Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwszy od jakiegoś czasu mecz na Partenio rozgrywaliśmy przeciwko Hellasowi Verona, dotychczas liderowi Serie B, który wygrał dotąd wszystkie trzy mecze, w tym dwa dosyć szczęśliwie, w ostatnich minutach. Marzyło mi się przerwanie rozkręcającej się serii gości, co przecież oni zrobiliby bez wątpienia w odwrotnej sytuacji, a pomóc w realizacji tego celu mieli dwaj zawodnicy, którzy wygrali nam mecz z Bologną, dokooptowani do składu.

 

Niestety po przerwie na zwycięstwo powróciliśmy do seryjnego marnowania sytuacji, w których chrzanieniu z pewnością byliśmy w ligowej czołówce. M.in. dwie okazje z rzutów wolnych zaprzepaścili Rezek z Danuccim, później jeszcze osamotniony Almeida przyjął piłkę pięć metrów od bramki, obrócił się z nią i strzelił prosto w Pegolo. W końcu tuż przed przerwą Fantini zignorował fakt, że miał już na koncie żółtą kartkę i dopuścił się kolejnego faulu na środku boiska, w idiotyczny sposób nas osłabiając. Teraz tylko pozostało czekać na gola dla Hellasu, ale do przerwy jeszcze udało nam się jakoś dociągnąć.

 

Ale już cztery minuty po rozpoczęciu drugiej połowy stało się to, czego byłem pewien – Sartori opuścił swoją pozycję, wychodząc daleko w pole, przez co stojący w jego miejscu Bueno strzelił łatwo zza pola karnego, a znowu wysunięty przed bramkę Langlois, który tym meczem tracił miejsce w bramce, puścił piłkę między rękami. W miarę upływu czasu pomyślałem, że ligowi rywale nie muszą się stresować przed meczami z Avellino, ponieważ ich błędy pozostawały bez konsekwencji, a najlepszą tego ilustracją był koszmarny błąd bramkarza Verony, po którym Danucci nie tylko nie odesłał piłki do prawie pustej bramki, ale wręcz dał się dogonić obrońcy, wypchnąć na bok i zabrać sobie futbolówkę. Ręce opadały. Na dodatek byłem kompletnie bezradny, bo po zdjęciu jednej czarnej owcy od razu ujawniała się kolejna, którą należało bezzwłocznie usunąć, niestety również wtedy, gdy wyczerpałem już limit zmian. W 81. minucie jednak podeszliśmy pod pole karne z lewej strony, płaską centrę Angelettiego Rezek przytomnie przepuścił pod nogą, a Dessena dla odmiany wklepał piłkę do bramki, przynosząc nam wyrównanie.

 

Które, nawiasem mówiąc, nic nam nie dało, bo parę minut później Sartori, którego właśnie nie zdążyłem zdjąć przed wykorzystaniem kompletu zmian, w fatalnym stylu przegrał kluczowy pojedynek główkowy i wszystko wróciło do normy po pewnym wykończeniu Pangraziego. Tym razem cudu w końcówce nie było, a ja coraz bardziej czułem, że z tego zespołu więcej nie wyciągnę.

09.09.2012, Stadio Partenio, Avellino, widzów: 17 744

B (4/42) Avellino [10.] - Hellas Verona [1.] 1:2 (0:0)

 

43' D. Fantini (A) czrw.k.

49' D. Bueno 0:1

81' D. Dessena 1:1

86' A. Pangrazi 1:2

 

Avellino: F.Langlois 6 – M.De Genaro 5 (67' G.Scaturro 7), Felipe ŻK 5 (49' J.Troest 6), D.Sartori 7, M.Angeletti 7 – D.Dessena 7, C.Danucci 6, D.Fantini CzK 5, J.Rezek 7 – H.Almeida 7, R.Lattanzio 6 (43' V.Esposito 6)

 

GM: Vito Strano (O Ś, Hellas Verona) - 8

Odnośnik do komentarza

Dogodną szansę, by wreszcie odnaleźć samych siebie, mieliśmy przeciwko jednej ze słabszych drużyn Serie B, Catanzaro, które jednak w poprzednim sezonie rozgromiło nas aż 1:5. Teraz postawiłem już na radykalne zmiany, wyrzucając z bramki bezbarwnego jak papier toaletowy Langlois, z obrony zniknęli Felipe z kontuzjowanym Sartorim, który po popisie z Veroną i tak nie miał szans na występ, wreszcie zawieszonego Fantiniego zmienił Cabaye, a za Danucciego wystawiłem Kwiatkowskiego.

 

Początek kolejnej fatalnej porażki nadszedł w mniej niż pięćdziesiąt sekund po pierwszym gwizdku sędziego, kiedy Vitiello dośrodkował w pole karne, a Troest jakąś śmieszną interwencją pomógł Fabbremu wepchnąć piłkę do naszej bramki. Później kibice oglądali na boisku klasyczny odcinek serialu "Avellino i rywale", kiedy najpierw Almeida w sytuacji sam na sam jedynie obił ręce van Strattana, po chwili jego numer powtórzył Kwiatkowski, a w 28. minucie nieatakowany przez nikogo Scarso w bramce przyjął piłkę i zaczął się nią bawić, kompletnie nie zważając na zbliżającego się Tudora, który zabrał mu futbolówkę i wklepał ją do pustej bramki. Po pierwszej połowie jeden tylko Cabaye zasługiwał na brak opieprzu, za to cała pozostała dziesiątka nie usłyszała ode mnie zbyt pochlebnych komentarzy.

