Skocz do zawartości

Historia zatoczyła koło


PiotruH

Rekomendowane odpowiedzi

19.10.2008

Serie A [9/38]: [1] Juventus Turyn-Legnano [5]

(Janukiewicz- Timmins, Gustavo, Schumacher, Mancini- Borelli, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Tydzień temu została przerwana nasza niezła seria meczów bez porażki, ale także “Stara Dama” doznała po siedmiu kolejnych zwycięstwach, pierwszej porażki I to na własnym stadionie z przeciętną Messiną. Pałają oni więc chęcią wygranej i powrotu na właściwe – zwycięskie tory. Zaskoczyłem dzisiaj wszystkich, wystawiając na środku obrony, luksemburczyka Schumachera, który świetnie pracował na treningach. Słabsza forma Novotnego sprawiła, że Czech usiadł na ławce, a szansę debiutu dostanie, szalenie utalentowany, 17-letni Borelli. Ci zawodnicy są nieograni, ale i tak zapewne byśmy dostali ciężki oklep od Juventus, który w mojej opinii jest najlepszą obecnie drużyna na świecie gdzie aż roi się od zawodników klasy światowej. Menedżer gospodarzy czuł się bardzo pewnie, ponieważ na spotkanie, nawet na ławkę rezerwowych, nie zabrał zdrowego Ibrahimovica, Emersona i Zambrotty. Już w 3. minucie, Vieira sprawdził umiejętności Janukiewicza, podkręconym strzałem z dystansu, z którym nasz bramkarz, nie bez kłopotów, dał sobie radę. Bez utraty gola, wytrzymaliśmy do 13. minuty. Wtedy do dośrodkowanie Zebiny, na bramkę zamienił Trezeguet, który wyskoczył ponad Gustavo i tylko strącił piłkę głową. Dwie minuty później mogło być praktycznie po ptakach. Naciskany Guti nie miał do kogo zagrać i po chwili stracił piłkę, ale na całe szczęście Janukiewicz zdołał zatrzymać szarżującego Makinwę. Skończyło to się rzutem rożnym, po którym niestety Trezeguet ponownie wygrał walkę w powietrzu i przegrywaliśmy dwoma bramkami, nie mając perspektyw na odwrócenie kiepskiej karty. Dzisiaj byliśmy tłem dla rywala, który robił z nami co chciał mimo, iż grał w rezerwowym zestawieniu. Poza strzałem Borelliego zza pola karnego, w pierwszej odsłonie, nie pokazaliśmy kompletnie nic. Przed przerwą dobił nas jeszcze Makinwa i na druga połowę wychodziliśmy z fatalnym morale, a ja modliłem się byśmy nie zostali rozgromieni, ponieważ wtedy nasze nastroje kompletnie siądą, a przed sobą mamy kolejne dwa, bardzo trudne spotkania. W drugiej połowie zwiększyliśmy pressing, co zaowocowało zachowaniem czystego konta, przez wprowadzonego w przerwie Costila. Szósty mecz z rzędu bez bramki, zanotował Hyun-uk Jo, który po świetnym starcie w nowym klubie, teraz jakby się zaciął.

 

Juventus Turyn-Legnano 3:0 (3:0)

 

13’ Trezeguet (1:0)

17’ Trezeguet (2:0)

31’ Makinwa (3:0)

 

Mom: David Trezeguet – 9 (ST, Juventus Turyn)

Widzów: 34170

 

 

Przykra wiadomość dotarła do mnie od mojego medyka, który stwierdził, że uraz stopy Hyun-uk Jo jest na tyle poważny, iż nie będzie mógł on zagrać przez najbliższy miesiąc. Jest to dla nas wielka strata chociaż ostatnio Koreańczyk się zaciął w strzelaniu bramek więc teraz musi go zastąpić ktoś z pary nieogranych zawodników: Recoba-Cosme.

Odnośnik do komentarza

MaKK: Dzięki. Niektóre drużyny są dla nas nie do przeskoczenia. Jakikolwiek punkt zdobyty w starciach z Juve, Milanem, Interem czy Romą to będzie dla nas ogromny sukces.

__________________________________________________________________________________________

22.10.2008

Serie A [10/38]: [7] Legnano-Inter [8]

(Janukiewicz- Timmins, Gustavo, Lizarazo, Mancini- Borelli, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Recoba, Hugo Carolo)

 

Zaledwie dwa wolne dni dzieliły nas od starcia z kolejnym gigantem włoskiej piłki, Interem. Mediolańczycy w swoim składzie mają tylu napastników klasy światowej, że głowa mała (Adriano, Martins, Vucinic, Cassano). Gdybym chociaż jednego z nich mógł mieć w swoim zespole to byłbym wniebowzięty. Inter słabo jak na oczekiwania kibiców i zarządu, rozpoczął ten sezon, ale teraz stopniowo pnie się ku czołówce i kolejną przeszkodą do pokonania jest moja drużyna. U siebie jesteśmy mocni jednak wątpię, że damy radę postawić się tak mocnej jedenastce rywala. W 7. Minucie daliśmy się we znaki obronie rywala, ponieważ zaskoczyliśmy ich kontratakiem. Cordoba zdołał jednak zepchnąć do boku Hugo Carolo, który używając swojej słabszej, lewej nogi, fatalnie spudłował. Zaraz potem nikły defensor mediolańczyków, wygrał walkę w powietrzu po rzucie rożnym i zmusił do najwyższego wysiłku Janukiewicza, który wybił piłkę z samej linii bramkowej. W 24. minucie nasza defensywa pękła, kiedy to Mancini nie sprostał wyzwaniu jakim było zatrzymanie pędzącego do piłki Stankovica, który następnie, huknął z impetem głową i nie dał szans naszemu goalkeaperowi. Po tej bramce gra siadła z obydwu stron i dopiero składna akcja w doliczonym czasie gry, dała Cassano stuprocentowa okazję, która nie została wykorzystana. Teoretycznie mieliśmy więc szanse na korzystny rezultat, ale musieliśmy znacząco poprawić nasza grę, zwłaszcza w aspekcie poczynań ofensywnych. Po zmianie stron Inter ponownie przyparł nas do muru, a Janukiewicz dwoił się i troił by przedłużyć nasze szanse na zdobycz punktową. O ile w defensywie graliśmy naprawdę nieźle to jednak w ataku kompletnie nie istnieliśmy, z rzadka przekraczając środkową strefę boiska. Wreszcie w 75. minucie, stworzyliśmy jakieś zagrożenie pod bramką gości, ale strzał Rebecchiego, został oddany w sam środek i De Sanctis się z nim uporał. W końcówce spotkania Stankovic staranował Manciniego, który z powodu kontuzji opuścił plac gry, a jako, że wykorzystałem już limit zmian to musieliśmy kończyć w osłabieniu. To nie przeszkodziło nam mieć jednak piłki meczowej, kiedy w trzeciej minucie doliczonego czasu Cosme z bliska uderzył precyzyjnie, ale jakimś cudem, rozpaczliwa interwencja De Sanctisa, sięgnęła futbolówki, która zatopiła się w jego rękawicach. Nieznacznie przegraliśmy, jednak w pełni zasłużenie. Trzecia z rzędu porażka mocno osłabiła, podupadające coraz bardziej morale, a światełka w tunelu niestety nie widać.

