Skocz do zawartości

Historia zatoczyła koło


PiotruH

Rekomendowane odpowiedzi

MaKK: Mogłem zremisować, ale ja tam się cieszę, że utarłem im nosa, bo dla mnie w tym FMie, zawsze to był jeden z bardziej niewygodnych rywali, podobnie jak Porto.

Buli: zapraszam :)

Smętek: Miło, że nadgoniłeś lekturę :) Chciałbym zwiększyć tempo rozgrywki, ale niestety jak nie praca to w domu multum obowiązków, a jeszcze teraz okres przedświąteczny to już intensywnie nawet na uczelni :/ Po świętach wracam z dyżuru to wtedy będzie czas na granie non-stop :D

__________________________________________________________________________________________

11.10.2009

Serie A [7/36]: [3] Legnano-Genoa [18]

(Janukiewicz, Drouin, Lizarazo, Wojciechowski, Ferrara- Novotny, Fernando, Rebecchi- Recoba- Pelle, Hugo Carolo)

 

Swoje wiedzieliśmy przed tym spotkaniem, że to my jesteśmy ekipą lepszą niż drużyna z Genui. Cechują się oni najgorszą w tym sezonie defensywą, a mimo to zostali uznani za faworyta tego spotkania. Przed nami w terminarzu ciężkie spotkania więc dzisiaj postanowiłem wystawić zmienników, za wyjątkiem Hugo Carolo, ponieważ liczyłem, że Portugalczyk wreszcie zacznie w lidze strzelać. Raptem po 63. sekundach gry, przekonałem się o słuszności swego posunięcia. Pelle zagrał prostopadłą piłkę, a Hugo Carolo wpadł rozpędzony, pomiędzy dwóch defensorów gości i po chwili uderzył po długim rogu, wykorzystując błędne ustawienie Andersona. Następnie, kolejne minuty spotkania, należały do chcących odrobić stratę, gości. Świetnie spisywał się Janukiewicz, który w akcjach sam na sam, dwukrotnie zatrzymał największe gwiazdy ekipy z Genui, a mianowicie Milito i Besagno. My też jednak z przodu nie błyszczeliśmy i w 18. minucie, bliźniaczo podobnym, niechlubnym wyczynem, „popisał się” Hugo Carolo. Później i Pelle z kilku metrów nie znalazł sposobu na bramkarza gości, a te niewykorzystane „setki” musiały się na nas zemścić. Miało to miejsce w 35. minucie, kiedy z lewej flanki do pola karnego ściął Belluschi i założył on dziurę Lizarazo. Ułamek sekundy później, mój kolejny defensor skiksował i Wojciechowski minął się z piłką, a Jonssonowi pozostało tylko skierować piłkę do siatki obok bezradnego Janukiewicza. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem remisowym i obydwie drużyny miały swoje szansę, jednak liczniejsze okazje, pojawiały się po stronie gości. W 53. minucie, po raz kolejny zawiódł mnie Pelle, który otrzymawszy podanie na milimetry od Drouina, chybił bezpośrednio z powietrza. Druga połowa była znacznie spokojniejsza od pierwszej i jak się okazało, zmniejszone tempo spotkania pogrążyło przyjezdnych. W 70. Minucie, stracili oni bramkę praktycznie z niczego, kiedy asekurowany przez dwóch defensorów przeciwnika Nordtveit, wygrał niespodziewanie walkę w powietrzu, a piłka powoli wpełzła do bramki. Teraz było jasne, że ponownie nasz oponent na nas naciśnie i tak właśnie było. Swój dzień miał jednak nasz bramkarz, który raz za razem radził sobie z uporczywymi strzałami Milito. W ostatnich sekundach spotkania, po kontrataku, Pelle wreszcie pokonał Andersona i ustalił wynik spotkania na niesprawiedliwe 3:1. Przeciwnik oddał ponad dwukrotnie więcej strzałów od moich podopiecznych, a mimo to musiał uznać naszą wyższość i nadal musi czekać na odbicie się od dna.

 

Legnano-Genoa 3:1 (1:1)

 

2’ Hugo Carolo (1:0)

7’ (knt) Rebecchi (LEG)

35’ Jonsson (1:1)

70’ Nordtveit (2:1)

90’ Pelle (3:1)

 

Mom: Radosław Janukiewicz – 9 (Legnano)

Widzów: 6965

Odnośnik do komentarza

15.10.2009

Puchar UEFA, faza grupowa [1/4]: [-] [GER] Bayer Leverkusen-Legnano [iTA] [-]

