Skocz do zawartości

Into glory ride


Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Przed podjęciem pracy w Cardiff obiecałem sobie, że nie popełnię błędu z Durbanu i zatrudniać będę wyłącznie albo prawdziwe gwiazdy na skalę ligi walijskiej, albo obiecujących młodziaków, najlepiej za darmo. Tak więc jeśli dany zawodnik nie był lepszy od już grającego w Interze, albo przynajmniej nie miał na to papierów, nie był wart mojego zainteresowania. Dlatego też na pierwsze firmowane przeze mnie wzmocnienie czekać było trzeba aż do sierpnia. Wtedy to do Cardiff zawitał były gracz Derby i Bristol Rovers, który zaliczył też swego czasu dwa występy w angielskiej młodzieżówce, Steve Elliott (30, DC; Anglia U-21: 2/0). Nie kosztował mnie ani grosza, gdyż Rovers zwolnili go po wygaśnięciu kontraktu, a w Interze z marszu zajął jedno z dwóch miejsc na środku obrony.

 

Elliott dostał szansę zaprezentowania swych umiejętności w ostatnim sparingu, w którym naszym przeciwnikiem był zespół Barry Town. Ten mecz miał nam pokazać, czy w konfrontacji z pierwszoligowcem jesteśmy w stanie powalczyć o dobry wynik, i tak też się stało. Chłopaki coraz lepiej czuli się w ofensywnym ustawieniu 4-2-4 i goście nie mieli nic do powiedzenia. Trudno orzec, która ze strzelonych przez nas bramek była najładniejsza, uderzenie Penna z ostrego kąta, delikatna podcinka Delicâte'a nad bramkarzem, czy też strzał Busby'ego pod poprzeczkę ze skraju pola karnego, ale na cztery dni przed inauguracją sezonu jedno było pewne — Inter nie zamierzał zaakceptować przydzielonej nam przez media etykiety chłopców do bicia.

 

04.08.2009 Cyncoed Campus, Cardiff: 63 widzów
TOW Inter Cardiff — Barry 3:0 (2:0)

17. R.Penn 1:0
35. M.Delicâte 2:0
65. D.Busby 3:0

Odnośnik do komentarza

Jako że od dawna miałem słabość do West Hamu Londyn, gdy Ryan przywiózł mi na testy młodego wychowanka "Młotów", Simona Farrella (17, ST; Anglia), postanowiłem dać smarkaczowi szansę, tym bardziej że nie miał wygórowanych wymagań finansowych. Sezon był długi i angielski nastolatek na pewno mógł liczyć na debiut.

 

Ja debiutowałem w roli menedżera Interu Cardiff w najgorszy możliwy sposób — meczem na boisku aktualnego mistrza Walii, Carmarthen. Media sugerowały, że walkower byłby dla nas mniej bolesnym rozwiązaniem, ja również nieszczególnie spodziewałem się, by na Richmond Park udało się nam zdobyć pierwsze z 38 punktów potrzebnych do utrzymania się w lidze, ale nie zamierzałem poddawać się bez walki. Niestety, nie wszyscy moi podopieczni podzielali to nastawienie.

 

Zagraliśmy całkiem przyzwoite spotkanie, nawet dziennikarze post factum podkreślali, że jak na beniaminka pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Na nasze nieszczęście graliśmy ze zdecydowanie lepszym zespołem i aby wywalczyć choćby remis, potrzebny był wysiłek wszystkich, nie zaś tylko dziewięciu piłkarzy Interu. Pierwszym, który zdecydowanie mi podpadł, był ten, który miał koordynować nasze poczynania w defensywie, Steve Elliott. W 19. minucie Anglik niepotrzebnie złamał linię obrony, wychodząc prawie na połowę boiska w pogoni za rywalem, a w powstałą w ten sposób lukę wszedł Mark Beasley i ładnym strzałem w okienko otworzył wynik spotkania. Kwadrans później Beasley zaliczył z kolei asystę, gdy jego centrę zza pola karnego wykończył efektownym szczupakiem Watkins, i do przerwy przegrywaliśmy 0:2. Nie zmieniało to faktu, że graliśmy naprawdę nieźle, Crawley dwukrotnie musiał solidnie się napocić, broniąc strzały Penna, a tuż przed przerwą Delicâte koszmarnie chybił, lobując bramkarza gospodarzy.