 

Legnano-Inter 0:1 (0:1)

 

24’ Stankovic (0:1)

87’ (knt.) Mancini (LEG)

 

Mom: Morgan De Sanctis – 8 (GK, Inter)

Widzów: 6975

Odnośnik do komentarza

26.10.2008

Serie A [11/38]: [11] Fiorentina-Legnano [10]

(Janukiewicz- Timmins, Schumacher, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Rebecchi- Cosme, Hugo Carolo)

 

Trzy porażki z rzędu wydatnie przyczyniły się do bardzo słabego stanu morale w zespole. Dokonałem więc paru zmian licząc, że zmiennicy pokażą się z dobrej strony. Na bokach obrony, fatalne nastroje mieli Mancini i Timmins jednak mają oni tak duże umiejętności w porównaniu do swoich zmienników, że nawet z fatalnym nastawieniem wolę im zaufać, aniżeli nieogranym rezerwowym. Fiorentinę znamy z poprzedniego sezonu, kiedy to w Serie B, dwukrotnie z nimi remisowaliśmy. W tabeli jesteśmy obecnie sąsiadami więc prezentujemy podobny poziom. Różnica jest tylko taka, że w letnim okienku transferowym „Fiołki” pokaźnie się wzmocniły, zwłaszcza w defensywie. W tej formacji gra natomiast nominalny napastnik – Mazilu co jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Mam nadzieję, że postawimy się dzisiaj kolejnemu mocnemu rywalowi i zdobędziemy jakieś punkty. Nie weszliśmy najlepiej w to spotkanie bowiem w 9. minucie, Guana dośrodkował na krótki słupek z rzutu wolnego, gdzie spod opieki mojego defensora, urwał się Kamburov i zmieścił on futbolówkę, pomiędzy słupkiem, a Janukiewiczem. Minutę później Guana o mały włos nie zaskoczył Janukiewicza strzałem…bezpośrednio z rzutu rożnego. Na te dwie akcje odpowiedzieliśmy po chwili kiedy grający pierwszy raz w wyjściowej jedenastce Rebecchi, zdołał pokonać bramkarza gospodarzy, lekkim strzałem po ziemi. Pierwsza od dwóch spotkań, zdobyta bramka, dała nam niezłego Powera, ponieważ w kolejnych akcjach to my byliśmy stroną atakującą. Na nasze nieszczęście Sereni, dwukrotnie powstrzymywał uderzenia Hugo Carolo i Cosme. Świetną roszadę zrobiłem natomiast, dając szansę Rebecchiemu, który w 37. minucie, idealnie, w tempo, wyszedł do dośrodkowania Gutiego i dał nam prowadzenie. Gospodarze powinni byli odpowiedzieć natychmiast, ale prostopadłego podania od Maggio w idealnej sytuacji, nie wykorzystał Guana. Teraz tylko nie mogliśmy spocząć na laurach i musimy pozostać skoncentrowani, zwłaszcza na początku drugiej odsłony meczu. Koncentracja niestety zawiodła, ale nie zawiódł Janukiewicz, który w niemalże beznadziejnej sytuacji, w 47. minucie, zatrzymał strzał Kamburova. Moi podopieczni na tę sytuację zareagowali wręcz wybornie. Guti zagrał w tempo do Hugo Carolo, a nasz napastnik w swoim stylu, skierował piłkę po długim rogu do siatki. Teraz to „fiołki” były w dołku i najwyraźniej nie potrafiły się z niego wydostać. W 67. minucie, grający kapitalne zawody – Rebecchi, podał do Cosme, a Kolumbijczyk sprytnym lobem, zdobył swojego premierowego gola na poziomie Serie A. Jeszcze trzy lata temu strzelał on w czwartej lidze, a dzisiaj cieszy się z bramki na najwyższym szczeblu ligowym we Włoszech. Pięknym widokiem był obrazek, kibiców gospodarzy, opuszczających ich drugi dom – Stadion Artemio Franchi już po 70 minutach gry. Tymczasem my nie zwalnialiśmy tempa i w 79. minucie, dobiliśmy przeciwnika. Z wybiciem piłki zbyt długo zwlekał Sereni więc podbiegł do niego Cosme i na wślizgu wyłuskał piłkę, a ta spadła pod nogi Hugo Carolo, któremu nie pozostało nic innego jak tylko wpakować piłkę do opuszczonej bramki, co też oczywiście uczynił bez zawahania. Dokonane zmiany przyniosły efekt jakiego się nie spodziewałem i po kapitalnym spotkaniu, wreszcie zdobywamy komplet punktów. Na uwagę zasługuje statystyka strzałów, w której to wygrali gospodarze 14-8, ale jak wiadomo nie liczy się ilość, a jakość.