(Handanovic- Drouin, Gioda, Wojciechowski, Mancini- Denneboom, Fernando, Guti- Novotny- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Zmagania w trudnej grupie pucharowej rozpoczynamy od wyjazdowej potyczki z popularnymi “Aptekarzami”. Wydaje mi się, że to właśnie z nimi będziemy się tłukli o awans z trzeciej lokaty, także niedobrze się stało, iż musimy mierzyć się z nimi na wyjeździe. Teraz kluczowe jest zatrzymanie Marcelo, Noguery i Berga, którzy uchodzą za największe gwiazdy niemieckiej ekipy. Dobrze by było dzisiaj nie przegrać i mam nadzieję, że nasz najsilniejszy skład (za wyjątkiem kontuzjowanych Ze Castro i Filipe Falardo), sprosta temu zadaniu. Swoje aspiracje do gry w wyjściowym składzie, w 5. Minucie, zgłosił Novotny. Ten uniwersalny zawodnik zastąpił dzisiaj Morana, ponieważ na (o dziwo) defensywnie ustawionego przeciwnika, chciałem zwiększyć siłę ofensywną. Słynący z dokładnych dośrodkowań – Drouin, dograł na nos do wychodzącego Novotnego, a ten nie do końca mierzonym wolejem, pokonał bramkarza Leverkusen. Gospodarze natychmiast posłali większe siły do ofensywy, lecz brakowało im precyzji i w podaniach i strzałach. Niestety w 27. minucie, genialny technik Sandro, przymierzył z 30. metrów, a spóźniony z interwencją Handanovic (zasłonięty przez Ozturka), nie zdołał zapobiec utracie bramki. Tej jednak wydaje mi się, że nikt by nie obronił, więc nie mogę mieć do Słoweńca najmniejszych pretensji. Gol ten zwiększył śmiałość zawodników gospodarzy, którzy chcieli pójść za ciosem i natychmiast liczyli na zdobycie kolejnego trafienia. Zapomnieli wtedy o obroni i o mały włos się na nich to nie zemściło kiedy Hugo Carolo, wyszedł z akcją sam na sam. Jego szarżę zatrzymał jednak interweniujący Wachter i nadal na tablicy świetlnej, widniał wynik remisowy. Pięknej bramki pomocnikowi gospodarzy, pozazdrościł Hyun-uk Jo, który z rzadka decyduje się na uderzenia zza pola karnego. Tym razem jego próba okazała się być strzałem w dziesiątkę, a futbolówka ku uciesze naszych fanów, z impetem wpadła w samo okienko bramki niemiaszków. Przed przerwą, stworzyliśmy sobie jeszcze jedną okazję, ale fatalnie wykończył ją Denneboom, posyłając piłkę…na aut, przez co zdecydowałem się na zmianę holenderskiego skrzydłowego, w przerwie meczu. Początku drugich odsłon to chyba najsłabszy moment w naszym wykonaniu w każdym spotkaniu. Tym razem jednak to my, powinniśmy zdobyć szybkiego gola, ale Hyun-uk Jo za daleko wypuścił sobie piłkę, a ta po chwili padła łupem bramkarza. W kolejnej akcji złapałem się za głowę, jak piłka nie wpadła do siatki, ponieważ Hugo Carolo trafiając w bramkarza, umożliwił dobitkę swojemu partnerowi z ataku, który z kilku metrów, nie trafił do opuszczonej bramki. Po tych sytuacjach pomyślałem, ze musi się to na nas zemścić. Tak się jednak nie stało, ponieważ nie miało prawa się stać, kiedy drużyna przeciwna praktycznie nie atakuje. Powinniśmy dzisiaj byli rozgromić ekipę faworyzowanych graczy z Leverkusen, ale tak się nie stało, ponieważ albo psuliśmy akcję na potęgę jak czynił to Hugo Carolo, albo w jakiś nadprzyrodzony sposób bronił Wachter. Ostatecznie wygraliśmy 3:1, kiedy w końcówce spotkania, wykorzystaliśmy kontratak. Zagraliśmy kapitalne zawody i jeśli tak mamy grać w rozgrywkach pucharowych to jestem spokojny o awans z grupy.

 

Bayer Leverkusen-Legnano 1:3 (1:2)

 

5’ Novotny (0:1)

27’ Sandro (1:1)

32’ Hyun-uk Jo (1:2)

85’ Hyun-uk Jo (1:3)

 

Mom: Samir Handanovic – 10 (Legnano)

Widzów: 19517

 

Vitoria Guimaraes-Olympique Marseille 0:3 (Kranjcar, Adebayor, Niang)

Odnośnik do komentarza

17.10.2009

Serie A [8/38]: [1] Legnano-Livorno [15]

(Janukiewicz- Lizarazo, Wojciechowski, Berardi, Ferrara- Nordtveit, Moran, Niccolai, Denneboom- Cosme, Hugo Carolo)

 

Straszliwie byłem wkurzony na WZPN za to, że po meczu pucharowym mieliśmy zaledwie jeden dzień na odpoczynek przed kolejnym ligowym starciem. To jest po prostu paranoja i dzisiaj kilku kluczowych zawodników, musi usiąść na ławce by nie złapało ich przemęczenie. Dobrze, że gramy ze średnim Livorno więc powinno się udać przedłużyć serię meczów bez porażki w lidze.

 

Patrząc na końcowy wynik, można odnieść wrażenie, iż zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, upokarzając przeciwnika. Rzeczywistość była jednak zgoła inna i dzisiejszy mecz, był jednym z najsłabszych w naszym wykonaniu w tym sezonie. Początek należał do przyjezdnych, którzy szybko oddali nam pole gry, ale i moi zawodnicy nie kwapili się do huraganowych ataków. Wykorzystaliśmy to co mieliśmy i dopiero po stracie bramki, coś u nas się ruszyło. Moi piłkarze poczuli, że komplet punktów, może im się wyślizgnąć z rąk i w końcu zaczęli grać na miarę moich oczekiwań. Dwie z kilku bramkowych sytuacji, pozwoliły odnieść cenne zwycięstwo i umocnić się na kilka dni na pozycji lidera. Tę możemy najprawdopodobniej stracić już po kolejnej kolejce, kiedy to zagościmy w Turynie na starciu z mocarnym Juventusem.