 

Po kilkunastu minutach drugiej połowy nieoczekiwanie zaczęliśmy grać, w 63. minucie Troest wybił piłkę spod naszej bramki, Almeida podciął ją głową nad Rocchinim, po czym ominął go i po samotnym rajdzie zdobył kontaktowego gola. Niecały kwadrans później Esposito zagrał prostopadle do Lombardiego w lukę po zbyt wysuniętym stoperze, a Daniele wpadł w pole karne, pewnie wyrównując na 2:2. Właśnie w tym momencie moja banda minimalistów uznała, że samo doprowadzenie do remisu im wystarczy i powrócili do robienia sobie jaj, zamiast porządnego strzelania. W przeciągu paru minut González-Vigil słabiutko pchnął, bo strzałem tego nazwać nie można było, piłkę w kierunku van Strattana z kilku metrów, za moment Lombardi zapomniał, że niedługo wcześniej zdobył ładnego gola, a jeszcze po chwili ponownie ciała dał González-Vigil, ale nawet nie oddał strzału, bo zdążył zatrzymać go obrońca. Jako że nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej, na początku doliczonego czasu Angeletti przyjął piłkę na lewej flance, po czym zaczął truchtać w nasze pole karne, szybko tracąc ją na rzecz rywala, czym zapewnił nam kolejną porażkę. Zanim poszedłem do szatni, parę ładnych minut spędziłem na głębokich rozmyślaniach. Ostatecznie ograniczyłem się jedynie do postanowienia, że brak zwycięstwa w meczu z beniaminkiem za trzy dni skończy moją kadencję w Avellino. Tym razem było to postanowienie żelazne.

16.09.2012, Stadio Nicola Ceravolo, Catanzaro, widzów: 4422

B (5/42) Catanzaro [18.] - Avellino [14.] 3:2 (2:0)

 

1' F. Fabbri 1:0

28' Ch. Tudor 2:0

63' H. Almeida 2:1

77' D. Lombardi 2:2

90' F. Fabbri 3:2

 

Avellino: G.Scarso 6 – J.Troest 7, V.Crimi 7, G.Loovens 6, M.Angeletti 5 – D.Dessena 6, M.Kwiatkowski 6 (70' V.Esposito 7), Y.Cabaye 7, J.Rezek 6 (76' D.Lombardi 7) – H.Almeida 7, R.Lattanzio 6 (70' J.González-Vigil 7)

GM: Federico Fabbri (N, Catanzaro) - 9

Odnośnik do komentarza

Czy mogło być coś łatwiejszego, niż mecz z beniaminkiem Ravenną, jednym z najsłabszych zespołów w lidze, który dotąd nie wygrał jeszcze żadnego spotkania? Dla mnie był to wieczór prawdy, bowiem miarka zaczynała się już przepełniać, a pierwsze strumyki zawartej w niej cieczy ulewały się już po jej ściankach. Nawet kibice mieli dosyć naszej gry, bowiem tak mało na meczu ligowym nie było ich już od dawna.

 

Nasza miażdżąca przewaga nad gośćmi, zamykanie ich w polu karnym, zmarnowane sytuacje kolejno Hugo Almeidy z pięciu metrów i Lombardiego z czterech na pustą bramkę oraz faul Kwiatkowskiego w polu karnym, po którym Igor Tudor dał swojemu klubowi prowadzenie, pokazały, że dobrze zrobiłem, zabierając ze sobą aktówkę z profilaktycznie przygotowaną rezygnacją. Nieskuteczność moich zawodników była wręcz porażająca, potrafili totalnie spieprzyć strzał stojąc nawet metr od bramki, aż wręcz postronni kibice i zabezpieczający mecz porządkowi kręcili głowami z niedowierzaniem. Stać nas było tylko na trafienie González-Vigila, który wyjątkowo umieścił piłkę w bramce po przerzuceniu za obrońców, o zwycięstwie natomiast nie było mowy.

 

Po meczu wystosowałem w szatni tylko niezbyt długą przemowę: "Dobra, panowie. Jak chcecie się bawić, nie ma problemu, bawcie się, śmiejcie, ale beze mnie. Skoro nie macie ochoty na sukcesy, nasza dalsza współpraca jest bezsensowna, bo najwyraźniej zmierzamy w przeciwnych kierunkach, a ja nie będę was zmuszał do czegoś, czego nie chcecie". Gdy już skończyłem, poszedłem odszukać prezesa, zanim wścibscy dziennikarze połapią się w sytuacji, by jako pierwszy dowiedział się o mojej rezygnacji.

 

19.09.2012, Stadio Partenio, Avellino, widzów: 4828

B (6/42) Avellino [16.] - Ravenna [19.] 1:1 (0:1)

 

22' I. Tudor 0:1 rz.k.
61' J. González-Vigil 1:1

 

Avellino: G.Scarso 7 – J.Troest 7 (77' G.Casadei 6), V.Crimi 6, G.Loovens 7, M.Angeletti 6 – D.Dessena 6, M.Kwiatkowski 4 (77' V.Esposito 7), Y.Cabaye 7, J.Rezek ŻK 6 – H.Almeida 7, R.Lattanzio 6 (59' J.González-Vigil 7)

GM: Luca Franchini (O LŚ, Ravenna) - 7

Odnośnik do komentarza

@peżet,

Nie od początku, a od momentu, w którym zauważyłem, że kręcimy się w kółko, a więc mniej więcej od połowy drugiego sezonu w Serie B.

