Skocz do zawartości

World Domination Tour


Gość Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Profesor

Będzie się zdarzać częściej, bo obrona pozostawia wiele do życzenia...

 

Na mecz ze słabiutkim Górnikiem Zabrze za Wróblewskiego na środku obrony wystawiłem Simicia, ale niewiele to dało, gdyż młody Bośniak nie zachwycił swoją postawą. Na szczęście najsłabsza drużyna Orange Ekstraklasy zasługiwała na swoje miano i już w 2. minucie Bogdanow po solowej akcji dał nam prowadzenie. Dziesięć minut później Selva zagrał prostopadłą piłkę do Bułgara, który o dziwo nie chybił, i mogłem odetchnąć z ulgą. Ulga trwała do 39. minuty, kiedy to Simić popełnił błąd w ustawieniu, pozwalając Bąkowi na dogranie piłki do Sochy, który bez trudu pokonał Kostadinowa. W drugiej połowie długo męczyliśmy się ze słabszym rywalem i dopiero w 79. minucie Bogdanow wystawił piłkę Kaźmierczakowi, który na raty pokonał Podgórskiego.

 

08.03.2036 Bułgarska: 11.198 widzów

OE (21/30) Lech [1.] — Górnik Zabrze [16.] 3:1 (2:1)

 

2. H.Bogdanow 1:0

12. H.Bogdanow 2:0

39. K.Socha 2:1

79. K.Kaźmierczak 3:1

 

Lech: D.Kostadinow — G.Sobański, A.Simić (59. J.Wróblewski), N.Janković, M.Perniš — P.Smółka (71. G.Sarić), F.Selva, P.Zając (59. Ł.Król), Ł.Pawłowski — H.Bogdanow, K.Kaźmierczak

 

MoM: Hristo Bogdanow (ST; Lech) — 9

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Przed meczem z Jagiellonią Djordje Ilić stwierdził, że nie zamierza dłużej czekać na szansę gry w pierwszym zespole, i zażądał wystawienia na listę transferową, co też uczyniłem. Spotkanie w Białymstoku stanowiło pokaz bezsilności z naszej strony — choć Adamczyk na środku obrony spisał się zaskakująco dobrze, jego koledzy w ataku grali wręcz koszmarnie i gospodarze długo bronili się przed stratą gola. Dopiero w 30. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Smółka, Sikora odbił piłkę wprost pod nogi Kaźmierczaka, a ten spokojnie umieścił ją w bramce.

 

Potrzebowaliśmy drugiego gola, by umocnić się na prowadzeniu, tymczasem żadnemu z naszych napastników ta sztuka się nie udawała, zaś w 53. minucie po błędzie Jankovicia Bugaj doprowadził do remisu. Moja frustracja sięgała zenitu, ale to gospodarze byli bliżsi zdobycia rozstrzygającego gola, choć i my mieliśmy swoje szanse. Remis 1:1 stanowił kolejne rozczarowanie tej rundy dla mnie i dla naszych kibiców.

 

15.03.2036 Słoneczna: 5.841 widzów

OE (22/30) Jagiellonia [14.] — Lech [1.] 1:1 (0:1)

 

30. K.Kaźmierczak 0:1

53. P.Bugaj 1:1

Lech: D.Kostadinow — G.Sobański, M.Adamczyk, N.Janković, M.Perniš — P.Smółka, F.Selva, P.Zając (74. Ł.Król), Ł.Pawłowski — H.Bogdanow (63. D.Ilić), K.Kaźmierczak (86. M.Kowalczyk)

MoM: Apula Oseyan (MC; Jagiellonia) — 8

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Cztery dni później mieliśmy sposobność odegrania się na Koronie Kielce za ligową porażkę, gdyż kielczanie przyjechali do Poznania na ćwierćfinałowe spotkanie Pucharu Polski. Zagraliśmy tym samym składem, co z Jagiellonią, i znów mieliśmy spore problemy, tym razem już z dojściem w pole karne rywali. Na szczęście miałem w składzie zawodników potrafiących uderzyć z dystansu i po kwadransie gry Selva precyzyjnym strzałem zza linii pola karnego dał nam prowadzenie.

 

Później w roli głównej wystąpił Janković, który jak na razie grał raczej nierówno. W 24. minucie sfaulował w polu karnym Pawłowskiego, umożliwiając Szymańskiemu wyrównanie, a z kolei w 61. minucie pewnie wykonał rzut karny podyktowany za faul Kasprzyckiego, zapewniając nam zwycięstwo. Niemniej jednak, 2:1 stanowiło nikłą zaliczkę przed rewanżem w Kielcach.