 

Legnano-Livorno 4:1 (1:0)

 

33’ Nordtveit (1:0)

69’ Hugo Carolo (2:0)

72’ Lucarelli (2:1)

76’ Moran (3:1)

87’ Pelle (4:1)

 

Mom: Hugo Carolo – 9 (Legnano)

Widzów: 6985

 

Odnośnik do komentarza

21.10.2009

Serie A [9/38]: [7] Juventus Turyn-Legnano [1]

(Handanovic- Drouin, Wojciechowski, Gioda, Mancini- Denneboom, Fernando, Guti, Moran- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Nikt o zdrowych zmysłach, przed startem sezonu, nie zakładałby, że w dziewiątej kolejce kiedy przychodzi nam grać w Turynie, to my okupujemy pozycję lidera. Dodatkowo w lidze nie znalazł się jeszcze na nas mocny i jesteśmy jedyna ekipą, która nie poniosła porażki. To miało się zmienić po dzisiejszym spotkaniu i tego pierwotnie się spodziewałem, jednak gdy ujrzałem wyjściowa jedenastkę, chyba najlepszej drużyny świata, to uznałem, że niekoniecznie musimy dzisiaj przegrać. W składzie gospodarzy brakowało takich tuz jak Ibrahimovic, Chiellini czy Makinwa, jakby trener turyńczyków nas lekceważył. Ja z kolei wystawiłem najsilniejszy skład jaki w danej chwili miałem do dyspozycji i po cichu liczyłem na urwanie gospodarzom punktów. Już w 4. minucie, bezsprzecznie największa gwiazda na boisku – Buffon, potwierdził swój wielki kunszt bramkarski, instynktownie broniąc uderzenie głową Gutiego z paru metrów. Po tej akcji zyskaliśmy rzut rożny, który po dośrodkowaniu Hugo Carolo, na bramkę zamienił Fernando, a trybuny na Delle Alpi, zamilkły. Odpowiedź gospodarzy, nastąpiła w 12. minucie, ale Handanovic jakimś cudem, wybronił próbę lobu Fernando Genro. My z kolei w 31. minucie, byliśmy bardzo bliscy podwyższenia sensacyjnego prowadzenia, kiedy Emerson stracił piłkę przed swoim polem karnym, ale Hyun-uk Jo, nie potrafił pokonać w akcji sam na sam, Buffona. Po naszej stronie, pierwsze skrzypce również grał bramkarz, który parokrotnie naprawiał, mnożące się w defensywie błędy i to dzięki postawie Słoweńca, do szatni schodziliśmy z niewielkim prowadzeniem. Po zmianie stron, spodziewałem się huraganowych ataków ze strony „Starej Damy”, lecz dobrze spisywał się środek naszej pomocy, który ograniczał ataki rywala, do strzałów z dystansu. Po 15. minutach gry, mieliśmy stuprocentową okazję, która została zaprzepaszczona przez Dennebooma, kiedy ten z kilku metrów, trafił w sam środek bramki, gdzie był ustawiony Buffon. Boski Gigi, popisał się jeszcze lepszą interwencją w 67. minucie. Wtedy to wyszliśmy z akcją 2 na 1 i Hugo Carolo w tempo zagrał do Pelle, a ten musiał tylko dołożyć nogę. Także też uczynił, ale wyciągnięty jak struna Buffon, potwierdził dlaczego do dzisiaj jest najdroższym bramkarzem na świecie. Mieliśmy już tyle wybornych okazji, że już dawno powinniśmy prowadzić dwoma bramkami i podskórnie czułem, że się to na ans zemści. Nie myliłem się i w 78. minucie, zagranie ręką w polu karnym Wojciechowskiego, oznaczało jedenastkę, która pewnym strzałem, na bramkę, zamienił Emerson. Byłem wielce niepocieszony z tego remisu, ponieważ ewidentnie zasłużyliśmy na wygraną. Los jednak się do nas uśmiechnął i to w najbardziej niespodziewanym momencie. Sędzia doliczając trzy minuty, pozwolił nam jeszcze przeprowadzić ostatnią akcję. Novotny w akcji sam na sam nie dał rady Buffonowi, ale na całe szczęście, futbolówka wróciła pod jego nogi i za drugim podejściem, dograł on wzdłuż linii bramkowej do Hugo Carolo, a Portugalczyk będąc na minimalnym spalonym, wpakował piłkę do siatki. Obrońcy Juventusu wyczekiwali reakcji sędziego liniowego, ale ten pozostał niewzruszony i nie podnosząc chorągiewki w górę, zapewnił nam zwycięstwo. Zapewne był to błąd sędziego, ale jak to mówią „oliwa nie żywa…” i z przebiegu spotkania, odnieśliśmy sensacyjne, aczkolwiek jak najbardziej zasłużone zwycięstwo.

 

Juventus Turyn-Legnano 1:2 (0:1)

 

5’ Fernando (0:1)

78’ (kar) Emerson (1:1)

90+2’ (knt) Drouin (LEG)

90+5’ Hugo Carolo (1:2)

 

Mom: Hugo Carolo – 8 (Legnano)

Widzów: 36512

 

 

Stephen Drouin stłukł żebro i odpocznie od gry przez 2 tygodnie, więc jego miejsce w składzie zastąpi najpewniej Lizarazo.

