Skocz do zawartości

Marynia rozgrywa swój 557 finał Ligi Mistrzów


lad

Za kim jesteś w finale?  

57 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

Teraz, Reaper napisał:

Ale dałeś szansę jej chociaż napisać "aha rozumiem, to papa Brudasku", czy napisałeś "nara, nie chcę Cię znać PLONK"?

 

No napisałem, że nie mogę sobie pozwolić na kolejnego friendzona a ona, że przykro, ale rozumie i przykro ale rozumie po czym dzwoniła, więc musiałem totalnie zablokować 

Odnośnik do komentarza
21 minut temu, Brudinho napisał:

Ale niczego nie było ;)@ajerkoniak potwierdzi. I o ile dziewczyna była super z charakteru, nie był to typ urody który bym preferował (wiem odezwał się Alvaro);) Ona nie chciała, ja nie chciałem A znając mój głupi mózg to bym się poświęcił tej znajomości i później cierpiał jak po ostatniej ;) Wolałem się wypisać z tego. Ale polecam dziewczynę bo jest znakomita ?

 

No wyglądaliście jak znajomi, ale to ja na tej podstawie nic nie mogę stwierdzić. Ogólnie nie ogarniam sytuacji, odnośnie urody to pochwalę nogi bo ładne i długie, ale nie czaje jednego. Skoro nic w tym nie widziałeś, ona nic nie czuła to czemu by nie mieć normalnej znajomości?

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza

Aż mi się przypomniały lata końcówki podstawówki/ początku liceum. Przecież jak fajna dziewczyna i się z nią miło gada to wyjście na piwo raz na jakiś czas to żadne oświadczyny. A nawet jak jednak nie na tyle fajna to takie blokowanie jest zwyczajnym chamstwem, o ile laska nie jest jakąś nawiedzoną desperatką i nie będzie włazić oknem jak zamkniesz drzwi.

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza

Pomogę! Ja odpowiedź na pytanie.

9 minutes ago, ajerkoniak said:

Skoro nic w tym nie widziałeś, ona nic nie czuła to czemu by nie mieć normalnej znajomości?

 

Znalazłem tutaj.

 

31 minutes ago, Brudinho said:

A znając mój głupi mózg to bym się poświęcił tej znajomości i później cierpiał jak po ostatniej ;) Wolałem się wypisać z tego. Ale polecam dziewczynę bo jest znakomita ?

 

Dziecinne to i głupie, ale Ty znasz siebie najlepiej :D

Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, ajerkoniak napisał:

Myślę, że to problem nad którym warto się pochylić skoro spędzany czas bez uczucia odbierasz jako uczucie po czasie

 

Być może chodzi o to, że nie ma jednej definicji *tego uczucia*, a szczególnie w wieku po burzy hormonalnej :P 

Odnośnik do komentarza
2 minutes ago, ajerkoniak said:

Tzn to jest chyba zrozumiałe tylko dla niego samego. Myślę, że to problem nad którym warto się pochylić skoro spędzany czas bez uczucia odbierasz jako uczucie po czasie

 

Dobrze prawisz.

 

Tylko imho friendzone jest na tyle toksycznym miejscem, że każdy półśrodek jest dobry, żeby z niego uciec :) Także brawo @Brudinho, a teraz marsz do psychologa :keke: :icek:

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Counter napisał:

Dostałem zapro od kumpla na wyjazd na Rychlebskie Ścieżki w Czechach, na początku byłem mega zajarany (nie ma u mnie terenów do prawdziwej jazdy górskiej więc taki wypad byłby super), jednakże jak zobaczyłem te zdjęcia to trochę jednak bardziej zesrany :D 

 

Jedna z najlepszych miejscówek ever. Nawet się nie zastanawiaj!!!

Odnośnik do komentarza
12 minut temu, kolek23 napisał:

Tylko imho friendzone jest na tyle toksycznym miejscem, że każdy półśrodek jest dobry, żeby z niego uciec

 

Pytanie, czy to było friendzone, czy po prostu ten przysłowiowy brak chemii. 

 

Chyba że inaczej to rozumiemy, bo dla mnie bycie we friendzone to bycie rekompensatą dla drugiej osoby za niepowodzenia osobiste, ale bez perspektyw na jakikolwiek związek. Z tego co Brudi pisze to raczej po prostu materiał na solidną przyjaźń, taka bratnia dusza, ale właśnie bez chemii. A to przecież co innego, ale rozumiem, że Brudi masz deficyty wolnego czasu i nie chcesz się angażować w znajomości bez szansy na związek.