 

Fiorentina-Legnano 1:5 (1:2)

 

9’ Kamburov (1:0)

13’ Rebecchi (1:1)

37’ Rebecchi (1:2)

49’ Hugo Carolo (1:3)

67’ Cosme (1:4)

79’ Hugo Carolo (1:5)

 

Mom: Wilberto Cosme – 10 (Legnano)

Widzów: 35402

Odnośnik do komentarza

MaKK: taką lokatę to brałbym w ciemno :)

__________________________________________________________________________________________

2.11.2008

Serie A [12/38]: [8] Legnano-Treviso [17]

(Janukiewicz- Timmins, Schumacher, Wojciechowski, Mancini- Moran, Fernando, Guti- Rebecchi- Cosme, Hugo Carolo)

 

Ostatnie zmiany w wyjściowym składzie, przyniosły zaskakujący efekt więc postanowiłem niewiele zmienić względem potyczki we Florencji. Dzisiaj mierzymy się z kandydatem do spadku Treviso, które jest nam dobrze znane z rywalizacji w Serie B. Bardzo chciałbym wygrać, ponieważ wtedy goalkeaper gości Handanovic przekonałby się na własnej skórze, że źle zrobił, odrzucając nasza ofertę. Mecz rozpoczął się dla nas znakomicie. Nie upłynęła nawet pełna minuta, a już byliśmy na prowadzeniu. Hugo Carolo wypuścił trochę za bardzo do boku, Cosme, ale ten zdołał oddać mocny strzał, którego nie wyłapał Handanovic. Natychmiast do dobitki pośpieszył, biegnący za akcją, Mancini i strzałem z ostrego kąta, wpisał się do meczowego protokołu. Bardzo rzadko moi defensorzy wpisują się na listę strzelców, dlatego też byłem bardzo zadowolony z tego trafienia. Słoweniec początku spotkania nie mógł zaliczyć do udanych, gdyż kilka minut później zza szesnastki przelobował go Hugo Carolo i tym samym zanotowaliśmy znakomity początek meczu. Błyskawicznie zdobyte dwie bramki sprawiły, że nigdzie nie musieliśmy się spieszyć ani forsować tempa wobec czego widowisko było raczej marne. W 32. minucie, ładnie z rzutu wolnego, przymierzył Rebecchi lecz futbolówka tylko musnęła poprzeczkę Treviso. W drugiej odsłonie, kompletnie już zaniechaliśmy ataków i nie forsując tempa, bezpiecznie dowieźliśmy wygraną do końcowego gwizdka. Cieszymy się szczególnie z czystego konta w defensywie, ponieważ taka rzecz przydarza nam się niezwykle rzadko w tym sezonie. W tym spotkaniu mieliśmy wyjść na murawę, zagrać swoje i wygrać i plan zrealizowaliśmy w stu procentach, niskim nakładem sił i z wieloma zmiennikami w wyjściowej jedenastce.

 

Legnano-Treviso 2:0 (2:0)

 

1’ Mancini (1:0)

7’ Hugo Carolo (2:0)

49’ (knt.) Mancini (LEG)

 

Mom: Guti – 8 (Legnano)

Widzów: 6965

Odnośnik do komentarza

zurawwisla: na to raczej szans nie mamy :)

Marcos: bardzo prawdopodobne jednak jeśli pojawią się fundusze to po sezonie jeszcze raz spróbuję z Handanovicem.

fafus: oby, wtedy może przyjdzie do nas :)

________________________________________________________________________________________________

16.11.2008

Serie A [13/38]: [7] Legnano-Palermo [13]

(Janukiewicz- Timmins, Schumacher, Gustavo, Fumagalli- Novotny, Fernando, Guti- Rebecchi- Cosme, Hugo Carolo)

 

Ekipa z Sycylii wyraźnie dołuje w tym sezonie, a ma to związek ze sprzedażą całej, głównej siły rażenia czyli Makinwy i Caracciolo odpowiednio do Juventusu i do Lazio. W obronie nadal są oni jednak bardzo mocni, gdzie występuje kilku reprezentantów Włoch. Według mnie ta drużyna rok w rok powinna grać w europejskich pucharach z takim potencjałem, dlatego też dzisiaj musimy być bardzo ostrożni. Spotkanie od pierwszego gwizdka, toczyło się w bardzo żywym tempie. Gracze obydwu zespołów uwijali się niczym mrówki, ale jakoś nie miało to przełożenia na bramkowe sytuacje. Po kwadransie gry wyborną okazję miał Volpato, który stanął oko w oko z Janukiewiczem, jednak uderzył on zbyt lekko co sprawiło, że nasz goalkeaper, wyszedł obronną ręką z tego starcia. My odpowiedzieliśmy dopiero w 34. minucie. Wtedy to w niegroźnej sytuacji, mikry Cosme, został faulowany w starciu powietrznym przez Milito, a sędzia podyktował rzut karny. Julio Cesar, ani drgnął i pozostał na środku bramki więc wystarczyło uderzyć tylko lekko w bok by zdobyć bramkę. Uczynił to, dosyć pewnie Hugo Carolo i byliśmy na prowadzeniu. Na początku drugiej odsłony powróciły koszmary z zeszłego sezonu. Ledwie kilkadziesiąt sekund wytrzymaliśmy bez straty gola, kiedy Accardi po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, doprowadził do wyrównania. W dalszej części spotkania, gracze gości grali bardzo agresywnie co nas mocno zestresowało i nie mogliśmy stworzyć bramkowej okazji. Z kontuzjami mecz kończyli Janukiewicz i Recoba. Podział punktów z mocną drużyną jest dla mnie jednak dobrym rezultatem, a teraz na rozkładzie mamy teoretycznie łatwiejsze spotkania.

 

Legnano-Palermo 1:1 (1:0)

 

34’ (kar.) Hugo Carolo (1:0)

47’ Accardi (1:1)

 

Mom: Julio Cesar – (GK, Palermo)

Widżów: 6965

Odnośnik do komentarza

23.11.2008

Serie A [14/38]: [17] Piacenza-Legnano [7]

(Janukiewicz- Timmins, Schumacher, Lizarazo, Fumagalli- Novotny, Fernando, Guti- Filipe Falardo- D’Amico, Hugo Carolo)

 