 

Nasze marzenia o odrobieniu strat prysnęły w 66. minucie, gdy błąd popełnił słabiutki jak amerykańskie piwo McConnell, podając piłkę Beasley'owi, który strzałem z 35 jardów podwyższył na 3:0 dla Carmarthen. Po tym kiksie uznałem, że Stephen dosyć już się nagrał, i na boisko wpuściłem Coskera, ale i on nie zachował czystego konta. Znów bowiem błąd w ustawieniu popełnił Elliott, co skończyło się golem Keenana i prawdziwym pogromem "Owiec". W autobusie wiozącym nas do Cardiff panowały minorowe nastroje, a jedyną pociechą była nam myśl, że trudniejszego meczu w tym sezonie grać już nie będziemy.

 

08.08.2009 Richmond Park, Carmarthen: 359 widzów
VMPL (1/34) Carmarthen [—] — Inter Cardiff [—] 4:0 (2:0)

14. S.Barron (C) knt.
19. M.Beasley 1:0
37. J.Watkins 2:0
66. M.Beasley 3:0
81. P.Keenan 4:0

Inter Cardiff: S.McConnell (67. L.Cosker) — D.Byrne, S.Elliott, D.Pollard YC, B.Bezhadi — R.Walsh (67. T.White), M.Hardie, D.Wright, R.Penn — L.Holden, M.Delicâte (57. M.Powell)

MoM: Scott Best (DC; Carmarthen) — 8

Odnośnik do komentarza

Szansę na pozbieranie się po bęckach na boisku mistrza stwarzał nam mecz rundy wstępnej czegoś, co nazywało się dumnie Loosemores of Cardiff Challenge Cup. Nasz rywal, Porthmadog, był dla mnie wielką niewiadomą podobnie jak 90% zespołów walijskiej ekstraklasy, ale nie przeszkodziło mi to w kompletnym jego zlekceważeniu. Tak w pomocy, jak i w ataku wystawiłem zmienników, a to, co pokazali, dawało mi spore podstawy do optymizmu. Goście groźnie zaatakowali w pierwszych kilku minutach i przed oczami zamajaczyło mi widmo kolejnej klęski, ale kontuzja bramkarza Porthmadog pozwoliła nam na uzyskanie przewagi. Po kwadransie gry Walsh zagrał bowiem na wolne pole do Powella, który zupełnie zmylił McKeowna strzałem w krótki róg, dając nam prowadzenie. Zaledwie pięć minut później kolejna akcja pary Walsh — Powell zakończyła się niefortunną interwencją Goodinga, który pokonał własnego bramkarza i pozwolił nam na spokojniejsze prowadzenie gry. A kropkę nad "i" postawił debiutant Farrell, który dostał ode mnie szansę gry przez całe spotkanie i pokazał się z bardzo dobrej strony. W 79. minucie po rzucie rożnym dla Porthmadog Bezhadi rozpoczął nasz kontratak dalekim podaniem do Holdena, który w odpowiedniej chwili wystawił piłkę młodemu wychowankowi West Hamu, ten zaś mocnym uderzeniem pod poprzeczkę ustalił wynik tego spotkania. Przed rewanżem staliśmy więc na bardzo mocnej pozycji.

 

11.08.2009 Cyncoed Campus, Cardiff: 163 widzów
LCCC RW/1 Inter Cardiff — Porthmadog 3:0 (2:0)

10. S.Phelan (P) knt.
18. M.Powell 1:0
23. S.Gooding 2:0 sam.
79. S.Farrell 3:0
86. L.Holden (IC) knt.

Inter Cardiff: S.McConnell — D.Byrne, S.Elliott, D.Pollard, B.Bezhadi — R.Walsh, K.Lee, D.Wright, R.Penn (66. D.Dunn) — M.Powell (46. L.Holden, 86. L.Cosker), S.Farrell

MoM: Damian Pollard (DC; Inter Cardiff) — 9

Odnośnik do komentarza

Kolejnym zawodnikiem, który zameldował się w Cardiff, był piłkarz wypatrzony przeze mnie w sparingu z Caerleon, irlandzki prawy pomocnik David O'Leary (18, MR; Irlandia), którego nieoczekiwanie udało mi się sprowadzić do Interu za darmo. Irlandczyk z miejsca też wskoczył do składu na ligowe spotkanie z innym naszym sparingpartnerem, Barry Town.