 

@Tony Walker,

Na razie z niczym się nie śpieszę. Poczekam na jesienno-zimowe roszady.

 

------------------------------------------------

 

We Włoszech przyjemnie się mieszka, pogoda ciepła, wszędzie pięknie, ale po ponad dwóch latach zdążyłem stwierdzić, że tylko na spokojnej emeryturze. Abstrahując od tego, z Avellino żegnałem się bez przesadnego nadmiaru żalu, ponieważ nie osiągnąłem z tą drużyną właściwie nic, prócz transferów, z których cieszyli się kibice – gdy wiosną 2010 objąłem drużynę po moim poprzedniku, miała już niemal zapewnione zwycięstwo w Serie C1, a ja musiałem jedynie postawić kropkę nad "i", co nie było żadnym wyzwaniem. Bezskutecznie natomiast budowałem zespół, który mógłby na serio powalczyć o awans do ekstraklasy, bowiem potencjalne wzmocnienia nieodmiennie zawodziły, moi byli już podopieczni potrafili schrzanić najprostsze zadanie, zaś moje rozwiązania taktycznie, które próbowałem dopasować do posiadanego materiału, nie przynosiły nawet drobnych zmian na lepsze. Reasumując, od pewnego momentu czułem się tak, jak przy naprawie zepsutego odkurzacza, w którym wszystko wygląda na w pełni sprawne, ale sprzęt jednak nie działa.

 

Nie przesadzałem z patetycznymi pożegnaniami, dłużej porozmawiałem i poklepałem po plecach jedynie paru zawodników, którzy przynajmniej starali się coś zrobić, ale ginęli w tłumie, na koniec serdecznie uścisnęliśmy z prezesem Casillo dłonie i poszliśmy w swoje strony bez wzajemnych pretensji i w pełnej zgodzie. Nie szukałem też od zaraz nowego pracodawcy, ponieważ w chwili obecnej i tak na rynku nie widziałem zbyt wielu ciekawych posad, a ja sam najpierw chciałem uporządkować swoje sprawy.

 

Naturalnie powróciłem do Warszawy nie tylko po to, by mieć dach nad głową, ale przede wszystkim żeby na miejscu zająć się przygotowaniami do październikowej kontynuacji walki o awans do Mistrzostw Świata. Tym razem czekał nas wyjazdowy mecz z pierwszym outsiderem naszej grupy Andorą, z którą reprezentacja Polski za kadencji selekcjonera Janasa zdołała jakimś cudem przegrać 0:2. Być może właśnie z tego powodu nie zamierzałem lekceważyć skazywanych na pożarcie rywali, ale prawda była taka, że bez pewnego zwycięstwa nie mieliśmy po co wracać do kraju, ani myśleć o wyjeździe na mundial. Zdecydowałem powołać dwóch debiutantów – obrońcę Admiry Wacker Piotra Hernackiego w miejsce Wasiluka, który mnie bardzo rozczarował, oraz napastnika Jarosława Kasprzyckiego z Le Havre.

 

 

Bramkarze:

– Marcin Bęben (32 l., BR, CSKA Sofia, 12/0);

– Artur Boruc (32 l., BR, Celtic Glasgow, 35/0);

– Łukasz Fabiański (27 l., BR, CSKA Moskwa, 3/0).

 

Obrońcy:

– Jakub Rzeźniczak (25 l., O PŚ, wyp. Celtic Glasgow, 16/0);

– Mirosław Sznaucner (33 l., O PLŚ, DP, Jagiellonia Białystok, 17/1);

– Dariusz Fornalik (21 l., O L, Fulham, 2/0);
– Tomasz Woźniak (20 l., O LŚ, OP LŚ, N, Wisła Kraków, 19/1 U-21);
– Piotr Hernacki (24 l., O Ś, Admira Wacker, 5/0 U-21);

– Mitar Peković (31 l., O Ś, Wisła Kraków, 15/0);

– Marcin Piotrowski (22 l., O Ś, Bayern Monachium, 14/0);

– Mariusz Lewandowski (33 l., O Ś, DP, Szachtar Donieck, 58/1);

– Paweł Kaźmierczak (25 l., O/DBP L, DP, Fulham, 7/0);
– Jakub Błaszczykowski (26 l., O/DBP/P P, Sunderland, 49/0).

 

Pomocnicy:

– Tadeusz Kaczor (28 l., P PŚ, FC Rostów, 13/1);

– Mateusz Cieluch (24 l., OP PŚ, N Ś, Hércules, 13/6);

– Wojciech Łobodziński (29 l., OP PŚ, N Ś, Karlsruher SC, 6/0);

– Euzebiusz Smolarek (31 l., OP PŚ, N Ś, Borussia Dortmund; 44/6);

– Dariusz Frankiewicz (25 l., OP LŚ, Wisła Kraków, 15/2);

– Sebastian Mila (30 l., OP LŚ, Austria Wiedeń, 57/4);
– Sławomir Peszko (27 l., OP LŚ, N Ś, Getafe, 23/1);

– Piotr Szymański (20 l., OP Ś, Sevilla, 13/3);

– Mariusz Zganiacz (28 l., OP Ś, Deportivo, 34/3).