Od trzech spotkań jesteśmy niepokonani i mamy chrapkę na przedłużenie tej serii. Obecnie terminarz jest ułożony po naszej myśli, czyli poza ostatnim starciem z Palermo, mamy na rozkładzie teoretycznie łatwiejszych rywali, którzy są typowani do spadku. Dzisiaj jedziemy na wyjazd z Piacenzą, która w mojej opinii ma najsłabsza kadrę i chociaż obecnie znajduje się minimalnie powyżej strefy spadkowej to wydaje mi się, że po zakończeniu rozgrywek, pożegnają się oni z Serie A. Niespodzianką dla naszych fanów był debiut w Serie A – D’Amico. Nasz megatalent, który nieco przystopował z rozwojem, zagra dzisiaj od pierwszego gwizdka, ponieważ w ataku mamy wysyp kontuzji i musimy łatać dziury w składzie. Mecz rozpoczął się dla nas kapitalnie. Fava zbyt lekko wrzucał z rzutu wolnego i futbolówka padła łupem Filipe Falardo, który natychmiast długim podaniem, uruchomił swojego rodaka, a nasz najlepszy strzelec ładnie wykończył akcję, lobując wysuniętego Avramova. Kilka minut później, nasza bramkowa przewaga, powinna być jeszcze wyraźniejsza, ale taka niestety nie była. D’Amico ładnie podał do Hugo Carolo, a nasz snajper nie dał rady na raty pokonać Avramova. W 27. minucie to już sam D’Amico, który był bardzo aktywny, pomylił się o włos. Przebiegł on z piłką kilkadziesiąt metrów, zostawiając w tyle pilnującego go obrońcę, ale jego strzał po długim rogu, jakimś cudem wybronił bramkarz Piacenzy. Dziesięć minut później, wreszcie dopięliśmy swego i po akcji na prawym skrzydle, poszło dośrodkowanie w pole karne, gdzie najprzytomniej zachował się Hugo Carolo, po czym głową, wpisał się do meczowego protokołu. Gospodarze byli kompletnie niewidoczni, ale jak to w piłce bywa, wystarczy chwila nieuwagi i mamy bramkę. Tak było tuż przed przerwą kiedy pierwszy celny strzał na bramkę Janukiewicza, zakończył się trafieniem Degano i przed druga odsłoną nie było jeszcze nic wiadome. Moje uwagi w szatni jednak zdawały się być trafne, ponieważ kilka minut po zmianie stron, dośrodkowanie Nordtveita, na bramkę zamienił Filipe Falardo, który uprzedził goalkeapera gospodarzy i dokonując szybkiego zrywu do lecącej futbolówki, mógł cieszyć się z bramki, która była mu bardzo potrzebna, ponieważ dzięki temu, być może odzyska na stałe miejsce w wyjściowej jedenastce. W dalszej części spotkania nadal przeważaliśmy, a na murawie pojawił się, wyczekiwany przez kibiców rekonwalescent – Hyun-uk Jo, lecz nie udało mu się wpisać na listę strzelców i nadal pozostaje bez trafienia od dłuższego czasu. Cieszymy się z jak najbardziej, zasłużonej wygranej i liczymy na więcej w kolejnym starciu z następnym outsiderem.

 

Piacenza-Legnano 1:3 (1:2)

 

6’ Hugo Carolo (0:1)

37’ Hugo Carolo (0:2)

41’ Degano (1:2)

54’ Filipe Falardo (1:3)

 

Mom: Hugo Carolo – 9 (Legnano)

Widzów: 18808

Odnośnik do komentarza

30.11.2008

Serie A [15/38]: [6] Legnano-Messina [20]

(Janukiewicz- Timmins, Schumacher, Lizarazo, Mancini- Borelli, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Goście z Messiny mimo, iż okupują ostatnie miejsce w tabeli to wydają się posiadać większe umiejętności aniżeli nasz poprzedni rywal – Piacenza. Gramy jednak u siebie więc nie widzę innej opcji niż nasza wygrana nad outsiderem. Dodatkowo do wyjściowego składu powraca Mancini i rekonwalescent Hyun-uk Jo, który mam nadzieję, wreszcie wpisze się na listę strzelców. Po raz kolejny zaskoczyłem jednak wszystkich i na prawym skrzydle postawiłem na zdolnego Borelliego, chociaż z Piacenzą, Novotny rozegrał bardzo dobre zawody. Na samym początku to właśnie Borelli i Filipe Falardo, mogli mówić o dużym pechu, kiedy ich strzały były minimalnie chybione. Wtedy wydawało się, że od pierwszego gwizdka, uzyskamy przytłaczająca przewagę jednak tak się nie stało. Messina grała bardzo ambitnie i często gościła na naszej połowę, a uderzenia zza pola karnego z trudem bronił Janukiewicz. Tak przewaga przyjezdnych zwiększała się z każdą minuta i kiedy wydawało się, że to goście jako pierwsi wpiszą się na listę strzelców, przyszła minuta, w której to moi napastnicy, aż dwukrotnie zmusili Eduardo do wyciągania piłki z siatki. W drugiej połowie graliśmy bardzo spokojnie i uważnie w defensywie więc tym razem Messina sobie już nie poszalała. Sami rzadko kreowaliśmy sytuacje bramkowe, jednak w tej z 80. minuty, powinniśmy zdobyć gola. Piłkę jak na tacy Moranowi, wyłożył Hugo Carolo, ale nasz pomocnik, z bliska, tylko trafił w goalkeapera gości i nadal musi czekać na swoje premierowe trafienie w nowych barwach. Ostatecznie więc, wynik spotkania nie uległ zmianie i dosyć gładkie zwycięstwo, przedłużyło naszą serię meczów bez porażki do liczby pięciu.

 

Legnano-Messina 2:0 (2:0)

 

41’ Hugo Carolo (1:0)

42’ Hyun-uk Jo (2:0)

 

Mom: Guti – 8 (Legnano)

Widzów: 6962

 

 

Po tym spotkaniu nową umowę z Legnano podpisał Gustavo. Stał się on jednym z lepiej zarabiających zawodników w zespole mimo, iż ostatnio jest tylko rezerwowym. To może nie ulec zmianie, ponieważ dobrze gra luksemburczyk Schumacher, a nieźle rozwija się także Wojciechowski. Gustavo w tym sezonie popełnia wiele błędów, jednak musze mieć w obwodzie dobrego defensora i dlatego też kosztowało mnie to tak dużą tygodniówkę, gdyż Włoch musiał pogodzić się z myślą, że od teraz będzie tylko uzupełnieniem składu.