 

O'Leary zaliczył fantastyczny debiut, a jego rajdy prawym skrzydłem spotykały się z entuzjastycznym przyjęciem na widowni. Gdyby nasi napastnicy byli odrobinę skuteczni, nasz prawy pomocnik bez trudu zaliczyłby tego dnia kilka asyst, tak zaś pozostały mu komplementy w mediach, do których i ja chętnie się dołączyłem. W tej sytuacji nie widziałem już powodu, by trzymać w klubie Deana Busby'ego, z którym ktoś za moimi plecami przedłużył kontrakt, i wystawiłem Walijczyka na listę transferową.

 

W Interze świetnie spisała się para środkowych obrońców, boczni pomocnicy oraz napastnicy. W 63. minucie fenomenalny Roger Walsh, który miał już na koncie dwie asysty, pięknie zagrał za obrońców do wychodzącego na pozycję Delicâte'a, ten zaś technicznym strzałem podcinką pokonał Kelly'ego, zdobywając pierwszego gola dla Interu po powrocie do ekstraklasy. Był to zarazem jedyny gol tego spotkania, a więc i gol zwycięski. Jednakowoż nagrody dla zawodnika meczu nie otrzymał żaden z moich podopiecznych, tylko bramkarz Barry Town, który w pojedynkę uratował swój zespół przed ciężkim laniem.

 

15.08.2009 Cyncoed Campus, Cardiff: 226 widzów
VMPL (2/34) Inter Cardiff [18.] — Barry [15.] 1:0 (0:0)

55. D.Phillips (B) knt.
63. M.Delicâte 1:0

Inter Cardiff: S.McConnell — D.Byrne, S.Elliott, D.Pollard, B.Bezhadi (58. D.Dunn) — R.Walsh, M.Hardie, D.Wright, D.O'Leary — M.Powell (46. D.Curran), M.Delicâte

MoM: Johnny Kelly (GK; Barry) — 8

Odnośnik do komentarza

Limit transferów na ten sezon wyczerpał kolejny Irlandczyk, tym razem wychowanek Aston Villi, wszechstronny Joe Ward (18, DM/ML; Irlandia); teraz zainteresowany byłem już tylko prawdziwymi gwiazdami albo... dobrym bramkarzem. Ward chrzest bojowy przeszedł w Porthmadog na malowniczym stadionie Y Traeth, zastępując poobijanego Walsha w rewanżowym spotkaniu rundy wstępnej Challenge Cup. Znów wystawiłem kilku rezerwowych, po raz pierwszy w tym sezonie na boisku pojawili się Hooper i Henry, którym chciałem dokładniej się przyjrzeć. Gospodarze zaczęli ambitnie, wciąż licząc na odrobienie strat z Cardiff, i w 36. minucie Hunt wymanewrował Elliotta, a jego podanie na bramkę zamienił Brown. Ale trzy minuty później Wright świetnym zagraniem wypuścił w bój Currana, który przebiegł z piłką pół boiska, a potem precyzyjnym strzałem wyrównał stan meczu. W tej sytuacji Porthmadog odpuściło i pod koniec spotkania Powell zdobył zwycięskiego gola dla Interu, zresztą z podania debiutanta Warda.