Odnośnik do komentarza

MaKK: święto, że wygraliśmy z Juventusem czy, ze wg. wygraliśmy na wyjeździe? :P

Brachu: Dzięki.

__________________________________________________________________________________________

25.10.2009

Serie A [10/38]: [10] Fiorentina-Legnano [1]

(Handanovic- Lizarazo, Wojciechowski, Gioda, Mancini- Novotny, Fernando, Guti, Moran- Cosme Carolo)

 

Ponownie po wyczerpującym starciu, nie mieliśmy za wiele czasu na odpoczynek, ale jeszcze tylko trzy spotkania i będzie przerwa na mecze reprezentacyjne. Dzisiaj w wyjściowej jedenastce dokonałem kilku roszad, zmieniając cała prawa stronę w naszym ustawieniu. Pierwsza połowa należała do nas. Może nie oddaliśmy zbyt wielu strzałów, ale to co mieliśmy to wykorzystaliśmy. Najpierw po kwadransie gry, Moran zrobił użytek z zagrania za plecy i ekwilibrystyczną przewrotką, uradował naszych fanów. Następnie w 32. minucie, Hugo Carolo na raty, ale co najważniejsze skutecznie, podwyższył prowadzenie i teraz pozostawało nam tylko utrzymać korzystny rezultat przez następne trzy kwadranse. Ich trochę się obawiałem, a konkretnie pierwszego z nich, ponieważ z reguły źle wchodzimy w drugie odsłony. Tym razem było inaczej, gdyż stworzyliśmy sobie kilka dogodnych okazji, ale liczne parady Nesterova, pozwoliły zachować nadzieję na urwanie nam punktów, przez graczy „Fiołków”. Później delikatna przewaga zaczęła się rysować po stronie gospodarzy, lecz kiedy bardziej się oni zapędzili pod nasza bramkę, to natychmiast wyszliśmy z kontratakiem, który do pustej bramki, wykończył Moran. Prowadząc aż trzema bramkami, pozwoliłem sobie wprowadzić zdolną młodzież do formacji obronnej, co kosztowało nast. Utratę gola po błędzie jednego z nich (Berardiego). Natychmiast jednak odskoczyliśmy przeciwnikowi na trzy bramki po golu Pelle i odnieśliśmy kolejne wyjazdowe zwycięstwo, w słusznych rozmiarach.

 

Fiorentina-Legnano 1:4 (0:2)

 

15’ Moran (0:1)

23’ (knt) Sabri (FIO)

32’ Hugo Carolo (0:2)

75’ Moran (0:3)

88’ Haestad (1:3)

90’ Pelle (1:4)

 

Mom: Samir Handanovic – 10

Widzów: 41553

Odnośnik do komentarza

29.10.2009

Puchar UEFA, faza grupowa [2/4]: [2] Legnano-Vitoria Guimaraes [5]

(Janukiewicz- Benaets, Berardi, Wojciechowski, Ferrara- Denneboom, Niccolai, Guti- Novotny- Cosme, Pelle)

 

Wreszcie po wielu próbach, zostaliśmy uznani za faworyta jakiegoś spotkania. Dlatego też po pięknym zwycięstwie w Leverkusen i ostatnich ciężkich ligowych bojach, postanowiłem dać dzisiaj szanse zmiennikom, którzy z pewnością chcą się pokazać i nie chcą dać ciała w pucharowym starciu. Od pięciu spotkań tracimy jedną bramkę w każdym spotkaniu i w bieżącym sezonie jest to dla nas wręcz normą, dlatego też życzyłbym sobie, byśmy wreszcie zachowali czyste konto w defensywie. Jest to także nasz debiut w europejskich pucharach także nie możemy zawieść naszych fanów. Pierwsza połowa była bardzo mizerna w naszym wykonaniu i coś drgnęło dopiero w jej końcówce. Niestety para moich napastników, nawet strzelając z bardzo bliska, nie znalazła sposobu na Marcio Paivę. Początek drugiej odsłony to brutalna gra moich zawodników, podczas której na szczęście żaden nie wyleciał z boiska. Murawę opuściło natomiast główne żądło gości – Perea (złamał nogę na 7 miesięcy), a Saganowski został bardzo mocno poturbowany, przez co niewidoczna dotychczas ofensywa gości, jeszcze bardziej stopniała na znaczeniu. Wreszcie w 67. minucie, udało nam się zdobyć bramkę, a strzał z dystansu Pelle, zaskoczył zasłoniętego bramkarza Portugalczyków. To rozwiązało worek z bramkami i do końcowego gwizdka, zdobyliśmy jeszcze dwie bramki, odnosząc spokojne i zasłużone zwycięstwo. Wreszcie też, zachowaliśmy czyste konto w defensywie, a dobra postawa Berardiego, zrehabilitowała go za błąd w meczu z Fiorentiną.

 

Legnano-Vitoria Guimaraes 3:0 (0:0)

 

13’ (knt) Ferrara (LEG)

47’ (knt) Perea (VIT)

67’ Pelle (1:0)

73’ Novotny (2:0)

90’ Pelle (2:0)

 

Mom: Pavel Novotny – 9 (Legnano)

Widzów: 492

 

 

Athletic Bilbao-Bayer Leverkusen 1:0 (Llorente)

 

 

Po tym spotkaniu, klubowy zarząd zaskoczył mnie miłą informacją, iż powiększa nasz budżet transferowy do kwoty 7.750.000€. Prawdę mówiąc wolałbym, żeby klubowe władze przeznaczyły pieniądze na budowę czy tez rozbudowę stadionu, o której póki co nic nie słychać (a przecież zapewniono mnie, że takowe prace nastąpią). Zapewne cześć tych środków przeznaczymy na dalszy zakup utalentowanej młodzieży chyba, że trafi się ktoś kogo będę chciał do nas sprowadzić.