Odnośnik do komentarza

7.12.2008

Serie A [16/38]: [15] Torino-Legnano [5]

(Janukiewicz- Timmins, Schumacher, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Rebecchi- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Po serii łatwiejszych gier i niezłej passy meczów bez porażki, terminarz znowu nam się „wypiętrzał”, a więc mieliśmy zmierzyć się z bardziej wymagającymi rywalami. Na pierwszy ogień idzie wyjazdowe starcie w stolicy Piemontu z mniej sławną drużyną z Turynu. Co prawda okupuje ona miejsce w dolnej połowie tabeli jednak uważam, że mają oni klasowych zawodników i są w stanie nas pokonać. Musimy więc uważać i przed kolejnymi bardzo trudnymi starciami, chcielibyśmy jeszcze delektować się mianem ekipy niepokonanej, od kilku dobrych spotkań. Zaczęło się wszystko dla nas bardzo dobrze, ponieważ już w 5. minucie, Hugo Carolo, posłał dokładne podanie tuż za linię obrony gospodarzy, a futbolówkę opanował Hyun-uk Jo i pognał z nią na bramkę rywala. Bramkarz Torino – Drago, opuścił swoją „świątynię”, a rozpędzony Koreańczyk, zwiódł goalkeapera gospodarzy balansem ciała i po chwili nie pozostało mu nic innego jak skierować piłkę do pustej siatki, co też z łatwością uczynił. Następnie wyraźna przewaga, zarysowała się po stronie naszego oponenta jednak nie miał on szczęścia w swoich próbach strzałów. Najpierw mocne uderzenie zza pola karnego, wybronił Janukiewicz, a po chwili po uderzeniu Gobbuiego, piłkę na linii bramkowej, zatrzymał Timmins. Te niewykorzystane okazje, zemściły się na turyńczykach w 24. Minucie, kiedy to Hugo Carolo, zauważył lekko wysuniętego Drago i precyzyjnym lobem z narożnika pola karnego, podwyższył nasze prowadzenie. Bezpiecznym prowadzeniem, nacieszyliśmy się zaledwie kilkadziesiąt sekund, ponieważ po chwili od zdobycia bramki, kontaktowego gola, zdobyli zawodnicy Torino. Strzał ich asa, Giuseppe Rossiego trafił w Lizarazo, a piłka na nasze nieszczęście spadła pod nogi Grossiego, który skierował ją do naszej bramki, obok leżącego Janukiewicza. Zdobyta bramka, zdecydowanie dodała gospodarzom animuszu i jeszcze przed przerwą, zdołali oni doprowadzić do zasłużonego wyrównania. Zbyt krótkie wybicie Janukiewicza, padło łupem naszego byłego zawodnika – Businaro, który natychmiast oddał piłkę Rossiemu, a ten dokładnie podał do swojego partnera z ataku, który w stuprocentowej sytuacji, nie dał szans Janukiewiczowi na skuteczną interwencję. Wszystko miało się rozstrzygnąć podczas drugiej połowy, lecz zdecydowanym faworytem była drużyna Torino. Obawiałem się zwłaszcza początku kolejnej odsłony, ponieważ statystycznie to właśnie wtedy, tracimy najwięcej bramek i to po głupich błędach, wynikających z dekoncentracji. Niewiele brakowało, a moje obawy, zdały się mieć potwierdzenie, jednak na nasze szczęście w 55. minucie, Businaro nie wykazał się instynktem strzeleckim i w dogodnej sytuacji, posłał futbolówkę, wysoko nad poprzeczką. My na tę akcję, odpowiedzieliśmy szybkim kontratakiem jednak dwie próby moich napastników, kapitalnymi paradami, zatrzymał bramkarz Torino i nadal mieliśmy wynik remisowy. Gra z kontry była dzisiaj ewidentnie nasza najmocniejszą stroną i w 65. minucie, zdobyliśmy trzeciego gola po szybkim kontrataku, a na listę strzelców, wpisał się odradzający po kontuzji – Hyun-uk Jo. W 69. minucie zabrakło dosłownie kilku centymetrów, a po raz drugi w tym spotkaniu mogliśmy prowadzić dwoma bramkami, jednak gorycz zmarnowanej okazji, musiał przełknąć Hugo Carolo. Agresywni gospodarze mocno nacisnęli na nas w końcówce i nie byliśmy w stanie odeprzeć tego naporu. W doliczonym czasie gry, mikry Rossi jakimś cudem, wygrał starcie z Gustavo o górną piłkę co otworzyło Rosinie pusty korytarz do naszej bramki, a rezerwowy gospodarzy, lobem zapewnił punkt swojej drużynie. Powoli miałem już dosyć tych błędów Gustavo, który w tym sezonie, grał po prostu fatalnie. Równie słabe zawody rozegrał nasz bramkarz, który lada moment będzie musiał przeciwstawić się jednym z najlepszych ekip w Serie A, a taka zniżka formy, nie wróży nic dobrego i nie jest powiedziane, że w starciach z Milanem i Romą, nie postawię na nieogranego Costila.

 

Torino-Legnano 3:3 (2:2)

 

5’ Hyun-uk Jo (0:1)

24’ Hugo Carolo (0:2)

25’ Grossi (1:2)

40’ Diaz de Cerio (2:2)

65’ Hyun-uk Jo (2:3)

90+2’ Rosina (3:3)

 

Mom: Giuseppe Rossi – 9 (ST, Torino)

Widzów: 8237

Odnośnik do komentarza

14.12.2008

Serie A [17/38]: [5] Legnano-Milan [6]

(Janukiewicz- Timmins, Schumacher, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Dziś czekało nas arcytrudne spotkanie przeciwko naszpikowanemu gwiazdami Milanowi, który siedzi nam na ogonie. Tracą oni do nas zaledwie dwa oczka, ale mają dodatkowo jeden mecz rozegrany mniej. Ekipa z Mediolanu ma także najmniej porażek spośród wszystkich drużyn w Serie A w tym sezonie więc nawet atut własnego obiektu, nie daje nam dzisiaj przewagi. Siła ofensywna gości musi robić wrażenie na każdej drużynie na świecie. W pomocy operują brazylijscy gwiazdorzy Ronaldinho-Kaka, a w ataku szaleje Shevchenko z Anelką. Nie przegraliśmy już od sześciu spotkań, ale dzisiaj wynik remisowy uznam za wielki sukces i mam nadzieję, że postawimy twardy opór, ekipie przyjezdnych. W bramce postawiłem jeszcze na Janukiewicza, a nie nieogranego Costila, jednak jeśli Polak zagra kolejne słabe zawody to wyląduje na ławce rezerwowych. Menedżer gości mocno mnie zaskoczył kiedy w ataku postawił na Gilardino, a na ławce rezerwowych nie znalazło się miejsce dla najlepszego strzelca Milanu – Shevchenki. Już w 2. minucie Hugo Carolo, świetnie przedarł się przez obronę Milanu i długie podanie od Manciniego, zamienił na błyskawiczną bramkę co wprawiło w osłupienie graczy gości. Mecz toczył się w bardzo szybkim tempie i widowisko mogło się podobać. Bardzo dużo było strzałów z dystansu, które nie sprawiały problemów dla bramkarzy. Wreszcie w 38. minucie, mający przewagę, Milan, wyszedł z szybką kontrą i Gilardino sprytną podcinką, doprowadził do remisu. Minutę później zabrakło nam kilku centymetrów, a ponownie znaleźlibyśmy się na prowadzeniu lecz główka Hugo Carolo, tylko trafiła w poprzeczkę. Początek drugiej połowy, zgodnie z moimi przewidywaniami, należał do gości, ale udało nam się przetrwać ten ciężki okres. W 58. minucie, ponownie kilku centymetrów zabrakło Hugo Carolo by znów dał się we znaki drużynie gości lecz tym razem Portugalczyk, minimalnie przestrzelił. Następnie naprawdę ogromną przewagę uzyskał Milan lecz kilka kapitalnych interwencji Janukiewicza, zapobiegło utracie bramek i udało nam się utrzymać ten cenny remis, a nasz bramkarz odpracował swoje zaufanie, zostając wybrany graczem spotkania, zresztą jak najbardziej zasłużenie.