 

18.08.2009 Y Traeth, Porthmadog: 158 widzów
LCCC RW/2 Porthmadog — Inter Cardiff 1:2 (1:1)

36. M.Brown 1:0
39. D.Curran 1:1
83. M.Powell 1:2

Inter Cardiff: S.McConnell — J.Hooper, S.Elliott, D.Pollard, R.Henry — R.Walsh (17. J.Ward), K.Lee, D.Wright, D.O'Leary — D.Curran (65. M.Powell), S.Farrell

MoM: Kieron Lee (MC, Inter Cardiff) — 8

Odnośnik do komentarza

Jako że przyzwyczajenie drugą naturą człowieka jest, już cztery dni po wygranej w pucharze powróciliśmy do Porthmadog na mecz ligowy. Gospodarze odgrażali się, że tamte dwie porażki stanowiły zasłonę dymną przed pojedynkiem o punkty, ale nie dałem się nabrać i wystawiłem niewątpliwie najmocniejszy skład, jakim dysponowałem.

 

Gdy w pierwszej minucie meczu Curran zmarnował dwustuprocentową sytuację zacząłem się odrobinę niepokoić, ale chłopaki wiedzieli, co robią. Przy następnej akcji odpuścili sobie strzały na bramkę i po prostu tak długo podawali między sobą piłkę w polu karnym Porthmadog, aż Cronin wyciął Delicâte'a i sędzia podyktował rzut karny. Jedenastkę pewnie wykonał Hardie i ruszyliśmy po drugie ligowe zwycięstwo. Po kwadransie było ono już na wyciągnięcie ręki, gdyż O'Leary pięknie dośrodkował w pole karne, Curran był co prawda na spalonym, ale piłkę do niego zagrał już obrońca gospodarzy i było 2:0 dla Interu. Kolejne dwie minuty później wystarczyły do rozegrania pięknej akcji z klepki między Hardiem i Walshem, po której swojego gola strzelił Delicâte, a ja mogłem się odprężyć.

 

Rywale nie mogli powiedzieć tego samego, gdyż od 50. minuty grali w osłabieniu po drugiej żółtej kartce dla Welcha; sędzia zresztą rozdawał upomnienia na lewo i na prawo. Wynik ustalił w 88. minucie Curran, któremu piłkę precyzyjnym podaniem zagrał bramkarz Porthmadog, i o wysokiej porażce w Carmarthen nie pamiętał już nikt; nawet prezes uznał za stosowne pochwalić nas za ten mecz, a bukmacherzy obniżyli stawki na nasz spadek z ekstraklasy.

 

22.08.2009 Y Traeth, Porthmadog: 182 widzów
VMPL (3/34) Porthmadog [14.] — Inter Cardiff [10.] 0:4 (0:3)

4. M.Hardie 0:1 rz.k.
19. D.Curran 0:2
21. M.Delicâte 0:3
50. R.Welch (P) cz.k.
88. D.Curran 0:4

Inter Cardiff: S.McConnell — D.Byrne, S.Elliott, D.Pollard (50. M.Powell YC), B.Bezhadi — R.Walsh YC, M.Hardie YC, D.Wright, D.O'Leary (46. D.Dunn) — D.Curran YC, M.Delicâte

MoM: Martin Hardie (MC; Inter Cardiff) — 9

Odnośnik do komentarza

Mimo udanego początku kariery w Cardiff nie zapominałem bynajmniej o moich podopiecznych z drugiej półkuli. Parę tygodni wcześniej doszło do historycznego wydarzenia, o którym samoańska prasa rozpisywała się przez kilka dni na pierwszych stronach gazet — pierwszy piłkarz rodem z Samoa znalazł pracę w zagranicznym klubie. Był to reprezentacyjny lewy pomocnik Dominic Akerei, a jego nowym pracodawcą został rosyjski Czkałowiec-1936.

 

Na mecze z Samoa Amerykańskim oraz Papuą Nową Gwineą Akerei'a nie powołałem, znalazł się w niej natomiast debiutant, młody wychowanek Sogi, napastnik Suti Slade; poza nim w składzie reprezentacji niespodzianek nie było. Powołania otrzymali:

 

Bramkarze:

  • Ted Losi (22, GK; 12/0; Titavi)
  • Moresi Tokuma (24, GK; 23/0; Sogi)

Obrońcy:

  • Amby Asafo (29, D/WBR; 21/0; Titavi)
  • Sakaria Fuimaono (25, DR; 3/0; Lepea)
  • Junior Ioane (23, DC; 1/0; Titavi)
  • Migao Lauano (32, DC; 14/0; Lepea)
  • Sale Sua Mili (23, DL; 5/0; Kiwi)
  • Kiwi Timo (25, DC; 24/0; Sogi)
  • Afasene Tusitala (25, DC; 13/1; Lepea)
  • Edwin Tyrell (26, DL; 11/0; Titavi)
  • Sapati Umutaua (23, DR; 4/0; Titavi)

Pomocnicy:

  • Alofa Alatise (25, MC; 2/0; Kiwi)
  • Iamafana Alenepi (22, D/WBL/AMLC/FC; 2/0; Lepea)
  • Pitotua Aloese (29, DM; 12/0; Kiwi)
  • Faaliliu Faimasasa (27, AMRC; 29/1; Kiwi)
  • Suti Fuimaono (23, AMLC; 1/0; Kiwi)
  • Luki Gosche (22, DM; 4/0; Lepea)
  • Max Hoeflich (22, MC; 5/0; Titavi)
  • Faala Isara (24, AML; 24/1; Sogi)
  • Mu Leota (23, AMR; 8/0; Titavi)
  • Lafaele Maletino (25, MR; 15/0; Lepea)
  • Ben Timo (22, ML; 12/2; Sogi)

Napastnicy:

  • Des Faauiaso (25, ST; 27/6; Lepea)
  • Pasi Gosche (22, ST; 6/1; Titavi)
  • Joseph Hoeflich (25, ST; 20/5; Kiwi)
  • Suti Slade (21, ST; —; Sogi)

Odnośnik do komentarza

Bardzo udany dla nas sierpień kończyliśmy wyjazdowym meczem 1. rundy Loosemore's of Cardiff Challenge Cup. Naszym przeciwnikiem był drugi oprócz nas beniaminek, Caernarfon, a że zaraz potem zaczynała się przerwa na reprezentację, zagrałem najmocniejszym składem, by jeszcze przed rewanżem rozstrzygnąć losy awansu.

 

Opłaciło się to jedynie częściowo, gdyż z zaciętej walki z urazami wyszli Delicâte i Byrne, a O'Leary ze stłuczoną stopą musiał pauzować przez najbliższe dwa tygodnie. Z drugiej wszakże strony, gospodarze zwłaszcza w pierwszej połowie zagrali bardzo ambitnie i rezerwowy skład mógłby mieć spore problemy. Tak zaś do przerwy było 0:0, głównie za sprawą Wrighta, który grał bardzo egoistycznie, nie zauważając lepiej ustawionych kolegów. W drugiej połowie natomiast wystarczyło nam pięć minut, by rozstrzygnąć losy spotkania. Najpierw na rajd prawym skrzydłem zdecydował się O'Leary, a jego świetne podanie na bramkę zamienił Powell. Dwie minuty później Curran podawał do Powella, piłkę Markowi spod nóg wygarnął Matthews, ale swoją interwencją zmylił także bramkarza, do piłki pierwszy dopadł rzeczony Powell i podwyższył na 2:0 dla Interu. Caernarfon najlepszą sytuację na zmianę wyniku zmarnowało w 67. minucie, gdy piłka po strzale Thomasa odbiła się od słupka, ale w sumie wygraliśmy jak najbardziej zasłużenie.

 

25.08.2009 The Oval, Caernarfon: 182 widzów
LCCC 1R/1 Caernarfon — Inter Cardiff 0:2 (0:0)

48. M.Powell 0:1
50. M.Powell 0:2
60. D.O'Leary (IC) knt.

Inter Cardiff: S.McConnell — D.Byrne, S.Elliott YC, D.Pollard, B.Bezhadi YC — R.Walsh, M.Hardie YC, D.Wright, D.O'Leary (60. D.Dunn) — D.Curran, M.Delicâte YC (35. M.Powell)

MoM: Steve Elliott (DC; Inter Cardiff) — 9

Odnośnik do komentarza

Przed wyjazdem na zgrupowanie reprezentacji Samoa udało mi się jeszcze pozbyć z zespołu jednego z niepotrzebnych już zawodników, Deana Busby'ego (26, MR; Walia), którego za 50% wartości kolejnego transferu oddałem do amatorskiego Bettsw.