Odnośnik do komentarza

Gregu: Na Scudetto we Włoszech jest wielu chętnych i to znacznie mocniejszych od nas. Poprawiliśmy jednak grę w defensywie i mamy wreszcie świetnego bramkarza (najwyższa średnia w zespole) więc TOP 4 jest prawdopodobne.

__________________________________________________________________________________________

1.11.2009

Serie A [11/38]: [1] Legnano-Piacenza [9]

(Janukiewicz- Benaets, Berardi, Wojciechowski, Ferrara- Denneboom, Niccolai, Guti- Novotny- Cosme, Pelle)

 

Również na ligowym froncie, zostaliśmy uznani za faworyta spotkania. Przeciwnik mimo, iż dysponuje średniej jakości kadrą, to spisuje się nadzwyczaj dobrze i gości w środkowej części tabeli. Chcemy dzisiaj oczywiście wygrać, przedłużyć serię meczów bez porażki i odpocząć od natłoku spotkań, podczas przerwy na spotkania reprezentacyjne. Samo spotkanie było bardzo przeciętnym, wręcz brzydkim widowiskiem. Sędzia pokazał aż 9 żółtych kartoników, a obydwie drużyny stwarzały zagrożenie wyłącznie po strzałach zza pola karnego. My oddaliśmy ich więcej, ale większe trudności bramkarzowi, sprawiały strzały Piacenzy. Jedyne uderzenie z obrębu pola karnego, nastąpiło w 66. minucie i od razu zakończyło się ono bramka. Na całe szczęście to moja ekipa była autorem tego trafienia. Fernando zagrał w uliczkę do Hyun-uk Jo,a rezerwowy dzisiaj Koreańczyk, nie zmarnował akcji sam na sam i zapewnił nam cenny, ale nie do końca zasłużony komplet punktów. To było chyba najsłabsze spotkanie w naszym wykonaniu, jednak słabszą dyspozycję tłumaczę grą zmiennikami, a także zmęczeniem natłokiem spotkań. Teraz przyjdzie czas na chwilę wytchnienia, ponieważ kolejne ligowe spotkanie gramy dopiero za 2 tygodnie. Mam nadzieję, że z reprezentacyjnych zgrupowań, wszyscy wrócą cali i zdrowi, a co najważniejsze wypoczęci.

 

Legnano-Piacenza 1:0 (0:0)

 

13’ (knt) Niccolai (LEG)

66’ Hyun-uk Jo (1:0)

 

Mom: Radosła Janukiewicz – 8 (Legnano)

Widzów: 6993

 

 

Giuseppe Niccolai nie dość, że mało gra, to teraz będzie miał jeszcze rzadziej okazję meldować się na boisku, ponieważ nadwyrężył on kostkę i odpocznie od gry przez 2 miesiące.

 

Podczas gdy cała Europa ekscytowała się barażowymi pojedynkami o awans do Mistrzostw Świata (Niemcy-Holandia…) u nas panowało szaleństwo transferowe. Zostałem zasypany ofertami za naszą zdolną młodzież: Marcina Wojciechowskiego (Lazio) oraz Daniele Manciniego (Inter, Milan, Roma, Juventus, Barcelona). Ten drugi jest okrzyknięty najzdolniejszym młodzieńcem we Włoszech i prędzej czy później wiedziałem, że zapragnie on odejścia do większego klubu. Grał on w pierwszym składzie już w wieku 16 lat i teraz Legnano to już za niskie progi dla tego zawodnika. Mogliśmy na nim więcej zarobić, ale i tak startując z pułapu 5 milionów, wynegocjowałem 10.250.000€ + 50% kolejnego transferu co oczywiście jest równoznaczne z rekordem transferowym. Daniele wybrał ofertę z Dumy Katalonii i na początku Stycznia przeniesie się on do tego zespołu. Ja natomiast się nie martwię o obsadę lewej flanki, ponieważ mam tam kolejnego szalenie utalentowanego młodzieńca – Ferrarę, który może jest i nawet bardziej utalentowany, aniżeli Mancini. Jedyne czego się obawiam, to że reszta młodych, zdolnych zawodników, zapragnie odejścia, ponieważ większość z nich jak Moran czy Hyun-uk Jo, nie chce podpisywać nowych, długoterminowych umów. Tym jednak będziemy się martwić jak i oni zapragną nowych wyzwań.