 

Legnano-Milan 1:1 (1:1)

 

2’ Hugo Carolo (1:0)

38’ Gilardino (1:1)

 

Mom: Radosław Janukiewicz – 9 (Legnano)

Widzów: 6959

Odnośnik do komentarza

MaKK: Dzięki...ale patrz teraz...!

__________________________________________________________________________________________

17.12.2008

Serie A [18/38]: [5] Legnano-Roma [7]

(Janukiewicz- Timmins, Schumacher, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Wreszcie nadszedł ten dzień kiedy mogłem zmierzyć się z ukochaną przeze mnie drużyną – AS Roma. Jest to mój ulubiony zagraniczny klub więc od razu kiedy tu przychodziłem, ponad trzy lata temu to moim marzeniem było stanąć naprzeciwko klubowi spod symbolu wilczycy. Stało się to szybciej niż zakładałem i po błyskawicznych promocjach o wyższych lig, wreszcie mogę spełnić swe marzenie. Klub z Rzymu ma skład, który śmiało może pokusić się o zdobycie mistrzostwa, a o jego sile świadczą nazwiska jakie muszą pogodzić się z rolą rezerwowego w dzisiejszym spotkaniu: Totti-Del Horno czy Adu. Roma wydaje także dużo pieniędzy na wzmocnienia jak np. zakup Sergio Ramosa przed sezonem, więc nie dziwi nikogo fakt, że mając tak silną kadrę, powinni się oni znajdować co najmniej na podium, a nie jedynie w górnej połowie tabeli. Mieliśmy ledwie dwa dni wolnego po ciężkim spotkaniu z Milanem, a już czekało na nas nawet jeszcze trudniejsze zadanie, któremu musimy stawić czoła. Już po upłynięciu parudziesięciu sekund od pierwszego gwizdka, na prowadzenie powinna się wysunąć ekipa „Giallorossich”, ale nasz bramkarz, kapitalnie zapobiegł utracie bramki. Najpierw obronił on potężne uderzenie z dystansu De Rossiego by po chwili interweniować leżąc jeszcze na murawie kiedy pokonać go chciał, gwiazdor południowokoreańskiego futbolu – Park Joo-Young. Bardzo szybko o tym, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, przekonali się goście. Rozprowadziliśmy szybką akcję i kilkoma podaniami dotarliśmy pod pole karne przeciwnika. Tam niepilnowany przed polem karnym, znalazł się Filipe Falardo i precyzyjnym lobem, zmusił wysuniętego Curciego do kapitulacji. Po zdobytej bramce wiedziałem, że goście natychmiast rzucą się do ofensywy i będą chcieli jak najszybciej dorowadzić do wyrównania. Sztuka ta, prawie im się udała w 8. minucie kiedy po dośrodkowaniu od Petrova, walkę w powietrzu z Lizarazo, wygrał Aquiliani, ale tym razem od utraty gola, uchroniła nas poprzeczka. Przyjezdni dopięli swego dopiero w 34. minucie i to wydaje mi się w nie do końca uczciwy sposób. Dośrodkowanie Manciniego padło łupem Dagoberto, który wyłożył piłkę na 3-4 metr do koreańskiego napastnika, który z bliska, ulokował piłkę w siatce. Dałbym sobie rękę uciąć, że w tej sytuacji był spalony, jednak jeśli miałbym ufać niezawodności sędziego to teraz bym kur… nie miał ręki. Nasza sytuacja po straconym golu, skomplikowała się jeszcze bardziej kiedy kontuzji doznał, wreszcie rozgrywający dobre spotkanie, Filipe Falardo (naciągnął ścięgno podkolanowe i nie zagra aż przez miesiąc, akurat kiedy zdawał się łapać, oczekiwaną przeze mnie formę) i musiałem zdjąć go z boiska. Minutę po tym zdarzeniu, ponownie we znaki dał nam się aktywny Park Joo-Young, który w akcji sam na sam, musiał uznać wyższość naszego goalkeapera. Świetnej dyspozycji napastnikowi Romy, pozazdrościł jego kolega z reprezentacji – Hyun-uk Jo, który w 40. minucie, podobnie jak napastnik gości, w dogodnej sytuacji nie dał rady pokonać bramkarza, jednak zachował on przytomność umysłu i zamiast dobijać swój strzał, zagrał on do lepiej ustawionego Hugo Carolo i do przerwy byliśmy na prowadzeniu. Bałem się, że po zmianie stron, ponownie zapomnimy na kilka minut jak się gra w piłkę i szybko stracimy to prowadzenie, ale chyba po raz pierwszy od długiego czasu byłem w błędzie. Chwile po rozpoczęciu drugiej połowy, serią zwodów popisał się Guti i zagrał on na długi słupek. Tam Novotny lekko odepchnął Moritza co sprawiło, że uwolnił się spod opieki i kropnął z woleja pod poprzeczkę. Strzał co prawda był skierowany w sam środek bramki, ale był na tyle mocny, że przełamał rękawice Curciego i mogliśmy się cieszyć z dwubramkowej przewagi. Gracze Romy natychmiast chcieli zdobyć kontaktowego gola by nie tracić do nas dystansu i mieli ku temu okazję już w kolejnej akcji. Dagoberto po raz kolejny dobrze rozegrał piłkę, a w klarownej sytuacji znalazł się Mancini, który trafił jednak w skracającego kąt, Janukiewicza. Goście grali od tej pory bardzo agresywnie, poddenerwowani dwubramkowa stratą, podczas gdy prezentowali się od nas nieco lepiej. Takie nastawienie, stwarzało nam szanse do szybkich kontrataków i właśnie po jednym z ich w 66. minucie, mogliśmy rozstrzygnąć losy spotkania. Niestety zabrakło nam do tego kilku centymetrów i strzał Fernando, zatrzymał się na poprzeczce. Menedżer Romy nie miał nic do stracenia i na boisku pojawili się Adu do spółki z Tottim, którzy mieli zwiększyć siłę rażenia. Tak duża liczba ofensywnych zawodników w szeregach przyjezdnych, sprawiła, że teraz z jeszcze większą łatwością, kąsaliśmy ich kontratakami. W 81. Minucie, mocno poturbowany Hugo Carolo podał w doskonałym momencie do Hyun-uk Jo, który udokumentował swój świetny występ, zasłużoną bramką. Ten gol kompletnie załamał gości, którzy od tego momentu kompletnie odpuścili i zemściło się to na nich w kolejnej akcji kiedy to Hugo Carolo, ustalił wynik spotkania na 5:1. Takiego pogromu, mimo przewagi własnego obiektu, na graczach Romy nie spodziewał się zupełnie nikt. To był chyba najlepszy występ moich podopiecznych podczas mojej ponad trzyletniej przygody z Legnano. Szkoda, że naszym skalpem padła uwielbiana przeze mnie Roma, ale w piłce nożnej nie ma miejsca na sentymenty i mam nadzieję, ze kiedyś wynagrodzę to kibicom z Rzymu, prowadząc ich klub do sukcesów. Najpierw jednak muszę osiągnąć sukces w Legnano i dopiero wtedy będę myślał o przeprowadzce, najlepiej właśnie na stołek trenerski w AS Roma.