 

Napastnicy:

– Maciej Korzym (24 l., OP/N Ś, Blackburn, 10/2);

– Marcin Woźniak (20 l., OP/N Ś, Lleida, 5/0);
– Jarosław Kasprzycki (22 l., N, Le Havre, 15/9 U-21);

– Grzegorz Rasiak (33 l., N, Southampton, 38/11).

Odnośnik do komentarza

Wrzesień 2012

 

Bilans (Polska): 0-1-1, 3:4

Eliminacje MŚ: Pierwsza grupa, 6. [-0 pkt do Szkocji, +1 pkt nad Andorą]

Ranking FIFA: 31. [-1]

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: FC Liverpool [+6 pkt]

Austria: SV Salzburg [+2 pkt]

Francja: AS Monaco [+1 pkt]

Hiszpania: Sevilla [+2 pkt]

Niemcy: Borussia Mönchengladbach [+2 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+1 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [+3 pkt]

Szwajcaria: Young Boys [+1 pkt]

Włochy: Chievo Verona [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Legia Warszawa, gr. A, 0:2 u siebie z Barceloną i 0:2 na wyjeździe z Celtikiem

 

Puchar UEFA:

- Górnik Łęczna, Pierwsza runda, 0:3 i 0:3 z Herthą Berlin; out

- Wisła Kraków, Pierwsza runda, 2:0 i 3:1 z Dniprem Dniepropietrowsk; awans, gr. G

 

Reprezentacja Polski:

- 01.09, eliminacje MŚ, Polska - Belgia, 2:3

- 05.09, eliminacje MŚ, Polska - Holandia, 1:1

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1431], 2. Anglia [1216], 3. Francja [1186], ..., 31. Polska [647]

Odnośnik do komentarza

Kiepski początek eliminacji sprawił, że w meczu z Andorą, pierwszym wyjazdowym, pewne i najlepiej wysokie zwycięstwo było jeszcze większym naszym obowiązkiem, niż miałoby to miejsce w przypadku ogrania Belgii w Chorzowie. Naturalnie aż ośmiu piłkarzy, wszyscy przymierzani do wyjściowego składu, umierało kondycyjnie, dlatego ostateczna jedenastka miała kształt sporo odbiegający od tego, co przygotowywałem, a na środku obrony zadebiutował Tomasz Woźniak.

 

Zgodnie z oczekiwaniami zepchnęliśmy gospodarzy w ich własne spotkanie i od pierwszej minuty rozpoczęliśmy ostrzeliwanie bramki Picolo, w tym przede wszystkim jego samego. Piłki bardzo długo zatrzymywały się na andorskim bramkarzu, w chwili, gdy powinniśmy prowadzić już co najmniej 3:0, nadal był remis, a szczególnie kiepsko grał młody Marcin Woźniak, napastnik hiszpańskiej Lleidy. Sprawdzałem go w kadrze już od dawna, lecz teraz był o krok od pożegnania się z reprezentacją, skoro nie potrafił strzelić gola nawet kelnerom z Andory, marnując jedną sytuację sam na sam za drugą. Nasza przewaga przybrała na sile w 24. minucie, kiedy Moreno wyleciał z boiska za brutalny faul na Smolarku, a chwilę później Fornalik dośrodkował z lewej strony, zaś Korzym bez większego problemu przeskoczył obrońcę, nareszcie umieszczając piłkę głową w siatce. Tuż przed przerwą Smolarek strzałem po ziemi z dystansu nieco ośmieszył Picolo, a w doliczonym czasie po rzucie rożnym Sánchez Soto niefortunną interwencją pokonał własnego bramkarza, podwyższając na 3:0.

 

W tym okresie delikatnie poprawiliśmy skuteczność, dlatego oczekiwałem rozwiązania się worka z bramkami po przerwie, ale niestety nie do końca tak się stało. Zamiast śrubować bilans bramkowy, który mógł mieć decydujące znaczenie na koniec eliminacji, nadal mieliśmy olbrzymie trudności ze strzelaniem do bramki, a niejednokrotnie również z trafianiem w jej światło. Dopiero w 70. minucie zza pola karnego nie do obrony uderzył Smolarek, a siedem minut później Ebi ładnym półwolejem z jedenastu metrów wykończył świetne podanie od Rzeźniczaka, definitywnie kończąc strzelanie na Estadi Comunal d'Aixovall. Odnieśliśmy premierowe zwycięstwo w tych eliminacjach, poprawiając trochę naszą pozycję w tabeli, ale patrząc na fakt, że na 30 strzałów, w tym aż 17 celnych, zaledwie pięć minęło linię bramkową, był to wynik nieco poniżej oczekiwań.

06.10.2012, Estadi Comunal d'Aixovall, Andorra la Vella, widzów: 1300; TV

EMŚ (3/12) Andora [30.] - Polska [6.] 0:5 (0:3)

 

24' S. Moreno (AND) czrw.k.

26' M. Korzym 0:1

43' E. Smolarek 0:2

45+4' C. Sánchez Soto 0:3 sam.