Odnośnik do komentarza

15.11.2009

Serie A [12/38]: [18] Reggina-Legnano [1]

(Handanovic- Drouin, Gioda, Ze Castro, Ferrara- Denneboom, Moran, Fernando, Guti- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Wszystko wracało do normy, ponieważ znowu wystawiłem najsilniejszy skład, a w starciu z walcząca o utrzymanie Regginą, nie jesteśmy faworytami. Na lewej obronie zagra dzisiaj Ferrara, który musi teraz grać jak najczęściej, skoro odchodzi Mancini, a nie wiem czy sprowadzę kogoś na lewą stronę defensywy w zimowym okienku transferowym. Zbyt długo defensywna gospodarzy nie wytrzymała naszego naporu, gdyż już w 4. minucie, cieszyliśmy się z bramki. Daleki wykop od Handanovica, głową do Hugo Carolo, strącił Guti. Nasz napastnik zawiódł w akcji sam na sam, jednak ze skuteczną dobitką pośpieszył jego partner z ataku i nie musiałem denerwować się na Portugalczyka za brak prowadzenia. O dziwo, bardzo szybko, bo już w kolejnej akcji, Reggina doprowadziła do wyrównania. Kilka prostych potań, otworzyło Pinilli drogę do naszej bramki, a napastnik gospodarzy wykończył akcję w stylu Henryego i po długim rogu, skierował piłkę do siatki. Następnie gra się znacząco uspokoiła, a jedyne okazje mieliśmy po rzutach wolnych, które i tak obronił Pelizzoli. Na początku drugiej połowy, potężny wolej Hugo Carolo, ponownie dał nam jednobramkowe prowadzenie i tym razem miałem nadzieję, że nie wypuścimy go z rąk. Kilka gorzkich słów w szatni widać podziałało na mój zespół, gdyż kolejne dobre sytuacje, również były dziełem moich podopiecznych. Niestety brakowało szczęścia, tak jak w 52. minucie kiedy po główce Giody, piłkę z linii bramkowej wybił Viola. Jak egzekwować rzuty wolne, pokazał nam niestety Paredes, który w 64. minucie, dał darmową lekcję Fernando i na tablicy świetlnej, ponownie widniał wynik remisowy. Następnie znowu prowadziliśmy grę, ale nasza optyczna przewaga nie przełożyła się na bramki. Świetnie bronił Pelizzoli, a kiedy w ostatnich minutach za faul taktyczny, wyleciał Ze Castro, to wiedziałem, że dzisiaj musimy przełknąć gorzką pigułkę rozczarowania, zaledwie remisując z ligowym outsiderem. Nadal jesteśmy w lidze niepokonani, jednak ten remis należy rozpatrywać w kategorii porażki.

 

Reggina-Legnano 2:2 (1:1)

 

4’ Hyun-uk Jo (0:1)

6’ Pinilla (1:1)

47’ Hugo Carolo (1:2)

64’ Paredes (2:2)

88’ (cz.k) Ze Castro (LEG)

 

Mom: Mauricio Pinilla – 8 (ST, Reggina)

Widzów: 18264

 

 

Tak jak myślałem, stało się to czego najbardziej się obawiałem. Po zgodzie na transfer Manciniego, nasz drugi najzdolniejszy zawodnik – Stephen Moran, zapragnął transferu do większego klubu. Jest to niewątpliwie talent czystej wody i może stać się śmiało jednym z najlepszych pomocników świata, ale chyba nie stanie się to w naszych barwach. Gra on za śmieszne 600€, ale nawet uczynienie go najlepiej opłacanym zawodnikiem w klubie, nie przekonało Irlandczyka do podpisania nowego kontraktu. Jeśli nie uszanuje on mojej decyzji o pozostawieniu go w klubie to będzie musiał pogodzić się z ponowna rolą rezerwowego. Swoją droga nie rozumiem tych żądań transferów do lepszych zespołów. Rozwijamy się w szaleńczym tempie, w przyszłym sezonie może zagramy w Lidze Mistrzów, a tymczasem większość traktuje nas odskocznię do bardziej renomowanych klubów. Wystarczyłaby garść zaufania jak w przypadku Hugo Carolo, a w Legnano można będzie osiągnąć wielkie wyniki.

Odnośnik do komentarza

19.11.2009

Puchar UEFA, faza grupowa [3/4]: [2] [FRA] Olympique Marseille-Legnano [iTA] [1]

(Handanovic- Drouin, Gioda, Ze Castro, Ferrara- Denneboom, Moran, Fernando, Guti- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Dwa zwycięstwa w fazie grupowej, zapewniły nam fotel lidera przed wyjazdowym starciem w Marsylii. Cechujemy się bardzo pokaźną serią meczów bez porażki i fajnie by było ją dzisiaj wydłużyć co znacznie przybliżyłoby nas do awansu z lepszego miejsca w grupie. W 7. minucie, byliśmy bliscy objęcia prowadzenia, ale Gavanon jakimś cudem, sparował potężną bombę Morana. W odpowiedzi, minimalnie nad poprzeczką uderzał Kranjcar co zwiastowało ciężkie i wyrównane spotkanie. W kolejnych minutach, coraz wyraźniej rysowała się przewaga gospodarzy. Efektem tego były liczne strzały z dystansu, głównie Nasriego, które jednak bronił Handanovic. W 35. Minucie, niestety nie miał on już nic do powiedzenia. Piekielnie mocno uderzył Cana, a futbolówka mimo, iż leciała praktycznie w sam środek bramki, stała się niemożliwa do obrony dla naszego rosłego goalkeapera. Nim się obejrzeliśmy, a już mecz przy obecnej dyspozycji, stał się niemal niemożliwy do wygrania. Szybka strata piłki na skrzydle i błyskawiczny atak gospodarzy zwieńczony bramką z prawie 30. Metrów, doprowadziła do tego, ze do szatni schodziliśmy mocno przybici, bez wiary w osiągnięcie korzystnego rezultatu. O dziwo, szybko po zmianie stron, zdobyliśmy kontaktowego gola. Moran ponownie obił rękawice Gavanona, ale na swoim miejscu stał Hugo Carolo i dobił piłkę do pustej siatki. W odpowiedzi, pięknie głową, uderzał znany z włoskich boisk – Zalayeta, ale wyciągnięty jak struna Handanovic, efektowną paradą, przedłużył nasze wciąż tlące się nadzieje. Czas upływał bardzo szybko, więc musiałem podjąć decyzje o zintensyfikowaniu ataków, ryzykując braki w defensywie. To się opłaciło i w 82. minucie, wrzutkę Manciniego wypiąstkował Gavanon, lecz piłka spadła na 35. metrze pod nogi Morana, który zachował zimną krew i pięknym lobem, posłał piłkę za kołnierz wysuniętego goalkeapera. Pokazaliśmy w tym meczu zęby i z beznadziejnej sytuacji, doprowadziliśmy do wyrównania. Jest to bezcenny remis, pozwalający nam utrzymać pierwsze miejsce w grupie, a także nadal (mamy połowę Listopada), jesteśmy niepokonani w tym sezonie na wszystkich frontach.