 

Wyjazdowy mecz z Samoa Amerykańskim miał bardzo prestiżowe znaczenie, ale nie na darmo nasz rywal był od nas znacznie wyżej sklasyfikowany przez FIFA. Do tego tradycyjnie połowa reprezentantów przyjechała na kadrę z wielkimi brakami kondycyjnymi, co nie mogło skończyć się dobrze. W pierwszej połowie nasza gra wyglądała kiepsko, ale jakimś cudem nie straciliśmy bramki, po przerwie było już lepiej, zwłaszcza wejście Alenepiego rozruszało naszą grę w ofensywie, za to obrona rozsypała się kompletnie i w 75. minucie koszmarny brak krycia skończył się golem Winfielda po centrze Nauera na krótki słupek. Dziesięć minut ten sam zawodnik wykorzystał prostopadłe podanie Poole'a, ponownie przy biernej postawie środkowych obrońców, i ponieśliśmy trzecią porażkę z rzędu w tym roku, wciąż czekając na pierwszą bramkę strzeloną przez naszą reprezentację.

 

29.08.2009 Tafuna Veteran's Memorial Stadium, Pago Pago: 2.990 widzów
TOW Samoa Amerykańskie — Samoa 2:0 (0:0)

28. C.Gowland (SA) knt.
75. L.Winfield 1:0
84. L.Winfield 2:0

Samoa: M.Tokuma 7 — E.Tyrell 6 (46. S.Sua-Mili 6), A.Tusitala 6, J.Ioane 5, S.Fuimaono 6 (46. S.Umutaua 6) — F.Isara 6 (46. B.Timo 6), M.Hoeflich YC 7 (63. M.Leota 6), L.Gosche 6, L.Maletino 6 — S.Slade 6 (46. I.Alenepi 6), D.Faaiuaso 7 (73. P.Gosche 6)

MoM: Laurie Winfield (ST; Samoa Amerykańskie) — 8

Odnośnik do komentarza

Sierpień 2009

 

Bilans: 5-0-1, 12:5

Vauxhall Masterfit Premier League: 6. [—]; 6 pkt, 5:4

Welsh Cup: —

Loosemores of Cardiff Challenge Cup: 1. runda (2:0 z Caernarfon)

Finanse: -331.601 euro (-20.568 euro)

Nagrody: Jedenastka miesiąca (Damian Pollard, Steve Elliott, David O'Leary)

Transfery (Polacy):

 

1. Jakub Błaszczykowski (23, D/WB/AMR; Polska: 28/2) z Espanyolu do Realu Sociedad za 9.250.000 euro

2. Lukas Szukała (25, DC; Polska: 5/0) z Unterhaching do Frankfurtu za 1.500.000 euro

3. Błażej Jankowski (28, DC/DM; Polska) z Preston do Millwall za 1.400.000 euro

4. Przemysław Kulig (28, D/WBR; Polska) z De Graafschap do Austrii Wiedeń za 1.000.000 euro

5. Maciej Rogalski (29, ST; Polska) z Korony Kielce do Slavii Praga za 1.000.000 euro

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Daid Generelo (27, DM; Hiszpania) z Zaragozy do Realu Madryt za 21.500.000 euro

2. Iván González (22, AML/ST; Paragwaj: 29/9) z Köln do Wolves za 13.000.000 euro

3. Dagoberto (26, AM/FC; Brazylia: 50) z Lecce do Liverpoolu za 11.750.000 euro

4. Darren Bent (25, ST; Anglia: 6/0) z Newcastle do Wolves za 10.000.000 euro

5. Eren Sen (24, ST; Niemcy: 1/0) z Burghausen do Leeds za 9.000.000 euro

Ligi świata:

 

Anglia: Southampton [+3]

Belgia: Standard [+2]

Francja: Rennes [+3]

Hiszpania: Recreativo [+0]

Holandia: NEC [+0]

Irlandia: Longford [+1]

Irlandia Północna: —

Niemcy: Stuttgart [+0]

Polska: Wisła [+0]

Portugalia: Boavista [+0]