 

 

Zresztą ja to sobie mogę teoretyzować, bo mnie w życiu spotkały obie te rzeczy - i motyle, i bratnia dusza - w jednej osobie, więc tylko sobie wyobrażam jak ja mógłbym postąpić w takiej sytuacji? :-k 

Odnośnik do komentarza
29 minut temu, ajerkoniak napisał:

Tzn to jest chyba zrozumiałe tylko dla niego samego. Myślę, że to problem nad którym warto się pochylić skoro spędzany czas bez uczucia odbierasz jako uczucie po czasie

 

Mam tak, że po jakimś czasie mocno idealizuje osobę z którą spędzam dużo czasu/sporo gadam (a tutaj dochodziło do 4 godzinnych rozmów telefonicznych, średnia 2-3 godziny dziennie, 3 wyjazdy w bardzo krótkim czasie) i poświęcam na to zbyt dużo- siebie (nie powiem: nie, nie mogę teraz gadać, tylko rzucę wszystko w chuj) w zamian dostając uczucie bliskości jakiejś osoby i tego, że jestem potrzebny....Ale koniec końców przestanę być potrzebny tej osobie, bo dostanie od kogoś innego to czego ode mnie nie chce a ja zostanę jak debil z tym Mirkiem :keke:  Albo nie tyle nie chce ode mnie, co ja nie chcę, nie robię kroków do przodu, bo mi to zupełnie wystarcza = chce spędzać ze mną czas = zajebiście. Przez to bardzo łatwo wpadam we friendzony, bo boje się zaangażowania w związki z osobami, które są świetne z charakteru, te osoby dostają słuchacza, klepodupka ("nie, nie jesteś chujowa") i poprawiacza nastroju i tak przygotowane leco do innych. I uważam, że nie ma tutaj dobrego wyjścia, albo będę cierpiał na swoich zasadach albo na czyichś. Więc mam zasadę, że po prostu zmieniam sobie te znajome co jakiś czas, ale z tą akurat zabolało. 

 

  • Lubię! 5
  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza

Brudi, może w takim razie warto faktycznie iść do psychologa, bo w ten sposób bardzo ograniczasz swoje szanse na poznanie kogoś z kim będziesz chciał zostać na stałe. Chemia nie zawsze jest od pierwszego wejrzenia, czasem pojawia się po czasie. Może jak przepracujesz tę frienzonową traumę z psychologiem to przestaniesz zakładać że w końcu znajdzie sobie kogoś innego.

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza
11 minut temu, Brudinho napisał:

 

Mam tak, że po jakimś czasie mocno idealizuje osobę z którą spędzam dużo czasu/sporo gadam (a tutaj dochodziło do 4 godzinnych rozmów telefonicznych, średnia 2-3 godziny dziennie, 3 wyjazdy w bardzo krótkim czasie) i poświęcam na to zbyt dużo- siebie (nie powiem: nie, nie mogę teraz gadać, tylko rzucę wszystko w chuj) w zamian dostając uczucie bliskości jakiejś osoby i tego, że jestem potrzebny....Ale koniec końców przestanę być potrzebny tej osobie, bo dostanie od kogoś innego to czego ode mnie nie chce a ja zostanę jak debil z tym Mirkiem :keke:  Albo nie tyle nie chce ode mnie, co ja nie chcę, nie robię kroków do przodu, bo mi to zupełnie wystarcza = chce spędzać ze mną czas = zajebiście. Przez to bardzo łatwo wpadam we friendzony, bo boje się zaangażowania w związki z osobami, które są świetne z charakteru, te osoby dostają słuchacza, klepodupka ("nie, nie jesteś chujowa") i poprawiacza nastroju i tak przygotowane leco do innych. I uważam, że nie ma tutaj dobrego wyjścia, albo będę cierpiał na swoich zasadach albo na czyichś. Więc mam zasadę, że po prostu zmieniam sobie te znajome co jakiś czas, ale z tą akurat zabolało. 

 

 

Zrozumiałe motywacje, niemniej jednak mocno utrudniające życie. Mam nadzieję, że sobie to ogarniesz po swojemu, trzymam kciuki :) 

Odnośnik do komentarza
5 minut temu, Man_iac napisał:

Brudi, może w takim razie warto faktycznie iść do psychologa, bo w ten sposób bardzo ograniczasz swoje szanse na poznanie kogoś z kim będziesz chciał zostać na stałe. Chemia nie zawsze jest od pierwszego wejrzenia, czasem pojawia się po czasie. Może jak przepracujesz tę frienzonową traumę z psychologiem to przestaniesz zakładać że w końcu znajdzie sobie kogoś innego.

 

Ale ja z nikim nie czułem chemii jeszcze. To jest ten problem że, bardzo długo się przyzwyczajam do innego człowieka. Jak już się przyzwyczaję, to jestem w tak głębokim friendzonie, że pomagam wybierać kreacje na noc poślubną. A szybki związek z kimś nowo poznanym prowadzi do tego, że się rozpada w przeciągu miesiąca czy dwóch, bo nie jestem przyzwyczajony do tej osoby, przeraża mnie to i na ogół spierdalam.

Odnośnik do komentarza

psycholodzy? ech, dlaczego ja mam niemiłe wspomnienia z ta grupa zawodowa, aktualnie moj piaty terapeuta, chyba pierwszy ktory mnie choc troche rozumie, ale chodze do niego niecały rok dopiero, zobaczymy na dłuzsza mete. Gorzej, że przepierdoliłem oszczednosci dośc szybko i powoli mnie nie stać na ogarnianie własnego życia.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...