 

Olympique Marseille-Legnano 2:2 (2:0)

 

35’ Cana (1:0)

37’ Nakata (2:0)

46’ Hugo Carolo (2:1)

82’ Moran (2:2)

 

Mom: Niko Kranjcar – 8 (AMC, Olympique Marseille)

Widzów: 43091

 

 

Vitoria Guimaraes-Athletic Bilbao 2:2 (Rui, Saganowski – Yeste, Llorente) – Carlos Martins, nie wykorzystał w 92. minucie rzutu karnego dla Vitorii Guimaraes… Mimo to wynik tego spotkania, zapewnia nam awans z najtrudniejszej grupy i teraz tylko od nas zależy czy nie polegniemy z mocnym Bilbao i zachowany status lidera.

Odnośnik do komentarza

22.11.2009

Serie A [13/38]: [1] Legnano-Chievo [12]

(Handanovic- Drouin, Gioda, Wojciechowski, Ferrara- Novotny, Moran, Fernando, Guti- Cosme, Hugo Carolo)

 

Dzisiaj nie wyobrażałem sobie innego scenariusza aniżeli nasza wygrana, która pozwoli nam utrzymać się na fotelu lidera. Dokonałem kilku zmian w składzie, lecz nie sądzę by obniżyły one jakość prezentowaną przez mój zespół. Pierwszej połowy nie mogę nazwać do końca udanej, ponieważ pozwoliliśmy na za dużo ekipie z Werony. Owszem dokonali oni w przerwie letniej kilku ciekawych transferów jak Ochoa, Hubschman czy Carew, ale w obecnej formie, nie powinniśmy zostać spychani do defensywy przez taką drużynę i to na własnym stadionie. Sami w 29. minucie, wyszliśmy na prowadzenie po bramce Cosme, który zastąpił dzisiaj, będącego w słabszej formie Hyun-uk Jo. Goście wyrównali tuż przed przerwą. Na minimalnym spalonym był Rosati, który uderzył bezpośrednio z powietrza po zagraniu od Fernando Navarro, lecz arbiter nie użył swojego gwizdka i to nieprawidłowe trafienie, zostało odnotowane w protokole meczowym jako gol na 1:1. W szatni nie szczędziłem gorzkich słów, ponieważ nie podobała mi się gra moich podopiecznych. Pierwsza akcja po zmianie stron nie zwiastowała nic dobrego, kiedy futbolówkę w ostatniej chwili na linii zatrzymał Handanovic, po uderzeniu Stevanovica. Na boisku za bezbarwnego Morana, zameldował się powracający do formy Filipe Falardo i właśnie ta zmiana odmieniła poczynania moich podopiecznych. Portugalczyk w 50. minucie, zaliczył asystę drugiego stopnia i po chwili Cosme wypracował stuprocentową okazję Hugo Carolo, który na szczęście jej nie zaprzepaścił. Ten gol dodał nam wiary we własne siły i kolejne akcje to był prawdziwy szturm na bramkę. Dwie z nich były bliźniaczo podobne i zakończyły się trafieniami Cosme, który ku zdziwieniu wszystkich, skompletował swojego pierwszego hat-tricka od 3 lat. Dwoma decydującymi podaniami popisał się Filipe Falardo, a Kolumbijczyk dwukrotnie posłał szczura po długim rogu. Efektowne zwycięstwo, pozwoliło nam dalej delektować się statusem lidera Serie A, a ja cieszyłem się, że wobec myśli Morana o transferze i jego słabszej dyspozycji w tym spotkaniu, ponownie mogę liczyć na Filipe Falardo, który tanio skóry nie chce sprzedać.

 

Legnano-Cheivo 4:1 (1:1)

 

29’ Cosme (1:0)

43’ Rosati (1:1)

50’ Hugo Carolo (2:1)

58’ Cosme (3:1)

62’ Cosme (4:1)

 

Mom: Wilberto Cosme – 10 (Legnano)

Widzów: 6957

 

 

Przed sezonem myślałem, że Puchar Włoch wreszcie potraktujemy z wyższym priorytetem, aniżeli w poprzednich latach. Świetne występy w Serie A i Pucharze UEFA, zweryfikowały te plany i w dwumeczu z Atalantą Bergamo, postanowiłem dać szanse zmiennikom, ponownie staczając te rozgrywki na poziom najmniej znaczący. Nasz rywal natomiast zwietrzył swoją szanse i wystawił w tym dwumeczu najsilniejszy skład z takimi gwiazdami jak Frei czy Santini, którym mocno się interesujemy.