 

19.03.2036 Bułgarska: 5.250 widzów

PP ĆwF (1/2) Lech — Korona Kielce 2:1 (1:1)

 

16. F.Selva 1:0

24. A.Szymański 1:1 rz.k.

61. N.Janković 2:1

 

Lech: D.Kostadinow — G.Sobański, M.Adamczyk YC, N.Janković, M.Perniš — P.Smółka, F.Selva YC (69. Ł.Król), P.Zając, Ł.Pawłowski YC (76. G.Sarić) — H.Bogdanow (69. M.Matić), K.Kaźmierczak

 

Po meczu z Koroną na listę transferową trafił drugi po Iliciu zawodnik Lecha niezadowolony z nieuwzględniania go w wyjściowej jedenastce, Mihaił Łazarow. Bułgar był piłkarzem niewątpliwie dobrym, ale pozycja Pawła Zająca w drużynie była niepodważalna i Łazarow uznał, że nie zamierza dłużej czekać na swoją szansę.

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Bo ja wiem, może widzi, jakie padło gramy...

 

Mecz z ostatnią w tabeli Lechią Gdańsk traktowałem jako szansę przełamania passy kiepskich występów, co nie do końca nam wyszło. Wygraliśmy, wstydem byłoby nie wygrać, ale oba gole padły po stałych fragmentach gry, a konstruowanie akcji wybitnie się nam nie kleiło. Po pół godzinie gry Bogdanow wystawił piłkę Selvie z rzutu rożnego, a Federico mocnym uderzeniem pokonał bramkarza gości. W 79. minucie Kowalczyk egzekwował rzut wolny z prawego skrzydła, podał przed pole karne do Maticia, a ten płaskim strzałem podwyższył na 2:0 — przy tej bramce fatalnie zachował się golkiper Lechii, przepuszczając łatwą piłkę po rękawicach. W tym meczu do bramki Lecha powrócił Wróblewski, za to urazu nabawił się Selva. A nagroda dla MVP przypadła chimerycznemu niczym kobieta w ciąży Jankoviciowi.

 

22.03.2036 Bułgarska: 17.128 widzów

OE (23/30) Lech [1.] — Lechia Gdańsk [16.] 2:0 (1:0)

 

20. M.Owczarek (Lechia) knt.

31. F.Selva 1:0

79. M.Matić 2:0

 

Lech: T.Wróblewski — G.Sobański, M.Adamczyk, N.Janković, M.Perniš YC (46. M.Woźniak YC) — P.Smółka YC, F.Selva, P.Zając, Ł.Pawłowski — H.Bogdanow (46. M.Matić), K.Kaźmierczak (71. M.Kowalczyk)

 

MoM: Nebojša Janković (DC; Lech) — 8

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Cały czas czekałem więc na przełamanie — albo zaczniemy grać, jak przystało na mistrzów Polski, albo niech to wszystko się rozsypie, a przynajmniej będę wiedział, jak głębokie czystki muszę przeprowadzić, by pozbyć się zawodników pozbawionych ambicji. Miałem nadzieję, że rewanżowe spotkanie ćwierćfinałowe Pucharu Polski w Kielcach przyniesie w końcu odpowiedź na nurtujące mnie wątpliwości.

 

W składzie w porównaniu z meczem z Lechią zaszła tylko jedna zmiana — kontuzjowanego Selvę zastąpił Łukasz Król. Pierwsza połowa wyglądała tak, jak wszystkie nasze dotychczasowe występy w rundzie wiosennej; nieźle do trzydziestego metra od bramki Wojciechowskiego, a potem tragicznie. Koszmarnie pudłował Kaźmierczak, Pawłowski z dwóch metrów strzelił wprost w bramkarza... norma.