70' E. Smolarek 0:4

77' E. Smolarek 0:5

 

Polska: M.Bęben 8 – J.Błaszczykowski 8, J.Rzeźniczak 8, T.Woźniak 9, D.Fornalik 10 – T.Kaczor ŻK 9, E.Smolarek 10, P.Szymański 9, S.Mila 9 (77' S.Peszko 7) – M.Korzym 8 (68' W.Łobodziński 7), M.Woźniak 7 (61' J.Kasprzycki 6)

 

GM: Euzebiusz Smolarek (OP PŚ, N Ś, Polska) - 10

 

W pozostałych spotkaniach grupy pierwszej Holandia również nie przesadzała ze skutecznością, pokonując Maltę dość skromnym w tych okolicznościach 4:0, a Macedonia remisem 2:2 sensacyjnie urwała punkty Szkocji. Patrząc na to, jak radzili sobie nasi rywale, nasza przeciętna skuteczność nagle okazała się nie taka straszna, jak ją malują, ponieważ we wrześniu Belgowie pokonali Andorę u siebie "tylko" 3:0, a my na wyjeździe jednak troszkę wyżej.

 

Pierwsza grupa:

1. Belgia – 6 pkt – 6:2

2. Holandia – 5 pkt – 6:2

3. Polska – 4 pkt – 8:4

4. Macedonia – 4 pkt – 5:2

5. Malta – 3 pkt – 5:8

6. Szkocja – 2 pkt – 3:3

7. Andora – 0 pkt – 1:13

Odnośnik do komentarza

Moim następcą w Avellino został niejaki Marco Merlo, 44-letni menedżer o ponoć niewyparzonej gębie, który jak dotąd przez ostatni rok pełnił jedynie funkcję asystenta w Cermonese. Pod jego wodzą mój były klub w wielkich bólach zdołał pokonać Treviso 2:1, a następnie przegrał w prestiżowych derbach z Napoli. Nadal utrzymywałem kontakt z paroma osobami z kręgów drużyny, dzięki którym dowiedziałem się, że nowa miotła miała swój pomysł na zarządzanie zespołem, w przeciągu kilku dni powiększając listę transferową do niebotycznych rozmiarów i rozwalając cały system szkolenia juniorów.

 

 

Druga tura październikowych meczów eliminacyjnych przebiegała bez naszego udziału, bowiem teraz reprezentacja Polski miała pauzować. Bacznie obserwowałem spotkania naszej grupy i musiałem stwierdzić, że nasi rywale mają olbrzymie problemy ze skutecznością – Holandia mimo ostrej kanonady zaledwie raz zdołała umieścić piłkę w bramce Macedonii, Belgia skromniutko pokonała Maltę 1:0. Jedna tylko Szkocja bardziej się postarała, punktując na wyjeździe Andorę 3:0.

 

Pierwsza grupa:

1. Belgia – 9 pkt – 7:2

2. Holandia – 8 pkt – 7:2

3. Szkocja – 5 pkt – 6:3

4. Polska – 4 pkt – 8:4

5. Macedonia – 4 pkt – 5:3

6. Malta – 3 pkt – 5:9

7. Andora – 0 pkt – 1:16

Odnośnik do komentarza

Może odpowiem, do jakiego kraju nie chcę - na pewno nie interesuje mnie Francja, z której to ligi mam wyłącznie nieprzyjemne wspomnienia, a także muszę odpocząć od Włoch, bo tutaj nigdy nie grało mi się rewelacyjnie. Muszę przyznać, że nie rozumiem, jak działa reputacja menedżera w FM 2006; w jednej karierze na "Lokalnej" przyjmują mnie w danej lidze z otwartymi rękami, a w innym save'ie przy identycznie załadowanych krajach nawet na "Krajowej" nie mam szans na zatrudnienie w tej samej klasie rozgrywkowej, co w pierwszym przykładzie.

Odnośnik do komentarza

Październik 2012

 

Bilans (Polska): 1-0-0, 5:0

Eliminacje MŚ: Pierwsza grupa, 4. [-1 pkt do Szkocji, +0 pkt nad Macedonią]

Ranking FIFA: 32. [-1]

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: FC Liverpool [+7 pkt]

Austria: SV Salzburg [+3 pkt]

Francja: St. Etienne [+14 pkt]

Hiszpania: Sevilla [+1 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+2 pkt]

Polska: Groclin Grodzisk Wlkp. [+1 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [+3 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [+2 pkt]

Włochy: Chievo Verona [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Legia Warszawa, gr. A, 1:1 i 1:3 z Werderem Brema

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, gr. G, 1:2 u siebie z Herthą Berlin

 

Reprezentacja Polski:

- 06.10, eliminacje MŚ, Andora - Polska, 0:5

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1416], 2. Anglia [1216], 3. Francja [1209], ..., 32. Polska [630]

Odnośnik do komentarza

Będąc w połowie na bezrobociu czas płynął zdecydowanie szybciej, niż normalnie. Cały czas miałem oko na sytuację w europejskiej piłce klubowej, oprócz tego przyglądałem się potencjalnym kadrowiczom, a nim się obejrzałem, już nadchodził listopad, zaś wraz z nim ostatnie w tym roku spotkania eliminacyjne. W tych mieliśmy kolejną okazję do podreperowania dorobku punktowego przeciwko Malcie, zaś cztery dni później w Chorzowie czekał nas ciężki mecz ze Szkocją. Ostatecznie zdecydowałem zrezygnować z Marcina Woźniaka, który dotąd nie prezentował się zbyt dobrze i wolałem oddać go pod opiekę Jana Kollera do reprezentacji U-21. Do kadry powrócił za to Dariusz Frankiewicz, tak więc w moich powołaniach nie było większych zaskoczeń.