 

Legnano-Roma 5:1 (2:1)

 

2’ Filipe Falardo (1:0)

34’ Park Joo-Young (1:1)

37’ (knt.) Filipe Falardo (LEG)

40’ Hugo Carolo (2:1)

48’ Novotny (3:1)

65’ (knt.) Aquilani (ROM)

81’ Hyun-uk Jo (4:1)

83’ Hugo Carolo (5:1)

 

Mom: Pavel Novotny – 10 (Legnano)

Widzów: 6966

Odnośnik do komentarza

20.12.2008

Serie A [19/38]: [14] Genoa-Legnano [5]

(Janukiewicz- Timmins, Schumacher, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Rebecchi- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Ostatnie dwa spotkania w krótkim odstępie czasu, z bardzo wymagającymi rywalami, kosztowały nas wiele sił. Tym razem również nie mieliśmy wiele czasu na odpoczynek i delektowanie się zwycięstwem nad Romą, ponieważ mieliśmy zakończyć pierwszą część sezonu, wyjazdowym spotkaniem w Genui. Potem czeka nas lekko, ponad 2-tygodniowa przerwa na regenerację sił więc musimy dzisiaj dołożyć wszelkich starań by w dobrych nastrojach udać się na krótki odpoczynek. Nie przegraliśmy już od ośmiu spotkań co na szczeblu Serie A jest wynikiem godnym pozazdroszczenia, ale mimo tego, to Genoa jest uznawana za faworyta w tym spotkaniu. Mecz mógł się zacząć dla nas nie najlepiej, gdyby nie duży łut szczęścia. Rzut wolny, bity tuż zza pola karnego, przez dobrze znanego nam Tedesco, zatrzymał się na poprzeczce i mogliśmy odetchnąć z ulgą. Na tę próbę odpowiedzieliśmy po kilku minutach, ale i nam niewiele zabrakło do zdobycia gola. Hugo Carolo nawinął w pełnym biegu Javiego Fuego i mocno uderzył po krótkim słupku, lecz futbolówka tylko obiła boczną siatkę. Niestety minutę później już przegrywaliśmy. Schumacher przegrał powietrzne starcie z Diego Milito, a dobrym wykończeniem akcji błysnął Longo i musieliśmy odrabiać straty na niebezpiecznym terenie. Szanse na remis mieliśmy w 21. minucie, ale z kolei u nas wykończenie nie stanowiło mocnego punktu i w akcji sam na sam, Andersona nie zdołał pokonać Hyun-uk Jo. Sytuacja skomplikowała się jeszcze mocniej w 26. Minucie kiedy to Milito rozmontował naszą defensywę i dograł piłkę do młodego Longo, który z bliska, po raz drugi wpisał się do meczowego protokołu. Promyk wszelkiej nadziei na korzystny wynik, zgasł w 30. minucie kiedy to Javi Fuego, strzałem z prawie 30. metrów, pokonał Janukiewicza. W przerwie postanowiłem zmienić i Janukiewicza i słabo grającego Schumachera, ale te zmiany nie miały spowodować odrobienia strat, tylko miały zapobiec kompromitacji na jaką się zapowiadało. Zanim jednak udaliśmy się do szatni to bramkę z niczego zdobył Hugo Carolo i teoretycznie mieliśmy jeszcze szansę na odwrócenie losów spotkania, jednak wymagało to kompletnej zmiany obrazu gry w drugiej odsłonie, na co się nie zanosiło. Chwilę po zmianie stron, słońce wyjrzało zza chmur. Dobrą akcję na prawej flance, dośrodkowaniem wykończył Novotny, a w polu karnym, najsprytniejszy był mocno poobijany Hugo Carolo, który zdobył swojego drugiego gola w tym spotkaniu. Kolejne akcje były autorstwem gospodarzy, lecz zaskakująco dobrze bronił nieograny Costil. W 56. minucie, mogliśmy wyrównać, ale debiutujący w Serie A, nieograny Zecchin trafił z bliska w Andersona. W tej połowie byliśmy zupełnie inną drużyną. Grającą ofensywnie i dokładnie. To miało swoje odzwierciedlenie w wyniku jaki nastał w 62. minucie. Guti po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów lewym skrzydłem, ściął do środka i wyłożył piłkę na dziesiąty metr do nabiegającego Fernando. Nasz pivot huknął nie do obrony pod poprzeczkę i zanotowaliśmy comeback ze stanu 0:3. Niestety nasza defensywa rozgrywała dzisiaj jedno z gorszych spotkań w sezonie, a może i nawet w historii klubu, ponieważ wszystkie rajdy Milito docierały pod nasze pole karne i kilka sekund po doprowadzeniu do remisu, Argentyńczyk zanotował swoją trzecią asystę, a trzecie trafienie, zaliczył młody Longo. Sam pościg od stanu 3:0, kosztował nas wiele sił i po starcie czwartego gola, mieliśmy już rozładowane baterie co spowodowało, iż nasza seria ośmiu spotkań bez porażki, dobiegła końca i to na samo zakończenie pierwszej części sezonu.