 

Korona była od nas odrobinę gorsza, ale jej ataki były bardzo groźne, zwłaszcza odkąd na boisku zabrakło kontuzjowanego Zająca. W 55. minucie Budka uciekł niezdecydowanie interweniującemu Sobańskiemu, wystawił piłkę Karwanowi, ten huknął pod poprzeczkę... 1:0 dla gospodarzy i to oni byli w półfinale Pucharu Polski! Upływały minuty, na boisku za Bogdanowa pojawił się Kowalczyk, ale niewiele wniósł ożywienia do naszej gry. W 70. minucie podjąłem nieoczekiwaną dla wszystkich decyzję, nie kierując się ani kondycją, ani postawą na boisku, ściągając z boiska ciężko harującego Pawłowskiego, który wszakże niewiele przydawał się w ataku. Jego miejsce zajął debiutujący w barwach Lecha Ibrahima Mariko i była to jedna z bardziej trafnych zmian w mojej karierze. Iworyjczyk pokazał bowiem całą serię nieszablonowych zagrań, demonstrując świetną technikę i w 88. minucie odważnym wejściem zapoczątkował akcję, która rozstrzygnęła losy spotkania. Po paru sekundach piłka trafiła ponownie do Mariko, który świetnym podaniem uruchomił Kaźmierczaka, Krzysiek wyszedł zza obrońców, zagrał wzdłuż bramki, a nabiegający na długi słupek Kowalczyk wepchnął piłkę do bramki!

 

Półfinał był nasz, Korona musiała strzelić gola, by doprowadzić do dogrywki, ale odrodzony Kolejorz nieoczekiwanie wzniósł się na wyżyny swych umiejętności. Trzy minuty później Kowalczyk wspaniale podał za obrońców, Lis nie sięgnął piłki, przejął ją Kaźmierczak, zatańczył w szesnastce, podciął piłkę nad kładącym się bezradnie Wojciechowskim... 2:1 dla Lecha! Ale to jeszcze nie był koniec — w piątej minucie doliczonego czasu gry Wróblewski wybił piłkę na głowę Kowalczyka, Michał zgrał ją do Smółki, wyszedł do powrotnego podania, uderzył pod poprzeczkę — takiego Lecha chciałem oglądać w każdym meczu. W autokarze wracającym do Poznania nareszcie powróciła radosna atmosfera.

 

26.03.2036 Ściegiennego: 8.035 widzów

PP ĆwF (2/2) Korona Kielce — Lech 1:3 (0:0)

 

55. M.Karwan 1:0

83. B.Djurović (Korona) knt.

88. M.Kowalczyk 1:1

90+1. K.Kaźmierczak 1:2

90+5. M.Kowalczyk 1:3

Lech: T.Wróblewski — G.Sobański, M.Adamczyk, N.Janković YC, M.Perniš YC — P.Smółka, Ł.Król, P.Zając (41. B.Łazarow), Ł.Pawłowski (70. I.Mariko) — H.Bogdanow (58. M.Kowalczyk), K.Kaźmierczak

MoM: Paweł Smółka (ML; Lech) — 9

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Po poniższym spotkaniu potrzebujemy jednego zwycięstwa

 

Na zakończenie marca pojechaliśmy do Wrocławia na mecz z walczącym o życie Śląskiem. Za żółte kartki zawieszony został Janković, więc jego miejsce zajął kolejny smarkacz, Bułgar Stefanow. Tak jak miałem nadzieję, przebudzenie Lecha w końcówce pucharowego meczu z Koroną nadało nowego przyspieszenia drużynie, która w pierwszej połowie dokonała masakry bezradnych gospodarzy.

 

Zaczęło się w 19. minucie, gdy płynną akcję Lecha przerwał faulem Kusiak, odwlekając o kilkadziesiąt sekund to, co i tak było nieuniknione — karnego pewnie wykorzystał Marcin Adamczyk, dla którego był to pierwszy gol w niebiesko-białych barwach. Potem zaczekaliśmy niemalże do przerwy, by dobić rywali, którzy ze swojej strony pokazali jedynie brak postawy fair play, gdy na boisku leżał kontuzjowany Słowak Perniš. W 39. minucie Pawłowski dośrodkował z prawego skrzydła na długi słupek, a Paweł Smółka strzałem po słupku podwyższył na 2:0. Minutę później Król wygrał pojedynek w środku pola i wrzucił piłkę za obrońców do Bogdanowa, który mocnym strzałem wpisał się na listę strzelców. A wynik meczu po kolejnych czterech minutach ustalił Kaźmierczak po błędzie bramkarza gospodarzy, który zbyt pochopnie wyszedł do centry Smółki. Oczywiście w drugiej połowie ograniczyliśmy się do kontrolowania przebiegu gry, by nie wpędzać nieszczęsnych wrocławian w kompleksy.

