsze, a w ich trakcie paru zawodników Lecha zaliczyło swoje reprezentacyjne debiuty — Norbert Németh przeciwko Białorusi, Michał Kowalczyk przeciwko Armenii, oraz Mohammed Opoku przeciwko Maroku. Grypa wyeliminowała z gry Pawłowskiego, a uraz — Petkowa, który wiele się w Lechu nie nagrał. Za to z Abidżanu na testy przyjechała kolejna grupa wychowanków mojej akademii piłkarskiej i trzech z nich wypadło na tyle dobrze, że otrzymali propozycje podpisania z Kolejorzem kontraktu zawodowego. Byli to Serge Bamba (21, ML; WKS U-21: 7/1), Roland Bakayoko (20, MR; WKS U-21: 4/1) oraz Abdoulaye (21, MC; WKS U-21: 6/0), którzy dołączyli do zespołu rezerw. Natomiast Ibrahima Mariko podpisał wstępny kontrakt z Murcią i po rundzie jesiennej miał przenieść się do Hiszpanii.

 

Rozgrywki grupowe Ligi Mistrzów zaczynaliśmy meczem w Doniecku na Stadionie Olimpijskim. Na prawym skrzydle wreszcie mogłem postawić na parę Perniš — Mariko, co znacznie zwiększało naszą siłę na tej flance. Bukmacherzy dawali nam szanse 200-1 na końcowe zwycięstwo w Lidze Mistrzów, media sugerowały, żebyśmy starali się uniknąć kompromitacji, a my jechaliśmy na Ukrainę po komplet punktów.

 

Szachtar zaatakował od pierwszego gwizdka i przez kwadrans pod naszą bramką solidnie się kotłowało. Jakoś przetrwaliśmy ukraińską nawałę, a podczas jednego z naszych ataków gospodarze uszkodzili nam Bogdanowa, który musiał opuścić boisko. Bułgar został wszakże krwawo pomszczony, gdyż rzut wolny z bezlitosną precyzją wykonał Olek Simić i od 18. minuty to Szachtar musiał gonić wynik. A bardziej otwarta gra może się zemścić, tak jak po pół godzinie spotkania, gdy Sobański pięknym zwodem ośmieszył Gonczaruka i podał do Koliesnikowa, który dośrodkował na długi słupek. Mariko uderzył z woleja wprost w Diallo, ale piłka spadła pod nogi Kowalczyka, który strzałem po słupku posłał ją do bramki. 2:0 dla Lecha! Po tym ciosie Ukraińcy już się nie podnieśli, zupełnie padli ofensywnie, pozwalając nam na kontrolowanie przebiegu gry i spokojne dowiezienie korzystnego wyniku do końca meczu. Szkoda więc, że wygrana kosztowała nas Kostadinowa, który z rozciętą nogą na trzy tygodnie wypadł ze składu. A w drugim meczu naszej grupy Roma spokojnie pokonała Bordeaux 2:0.

 

10.09.2036 RSC Olimpijski: 25.482 widzów

LM GrE/1 Szachtar — Lech 0:2 (0:2) TV

 

18. A.Simić 0:1

29. M.Kowalczyk 0:2

Lech: D.Kostadinow — G.Sobański, A.Simić, S.Radović, M.Perniš (64. S.Marzec) — A.Koliesnikow (71. J.Kubas), F.Selva YC, P.Zając, I.Mariko — H.Bogdanow (18. K.Kaźmierczak), M.Kowalczyk

MoM: Aleksandar Simić (DC; Lech) — 9

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...