 

Genoa-Legnano 4:3 (3:1)

 

15’ Longo (1:0)

26’ Longo (2:0)

30’ Javi Fuego (3:0)

45+3’ Hugo Carolo (3:1)

51’ Hugo Carolo (3:2)

62’ Fernando (3:3)

63’ Longo (4:3)

 

Mom: Enrico Longo – 9 (ST, Genoa)

Widzów: 23343

Odnośnik do komentarza

TABELA SERIE A 2008/2009 - półmetek

| 1. | Juventus Turyn | 19 | 14 | 3 | 2 | 41 | 11 | +30 | 45 |

| 2. | Udinese | 19 | 13 | 2 | 4 | 37 | 21 | +16 | 41 |

| 3. | Inter | 19 | 11 | 6 | 2 | 31 | 12 | +19 | 39 |

| 4. | Milan | 19 | 8 | 9 | 2 | 18 | 9 | +9 | 33 |

| 5. | Chievo | 19 | 9 | 6 | 4 | 27 | 19 | +8 | 33 |

| 6. | Legnano | 19 | 9 | 5 | 5 | 44 | 30 | +14 | 32 |

| 7. | Roma | 19 | 9 | 4 | 6 | 30 | 22 | +8 | 31 |

| 8. | Livorno | 19 | 8 | 6 | 5 | 26 | 19 | +7 | 30 |

| 9. | Fiorentina | 19 | 8 | 6 | 5 | 21 | 21 | 0 | 30 |

| 10.| Lazio | 19 | 8 | 1 | 10 | 25 | 26 | -1 | 25 |

| 11.| Atalanta | 19 | 7 | 3 | 9 | 18 | 26 | -8 | 24 |

| 12.| Parma | 19 | 6 | 5 | 8 | 13 | 22 | -9 | 23 |

| 13.| Palermo | 19 | 5 | 7 | 7 | 23 | 26 | -3 | 22 |

| 14.| Genoa | 19 | 4 | 9 | 6 | 21 | 23 | -2 | 21 |

| 15.| Sampdoria | 19 | 4 | 7 | 8 | 18 | 25 | -7 | 19 |

| 16.| Torino | 19 | 3 | 8 | 8 | 20 | 30 | -10 | 17 |

| 17.| Piacenza | 19 | 2 | 9 | 8 | 10 | 31 | -21 | 15 |

| 18.| Treviso | 19 | 2 | 8 | 9 | 17 | 29 | -12 | 14 |

| 19.| Cagliari | 19 | 3 | 2 | 14 | 24 | 38 | -14 | 11 |

| 20.| Messina | 19 | 2 | 4 | 13 | 11 | 35 | -24 | 10 |

 

Odnośnik do komentarza

7.1.2009

Serie A [20/38]: [6] Legnano-Cagliari [19]

(Janukiewicz- Timmins, Schumacher, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Cosme- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Rundę rewanżową rozpoczynamy starciem z Cagliari, które musi zacząć lepiej grać, żeby nie spaść z hukiem z ligi. W pierwszym spotkaniu, zwyciężyliśmy po strzelaninie 5:4 i dzisiaj również mierzymy w komplet punktów, jednak życzyłbym sobie, byśmy wygrali z mniejszą ilością straconych bramek niż w pierwszym spotkaniu. Od początku dużym zagrożeniem dla gości był Cosme, któremu dałem szanse w wyjściowym składzie, przywracając go na pozycje rozgrywającego, gdzie grał dwa lata temu. Jego strzały sprawiały trudność Rosatiemu, jednak nie chciały wpaść do siatki. Jak strzela się z dystansu pokazał Novotny w 17. minucie, ale bramka zapewne by nie padła gdyby nie Cosme, który sprytnie przepuścił uderzenie Czecha między nogami co kompletnie zmyliło bramkarza Cagliari. Sześć minut później, mikry Kolumbijczyk wygrał walkę o górną piłkę, co przyczyniło się do utworzenia wolnej przestrzeni na prawej flance. Skrzętnie z tego skorzystał Novotny, który podał do koreańskiego napastnika, a ten po chwili wyłożył futbolówkę do Hugo Carolo. Portugalczyk nie miał najmniejszych problemów z ulokowaniem „łaciatej” w siatce i nasza sytuacja była teraz bardzo komfortowa. Do tego czasu goście nie prezentowali nic szczególnego z rzadka przedzierając się pod nasze pole karne i być może to nas uśpiło, ponieważ chwilę po zdobyciu gola, Cagliari miało stuprocentową okazję. Na całe szczęście Gobbi nie wykazał się nastrojonym celownikiem i pomylił się, zaledwie o kilka centymetrów. Był to poważny sygnał ostrzegawczy, gdyż goście od tej pory coraz częściej zagrażali bramce Janukiewicza i w odpowiednim momencie przyszedł nam gwizdek sędziego, oznaczający zakończenie pierwszej połowy spotkania. Wiedziałem, że musimy strzelić jeszcze jednego gola by być całkowicie spokojnymi i tak się tez stało. Już pierwsza akcja po wznowieniu gry zakończyła się bramką gutiego, który wykończył dośrodkowanie od Timminsa, dzięki czemu reszta spotkania miała być dla nas spokojna. Po tej bramce spuściliśmy z tonu, ale keidy do głosu w końcówce zaczęli dochodzić gracze Cagliari to zdecydowaliśmy się na jeszcze jeden zryw, zakończony drugim golem, najlepszego ligowego strzelca – Hugo Carolo. Efektowne zwycięstwo bardzo mnie ucieszyło, a dodatkowo po słabszym w defensywie spotkaniu w Geniu, zanotowaliśmy czyste konto.

 

Legnano-Cagliari 4:0 (2:0)

 

17’ Novotny (1:0)

23’ Hugo Carolo (2:0)

46’ Guti (3:0)

86’ Hugo Carolo (4:0)

 

Mom: Adam Timmins – 10 (Legnano)

Widzów: 6923

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...