 

29.03.2036 Oporowska: 3.427 widzów

OE (24/30) Śląsk [13.] — Lech [1.] 0:4 (0:4)

 

19. M.Adamczyk 0:1 rz.k.

38. P.Smółka 0:2

40. H.Bogdanow 0:3

44. K.Kaźmierczak 0:4

 

Lech: T.Wróblewski — G.Sobański, M.Adamczyk, W.Stefanow, M.Perniš (31. M.Woźniak) — P.Smółka (75. P.Augustyniak YC), Ł.Król YC, P.Zając, Ł.Pawłowski — H.Bogdanow, K.Kaźmierczak (64. M.Matić)

 

MoM: Paweł Smółka (ML; Lech) — 9

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Marzec 2036

 

Bilans: 5-1-1, 16:6

Liga: 1. [—], 61 pkt, 59:15

Puchar Polski: półfinał (z Górnikiem Łęczna)

Puchar UEFA: 1. runda (0:1, 0:4 z Leeds)

Finanse: 24.573.477 euro (+330.705euro)

Nagrody: Djordje Ilić (bramka miesiąca, 1., na 1:2 z Koroną Kielce), Marcin Adamczyk (piłkarz miesiąca, 3.)

Transfery (Polacy): brak

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Sergij Docenko (19, DL; Ukraina: 1/0) z Szachtara do Lokomotiwu Moskwa za 625.000 euro

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Tottenham [+6]

Bułgaria: Litex [+0]

Francja: Monaco [+2]

Hiszpania: Barcelona [+8]

Niemcy: Dortmund [+1]

Polska: Lech [+17]

Portugalia: Marítimo [+9]

Włochy: Lazio [+0]

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

W półfinale Pucharu Polski naszym przeciwnikiem był Górnik Łęczna. Pierwszy mecz graliśmy w Poznaniu i nasi rywale sami się pogrążyli, gdy po pół godzinie gry ośmieszony przez Bogdanowa Iwan w przypływie frustracji skosił mijającego go Bułgara, za co otrzymał czerwoną kartkę. Trzy minuty później w potwornym zamieszaniu pod bramką Górnika najprzytomniej zachował się Smółka i od tej pory niewiadomą pozostawały już tylko rozmiary naszego zwycięstwa. Ostatecznie skończyło się na 2:0, głównie wskutek brutalnej gry gości; w 81. minucie Sobański wrzucił piłkę z autu w pole karne, a Pawłowski wolejem z ostrego kąta zaskoczył Masłowskiego.

 

01.04.2036 Bułgarska: 6.450 widzów

PP PF (1/2) Lech — Łęczna 2:0 (1:0)

 

32. W.Iwan (Łęczna) cz.k.

35. P.Smółka 1:0

81. Ł.Pawłowski 2:0

 

Lech: T.Wróblewski — G.Sobański, M.Adamczyk, N.Janković, M.Woźniak (21. G.Zając, 70. J.Wróblewski) — P.Smółka, Ł.Król YC, P.Zając, Ł.Pawłowski — H.Bogdanow (58. M.Kowalczyk), K.Kaźmierczak

 

MoM: Grzegorz Sobański (WBL; Lech) — 9

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

5 kwietnia przy Bułgarskiej zameldowali się piłkarze Odry Wodzisław. Mogli oni przejść do historii Lecha, gdyż zwycięstwo Kolejorza oznaczało dla klubu pierwsze mistrzostwo Polski od 1993 roku. Z konieczności na prawej obronie wystawiłem Wróblewskiego, ale poza tym wszyscy podstawowi zawodnicy byli w doskonałej dyspozycji.

 

W pierwszej połowie wodzisławianie ograniczali się do obrony i brutalnej gry, tak że już w 7. minucie musiałem zdjąć z boiska Łukasza Króla i zastąpić go Borisem Łazarowem. Znacznie więcej działo się pod bramką gości, ale ich golkiper spisywał się nienagannie aż do 44. minuty. Wtedy to Smółka pięknie dośrodkował z lewego skrzydła, a Kaźmierczak dostawił nogę i Lech objął prowadzenie.

 

Druga połowa wyglądała podobnie aż do 67. minuty. Chwilę po przeprowadzeniu przeze mnie podwójnej zmiany jeden z obrońców Odry chamsko sfaulował Hristo Bogdanowa i mecz musieliśmy kończyć w dziesięciu. Ale zaledwie 60 sekund później Smółka zagrał przed szesnastkę do Łazarowa, który podał do niepilnowanego Maticia, ten zaś zdołał odwrócić się z piłką i uderzył dynamicznie pod poprzeczkę, podwyższając na 2:0!