Rosja: CSKA Moskwa [+14]

RPA: Wits [+0]

Szkocja: Livingston [+2]

Walia: Carmarthen [+0]

Włochy: Milan [+0]

Polskie kluby w pucharach:

 

Liga Mistrzów

  • 3. runda kwalifikacyjna: Legia (0:2, 1:5 z Monaco)

Puchar UEFA

  • 2. runda kwalifikacyjna: Pogoń (3:1, 1:1 z Aston Villą); Wisła (1:0, 1:1 z BATE)

Reprezentacja Polski:

  • 29.08.2009 eMŚ Gr4 Anglia — Polska 4:0 (2:0) [30. Owen, 35. rz.k. Lampard, 86., 89. Fryatt]

Ranking FIFA: 1. Brazylia (1190), 2. Hiszpania (1078), 3. Meksyk (996), 31. Polska (640) [—], 165. Samoa (231) [—]

Odnośnik do komentarza
3. Meksyk (996)

:o

 

Jak oni to zrobili?

 

Wicemistrzostwo świata 2006 i wygrana w Copa America 2007.

 

W Port Moresby zameldowaliśmy się w bardzo kiepskich humorach; w końcu porażka w meczu z największym rywalem nie mogła nastrajać nas optymistycznie. Jedyną pociechę stanowił fakt, że w końcu mogłem wystawić najmocniejszy skład — pytanie tylko, czy najmocniejszy skład Samoa był w stanie powalczyć z reprezentacją Papui Nowej Gwinei.

 

Odpowiedź uzyskałem bardzo szybko — absolutnie nie. Zostaliśmy zepchnięci do rozpaczliwej obrony, jedynie sporadycznie stwarzając sytuacje podbramkowe, co i tak stanowiło pewien postęp. Gospodarze pudłowali wszakże na potęgę, a Tokuma rozgrywał mecz życia, walcząc o swoją pierwszą premię za czyste konto w historii swych występów reprezentacyjnych. Najgroźniejszym Papuasem był Winaulin, który w 33. minucie ukoronował swoją niemoc uderzeniem w poprzeczkę. A w 45. minucie Tyrell dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne, Luki Gosche sięgnął piłki głową i zupełnie nieoczekiwanie objęliśmy prowadzenie!

 

W tej sytuacji po przerwie gra toczyła się wyłącznie w naszym polu karnym. Długo świetnego wyniku bronił nam Tokuma, ale w 70. minucie po całej serii kiksów, z których najpoważniejsze konsekwencje miał ten Hoeflicha, Winaulin w końcu trafił do naszej bramki i świetny wynik szlag trafił. Teraz trzeba było dowieźć chociaż remis, przeprowadzałem więc zmianę za zmianą, spodziewając się masakrycznej końcówki. W 90. minucie rywale sfaulowali Umutauę, Ioane wrzucił piłkę w pole karne, a tam zza pleców Lepaniego wyskoczył Pasi Gosche i strzałem po rękach Auy skierował ją do bramki! Nie wierzyłem własnym oczom podobnie jak komplet widzów, spodziewających się łatwej wygranej ich zespołu. Jeszcze trzy minuty doliczonego czasu gry i fatalna passa dobiegła końca — reprezentacja Samoa w końcu odniosła zwycięstwo!

 

02.09.2009 Sir Hubert Murray Stadium, Port Moresby: 6.000 widzów
TOW Papua Nowa Gwinea — Samoa 1:2 (0:1)

45+1. L.Gosche 0:1
70. G.Winaulin 1:1
90. P.Gosche 1:2

Samoa: M.Tokuma 7 — E.Tyrell 7, K.Timo 7, J.Ioane 7, A.Asafo 7 (83. S.Umutaua 7) — F.Isara 6 (56. S.Fuimaono 6), M.Hoeflich 5 (72. P.Aloese 7), L.Gosche 7, M.Leota 7 (56. F.Faimasasa 7) — J.Hoeflich 7 (46. I.Alenepi 6), D.Faaiuaso 7 (66. P.Gosche 7)

MoM: Damion Miguil (ST; Papua Nowa Gwinea) — 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...