 

Legnano-Atalanta Bergamo 1:1 (Cosme – Santini)

Atalanta Bergamo-Legnano 2:0 (Kallstrom, Bellini)

 

 

 

Athletic-Bilbao-Olympique Marseille 2:0 (Yeste, Garmendia)

Bayer Leverkusen-Vitoria Guimaraes 2:0 (Rolfes 2)

 

 

 

Pomiędzy meczami z Atalantą, dołączył do nas z wolnego transferu, reprezentant Finlandii - Sami Manninen. Ostatni sezon spędził on w Charlton gdzie w 31 spotkaniach zdobył 6 bramek. Będzie on dopiero piątym napastnikiem w mojej hierarchii i niewykluczone, ze po sezonie zostanie on sprzedany. Możemy na nim jednak nieźle zarobić, ponieważ jest on wyceniany przez rynek transferowy na aż 8 milionów Euro, co jest dla mnie sporym zaskoczeniem.

Odnośnik do komentarza

7.12.2009

Serie A [14/38]: [1] Legnano-Inter Mediolan [3]

(Janukiewicz- Drouin, Gioda, Ze Castro, Ferrara- Novotny, Moran, Fernando, Guti- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Mecz na szczycie, w którym to podejmiemy aspirujący do tytułu Inter. Oni również odpuścili Puchar Włoch, odpadając z dwuligowym Lecce i wszystkie swoje siły rzucają na puchary, a zwłaszcza Serie A. Jesteśmy jeszcze w lidze niepokonani, ale bardzo prawdopodobne jest, że dzisiaj będziemy musieli uznać wyższość przeciwnika. Dodatkowo w bramce u ans nie stanie przeziębiony Handanovic, co jest niewątpliwym osłabieniem, ponieważ jest to nasz najlepszy zawodnik w tym sezonie jeśli brać pod uwagę średnią ocen jaką wyciąga. Pierwsze minuty były wręcz nudne i niczym nie przypominały spotkania, które okrzyknięto ligowym szlagierem. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, bramka jeśli już pada, to bierze się z niczego i tak właśnie było w 27. minucie. Starcie w powietrzu z Gallasem wygrał Hyun-uk Jo, a piłkę przejął Hugo Carolo i posłał ją między nogami De Sanctisa, do siatki przyjezdnych. Stracona bramka tak podrażniła Adriano, ze ten bezpardonowo zaatakował Fernando, który natychmiast opuścił boisko na noszach. Co gorsza, Brazylijczyk nie obejrzał za to chamskie zagranie nawet żółtej kartki, a ja nie miałem kogo wstawić za kontuzjowanego gracza, ponieważ jego nominalny zmiennik – Niccolai, również jest kontuzjowany. Z przymusu musiałem do drugiej linii dać Lizarazo, który w życiu nie grał na pozycji pivota i aż prosiło się o katastrofę. Nieporadność Kolumbijczyka w drugiej linii, została niemalże natychmiast wykorzystana przez Cambiasso, który uciekł naszemu zawodnikowi i słabszą, prawą nogą, trafił z 25. metrów. Winę za utratę tego gola ponosi także Janukiewicz, ponieważ strzał nie był na tyle silny, żeby zaskoczyć reprezentanta Polski, a jednak stało się inaczej. W końcówce pierwszej połowy udało nam się stworzyć jeszcze dwie groźne okazje, lecz niestety obydwie zostały zmarnowane przez Hyun-uk Jo, który ewidentnie nie mógł się wstrzelić w tym sezonie. W drugiej połowie byliśmy na początku tłem dla rywala, ale na całe szczęście El Imperatore – Adriano grał strasznie samolubnie i strzelał niemalże z każdej pozycji, co nie odnosiło powodzenia. Menedżer gości w 73. minucie, popełnił duży błąd, przesuwając nominalnego lewego defensora – Donazzana na lewe skrzydło. Zawodnik ten w swojej pierwszej oskrzydlającej akcji, stracił futbolówkę na rzecz Morana, który bez zastanowienia posłał ją do przodu. Tam wreszcie Hyun-uk Jo, zachował się jak rasowy snajper i tym razem ominął już bramkarza by następnie skierować piłkę do opuszczonej bramki. Goście po starcie bramki, próbowali jeszcze rozpaczliwych ataków, ale musieli uważać na kontrataki. Dwie akcje sam na sam zepsuł Hugo Carolo, co sprawiło, iż końcówka przebiegała w nerwowej atmosferze. W ostatniej akcji spotkania, nasz napastnik się jednak poprawił i ustalił wynik meczu na 3:1. Ostatecznie ku uciesze wszystkich, zainkasowaliśmy komplet punktów. Nadal jesteśmy niepokonani, a na rozkładzie mamy kolejnego kandydata do tytułu, który musiał uznać naszą wyższość.

 

Legnano-Inter Mediolan 3:1 (1:1)

 

27’ Hugo Carolo (1:0)

31’ (knt) Fernando (LEG)

36’ Cambiasso (1:1)

73’ Hyun-uk Jo (2:1)

90+3’ Hugo Carolo (3:1)

 

Mom: Hyun-uk Jo – 9 (Legnano)

Widzów: 6987

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...