 

W końcówce moi zawodnicy opadli trochę z sił, a w dodatku wodzisławscy rzeźnicy niemalże urwali nogę w kostce Jankoviciowi, który do końca meczu już tylko kuśtykał po boisku. W 84. minucie Piszczek odebrał piłkę Sobańskiemu przy linii końcowej, błyskawicznie posłał ją w pole bramkowe, a Wysocki z pół metra zdobył kontaktowego gola. Zaczęło się robić nerwowo, ale wspaniale zachowała się poznańska publiczność, dopingując zespół na stojąco, a gdy rozpoczął się doliczony czas gry, cały stadion zaintonował:

 

To nic że długi jest marsz

Mistrz Polski znów będzie nasz

Idziesz i liczysz minuty ostatnie trzy

że wygramy mecz - już wiesz!

 

I jakby te słowa miały moc sprawczą po kolejnym rzucie rożnym dla Odry Smółka wybił piłkę w stronę Maticia, który przyjął ją w biegu i rozpoczął 60-metrowy rajd przez całe boisko, niesiony potężniejącym rykiem widowni wpadł w pole karne i potężnym strzałem przełamał ręce Kaczmarkowi, z emfazą stawiając kropkę nad "i". Moment później pan Artur Kaźmierczak wskazał na środek boiska i w Poznaniu zaczęło się świętowanie. Po 43 latach tytuł mistrzowski powrócił na należne mu miejsce.

 

05.04.2036 Bułgarska: 14.823 widzów

OE (25/30) Lech [1.] — Odra Wodzisław [11.] 3:1 (1:0)

 

44. K.Kaźmierczak 1:0

67. H.Bogdanow (Lech) knt.

68. M.Matić 2:0

84. R.Wysocki 2:1

90+2. M.Matić 3:1

Lech: T.Wróblewski — G.Sobański, M.Adamczyk, N.Janković, J.Wróblewski — P.Smółka, Ł.Król (7. B.Łazarow), P.Zając (63. A.Koliesnikow), Ł.Pawłowski — H.Bogdanow, K.Kaźmierczak (63. M.Matić)

 

MoM: Boris Łazarow (MC; Lech) — 8

Odnośnik do komentarza
5 kwietnia przy Bułgarskiej zameldowali się piłkarze Odry Wodzisław. Mogli oni przejść do historii Lecha, gdyż zwycięstwo Kolejorza oznaczało dla klubu pierwsze mistrzostwo Polski od 1993 roku. Z konieczności na prawej obronie wystawiłem Wróblewskiego, ale poza tym wszyscy podstawowi zawodnicy byli w doskonałej dyspozycji.

 

A żeby było śmieszniej dzisiaj jest rocznica tego wydarzenia. Tak 10 lipca 1993 roku;] A wsumie to już wczoraj :D

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Teraz zależało mi już tylko na utrzymaniu formy w lidze i wygranie ostatnich dwóch meczów pucharowych. Pierwszym rywalem świeżo upieczonego mistrza Polski było walczące o ligowy byt KSZO. Za kontuzjowanego Jankovicia od pierwszej minuty zagrał Wróblewski i swoim występem skazał się na zesłanie w zespole rezerw, a być może nawet i pogrzebał szansę na zrobienie kariery w Poznaniu.

 

Po bezbramkowej pierwszej połowie drugą zaczęliśmy od mocnego uderzenia, gdy piłkę zgraną przez Smółkę do bramki skierował Bogdanow. Kwadrans później KSZO wyprowadziło rzadki w tym meczu kontratak, rzeczony Wróblewski nie zdołał powstrzymać Milovanovicia, który uciekł mu niczym dziecku i wyrównał stan spotkania. Myślałem już, że czeka nas kompromitujący remis, ale w ostatniej akcji spotkania Smółka dośrodkował w pole karne, a precyzyjnym strzałem głową popisał się Chorwat Matić.

 

12.04.2036 Bułgarska: 11.096 widzów

OE (26/30) Lech [1.] — KSZO Ostrowiec[12.] 2:1 (0:0)

 

46. H.Bogdanow 1:0

62. N.Milovanović 1:1

90+3. M.Matić 2:1

Lech: T.Wróblewski — G.Sobański, M.Adamczyk, J.Wróblewski, M.Perniš — P.Smółka, Ł.Król (71. B.Łazarow), P.Zając, Ł.Pawłowski (59. A.Koliesnikow) — H.Bogdanow, K.Kaźmierczak (65. M.Matić)

 

MoM: Paweł Smółka (ML; Lech) — 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...