 

 

Bramkarze:

– Marcin Bęben (32 l., BR, CSKA Sofia, 13/0);

– Artur Boruc (32 l., BR, Celtic Glasgow, 35/0);

– Łukasz Fabiański (27 l., BR, CSKA Moskwa, 3/0).

 

Obrońcy:

– Jakub Rzeźniczak (26 l., O PŚ, wyp. Celtic Glasgow, 17/0);

– Mirosław Sznaucner (33 l., O PLŚ, DP, Jagiellonia Białystok, 17/1);

– Dariusz Fornalik (21 l., O L, Fulham, 3/0);
– Tomasz Woźniak (20 l., O LŚ, OP LŚ, N, Wisła Kraków, 1/0);
– Piotr Hernacki (24 l., O Ś, Admira Wacker, 5/0 U-21);

– Mitar Peković (31 l., O Ś, Wisła Kraków, 15/0);

– Marcin Piotrowski (22 l., O Ś, Bayern Monachium, 14/0);

– Mariusz Lewandowski (33 l., O Ś, DP, Szachtar Donieck, 58/1);

– Paweł Kaźmierczak (25 l., O/DBP L, DP, Fulham, 7/0);
– Jakub Błaszczykowski (26 l., O/DBP/P P, Sunderland, 50/0).

 

Pomocnicy:

– Tadeusz Kaczor (28 l., P PŚ, FC Rostów, 14/1);

– Mateusz Cieluch (25 l., OP PŚ, N Ś, Hércules, 13/6);

– Wojciech Łobodziński (30 l., OP PŚ, N Ś, Karlsruher SC, 7/0);

– Euzebiusz Smolarek (31 l., OP PŚ, N Ś, Borussia Dortmund; 45/9);

– Dariusz Frankiewicz (26 l., OP LŚ, Wisła Kraków, 16/2);

– Sebastian Mila (30 l., OP LŚ, Austria Wiedeń, 58/4);
– Sławomir Peszko (27 l., OP LŚ, N Ś, Getafe, 24/1);

– Piotr Szymański (20 l., OP Ś, Sevilla, 14/3);

– Mariusz Zganiacz (28 l., OP Ś, Deportivo, 34/3).

 

Napastnicy:

– Maciej Korzym (24 l., OP/N Ś, Blackburn, 11/3);

– Jarosław Kasprzycki (22 l., N, Le Havre, 1/0);

– Grzegorz Rasiak (33 l., N, Southampton, 38/11).

Odnośnik do komentarza

Jeszcze przed początkiem zgrupowania ze składu z powodu kontuzji wypadł Paweł Kaźmierczak, ale postanowiłem nie uzupełniać składu, bo ten akurat i tak miał raczej niewielkie szanse na występ. Standardowo połowa podstawowych zawodników oddychała rękawami, więc dobrze było, że najpierw mieliśmy zmierzyć się z Maltą, bo przeciwko tej występ osłabionym składem mógł odbić się co najwyżej na liczbie zdobytych bramek, ale na losach spotkania z pewnością nie.

 

Z mocno improwizowanym składem, w którym w środku pola od pierwszej minuty zagrał Peszko, w obronie debiutujący Hernacki, a w ataku podstarzały już Rasiak, przystępowaliśmy do kolejnego obowiązku, jakim było wywiezienie z Ta' Qali pewnych trzech punktów. Od początku mogliśmy odczuć, że rywal był co najmniej o klasę lepszy od Andory, ponieważ gospodarze próbowali nawet zaczepnych akcji, przez całe spotkanie oddając trzy strzały w kierunku bramki Bębna. Co prawda to tylko dwa mecze z wyraźnie słabszym przeciwnikiem, ale wysoce możliwym było, że znalazłem Smolarkowi pozycję, na której w pełni może się wykazać; to właśnie grający na środku pomocy Ebi w 17. minucie dynamicznie ruszył do przodu, wbiegając między obrońców przyjął w pełnym biegu podanie od Korzyma i technicznym strzałem z dwunastu metrów pokonał Habera. Pięć minut później losy meczu stały się jasne nawet dla najbardziej przezornych, kiedy Peszko przedłużeniem podania wypuścił Rasiaka sam na sam z bramkarzem, a Grześka już w szesnastce wejściem od tyłu sfaulował Grech, za co otrzymał zasłużoną czerwoną kartkę. Do wykonania rzutu karnego podszedł nie kto inny, jak Ebi Smolarek i uderzył nie do obrony tuż przy słupku, w czym duża była zasługa uśpienia czujności bramkarza ustawieniem się do rozbiegu, który wskazywał na środek bramki.

 

Jeszcze przed przerwą po kilku bilardowych zagraniach Łobodziński znalazł się w polu karnym, zawiesił piłkę przed bramką, skąd celnym strzałem głową popisał się Rasiak i do szatni schodziliśmy prowadząc 3:0. W przerwie podkreśliłem, że warto atakować dalej i w odpowiednio dobranych słowach zachęciłem do tego drużynę, ale tym razem bez rezultatu. Przez większość drugiej połowy na próżno było wypatrywać na boisku czystych sytuacji z naszej strony, a gniotąc grającą w dziesięciu Maltę grzechem byłoby nie zdobyć chociaż jednego gola. Dopiero na kwadrans przed końcem Frankiewicz przyjął piłkę tyłem do linii końcowej z lewej strony przed polem karnym, po czym z półobrotu zaskakująco precyzyjnym rogalem z prawej nogi zaskoczył Habera, ustalając wynik spotkania na 4:0.

10.11.2012, Ta' Qali, Rabat, widzów: 19 630; TV

EMŚ (4/12) Malta [122.] - Polska [32.] 0:4 (0:3)

 

17' E. Smolarek 0:1

22' J. Grech (MLT) czrw.k.

22' E. Smolarek 0:2

45+1' G. Rasiak 0:3

74' D. Frankiewicz 0:4

 

Polska: M.Bęben 8 – J.Rzeźniczak 8 (75' M.Sznaucner 7), M.Hernacki 8, M.Piotrowski 8, D.Fornalik 10 – W.Łobodziński 10, E.Smolarek 9, S.Peszko 6 (46' P.Szymański 7), D.Frankiewicz 8 – M.Korzym 9, G.Rasiak 8 (70' J.Kasprzycki 7)

 

GM: Dariusz Fornalik (O L, Polska) - 10

 

Inne spotkania przebiegały w gruncie rzeczy po naszej myśli. Macedonia wygrała 2:1 z Andorą, ale ten mecz nie był jednak aż tak istotny, z kolei rozkręcająca się Belgia wreszcie się przejechała i poległa w Glasgow 0:3 ze Szkocją, dzięki czemu nasz dystans do czołówki tabeli systematycznie się zmniejszał.

 

Pierwsza grupa:

1. Belgia – 9 pkt – 7:5

2. Szkocja – 8 pkt – 9:3

3. Holandia – 8 pkt – 7:2

4. Polska – 7 pkt – 12:4

5. Macedonia – 7 pkt – 7:4

6. Malta – 3 pkt – 5:13

7. Andora – 0 pkt – 2:18

Odnośnik do komentarza

Wszyscy kluczowi zawodnicy reprezentacji, których musiałem oszczędzić w meczu z Maltą, zdążyli wypocząć na Szkocję i mogłem już wystawić teoretycznie najsilniejszy skład, zawierając w nim wszystkich zawodników, którzy stanowili w przeszłości o sile drużyny. Największy zgryz polegał na tym, że nasi rywale byli wyspiarskim zespołem, także nie wiadomo było, czego się po nich spodziewać.

 

Niestety Szkocja bardzo szybko osiągnęła przewagę i źle to wyglądało, a po kwadransie kiepskiej gry potykaliśmy się o piłkę przy koślawej próbie wyprowadzenia akcji, po niecelnym podaniu Mili raz dwa straciliśmy futbolówkę, a Hernacki po interwencji zaczął przesuwać się do przodu, zamiast wrócić na swoją pozycję, pozwalając Parkerowi dać Szkotom cholerne prowadzenie. Po tym golu goście jeszcze chwilę nas ponękali, po czym wycofali się na własną połowę, by bronić nikłego wyniku. Nie najlepsza skuteczność, jaką zauważyłem w meczach z Andorą i Maltą, okazała się dla nas kulą u nogi, bo gdybyśmy potrafili strzelać obok bramkarza, cofnięcie się do obrony srodze by się na rywalach zemściło. Tak zaś seryjnie marnowaliśmy znakomite okazje, a z każdą minutą coraz bardziej irytował mnie Cieluch, który nie był już nawet cieniem samego siebie z eliminacji do Mistrzostw Europy, kiedy strzelał sporo goli. Do przerwy zatem nic się nie zmieniło.

 

Po niej z resztą długo też nie. Nadal uparcie kreowaliśmy Marshalla na zawodnika meczu, a kiedy z boiska zdjąłem Cielucha, do szału zaczął doprowadzać mnie Korzym, który mimo wielu wyjść na wolną pozycję grał po prostu bezproduktywnie, nieodmiennie ostrzeliwując szkockiego bramkarza. Kiedy po godzinie gry Korzym zmarnował kolejną sytuację sam na sam z Marshallem, stało się jasnym, że meczu na pewno nie wygramy; Maćkowi naliczyłem łącznie aż trzy zmarnowane setki, co na takim poziomie było nie do zaakceptowania. W tej sytuacji olbrzymim sukcesem było to, gdy w 69. minucie po fantastycznym podaniu Szymańskiego w uliczkę Łobodziński uciekł Lairdowi i jeden jedyny raz w tym meczu zdołał oddać strzał obok bramkarza, wyrównując na 1:1. Czasu na zdobycie zwycięskiego gola mieliśmy aż nadto, ale kiedy kilka minut przed końcem Korzym składając się do dobitki na piątym metrze posłał piłkę... na aut, skryłem twarz w dłoniach. Ten remis praktycznie kończył nasze marzenia o awansie na mundial własnymi siłami, bowiem byliśmy już uzależnieni od wyników rywali.

14.11.2012, Stadion Śląski, Chorzów, widzów: 43 244; TV

EMŚ (5/12) Polska [40.] - Szkocja [51.] 1:1 (0:1)

 

14' K. Parker 0:1

69' W. Łobodziński 1:1

 

Polska: M.Bęben 6 – J.Błaszczykowski 7, P.Hernacki 8, M.Piotrowski 6 (46' T.Woźniak 7), D.Fornalik 5 (52' J.Rzeźniczak 7) – W.Łobodziński ŻK 7, E.Smolarek ŻK 7, P.Szymański 7, S.Mila 6 – M.Korzym 7, M.Cieluch 6 (66' G.Rasiak 7)

 

GM: David Marshall (BR, Szkocja) - 8

 

W pozostałych meczach Belgia pewnie wypunktowała Macedonię 2:0, a Andora została zmiażdżona przez Holandię 0:7. Na zdecydowanych liderów naszej grupy zaczynali wyrastać właśnie Belgowie z Holendrami, a skoro my na trzy mecze z faworytami nie wygraliśmy ani jednego, taki stan rzeczy nie uprawniał nas do myślenia na serio o awansie do Mistrzostw Świata. Nasze szanse nie spoczywały już w naszych rękach. Na nasze własne życzenie.

 

Pierwsza grupa:

1. Belgia – 12 pkt – 9:5

2. Holandia – 11 pkt – 14:2

3. Szkocja – 9 pkt – 10:4

4. Polska – 8 pkt – 13:5

5. Macedonia – 7 pkt – 7:6

6. Malta – 3 pkt – 5:13

7. Andora – 0 pkt – 2:25

Odnośnik do komentarza

Listopad 2012

 

Bilans (Polska): 1-1-0, 5:1

Eliminacje MŚ: Pierwsza grupa, 4. [-1 pkt do Szkocji, +1 pkt nad Macedonią]

Ranking FIFA: 40. [-8]

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: FC Liverpool [+6 pkt]

Austria: SV Salzburg [+3 pkt]

Francja: AS Monaco [+3 pkt]

Hiszpania: Sevilla [+6 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+1 pkt]

Polska: Groclin Grodzisk Wlkp. [+6 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [M]

Szwajcaria: Young Boys [+0 pkt]

Włochy: AC Milan [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Legia Warszawa, gr. A, 1:2 na wyjeździe z Barceloną

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, gr. G, 1:1 na wyjeździe z Realem Sociedad i 2:1 u siebie z SV Salzburgiem

 

Reprezentacja Polski:

- 10.11, eliminacje MŚ, Malta - Polska, 0:4

- 14.11, eliminacje MŚ, Polska - Szkocja, 1:1

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1429], 2. Francja [1279], 3. Anglia [1276], ..., 40. Polska [602]

Odnośnik do komentarza

Na przełomie starego i nowego roku, kiedy jeszcze odbijało mi się świąteczną wieczerzą, a fajerwerki niecierpliwiły się w oczekiwaniu na sylwestrową kanonadę, miało miejsce kilka niezbyt ładnych zagrań w stosunku do mojej osoby. Najpierw próbowano wkręcić mnie w posadę w angielskim czwartoligowym Stockport, które uważałem za niezbyt atrakcyjną opcję i musiałem sporo nagadać się przez telefon, by paru ludzi wreszcie zrozumiało, że moje rzekome zainteresowanie posadą, którego efektem była rozentuzjazmowana reakcja tamtejszego prezesa, było tylko dziennikarską manipulacją.

 

Później zaś padłem ofiarą zgoła odmiennej sytuacji. Kiedy dowiedziałem się, że na Półwyspie Iberyjskim paru menedżerów drży o swoje posady, a najbliżej bruku jest menedżer trzecioligowego Las Palmas, korzystając z zaczepienia mnie przez dziennikarza pod siedzibą PZPN-u stwierdziłem, że byłbym gotów pomóc temu klubowi. Wieść szybko dotarła do klubowego włodarza, który bardzo się ucieszył i zapewnił, że chociaż nie zwykł poszukiwać nowego menedżera, podczas kiedy wciąż swój urząd piastuje aktualny, to wykręci mój numer jako pierwszy, gdyby zaistniała konieczność zmiany szkoleniowca. W końcu kilka dni później posada w Las Palmas się zwolniła, momentalnie obskoczyli mnie dziennikarze z pytaniem, czy moje słowa są aktualne, ja z całą stanowczością potwierdziłem, a wtedy... prezes Ramírez nawet się nie zająknął na mój temat i zatrudnił kompletnie nieznanego Romero, który dotąd mógł pochwalić się jedynie spuszczeniem z Segunda División B zespołu Alcoyano. Rewelacja.

 

 

Grudzień 2012

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje MŚ: Pierwsza grupa, 4. [-1 pkt do Szkocji, +1 pkt nad Macedonią]

Ranking FIFA: 45. [-5]

 

 

 

Ligi:

 

Anglia: FC Liverpool [+6 pkt]

Austria: FC Gratkorn [+2 pkt]

Francja: St. Etienne [+2 pkt]

Hiszpania: Valencia [+2 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+1 pkt]

Polska: Groclin Grodzisk Wlkp. [+4 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: Young Boys [+1 pkt]

Włochy: AC Milan [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Legia Warszawa, gr. A, 3:1 u siebie z Celtikiem

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, gr. G, 0:2 na wyjeździe z Norwich

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1407], 2. Francja [1267], 3. Anglia [1259], ..., 45. Polska [588]

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...